Zdrada w dziesięć minut albo mniej

Zdrada w dziesięć minut albo mniej




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zdrada w dziesięć minut albo mniej







Opracowanie lektury






Lalka







Izabela Łęcka - zdrada S.Wokulskiego







3.5212765957447
1
1
1
1
1

Rating 70%



Arkadiusz Żmij

Kategoria: Lalka



Odsłony: 98224

Serwis rozdaje przeglądarkom bezpieczne ciasteczka.
Scena miała miejsce w pociągu relacji Warszawa - Kraków przed Skierniewicami, w których wysiada Stanisław Wokulski. W wagonie wynajętym przez S. Wokulskiego znajdowali się: Tomasz Łęcki, Kazimierz Starski, Izabela Łęcka i Stanisław Wokulski. Była to podróż do ciotki Hortensji (siostry Tomasza Łęckiego), która zachorowała i chciała przepisać majątek na Izabelę Łęcką (co, jak wiemy z dalszych fragmentów "Lalki", miało ostatecznie miejsce).
„Już chciał powstać z siedzenia, kiedy wypadkiem spojrzał w przeciwległą szybę wagonu i zobaczył w niej jak w lustrze słabe odbicie panny Izabeli i Starskiego. Siedzieli bardzo blisko siebie, oboje zarumienieni, choć rozmawiali tonem tak lekkim, jakby chodziło o rzeczy obojętne.

Wokulski jednakże spostrzegł, że obojętny ton nie odpowiada treści rozmowy; czuł nawet, że tym swobodnym tonem chcą kogoś w błąd wprowadzić. I w tej chwili; pierwszy raz od czasu jak znał pannę Izabelę, przeleciały mu przez myśl straszne wyrazy: "fałsz!... fałsz!..."

Przycisnął się do ławki wagonu, patrzył w szybę i - słuchał. Zdawało mu się, że każde słowo Starskiego i panny Izabeli pada mu na twarz, na głowę, na piersi jak krople ołowianego deszczu...

Już nie myślał ich ostrzegać, że rozumie, co mówią, tylko słuchał i słuchał...

Właśnie pociąg wyjechał z Radziwiłłowa, a pierwszy frazes, który zwrócił uwagę Wokulskiego, był ten:

- Wszystko możesz mu zarzucić - mówiła panna Izabela po angielsku. - Nie jest młody ani dystyngowany; jest zanadto sentymentalny i czasami nudny, ale chciwy?... Już dosyć, kiedy nawet papo nazywa go zbyt hojnym...

- A sprawa z panem K?... - wtrącił Starski.

- O klacz wyścigową?... - Jak to zaraz znać, że wracasz z prowincji. Niedawno był u nas baron i powiedział, że jeżeli kiedy, to w tej sprawie pan, o którym mówimy, postąpił jak dżentelmen.

- Żaden dżentelmen nie uwolniłby fałszerza, gdyby nie miał z nim jakichś zakulisowych interesów - odparł z uśmiechem Starski.

- A baron ile razy uwalniał go? - spytała panna Izabela.

- I akurat baron ma rozmaite grzeszki, o których wie pan M. Źle bronisz swoich protegowanych, kuzynko - mówił drwiącym tonem Starski.

Wokulski przycisnął się do ławki wagonu, ażeby nie zerwać się i nie uderzyć Starskiego. Ale pohamował się. "Każdy ma prawo sądzić innych - myślał. - Zresztą zobaczymy, co będzie dalej!..."

Przez kilka chwil słyszał tylko turkot kół i zauważył, że wagon się chwieje.

"Nigdy nie czułem takiego chwiania się wagonu" - rzekł do siebie.

- I ten medalion - drwił Starski - jest całym prezentem przedślubnym?... Niezbyt hojny narzeczony: kocha jak trubadur, ale...

- Zapewniam cię - przerwała panna Izabela - że oddałby mi cały majątek...

- Bierzże go, kuzynko, i mnie pożycz ze sto tysięcy... A cóż, znalazła się ta cudowna blaszka?...

- Właśnie że nie, i jestem bardzo zmartwiona. Boże, gdyby on się kiedy dowiedział...

- Czy o tym, że zgubiliśmy jego blaszkę, czy że szukaliśmy medalionu? - szepnął Starski przytulając się do jej ramienia.

"Tracę przytomność?..." - pomyślał chwytając za pas przy oknie. Zdawało mu się, że wagon zaczyna skakać i lada moment nastąpi wykolejenie.

