Zdzira kocha przyrodę

Zdzira kocha przyrodę




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zdzira kocha przyrodę
   W niedzielę,  28 maja 2006 r0ku     
Anatoja 7 , to własnie ja. Załozyłam ten pokoik po to, zeby " w razie co" mieć dokąd uciec. A potem zaczęli zaglądać do niego ludzie. A potem Oliwka wymogła na mnie, obietnicę... tu nie będzie zadnych smutków! Sama zabawa, radocha i codzienne harce. I na początku tak było. Ale potem okazało się, ze bardzo trudno oddzielić jest czat od realu. Bo potem...potem zaczęły sie nasze kontakty w zwykłym zyciu.
Raz na wozie, a raz pod wozem. Czyli nie same radości, ale i smutki. Bo tu po prostu jest zycie. Juz późno. Do jutra, paaaaaaaaa
                                                                      *
Juz jest jutro. Poniedziałek. Cisza. Spokój. Siadam, odpalam kompa i ......... wita mnie Oliwka!
To moja przyjaciółka. Znamy się i tam i tu. Ustawia mnie do pionu, a czasem wali prawdą między oczy. Ot taka mazurska baba, gorąca, prosto z pieca.
 To właśnie Ona. Oliwka. Mówi o sobie "matka Polka", bo czego jak czego, ale dzieci to ona ma sporą gromadkę! ! Wszystkie takie mazurskie, jak i ona. I wszystkie kochane.
Jest 29 dzień maja, a zimno jak w listopadzie. Oliwka poszła palić w piecu, a ja zaparzę sobie kawkę. To prezent od Joanny. Ale na razie nie będe o niej pisać, paluchy mi zgrabiały, a i tak pisanie na klawiszach nie jest tym, co umiem robić najbardziej. Wiec , jakby coś nie tak...to uprzedzałam.  No idę robić tę kawę.
                            Stoi przy rozgrzanej płycie.Miesza, warzy, to jej zycie.
                             Obok plącze się Wikuśka. Zaraz zacznie ścielić łózka,
                            bo jej obiecała matka, ze za pomoc jest ...dokładka!
                              Ale w piątek? Co za zmiana! Znika gdzieś mazurska mama.
                            I pojawia się ... kobietka. Zart, śpiew, taniec.....
                            .....to kokietka !!!!!!!!!!!
                            A po zmroku pod okienkiem, ktoś  jej śpiewa cud piosenkę!
                             To prawdziwa, śpiewna dumka i Oliwka choć z niej dumna.
                             Uczciwie ostrzega fana, o zazdrości ... "tego pana".
          No tak, zanim zacznę po kolei, powinnam przedstawić resztę moich przyjaciół z tlenu.
No i wydało się ! Sprawa się rypła, bo oto wszyscy gadamy tu ze sobą poprzez komunikator "tlen", no i oczywiście przez Skype. (Czy to juz jest kryptoreklama? Czy jeszcze nie?)
Jak zacznę opisywać .. tę........... to się.. ta ..............obrazi ! Albo on ! Boszeeee!
Najlepiej po kolei, ale nie według alfabetu, ot tak drogą losowania, no i chcę koniecznie wklejać tu Wasze fotki, moi Kochani!
                                                                        *
                                                                                                               Na początku był chaos.
 I ja tez się motam. Nerwy mnie zzeraja. I trema.
 "Siedem grzechów".      To siódmy pokój na tlenie, w którym zakotwiczam na dłuzej, w tym drugi własny. Oczywiście po drodze były rózne, z przeproszeniem "hoteliki", ale to nic waznego, skoro dziś nie pamiętam nawet ich nazw.
Ogromny wpływ wywarł na mnie pokój "~+ - 50..a co!" . E tam pokój, pokój jak pokój...ale Baya .......ech [*] była po prostu inna, nie z tej ziemi, n i e p o w t a r z a l n a! Miałam coś o Niej napisać daje słowo, ale teraz wydaje mi się, ze choćbym nie wiem jak się starała, to i tak bedzie za mało, za płytko, za miałko,no nie da się po prostu i juz. A jak nieudolnie, to lepiej wcale. Zresztą nie raz i nie dwa bedę Ją tu wspominać i cytować, inaczej się nie da.
