Marysia na blacie

Marysia na blacie




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Marysia na blacie

Autorem opracowania jest: Adrianna Strużyńska .

„We­se­le” to dra­mat au­tor­stwa Sta­ni­sła­wa Wy­spiań­skie­go. Po raz pierw­sze zo­sta­ło wy­sta­wio­ne na sce­nie w 1901 roku. Dra­mat jest nie tyl­ko jed­nym z naj­słyn­niej­szych dzieł Wy­spiań­skie­go, ale też pol­skie­go mo­der­ni­zmu. Au­tor za­in­spi­ro­wał się praw­dzi­wym wy­da­rze­niem: kon­tro­wer­syj­nym na tam­te cza­sy ślu­bem po­ety Lu­cja­na Ry­dla i chłop­ki Ja­dwi­gi Mi­ko­łaj­czy­ków­ny, któ­ry od­był się we wsi Bro­no­wi­ce w 1900 roku.
Ak­cja dra­ma­tu roz­gry­wa się w listopadową noc podczas wesela w wiej­skiej cha­cie. Ślub bra­li po­eta z Kra­ko­wa i pro­sta dziew­czy­na ze wsi, dla­te­go na we­se­lu spo­tka­li się go­ście z róż­nych śro­do­wisk. Zgro­ma­dze­ni dużo roz­ma­wia­li na te­ma­ty po­li­tycz­ne. Chłop Cze­piec za­sko­czył Dzien­ni­ka­rza swo­ją wie­dzę na te­mat ak­tu­al­nych zda­rzeń. Chłopstwu i inteligencji trudno było jednak dojść do porozumienia . Dziew­czy­ny z mia­sta: Zo­sia i Ha­necz­ka ba­wi­ły się z chło­pa­mi: Jaś­kiem i Ka­sprem. Rad­czy­ni roz­ma­wia­ła z Kli­mi­ną, ale szyb­ko wy­szło na jaw, że nie ma po­ję­cia o ży­ciu na wsi. 
Pan Mło­dy uległ chłopomanii , ide­ali­zo­wał pro­ste, wiej­skie ży­cie. Ksiądz, wy­wo­dzą­cy się z chłop­stwa, wy­po­mi­nał mu po­wierz­chow­ne po­dej­ście do wsi i jej miesz­kań­ców. Wciąż ocze­ki­wał od swo­jej żony za­pew­nień o mi­ło­ści. Na we­se­lu po­ja­wi­ła się młoda Żydówka Rachela , któ­ra od razu zła­pa­ła wspól­ny ję­zyk z Po­etą. Dziew­czy­na fa­scy­no­wa­ła się sztu­ką i re­pre­zen­to­wa­ła po­glą­dy ty­po­we dla mo­der­ni­stów. 
Go­spo­darz po­dzi­wiał po­tę­gę drze­mią­cą w chło­pach. Cze­piec do­strze­gał jed­nak, że Po­la­cy po­win­ni się zjed­no­czyć dla do­bra oj­czy­zny. Dziad za­czął wspo­mi­nać czasy rabacji galicyjskiej , gdy chło­pi zwró­ci­li się prze­ciw­ko swo­im pa­nom. Cze­piec nie chciał od­dać Żydo­wi Moś­ko­wi dłu­gu. Po­ryw­czy chłop wy­wo­łał bój­kę na we­se­lu. Ra­che­la za­pew­nia­ła, że w prze­ci­wień­stwie do swo­je­go ojca, wszę­dzie do­strze­ga po­ezję. Ra­che­la, Po­eta i para mło­da zaprosili Chochoła na wesele .
