Ile jest dla ciebie warta?

Ile jest dla ciebie warta?




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ile jest dla ciebie warta?
Najnowsze wpisy

Ile pytań trzeba zadać?


Wpływ bez talentów wpływu


Przedsiębiorcze talenty


I co zrobić z tą współzależnością?


Czy talenty Gallupa mogą się zmieniać?



Dzieci w szkole. Uposażone w nowe książki, przybory, mundurki uczą się. Zajęcia dodatkowe już też zorganizowane: konie, tańce, robotyka, gimnastyka korekcyjna. Niech się rozwijają. Niech im w życiu będzie jak najlepiej. Z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku siedzę sobie u fryzjera. Przeglądam kolorowe gazetki. Dużo w nich reklam.
To hasło za sprawą pewnej firmy kosmetycznej pięknie się przyjęło i otworzyło portfele wielu Polkom. Ja też przywołuję je w głowie, kiedy biję się z myślami o zakupie nowej pary butów, torebki czy droższego kremu do twarzy. I jeśli mnie na to stać „jestem tego warta” wygrywa ze wszystkimi racjonalnymi argumentami, które mogłyby mnie od zakupu odwieść. Hasło prowadzi do impulsywnego zakupu i rozgrzesza ” no pewnie, że jestem warta”. A chwilę potem racjonalny umysł kwestionuje :
W pierwszym odruchu chciałam swoje wyliczenia odnieść do pieniądza. Zrobić tutaj wyliczankę ile wydaję na kosmetyki, ciuchy, kursy, kulturę ited.itp. To daje jakiś pogląd. Ale przecież najcenniejsza waluta to CZAS. No więc pytanie:ile jesteś warta można ująć tak:
Większość osób (ja też) na zwrot „inwestowanie w siebie” zaraz myśli o inwestowaniu w wygląd, zdrowie albo rozwój. I OK to są pewne uniwersalne wartości. Ale czy to wszystko?
Pomyślałam, że można by tu wykorzystać coachingowe koło życia. (Jeśli go jeszcze nie masz to koniecznie zrób). Na kole życia umieszcza się ważne dla równowagi i poczucia szczęścia obszary i oznacza na skali od 1-10 swój stan zadowolenia w każdej z tych sfer życia.
Możesz zamienić którąś z kategorii na ważniejszą dla ciebie, jeśli twojej tu nie ma.
To ćwiczenie w dużej mierze bazuje na własnej refleksji. Tego co się czuje i myśli. Dla talentów relacyjnych i strategicznego myślenia to może być wystarczające. Ale ja proponuję jego rozwinięcie przez zebranie faktów. Bo z mojego doświadczenia widzę, że istnieje duża różnica (czasem nawet przepaść) między tym, co się myśli, a tym co się robi. Takie podejście ucieszy zapewne talenty wykonawcze a i Anilitycy powinni się czuć kontenci :).
Można do tego użyć bardzo prostego ćwiczenia/doświadczenia. Zazwyczaj wykorzystuje się je do mierzenia produktywności dnia. Ja je wykorzystam do zmierzenia wartości inwestycji w siebie.
Przez tydzień (można przez 2, zeby próbka była bardziej standardowa) spisujesz wszystko co robisz zapisując godziny od -do. Dla przykładu moje przedpołudnie wyglądało dziś tak:
6:20-7:00 mój ranek- woda, kawa, książka
7:00-7:35 budzenie i toaleta dzieci
I teraz jest czas na refleksję. Jakie są fakty ? Ile czasu inwestujesz w to co jest dla ciebie ważne czyli w siebie?
Polecam to ćwiczenie osobom, które naprawdę chcą coś zmienić. Które oprócz myślenia i mówienia chcą realnych efektów. Zmiana zaczyna się tu i teraz. Zmiana się dzieje, nie myśli.
Na grupie Talenty z Czajką od poniedziałku zaczynamy wyzwanie – dołącz!


