Zdradza chłopaka, gdy ten jest na uczelni

Zdradza chłopaka, gdy ten jest na uczelni




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zdradza chłopaka, gdy ten jest na uczelni

Zarejestruj się
lub jeśli masz konto
Zaloguj się


Zarejestruj się
lub jeśli masz konto
Zaloguj się





















Sympatia radzi












Eksperci










Konkursy










Infografiki










Poznali się w Sympatii







Galerie par





Historie miłosne












Taka miłość



















Sympatia Porady



Sympatia radzi






Sympatia

O nas
Reklama
Regulamin
Kontakt


Sympatia radzi
Konkursy



© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Developed by DreamLab

Ne ma żadnych dowodów na to, że został zdradzony, ale ma pewność, że do tego doszło. Bujna fantazja podpowiada mu, że jego sympatia nie dochowuje wierności. Robi wszystko, by dowieść swojej racji. Jak żyć w związku z nieufnym i podejrzliwym partnerem?

Po czym poznać, że facet zdradza? Czy moja żona kogoś ma? Jak sprawdzić, czy mój chłopak jest wierny? – tysiące wątków na internetowych forach pokazuje, jak często wątpimy w szczerość naszych partnerów.


Nie ufają kobiety i mężczyźni, niezależnie od wieku oraz stażu i statusu swojego związku. Jedni twierdzą, że mają niezbite dowody zdrady, drudzy chcą je za wszelką cenę znaleźć.


Głos zabierają również adresaci tych oskarżeń. Sytuacja często jest dla nich nie do zniesienia. Historie moich bohaterów pokazują, że zazdrosny i "pewny" zdrady partner może być prawdziwą udręką, zabójczą dla związku. Co więcej, potrafi popchnąć do realnej zdrady.


Flirt i zdrada – kto się wstydzi przyznać?


Temat zdrady pojawia się zwykle wtedy, gdy stanie się ona faktem. W chwili, gdy ona odkrywa w jego komórce SMS-y od jakiejś kobiety. Gdy on przyłapie ją na mieście w towarzystwie tajemniczego nieznajomego. Odkrycie zdrady to początek kryzysu w związku. Jaka jest szansa, że problem nas dotknie?


Z badań CBOS wynika, że niemal 50% osób zna kogoś, kto pozwala sobie na flirt z osobą pozostającą w stałym związku. 38% przyznaje, że w ich środowisku są osoby, które w takich relacjach idą o krok dalej i posuwają się do kontaktów fizycznych. 14% respondentów wyznaje, że zdarzyło im się nawiązać kontakt fizyczny z osobą, o której wiedziały, że jest w związku. Co ósmy badany przyznaje się do relacji intymnych z osobą będącą w stałym związku małżeńskim lub partnerskim, a co dziesiąty (10%) - do fizycznej zdrady swojego partnera.


Czy świadomość tego, że nasi znajomi zdradzają, wpływa na wyobrażenie naszego obecnego związku? A może to fakt bycia zdradzonym w przeszłości ma większe znaczenie? Na pewno obie sytuacje nie pozostają bez echa.


- Oskarża mnie o zdradę, której nie było – wyznaje Cristoforo. – Fakt, że ma za sobą związek z facetem, który ją zdradził, na pewno ma jakiś wpływ, ale od paru miesięcy mam piekło w domu, niby chce mi wybaczyć to, czego nie zrobiłem, ale wraca do tego, a jak mówię, że niema mi co wybaczać, to się wścieka - ani nerwami, ani rozmową nie da sie tego problemu rozwiązać (…) Staram się to ratować, ale już sił mi brak i chyba sie poddam. Kocham ją, ale jak widzę, jak się gnębi, to serce mi się kraje. Rozstanie będzie chyba najlepszym wyjściem.


- Żona podejrzewa, że ją zdradzam od czterech lat, oczywiście nigdy jej nie zdradziłem potwierdza żonaty. - Zawsze, jak mi to wypomina, to się wściekam, ale jak w końcu to zrobię, nie będę się wściekał, bo przynajmniej będę oskarżany o coś, co zrobiłem.


