Zdejmuj spodnie, zrobię ci minetkę!

Zdejmuj spodnie, zrobię ci minetkę!




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zdejmuj spodnie, zrobię ci minetkę!

Opowiadanie z serii: Nieco inny świat


Pobierz powyższy tekst w formie ebooka


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj

Pseudoliteracki, a może coraz częściej erotyczny zbiór tekstów tworzonych pokątnie
przez naszych czytelników już od 19 lat!
Obudziłam się wcześnie rano. Jak zwykle. Spojrzałam przez okno i mocno się zdziwiłam. Coś nie tak było ze Słońcem. Wisiało stanowczo za wysoko. Sięgnęłam po smartfon i sprawdziłam najnowsze wiadomości. Nic nie pisali o Słońcu. Wtedy rzucił mi się w oczy zegar. Jedenasta jedenaście. Aha, czyli ze Słońcem jednak wszystko w porządku. Usiadłam na łóżku. Stanowczo zbyt gwałtownie, bo załupało w głowie. No tak, zachciało się balować po nocy, to teraz trzeba odpokutować. Kac, kac, kac. Czułam, że mój mózg działa na jedną czwartą możliwości, a może nawet mniej. Po co ja chciałam mieć te osiemnaście lat? Nie lepiej było pozostać małolatą? Aha, żeby chodzić na dowolne imprezy. I mieć potem kaca.
Poczekałam, aż przestanie mi łupać i ruszyłam pod prysznic. Nago. Wiedziałam, że o tej porze nikogo nie ma w domu, najwyżej brat, ale go nie pociągam. I nawzajem. Młodszy o rok, ale dziewczyny lgną do niego jak pszczoły do miodu. Nie wiem, co one w nim widzą, ale już niejedna cnotka pękła w jego łóżku. Z pewnością mocno już przetrzebił populację dziewic w okolicy.
Jak mówiłam, bratem się nie przejmowałam. Widział tyle cipek, że jedna więcej na pewno nie zrobi mu różnicy. A ja miałam łatwiej. Po co się ubierać, skoro parę kroków dalej, w łazience, będę musiała i tak rozebrać się przed prysznicem. Ciekawe, prysznic to facet, więc my wszystkie kobiety już od dziecka, czy chcemy, czy nie chcemy, musimy rozbierać się do naga przed facetem.
Jak postanowiłam, tak zrobiłam. Wyszłam z pokoju na korytarz. Kot o imieniu Kot, który akurat szedł w przeciwną stronę, obrzucił mnie pobłażliwym spojrzeniem.
– Hej – szepnęłam do Kota ledwo słyszalnie dla samej siebie.
Zastrzygł w moim kierunku prawym uchem, tym bliżej mnie. Bestia ma dobry słuch, wszystko usłyszy, nie pierwszy raz zauważyłam z niepokojem. Za to z zadowoleniem odnotowałam, że dobrze, iż ja nie mam ruchomych uszu. Z pewnością przy moim dzisiejszym kacu niemiłosiernie by skrzypiały.
Tak naprawdę, to nie pan, a pani Kot. Jednak wszyscy od początku wołali „kot”, a że jej to zupełnie nie przeszkadzało, to zostało, jak zostało. Kot o imieniu Kot wprowadził się do nas ładnych kilka lat temu. Kiedyś przyszedł pod drzwi, wszedł i już został. Nie wyszedł.
Po prysznicu wróciłam do swojego pokoju, ale zaraz poszłam z powrotem do łazienki. Zapomniałam ręcznika i nie miałam się czym wytrzeć. Jak już ponownie byłam w łazience, doszłam do wniosku, że mogę tam się wytrzeć, bo jak zrobię to w swoim pokoju, to będę musiała znowu iść do łazienki, aby zanieść mokry ręcznik. Zadowolona z pomysłu, uczyniłam tak, jak pomyślałam.
