Kochaj moje stopy

Kochaj moje stopy




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Kochaj moje stopy
Shortcuts to other sites to search off DuckDuckGo Learn More
Aug 31, 2022 Głównymi przyczynami tego nieprzyjemnego i przewlekłego problemu są źle rozłożony ucisk, zmiany ortopedyczne stopy , ale też cechy dziedziczne, np. wyjątkowo długie palce stóp. Wrastanie paznokci może też nastąpić na skutek źle dobranego obuwia i niewłaściwej pielęgnacji paznokci (wycinanie rogów paznokcia).
_** Moje stopy to mój największy atut**_ - powiedziała. Strasznie je lubię. Są urocze i zgrabne. To nie tylko moja opinia. Ludzie uwielbiają je, dlatego tak bardzo o nie dbam.Kocham swoje ...
Kochaj się latem. Lato. Upały. Nie da się w nocy spać. Do tego jesteś wiecznie spocona i tylko wypatrujesz wieczora. ... Zastanawiałaś się jak to jest kochać się na plażyu, kiedy morze obmywa Ci stopy ? A może zawsze korciło się szybkie spotkanie na sianie? Dziewczyno! Kiedy jak nie teraz. Próbuj! ... Zapisz moje ustawienia ...
Mogłam dowiedzieć się, jak moje stopy reagują na zimno i dlaczego wolę być ciepło ubrana w tułowiu, a nie w nogach. Gdy powoli poznałam siebie, nie musiałam już gasić światła, gdy kochaliśmy się z moim chłopakiem. Coraz rzadziej pojawiały się myśli, że przecież mnie oceni, każdy jeden centymetr tego worka mięsa.
Rano przed wyjściem powinno się rozgrzać stopy , a wieczorem zafundować im rozluźniający masaż. Stopy można też wzmocnić prostymi ćwiczeniami, na przykład wchodzeniem po schodach. Po całym dniu w szpilkach najlepiej chodzić po domu boso, a podczas odpoczynku trzymać stopy wyżej dla poprawienia krążenia.
Niespodziewanie szarpnęłam się, bolały mnie Moje pokryte bąblami stopy i łydki, które zaczęły krwawić od ran zadanych przez kolce cierni. On spojrzał na mnie z czułym zatroskaniem. Zdecydowanie wziął mnie za rękę, prowadził i osłaniał sobą, a momentami nawet mnie niósł na swoich ramionach.
26 lipca 2017 - Słowa Jezusa przekazane przez Siostrę Klarę. (Clare) Drogi Jezu, delikatnie przekonaj nas i przekaż nam Swoją bezwarunkową Miłość, abyśmy czynili to, co słuszne z naszymi dziećmi... Amen. Cóż, Heartdwellers, mamy do czynienia z sytuacją, która była boleśnie bliska i oczywiście chcę jak najlepszego wyniku, jeśli chodzi o znalezienie przez moje dzieci ...
Kochaj , Niszcz, Marz, Widź... wtorek, 24 czerwca 2014. Rozdział 3. Nie wiem kim byłam za nim umarłam, jak to możliwe że choć miałam wtedy piętnaście lat całe prawie całe moje ciało pokrywają tatuaże. Od spodu stopy , przez lewą łydkę biodra, dekolt i lewą rękę. Ciągnie się wąż.
Pytanie, czy wszystkie rodzaje kredytów ratalnych przetrwają tsunami w postaci rosnących stóp procentowych. Mam na myśli oferty z tzw. ratami 0%, czyli nieoprocentowany kredyt. Rozmawiałem o tym m.in. z przedstawicielem banku, który jest aktywny na rynku kredytów ratalnych. Jego zdaniem nieoprocentowane kredyty mogą stanowić połowę ...
Wstałam w tak bardzo powolny sposób, że zawrót głowy towarzyszący mi każdego poranka ustał, nawet nie rozpoczynając swojego dręczącego pokazu. Wsunęłam oziębłe stopy w pluszowe kapcie. Moje ciało natychmiast przebiegł niechciany dreszcz porannego chłodu. Z resztą, w tym lokum brak ogrzewania, więc te dreszcze to nierozłączna część tego mieszkania.
Help your friends and family join the Duck Side!
Stay protected and informed with our privacy newsletters.
Switch to DuckDuckGo and take back your privacy!
Try our homepage that never shows these messages:
Stay protected and informed with our privacy newsletters.



