Ruda suka brana na dwa baty

Ruda suka brana na dwa baty




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ruda suka brana na dwa baty
W tym projekcie linki pomiędzy różnymi wersjami językowymi znajdują się na górze strony, naprzeciw jej tytułu. Przejdź do góry .




Tę stronę ostatnio edytowano 4 mar 2020, 12:57.
Tekst udostępniany na licencji Creative Commons: uznanie autorstwa, na tych samych warunkach , z możliwością obowiązywania dodatkowych ograniczeń.
Zobacz szczegółowe informacje o warunkach korzystania .



Privacy policy
O Wikiźródłach
Informacje prawne
Wersja mobilna
Dla deweloperów
Statystyki
Komunikat na temat ciasteczek











Strony dla anonimowych edytorów dowiedz się więcej

ALEKSANDRA HUMBOLDTA
PODRÓŻE.
PRZEKŁAD Z NIEMIECKIEGO
Michała Bohusza Szyszki.
ODDZIAŁ IL
Tom I.
PODRÓŻE PO ROSSYI EUROPEJSKIEJ I AZYATYCKIEJ.
Tom I.
WILNO. Nakładem Maurycego Orgelbranda, Księgarza. Biblioteka Narodowa Warszawa
Pozwolono drukować, z obowiązkiem złożenia w Komitecie Cenzury, prawem oznaczonej liczby exemplarzy.
12 Marca 1859 roku. MCenzor, Paweł Uukolnili
RYS PODROŻY
DO ROSSYI EUROPEJSKIEJ I AZYATYCKIéj
ALEKSANDRA HUMBOLDT’A.
KSIĘGA I-WSZA.
ROZDZIAŁ I.
Powód do téj podróży. — Wyjazd z Berlina. — Uwagi nad bursztynem. — Przybycie do Petersburga. — Newa.
latem 1827 r., Humboldt po długim pobycie we Francyi powrócił do własnego kraju (*), wezwany został przez Cesarsko-rossyjskiego ministra hrabiego Kankryna do udzielenia mu uwag swoich o korzyściach mającéj się puścić naówczas w obieg monety platynowéj, pochodzącej z kopalni Uralskich, i o rzeczywistym stosunku, jaki zachodzi pomiędzy wartością, tego metalu a innemi dwoma szlachetnemi metalami. Dawniej jeszcze był on wezwany przez rząd hiszpański, ażeby zgłębił ten przedmiot; a w czasie kongresu wiedeńskiego niektóre prywatne osoby przedstawiły projekt zgromadzonym Monarchom, wybijania monety z amerykańskiéj platyny, któraby miała obieg we wszystkich państwach. Obawy, jakie Humboldt pod tym względem przedstawił na
Obacz przedmowę do „Podróży po Uralu, Ałtaju i morzu Kaspijskiem, odbytej z rozkazu Najjaśniejszego Cesarza Rossyjskiego w r. 1S20, przez Aleksandra v. Humboldt, G. Ehrenberg’a i Gust. Eose. Czgść mineralogiezno-geognostyczni}, oraz historyczni} wiadomość Podróży przez G. Eose.„ Berlin, 1837 i 1S4.2 r. Podróże Humboldta. Od. II, 1.1. 1 uwagę hrabiego Kankryna, nie usprawiedliwione jeszcze były kilkonastoletniém doświadczeniem, przy nie wielkiej ilości wypuszczonéj monety platynowej i ogromu obszarze państwa; jednakże swobodne roztrząsanie téj ważnśj kwestyi gospodarstwa narodowego nie zmniejszyło zaszczytnego zaufania, jakie w nim pokładano. Skoro w korrespondencyi swojéj z ministrem napomknął Humboldt o chęci swojéj, gdy mu okoliczności dozwolą, zwiedzenia latem gór Uralskich, których, jak się domyślał, skład geognostyczny musiał mićć wiele podobieństwa z łańcuchem Andów Nowej Grenady, uwiadomionym został (5 (17) grudnia 1827 r.) przez pana ministra skarbu o Najwyższym rozkazie Najjaśniejszego Cesarza Mikołaja względem dozwolenia mu takowej podróży kosztem rządu, w największej rozciągłości i z użyczeniem mu wszelkich do tego pomocy. Wiadomość ta obudziła w nim wrodzoną chęć podróżowania. Ale jakkolwiek uradowanym był, że będzie mógł znowu lądem zwiedzić tak znaczną przestrzeń kuli ziemskiéj, nie mógł jednak naówczas korzystać