Typowa rosyjska impreza

Typowa rosyjska impreza




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Typowa rosyjska impreza

Podróż
z Moskwy do Irkucka rozpoczęła się o godzinie 13.11 na Dworcu Kazańskim (Казанский вокзал). Obok Jarosławskiego (Ярославский вокзал), jest to jeden z dwóch moskiewskich dworców skąd
odjeżdżają pociągi na daleki wschód Rosji. W wagonie płackartnym jechaliśmy w towarzystwie
dziewczyny z Irkucka – Katji, która właśnie wracała do domu z
Sankt Petersburga razem ze swoją matką. Szybko zaprzyjaźniliśmy
się z naszymi towarzyszkami podróży, co jest dosyć ważne, gdy
podróżuje się 4 dni w jednym boksie. Prowadnica w wagonie
zaoferowała pożyczenie szklanki na podróż, gdyż moja pękła jeszcze podczas jazdy z Warszawy do Terespola.
Pościel w wagonie była płatna, jednak cena nie była zbyt wielka . Do dyspozycji były także koce, które okazały się
użyteczne w nocy, gdy nie mogliśmy domknąć okna (chroniły od wiatru).

 Bilet Moskwa Kazańska - Irkuck Pasażerski (Москва Казанская - Иркутск-Пассажирский ) , na pociąg pospieszny № 082И .

Rozkład jazdy pociągu ( № 082И) Moskwa Kazańska - Ułan Ude (Москва Казанская - Улан Удэ) z roku 2012. Wszystkie pociągi w Rosji (oprócz niektórych lokalnych) kursują według czasu moskiewskiego, stąd tez do czasu przyjazdu np. do Irkucka należy dodać 5 godzin. Na dworcach znajdują się 2 zegary, z których jeden pokazuje czas moskiewski, drugi czas lokalny. 


Rosyjski
krajobraz widziany z okna pociągu jest dość jednostajny do tego stopnia , że
znużenie może dopaść nawet najbardziej cierpliwą osobę. Mnie
osobiście ta monotonia absolutnie nie przeszkadzała. Godzinami
mogłem obserwować mijane bezkresne lasy, gdzieniegdzie łąki, pola
a także domy i gospodarstwa mijanych wsi. Czasami miałem nawet
wrażenie, że jestem gdzieś w środku Mazowsza. Po drodze widać
było również typowo syberyjskie industrialne obrazki, czyli
zniszczone lub niedokończone hale tartaków, pordzewiałe opuszczone
wagony i samochody. Lekarstwem na nudę było liczenie wagonów
mijanych pociągów. Najdłuższy towarowy miał 89 wagonów,
pasażerski 20. Jazda Koleją Transsyberyjska nastraja również do przemyśleń na temat historii, totalitaryzmu i cierpień ludzi
zsyłanych do łagrów. Jest to swoista droga pamięci poprzez
bezkresne terytoria. 
 


Pasażerowie
pociągu organizują sobie czas poprzez np. czytanie książek, grę
w karty lub grę na gitarze. Wszyscy jadący sprawiają wrażenie
jednej wielkiej rodziny, gdzie je się przy jednym stoiku częstując
jedzeniem innych. Życie w pociągu przypominało trochę statek,
który co jakiś czas dobija do portu. W tym wypadku „portami”
były stacje na których p ostoje były raz
krótsze, raz dłuższe. W przypadku dłuższych postojów można
było wyjść na peron, gdzie miejscowi mieszkańcy oferowali szeroki
wybór towarów, głównie jedzenia i picia, choć zdarzały się też
żyrandole i inny drobny sprzęt AGD. Niestety ceny również nie
były najniższe. Przykładowo za butelkę piwa na peronie trzeba
było zapłacić około 70 Rubli (7 zł) a w wagonie restauracyjnym 80
Rubli. Najtańsze artykuły spożywcze dostępne były w sklepach i
kioskach ulokowanych w okolicach dworców. Zakupy w tego typu miejscach możliwe
były jednak tylko podczas długich postojów pociągu na stacj ach .
Jeden z takich postojów miał miejsce w Nowosybirsku , gdzie nastąpiło pierwsze spotkanie z Syberią . Temperatura powietrza wynosiła ponad 30 stopni Celsjusza. W a rto przy te j okazji obalić
pewien stereotyp przedstawiający Syberię jako krainę wiecznego
zimna i śniegu. Tutejsze lata są, co prawda dość krótkie, ale
i upalne. W ciągu dnia bywa naprawdę gorąco, dlatego na peronach
warto zaopatrzyć się w wodę i napoje. Nieco przyjemniejsze są
wieczory, gdy po gorącym dniu przez otwarte okno , czuć zapach Tajgi. 
 