- Wiesz, że jesteś zuchwały!... - mówiła przyciszonym głosem panna Izabela.

- To właśnie stanowi moją siłę -- odparł Starski.

- Zlituj się... Ależ on może spojrzeć!... Znienawidzę cię...

- Będziesz szaleć za mną, bo nikt nie zdobyłby się na to... Kobiety lubią demonów...

Panna Izabela przysunęła się do ojca. Wokulski patrzył w przeciwległą szybę i słuchał.

- Oświadczam ci - mówiła zirytowana - że nie wejdziesz za próg naszego domu... A gdybyś ośmielił się... powiem mu wszystko...

- Nie wejdę, kuzynko, dopóki sama mnie nie wezwiesz; jestem zaś pewny, że nastąpi to bardzo prędko. W tydzień znudzi cię ten ubóstwiający mąż i zapragniesz weselszego towarzystwa. Przypomnisz sobie łobuza kuzynka, który ani przez jedną chwilę w życiu nie był poważnym, zawsze dowcipnym, a niekiedy bezczelnie śmiałym... I pożałujesz tego, który zawsze gotów do uwielbiania cię, nigdy nie był zazdrosnym, umiał ustępować innym, szanował twoje kaprysy...

- Wynagradzając sobie na innych drogach - wtrąciła panna Izabela.

- Właśnie!... Gdybym tak nie robił, nie miałabyś mi czego przebaczać i mogłabyś lękać się wymówek z mojej strony...

Nie zmieniając pozycji objął ją prawą ręką, a lewą ściskał jej rączkę, ukrytą pod płaszczykiem.

- Tak, kuzynko - mówił. - Takiej jak ty kobiecie nie wystarczy powszedni chleb szacunku ani pierniczki uwielbień... Tobie niekiedy potrzeba szampana, ciebie musi ktoś odurzyć choćby cynizmem.

- Ale nie każdy ośmieli się być nim. Zapytaj tego pana, czy on wpadłby kiedy na myśl, że jego miłosne modlitwy są mniej warte od moich bluźnierstw?..

Wokulski już nie słyszał dalszej rozmowy; uwagę jego pochłonął inny fakt: zmiana, która szybko poczęła odbywać się w nim samym. Gdyby wczoraj powiedziano mu, że będzie niemym świadkiem podobnej rozmowy, nie uwierzyłby; myślałby, że każdy wyraz zabije go albo przyprawi o szaleństwo. Kiedy się to jednak stało, musiał przyznać, że od zdrady, rozczarowania i upokorzeń jest coś gorszego.

Ale co?... Oto - jazda koleją, Jak ten wagon drży... jak on pędzi!...

Drżenie pociągu udziela się jego nogom, płucom, sercu, mózgowi; w nim samym wszystko drży, każda kosteczka, każde włókno nerwowe...

A ten pęd przez pole nie ograniczone niczym, pod ogromnym sklepieniem nieba!... I on musi jechać, nie wiadomo jak jeszcze daleko... może z pięć, może z dziesięć minut!...

Co tam Starski albo i panna Izabela... Jedno warte drugiego!... Ale ta kolej, ach, ta kolej... to drżenie...

Zdawało mu się, że się rozpłacze, że zacznie krzyczeć, że wybije okno i wyskoczy z wagonu... Gorzej. Zdawało mu się, że będzie błagać Starskiego, aby go ratował... Przed czym?... Była chwila, że chciał schować się pod ławkę, prosić obecnych, ażeby na nim usiedli, i tak dojechać do stacji...

Zamknął oczy, zaciął zęby, schwycił się rękoma za frędzle obicia; pot wystąpił mu na czoło i spływał po twarzy, a pociąg drżał i pędził... Nareszcie rozległ się świst jeden... drugi i pociąg zatrzymał się na stacji.

"Jestem ocalony" - pomyślał Wokulski.

Jednocześnie obudził się pan Łęcki.

- Co to za stacja? - spytał Wokulskiego.

- Skierniewice - odpowiedziała panna Izabela.

Konduktor otworzył drzwi. Wokulski zerwał się z siedzenia. Potrącił pana Tomasza, zatoczył się na przeciwną ławkę, potknął się na stopniu i wbiegł do bufetu.

Zdziwiona bufetowa podała mu kieliszek. Podniósł go do ust, ale uczuł ściskanie w gardle i nudności i postawił kieliszek nietknięty.

W wagonie Starski rozmawiał z panną Izabelą.