z podawanój mu zręczności, lubo nie ograniczaj ącéj w niczem jego swobodnego działania, gdyż chciał zimą 1828 r. skończyć prelekcye swoje o fizycznym, opisie świata (*). Prośba o odroczenie téj podróży została z łatwością wysłuchaną, i hrabia Kankryn uwiadomił go listem z d. 8 (20) marca 1828 r., że Jego Cesarska Mość własnoręcznym pismem dozwolił pozostawić to do jego własnego rozporządzenia, i jeżeli mu się będzie podobało, odbyć podróż w r. 1829 do gór Uralsldch i Tobolska, oraz zabrać z sobą jako towarzyszów podróży uczonych przyjaciół jego, professorów Ehrenberga i G. Bose; a razem pozostawia woli jego odbyć następnego roku wycieczkę do góry Araratu i innych południowych rossyjskich prowincyj. Dla bezpieczeństwa i szybkości zamierzanéj podróży, pan minister skarbu z uprzedzającą troskliwością, przedsięwziął stosowne środki. Przysłane mu zimą 1829 r., na krótki czas przed jego wyjazdem z Berlina, Pro Memoria, zawierało w sobie oznaczenie ilości przygotowanych do podróży powozów, liczbę koni pocztowych, mających się dawać na każdéj stacyi (od 15 do 20), wzmiankę o pozostawieniu do wyboru wzięcia feldjegra czy kuryera, o wygodnych mieszkaniach, które wszędzie miały być przygotowane, o wojskowej eskorcie, gdzie ta, po zbliżeniu się do granic, potrzebną się okaże i t. d. Bardzo znakomity urzędnik górniczy (ówczesny ’nadzorca kopalni, późniejszy intendent górniczy (Berghauptniann) Menżenin, znający doskonale dwa obce języki, niemiecki i francuzki, miał im towarzyszyć w całej podróży. Pro Memoria to kończyło się następnemi godnemi uwagi słowami: „od pana jedynie będzie zależeć, w jakim kierunku i w jakim celu zechcesz odbyć tę podróż, życzeniem rządu jest tylko wyświadczyć tem korzyść naukom. O ile pan będziesz mógł, zechcesz przytém zwracać uwagę na górnictwo i przemysł Rossyi.“
Tak wspaniałych oświadczeń, powiada Humboldt, które w ciągu długiej podróży na przestrzeni 14, 500 wiorst (więcej 2000 mil geograficznych) jak najwierniej dotrzymane zostały, nie mogę dlatego samego pominąć milczeniem, że one w uderzający sposób charakteryzują wiek, w którym żyjemy. Wysokie względy okazywane spokojnym zajęciom pojedynczego człowieka, opromieniają jego skromny zawód. Są one żywym wyrazem szacunku, jaki potężny Monarcha użycza postępowi nauk i dobroczynnemu wpływowi tych nauk na dobro ludów.
Jak wielką wartość Cesarz Rossyjski przywiązywał do naukowych badań Humboldfa, pokazuje się także ztąd, że 14 (26) lutego 1831 r., a więc zaledwo w szesnaście miesięcy po jego powrocie z nad brzegów morza Kaspijskiego, przedstawione mu zostało z rozkazu Cesarza wezwanie do odbycia nowéj podróży. Humboldt (który nieszczęściem nie mógł wtedy na to przystać) miał pozostawione do wyboru zwiedzić albo Finlandyę, albo, jeśliby wolał udać się na południe, Kaukaz.
Dwunastego kwietnia 1829 r., o godzinie jedenastej wieczorem Humboldt w towarzystwie professorów Ehrenberg^ i Gustawa Rose opuścił Berlin, ruszczono się w tę podróż w dwóch powozach, cel jej bowiem wymagał zabrania z sobą całego przyrządu astronomicznych i fizycznych narzędzi, książek, oraz przyrządów do chemicznych doświadczeń i zbioru przedmiotów historyi naturalnej. Z początku wyjazd przeznaczonym był na pierwsze dni maja, ale przyspieszony został po otrzymaniu wiadomości, że Cesarz Rossyjski miał wkrótce opuścić Petersburg i udać się na koronacyą do Warszawy.