KOCHAJ.SIĘ
Fotografia w poszukiwaniu duszy


Already have a WordPress.com account? Log in now.




KOCHAJ.SIĘ



Dostosuj




Obserwuj


Obserwujesz


Zarejestruj się
Zaloguj się
Kopiuj skrócony odnośnik
Zgłoś nieodpowiednią treść


Zobacz wpis w Czytniku


Zarządzaj subskrypcjami

Zwiń ten panel




E-mail (Wymagane)



Nazwa (Wymagane)



Witryna internetowa



Nie od zawsze zdjęcia były moim sposobem spoglądania na świat, nie zawsze były moim oknem, nie widziałam codzienności w kadrach, nie szukałam odpowiednich ujęć. Nie był to mój sposób komunikowania się z innymi, szukania odpowiedzi, zadawania pytań, rodzaj medytacji, dodawanie otuchy sobie i innym. Tym stały się z czasem. Pierwszym, co z nimi przyszło, była swojego rodzaju terapia. Moment odnajdowania siebie i szukania siły, próbą wydostania się z poczucia wybrakowania, które towarzyszy większości z nas.
Fotografia przyszła do mnie, gdy wychodziłam z bulimii. Wróciłam wtedy do Polski po paru miesiącach mieszkania w małym hostelu w jaskini na Gran Canaria. To wówczas zrozumiałam, że nie liczy się to, jak wyglądam, tylko to, jakim człowiekiem jestem, to, co sobą reprezentuję. Żyłam bez luster, nosząc naprzemiennie dwie koszule i kombinezon. Long story short – po przylocie postanowiłam robić zdjęcia kobietom, by pokazywać im, że są piękne, silne i wartościowe, takie jakie są. Nie spodziewałam się, że i w moim życiu zadzieje się dzięki temu rewolucja.
Ciało, kiedyś powód do wstydu, nienawiści, złości, niedowierzania, niezasługiwania na miłość i przyjemność, powoli stawało się oswojone. Coraz częściej je dotykałam – nie po to, by skrzywdzić, a po to, by poznać. By wiedzieć, że prawą pierś mam mniejszą od lewej, palce lewej dłoni chudsze od tych u prawej. Że nad biodrami gromadzi się trochę tłuszczu, a uda mają cellulit. Mogłam dowiedzieć się, jak moje stopy reagują na zimno i dlaczego wolę być ciepło ubrana w tułowiu, a nie w nogach.
Gdy powoli poznałam siebie, nie musiałam już gasić światła, gdy kochaliśmy się z moim chłopakiem. Coraz rzadziej pojawiały się myśli, że przecież mnie oceni, każdy jeden centymetr tego worka mięsa. Zamiast tego rozumiałam, że skoro chciał – mówiąc kolokwialnie – właśnie ze mną iść do łóżka, to chyba jednak świadczy o tym, że 62 a nie 60 centymetrów w talii nie robi mu różnicy. Więcej powiem: kiedyś usłyszałam, że to właśnie mój brzuch – największy kompleks – jest super, a innym razem, że dobrze, że nie jestem chuda. To drugie początkowo zakuło, bo przecież chciałam być chuda, ale po chwili sprowokowało do myślenia.
Im dłużej stawałam się świadomą istotą żyjącą w świecie, tym mniej myślałam o ciele. Służyło mi do spełniania marzeń i chodzenia po górach, a ja o nie dbałam, ubierając się ciepło i jedząc warzywa. Ale już nie zwracałam na nie uwagi, przestałam się golić, oddałam kosmetyki do makijażu, lakiery do paznokci. Było aż ciałem, bo stało się przyjacielem, wsparciem i tylko ciałem, bo miało być po prostu funkcjonalne, skoro z przyrodzenia, z samego faktu cudu istnienia, było piękne i wspaniałe samo w sobie.
Fotograficznych kamieni milowych było wiele, przełomem okazały się słowa „ale jeśli chcesz być autentyczna, to sama musisz stawać przed obiektywem”. Bo ja szczerze nie znosiłam zdjęć. Jednak powoli zaczęłam pojawiać się po drugiej stronie aparatu, coraz pewniej, coraz swobodniej. Nie pamiętam, w którym momencie zaczęło mi to sprawiać tak wielką frajdę, jak teraz, wiem jednak, że pierwszy autoportret był dla mnie wielkim odkryciem.
Praca ze sobą, z umysłem i każdą kończyną, obserwowanie ciała, tego, jak się zmienia, jak wiele potrafi, ile dobra mi daje, okazało się być oszałamiającym doświadczeniem. Fotografowanie siebie stało się sposobem uwieczniania chwil i przełomów, zapisywaniem emocji, zdarzeń, myśli, uczuć. Stało się swoistym dziennikiem doświadczeń, w którym żywo widać każdy ból i radość, upadek i powstanie. Nie mam żadnych albumów z okresu nastoleństwa, ale z ostatnich dwóch lat – mam setki swoich zdjęć. I na wszystkich z nich moje oczy są inne.
Zdjęcia stały się sposobem na łapanie oddechu i znajdowanie odpowiedzi na pytania, których nawet sobie nie uświadamiam.
Dziś są dla mnie jeszcze jednym. Stojąc przed obiektywem, swoim przede wszystkim, czuję się niezwykle kobieca, sensualna, połączona ze sobą i naturą – czy to poprzez bliskość z przyrodą, czy to dzięki osadzeniu w sobie, nie wiem. Wiem jednak, że niektóre kobiety, akceptując siebie bez makijażu, malują się czasami dla zabawy. A ja, zamiast sięgać po tusz do rzęs i podkład, biorę do ręki aparat i idę do lasu.
(Nie)zwyczajność 2 października 2021 W "Akty"
Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:


