Zgięta i wzięta

Zgięta i wzięta




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zgięta i wzięta
"Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur i gałąź pod ciężarem zgięta"
You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message
- Nie będę mówił do prezydenta Dudy, będę mówił do Was, także w imieniu
tych, którzy nie mogli być tutaj z nami - powiedział Tusk, zabierając
głos na Krakowskim Przedmieściu.

- Chciałbym zadedykować słowa Czesława Miłosza. Adresuję je do
mieszkańca tego Pałacu i do jego mocodawcy: Nie bądź bezpieczny. Poeta
pamięta. Możesz go zabić - narodzi się nowy. Spisane będą czyny i
rozmowy. Lepszy dla ciebie byłby świt zimowy. I sznur i gałąź pod
ciężarem zgięta" - powiedział Donald Tusk.

https://wiadomosci.wp.pl/fala-komentarzy-po-slowach-tuska-twarz-cynizmu-i-nienawisci-6717412228504448a

Panam
4 min. temu
Panie Tusk, przypomnij z jakich przyczyn wieszano w czasie Insurekcji
Kościuszkowskiej, Powstania Listopadowego, podpowiem, za służenie obcemu
państwu... natomiast Miłosz w cytowanym wierszu podpowiada, co winni
zrobić Płatne Pachołki Rosji, którzy poszli na współpracę z sowietami i
zdradzili kraj po II wojnie, użycie jego strof do oceny urzędującego
Prezydenta RP to nadużycie, wstyd mi za Pana

You do not have permission to delete messages in this group
Either email addresses are anonymous for this group or you need the view member email addresses permission to view the original message


Kiedy cały obóz
przeniósł się do pociągu, wziąłem się za szukanie wszystkich chłopaków z 204.
Nie było to takie trudne, ponieważ prawie zawsze zatrzymywali się w tym samym
miejscu - blisko wyjścia.
- Hej - starałem się w ten prosty sposób zwrócić na siebie uwagę - mam do was
pewną prośbę, a właściwie to do was poza Ashem - tak jak przypuszczałem,
chłopak nie spodziewał się tego po mnie

- O co chodzi ?
- spytał Christian, a ja lekko się zaśmiałem, dłużej nie mogłem wytrzymać z
wyjawieniem im mojego pomysłu.

- Chcę, żebyście
wszyscy razem spędzili cały dzień ... i zamęczyli Asha

- Andy, ja to
wszystko słyszę - wtrącił się chłopak z rękami skrzyżowanymi na torsie

- Wiem, właśnie
o to chodzi, że trzeba zadbać o przyjaciół, ja idę do swoich, a ty do swoich -
posłałem mu uśmiech, ale ten tak łatwo nie odpuszczał. Chociaż po dłuższej
znajomości z Ashleyem powinienem wiedzieć, ten chłopak należy do upartych -
Możecie to dla mnie zrobić ? - ponownie zwróciłem się do jego przyjaciół, na co
chętnie przytaknęli. Następnie pomachałem każdemu na 'do widzenia', by wrócić do
swojej szczęśliwej grupki.

-----------------------------------------------

Co w tego
Andy'ego wstąpiło, że nagle tak bardzo przejął się dobrymi kuplami ? Przecież
im również poświęcał sporo czasu, wcale nie siedzieliśmy u siebie 24/7, więc
dlaczego tak kombinował ? Przyznam, przyjaźń też wiele się liczy, ale czegoś mi
zabrakło. Długo się nie zastanawiałem czego, czy też właściwie kogo, bo
odpowiedz była jasna. Andsa przez dłuższy czas nie będzie obok, więc poczułem
pustkę. Zawsze wszystko mu mówiłem, liczyłem na jego pomoc i towarzystwo, a ten
wystawia mnie na próbę. Tym razem mu się to nie uda.