W Berlinie oddawna nastało już było łagodne wiosenne powietrze, i dlatego spodziewali się podróżni bez żadnéj zwłoki przybyć do Petersburga; ale przekonali się wkrótce, że najgorszy czas wybrali do podróży na Północ. Już następnego dnia natrafili na śnieg, który się właśnie rozpuszczał i popsuł był drogi, później spotkała ich ta niedogodność, że wszystkie prawie rzeki, które przebywać mieli, puszczały wtedy, tak, że czekać musieli nim kra przepłynie, a przez to podróż ich doznała nie małej zwłoki.
W pierwszych dniach nie tyle jeszcze dały się im uczuć te niedogodności, gdyż droga bita do Królewca nie była bardzo popsutą, roztajeniem śniegów, a w Tczewie, dokąd przybyli czternastego rano, znaleźli Wisłę już od ośmiu dni wolną od kry; mogli tedy bez zwłoki dalszą podróż przedłużać. Rzeka ta znacznie była wezbrała i w nizinach pod Gdańskiem przerwała była zaspy piasczyste, przez co nie mało szkody wyrządziła. Dwie mile dalój przebyli drugie ramię Wisły, Nogat, po za którym leży Malbork. Obejrzenie starego zamku niemieckich rycerzy przyjemnie ich zajęło przez kilka godzin. Po tamtej stronie Malborka aż do Elbląga znaleźli znowu całą okolicę po obu stronach drogi tak zalaną, że ziemia zaledwo w niektórych tylko miejscach ukazywała się nad wodę.
W Królewcu, dokąd przybyli piętnastego rano, Humboldt zabrał najprzód znajomość ze sławnym astronomem professorem Bessel, który pokazał podróżnym wszystkie szczegóły swojego wybornie urządzonego obserwatoryum, lezącego na wzgórzu, stanowiącem część dawnych fortyfikacyj i łączącego największą użyteczność ze wszelkieny wygodami.
O południu znaleźli u Bessel’a znaczne towarzystwo, złożone z uczonych i lekarzy Królewca, z któremi bardzo przyjemnie i korzystnie przepędzili czas aż do wieczora.
Znajdujący się w blizkości Królewca bursztyn czyni to miasto zajmującym także pod względem mineralogicznym. Gabinet mineralogiczny uniwersytetu zawiera oddzielny zbiór kawałków bursztynu, z mieszczącemi się w nich owadami; zbiór ten prawie równie jest znacznym, jak królewskiego gabinetu w Berlinie. Naukowa wartość tych zbiorów jest tém większą, że owady zamknięte w bursztynie są jedynemi szczątkami owadów ze świata przedpotopowego (*).
Zbieranie bursztynu zostawało dawniej pod nadzorem królewskiego zarządu, i zebrany w każdym roku bursztyn przedawał się z publicznego targu. Ale od roku 1811, zbieranie bursztynu wydzierżawioném zostało panu Duglas’oWi za summę roczną 10.000 talarów. Professor Rosę widział u niego bardzo znaczne zapasy bursztynu (wedle twierdzenia pana Duglas’a, 150, 000 funt.), który żeby zabezpieczyć od ognia,
Oba zbiory, tak Królewiecki jak Berliński ustępują zresztą znacznie, według zdania professora Rose, w piękności i liczbie, zbiorowi doktora Berendt w Gdańsku. Porównaj we względzie tego ostatniego zbioru następne zajmujące dzieło: O znajdujących się w bursztynie organicznych szczątkach pierwotnego świata, dzieło wypracowane i wydane przez doktora G. C. Berendt, przy pomocy innych uczonych. Berlin 1815 i 1851 r.