Czterdziestominutowy postój na stacji Nowosybirsk (Новосибирск) w ponad trzydziestostopniowym upale.

 Kolejna zmiana lokomotywy. Tym razem na ChS2-168 (ЧС2-168). Jedna z nowszych lokomotyw RŻD. EP2K-017 (ЭП2К-017).

Do Irkucka dotarliśmy o godzinie 3 w nocy czasu miejscowego. Muszę przy okazji zaznaczyć, że wszystkie pociągi w Rosji kursują według czasu moskiewskiego bez względu na strefy czasowe. Na dworcach spotyka się, więc zegary pokazujące czas moskiewski oraz lokalny. Po wyjściu z pociągu i pożegnaniu się z Czuwaszkami – imprezowiczkami poszliśmy na miasto szukać hotelu „Vostok – Zapad”. Nie było to łatwe gdyż ukazana na planie ulica kończyła się budynkiem i zdawało się nam, że nie ma przejścia. W końcu jednak dotarliśmy na miejsce i otrzymaliśmy zakwaterowanie wraz z meldunkiem. Udaliśmy się następnie do sklepu spożywczego po jedzenie i piwo. Ekspedientka okazała się na tyle łaskawa, że wpuściła naszą czteroosobową „delegację” do środka, czego w porze nocnej zazwyczaj się nie praktykuje. Po posiłku i odespaniu kilku godzin udaliśmy się na zwiedzanie. Samo miasto to typowa urokliwa rosyjska prowincja pełna dziur w jezdni i odrapanych domów. Chodniki istnieją tu tylko w centrum a alkohol dostępny jest prawie we wszystkich sklepach całodobowo. Główna część Irkucka położona jest po północno - wschodniej stronie rzeki Angara (Ангара). Znajduje się tam rozległy Plac Kirowa (Площадь Кирова) będący głównym miejskim deptakiem. Centrum miasta to także dużo urokliwych, choć zaniedbanych uliczek z drewnianą, typowo syberyjską zabudową. Jeden z najstarszych budynków w mieście to Dom Szubinych (Дом Шубиных) z XVIII wieku. Jest to zabytek, który obecnie niestety znajduje się w stanie dewastacji po pożarze. Ze względu na niskie temperatury gleby budynek ten jest zapadnięty, co świadczy o tym, że jest on bardzo stary.
Irkuck jest również miastem nastawionym na turystów . Pobudowano tutaj k ilka eleganckich hotel i i
drogich restauracj i , w których ceny nie są na kieszeń przeciętnego
backpakera. W mieście znajduje się również duży bazar – rynek
zwany przez miejscowych „kitajskim”, czyli chińskim. Na bulwarze Gagarina nad
brzegiem Angary w okolicach pomnika cara Mikołaja III kwitnie życie
towarzyskie. W sobotnie i niedzielne popołudnia odbywają się tu
uliczne koncerty i tańce. Na bulwarze spotykają się pary, emeryci,
młodzież a na wybetonowanym brzegu rzeki zobaczyć można
namalowane farbą rysunki oraz napisane miłosne wyznania i wiersze.


Wizytówka hotelu Vostok - Zapad (Восток - Запад) w którym mieszkaliśmy.

Wagony "firmiennego" pociągu "Bajkał" na torach postojowych w Irkucku.  