Gdy znowu znalazłam się w swoim pokoju, zaczęły się schody. W co się ubrać. Co prawda mogłam na razie chodzić nago, ale wcześniej czy później, będę musiała coś na siebie wrzucić, więc lepiej od razu. Ostatecznie po dwudziestu minutach zdecydowałam się na T-shirt, biały w kolorowe grochy, czerwoną mikro-spódniczkę, taką, która zakrywała mi tylko dwie trzecie tyłka i dwie trzecie cipki. Zapowiadał się gorący dzień, więc nie było co komninowar… kombiwar… kombinować. Właśnie. Do tego dodałam białe majtki w czarne grochy, ale po namyśle zmieniłam je na całkiem białe. No, bez majtek przy takiej spódniczce nie da rady. Stanikiem nie zawracałam sobie bolącej głowy, bo i po co komu stanik? Co prawda bez niego cycki mi się trochę chybotały, ale komu miałoby to przeszkadzać. Brat w ogóle się na mnie nie gapił. Ojciec, po prawdzie, gapił mi się, jak nie miałam stanika i w takich okolicznościach odnosiłam wrażenie, że jeszcze bardziej wolałby, bym ściągnęła koszulkę. Nie krępuje mnie te jego gapiostwo, w końcu ma prawo podziwiać, co stworzył, prawda? Jednak staram przy nim zachowywać się jak skromna córeczka, bo jeśli nie jestem skromna, to kończy się tym, że gania gołą mamę po mieszkaniu z paskiem od spodni, obiecując, że zerżnie jej dupę. Finał jest zawsze taki sam: w ich małżeńskim łóżku, czyli… ujmując enigmatycznie – orgazmem. Rany, mój kac. Jakie „enigmatycznie”, „lapidarnie”, „skrótowo”, czy jeszcze jakoś tam. Nie mogę myśleć.
W końcu byłam ubrana. Po prawdzie nie miałam wątpliwości, że w tym stroju wyglądam jak idiotka, ale głód doskwierał mi coraz bardziej, więc zrezygnowałam z dalszego dłubania w szafie. Zresztą przy moim stanie umysłu, byłam przekonana, że i tak nic mądrzejszego nie zdołam wymyślić.
Kierując się żołądkiem, powlokłam się, i tak już mocno osłabiona, do kuchni. Gdy tylko otworzyłam drzwi, zamiast miłego powitania, zostałam od razu skarcona przez brata.
– No zgłupiałaś chyba siostra. Do czerwonej spódnicy, białe majtki? Tu pasują tylko czerwone.
Bez słowa zawróciłam w progu do swojego pokoju. Chłopaki nie mają pojęcia o modzie, makijażu, kosmetykach i wielu innych rzeczach, ale doskonale wiedzą, jakie majtki i stanik najlepiej pasują dziewczynie. Więc posłuchałam brata. Zdjęłam białe i naciągnęłam na tyłek czerwone figi. Dosłownie naciągnęłam. Musiały przecież idealnie układać mi się na tyłku i cipce, bez najmniejszych fałdek i zmarszczeń.
– Zrobiłem ci kanapki, pewnie jesteś głodna – z troską rzucił w moim kierunku brat – i kupiłem sok pomidorowy, bo się skończył. – Uniósł na chwilę, abym lepiej widziała, półtoralitrowy karton pomalowany w pomidory.
Jaki on kochany, tak dba o mnie – rozczuliłam się w myślach. Podeszłam do brata, przytuliłam się, cmokając w policzek.
– Kocham cię – mruknęłam, po czym obróciłam się o sto osiemdziesiąt stopni i przywarłam plecami do braciszka.
W takiej sytuacji brat zawsze obejmował mnie w pasie, a mnie robiło się wtedy przyjemnie. Tak też było tym razem. Postałam sobie tak przyjemnie z dziesięć sekund, po czym uwolniłam się z objęć brata.
– Cześć Piotrek – rzuciłam od niechcenia. Dopiero teraz dojrzałam najlepszego od lat kumpla brata i mojego cichego adoratora, również od lat.
– Cześć Nikola, cudownie wyglądasz w tych ciuchach – skomplementował moją osobę.
Naprawdę musi być we mnie zakochany, skoro nie widzi, że ubrałam się jak idiotka – westchnęłam w myślach. Ciekawe jeszcze, dlaczego zawsze na powitanie zwraca się do mnie pełnym imieniem, a potem już normalnie, „Niki”? Swoją drogą to imię pasuje mi zupełnie. Według słownika imion:
Nikola jest niezwykle kobieca, lubi kokietować i zna swoje mocne strony. Potrafi je świetnie wykorzystywać, by osiągać swoje cele. Cechuje ją także wewnętrzna siła i upór. Rzadko się poddaje, jest asertywna, wie, czego chce i nie podporządkowuje się innym ludziom. Lubi dominować, często jest więc liderką wśród swoich rówieśników. [1]
Z lekkim wahaniem podeszłam do chłopaka i składając skromnie rączki na tyłeczku, jak zwykle przy powitaniu, dałam mu buziaka w policzek, a on cmoknął mnie.