Z CC'm, Rayem i
Frankiem spędziłem dobre cztery godziny i choć mieli wiele pomysłów na
popołudnie, stwierdziłem, że muszę już iść. Czułem nieprzyjemne kłucie w sercu,
a może to tylko siedziało w mojej głowie ? Chłopaki widzieli, że jestem
zmęczony, wręcz zniechęcony do dalszych 'zabaw', więc bez problemu skierowałem
się do pensjonatu, z którego wyszliśmy kilka minut temu. Andy'emu może się nie spodobać to, że nie wytrzymałem do końca dnia i przed 16:00 pukam w jego drzwi, ale powinien mnie zrozumieć. Chłopaki, z którymi dzielę pokój nie są nieznośni, to świetni kumple, a do Andsa przyszedłem, ponieważ najzwyczajniej na świecie stęskniłem się za nim.

Drzwi od pokoju otworzył Jinxx i przywitał mnie uśmiechem.

- Pewnie, wchodź - zachęcił ruchem dłoni, więc zrobiłem, co powiedział

- Co ty tu robisz, Ashley ? - spytał zdezorientowany Andy, w odpowiedzi złapałem go za rękę i wyprowadziłem z pokoju, by zostać z nim sam na sam - Co się dzieje ?

- Brakowało mi ciebie - wraz z takimi słowami przytuliłem chłopaka, odwzajemnił uścisk, ale też się zaśmiał
- Co oni ci zrobili ?
- Nic złego, pogadaliśmy, wygłupialiśmy się i pływaliśmy z delfinami (byliśmy w Discovery Cove), więc całkiem nieźle spędzony czas
- A nie mówiłem ? - spytał zwycięsko Andy, na co również szeroko się uśmiechnąłem

- Mniejsza z tym, chodźmy na zewnątrz - wtedy spletliśmy nasze palce i udaliśmy się w stronę wyjścia, a następnie w tradycyjne miejsce za garażem. Dobrze się tutaj rozmawiało, poza tym potrzebowałem zapalić. Niby nie miałem teraz powodu do trucia się, to wchodziło w moje nawyki, co o niczym dobrym nie świadczyło.

Zaoferowałem Andy'emu szluga, którego bez dłuższego zastanowienia chwycił w rękę. Może niepotrzebnie go w to wciągałem ? Palenie to nic dobrego, może na chwilę, bo efekty widoczne są później. Zamyślony w końcu zapaliłem swojego i Andy'ego papierosa i zajęliśmy miejsca pod ścianą.

- A tobie jak było beze mnie ? - rozpocząłem rozmowę, gdy chłopak powoli się zaciągał, patrząc daleko przed siebie
- Dobrze, ale cieszę się, że już jesteś - Andy na krótko mnie uścisnął, by po chwili wrócić do poprzedniej pozycji
- Powiedz mi więcej - złapałem go za lewą rękę i spojrzałem w jego błękitne oczy
- Przecież wiesz, gadaliśmy, korzystaliśmy z atrakcji Discovery Cove, prawie tak samo jak wy
- I z kim się lepiej bawiłeś ?
- Mam rozważać między chłopakiem i przyjaciółmi ? - zadał pytanie w sarkastyczny sposób, obaj się zaśmialiśmy
- No tak, jasne, że ze mną - również zażartowałem, a Andy o mało nie zaczął tarzać się ze śmiechu - ale jutro idziemy gdzieś razem ?

- Haha, dnia beze mnie nie wytrzymasz ? - aż mi się przypomniały słowa CC'ego
- Przecież cię kocham, a pojutrze stąd wyjeżdżamy - wtedy dotarło do mnie, co powiedziałem, chłopak natomiast schował głowę w kolanach - wszystko dobrze ?
- Nie chcę wracać - wymamrotał niewyraźnie
- Przecież nie musimy na tym zrywać kontaktów ...
- Ale mogą się one pogorszyć
- Albo wzmocnić ... Andy, kochasz mnie ? - niebieskooki podniósł głowę, nadal miał smutną minę, ale nic poza tym, jak narazie był opanowany.