Oferowane
Poszukiwane
Moje ogłoszenia


Dodaj ogłoszenie





nakanapie.pl


To coś


Recenzje


Ile jest dla Ciebie warta?




Ile jesteś w stanie zrobić dla osoby którą kochasz? A na ile jesteś w stanie ją wycenić? Porywają Ci Twoją ukochaną osobę. Jedyną nadzieją na to, by ją znów zobaczyć jest zapłacenie porywaczowi tyle pieniędzy, ile ta osoba jest dla Ciebie warta... Zła wycena? I możesz pożegnać się z nią na zawsze. "Zapłacę tyle, ile jest warta."* Jack Swyteck jest prawnikiem. Właściwie jest naprawdę dobrym prawnikiem, gdyż udało mu się uratować Theo, mężczyznę, który miał już wyznaczoną śmierć na krześle elektrycznym, jednak dzięki uporowi Jack'a odkładano tę datę tak długo, aż w modę weszły badania DNA i Theo został uniewinniony. Po jakimś czasie zostali dobrymi przyjaciółmi. Jack jest rozwiedziony. Po pewnym czasie poznaje jednak kobietę, która podbija jego serce. Mia jednak coś ukrywa, ale mężczyzna nie zdaje sobie z tego sprawy. Pewnego dnia, dowiaduje się, że Mia jest tak naprawdę żoną Ernesta Salazara i przez ten cały czas go oszukiwała. Kilka dni po tym wydarzeniu, Jack zostaje przywołany do biura Bailey'a, gdzie okazuje się, że Mia została porwana i by ją uwolnić, Ernesto musi zapłacić tyle, ile jego żona jest dla niego warta. Salazar wie jednak o romansie Jacka i Mii, przez co jego żona staje się dla niego kimś obcym i mężczyzna w ogóle nie chce zapłacić tego okupu. Do akcji wkracza Jack, który dopiero po pewnym czasie zrozumie, że dla Mii jest w stanie zrobić wszystko. Tymczasem agentka specjalna FBI Andie Henning przygląda się tej sprawie, próbując wytropić porywacza, bo jak się okazuje Mia nie jest jego pierwszą ofiarą. Pierwsza porwana kobieta wróciła do swojego męża, który chociaż nie był za bardzo bogaty zapłacił za nią dziewiętnaście tysięcy. Natomiast druga kobieta została utopiona, gdy mężczyzna zapłacił za nią tylko milion dolarów, chociaż był prawdziwym bogaczem. I tu rodzi się pytanie, na ile mężczyźni wycenią Mię? I czy ten cena odpowie porywaczowi? A co z Mią? Jaką tajemnicę ze swojej przeszłości skrywa ta kobieta? "Tortury. To jedno z tych słów, które rozrywają duszę na strzępy, przy których 'porwanie' brzmi niemal dobrotliwie."** James Grippando jest amerykańskim autorem wielu książek sensacyjnych. Przez dwanaście lat pracował jako prawnik na Florydzie, jednak przerzucił się potem na pisarstwo. "To coś" jest jego już dziesiątą książką. Dlaczego skusiłam się na tą książkę? Przede wszystkim zaintrygował mnie opis. Sam tytuł nie zwróciłby mojej uwagi, chociaż nawiązuje w pewien sposób do wydarzeń w książce. O okładce mogę jedynie powiedzieć, że zwróciła moją uwagę, ale jakoś mnie nie zachwyciła. Jedynie razi mnie ten czerwony kolor na grzbiecie książki. Za książkę zabrałam się z niemałym zaciekawieniem, ponieważ dosyć dawno czytałam jakiś kryminał czy powieść sensacyjną, a miałam już na coś takiego ochotę. Chociaż książka ma 400 stron, czytało mi się ją dosyć długo. Szybkiego czytania nie ułatwiał mi nawet druk, który jakoś raził mnie w oczy. Nawet krótkie rozdziały mi nie pomogły, a jest ich aż 76. Książka zajęła mi zdecydowanie więcej czasu niż się spodziewałam. Akcja rozkręcała się powoli, ale z każdym rozdziałem robiło się coraz ciekawiej. Momentami akcja zatrzymywała się, momentami nie mogłam oderwać wzroku od książki - ale muszę przyznać, że takich momentów nie było dla mnie zbyt wiele. Ogólnie to powieść nie porwała mnie. Pomysł na fabułę spodobał mi się, Wyceniacz (tak FBI nazywało porywacza) sam w sobie zaciekawił mnie i na początku nie mogłam rozgryźć kim on naprawdę jest. W połowie książki byłam rozczarowana, gdy okazało się kim jest ten porywacz, jednak prawda była inna i w końcu udało mi się ją rozgryźć. Innym być może udałoby się wcześniej rozwiązać zagadkę, ale to już pewnie zależy od sposobu kombinowania. Styl autora jest jak dla mnie trochę męczący. Czasami nie miałam ochoty przedzierać się przez długi opis, który i tak nie wnosił nic nowego do akcji, i był niepotrzebny. Było też kilka takich zdarzeń, które wydawały mi się całkowicie niepotrzebne. Niektóre zwroty związane z prawem były dla mnie niezrozumiałe, ale na szczęście nie było to za bardzo potrzebne ogólnie do całej akcji. Na szczęście jest tu również kilka śmiesznych dialogów, czy scen co rozluźnia trochę atmosferę. Bohaterów nie brakowało w tej książce, ale sądzę, że najbardziej w pamięć zapadnie mi Theo. Czarnoskóry mężczyzna, który na szczęście uniknął kary śmierci. Jest naprawdę pozytywną postacią i chociaż swoimi dowcipami czasami denerwuje Jack'a, jak na przyjaciela przystało zawsze stara się mu pomóc. Jest tak tryskającą humorem postacią, że nie sposób nie uśmiechnąć się, gdy tylko pojawia się. Polubiłam go i muszę szczerze przyznać, że tylko go. Reszta bohaterów jakoś niespecjalnie mnie urzekła, a pan Salazar po prostu grał mi na nerwach. "Ty i on patrzycie na ten sam obraz: piękna mężatka zdradza męża i znika. Ale ty widzisz na obrazie ofiarę porwania, której grozi niebezpieczeństwo, a on podstępną zdzirę, która coś knuje. Paradoks grupy Journey."*** Podsumowując, "To coś" nie zachwyca, ale jak według mnie jest dosyć dobrą powieścią. Są i słabe momenty, są i świetne momenty. Myślę, że każdy znajdzie w tej książce coś co mu się spodoba. Polecam miłośnikom powieści sensacyjnych. *cytat z książki, strona: 174. **cytat z książki, strona: 114. ***cytat z książki, strona: 50.