Komentujesz korzystając z konta WordPress.com.
( Wyloguj / 
Zmień )





Komentujesz korzystając z konta Twitter.
( Wyloguj / 
Zmień )





Komentujesz korzystając z konta Facebook.
( Wyloguj / 
Zmień )



Powiadamiaj mnie o nowych komentarzach poprzez e-mail.
Powiadamiaj mnie o nowych wpisach poprzez e-mail.

O tym, jak chodzenie w butach na wysokim obcasie wpływa na stan zdrowia naszych stóp opowiada specjalista Andrzej Piotrowski.
Dla wielu kobiet szpilki są lekiem na całe zło: wysmuklają sylwetkę, optycznie wydłużają nogę i z pewnością poprawiają samopoczucie. Każda kobieta na wysokościach wygląda po prostu atrakcyjnej, co z pewnością przekłada się na większą pewność siebie. Niestety cena za zwiększone obcasami poczucie kobiecości jest wysoka, a pierwsze w kolejce do opłacenia tego rachunku są nasze stopy. O tym, jak chodzenie w butach na wysokim obcasie wpływa na stan zdrowia naszych stóp opowiada Andrzej Piotrowski, specjalista – podolog z gabinetu podologicznego Satin w Warszawie.
Chodzenie na wysokich obcasach to w rzeczywistości chodzenie przez cały czas na palcach. Nic dziwnego więc, że nasze stopy dość szybko zaczynają buntować się przeciwko tak niewygodnej pozycji. Chodząc w szpilkach, boli nas całe śródstopie, ściśnięte zbyt mocno palce cierpną, aż w końcu stopy dopada silne napięcie, a nawet skurcz mięśni. Właśnie takim nienaturalnym przeciążeniom zawdzięczamy ten nieprzyjemny, piekący ból w stopach, który ustępuje dopiero wtedy, gdy zrzucimy obuwie. Ale tylko do czasu…
Wieloletnia miłość do szpilek będzie miała poważniejsze konsekwencje niż tylko niewygoda. A co gorsza – trwałe. Codzienne, kilkugodzinne chodzenie w szpilkach w większości przypadków prowadzi do zdeformowania kształtu stóp. Od noszenia szpilek poszerza się przednia część stopy i obniża się także poprzeczny łuk stopy. To nie koniec zagrożeń. Przez to, że w chodząc w szpilkach mamy podniesioną kostkę, kurczy się nasze ścięgno Achillesa, aż w końcu skraca się ono na stałe. Szpilki mają też tę wadę, że całkowicie unieruchamiają stopy, a więc ich mięśnie w ogóle nie pracują i są tylko nadmiernie napięte. To z kolei oznacza, że ograniczony jest przepływ krwi, zatem efektem noszenia szpilek mogą być również żylaki albo inne choroby układu krwionośnego. Niektóre zwyrodnienia stóp spowodowane noszeniem szpilek, na przykład haluksy, da się usunąć tylko chirurgicznie. Co więcej, kobiety swoje poważne kłopoty związane z deformacją kości stóp mogą przekazać w genach własnym córkom.
Problemy ze szpilkami to nie tylko wysokie obcasy, ale także sam kształt buta. Buty na szpilce zwykle mają zwężone albo nawet szpiczaste czubki. Palce stóp są wtedy ściśnięte do środka i podwinięte, w dodatku pozbawione możliwości ruchu. Oprócz haluksów, skutkiem noszenia takich wąskich butów będą też tak zwane palce młotkowate. Dodatkowym zagrożeniem jest również fakt, że kobiece stopy z natury mają słabszą strukturę więzadłowo-torebkową.