- Pewnie, że tak
- Pełnym zdaniem, proszę
- ASHLEY, KOCHAM CIĘ, WIESZ O TYM, MAM KRZYCZEĆ, ŻEBYŚ ZROZUMIAŁ ?! - po policzku chłopaka spłynęła łza, on wręcz emanował bólem, nie trzeba było być geniuszem, by zauważyć, że cierpi
- Spokojnie, Andrew - delikatnie otarłem jego łzy kciukiem, a na koniec dałem mu buziaka w już suchy policzek - Naprawdę nie ma co się denerwować czy panikować, bo nie ma takiej rzeczy, z którą sobie nie damy rady
- Ale boję się, że gdy wyjedziesz, przestaniesz dbać o wszystko, co nas łączy
- W życiu, Andy. Naprawdę w to wierzysz ? - oczywiście nie spodziewałem się twierdzącej odpowiedzi.

- Po prostu się boję ...
- Zaufaj mi, jesteś najważniejszą osobą w moim życiu, nie zapomnę o tobie od tak ... nie masz do mnie zaufania ?
- Mam, chodzi mi o dystans. Z Ohio do Kalifornii jest zajebiście daleko
- A co ja ci mówiłem ? Nie ma dla nas rzeczy niemożliwych - próbowałem pocieszyć chłopaka w jakiś sposób, ponieważ było mi go szkoda - obiecuję, że coś wymyślimy, ja tak łatwo nie odpuszczam - tym razem Andy zachichotał i przesunął się tak, by znaleźć się naprzeciwko mnie
- Zauważyłem, jesteś uparty jak cholera, ale czasem ta cecha okazuje się być dobra
- Aw, dziękuję - chłopak ponownie się zaśmiał, a ja tylko powiedziałem to dziwnym i przesłodzonym głosem - Ładnie ci z uśmiechem - w ten sposób spowodowałem, że zrobił poker face'a, wtedy mnie dopadła głupawka - Andy, heh ... nie gniewaj się

- Nie gniewam - niebieskooki objął swoje ręce wokół mnie, podobnie jak nogi. Tak, czuć było od niego fajki, zresztą ode mnie też, więc postanowiliśmy odstawić całowanie się na pózniej. Pewnie prawidłowo, czułość nad namiętnością nikomu nie zaszkodzi, choć w głębi chciałem jeszcze raz pójść z Andym do łóżka. Jednak dam mu trochę spokoju, w tym również sobie, jeszcze tyle przed nami, bez pośpiechu nacieszymy się sobą.

---------------------------------------------------

A widzicie, opowiadanie nie skończy się na 40 rozdziałach :) do pełni zostało 5-6, zważając na sposób, w jaki dzielę całość.

p.s. planuję one shota, ale tym razem nie będzie w nim seksu, będzie w charakterze 'fluffy' :) myślę, że to dobrze, wcześniej takich nie pisałam, a chcę wciąż sprawdzać swoje możliwości :p dla was to też pewnie będzie jakaś odmiana

dziękuję za uwagę ♥

Motyw Okno obrazu. Obsługiwane przez usługę Blogger .

blog z opowiadaniami o popularnych shipach w zespołach :)


I am the biggest h y p o c r i t e of them all. I tell everyone to keep holding on, to keep t r y i n g, that there is l i g h t at the end. I always tell people to have h o p e.


————————————————————————————————————————————————————


nauczyciel etyki oraz panowania nad mocą • założyciel & dyrektor Instytutu

Jeśli to czytasz, dokonało się. Mógłbyś teraz zarzucić mi, że skoro byłem na to przygotowany, mogłem temu zapobiec. Być może. Podobnie jednak, jak w wielu innych przypadkach, wolałem pozwolić biegowi wydarzeń na przejęcie kontroli bez zbytniego ingerowania w los, a przynajmniej bez pochylenia się nad konsekwencjami pewnych działań. Wbrew pozorom, za każdym razem łatwiej przychodziło mi myślenie o danej chwili niż o przyszłości, choć zawsze tak pięknie ją dla was wszystkich opisywałem. Czy to jeszcze dla kogokolwiek niespodzianka, że świat składa się w głównej mierze z hipokrytów?