Polub, jeżeli recenzja Ci się spodobała!


Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki


Nowa powieść autora "Wiecznego uciekiniera" zaczyna się od niesamowitej sceny w podwodnej jaskini, gdzie płetwonurkowie szukają ciała zaginionej kobiety. Kim jest szalony porywacz, grasujący na Floryd...


Nowa powieść autora "Wiecznego uciekiniera" zaczyna się od niesamowitej sceny w podwodnej jaskini, gdzie płetwonurkowie szukają ciała zaginionej kobiety. Kim jest szalony porywacz, grasujący na Floryd...


Dodaj ogłoszenie
2 osoby szukają tej książki

„Zapłacisz tyle, ile ona jest dla ciebie warta” Czytając tytuł książki, byłam przekonana, że jej fabuła osnuta będzie wokół jakiś zjawisk nadprzyrodzonych, czegoś niezwykłego i przerażającego. Przer...
Od akcji w Pokochaj albo zabij minęło dziesięć lat. W ciągu tej dekady Isabelle starała się być silna. Krążyło za nią w...
Uwielbiam twórczość Edyty Świętek a zwłaszcza krakowskie i bydgoskie sagi, dlatego sięgnęłam również po tą książkę. Zob...
„Nie oceniać książki po okładce”, ile razy to słyszeliście? Ile razy sami przekonaliście się, że jednak coś w tym stwie...