Go­spo­dy­ni po­ło­ży­ła dzie­ci spać. Jej cór­ka Isia zo­ba­czy­ła w izbie Cho­cho­ła. Ma­ry­si ukazało się Widmo - jej zmarły ukochany . Prze­ra­żo­na ko­bie­ta ucie­kła do swo­je­go męża Wojt­ka. Dzien­ni­karz zobaczył postać Stańczyka . Ten wy­po­mi­nał mu, że współ­cze­sna in­te­li­gen­cja po­głę­bia bier­ność Po­la­ków. Dzien­ni­karz do­stał od Stań­czy­ka ka­du­ce­usz. Po­eta z ko­lei, ujrzał Rycerza . Re­pre­zen­to­wał on daw­ną po­tę­gę Po­la­ków. Po­eta po­sta­no­wił za­cząć two­rzyć po­ezję, któ­ra bę­dzie mo­ty­wo­wać ro­da­ków do wal­ki za oj­czy­znę. Pan Mło­dy zobaczył Hetmana , któ­ry kry­ty­ko­wał go za bra­ta­nie się z chło­pa­mi. Dziad ujrzał Jakuba Szelę , przy­wód­cę ra­ba­cji ga­li­cyj­skiej. Zja­wa przy­po­mnia­ła mu krwa­we wal­ki.
Ka­sper na­ma­wiał Ka­się do opusz­cze­nia we­se­la. Spo­tka­li Nosa, któ­ry dał mło­dzień­co­wi bu­tel­kę wód­ki w za­mian za zgo­dę na po­ca­ło­wa­nie Kasi. Ka­sper przy­jął ofer­tę, ale bu­tel­ka oka­za­ła się pu­sta. Do Go­spo­da­rza przy­był ta­jem­ni­czy gość - wędrowny lirnik kozacki Wernyhora . Na­ka­zał Go­spo­da­rzo­wi zwo­ła­nie po­spo­li­te­go ru­sze­nia. Na­stęp­nie męż­czy­zna miał na­słu­chi­wać zbli­ża­ją­cych się koni, a po­tem - za­dąć w zło­ty róg. Go­spo­darz opo­wie­dział o tym żo­nie, ale ta po­my­śla­ła, że za dużo wy­pił. Męż­czy­zna dał Jaśkowi złoty róg i na­ka­zał mu zwo­ła­nie chło­pów do wal­ki. Pa­ro­bek dał Go­spo­da­rzo­wi złotą podkowę, którą zgubił koń Wernyhory . Go­spo­dy­ni ka­za­ła mu ją scho­wać.
Nos i Go­spo­darz po­ło­ży­li się spać. Cze­piec awan­tu­ro­wał się z mu­zy­kan­ta­mi. Go­ście za­czę­li opusz­czać we­se­le, za­do­wo­le­ni z uda­nej za­ba­wy. Pa­ro­bek opo­wie­dział Czep­co­wi o wi­zy­cie Wer­ny­ho­ry. Rad­czy­ni nie wie­rzy­ła, że pań­stwo mło­dzi będą ze sobą szczę­śli­wi. 
Nad­cho­dził świt. Cze­piec przygotował kosę z pionowym ostrzem , szy­ku­jąc się do wal­ki. Po­eta i Pan Mło­dy nie ro­zu­mie­li, o ja­kim boju mówi. Go­spo­darz za­po­mniał o wszyst­kich zda­rze­niach po­przed­niej nocy. Na dzie­dziń­cu za­czę­li po­ja­wiać się chło­pi, któ­rzy cze­ka­li na roz­ka­zy. Bo­ha­te­ro­wie wi­dzie­li roz­ma­ite zna­ki: dziw­ne za­cho­wa­nia pta­ków i uło­że­nia chmur. Nad Kra­ko­wem po­ja­wi­ła się krwa­wa zo­rza. Go­spo­darz przy­po­mniał so­bie o spo­tka­niu z Wer­ny­ho­rą. Ze­bra­ni usły­sze­li tę­tent pę­dzą­cych koni.
Do cha­ty do­tarł Ja­siek. Oka­za­ło się, że schy­la­jąc się po swo­ją czap­kę z pa­wim pió­rem, zgubił złoty róg . W cha­cie po­now­nie po­ja­wił się Cho­choł. Na­ka­zał roz­bro­je­nie chło­pów i usta­wie­nie się do tań­ca. Cho­choł za­czął grać na skrzyp­cach i śpie­wać pieśń o ha­nieb­nym za­cho­wa­niu Jaś­ka. Bo­ha­te­ro­wie pogrążyli się w transie i tańczyli do muzyki Chochoła .