Musisz zrozumieć, że żaden ze mnie Ghandi mutanckiego świata. Wielu chciałoby w to wierzyć, a jest w tym sporo mojej winy; może to przez tonację głosu, wzniosły styl wypowiedzi czy przekonywanie do ślepej wiary, że bycie częścią społeczeństwa jest łatwiejsze niż bycie przeciwko niemu. Nigdy nie uważałem się za kogoś, za kim należałoby podążać, chociaż bieg czasu utwierdził mnie w przekonaniu, że nie mogę zostawić tego zadania komuś innemu, po prostu czekając. Na coś, co mogłoby nigdy nie nadejść. Ludzkość posiada niesłuszną tendencję do pozostawiania zmartwień kolejnym pokoleniom, aby nie zmagać się z nimi we własnej teraźniejszości; potrafię to zrozumieć. Nigdy nie chciałem narazić moich dzieci na niebezpieczeństwo, być może głównie z tego powodu odrzucając myśl, że to ja — przede wszystkim j a — mógłbym zrobić im coś złego. Nie zamierzam się usprawiedliwiać. Myślisz, że nadejdzie czas, w którym trzeźwo poproszę was wszystkich o wybaczenie?

Nie odpowiadaj. Zmarnowałeś wystarczająco czasu, przyjacielu. Uciekaj, nawet jeśli niewiele ci to da.




Hold it in they come at you from both sides of your mind,
Thick and thin; t h e s e walls you'll always stand behind


Charles Xavier w, tymczasowo, trochę innej odsłonie. Z góry przepraszamy za przykre słowa, jakie (na pewno) padną z jego strony, a także wszystkie jedynki na referatach; to nic osobistego, przysięgamy! Na poważnie mówiąc, wszystko inne pozostaje takie samo, a mianowicie zapraszam do wątków, czegokolwiek by nie dotyczyły. Chętnie wymyślę, chętnie zacznę, w zależności od zapotrzebowania. Na wizerunku James McAvoy, cytaty to zbiór wielu różnych sentencji albo z pintresta albo mojej własnej inwencji. Bawmy się! Polecam klikać w różne cytaty!

Have yourself a merry little Christmas. Let your heart be light. From now on our troubles will be out of sight… Choć wydaje się, że ostatnie Święta były tak niedawno, w rzeczywistości za nami kolejny rok! Czy był to dobry i cenny czas? Czy udało się nam osiągnąć zaplanowane cele? Czy zdobyliśmy nowych przyjaciół i odkryliśmy nieznane dotąd tajniki swoich mocy? Drodzy mutanci, nie wnikajmy tak głęboko w specyfikę egzystencji! Nadeszła pora na ozdabianie pokoi bombkami i świecidełkami, pieczenie pierników oraz wagary, by wyrównać punktację w bitwę na śnieżki. Każdy z nas może liczyć na nieco słodkiego spokoju, na ciepło trzaskającego w kominku ognia i szum świątecznych programów w TV… Och, ale może lepiej omijać w tym roku Profesora? Coś jest z nim… nie tak.




Atmosfera w Instytucie nie sprzyja świętowaniu, ale każdy stara się zachowywać pozory, jakby było inaczej. Choinka wciąż ubarwia wnętrze swoją obecnością, zapach goździków i pomarańczy nie wywietrzał, a uczniowie nadal cieszą się z otrzymanych prezentów. Można na chwilę zapomnieć o bezsennych nocach i problemach z kontrolowaniem tych elementów mocy, które — jak się wydawało — miało się opanowane. Czy pozorna sielanka ma jednak prawo potrwać zbyt długo?
___________________________________
Nauczyciele rozumieją, że niektórzy uczniowie wciąż odsypiają zabawę sylwestrową. Uprasza się jednak o niespóźnianie i nieomijanie pierwszej godziny lekcyjnej, w szczególności, gdy są to zajęcia profesora Logana. Profesor zauważa, że skoro on może prowadzić lekcję na kacu, to uczniowie tym bardziej mogą na kacu w niej uczestniczyć. [Notatka wicedyrektora] Przypominam, że spożywanie alkoholu na terenie Instytutu jest zabronione!