jako łatwo palący się materyał, zachowywano w murowanym magazynie ze sklepionym sufitem i żelaznemi drzwiami. Tu bursztyn rozgatunkowywanym bywa wedle wielkości sztuk i przechowywanym w koszach i pakach. Rozróżniają tu pomiędzy sobą: wybór, beczkowy bursztyn, fernic, piaskowiec i szluk. Do pierwszego policzają wszystkie sztuki, mające pięć łutów i więcéj wagi; z beczkowego bursztynu idzie 30 do 40 sztuk na jeden funt, do fernicu zaliczają małe czyste kawałki od jednego do dwóch cali kwadratowych; piaskowiec tworzą jeszcze mniejsze sztuki, a nieczysty piaskowiec nazywają szlulcicm. Wybór używanym bywa przez tokarzy do robienia różnych towarów galanteryjnych, ale po większej części idzie nie obrobiony do Konstantynopola, gdzie bywa obrabiany na bursztyny do fajek. Z beczkowego bursztynu i fernicu robią tokarze perły, które nazywają koralami. Piaskowiec i szluk, równie jak okruszyny przy toczeniu, bywają używane po większéj części do dystyllacyi kwasu bursztynowego, jako chemicznego oddziaływacza; pozostałość zaś w retortach, tak nazwane colophonium succini, do przygotowania bursztynowego pokostu.
Z rachunków, jakie od roku 1535, aż do 1811, utrzymywano o ilości zbieranego bursztynu, pokazuje się, że ilość ta dziwnym sposobem zawsze była tąż samą. Jeżeli weźmiemy w przecięciu ilość zbieranego bursztynu od 1661 do 1811 r., wypadnie na rok po 150 beczek (beczka po 87 sztofów, cokolwiek mniejszych od berliuskiéj kwarty). Więcéj lub mniéj sprzyjające burze, wyrzucające bursztyn na brzeg, większe lub mniejsze przeniewierzania się przy zbieraniu bursztynu, wpływają w rozmaitych leciech na większą lub mniejszą zmianę w ilości zbioru, która jednak nigdy nie jest znaczną. Pod względem rozgatunkowania, w owych 150 beczkach zawiera się: 0, 788 wyboru, 9, 642; beczkowego bursztynu, 5, 959 fernicu, 64, 695 piaskowca, 18, 916 szluku. Bursztyn wyrzucanym bywa częścią z morza na wybrzeże i na nim zbierany, częścią wykopywany w blizkości brzegów; jednakże ilość tak nazwanego morskiego bursztynu przechodzi znacznie ilość lądowego. Morski bursztyn zbierany bywa na całém wybrzeżu od Memla do Gdańska; ale nie każde miejsce wybrzeża daje równą ilość jego; najwięcej zbiera się jego na wybrzeżach Żmudzkich od Piławy na północ aż do wsi Wielkich Hubników, na przestrzeni prawie trzech mil; niewielka zaś ilość zbiera się około Fryszhaffu, a mniejsza jeszcze na brzegach kurlandzkich. Pan Duglas zadzierżawił tylko brzegi od Memla do okręgu gdańskiego po tamtéj stronie wsi zwanéj Polska nad Fryszhaffem. Co się zbiera około Gdańska, należy do miasta, które osobno go wydzierżawia. Kierunek wiatru, który nąjwięcéj sprzyja wyrzucaniu bursztynu, różnym jest według położenia wybrzeży w rozmaitych okolicach; w ogólności jednak najbardziej sprzyjające są długo trwające północne wiatry, podczas których bursztyn bywa pędzony falami, i po ich uciszeniu wyrzucanym bywa z wody na ląd przy wietrze zachodnim, poludniowo-zachodnim i północno-zacholnim, razem z tak zwanym bursztynowym porostem (Fucus vesiculosus i fastigatus), w który bywa obwinięty.