Strona główna Produkty ubezpieczeniowe Warta dla Ciebie już w odświeżonej odsłonie

© Gazeta Ubezpieczeniowa. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Informujemy, że w celu zapewnienia jak najlepszej obsługi nasza strona korzysta z ciasteczek (plików cookies). Korzystając z naszej strony, bez zmiany ustawień przeglądarki wyrażasz zgodę na wykorzystanie przez nas plików cookies. Jednocześnie przypominamy, że w każdej chwili masz możliwość zmiany ustawień plików cookies. OK
This website uses cookies to improve your experience while you navigate through the website. Out of these cookies, the cookies that are categorized as necessary are stored on your browser as they are essential for the working of basic functionalities of the website. We also use third-party cookies that help us analyze and understand how you use this website. These cookies will be stored in your browser only with your consent. You also have the option to opt-out of these cookies. But opting out of some of these cookies may have an effect on your browsing experience.

Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.

Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Od listopada ubezpieczenie Warta dla Ciebie i Rodziny jest oferowane w nowej wersji. Polisa została uproszczona, a także ułatwiono proces jej personalizacji, dzięki czemu łatwiej będzie dopasować produkt do zmieniających się oczekiwań klientów. Ubezpieczenie będzie można kupić tradycyjnie u agenta lub zdalnie, dzięki wprowadzonej niedawno usłudze elektronicznej weryfikacji tożsamości ID UFG.
Warta dla Ciebie i Rodziny to ubezpieczenie na życie z pakietem medycznym. Dostępne jest dla różnych segmentów klientów, m.in. singli, rodzin z dziećmi czy par żyjących w związkach nieformalnych. Od listopada polisa jest oferowana w odświeżonej wersji, a najważniejszą zmianą jest 5 nowych pakietów dodatkowych.
– Klienci decydujący się na zakup będą mogli w trzech prostych krokach dopasować zakres ubezpieczenia do ich stylu życia i obecnej sytuacji. Wystarczy, że wybiorą jeden z wariantów, który najlepiej odpowiada ich oczekiwaniom, a następnie dobiorą do tego pakiety dodatkowe. I to tak naprawdę wszystko. Nowością, która czeka na klientów, jest możliwość zakupu polisy w sposób zdalny – bez wychodzenia z domu, dzięki usłudze weryfikacji tożsamości ID UFG – mówi Marek Twardowski , dyrektor Departamentu Rozwoju Produktów TUnŻ Warta.
Inną nowością jest zmiana daty początku okresu ubezpieczenia. Obecnie jest to pierwszy dzień po wystawieniu wnioskopolisy, a ochrona ubezpieczeniowa rozpoczyna się kolejnego dnia po wpłynięciu pierwszej składki, a nie od początku kolejnego miesiąca, jak było dotychczas.
– W odświeżonym Warta dla Ciebie i Rodziny początek odpowiedzialności ubezpieczyciela przypada na kolejny dzień po wpływie pierwszej składki na rachunek Warty, dzięki czemu klienci mogą szybko objąć swoją rodzinę oczekiwaną ochroną. Warta dla Ciebie i Rodziny to bowiem ubezpieczenie o bardzo szerokim zakresie, dające bezpieczeństwo finansowe w codziennym życiu, w tym również w przypadku zachorowania na Covid-19 – dodaje Marek Twardowski. 
W standardzie oferty znajduje się Pakiet Medyczny, w ramach którego Warta niezwłocznie zorganizuje specjalistyczną pomoc, w tym wizytę lekarza, rehabilitację czy też transport medyczny. Dodatkowo ubezpieczyciel zapewni transport i naprawę roweru po wypadku czy nawet prywatne lekcje dla dziecka, które ulegnie wypadkowi lub zachoruje.