     Zawsze będę wracać do Bayi. I nie tylko ja. MY WSZYSCY !
                                Basiu...
                                              pewno z góry nasz swiat
                                              jest szary i nieciekawy?
                                              Idź w stronę Światła bajeczna Bayu,
                                              bo właśnie teraz zaczęły się spełniać
                                             Twoje marzenia.
                                                                                              *
 Słonko, które odziedziczyło po Bayi zarówno pokoik, jak i wszystkie trudy gospodarza
i zarzadzającego uparcie twierdzi, ze niektórzy nowi ludzie są tam kierowani własnie przez Bayę. A ja myślę i myśle i nie wiem? No, bo moze i Słonko ma rację?
Słonko jest cyklistką i poetką. Dwa w jednym. Kocha przyrodę, rośliny, ptaki, pustą plazę
i morze. Czasem, jak ma na karcie telefonu wolne środki, włącza go i daje mi posłuchać szumu morza. Ona tam, ja tu i obie słyszymy, jak fale opadają z hukiem na piasek.
                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                                          Kiedyś Słonko postanowiło, ze chce zobaczyć Wiedźmę, no i mnie przy okazji.  Wyobraźcie sobie, ze ta drobna i chuda wówczas gwiazda, jechała prawie 10 godz. (rzecz jasna w obie strony), zeby nas poznac, przytulić, powąchać i pobyć z nami. Krótko, bardzo krótko, bo tylko dwie godziny.
I jakze szybko one minęły.                                                       
                            W małej muszelce szumią marzenia,
                            trochę radości , troszkę cierpienia.
                           Krzyk mew i białe łabędzie pióro.
                           I mała Hania pod szarą chmurą.
                           Złociste Słonko, złote kochanie, 
                              złote łzy,
                                      uśmiech
                                              i ... "podusianie"
ps. ...a na fotce jesteśmy razem; małe Słonko i duza Anatoja.
                                                                      *
                      Wspomniałam o Wiedźmie i powinnam sie z nią zmierzyć, ale to jest o wiele trudniejsze niz myślałam.
Bo Wiedźma jest po prostu niesamowita. Niby taka mała, taka łupinka. A jednak  taka wielka.   I kłamczucha. Bo jesienią Wiedźminka skończyła równo 200 lat, a przyznaje się   zaledwie do 140! Słonko poznaje ludzi po zapachu, a ja miałam okazję spotkac Wiedźmę juz   nie raz i tak mnie kręci w nosie od tej jej wiedźmińskiej woni, ze hej ! Cudooo! 
 I wiecie co wam powiem? Nie tylko ja tak myślę! Wszyscy, absolutnie wszyscy kochają naszą Wiedźmę. 
                                Wiedźmina
                   O zmierzchu w starej dziupli zwija się w mały kłębuszek
                          i mruczy: ja tylko na moment, ja chwilkę odpocząć muszę.
                    Znów zrywa się, pędzi do przodu, wichura jej kiecki mota,
                     az się czasami buntuje jej biedna, stara miotła.
                     A serce naszej Wiedźmulki jest takie wielkie, gorące,
                    jak z dawnej Huty Lenina czerwonej rudy kąsek!
                    Niech nikt mi się tu nie chichoce, porównań niech mi nie wyśmiewa,
                    bo na cześć naszej Basiulki niejeden  jeszcze zaśpiewa...
                                     (...trzysta lat, trzysta lat, niech zyje , zyje naaaam!)
                                                                       *
Pierwszą osobą jaką poznałam blizej na czacie, a znajomość z nią przeszła potem w real jest jarka1. 
  Wcale nie byłam nieostrozna i niczym wtedy nie ryzykowałam. Opowiadałam w pracy o osobach z czatu i zgadałam sie z moja przyjaciółką, ze jej kuzynka mieszka w tym samym mieście co jarka. A potem rzuciłam ten "kłębek" na czat i okazało się, ze owa Wandzia, mieszka nie tylko w tym samym mieście i na tej samej ulicy, ale i na przeciwko domu jarki!                
 W mieście........Olecko !!!   Znam i kocham całą rodzinę jarki. 
 Kocham tę babę , za jej zwyczajność, przepisy kulinarne, kocham ja nawet jak się mądrzy i stale ma mi coś za złe!!! 