– Może jak już zjesz, to oprowadzisz Piotrka po swoim pokoju? – odezwał się brat, mrugając okiem do niego.
Nie mam pojęcia, czemu mu tak zależy, abym przespała się z jego kumplem. Na razie nic z tego nie wyszło. Skutecznie opieram się od kilku lat.
– Nie ma tam nic ciekawego – rzuciłam obojętnym głosem – wszędzie walają się majtki, staniki i leginsy.
– To może pokażesz mu swoje łóżko? – Tym razem brat mrugnął do mnie okiem.
– Jest rozkopane – odpowiedziałam, siląc się na obojętność. – A poza tym przepocone – dodałam, aby uciąć temat.
Podeszłam do stołu. Spojrzałam na talerz ze stertą kanapek i znowu się rozczuliłam. Kochany braciszek, tak o mnie dba. Miałam z tego powodu wyrzuty sumienia. Dlatego od dawna staram się być lepszą siostrą, ale jakoś nic z tego nie wychodzi. Może jutro, pomyślałam, dziś boli mnie głowa.
Patrząc na te kanapki, doznałam olśnienia. Może te dziewczyny tak lecą na brata, bo robi przepyszne kanapki? Przez żołądek do cipki dziewczyny? Przecież od żołądka do cipki to jest już całkiem blisko. Zapragnęłam skomplementować brata za te kanapki. Odwróciłam się, ale go nie było. Przez tego kaca nawet nie zauważyłam, kiedy wyszedł. W tym samym momencie poczułam na tyłku mocne uderzenie. Krzyknęłam, bo zabolało, postępując kilka kroków. To Piotrek mnie trzepnął. To jedyny rodzaj przemocy, jakiej dopuszcza się wobec mnie. A szkoda. Niestety, ja to mam tak, że im bardziej boli, tym bardziej jest mi przyjemnie. U mnie, jakoś tak ból z tyłka, przechodzi na drugą stronę i kumuluje się w cipce w postaci przyjemności. Teraz Piotrek uderzył na tyle mocno, że nawet poczułam w majtkach lekkie zwilgotnienie. Trzepie mnie odkąd skończył piętnaście lat, a ja szesnaście. Początkowo wściekałam się, nawet poskarżyłam się bratu. Ten jednak stwierdził, że to przyjacielskie klapsy i nie powinnam robić z tego afery. W końcu się przyzwyczaiłam i nawet wypracowałam techniki takiego ustawiania się w stosunku do Piotrka, aby nie mógł mnie walnąć w tyłek. Nie zawsze jednak mi to wychodziło. Teraz się zapomniałam, stanęłam tyłem do niego i proszę.
Gdyby nie kac, pewnie bym nie zareagowała jakoś specjalnie i przeszła nad tym do porządku dziennego. Nie pierwszy, nie ostatni klaps od niego. Jednak teraz moja boląca i pracująca na zwolnionych obrotach głowa nie pozwoliła na to. Nie mogłam sobie darować, że tak dałam się podejść, a kac nakazał mi zemścić się na Piotrku.
Zawróciłam i podeszłam do niego. Wsunęłam nogę między jego uda, pocierając delikatnie. Na efekt nie musiałam czekać długo. Właściwie w ogóle. Spodnie chłopaka przy zamku błyskawicznym gwałtownie się wyprężyły. Zamek może nie wytrzymać, pomyślałam z obawą.
– Zrobisz mi palcówkę? – rzuciłam prosząco, zaraz wkładając palec wskazujący do ust. Zatrzepotałam przy tym rzęsami.