Rzeka Angara (Ангара) wypływa z jeziora Bajkał oddalonego około 60 km. od Irkucka.
Выбрать язык русский азербайджанский аймара албанский амхарский английский арабский армянский ассамский африкаанс бамбара баскский белорусский бенгальский бирманский болгарский боснийский бходжпури валлийский венгерский вьетнамский гавайский галисийский греческий грузинский гуарани гуджарати датский догри зулу иврит игбо идиш илоканский индонезийский ирландский исландский испанский итальянский йоруба казахский каннада каталанский кечуа киргизский китайский (традиционный) китайский (упрощенный) конкани корейский корсиканский коса креольский (гаити) крио курдский (курманджи) курдский (сорани) кхмерский лаосский латинский латышский лингала литовский луганда люксембургский майтхили македонский малагасийский малайский малаялам мальдивский мальтийский маори маратхи мейтейлон (манипури) мизо монгольский немецкий непальский нидерландский норвежский ория оромо панджаби персидский португальский пушту руанда румынский самоанский санскрит себуанский сепеди сербский сесото сингальский синдхи словацкий словенский сомалийский суахили сунданский таджикский тайский тамильский татарский телугу тигринья тсонга турецкий туркменский узбекский уйгурский украинский урду филиппинский финский французский фризский хауса хинди хмонг хорватский чви чева чешский шведский шона шотландский (гэльский) эве эсперанто эстонский яванский японский

Motyw Podróże. Obsługiwane przez usługę Blogger .



Nasz ulubiony dzień w roku właśnie nadchodził, więc oczywiście trzeba było zorganizować wielką imprezę, pomimo ostatnich zdarzeń.. Daria obdzwoniła znajomych, ja wydrukowałam ulotki i porozdawałam w szkole, Jas za to musiała ogarnąć jakiś dobry lokal i wybrała naszą starą villę na obrzeżach Cali. Odludzie ale przynajmniej nic nie będzie przeszkadzać sąsiadom. Przygotowania póki co szły zgodnie z planem. A Halloween było coraz bliżej, czas wybrać kostium. Zadzwoniłam do Johna, z którym ostatnio się zaprzyjaźniłam, w sumie był całkiem niezłym facetem, żeby pomógł mi coś wybrać. Gdy przyjechał czekałam na niego w pokoju.

-Witaj śliczna-powiedział stając w progu.

-Oj już nie podlizuj się tylko mi pomóż.- wzięłam dwa kostiumy do obu rąk i pomachałam mu przed twarzą.- Lepsza intrygująca pielęgniarka czy pociągająca wampirzyca? 

-Hmm, no nie wiem chyba stawiałbym na wampirzyce, jest seksowniejsza i więcej odsłania. - uśmiechnął się zadziornie.

-Echh to wezmę pielęgniarkę- rzuciłam w niego strojem wampira.

-To ty jesteś okropny.- posłałam mu spojrzenie nienawiści ale on tylko się zaśmiał.

-Ja się jeszcze nie zezłościłam- prychnęłam- Nie chciałbyś widzieć mnie zdenerwowanej.

Wieczorem wszyscy spotkaliśmy się przed villą. Daria przebrana była za diabełka, miała na sobie czerwoną, obcisłą miniówkę, wysokie, czerwone szpilki i rożki diabełka, zgaduję zaś, że kostium Nate'a to swojego rodzaju szatan. Dobrana para. Jas była wiedźmą, w czarnym gorsecie i mini z gotyckimi falbankami, buty sięgały jej do połowy uda. Wyglądała nieziemsko, a do tego jej pofarbowane na ciemno włosy z fioletowymi i granatowymi pasemkami, dodawały jej seksapilu. Stojący za nią Finn był mrocznym panem śmierci. Ja miałam na sobie biały zakrwawiony fartuszek, białe zakolanówki i czerwone vansy, do tego dodałam maseczkę ochronną również we krwi. John za to przebrał się za.. Gościa w czarnym garniturze..? Oooo może to MIB! Weszliśmy do środka i zajęliśmy się przydzielonym nam obowiązkom. Godzinę później impreza już się zaczęła i ludzie powoli się zjeżdżali. W wielkim salonie była kula dyskotekowa odbijająca jakby tysiące światełek, sam pokój jak i większa część domu była przyciemniona do ciemnego fioletu, atmosfera była wspaniała. Za następną godzinę, czyli koło 22 poleciał alkohol, zabawa zaczęła się rozkręcać. Z tego co widziałam wszyscy dobrze się bawili, zwłaszcza dziewczyny, w końcu mogły się wyluzować. Nie będę kłamać, moja robota w gangu jest najmniej stresująca, za to na dziewczyny spadało wszystko co najgorsze. Cieszyłam się, że chociaż dzisiaj możemy odpocząć od tego całego mordowania i ciągłej walki. Niestety nie wszystko w tej robocie jest przyjemne. Zwłaszcza jak trzeba zabić kogoś kogo się znało od dzieciństwa. Czas szybko leciał a wszyscy wyczekiwali godziny 24, z powodu pokazu fajerwerk jaki miał się odbyć. Nagle poczułam chęć na papierosa, więc wyszłam na dwór i wyciągnęłam jednego z kieszeni, niestety nigdzie nie mogłam znaleźć mojej zapalniczki. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam jakąś dziewczynę, która też właśnie poszła zapalić. 