Robert (32-letni pracownik biurowy) znalazł się w podobnej sytuacji. Jego narzeczona, wcześniej zdradzona przez wieloletniego partnera, wciąż podejrzewała, że jego praca po godzinach ma związek z jakąś kobietą. Gdy wracał do domu, czekała na niego lista pytań i oskarżeń, przeszukiwanie kieszeni stało się rytuałem. Początkowo Rober przymykał na to oko, znając źródło obaw swojej partnerki.


- Proponowałem jej jakąś pomoc, nakłaniałem na rozmowę z psychologiem – mówi. – Ale nie chciała o tym słyszeć, bo nie jest przecież wariatką. Codziennie słyszałem inny scenariusz mojej zdrady. Odpuszczała tylko wtedy, gdy była czymś bardzo zajęta. Upatrzyła sobie szczególnie jedną z moich koleżanek, choć widziała ją tylko raz, gdy przypadkowo wpadliśmy na siebie na mieście. Gdy usłyszała, że podwiozłem ją po pracy do domu, stwierdziła, że na pewno zrobiliśmy to w samochodzie. Wigilia służbowa była okazją do seksu w toalecie itd. Tak się tego nasłuchałem, że w końcu przyszła myśl "co by było, gdyby".


Robert nie chce mówić o szczegółach, ale przyznaje, że pewnego dnia sam sprowokował koleżankę z pracy. Doszło między nimi do pikantnej wymiany zdań. Nie wie, czy sytuacja mogła się rozwinąć, ale nie chciał ryzykować i szybko się wycofał. Jak mówi, nie chciał problemów. Nie powiedział też o niczym narzeczonej. Zastanawia się jednak, co dalej z jego związkiem. - Ona nie przestanie mnie obwiniać za coś, czego nie zrobiłem. Ja nie chcę zrobić przez nią czegoś głupiego, ale kiedyś tych sił mnie zabraknie.


- Jestem dziewczyną i nie rozumiem, jak inne kobiety mogą tak bezpodstawnie oskarżać facetów o zdradę, wmówić sobie, że facet ich nie kocha, bo powiedział coś nie takim tonem, jak od niego oczekiwała czy chcieć, aby wszystkiego się domyślał i znosił jej humorki - mówi Angela. – Zazwyczaj w związku problemy zaczynają się od kobiet, które szukają dziury w całym. Nie rozumiem, dlaczego nie akceptują, że facet chce wyjść na piwo z kumplami, obejrzeć mecz, pojechać na ryby. Dla mężczyzn to tak samo ważne jak dla nas rozmowa z przyjaciółką, zakupy czy fryzjer.


Podobno odrobina zazdrości działa jak afrodyzjak, który wzmacnia więź. Niektórym wydaje się nawet, że brak zazdrości to sygnał ostrzegawczy, że z naszym związkiem jest coś nie tak, że partner jest wobec tego obojętny, nie zależy mu w stu procentach. Gdy jest jej jednak zbyt dużo – na relacje dwojga może działać wręcz destrukcyjnie. Oboje czują złość i bezradność. Oboje też pragną coś udowodnić. Jedno – nieszczerość, drugie – swoją niewinność.


Agę taka sytuacja doprowadziła do ostateczności. - Miałam ciągłe wyzwiska i mówienie "ty na pewno kogoś masz" - i pewnego razu to zrobiłam, po pięciu latach, niemal codziennych oskarżeniach i braku zaufania. Zrobiłam to, znalazłam człowieka, z którym jestem do dziś, a mój mąż… znalazł sobie inną kobietę, z tym że teraz to ona go trzyma na smyczy – zwierza się na forum.


W podobnej sytuacji znalazła się Magda (22 lata), która wyjechała na kilka miesięcy za granicę do swojej pierwszej pracy. Jej chłopak nie mógł jechać wraz z nią, ale oboje uznali, że to dla niej szansa zarobienia pieniędzy i nauki języka.


- Już w pierwszej rozmowie telefonicznej nie krył obaw, że kogoś tam sobie znajdę – wspomina. – Mówił, że jak go zdradzę, to on nie ręczy za siebie i nie wie, co wtedy zrobi. Wypytywał o mój dokładny plan dnia, o ludzi, których poznałam i godziny, w których może do mnie dzwonić. Wszystko chciał mieć pod kontrolą.