Spodnie chłopaka w kroczu jeszcze bardziej się wygięły. Oj, robi się niebezpiecznie, oby guzik nie strzelił, pomyślałam. Piotrka zatkało kompletnie, tak jak się spodziewałam. Oczy zrobiły mu się okrągłe, aż buzię otworzył. Przerzucał tylko wzrok ze mnie, na czerwone majtki pod przykusą spódniczką, nie mogąc zdecydować się, gdzie woli patrzeć. Mógłby teraz tak szybko sięgnąć mi pod tą spódniczkę i ściągnąć majtki, zastanowiłam się. Miałabym uda skrępowane majtkami, więc nic nie mogłabym poradzić, za to on mógłby mi włożyć palce do pochwy i jak nic wykorzystać. Jak tylko by chciał. Nawet więcej. Mógłby pchnąć mnie na stół, a jakbym wypięła z przymusu goły tyłek, lać w oba półdupki. Na przemian, raz w lewy, raz w prawy. Skrępowana musiałabym przyjmować razy. Może nawet wyciągnąłby pasek ze spodni i przyłożył mi w tę wypiętą gołą dupę. Co za poniżenie! I jakie ekscytujące. Mógłby złapać za włosy i wytargać. Na pewno bym podniecająco piszczała, bo targanie ździebko boli, i może, jakby dobrze wytarmosił, nawet prosiłabym, aby nie robił mi krzywdy. On jednak by nie słuchał. Brutalnie odwróciłby mnie, kładąc tyłkiem na stole i siłą rozchylając nogi. Oczywiście broniłabym się, zaciskałabym nogi, no ale on jest chłopakiem, więc silniejszy. W końcu przymusiłby mnie do rozwarcia szeroko ud, a potem… Potem bez cienia współczucia, brutalnie, wbiłby się swoim kutasem do niczym niechronionej z braku sił, no i przez doprowadzenie mnie do całkowitej uległości, pochwy i solidnie zruchał, aż bym się darła.
Zachwyciłam się tą wizją, przyjmując ją za pewnik, gdy nagle Piotrek odzyskał głos:
– Niki, nap… naprawdę… no… mogę? Jaj sobie nie robisz?…
I nici z brania mnie siłą. Cała moja piękna wizja prysła. Rozczarowana straciłam wszelką ochotę na cokolwiek. Po cholerę mnie prosi!!! Bierz chłopie dziewczynę, jak ma chęć i nie pytaj! On jednak jak zwykle MUSIAŁ ZAPYTAĆ O ZGODĘ.
– Nie – rzuciłam zniesmaczona – rozmyśliłam się. – Po czym wycofałam się rakiem, aby znowu nie dostać po dupie.
Rany, znowu pyta, jęknęłam w myślach.
– Zapomniałam, że mam dni płodne – rzuciłam obojętnym głosem.
Rany, co za tuman, przeszło mi przez głowę. Co mają dni płodne do palcówki? Od tego przecież nie zachodzi się w ciążę. Palcówkę mógłby mi nawet zrobić w czasie okresu. Co by to szkodziło? Fakt, to sport ekstremalny, ale da się. Chyba że nie jest odporny na widok krwi jak taki jeden pół roku temu. Uparł się, że mnie zrucha mimo okresu. Lubię sporty ekstremalne, więc się zgodziłam. Uprzedziłam go tylko, co będzie się działo. Położyłam gruby ręcznik pod tyłek i jazda! Wszystko dobrze, póki po wszystkim nie zobaczył krwi na moich udach i szparce, no i na swoim członku. Nie lało się ze mnie, ale trochę tej krwi było. Wtedy po prostu zemdlał! No i musiałam go cucić. Mężczyzna od siedmiu boleści.
Spojrzałam na talerz na stole ze stertą kanapek i przypomniałam sobie, że jestem głodna. Usiadłam po przeciwnej stronie do Piotrka i zaczęłam pałaszować. Niebo w gębie! Kochany braciszek! – znowu się rozczuliłam. Dla takich kanapek dziewczyna może zrobić wszystko. Nic dziwnego, że laski brata tak chętnie zdejmują majtki i wypinają tyłki. Chociaż on te swoje panienki karmi dopiero po. Może przyprowadza głodne? Nie wiem, jak to działa. Fakt faktem, że w ostatnie wakacje idę sobie, patrzę, a pod blokiem, na ławce pod drzewem siedzi taka wtedy piętnastoletnia dziewczyna. Nic dziwnego, jak ładna pogoda, zawsze tam siedzi i czyta w tych swoich wielkich okrągłych okularach. Może nie taka całkiem brzydka, figurę ma przyzwoitą, tylko zaniedbana. I kujonka. Dlatego siedzi sama. Kto by chciał się kolegować czy koleżankować z taką? O czym gadać? O najnowszym wydaniu poematu ble, ble? To i nikt nie podchodzi. No więc widzę, że siedzi i czyta jak zwykle. Trochę mi jej było żal, jak dowiedziałam się jakiś czas temu, że jej mama zmarła, gdy była mała i ma tylko tatę.