Niestety, przerzucenie się na sportowe trampki wcale nie musi poprawić kondycji naszych stóp. Noga przyzwyczajona do wysokich obcasów po prostu „nie rozpoznaje” innych butów. Stopy nauczone pewnej pozycji będą się jej domagały i nawet założenie wygodnych butów nie przyniesie im żadnej ulgi. Wysokość szpilek powinno się więc obniżać mniej radykalnie, zakładając po prostu stopniowo buty na coraz niższym obcasie.
Jednak wbrew pozorom, wysokie obcasy nie są tylko „złem wcielonym”. Przy podniesionej pięcie automatycznie napinają się mięśnie łydek, a jeśli zostaną w tym stanie na dłużej, mamy szanse na zgrabne wymodelowanie nóg. Nie oznacza to oczywiście, że chodząc często na szpilkach wyrzeźbimy sobie mięśnie dokładnie tak jak podczas ćwiczeń na siłowni, ale z pewnością taki trening pomoże utrwalić efekty regularnych aktywności sportowych. Poza tym, kobieta chodząc w szpilkach ma tendencję do prostowania pleców, wciągania mięśni brzucha i unikania garbienia przy siadaniu, co bez wątpienia sprzyja naszej prawidłowej postawie ciała.
W dodatku buty na płaskiej podeszwie wcale nie są takie zdrowe, jakby się to mogło wydawać. Według lekarzy ortopedów, kompletnie płaskie buty są równie złym rozwiązaniem co bardzo wysokie obcasy. Optymalne jest wygodne obuwie na w miarę szerokim, stabilnym obcasie o wysokości około czterech centymetrów. Właśnie w takim bucie stopa ułożona jest w najbardziej naturalnym położeniu – ścięgna stóp są właściwie naciągnięte, a ciężar ciała rozkłada się równomiernie na całych stopach.
Czy zatem kobiety powinny w ogóle zrezygnować ze szpilek? Oczywiście nie. W damskiej garderobie powinna się znaleźć przynajmniej jedna para eleganckich butów na wysokim obcasie. Chcemy wyglądać modnie i seksownie – nic w tym złego, ale odrobina racjonalnego myślenia w sklepie z pewnością nam nie zaszkodzi. Kobieca słabość do kupowania butów stała się przedmiotem niejednej anegdoty, ale to nie ilość par w szafie jest największym problemem. Rozsądnie zamiast kilku par średniej jakości, wybrać jedną parę odpowiednio wykonanych szpilek. Buty na obcasie muszą być wygodne, odpowiednio wyprofilowane, z miękką, „poduszkowatą” wkładką i ze stabilnymi obcasami. Najlepszym materiałem jest naturalna skóra albo przewiewne tkaniny, chociażby len. Przymierzając szpilki w sklepie, nie ma się co spieszyć do kasy – najlepiej trochę w nich pochodzić, usiąść, spróbować w nich wstać. Jeśli już w sklepie nasze stopy odczuwają dyskomfort, lepiej odłożyć buty na półkę. Warto też pamiętać, że niebotycznie wysokie obcasy trochę mijają się ze swoim „powołaniem” – stopa jest zbyt mocno wygięta, a chód wygląda wtedy bardzo nienaturalnie. Najlepsze szpilki to te o dość cienkim obcasie, lekko zaokrąglonym i szerszym na górze, dzięki czemu pięta ma najwygodniejsze oparcie. Nieco gorzej chodzi się w butach na cienkich, prostych słupkach, które nie podpierają środka pięty, a tylko jej tylną część.