Początkowo Magdzie odpowiadało, że jej chłopak tak się nią interesuje i martwi. Tym bardziej, że tęskniła i nie chciała z nim tracić kontaktu. Szybko się jednak zorientowała, że nie chodzi o zwykłą troskę.


Telefon dzwonił coraz częściej, również wtedy, gdy Magda nie mogła rozmawiać. Jej chłopak stawał się coraz bardziej podejrzliwy i wciąż mówił o swoich obawach.


Pytał, czy nie mogłabym wrócić wcześniej i dlaczego nie dzwonię tak często jak on - mówi. - Kilka razy zadzwonił mocno wstawiony i wykrzykiwał o mnie okropne rzeczy. Wmawiał sobie, że nie pracuję, tylko "się puszczam". Zamiast cieszyć się, że znów go usłyszę, modliłam się, żeby w ogóle nie dzwonił. Gdy nie mógł porozmawiać ze mną, wydzwaniał do mojej mamy, pytając, czy na pewno wie, co jej córka wyprawia. Nie muszę chyba dodawać, że oprócz bezsensownego tłumaczenia się jemu, dodatkowo musiałam ją uspokajać. Wstydziłam się za to, co robi, ale niewiele mogłam zrobić.


Magda coraz częściej wolne wieczory spędzała poza domem, żeby uniknąć trudnych rozmów. Powoli docierało do niej, że nie zwiąże się z chłopakiem, którego zostawiła w Polsce. Dawała jednak i sobie i jemu czas, łudząc się, że być może wszystko się jeszcze zmieni. Któregoś weekendu poznała Andrzeja. Był Polakiem, który – tak jak ona – czasowo przebywał w tym samym mieście. Spotkali się kilka razy przypadkowo w pubie. Potem oboje trafili na tę samą "domówkę".


- Jak dziś wracam do tamtych chwil, to wydaje mi się, że to był taki klasyczny skok w bok – mówi Magda. – Nieszczęśliwa dziewczyna za granicą, pokłócona z chłopakiem, szukająca pocieszenia w ramionach innego. Ale to nie tak. Owszem, byłam wściekła po kolejnej awanturze przez telefon, ale nie szukałam pocieszenia. Na imprezę szłam z myślą, że te wszystkie słowa o mojej rzekomej niewierności kiedyś się na nim zemszczą. Nie sądziłam, że to się stanie tej samej nocy - z tym nowo poznanym chłopakiem. Rano chwyciłam za słuchawkę i przyznałam się do wszystkiego. Stwierdziłam, że sam tego chciał. Nie czułam satysfakcji, ale chciałam dać mu do myślenia… Oczywiście szalał ze złości i dalej wydzwaniał, co tylko upewniło mnie w decyzji o rozstaniu.


Czy tak częste obawy o to, że zostaniemy zdradzeni, mają swoje uzasadnienie? Z badania CBOS wynika, że na romans lub zdradę częściej decydują się mężczyźni oraz osoby rzadziej praktykujące religijnie. Kontaktom takim sprzyja także młodszy wiek (zwłaszcza 25-34 lata), zamieszkiwanie w dużym mieście, lepsze wykształcenie i położenie ekonomiczne oraz lewicowa orientacja polityczna.


Najwięcej romansów rozpoczyna się w pracy (34%) lub w kręgu znajomych (25%). Co jedenasty ma swój początek w miejscu nauki, np. uczelni (9%), a co dwunasty – w barze, pubie, restauracji lub na dyskotece (8%). Jeszcze mniej na urlopie, wyjeździe, w sanatorium (6%) – a więc w miejscach, które – jak by się wydawało – stwarzają najwięcej sytuacji sprzyjających flirtom i romansom. Do flirtu przez internet, o którym coraz częściej mówimy w kontekście przyczyn rozstań i rozwodów, przyznaje się tylko 5% respondentów.


Jak często zdarza wam się słyszeć lub czytać na forach, że: „on i tak w końcu zdradzi”, "wszyscy faceci zdradzają", "każda kobieta leci tylko na kasę – gdy w jej pobliżu znajdzie się ktoś z grubszym portfelem, zapomni o wierności". Znacie to powiedzenie, że kłamstwo powiedziane sto razy w końcu staje się prawdą? Moi bohaterowie nie tyle uwierzyli co sprawili, że ich zdrada stała się taką właśnie prawdą, nieufnym partnerom dając prawdziwe powody do zazdrości.