Właśnie mijałam ją, gdy ta zauważyła mnie i ku mojemu zdziwieniu poderwała się z tej swojej ławeczki i podbiegła.
– Hej Nikola – rzuciła spod tych swoich wielkich okularów. – Mogę tak do ciebie mówić? – zapytała ostrożnie.
– Czego chcesz? – zjeżyłam się. Tego tylko by brakowało, aby poszła plotka, że kumpluję się z kujonką.
– Bo wiesz – zaczęła niepewnie – ty masz takiego fajnego brata. Lubię go. Nawet kilka razy spojrzał na mnie, aż tak jakoś mi się przyjemnie zrobiło. Tylko że zaraz przestawał patrzeć i nawet nie zdążyłam się do niego ani razu uśmiechnąć – zmartwiła się. – No i pomyślałam, bo jesteś starsza od brata, to pewnie cię słucha, to żeby chociaż tak dłużej spojrzał albo jak może, to na chwilę podszedł i usiadł. Ja tu zawsze jestem – zapewniła. – Na pewno będziemy mieli wiele tematów do rozmowy, on bez ochyby jest taki mądry – rozmarzyła się, patrząc na mnie z nadzieją przez te wielkie okulary, mocniej przyciskając do piersi jakąś książkę.
O rany, pomyślałam, to, że różne takie lecą na brata, rozumiem, ale żeby kujonka? Świat się kończy! I co to znaczy „bez ochyby”?
– Czemu sama do niego nie zagadasz. Mój brat nie gryzie – powiedziałam, dodając już tylko w myślach: najwyżej puka takie głupie panienki jak ty.
– No bo ja... – zawstydziła się – bo ja nie wiem jak rozmawiać z chłopakami… nie umiem. Jak już coś powiem, to się śmieją, a poza tym mnie nie lubią. Nikt mnie nie lubi – westchnęła ze smutkiem.
Bo za dużo czytasz, pomyślałam. A swoją drogą, taka uczona, a nie wie jak zagadać do chłopaka. Ciekawe.
– To jak, powiesz mu? – zapytała z wielką nadzieją w głosie.
Już chciałam powiedzieć, aby kupiła sobie nową książkę i zapomniała o moim bracie, ale te jej oczy, pełne nadziei. Może jestem jej jedyną deską ratunku na normalne życie? Zmiękłam.
– No tak, brat mnie słucha – powiedziałam.
Nie była to cała prawda. Och, żeby tak naprawdę mnie słuchał! Tak realnie, to ja go częściej słucham, niż odwrotnie. Mam słabość do niego za tę jego troskę o mnie. I zaraz przypomniałam sobie, że obiecałam stać się lepszą siostrą. No to nie mogę w takim razie wkręcać brata w jakąś dziwną sprawę z zakochaną kujonką. Tylko co zrobić, aby nie zranić tej bezradnej nadziei w okularach? Coś wykluło mi się w głowie.
– Dobra – ciągnę dalej – pogadam z bratem, ale pod jednym warunkiem.
– Jakim? – natychmiast rzeczowo zapytała kujonka. Czułam, że jest gotowa na wszystko, ale z pewnością nie na to, co chciałam powiedzieć.
– Pod warunkiem – nabrałam powietrza w płuca – że zrobisz mi minetkę.
Oczy kujonki stały się chyba większe od okularów. Po chwili spuściła głowę, sprawiając wrażenie całkowicie zrezygnowanej. Tak jak myślałam, odnotowałam z satysfakcją. Kujonka padła na pierwszym płotku. Już chciałam pójść sobie dalej, gdy w miejscu zatrzymał mnie jej głos.
– Dobrze – pisnęła cichutko, a jej twarz momentalnie przybrała kolor dojrzałego pomidora.