-Hej, masz może ognia? - zapytałam podchodząc do niej, gdy odwróciła się do mnie twarzą uśmiechnęłam się pod nosem. Też była przebrana za pielęgniarkę, miała maskę, obecnie zsuniętą na szyję, trzy fioletowe brylanciki przyklejone do skroni, jedno czerwone, drugie żółte oko, muszę przyznać, że całokształt jej stroju bił na głowę moją, zdzirowatą, morderczą pielęgniareczkę. 

-Pewnie- uśmiechnęła się i wyjęła ze swojego kitla zapalniczkę, po czym ją przysunęła w moim kierunku i zapaliła.

-Dziękuję- powiedziałam zaciągając się. 

-Też już nie możesz znieść tego tłumu- zapytała i popatrzyła na mnie. Muszę przyznać, że jej twarz wydała mi się znajoma, pewnie chodzimy razem do szkoły. Miała krótkie, obcięte na chłopaka, blond włosy, które podkreślały dobrze zarysowaną szczękę. Nie była wysoka, na oko trochę ponad metr sześćdziesiąt. 

-Między innymi. Nie przepadam za aż tak dużymi imprezami, chociaż nie jest tak źle.-uśmiechnęłam się. - Matylda- wyciągnęłam do niej rękę, którą od razu uścisnęła. Miała ciepłe dłonie, w przeciwieństwie do mnie, ja zawsze mam lodowate.

-Aleksandra, ale mów mi Alex.- na chwilę zapadła niezręczna cisza.- Organizujesz tą imprezę, prawda? 

-Razem z przyjaciółmi, owszem. Niestety będę musiała sprzątać cały ten bajzel.