We­se­le od­by­wa­ło się w 1900 roku w listopadową noc w wiejskiej chacie . Ścia­ny były sta­ran­nie po­ma­lo­wa­ne na bia­ło, ale wy­da­wa­ły się nie­bie­skie, po­nie­waż po­miesz­cze­nie było moc­no za­dy­mio­ne. Wy­ni­ka­ło to z hucz­ne­go we­se­la, któ­re od­by­wa­ło się w domu. Przy oknie wi­siał do­żyn­ko­wy wie­niec. W jed­nym po­miesz­cze­niu stał suto za­sta­wio­ny stół, a w dru­gim od­by­wa­ła się za­ba­wa. Go­ście tań­czy­li i śmia­li się, a ka­pe­la we­sel­na gło­śno gra­ła. Było sły­chać m.in. skrzyp­ce i klar­net. Tłum go­ści pre­zen­to­wał się bar­dzo oka­za­le: mie­li na so­bie ko­lo­ro­we ubra­nia zdo­bio­ne pa­wi­mi pió­ra­mi i wstąż­ka­mi. Wie­lu go­ści mia­ło na so­bie lu­do­we kra­kow­skie stro­je. W ma­łej izbie, na­zy­wa­nej al­kie­rzy­kiem, spa­ły dzie­ci go­spo­da­rzy. Nad łóż­kiem znaj­do­wa­ły się ob­ra­zy świę­tych. Za oknem pa­no­wa­ła już ciem­ność, ale wciąż było wi­dać sad, w któ­rym krze­wy przy­kry­to sło­mą. Na ze­wnątrz pa­dał deszcz. Nad biur­kiem wi­sia­ły re­pro­duk­cje zdjęć Ma­tej­ki: „Wer­ny­ho­ry” i „Bi­twy pod Ra­cła­wi­ca­mi”. Nad sofą umiesz­czo­no sza­ble, strzel­by, pasy i skó­rza­ną tor­bę. Na bla­cie stał zdo­bio­ny ze­gar, a nad nim wi­siał por­tret damy z lat 40. XIX wie­ku. Nie­da­le­ko izby we­sel­nej sta­ła tra­dy­cyj­na skrzy­nia. Na ścia­nach wi­sia­ły ob­ra­zy Mat­ki Bo­skiej Ostro­bram­skiej i Mat­ki Bo­skiej Czę­sto­chow­skiej.
Dzien­ni­karz roz­ma­wiał z chło­pem Czep­cem. Cze­piec był zorientowany w sytuacji politycznej , nie tyl­ko pol­skiej, ale też świa­to­wej. Roz­po­czął roz­mo­wę na te­mat po­wsta­nia bok­se­rów w Chi­nach oraz in­nych ak­tu­al­nych pro­ble­mów. Mimo tej wie­dzy, Dzien­ni­karz trak­to­wał go z wyż­szo­ścią, twier­dził że chłop na pew­no na­wet nie wie, gdzie leżą Chi­ny, a ca­łym świa­tem jest dla nie­go pa­ra­fia, do któ­rej na­le­ży. Cze­piec twier­dził jed­nak, że pol­scy chło­pi chęt­nie czy­ta­ją ga­ze­ty. On sam go­ścił w swo­jej go­spo­dzie ja­poń­skich żoł­nie­rzy. Dzien­ni­karz wciąż po­zo­sta­wał nie­wzru­szo­ny i stwier­dził, że naj­waż­niej­sze jest, aby na wsi pa­no­wał spo­kój. Czep­co­wi nie spodo­ba­ły się te sło­wa, po­nie­waż ce­nił so­bie mę­stwo chło­pów. Mó­wił o bohaterze bitwy pod Racławicami - Bartoszu Głowackim . Cze­piec ne­ga­tyw­nie od­no­sił się do in­te­li­gen­cji, któ­ra nie mia­ła ocho­ty na­wet pró­bo­wać zro­zu­mieć chło­pów.
Dzien­ni­karz za­czął flir­to­wać z Zo­sią. Oka­za­ło się, że obo­je po­cho­dzą z mia­sta, dla­te­go ła­two było im zna­leźć wspól­ny te­mat do roz­mo­wy.