 W lipcu 2005 spędziłam u niej najfajniejsze od lat imieniny. Taki mini zlocik, Grazia, dwie Anny i lipcowa Krystyna. A naszym głównym i zarazem honorowym gościem na tych imieninach była... ircia1 , ech! ( na fotce z naszych imienin, od prawej: jarka,ircia, atojka i ja) Najlepszego Moja Graszko, właśnie wsuwam tosta z Twoją konfiturą z truskawek! 
                             Jarka
                           Ona siedzi w komputerze, kiedy tylko jakiś dorwie,
                          a gdy zechcesz jej przeszkodzić...cóz oberwiesz zaraz po łbie!
                          Niech się wali, niech się pali, nawet kiedy rząd upada,
                           Jarka wisi wciąz na tlenie i " na cztery ręce" gada.
                           A jak nawet zrobi przerwę, albo nie gra w literaki,
                          smazy smalec, piecze mięsko, bo ma właśnie kaprys taki.
                           I choć kilku panów twierdzi, ze Jareczkę bardzo kocha,
                          Ona owszem, rzuci oczkiem, po czym... kliknie na "caps locka".
                                                                        *
A ircia 1 nadal jest z nami, tu na czacie. I jest taka jak dawniej. Nic, a nic się nie zmieniła.
  Bo z Irenką to jest tak: gadasz przy niej o czymś (czy to wazna rozmowa, czy takie sobie gadusianie, to wcale nie jest istotne), a potem pytasz no pamietasz Irenko, przeciez o tym mówiliśmy...a ona na to" nic nie wiem, nie słyszałam i nie widziałam" Taka jest! I dlatego mówimy na nią Ircia-Dyplomatka. Ircia interesuje się medycynę niekonwencjonalną, sciślej ziołolecznictwem i propaguje zywność ekologiczną.
 No, a juz mnie to pilnowała jak anioł stróz ! Zanim ugryzłam choćby najmniejszy kawalątek chleba (broń Boze białego), a ona juz nadawała aktorskim szeptem: "rudzia odłóz to, to węglowodany, a węglowodany to przeciez trucizna"
A poza tym Ircia mieszka w kozim grodzie, ma do dyspozycji minibusy, uwielbia kupować wciąz nowe bluzeczki, zbiera na mebelki do pustego pokoju, i zna prawie wszystkich ludzi z rozrywkowego biznesu. Osobiście !!!! Aha i ma wyremontowaną łazienkę, co ją kosztowało wieeele trudu, zdrowia i nerwów.
                               Ircia
                           Grube kasze, no i cukier brązowy,
                          a ryz dziki najlepszy, bo zdrowy.
                           Jabłka małe, przez robale nadgryzane,
                           bo to dowód, ze napewno nie pryskane.
                           Mleko? Tylko takie od znajomej krowy,
                          a ser kozi. Czemu kozi? Bo zdrowy.
                          Tak od dawna się zywi Europa.
                             No a jaja?
                                  Jajaaaa?   
                                          Od chłopa!!!
                                                                           *                   
         Imieniny w Olecku świętowałysmy z Atojką . Atojka mieszka w Rzeszowie i jest belfrem, tak jak i ja. Poznałyśmy się w pokoiku " Bella3 zaprasza na pogaduchy" , w którym w ogóle było bardzo duzo ludzi w ten, lub inny sposób zwiazanych z oświatą. 
To przez nią rozsmakowałam się w gingerku. Atojka stale mówi o jakimś tajemniczym Andrzeju, podejrzewam nawet, ze jest to męzczyzna jej zycia. To co Atojka umie robić bardzo dobrze, a nawet najbardziej  dobrze to zupa pomidorowa. Oczywiście  pod warunkiem, ze gotuje ją dla niewielkiej liczby osób, bo przeciez rodzina to nie kantyna!
Atojka jest tak drobna i delikatna , ze az dziw bierze,  jak zwycięza z licznymi i częstymi chorobami, które ją bezlitośnie i najcześciej znienacka atakują. 
A poza tym to przeciez Atojka, kochana, jedyna i niepowtarzalna!  
                              Wszędzie jej pełno i stale w biegu
                              rzecz jasna, gdy dobrze sie czuje.