Z wykształcenia pracownik socjalny oraz pedagog, od kilku lat jest po prostu Ciocią Agą w jednym z poznańskich przedszkoli. W wolnych chwilach wskakuje do basenu lub na rower, czyta dobre książki, pisze i prowadzi autorski blog agaidzieciaki.blog.pl
Jak często zdarza ci się myśleć: „Eee nie jestem nikim specjalnym”. Ot taki trybik, w jakiejś wielkiej, bliżej nieokreślonej machnie. Szara myszka, która chodzi po świecie i niewiele znaczy dla siebie i innych.
I to nie jest tak, że myślisz o sobie w ten sposób nieustannie. Na co dzień nie masz na to czasu, bo dzieci, bo mąż, bo rodzice, praca, dom, zakupy. Wiecznie gdzieś się spieszysz na złamanie karku, każdego dnia starasz się udowodnić, że zasługujesz na szacunek i podziw innych. Bo w pracy świetnie poprowadzisz nowy projekt, bo w domu zdążysz przed weekendem pomyć okna i do szkoły upiec dzieciom ciasto z okazji rodzinnego pikniku. Cały czas czujesz na plecach oddech presji. Nie dajesz sobie chwili wytchnienia. Wieczorem grasz z dziećmi w planszówkę, przed snem sięgasz po książkę, a w głowie masz już ułożony cały plan na kolejny dzień.
Tylko, gdy budzisz się czasami, nim zwleczesz się z łóżka, myślisz sobie: „Jestem nic nie warta. Kim ja właściwie jestem”. Ta smutna refleksja przytłacza cię na chwilę, nie możesz jej strząsnąć wraz z pościelą. Patrzysz w lustro i widzisz kogoś, kim nie jesteś, kto ma ochotę wrócić do ciepłego łóżka, schować się i udawać, że go nie ma, żeby nikt nic od ciebie nie chciał.
Ale potrząsasz głową, obmywasz twarz zimną wodą, klepiesz się po policzkach i uśmiechasz do swojego odbicia, może uda się oszukać mózg, że jednak jest ci dobrze,tak, jak jest.
Żyjesz w nieustannej obawie, że ktoś odkryje, że twoje życie nie daje ci szczęścia, że stworzenie idealnej otoczki doskonałej rodziny jest mistyfikacją, że tak naprawdę męczysz się okrutnie i często nie sprawia ci wcale radości uśmiechanie się do innych i mówienie: „W porządku, ja to załatwię”. Masz dosyć bycia miłą, uprzejmą, pomocną. Masz dosyć udawania kogoś, kim kompletnie nie jesteś, kto zatracił siebie w poszukiwaniu akceptacji i sympatii świata.
A gdyby tak dzisiaj zostać w tym łóżku? Powiedzieć: „nie zrobię wam dzisiaj śniadania, bo muszę pobyć sama ze sobą”, nie po to, żeby później chwalić się koleżankom, jaki to zdrowy egoizm masz w sobie, ale po to, by nad sobą zapłakać.
Pozwolić sobie na płacz nad tym, jaka jesteś naprawdę. Nic tak nie oczyszcza, jak łzy. Nic tak nie uwalnia emocji skrywanych gdzieś bardzo głęboko. A przecież one są częścią nas, nie da się ich wyplewić jak chwastów, zapomnieć. Zawsze do nas wrócą, będą się wiercić niecierpliwie pod skórą, aby pokazać: „jesteśmy tutaj, jesteśmy tobą”.
Tak rzadko w siebie wierzymy, tak rzadko potrafimy sobie powiedzieć: „hej, jesteś fajna, lubię cię”. A przecież to właśnie stanowi o naszej wartości, to my same musimy być świadome tego, co w nas dobre i wartościowe. Co w sobie lubisz? Co jest twoją siłą? Twoją mocną stroną? Odpowiadasz sama sobie, nie musisz się korygować, z sobą możesz być szczera do bólu, możesz się chwalić, być z siebie dumna, możesz uśmiechać się do siebie myśląc: „kurczę, nie wiedziałam, że potrafię tyle rzeczy”. To buduje, to pokazuje, jak fantastyczne jesteśmy, jaką siłę w sobie nosimy, jak radzimy sobie w różnych dla nas sytuacjach. Przypomnij sobie o nich, przypomnij sobie momenty, kiedy musiałaś stawić czoło przeciwnościom i jak z nich wybrnęłaś. Zobacz drogę, którą przeszłaś, jak zmieniło się twoje życie, jak ty sama je zmieniłaś. Jak duże jest twoje poczucie sprawczości?