Ha­necz­ka i Zo­sia po­pro­si­ły Rad­czy­nię o zgo­dę na ta­niec z chłop­ca­mi. Rad­czy­ni nie spodo­bał się jed­nak ten po­mysł, po­nie­waż mię­dzy mło­dzień­ca­mi wy­bu­cha­ły bój­ki, dla­te­go jej zda­niem nie byli od­po­wied­nim to­wa­rzy­stwem dla dziew­cząt. Ko­bie­ta w koń­cu jed­nak ule­gła, wi­dząc en­tu­zjazm Ha­necz­ki i Zosi, któ­re były za­uro­czo­ne mło­dy­mi chło­pa­mi.
Wdo­wa po wój­cie - Kli­mi­na po­sta­no­wi­ła przed­sta­wić się Rad­czy­ni. Za­uwa­ży­ła, że syn Rad­czy­ni nie­zbyt do­brze się bawi. Kli­mi­na stwier­dzi­ła, że mło­dzień­cy z mia­sta trak­tu­ją dziew­czę­ta ze wsi, jak­by mie­li za­ra­zić się od nich groź­ną cho­ro­bą. Rad­czy­ni nie prze­ję­ła się tymi sło­wa­mi. Po­wie­dzia­ła, że między mieszkańcami miasta i wsi nie ma żadnych punktów wspólnych , dla­te­go każ­dy po­wi­nien za­jąć się swo­imi spra­wa­mi.
Zo­sia po­pro­si­ła Ka­spra do tań­ca, a ten się zgo­dził. Ka­sper po­chwa­lił się, że druh­na Ka­sia to jego przy­szła żona. Po­pro­sił Zo­się o moż­li­wość zła­pa­nia jej w pa­sie, a dziew­czy­na się zgo­dzi­ła. Mło­dzi za­czę­li tań­czyć.
Han­ka po­pro­si­ła do tań­ca Jaś­ka i do­łą­czy­li do tań­czą­cych.
Rad­czy­ni nie mia­ła po­ję­cia, jak wy­glą­da ży­cie na wsi. Za­py­ta­ła Kli­mi­nę, czy chłopi już zasiali . Nie zda­wa­ła so­bie spra­wy, że li­sto­pad to nie pora na sie­wy. Rad­czy­ni za­py­ta­ła więc o ostat­nie żni­wa. Stwier­dzi­ła też, że Kli­mi­na jest zbyt mło­da, aby na za­wsze po­zo­stać wdo­wą. Za­su­ge­ro­wa­ła jej, że po­win­na po­szu­kać ko­lej­ne­go męża. Nie było to jed­nak zgod­ne z oby­cza­ja­mi pa­nu­ją­cy­mi na wsi, dla­te­go ta su­ge­stia wy­wo­ła­ła obu­rze­nie Kli­mi­ny. Ko­bie­ty nie mo­gły dojść do po­ro­zu­mie­nia, ze wzglę­du na róż­ni­ce mię­dzy wsią a mia­stem.
Pań­stwo mło­dzi roz­ma­wia­li z Księ­dzem. Du­chow­ny z po­cho­dze­nia był chło­pem, przez co czę­sto źle czuł się w mie­ście. Pan Mło­dy był prze­ko­na­ny, że Ksiądz nie­ba­wem awan­su­je w struk­tu­rach ko­ściel­nych. Pan­na Mło­da ne­ga­tyw­nie wy­po­wie­dzia­ła się na te­mat chło­pów uda­ją­cych miesz­czan. Pana Mło­de­go roz­ba­wi­ło, że nie zro­zu­mia­ła jego słów i sta­rał się jej wy­tłu­ma­czyć, co miał na my­śli. Ksiądz rów­nież stwier­dził, że Pan­na Mło­da wciąż jest jesz­cze bar­dzo na­iw­na i nie­win­na.
Pan Mło­dy za­chwy­cał się uro­dą swo­jej żony i stwier­dził, że mógł­by ją ca­ło­wać bez koń­ca. Łatwo moż­na było się do­my­ślić, że uległ chłopomanii , cha­rak­te­ry­stycz­nej dla in­te­li­gen­cji prze­ło­mu XIX i XX wie­ku. Uwa­żał, że tyl­ko pro­ste, wiej­skie ży­cie jest w sta­nie za­pew­nić czło­wie­ko­wi praw­dzi­we szczę­ście.