Obejrzyj shoutbox
VIOLENCE AND DESTRUCTION ALWAYS SEEM TO COME SO EASILY TO EVEN THE BEST AMONG US, BUT TOGETHER WE FOUND A BETTER WAY 
[Ty dobrze wiesz, jak bardzo na TO czekałam. I bardzo dobrze wiesz, co sądzę o TEJ karcie. A już najlepiej wiesz, na czekam TERAZ. Doskonałość!] illyana r.
[Szczerze to ja też czekałam na tę kartę! No i, jest świetna! Słowa, cała kreacja! Jest coś w tym tego, co budzi zaufanie, przyjaźń. Myślę że powinien się dogadać z Violly. Te dyskusje na temat dzieciaków... Ale to tylko luźna propozycja! Tak czy inaczej - zapraszam!] Violly Marshall
[A kto to tu zawitał?! Czy to moja rozsądna połowa mózgu?! Wstawiłabym Ci tutaj 29792 komplementów, ale już je dostałaś, nie ma tak dobrze, żeby dostawać te wszystkie peany dwa razy, o!] ERIK, NO!
[I to się nazywa konkretna karta! <3 Muszę przyznać po cichu, że czekałam na Charlesa, bo sama jestem ciekawa jego zestawienia z Prospero. Małe powiązanie mamy już ze strony zmarłego Jamesa S. oraz żony samego Prospero, która zniknęła, tak po prostu i można się pokusić o misję związaną z właśnie zaginioną Grace. Zapraszam!] Prospero
[ Profesor X w jego najlepszym wydaniu! Tak, jak nie przepadam za komiksowym Xavierem, tak filmowy jest w porządku, a Twój jest mniej więcej o trzy klasy lepszym filmowym. Do tego karta jest niesamowicie estetyczna, zarówno wyglądem, jak i treścią. Dłuższą chwilę zachwycałam się sposobem wplecenia w to wszystko telepatii bez dodawania jej mistycznej otoczki. Fenomenalne. ] Rictor
[Dziękuję bardzo za powitanie i miłe słowa :) Cieszę się że Rita przypadła do gustu. Przede wszystkim jednak chciałbym wyrazić swoją wdzięczność za tak wspaniałego profesora X. Wyszedł idealny w każdym calu. Jestem pewna, że Rita darzy go równie wielką sympatią co ja, w związku z czym jeśli profesor byłby zainteresowany wątkiem to Statkówna zawsze bardzo chętnie :D] Rita
[ A więc jest i mój ulubiony profesor i to w tak pięknej oprawie i z tak świetną kartą, która oddaje jego charakter i motywację w stu procentach! Jestem zachwycona :D Chciałam też podziękować za wcześniejsze powitanie mojej postaci i teraz w końcu zaproponować jakiś wątek, czy powiązanie :) ] Gabriel
[Ja na wszelkie kreatywne wykorzystywanie Wandy jestem chętna xd. Dziękuję za miłe powitanie i cieszę się, że Wanda przypadła do gustu. Jeśli chodzi o uzdrowienie profesora w przyszłości, to Wandzia najpewniej podejmie się tego zadania. To bardzo dobry pomysł. Na wątek z cudownym Xavierem jestem bardzo chętna. Wyszedł ci wspaniale. Wiąż podziwiam za wygląd karty.] Wanda Maximoff
[To ja poproszę o meila i przedstawię Ci ładnie wszystko na poczcie :)] Prospero
[Czekałam! <3 A w ogóle to: cześć! Xavier to moja prywatna miłość, idol, mentor i wszystko w jednym, a co za tym idzie moja postać tak, jak ja ma do niego ogromy szacunek. I chwalę za kreację! Więcej napisać nie umiem, bo to Charles... co tu mówić.] Ongi
[Ah dziękuję bardzo. Ja to z rozpędu dałam ten internet, bo wcześniej ja prowadziłam w bardziej "posunietych latach" fabularnych. Ano zgadza sie, że podręcznika może i nie było, ale podejście do tego typu zjawisk raczej było już znane acz może jeszcze niepopularne i nienazwane naukowo ^^ Dziękuję i również miłego ;)] Marie