- No, już daruj, kuzynko - rzekł - ale z takim pośpiechem nie wychodzi się z wagonu przy damach.

- Może chory? - odpowiedziała panna Izabela czując jakiś niepokój.

- W każdym razie jest to choroba nie tyle niebezpieczna, ile nie cierpiąca zwłoki... Czy każesz sobie co podać, kuzynko?

Starski poszedł do bufetu; panna Izabela wyglądała oknem. Jej nieokreślony niepokój wzrastał.

"W tym coś jest... - myślała. - Jak on dziwnie wyglądał..."

Wokulski z bufetu poszedł na koniec peronu. Kilka razy odetchnął głęboko, napił się wody z beczki, przy której stała jakaś uboga kobieta i paru Żydków. Powoli oprzytomniał, a spostrzegłszy nadkonduktora rzekł :

- Kochany panie, weź do rąk jaki papier...

- Nic. Weź pan z biura jakiś papier i przed naszym wagonem powiedz, że jest telegram do Wokulskiego.

Nadkonduktor mocno się zdziwił, ale poszedł do telegrafu. W parę minut wyszedł z biura i zbliżywszy się do wagonu, w którym siedział pan Łęcki z córką, zawołał:

- Co to znaczy?... pokaż pan... - odezwał się zaniepokojony pan Tomasz.

Ale w tej chwili obok nadkonduktora stanął Wokulski, odebrał papier, spokojnie otworzył go i choć w tym miejscu było zupełnie ciemno, udał, że czyta.

- Co to za telegram?... - zapytał go pan Tomasz.

- Z Warszawy - odparł Wokulski. - Muszę wracać.

- Wraca pan?... - zawołała panna Izabela. - Czy jakie nieszczęście?...

- Nie, pani. Mój wspólnik wzywa mnie.

- Zysk czy strata?... - szepnął pan Tomasz wychylając się przez okno.

- Ogromny zysk - odparł tym samym tonem Wokulski.

- A... to jedź..: - poradził mu pan Tomasz.

- Ale po cóż ma pan tu zostawać? - zawołała panna Izabela.- Musi pan czekać na pociąg, a w takim razie lepiej niech pan jedzie z nami naprzeciw niego. Będziemy jeszcze parę godzin razem...

- Bela wybornie radzi - wtrącił pan Tomasz.

- Nie, panie - odpowiedział Wokulski. - Wolę stąd pojechać na lokomotywie aniżeli tracić parę godzin.

Panna Izabela przypatrywała mu się szeroko otwartymi oczyma. W tej chwili spostrzegła w nim coś zupełnie nowego i - zainteresował ją.

"Jaka to bogata natura!" - pomyślała.

W ciągu paru minut Wokulski bez powodu spotężniał w jej oczach, a Starski wydał się małym i zabawnym.

"Ale dlaczego on zostaje?... Skąd się tu wziął telegram?.. " - mówiła w sobie i po nieokreślonym niepokoju ogarnęła ją trwoga.

Wokulski znowu zwrócił się ku bufetowi, aby znaleźć posługacza, który wyjąłby mu rzeczy, i zetknął się ze Starskim.

- Co panu jest?... - zawołał Starski wpatrując się w niego przy świetle padającym z sali.

Wokulski wziął go pod ramię i pociągnął za sobą wzdłuż peronu.

- Niech pana to nie gniewa, panie Starski, co powiem - rzekł głuchym głosem. - Pan myli się co do siebie... W panu jest tyle demona, ile trucizny w zapałce... I wcale pan nie posiada szampańskich własności... Pan ma raczej własności starego sera, co to podnieca chore żołądki, ale prosty smak może pobudzić do wymiotów... Przepraszam pana...

Starski słuchał oszołomiony. Nic nie rozumiał, a jednak zdawało mu się, że coś rozumie. zaczął przypuszczać, że ma przed sobą wariata.

Odezwał się drugi dzwonek, podróżni tłumem wybiegli z bufetu do wagonów.

- I jeszcze dam panu radę, panie Starski. Przy korzystaniu ze względów płci pięknej lepszą jest tradycyjna ostrożność aniżeli więcej lub mniej demoniczna śmiałość. Pańska śmiałość demaskuje kobiety. A że kobiety nie lubią być demaskowane, więc możesz pan stracić u nich kredyt, co byłoby nieszczęściem i dla pana, i dla pańskich pupilek.

Starski wciąż nie rozumiał, o co chodzi.