Po­eta flir­to­wał z Ma­ry­ną, sta­ra­jąc się za­im­po­no­wać dziew­czy­nie wznio­sły­mi sło­wa­mi. Mó­wił o ide­ach cha­rak­te­ry­stycz­nych dla epo­ki Mło­dej Pol­ski np. sztuce dla sztuki . Ma­ry­na za­uwa­ży­ła, że męż­czy­zna uży­wa gór­no­lot­nych sfor­mu­ło­wań.
Ksiądz za­py­tał Pan­nę Mło­dą, czy jest pew­na, że ko­cha świe­żo po­ślu­bio­ne­go męża. Nie był prze­ko­na­ny, że ten zwią­zek bę­dzie w sta­nie prze­trwać wszyst­kie trud­no­ści i kom­pli­ka­cje, któ­re przy­nie­sie ze sobą ży­cie. Pan­na Mło­da twier­dzi­ła jed­nak, że bar­dzo ko­cha męża. Była też o nie­go nie­zwy­kle za­zdro­sna, de­kla­ro­wa­ła na­wet, że konkurentce byłaby w stanie urwać głowę . Pan Mło­dy sły­szał te sło­wa, ale nie za­re­ago­wał ne­ga­tyw­nie. Ucie­szył się, że żona tak bar­dzo go ko­cha, że nie odda żad­nej in­nej ko­bie­cie.
Pan Mło­dy po­now­nie po­pro­sił uko­cha­ną, żeby za­de­kla­ro­wa­ła, że bę­dzie go za­wsze ko­chać. Pan­na Mło­da zdzi­wi­ła się, że jej mąż wciąż po­trze­bu­je za­pew­nień o trwa­ło­ści jej uczu­cia. Pan Mło­dy nie zwra­cał jed­nak uwa­gi na jej iry­ta­cję, po­nie­waż wo­lał po­dzi­wiać lu­do­wy strój uko­cha­nej. Dziew­czy­na na­rze­ka­ła, że bolą ją sto­py, bo ma nie­wy­god­ne buty. Pan Mło­dy za­pro­po­no­wał jej, aby po­zby­ła się obu­wia. Było to jed­nak ko­lej­ne nie­zro­zu­mie­nie wiej­skiej kul­tu­ry i wy­wo­ła­ło obu­rze­nie Pan­ny Mło­dej. Ko­bie­ta stro­fo­wa­ła męża, że na weselu nie można pojawić się bez butów . Dziew­czy­na wo­la­ła cier­pieć da­lej, żeby nie wy­wo­łać zgor­sze­nia u go­ści.
Pan Mło­dy i Ksiądz dys­ku­to­wa­li na te­mat szczę­ścia. Pan Mło­dy to ty­po­wy he­do­ni­sta, uwa­żał że szczę­ście jest na wy­cią­gnię­cie ręki, trze­ba tyl­ko po nie się­gnąć, tak jak on zdo­był swo­ją żonę. Ksiądz miał jed­nak oczy­wi­ście inne po­glą­dy. Twier­dził, że czło­wiek nie za­wsze może mieć to, cze­go pra­gnie.
Ma­ry­na roz­ma­wia­ła z Rad­czy­nią. Opo­wia­da­ła jej o sza­lo­nym, ener­gicz­nym tań­cu z Czep­cem.
Po­eta nie­ustan­nie flir­to­wał z Ma­ry­ną. Sta­rał się jej za­im­po­no­wać uży­wa­jąc imion grec­kich bo­gów. Opo­wia­dał też o ide­ałach cha­rak­te­ry­stycz­nych dla Mło­dej Pol­ski. Ma­ry­na my­śla­ła jed­nak o bar­dziej kon­kret­nych spra­wach. Nie wi­dzia­ła przy­szło­ści dla ich związ­ku, ze wzglę­du na nie­po­chleb­ne opi­nie na te­mat po­etów.