A teraz pomyśl, czego w sobie nie lubisz? Co cię wkurza, a czego, choć z tym walczysz, zmienić nie możesz? Wiesz, każda z nas ma swoje słabe strony, ma wady, które dopóki nie ranią innych warto w sobie zaakceptować. Ile masz lat? Naprawdę myślisz, że jeszcze nauczysz się samoorganizacji? Że znajdziesz w sobie talent kulinarny? Że pewnego dnia utrzymasz porządek w szafach? Że zrobisz coś szalonego, jak twoja przyjaciółka? A może to nie dla ciebie, może powinnaś przestać to bez skutku zmieniać, tylko zaakceptować, że tak jest – że nie masz silnej woli, że bywasz wybuchowa, że wolisz swoje spokojne życie od chaosu, w którym żyje przyjaciółka. Że może dobrze ci z tym co masz, ze swoimi zasobami, ale też deficytami, że może czas najwyższy pozwolić sobie zaakceptować siebie taką, jaką jesteś naprawdę?
Każdy z nas jest inny i to jest piękne. Różnimy się na taki wielu obszarach, w tak wielu kwestiach, dlaczego ciągle chcemy być jacyś, zamiast być sobą?
Chcesz dzisiaj zostać w łóżku – zostań. Chcesz wyłamać się z niedzielnego schematu i zamiast iść na obiad do teściowej, zabrać rodzinę na wycieczkę rowerową – zrób to. Zrób to, co jest zgodne z tobą, co jest z tobą tożsame, to, z czym ty czujesz się dobrze. I doceń to, doceń, jakim jestem człowiekiem. Bo z pewnością wspaniałym.
Choć stereotypowo uważa się, że choroby układu krążenia są typowo męską dolegliwością, to prawda jest zupełnie inna – z ich powodu umiera co druga Polka, a na zawał aż jedna trzecia z nich! Lato to doskonała pora roku na to, by zadbać o nasze serca, gdyż więcej odpoczywamy, częściej i chętniej zażywamy aktywności fizycznej, a natura obdarowuje nas smakołykami pełnymi cennych wartości odżywczych, witamin i minerałów. Zobaczcie, co warto wprowadzić do swojej letniej diety, by wzmocnić serce i wspomóc nasz układ krążenia.
Pomidory zna każdy i wielu nie wyobraża sobie gotowania bez ich udziału. Zawierają witaminy z grupy B, witaminy C, K i E, a także kwas foliowy, biotynę, magnez, potas. Są także źródłem likopenu – przeciwutleniacza, który opóźnia procesy starzenia i posiada właściwości chroniące przed wieloma chorobami, m.in. nowotworami i chorobami serca . Obróbka termiczna nie niszczy go, wręcz przeciwnie – sprawia, że jest lepiej wchłaniany przez nasz organizm! Latem warto sięgać po pomidory z naszych rodzimych upraw, dojrzałe na pełnym słońcu i najpyszniejsze, a nawet zamknąć je w słoiku na zimę przyrządzając soki, przeciery i sosy.
Te leśne czarne perły są źródłem cennych polifenoli – organicznych związków chemicznych występujących naturalnie w roślinach, które mają bardzo silne działanie przeciwutleniające. Polifenole wpływają także na zm
Erotyka w pozycji na jeźdzca z blondynką z dużymi, silikonowymi cycami - Lolly Ink, Milf
Tatuś wymierza córce karę
Porno W Dobrej Jakości

Report Page