- Przede wszystkim, nie warto robić uogólnień, czyli przenosić doświadczeń z jedną osobą, na inne - uważa Joanna Godecka, life coach i ekspertka portalu randkowego Sympatia.pl. - Każdy człowiek jest inny. Nie można obarczać go konsekwencjami czyichś błędów. To jest kierowanie gniewu w stronę niewinnych osób. To, co mogę radzić, to zachowanie otwartości. Popatrzmy też w przeszłość na doświadczenia wyniesione z okresu dorastania. Może gdzieś zakodował się w nas wzorzec związku, w którym nie ma lojalności. Jeśli będziemy świadomie i bez uprzedzeń wchodzili w nową relację, powinno się udać.


Zdarza się, że gdy jedna ze stron nie ustępuje, druga – nie wiedząc, jak wybrnąć z sytuacji – decyduje się na niespodziewany krok. Czasem jest to odejście od partnera, innym razem "skok w bok". W jednym i drugim przypadku sprawy przybierają dla obojga nieoczekiwany bieg wydarzeń. Pytanie, czy warto z powodu braku pewności siebie czy trudnej przeszłości prowokować sytuację, która wywoła prawdziwy problem...















Twoje konto
Ustawienia subskrypcji
Wyloguj się










Kobieta









Zdrowie









Życie i zdrowie









Zdrada












"Jestem z chłopakiem trzy lata. Ostatnio dużo rozmawiamy o naszej przyszłości. Jeszcze miesiąc temu mogłabym oddać rękę za to, że za 10 lat będzie moim mężem, że będziemy mieli dzieci, dom i spokojne życie...".






Foto: Bernd Juergens / Shutterstock



Data utworzenia:

11 marca 2016 11:07


Tematy:


Zdrada ,



Porady ekspertów ,



Psycholog









Onet.pl










O firmie





Prywatność





Reklama





Praca w Onecie





Mapa serwisu









© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. -
Powered by Ring Publishing |
Developed by RAS Tech





"Zacznę od początku. Mam 20 lat. Mam dość surowych rodziców, którzy zawsze ostro trzymali mnie pod kloszem. Nie mogłam nigdzie wyjść po szkole, nie mogłam mieć znajomych, jedyne co mi pozostawało, to uczyć się. No i tak było. Rówieśnicy zresztą mnie nie akceptowali, bo byłam za dojrzała. Mając 16 lat poznałam mojego teraźniejszego chłopaka. To on mnie wyrwał z tego wszystkiego. Przekonał moich rodziców, że mogą mu zaufać. Mimo obaw mamy i taty nie zaniedbałam nauki, a nawet zaczęłam odnosić sukcesy. Z chłopakiem przeżyłam pierwszy raz. Wzorowałam się na jego odwadze i podejściu do życia. Bardzo go kocham i nie wyobrażam sobie, że mogłoby go nie być przy mnie.
Jednak między nami nie jest już tak, jak dawniej. Zaczęło się od rozmów o ślubie. Był chętny i zadowolony, że o tym myślę, ale nie widział siebie w roli męża przez najbliższe 10 lat. I właśnie chyba tymi rozmowami, na ogół spokojnymi, go do siebie zniechęciłam. Zupełnie przestał się starać. Zaczęłam studia. Poznałam nowych ludzi i zaczęłam się w nich "wtapiać". Mój spokój i dojrzałość zaczęły się ulatniać. Chciałam być taka, jak reszta - nie przejmować się niczym, głośno się śmiać i wygłupiać.
Na uczelni kilka razy mijałam bardzo przystojnego bruneta. Spoglądał na mnie, a ja na niego. W końcu podszedł do mnie. No i tak się zaczęło. Najpierw rozmawialiśmy ze sobą między zajęciami, potem dałam namówić się na kawę. Jego komplementy zadziałały na mnie, jak lep na muchy. Nikt nie mówił mi takich rzeczy jak on. Nigdy nie miałam do czynienia z innym facetem. Myślałam, ż
Dymanie rudej na plaży
Pani architekt i wymagający klient
Grube emerytki też mają swoje potrzeby

Report Page