We­sel­na at­mos­fe­ra spra­wi­ła, że pan­ny za­czę­ły dys­ku­to­wać na te­mat mi­ło­ści. Zo­sia była ty­po­wą ro­man­tycz­ką i bar­dzo pra­gnę­ła, aby ktoś ją po­ko­chał. Mia­ła na­dzie­ję, że męż­czy­zna po­ko­cha ją na za­wsze. Pra­gnę­ła mi­ło­ści bez­wa­run­ko­wej, bez wzglę­du na wszyst­ko. Ha­necz­ka mia­ła jed­nak inne po­glą­dy na ten te­mat. Uwa­ża­ła, że szczę­ście nie jest czymś, co na­le­ży się czło­wie­ko­wi. Są­dzi­ła, że naj­pierw trze­ba do­znać cier­pie­nia, bo do­pie­ro wte­dy moż­na na­praw­dę do­ce­nić mi­łość. Zo­sia nie chcia­ła w to jed­nak wie­rzyć i nie łą­czy­ła mi­ło­ści z bó­lem. Dziew­czę­ta na­wią­zy­wa­ły w swo­jej dys­ku­sji do mi­tów o bo­gi­ni For­tu­nie oraz zło­tym ru­nie.
W sali we­sel­nej po­ja­wił się Żyd Moś­ka. Pan Mło­dy twier­dził, że bar­dzo cie­szy się z przy­by­cia go­ścia. Od­po­wiedź Żyda była jed­nak za­ska­ku­ją­ca, po­nie­waż stwier­dził, że są przy­ja­ciół­mi, któ­rzy się nie lu­bią. Moś­ka negatywnie podchodził do chłopomanii pol­skiej in­te­li­gen­cji. Uwa­żał, że fa­scy­na­cja Pana Mło­de­go wsią jest krót­ko­trwa­ła i bar­dzo sztucz­na. Są­dził, że czło­wiek na za­wsze po­zo­sta­je tym, kim się uro­dził. Był prze­ko­na­ny, że Pan Mło­dy szyb­ko zre­zy­gnu­je z lu­do­we­go stro­ju i znu­dzi się wiej­skim kli­ma­tem. Moś­ka zmie­nił te­mat i za­po­wie­dział przybycie swojej córki - Racheli . Na­zwał ją mo­der­nist­ką, ze wzglę­du na no­wo­cze­sne po­glą­dy dziew­czy­ny i jej oczy­ta­nie. Żyd za­chwa­lał swo­ją cór­kę, po­nie­waż do­sko­na­le ra­dzi­ła so­bie z obo­wiąz­ka­mi do­mo­wy­mi, a jed­no­cze­śnie roz­wi­ja­ła się in­te­lek­tu­al­nie. Czy­ta­ła wie­le ksią­żek, a na­wet była w wie­deń­skiej ope­rze. Dziew­czy­na po­dob­no zna­ła wszyst­kie dzie­ła Przy­by­szew­skie­go. Żyd Moś­ka był roz­ża­lo­ny, że Pan Mło­dy zna­lazł so­bie żonę wśród zwy­kłych chło­pek. Uwa­żał, że jego in­te­li­gent­na cór­ka pa­so­wa­ła­by do miej­skie­go ar­ty­sty znacz­nie le­piej.
Ra­che­la po­ja­wi­ła się w sali we­sel­nej. Od razu po­ka­za­ła swo­je oby­cie, wi­ta­jąc się z go­ść­mi po fran­cu­sku. Stwier­dzi­ła, że cha­ta przy­po­mi­na Arkę No­ego. Była to wy­jąt­ko­wa oaza, znaj­du­ją­ca się w nie­cie­ka­wej oko­li­cy. Na ze­wnątrz moż­na było zna­leźć tyl­ko bło­to i pi­ja­nych chło­pów. Pan Mło­dy ucie­szył się, że Ra­che­la po­ja­wi­ła się na jego we­se­lu.