Aby szpilki nie zrujnowały naszych stóp, wystarczy nieco ograniczyć częstotliwość ich noszenia. Na problemy zdrowotne w największym stopniu narażone są panie, które noszą szpilki dłużej niż siedem, osiem godzin dziennie, kilka razy w tygodniu. Jeśli jednak nie wyobrażamy sobie wyjścia do pracy w niższych pantoflach, warto od czasu do czasu zdjąć buty i poruszać stopami. Przyda się też dodatkowa pielęgnacja tej części ciała. Rano przed wyjściem powinno się rozgrzać stopy, a wieczorem zafundować im rozluźniający masaż. Stopy można też wzmocnić prostymi ćwiczeniami, na przykład wchodzeniem po schodach. Po całym dniu w szpilkach najlepiej chodzić po domu boso, a podczas odpoczynku trzymać stopy wyżej dla poprawienia krążenia. Pomogą też dobre kosmetyki pielęgnacyjne do stóp, bogate w witaminy i mikroelementy.
Kiedyś oglądałam program, w którym ortopeda pokazywał stopę, zdeformowaną stopę od noszenia szpilek. Ja na szczęście nie musze ich nosić, wystarczy mi obcas 3-4 cm 🙂
Moje stopy kochają szpilki kręgosłup jednak protestuje.
Świetny artykuł. Nasze stopy wysokich szpilek nie kochają, jednak w żadnych innych butach stopy i nogi nie wyglądają tak świetnie 😉 coś za coś
W żadnych butach stopy i nogi nie wyglądają tak świetnie i żadne buty nie są takie śliczne.
ja uwielbiam kupowac buty…. szpilki tez tylko nie lubie w nich dlugo chodzic…buuu
Kocham szpilki – przede wszystkim te niebotyczne 🙂 i chodzę w nich na co dzień . Wprawdzie przyzwyczaiłam się jeździć w nich samochodem i wykonywać wszystkie czynności dnia codziennego , ale moje stopy się męczą .
Każda kobieta KOCHA szpilki ma ich w domu przynajmniej z pięć par.
Szpilki to fajna sprawa,ale tylko na uroczystości i inne ważne okazje, ja osobiście wolę płaski obcas albo lekko podwyższony, codzienna praca zmusza mnie do chodzenia, więc patrzę na wygodę i zdrowie 🙂
Czy stopy kochają szpilk? A kto słucha stóp?!😄😄 Kobiety je kochają, mężczyźni też😊 Najlepiej czuję sie właśnie w takich butach, nie muszą być one bardzo wysokie. Chyba każda kobieta czuje sie wtedy atrakcyjniejsza, zmienia sie nasza postawa, a kobieta wygląda na pewniejszą siebie😉
Dla zdrowia lepiej nie chodzić w szpilkach. Można się nabawić dolegliwości. Moja koleżanka chodziła cały czas i doczekała się haluksów. W piłkę nożną nie pogra już.
Twój adres email nie zostanie opublikowany
Zapisz moje dane, adres e-mail i witrynę w przeglądarce aby wypełnić dane podczas pisania kolejnych komentarzy.
Strona główna → Zdrowie → Na wysokościach – czy stopy kochają szpilki? – wyjaśnia podolog
Ten serwis używa plików cookies, czyli tak zwanych ciasteczek. Obsługę cookies można wyłączyć w ustawieniach każdej przeglądarki. Dowiedz się więcej .