Rany, ale się wpieprzyłam, pomyślałam ze zgrozą. Chciałam wykręcić brata, a sama się wkręciłam. Chociaż z drugiej strony, w życiu trzeba spróbować różnych rzeczy. Co sobie żałować, uspokoiłam się. Umówiłyśmy się za dziewięć dni. Tak wychodziło najlepiej po sprawdzeniu harmonogramu naszych organizmów.
Myślałam, że się wystroi, ale przyszła ubrana jak zwykle, jakby prosto z tej ławeczki. I jak zwykle zaniedbana.
– Byłam w bibliotece i przez te dziewięć dni przeczytałam wszystko o minecie, co mogłam znaleźć. Wiem wszystko – pochwaliła się z dumą.
Rany, to musiało być, gdy przed paniami bibliotekarkami położyła tonę książek, wszystkie o minecie – pomyślałam ze zgrozą.
– Można to robić nosem, brodą, wargami, szczypać zębami i oczywiście językiem, którym da się spenetrować pochwę, tak, jak palcem. O, językiem można penetrować pochwę, a palcem równocześnie odbyt…
– Dobrze, dobrze, wystarczy – przerwałam jej, obawiając się, że nie skończy wykładu do północy.
Nie miałam wątpliwości, z teorii mogłaby napisać doktorat, ale co do praktycznego doświadczenia, to zero większe niż jej okulary. Nic to, pokieruję gówniarą, no może się nauczy. Trochę zmroził mnie ten fragment o zębach. Oby mi czegoś tam nie odgryzła. Nie dałam jednak poznać, że się boję. Za późno na wątpliwości, westchnęłam do siebie.
– No dobra – rzuciłam i zdecydowanie ściągnęłam czarne leginsy, czarną bluzeczkę, zostając tylko w czarnych stringach i czarnym biustonoszu – zaczynamy.
Kujonka spojrzała na mnie z zachwytem.
– Tato też mi kupił takie fajny czarny biustonosz z koronką, tylko nie stringi, a figi… ale nie miałam okazji założyć, tylko przymierzałam, bo żaden chłopak jeszcze się ze mną nie umówił – westchnęła ze smutkiem.
No pewnie, pomyślałam. Zdjęłam pozostałe dwie części garderoby, a kujonce aż oczy się zaświeciły.
– Ale ty jesteś piękna… i taka… taka seksowna.
– Wiem – krótko odpowiedziałam. Doskonale zdawałam sobie sprawę, jakie wrażenie na chłopakach i mężczyznach nawet, robi moje nagie ciało. Nie ma takiego, który w takiej sytuacji by mi się oparł. Nie wiedziałam tylko, że podobne wrażenie robię na dziewczynach. – Nie gadaj tyle – zaraz dodałam – tylko bierz się za robotę – po czym przewróciłam się na łóżko, rozkładając nogi.
– Tylko jak chcesz? Z penetracją pochwy językiem i odbytu palcem?
– Zacznij od penetracji pochwy, a potem zobaczymy – mruknęłam.
Kujonka wzięła się do dzieła. Braki warsztatowe nadrabiała entuzjazmem i zaangażowaniem. W końcu była bardzo zmotywowana możliwą perspektywą zruchania przez mojego brata.
Ostatecznie byłam bardzo zadowolona. Nawet nie spodziewałam się, że tak dobrze wyjdzie. Pod koniec wiłam się i krzyczałam z rozkoszy. Wręcz odchodziłam od zmysłów. Kujonka nie tylko solidnie spenetrowała językiem pochwę, ale też wargi sromowe i łechtaczkę. W tych dwóch ostatnich przypadkach używała bez wątpienia warg i miałam wrażenie, że zębów. Tak czy inaczej, zanim skończyła, dopadły mnie trzy orgazmy. Dodam, że z tą penetracją odbytu palcem, jak grzecznie to ujęła, też nieźle wyszło.
Jak odzyskałam siły po tak wyczerpującym maratonie seksu i spojrzałam na to coś z trudem przypominające dziewczynę, pomyślałam, może da się z tego dziwadła coś wyciągnąć, aby choć trochę pr
Zabrudził jej całe udo
Szczęśliwego dnia ojca
Pieprzenie mokrej cipki dojrzałej murzynki - Misty Stone, Ruchanie Cipki

Report Page