Ra­che­la po­dzi­wia­ła wy­strój sali we­sel­nej. Uwa­ża­ła, że pre­zen­tu­je się na­praw­dę baj­ko­wo. Pan Mło­dy od razu pod­chwy­cił te­mat wiej­skie­go wy­stro­ju. Za­czął opo­wia­dać o tym, jak wy­jąt­ko­wa jest pol­ska wieś. Twier­dził, że jego ży­cie w mie­ście było sza­re i nie­cie­ka­we. Do­pie­ro po wy­jeź­dzie na wieś, za­czął żyć peł­nią ży­cia. Nie no­sił bie­li­zny, cho­dził boso, bez ka­pe­lu­sza. Pan Mło­dy nie zda­wał so­bie spra­wy, że pod­czas swo­je­go mo­no­lo­gu po­pa­da w śmiesz­ność. Jego prze­sad­na i na­iw­na eks­cy­ta­cja wsią była wprost ko­micz­na. Męż­czy­zna wciąż prze­ko­ny­wał jed­nak, że jest bar­dzo szczę­śli­wy.
Po­eta po­wie­dział Panu Mło­de­mu, że żona pro­si go na sło­wo. Od razu przed­sta­wił się też Ra­che­li.
Po­eta i Ra­che­la roz­po­czę­li dys­ku­sję. Ro­zu­mie­li się do­sko­na­le, nie bra­ko­wa­ło im wspól­nych te­ma­tów. Obo­je swo­bod­nie po­słu­gi­wa­li się na­wią­za­nia­mi do mi­to­lo­gii. Poeta był zachwycony inteligentną, obytą Żydówką . Stwier­dził, że musi uczy­nić z niej swo­ją muzę. Po­rów­ny­wał ją do Ga­la­tei - mi­to­lo­gicz­nej nim­fy, któ­ra sym­bo­li­zu­je urok i har­mo­nię. Ra­che­li nie tak ła­two było jed­nak za­wró­cić w gło­wie. Mia­ła już kie­dyś ad­o­ra­to­ra, któ­ry czę­sto się­gał po wznio­słe sło­wa i cy­ta­ty z wy­jąt­ko­wych dzieł. Ra­che­la była jed­nak ty­po­wą przed­sta­wi­ciel­ką mo­der­ni­zmu. Pra­gnę­ła szcze­rych emo­cji i wy­znań, a nie po­wta­rza­nia slo­ga­nów.
Rad­czy­ni przy­zna­ła, że nie była po­zy­tyw­nie na­sta­wio­na do ślu­bu Pana Mło­de­go. Męż­czy­zna po­now­nie za­czął wy­chwa­lać wiej­skie ży­cie. Ja­sne było, że uległ chło­po­ma­nii. Rad­czy­ni była jed­nak in­te­li­gent­ną ko­bie­tą, dla­te­go do­sko­na­le zda­wa­ła so­bie spra­wę, że to wszyst­ko tyl­ko sło­wa. Mó­wić moż­na wie­le, ale po­win­ny za tym iść czy­ny i wy­trwa­łość.
Pan Mło­dy roz­ma­wiał z Po­etą na te­mat na­tchnie­nia. Był prze­ko­na­ny, że wena naj­czę­ściej po­cho­dzi z przy­ro­dy i w ten spo­sób po­wsta­ją naj­do­sko­nal­sze dzie­ła.
Po­eta roz­ma­wiał z Go­spo­da­rzem na te­mat po­ema­tu, któ­ry chciał­by stwo­rzyć. Miał to być romans rycerski , jed­no­cze­śnie bar­dzo smut­ny i we­so­ły. In­spi­ra­cją dla Po­ety był po­emat „Za­wi­sza Czar­ny”. Ar­ty­sta pra­gnął stwo­rzyć bo­ha­te­ra, któ­ry był­by od­waż­ny i mę­ski. Po­eta przy­wo­łał wi­zję ry­ce­rza sto­ją­ce­go przy za­tru­tej stud­ni. Do­pa­try­wał się w tym ana­lo­gii do pol­skie­go spo­łe­czeń­stwa, któ­re­go ży­cie zo­sta­ło za­tru­te przez nie­wo­lę. Go­spo­darz nie trak­to­wał słów Po­ety po­waż­nie i iro­nicz­nie je ko­men­to­wał. Uwa­żał, że li­te­ra­tu­ra mo­der­ni­stycz­na jest peł­na sztucz­ne­go pa­to­su i bar­dziej śmiesz­na niż po­ru­sza­ją­ca. 