Od roku 1782 do 1806, lądowy bursztyn pod wsiami Wielkiemi Hubnikami i Krakstepelami na Żmudzkich brzegach, wydobywanym bywał zupełnie górniczym sposobem kopaniem szyb i sztolni. Bursztyn znajduje się tu na stoku 100 do 150 stóp wysokiego brzegu, w czarnym, z kawałkami szarego węgla zmieszanym, bardzo witryolicznym, gliniastym pokładzie piasku. Wydobywanie to, z powodu leżącego na wierzchu grubego pokładu piasku było uciążliwe i niedogodne, utrzymywało się jednak dlatego, że w kopalnym bursztynie znajdowano więcej wyborowego niżeli w morskim. I teraz jeszcze bursztyn bywa wykopywanym; ale dobywa się on nie przez podziemne kopanie, lecz po skopaniu całego pokładu piasku i po zwróceniu małéj, blizko płynącej rzeczki od jéj koryta, dla zabrania z sobą do morza nagromadzonego piasku. Koszta, jakie ponosił pan Duglas przy takowych robotach, wynosiły na rok do 10, 000 talarów. Na brzegach gdańskich, więcej jeszcze wykopuje się bursztynu, niżeli na Królewieckich, gdzie on znajduje się pod takiemiż pokładami piasku i bywa wydobywany po zniesieniu onych.
Bursztyn bywa zresztą w Prusiech znajdywany i w większej odległości od brzegów, a nawet miejscami w znacznéj ilości. Tak w r. 1803, w majątku Schlappachen, pomiędzy Gembinem a Insterburgiem, znaleziony został kawał, który przechowuje się w Królewskim mineralogicznym zbiorze w Berlinie i jest największym z dotąd znanych. Jest on długi na 13:i/4 cali reńskich, szeroki na 8l/2 cali, gruby z jednej strony na 55/8 cali, z drugiej na 3l/3 cali, i waży 13 funtów 153/4 łuta. Z początku był on jeszcze większym; ale znalazca, nieznający wartości swojego skarbu, odbił kawał ważący 8 łutów. Bursztyn ten jest przezroczystego gatunku, miejscami tylko plamisty. Wartość jego szacowaną jest na 10, 000 talarów.
Mieszkańcy Królewca, zaszczyt mieszkania blizko brzegów, odznaczających się między wszystkiemi innemi na kuli ziemskiej właściwym im tylko płodem, muszą okupować niejakicmi ofiarami. Nie mogą oni bowiem używać przyjemności morza, nie będąc wystawionemi na przykre poszukiwania ze strony ustanowionych dla nadzoru strażników, i mają jedno tylko miejsce kąpieli pod wsią Kranz, na początku niziny, w okolicy, która najposępniejszą jest z całego wybrzeża, ale gdzie zwykle mała ilość bursztynu z morza wyrzucaną bywa. Gorzéj się jeszcze mają mieszkańcy samych brzegów, którzy przy niepłodności wybrzeża muszą się ograniczać połowem ryb i tylko z pewnych oznaczonych miejsc mogą wychodzić na morze, jeżeli nie chcą narazić się, po spotkaniu ich na innych miejscach, na śledcze badania w Królewcu i Fischhausen. Zresztą, wysoka cena, w jakiéj zostają kawałki bursztynu pewnéj wielkości, oraz łatwość, z jaką mieszkańcy wybrzeża mogą przyjść do ich posiadania, czynią konieczną ścisłość nadzoru.
Rano 18 kwietnia opuścili podróżni Królewiec, ażeby po nizinie kurlandzkiej zachodnią stroną zatoki przedłużać swą drogę najprzód do Memla, a ztamtąd do Petersburga. Droga ta miała zresztą tę niedogodność, że przy końcu niziny należało przebyć zatokę; ale druga droga przez Tylżę po wschoduiéj stronie zatoki niepodobną była do przebycia, z powodu wystąpienia z brzegów Niemna pod Tylżytem.
Śnieg, który na polu już był roztajał, trzymał się jeszcze na drodze, zbity poprzedniém jeżdżeniem. Tymczasem woda z pól płynąca miejscami poprzerzynała tę drogę, i powłoka lodowa w tych miejscach, nie mogąc utrzymać na sobie ciężaru powozów, często załamywała się pod niemi. Próba, jaką pocztylion jednego z powozów uczynił, jechać polem bokiem drogi, kosztowała kilka godzin czasu; gdyż powóz zapadł w rozmiękczoną ziemię aż po osie, i nie inaczej mógł być wyciągniętym, jak za pomocą kilku ludzi wezwanych z poblizkiéj wsi, którzy przybyli z drągami i deskami. Tym sposobem podróżni nie mogli daléj stanąć jak w Sarkau, pierwszéj wsi na nizinie a drugiéj stacyi od Królewca, gdzie przybyli o zachodzie słońca i gdzie noc przepędzili.