                               Nawet gdy czasem przez skypa gada, 
                              coś smazy, je, potem...choruje. 
                              Stosy klasówek i wypracowań
                               piętrzą się u niej na stole, 
                              Atojki myśli gdzieś dalej błądzą
                              i marzy: " w Bieszczady wolę". 
                                                                            * 
Nie wiem dlaczego nie moge uzywać "z" z kropka? Nie wciska sie i juz, a jak próbuje cały nowo wklepany tekst skacze jak nosorozec na skakance. Trudno, bedę pisała z, po prostu inaczej sie nie da! Wole juz takie z bez kropki niz "rz", tam gdzie się go wcale nie oczekuje.
Klarka ma gorzej, bo ona po wklepaniu adresu tej stronki prawie nie moze jej przeczytać!Podobno takie maluśkie ma literki, zresztą potwierdza to jej osobiste dziecko.
   To tak na marginesie, bo o Klarce napiszę później. Jest mi bardzo, bardzo bliska, ale na pisaninę jeszcze za wcześnie. Na razie nie dam rady. Poczekam. Kocham cie Klarciu! 
                                                                              *
          Od kilku tygodni w obu sąsiadujacych ze sobą pokojach rządzi się Joanna. Mówię rządzi, bo ona po prostu weszła... i od razu wszystkiego chce. Chce wiedzieć kto, kiedy, po co, z kim, jak, i dlaczego. Oczywiście zartuję i zazdroszczę, bo Asia dosłownie owija sobie wszystkich dookoła palca. Jest z daleka, więc i patrzy na nas z innej perspektywy. Ale to złoto nie kobitka, daję na to uroczyste słowo honoru! 
 Gdyby jeszcze pozwoliła mi pójść spać przed drugą w nocy i nie budziła przed szóstą rano, informując,  ze  właśnie udaje się pod prysznic. 
   I ... idzie !!!!!!!!!!!!!!!!!! 
Myślę, ze mimo, ze tam gdzie  jest, Aśka ma przy sobie wszystkich swoich najblizszych  to jednak tęskni troszkę (choć wcale się do tego nie przyznaje) do polskiego słowa z "teraz" . Ona chłonie nas po prostu i chyba jej smakujemy ? Bo ona nam napewno ! 
 Asiula lubi pogadać, a te rozmowy trwaja i trwaja i trwają. Ciekawe jakie będa jej rachunki   za prąd, telefon i za komórke...........no !!!!  Teraz  juz wiem czemu tak nagle znalazła se nową robotę. Musi płacić za sieciowe grzechy i grzeszki, hi hi hi !       
                                  Wanda skoczyła z mostu, a Aśka Niemca  kocha,                                     
                                  wolała  go od Szweda, od gorącego Włocha. 
                                  I nawet  gdy na czacie flirtuje z tym, lub owym,
                                   to flirt jest " językowy ". Chodzi o polską mowę!
                                  Bo choćby chłop był super, był delikatny, czuły,
                                   i dłonie miał gorące i twarde miał muskuły... 
                                  to - kocham cię Joasiu - brzmi duzo romantyczniej,
                                   niz ..." ich liebe dich Johanna"
                                                                          ... chociaz i tak jest ślicznie. 
                                                                                                   *
                  Mam pewną słabość, do której się muszę przyznać. Otóz, w moich tlenowych pokojach, najwiecej miejsca zajmują szafy. No, bo ja ... uwielbiam się przebierać! Nie wcale nie po to zeby kogos wprowadzać w błąd, albo broń Boze skrzywdzić, wcale nie ! Zieloni widzą przeciez kim jestem, a jeśli nawet szybko tego nie zauwazą złoszczę się i podsuwam im moje stałe odzywki, aby szybciej doszli. Tu dodam, ze bella 3 była najszybsza, nawet jak zmieniłam login!