Go­spo­darz ma­rzył jed­nak o po­wro­cie do­sko­na­łych, sil­nych przy­wód­ców, któ­rzy poprowadziliby lud do walki. Po­eta rów­nież są­dził, że chciał­by stać się czę­ścią cze­goś wiel­kie­go - wal­ki o wol­ność oj­czy­zny. Uwa­żał jed­nak, że po­spól­stwo jest zbyt prze­cięt­ne, przez co tłu­mi jego za­pę­dy i unie­moż­li­wia dzia­ła­nie. Go­spo­darz stwier­dził, że jest to spo­wo­do­wa­ne wy­cho­wa­niem w nie­wo­li. Jego zda­niem, każ­de po­ko­le­nie mia­ło jed­nak wiel­kie­go przy­wód­cę, któ­ry był go­to­wy po­świę­cić ży­cie, aby wy­zwo­lić oj­czy­znę. Nie­ste­ty za­pał do wal­ki za­wsze był chwi­lo­wy. Póź­niej ro­da­cy szyb­ko wra­ca­li do ma­ra­zmu i tra­ci­li chęć do po­wsta­nia prze­ciw­ko wro­go­wi. Go­spo­darz stwier­dził, że każ­dy z Po­la­ków my­śli tyl­ko o so­bie, dla­te­go trud­no, aby dzia­ła­li ra­zem. Po­eta uwa­żał też, że Po­la­cy ide­ali­zu­ją wal­kę i się w niej za­tra­ca­ją. Zwy­cię­stwo wciąż po­zo­sta­wa­ło jed­nak wy­two­rem wy­obraź­ni, a nie rze­czy­wi­sto­ścią. Po­eta stwier­dził na­wet, że Polacy w każdym chłopie widzą Piasta . Go­spo­darz sta­nął w obro­nie chło­pów. Miesz­kał na wsi od lat, dla­te­go za­uwa­żył, że jej miesz­kań­cy są sil­ni i rze­czy­wi­ście mają w so­bie wie­le z Pia­sta. Męż­czy­zna po­dzi­wiał po­tę­gę chło­pów.
Cze­piec i Go­spo­darz przywitali się z Ojcem Panny Młodej , któ­ry rów­nież za­uwa­żył dziw­ną po­sta­wę go­ści z mia­sta. Uwa­żał, że dla kra­ku­sów lu­do­we oby­cza­je przy­po­mi­na­ją ma­gię. Go­spo­darz sta­nął w obro­nie miesz­czan i po­wie­dział, że każ­dy może czuć się za­gu­bio­ny w no­wym śro­do­wi­sku. Cze­piec za­py­tał Po­etę, czy po­do­ba mu się wieś. Nie dał jed­nak ar­ty­ście wie­le cza­su na od­po­wiedź. Cze­piec stwier­dził, że wieś jest pięk­niej­sza od mia­sta. Po­wie­dział, że chłopi to prawdziwi bohaterowie , pod­czas gdy miesz­kań­com miast bra­ku­je od­wa­gi i fan­ta­zji. Był roz­ża­lo­ny, że miesz­cza­nie uni­ka­ją chło­pów, za­miast z nimi współ­pra­co­wać dla do­bra oj­czy­zny. Przez ta­kie po­dej­ście, chło­pi mie­li bar­dzo ogra­ni­czo­ne moż­li­wo­ści dzia­ła­nia. Oj­ciec Pan­ny Mło­dej stwier­dził jed­nak, że Cze­piec jest moc­ny wy­łącz­nie w roz­mo­wie. Cze­piec obu­rzył się na te sło­wa i po­wie­dział, że nie waha się rów­nież przed rę­ko­czy­na­mi. Wspo­mi­nał, jak kie­dyś po­bił Żyda do krwi. Cze­piec za­czął agre­syw­nie od­zy­wać się do Po­ety, ostrze­ga­jąc go, że w ra­zie cze­go, chło­pi mogą sta­nąć do wal­ki wręcz. Nie po­do­
Wskoczyła na zmęczonego męża
Język Japoński
Leje go maczugą

Report Page