Następnego dnia jechali wzdłuż niziny, owego wązkiego przcsmyka, który się rozciąga na mil 13’/a aż pod sam Memel, i oddziela zatokę Kurlandzką od morza Bałtyckiego. Chociaż ona jest nagą i pokrytą suchym piaskiem, który wiatr nagromadza to wjedném to w drugiém miejscu, znajduje się na niéj, oprócz Sarkau, jeszcze wiele innych wsi, których mieszkańcy po większéj części utrzymują się z rybolowstwa. Wsi te leżą na wschodniej stronie naci zatoką, droga zaś idzie wzdłuż zachodniego brzegu, i dla wskazania jéj kierunku osadzoną jest drzewami. Środkiem przesmyku ciągnie się prawie nieprzerwanie zaspa, która zakrywa widok wsi i po większéj téż części widok zatoki. Kiedy podróżni późno wieczorem przybyli do końca niziny, naprzeciw Memla, ujrzeli ze smutkiem, że zatoka pokryta była krą i że niepodobieństwem było dostać się wtedy do Memla. Musieli tedy czekać nim kra minie w jedynej znaj duj ącéj się tu austeryi, zowiącéj się Sandkrug.
Kra tymczasem następnego dnia była jeszcze gęstszą, i całe dwa dni upłynęły, nim przewóz przez zatokę mógł być uskutecznionym. Prąd, który zwykle najsilniejszym jest na wschodnim brzegu, zwrócił się wtedy na leżący po téj stronie zachodni brzeg, a massy lodowe ścieśnione w wązkim kanale, tak dalece podmyły stromy, na 60 — 80 stóp wysoki piasczysty brzeg, że ten się ciągle obrywał. Jeszcze przed przybyciem podróżnych znaczny kawał brzegu został oderwanym, i obrywanie się to trwało z coraz większą mocą, dwudziestego przed ich oczyma, tak, że gospodarz Sandkrugu widział się zmuszonym rozebrać młyn wietrzny, któremu groziło niebezpieczeństwo. Dwudziestego pierwszego miejsce to, na którém przedtém podróżni stali, znikło, i kiedy Humboldt i jego towarzysze 22 rano opuszczali Sandkrug, zajmowano się rozbieraniem drugiej budowy, stojącej bliżéj brzegu od właściwego mieszkalnego domu, a która, według opowiadania gospodarza przed lalką dniami stała jeszcze o 500 stóp od brzegu. Takowe zniszczenia działy się nietylko w tém jedném miejscu, ale na całem wybrzeżu niziny, jak daleko można było okiem zasięgnąć. Unoszony piasek, po zmniejszeniu się szybkości prądu od chwili wpadnięcia do morza, musiał znowu osiadać i tym sposobem groził zawaleniem wstępu do zatoki, czego téż w Memlu z wielką niespokojnością oczekiwano. Prąd tymczasem był tak silnym, że ława czyli wązka mielizna, tworząca podwodny koniec niziny, i która w razie podniesienia się, przeszkadza większym okrętom, przynajmniéj ciężko obładowanym, wstępować z odnogi do zatoki, raczej zniżyła się niżeli podniosła.
Pominąwszy smutne położenie, w jakiém się znajdował gospodarz Sandkrugu, toczenie się tych ogromnych mass lodu przedstawiło wspaniały widok. Wielkość tych mass była równie uderzającą jak ich szybkość, z którą prąd ich unosił. Wówczas, kiedy prąd wynosi zwykle tylko trzy stopy, dosięgnął on dwudziestego po południu w środku zatoki szybkości 7, 4 stóp na sekundę, a przy brzegu, gdzie tarcie było większém, wynosił 5, 8 stóp. Mógł on wprawdzie tylko przez przybliżenie być oznaczonym, gdy podróżni w odpowiedniém miejscu na brzegu brali za podstawę 100 kroków, mających odpowiadać 200 stopom, i za pomocą zegarka oznaczali czas, którego wyraźniéj odznaczające się massy lądu potrzebowa
Pierwszy raz z kuzynem
Na łódce
Seksowna Azjatka

Report Page