Nagle nasza równa i przestronna droga zamieniła się w małą wąską ścieżkę, zarośniętą cierniami, ostem i pokrzywami. Innej nie było, nie było gdzie skręcić, cofnąć się tez nie było można, bo za naszymi plecami nie było już nic... Tylko przepaść... Niespodziewanie szarpnęłam się, bolały mnie Moje pokryte bąblami stopy i łydki, które zaczęły krwawić od ran zadanych przez kolce cierni. On spojrzał na mnie z czułym zatroskaniem. Zdecydowanie wziął mnie za rękę, prowadził i osłaniał sobą, a momentami nawet mnie niósł na swoich ramionach. Jego piękne odzienie zamieniło się w strzępy, a rozorane przez ciernie ciało pokryło się żywymi ranami. On milczał, ja o nic nie pytałam. Szliśmy, nawet wręcz przedzieraliśmy się przez te dzikie chaszcze w kompletnej ciszy, w której słychać tylko było nierówny rytm naszych serc...


W pewnej chwili znaleźliśmy się na ulicy, która pomimo swojego przepychu i nowoczesności, stwarzała wrażenie bardzo zaniedbanej i ubogiej... wypełnionej, ze tak to określę, pewnym rodzajem nędzy i żałości na wzór cuchnących slumsów. Po drodze mijaliśmy sierocińce; domy publiczne; szpitale; skłócone rodziny; poniewieranych rodziców; domy starców; bezdomnych na dworcach; upośledzonych w przytułkach; niechcianych, błąkających się bez celu i tak samotnych, że aż boli nastolatków; skrzywdzonych i płaczących...; zdradzonych małżonków i przyjaciół; ofiary przemocy i wojen; narkomanów i upadających pod ciężarem swoich uzależnień; zapatrzonych w siebie egocentryków...


Nagle zatrzymaliśmy się pod pustym, zamkniętym i opuszczonym kościołem.


Noc swoja czernią potęgowała dziwne uczucie osamotnienia i palącej jak pochodnia tęsknoty... Dziwnej tęsknoty... Cisza na zewnątrz mnie była tak wyraźna, że aż krzyczała i przeszywała mnie na wylot swoją spotęgowaną głuszą... Bolała.


Zatrwożona spojrzałam na Niego pytająco... ?


"Tylko Mnie kochaj..." z miłością powiedział Jezus i przytulił mnie do Swojego Serca " Tylko Mnie kochaj..."


Spojrzałam prosto w Jego w oczy... były jak lustro, w którym zobaczyłam całe swoje dotychczasowe życie i siebie, taką jaka jestem naprawdę... Ale zobaczyłam jeszcze coś... Miłość, która nie zna granic.. Miłość, bezkresną jak ocean...


...tylko mnie kochaj... wyszeptałam ...tylko mnie kochaj, Jezu...


I zapłakałam... jak Piotr owej nocy...




© 2001-2022 Pomoc Duchowa Portal tworzony w Diecezji Warszawsko-Praskiej

 popłakałem
Dziecinko, pięknie ci idzie!
Dwie pały na dworze
Niemka obciąga i ujeżdża

Report Page