A teraz rzucę tu na stos kilka znoszonych juz przeze mnie kiecek: Jenny ukochana Forresta, boo5, baba z działek, syn-kopa, nana 59, dziewczynka_1988, andrewx, koloratka, doktor2, niespodziewanka, ja feniks, annamarka, a_niuta, anarchistka, anielka, jakem, cosik , cobytuwymyśleć, podomka, niebedesieodchudzac, zdzira, annamaria, laleczka-80, mariaanna, pustaflaszka, zdzira, golonka, ociupinka. Uf . Tylko Jenny "z tych tu" uzywam jeszcze, ale tylko dlatego, ze mam jeszcze drugi pokoik i tam własnie jestem "ukochaną"
Ale mam niedaleko taki mały salonik z kieckami i jeśli mam ochotę na coś całkiem nowego, to... . No i w szafie wieszaki tez nie są całkiem puste !
                                                                          *
Kiedyś, bardzo, bardzo dawno temu do któregoś z naszych pokoi wszedł nagle: ciachoski1. 
Był dziki i nieokiełznany, no a potem okazało się, ze ma 22lata i dopiero zaczyna czatować. I tak od jednej do drugiej gadki po prostu został moim ... "czeladnikiem". Bo na poczatku pytał o wszystko, potem bardzo często, a teraz? Hm, zdarza się, ze i ja go o coś pytam. Widzę, więc jak się stara i jak się rozwija. Aleniech się tak bardzo nie cieszy,mistrzem i tak  prędko go nie"wyzwolę". 
Mój czeladnik uczy się ode mnie nie tylko tego co poprawne...on tez się lubi przebierać. I to jak! No zupełnie jak ...ja! Hi hi hi! A tak w ogóle, to Bombel jest bardzo fajnym i wesołym chłopcem.(piwo,które widać na zdjeciu, wcale nie jest jego, tylko sąsiadów
Kocha swoich rodziców, tak ciepło zawsze o nich mówi. Jest bystry i inteligentny, oby tylko nie zawalił szkoły i nie olał nauki.
Tylko jednego w tym wszystkim nie pojmuję, tyle czasu juz się znamy, a ciacho ma wciąz 22 lata, no i jak to jest mozliwe?????????
                            Bombel Harry
                                      Mieszka na Helu pewien chłopczyna,
                                      (tak moja bajka się rozpoczyna),
                                      co zamiast bawić się w piaskownicy,
                                       tu hałasuje, psoci i krzyczy.
                                      Nie raz juz za to za drzwi wyleciał,
                                      potem znów wracał. Przeciez to dzieciak!
                                       A jego honor i hardość taka,
                                       jest jak u Gniewka (syna rybaka)!
                                      I choć czasami się z nami drazni,
                                      Jakoś zyjemy razem  w przyjaźni.
                                       Myślę, ze wygram gdy się załozę,
                                      real dla niego to wielkie morze.
                                      Gdy ci z północy raz się spotkali,
                                       Ciastek nie przyszedł, bo ... jest niesmiały.
                                       Nooooo?... kto nie lubi tego "ciasteczka" ??? !!!
                                       (i tak się kończy moja bajeczka).
                                                                                                      *
         Net, tlen, gg i inne komunikatory. Młodzi wchodzą  tu, zeby zabić nudę, zabawić się, wyszumieć. A starsi ? Dojrzali ? A ci , o których mówi się starzy? Panuje powszechna opinia, ze nikt kto ma zdrowie , siły i satysfakcjonujące zycie rodzinne tu nie zagląda. Być moze. Patrząc na siebie i swoich przyjaciół nie zaprzeczam. I nie bedę udawała , ze nie ma sprawy. Jest. Zdumiewa mnie stale rosnąca ilość tzw. " zazdrosnych połówek ".  To zony naszych czatusiów, które nagle  w podstarzałym   i schorowanym pantoflarzu zauwazają adonisa! Dlaczego? Bo jakaś inna kobieta chce z nim rozmawiać !!! Nie wazne o czym! O tym jak sie prasuje koszule, czy jak zrobić jajecznicę na pieczarkach !  Jeśli rozmawiają ...to napewno o seksie i miłości, tak myśla te zakompleksiałe niewiasty i zamykają kompa na klucz jako narzędzie szatana . A męzowie? Jeśli zona szoruje wannę ,  czyści mu garnitur, albo miesza w garach, to wszystko jest ok! Ale jak usłyszy,
Niefortunny młody chłopak chce być modelem
Nastolatka ujeżdża sporego kutasa
Grzeszne czarne podeszwy

Report Page