- Jeżeli pana czym obraziłem - rzekł - gotów jestem dać satysfakcję...

- Panowie, proszę siadać!... - wołali konduktorzy.

- Nie, panie - mówił Wokulski zwracając się z nim do wagonu państwa Łęckich. - Gdybym czuł potrzebę satysfakcji od pana, już byś nie żył, bez dodatkowych formalności. To raczej pan masz prawo żądać ode mnie satysfakcji, że ośmieliłem się wejść do tego ogródka, gdzie pielęgnujesz swoje kwiaty... Będę w każdym czasie do dyspozycji... Pan wie, gdzie mieszkam?...

Zbliżyli się do wagonu, przy którym już stał konduktor. Wokulski siłą wprowadził Starskiego na stopnie, popchnął go do saloniku, a konduktor zatrzasnął drzwi.

- Cóż to, nie żegnasz się, panie Stanisławie? zapytał zdziwiony pan Tomasz.

- Przyjemnej podróży!... - odparł kłaniając się.

W oknie stanęła panna Izabela. Nadkonduktor świsnął, odpowiedziano mu z lokomotywy.

- Farawell, miss Iza, farewell! - zawołał Wokulski."


W cieniu sportu Gościem Łukasza Kadziewicza jest Małgorzata León.
Pytania dla kierowców ciężarówek i autobusów. Spróbujesz?
"Najgorsza noc, jaką przeżyłam, była wtedy, gdy wrócił z przyjęcia"
"Wielu Rosjan nie rozumie, że Ukraina nie skapituluje"
Abp Galbas: jestem przekonany, że krytykujący nie chcieli nam dokopać
Ordo Iuris tropi krytyków autora podręcznika do HiT. "Obłęd, popłoch"
Znamy wrześniowe nowości na Netfliksie! Sprawdź, co obejrzysz
Oto 10 najdroższych zwierząt na świecie
Ile kosztuje budowa domu z bali w 2022 roku? Na co zwrócić uwagę?
© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
Latem nie mamy ochoty krzątać się w kuchni, odpalać pieca i przygotowywać skomplikowanych posiłków. Dlatego zebrałyśmy dla was najciekawsze pomysły na szybkie obiady podczas wakacji — to proste, nie wymagające czasu, a co najważniejsze, pyszne potrawy, które w mig zapełnią brzuchy największych łasuchów.




Każdemu, kto ma, będzie dodane; a temu, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma.



Dzisiejsze czytania: 2 Mch 7,1.20-31; Ps 17,1.5-6.8.15; J 15,16; Łk 19,11-28







Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje











Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Sobota Wspomnienie bł. Jolanty, zakonnicy Dzisiejsze czytania: 2 Kor 5,14-21; Ps 103,1-4.8-9.11-12; Ps 119,36a.29b; Mt 5,33-37 (Mt 5,33-37) Jezus powiedział do swoich uczniów: Słyszeliście, że powiedziano przodkom: "Nie będziesz fałszywie przysięgał, lecz dotrzymasz Panu swej przysięgi". A Ja wam powiadam: Wcale nie przysięgajcie, ani na niebo, bo jest tronem Bożym; ani na ziemię, bo jest podnóżkiem stóp Jego; ani na Jerozolimę, bo jest miastem wielkiego Króla. Ani na swoją głowę nie przysięgaj, bo nie możesz nawet jednego włosa uczynić białym albo czarnym. Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi. Jezus zatrzymuje się na przykazaniu ósmym...mało tego rozszerza je. Przykazanie mówi by nie przysięgać fałszywie...by nie dawać fałszywego świadectwa...Ale to mało by być uczniem Chrystusa...Jezus rozszerza przykazanie mówiąc: Wcale nie przysięgajcie... Jest jeszcze jedno pouczenie...i myślę, że na nim warto się zatrzymać n








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Poniedziałek Wspomnienie św. Bonawentury, biskupa i doktora Kościoła Dzisiejsze czytania: Wj 1,8-14.22; Ps 124,1-8; Mt 10,40; Mt 10,34-11,1 (Mt 10,34-11,1) Jezus powiedział do swoich apostołów: Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je. Kto was przyjmuje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, przyjmuje Tego, który Mnie posłał. Kto przyjmuje proroka, jako proroka, nagrodę proroka otrzyma. Kto przyjmuje sprawiedliwego, jako sprawiedliwego, nagrodę sprawiedliwego otrzyma. Kto poda kubek świeżej wody do