-Hah, no tak- zaśmiała się, a jej śmiech był jak miód na moje uszy. Uśmiechała się niesamowicie. Coś było w niej co w dziwny sposób mnie intrygowało. Popatrzyła na mnie, szkoda, że nie mogłam zobaczyć jej prawdziwego koloru oczu. Na niebie zaczęły błyskać fajerwerki, odbijając się w jej soczewkach wyglądało to jeszcze piękniej niż zwykle. Moje rozmyślania przerwał krzyk, następną rzeczą jaką usłyszałam były strzały. -Zostań tu - krzyknęłam błagalnym tonem do dziewczyny, i pobiegłam do środka, ale gdy już miałam wchodzić uświadomiłam sobie, że może bezpieczniej będzie jak pójdzie ze mną. Cofnęłam się, chwyciłam blondynkę za rękę i pobiegłam z nią do środka. Kierowałam się w stronę górnego piętra, po drodze spotkałam Jas i Rudą idących w przeciwną stronę.
-Idziemy zobaczyć o co chodzi, mam nadzieję, że to tylko jakiś wypadek, naprawdę przydałby się dzień wolnego od tych kurew!-krzyknęła Daria wyjmując broń spod sukienki, co również uczyniła Jasmin.
-Okej zaraz do was dołączę, zostawiłam broń na górze- zawołałam za nimi ale zniknęły już za drzwiami na zewnątrz.
Weszłam po schodach, wciąż trzymając dłoń dziewczyny. Skręciłam do pokoju i jak tylko się w nim znalazłam zamknęłam za nami drzwi.
-Siadaj- rozkazałam krótkowłosej szukając swojego pistoletu.
-Co tu się do cholery dzieję!?- wykrzyknęła po chwili.
Nie odpowiedziałam. Gdy tylko znalazłam broń, schowałam ją do kieszeni kitla i ruszyłam w stronę szafy. Udało mi się ją szybko przesunąć, bo była tylko zwykła atrapą. Na ścianie były małe prostokątne drzwi. Otworzyłam je i ukazał nam się mały pokoik. Azyl. Miałyśmy go w każdym domu, tak na wszelki wypadek. Odwróciłam się do niej.
-Wejdź do środka- powiedziałam a ona tylko popatrzyła na mnie jak na głupią. - WEJDŹ- mimo tego, że krzyknęłam ona wciąż siedziała na łóżku. Podeszłam do niej- To jest azyl. Jedyne miejsce w tym domu, w którym będziesz bezpieczna. Jeśli tam nie wejdziesz, a ten wystrzał pochodził z pistoletu to naprawdę, grozi ci niebezpieczeństwo. Nigdy tego nie robię ale proszę cię wejdź tam. - wyciągnęłam rękę w jej kierunku. Chwilę jej to zajęło ale mi zaufała i ją chwyciła. Pomogłam jej wejść do azylu.
-Masz jedzenie i picie, latarkę i parę innych rzeczy które mogą ci się przydać. - spojrzałam na nią ostatni raz i zamknęłam drzwiczki. Przesunęłam szafę na swoje miejsce i wyszłam z pokoju. Miałam nadzieje, że nikomu nic się nie stało. Zbiegłam na dół i poszłam na dwór. Ludzie biegali w tą i z powrotem. Szukałam wzrokiem dziewczyn, które obecnie biły się z jakimiś facetami w maskach. Usłyszałam, że ktoś za mną jest. Szybko wyjęłam broń, odwróciłam się i wycelowałam prosto w jego głowę. Kolejna maska, taka sama jak u tamtych. Czarna, zasłaniająca twarz od czoła do nosa włącznie. Na czole widniał biały napis po rosyjsku 'смерть', co oznaczało 'śmierć'. Na moje szczęście lub też nie, mogłoby być fajnie, mężczyzna w ogóle się nie bronił, kiedy wycelowałam mu w nogę i strzeliłam potem strzelając w drugą. Odwróciłam się żeby sprawdzić jak radzą sobie dziewczyny ale z tego co widziałam również załatwiły swoich przeciwników. Spojrzałyśmy na siebie porozumiewawczo. Zaczęło się.