Słuchając opowieści o tym, co Erik Lehnsherr potrafił sobie robić, każdy normalny człowiek doszedłby do wniosku, że to dziwne stworzenie, z całą swoją nienawiścią i gniewem, z niszczycielskimi tendencjami i irracjonalnymi decyzjami, ponad wszystko uwielbiało cierpieć. I żaden z tych normalnych ludzi, z przeciętnych obserwatorów rzeczywistości, nie byłby daleko od prawdy, ale Erik Lehnsherr nazwałby to uwielbienie inaczej. Nazwałby je obowiązkiem . Miał obowiązek cierpieć za wszystkie swoje przewiny. Problem pojawiał się tylko w momencie, kiedy musiał je precyzyjnie wskazać. Zwłaszcza te faktyczne. Wtedy kierował wzrok w górę, gdzie zwyczajowo rezydowało Przeznaczenie lub inna Siła Wyższa i wskazywał na Los . Na Wyższy Ład . Na jakikolwiek abstrakcyjny koncept, którego nie dało się pociągnąć do odpowiedzialności i rozliczyć z błędów. Jego własnych błędów. Odsuwał więc od siebie konieczność odpokutowania i zadośćuczynienia za prawdziwe winy, jednocześnie od przeszło trzech cholernych dekad wypominając sobie, że nie powinno go tu być, że nie miał żadnego prawa w ogóle przeżyć, że stał się winnym już w momencie, kiedy, słysząc niewielki ułamek z własnego zwierzęcego wrzasku, wygrzebywał się ze zbiorowego grobu w kierunku życia. Tego był winny i o tym nie musiał sobie przypominać. Zawsze pamiętał. Za większość jego późniejszych decyzji odpowiadał Los i to do Losu należało mieć pretensje. Erik Lehnsherr robił to, co musiało zostać zrobione. I był jeszcze Charles. Charles, który był jednym wielkim wyrzutem sumienia. Charles, którego nie potrafił zostawić, chociaż momentami niczego nie chciał bardziej, niż odejść z tego pięknego świata iluzji, gdzie wszystko było na swoim miejscu, bo Charles sądził, że jego nie obowiązywała pułapka myślenia życzeniowego, skoro miał Rację . Odejść i spalić za sobą nie tylko wszystkie mosty, ale i drogi wiodące do ich odbudowania, któregoś z kolei. Chciał i nie potrafił tego zrobić. Nie potrafił również wybaczyć sobie tego bratobójczego ognia, którym odebrał Charlesowi władzę w nogach i który tak nieprawdopodobnie łatwo dało się przypisać Przypadkowi . Bo ów był przypadkiem, tak niefortunnym jak cała gigantyczna zgraja innych przypadków zakończonych tragediami. I to był pierwszy instynkt, kiedy emocje opadły i Erik potrzebował prostej racjonalizacji, żeby zostawić to w przeszłości. Definitywnie zakończonej przeszłości. Przeszłości ostatecznej i niewymagającej rozliczania. I przez krótką chwilę, kiedy potrafił utrzymać w ryzach kłamstwa, które sobie powtarzał, udawało mu się wyśmienicie. Problem jedynie w tym, że przypadki łatwo komentowało się wzruszeniem ramion, a myśli o nich nie wracały jako pierwsze, kiedy nie było czym zająć umysłu. Minęło cholernie dużo czasu. Wystarczająco dużo, by dać sobie spokój. Nie w akcie wielkiej frustracji, która kończy się eksplozją i gdzieś pomiędzy jednym gromem a drugim ciska się soczystym pierdolę to i spełnia tę obietnicę. Powinien był zajść całkowicie normalny proces rozejścia się po kościach. Obustronnego pogodzenia się. Przejścia do porządku dziennego. Minęło przecież cholernie dużo czasu. Erik wiedział jednak, że Charles musiał pierdolić to jako pierwszy, nawet jeśli on sam rozmył się w tej sprawie i zupełnie wtopił w tło. Kolejne próby terapii dla Charlesa były niekończącym się rozbudzaniem tej samej nadziei, dla niego z kolei - wyrzutami sumienia, od który
Gorąca ciemnowłosa nastka
Jamie Valentine to czysty seks
Zdziry pomogą wam osiągnąć orgazm

Report Page