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Poniedziałek Dzisiejsze czytania: 1 Sm 1,24-28; 1 Sm 2,1.4-8; Łk 1,46-56 (Łk 1,46-56) Wtedy Maryja rzekła: Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy. Bo wejrzał na uniżenie Służebnicy swojej. Oto bowiem błogosławić mnie będą odtąd wszystkie pokolenia, gdyż wielkie rzeczy uczynił mi Wszechmocny. Święte jest Jego imię a swoje miłosierdzie na pokolenia i pokolenia [zachowuje] dla tych, co się Go boją. On przejawia moc ramienia swego, rozprasza [ludzi] pyszniących się zamysłami serc swoich. Strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych. Głodnych nasyca dobrami, a bogatych z niczym odprawia. Ujął się za sługą swoim, Izraelem, pomny na miłosierdzie swoje jak przyobiecał naszym ojcom na rzecz Abrahama i jego potomstwa na wieki. Maryja pozostała u niej około trzech miesięcy; potem wróciła do domu. Magnificat...Modlitwa Maryi, która modli się pod natchnieniem Ducha Świętego... To jedyny tekst modlit








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Piątek Wspomnienie św. Brunona Bonifacego z Kwerfurtu, biskupa i męczennika Dzisiejsze czytania: Rdz 46,1-7.28-30; Ps 37,3-4.18-19.27-28.39-40; J 14,26; Mt 10,16-23 (Mt 10,16-23) Jezus powiedział do swoich apostołów: Oto Ja was posyłam jak owce między wilki. Bądźcie więc roztropni jak węże, a nieskazitelni jak gołębie! Miejcie się na baczności przed ludźmi! Będą was wydawać sądom i w swych synagogach będą was biczować. Nawet przed namiestników i królów będą was wodzić z mego powodu, na świadectwo im i poganom. Kiedy was wydadzą, nie martwcie się o to, jak ani co macie mówić. W owej bowiem godzinie będzie wam poddane, co macie mówić, gdyż nie wy będziecie mówili, lecz Duch Ojca waszego będzie mówił przez was. Brat wyda brata na śmierć i ojciec syna; dzieci powstaną przeciw rodzicom i o śmierć ich przyprawią. Będziecie w nienawiści u wszystkich z powodu mego imienia. Lecz kto wytrwa do końca, ten będzie zbawiony. Gdy was prześladować będą w tym mieście, uciekajcie do inneg








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





6 LIPCA 2016 Środa Wspomnienie bł. Marii Teresy Ledóchowskiej, dziewicy Dzisiejsze czytania: Oz 10,1-3.7-8.12; Ps 105,2-7; Mk 1,15; Mt 10,1-7 (Mt 10,1-7) Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy nad duchami nieczystymi, aby je wypędzali i leczyli wszystkie choroby i wszelkie słabości. A oto imiona dwunastu apostołów: pierwszy Szymon, zwany Piotrem, i brat jego Andrzej, potem Jakub, syn Zebedeusza, i brat jego Jan, Filip i Bartłomiej, Tomasz i celnik Mateusz, Jakub, syn Alfeusza, i Tadeusz, Szymon Gorliwy i Judasz Iskariota, ten, który Go zdradził. Tych to Dwunastu wysłał Jezus, dając im następujące wskazania: Nie idźcie do pogan i nie wstępujcie do żadnego miasta samarytańskiego! Idźcie raczej do owiec, które poginęły z domu Izraela. Idźcie i głoście: Bliskie już jest królestwo niebieskie.








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Nazywam się Dawid Bobel. Urodziłem się w 1986 roku. Moim rodzinnym miastem jest Bielsko-Biała. Z wykształcenia jestem pedagogiem i politologiem. W czasie studiów trochę "bawiłem się" w dziennikarstwo,współtworząc audycje młodzieżowe w jednej z katolickich rozgłośni, ale dziś zawodowo zajmuję się jednak czymś zupełnie innym i swoje medialne pasje próbuję (z różnym skutkiem) realizować w blogosferze. Interesuję się religią, polityką historią oraz ogólnie pojętą kulturą. Od października 2015 jestem szczęśliwym mężem Oli. Mamy dwie córeczki: Łucję (2017) i Judytę (2019)

Этот сайт использует файлы cookie Google. Это необходимо для его нормальной работы и анализа трафика. Информация о вашем IP-адресе и агенте пользо
Babcia lubi sie od czasu do czasu zabawic
Gdy jest zwiazana czuje podniecenie
Fajna dupa do rżnięcia

Report Page