Tik tak, tik tak. Ze znużeniem wpatrywałam się w zabójczy ruch wskazówek szkolnego zegara. Minęły dopiero 3 minuty pierwszej lekcji, a ja już mam ochotę wydrapać dziurę w ścianie i przez nią wyjść. Jaki dzisiaj dzień tygodnia? Szczerze, nie mam pojęcia. Liczy się to, że sprawy powoli cichną i cały świat się uspokaja. Przypomina to cisze przed burzą. Ciszę podczas, której każdy oddech przybliża nas do granicy na której tak często balansuje. Granica życia i śmierci. O, już wiem, mamy dzisiaj 25 października. Jak dobrze, że ta jakże miła nauczycielka wspomniała o tym wstawiając do dziennika kolejną pałe. No to teraz już wiem na czym skończyliśmy. Od akcji w Vegas minęło już trochę czasu, sporo się działo, a skutki są wciąż odczuwalne. Siedząc na dachu motelu przy drodze stanowej i paląc jointa doznałam olśnienia. Ktoś mnie próbował wrobić, póki co tajemnicą zostanie kto. Mijała trzecia godzina odkąd zaciągnęłam ostatni szef na ranie Matyldy, kula na szczęście nie wbiła się na tyle głęboko by uszkodzić narządy ale było blisko. Cholernie blisko. Zaciągnęłam się powoli i opadłam na rozgrzaną porannym słońcem wyściółkę dachu parterowego budynku. Gdzieś pode mną spała cała reszta ekipy, mnie udało się zasnąć na zaledwie pół godziny, potem pojawiły się koszmary. Toteż zamiast wypocząć mój mózg pracuje na najwyższych obrotach, analizując ostatnie dni. Zasyczałam z bólu kiedy naga skóra zetknęła się z parzącym podłożem. Błękit nieba zaczął wirować mi przed oczami i mieszać się z wypuszczanym przeze mnie dymem. Adrenalina przestawała buzować w żyłach, zamiast niej spokój zalewał falami moje ciało. O dziwo po całej nocy spędzonej nad brunetką stojącą jedną nogą po drugiej stronie granicy, nie czułam zmęczenia. Najważniejsze są najbliższe cztery godziny, gdyby coś się zaczęło dziać to John pilnujący Maddie miał mnie wołać, oby do tego nie doszło. Przytrzymałam skręta w ustach i dłońmi ostrożnie sięgnęłam do kieszeni, wyjęłam z niej zgniecioną chusteczkę, ale nie ona jest ważna, najważniejszy jest malutki przedmiot znajdujący się w jej wnętrzu. Kula. Wszyscy byli tak zmęczeni, że żadne z nich nie spostrzegło nawet, że ją zabrałam. Podniosłam się i rozchyliłam chusteczkę, mały srebrny pocisk zalśnił złowrogo w mocnym słońcu. Zaczynało się robić gorąco, na skórze osiadła typowa dla tego klimatu wilgoć, która w połączeniu z upałem jest równie zabójcza co trzymany w moim ręku przedmiot. Zdziwiona pochyliłam się nad kulą, coś mi w niej nie pasowało, mimo że wciąż była we krwi dojrzałam jakiś niewyraźny znak. Pośpiesznie dokończyłam skręta i zeskoczyłam z dachu, jedno piętro to na szczęście nie duża odległość. Po cichu wślizgnęłam się do pokoju w którym spał Finn, ruszyłam prosto do łazienki i zamknęłam drzwi czemu towarzyszyło ciche kliknięcie zamka. Wyjęłam pocisk i zaczęłam go ostrożnie opłukiwać pod małym strumieniem wody. Intuicja mnie nie zawiodła, pod palcem poczułam wyżłobienie, zmyłam resztki krwi i przystawiłam drobny przedmiot pod słabe światło lampki. Natychmiastowo otrzeźwiałam. Zero zmęczenia, zero chillu, zero śladu po ostatnich buchach. Potrząsnęłam głową mając nadzieje, że zmieni to ukazany moim oczom obraz. Niestety, nic to nie dało. Z ciemnego metalu szyderczo spoglądała na mnie wygrawerowana róża. Ta sama która znajdowała się na każdym pocisku spoczywającym w magazynku wszystkich członków gangu do którego dopiero co mnie przyjęto. Gangu bloods.

Maddie 

Jak tylko wróciliśmy z walk do LA pojechałam do Jasmin. Powiedziała, że nie zostawi mnie samej, więc nie miałam innego wyjścia. Jas leżała na łóżku i patrzyła się w sufit jakby było to coś niezwykłego. Muszę przyznać, że ostatnio często jej się to zdarza. Szturchnęłam ją nogą, nic, szturchnęłam ponownie, znowu nic, więc rzuciłam poduszkę w jej kierunku. Wreszcie zareagowała.
-Nad czym tak zawzięcie rozmyślasz ?- zapytałam
-Nad niczym..-powiedziała i przekręciła się na bok. Wiedziałam, że nie jest wylewną osobą, ale spodziewałam się, że chociaż mi powie co ją tak zastanawia.
-Przecież widzę, że coś nie gra. Możesz mi powiedzieć.
-Ufasz mi?
-Oczywiście, że ci ufam. Ja już naprawdę nie wiem co ty masz w tej głowie.
-Skoro mi ufasz to nie zadawaj mi głupich pytań. Lepiej idź już spać, jest już późno, ja muszę jeszcze popracować ale ty powinnaś wypocząć. W przyszłym tygodniu wracamy do szkoły a ty dopiero co zostałaś postrzelona.
Faktycznie było późno a ja byłam zmęczona, parę ostatnich dni wykończyło mnie nie tylko fizycznie ale też psychicznie i do tego jeszcze szkoła. Nienawidzę tego miejsca, pełne bezmózgiej młodzieży nieświadomej c
Aatorski anal z MILFem
Dama z klasą w akcji
Dziewczyna pustoszona przez dwa szalone kutasy

Report Page