Zdejmij ze mnie szorty
⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Zdejmij ze mnie szorty
Shortcuts zu anderen Sites, um außerhalb von DuckDuckGo zu suchen Mehr erfahren
Szorty - wrzesień ... przed wejściem, zdejmij buty. I nieważne, że porwane skarpetki albo spocone stopy, które pedicuru nie zaznały od 2012 r., buty przed wejściem do przymierzalni musisz zdjąć. ... że jestem tak piękna, że bardziej się nie da 🤔 Potem jednak alkohol ze mnie schodzi i dochodzę, nieśmialo, ale jednak, do ...
Dlatego zastanawia mnie dlaczego tak wiele nastolatek z niesamowitą wręcz determinacją próbuje zmieścić swoje ogromne pośladki w szorty w rozmiarze 36. Niektóre popadają w takie skrajności, że biada Wam jeśli w chwili wystrzału guzika znajdziecie się na linii ognia.
Popatrzył na mnie , a ja zobaczyłam w jego oczach jedynie bezwarunkową akceptację i wielką miłość. Nie widział żadnych "brzydkich nóg" ani przed, ani po moim "coming oucie". Od tej pory obsesyjnie zaczęłam oglądać nogi kobiet, które noszą sukienki i szorty tak krótkie, że prawie widać im pośladki.
Chajzer podobno poddał się hipnozie, która miała jeszcze bardziej wspomóc proces jego odchudzania. Zobaczcie co zdradził w wywiadzie. Przed hipnozą poprosiłem Artura: " Zdejmij ze mnie cztery kilogramy". Bo mieliśmy jeszcze miesiąc do rozpoczęcia zdjęć, a kamera "dodaje" właśnie jakieś cztery kilo.
20. Juni 2022 Rozpina moje szorty , zsuwa je do kostek i jest zachwycony twardym kutasem prężącym się pod białymi bokserkami. Wącha je i znowu mruczy. Zapachy nieźle na niego działają, zajebiście, bo na mnie też. Kładę rękę na jego głowie, ale ją strąca. Nie ja tu rządzę. Jasne oczy patrząc w górę, widać czyste upojenie. - Zdejmij ...
Potem zdjęłam kostium kąpielowy i włożyłam białe szorty i ulubioną szarą koszulkę. Tata mawiał, że podkreśla moje oczy. Roztarłam na ustach truskawkowy błyszczyk i wsunęłam tubkę do kieszeni, na później. Na wypadek gdybym musiała poprawić. W samochodzie Susannah uśmiechnęła się do mnie we wstecznym lusterku.
ZDEJMIJ Dobre Elfie Szorty ZDEJMIJ Doskonały Szybki Nóż Zdobywcy ZDEJMIJ Doskonały Szybki Nóż Zwinności ZDEJMIJ RASA WŁADCA ZWIERZĄT ARKANA ŚCIEŻKA BESTII PKT. ŻYCIA 395 / 395 PKT. KRWI 164 / 164 SZCZĘŚCIE 0MężczyznaIMIĘ SYNA: Gancy ... Według mnie w treningu pakuj we wszystko. Sprzęt zmień dopiero jak staty będą droższe ...
Hilf deinen Freunden und Verwandten, der Seite der Enten beizutreten!
Schütze Deine Daten, egal auf welchem Gerät.
Bleibe geschützt und informiert mit unseren Privatsphäre-Newslettern.
Wechsel zu DuckDuckGo und hole dir deine Privatsphäre zurück!
Benutze unsere Seite, die nie solche Nachrichten anzeigt:
Bleibe geschützt und informiert mit unseren Privatsphäre-Newslettern.
Links erforschen, um auf Suchergebnisse anderer Websites zu gelangen.
Hilf deinen Freunden und Verwandten, der Seite der Enten beizutreten!
Wir zeigen Ihnen, wie du deine Privatsphäre online besser schützen kannst.
Instagram
Diety gwiazd
Modelki
Polskie gwiazdy
Myfitness
News
Filip Chajzer przyznał się, że udało mu się schudnąć 4 kilogramy dzięki kontrowersyjnej metodzie. Jakiej? I Plotki Myfitness
AM
19.03.2018 14:09
Filip Chajzer to jeden z tych prezenterów telewizyjnych, który przeszedł ogromną metamorfozę. Niedawno, w jednym z wywiadów opowiedział o kontrowersyjnej metodzie, która pomogła mu jeszcze bardziej schudnąć. Co to takiego?
Niesamowita metamorfoza Filipa Chajzera www.instagram.com/filip_chajzer
Jak udało mu się osiągnąć taki efekt? www.instagram.com/filip_chajzer
Prezenter dużo biega www.instagram.com/filip_chajzer
Filip nie odpuścił treningu nawet tuż przed świętami www.instagram.com/filip_chajzer
Kontrowersyjna metoda www.instagram.com/filip_chajzer
Hipnoza pomaga schudnąć www.instagram.com/filip_chajzer
Pytanie 1 z 11
W którym sporcie używa się takiej piłki?
w piłce wodnej
w piłce ręcznej
w piłce siatkowej
w tenisie
07:18
Netflix i polska komedia romantyczna? Jest ślub, jest ciąża, nie pytajcie o ojca
16:02
Moderna pozywa Pfizera za naruszenie patentu. Chodzi o szczepionkę przeciwko COVID-19
14:46
100 tys. wiernych oceniło Kościół. "Ostra krytyka księży", "oderwani od rzeczywistości"
09:09
Niemcy. 12-latka zgwałcona w pociągu. Policja zatrzymała sprawcę
12:52
Krokodyl ruszył w pościg za mężczyzną. "Postrzega ludzi jako pokarm" [WIDEO]
Na wyżej załączonym zdjęciu możemy zobaczyć Filipa Chajzera , który jeszcze 8 lat temu był znacząco grubszy. Prezenter pd fotką napisał tak:
Wielu zastanawiało się, jak udało mu się tak schudnąć. Oczywiście gdyby nie odpowiednia dieta i treningi pewnie Filip Chajzer nadal "cieszył" by się sporą nadwagą. A jak wyglądają jego treningi?
Jedną z kilku aktywności fizycznych, którą Filip uwielbia jest bieganie. Na jego Instagramie możemy znaleźć naprawdę bardzo dużo zdjęć z biegania w terenie, ale też z treningów na siłowni. Co więcej Chajzer stawia sobie coraz to nowsze cele.
Filip tak się wkręcił w zdrowy styl życia i trenowanie, że nawet tuż przed świętami nie odpuścił treningu na siłowni. Na załączonym zdjęciu możemy zobaczyć, że biceps Chajzera już jest naprawdę sporych rozmiarów.
Niedawno w jednym z wywiadów Filip przyznał się do bardzo kontrowersyjnej metody zrzucania zbędnych kilogramów. Jakiej?
Chajzer podobno poddał się hipnozie, która miała jeszcze bardziej wspomóc proces jego odchudzania. Zobaczcie co zdradził w wywiadzie.
Ostatecznie Filip schudł ponad 20 kg!
Trzeba było pójść do lasu wcześniej. Parzę pod nogi. Podeszwy zostawiają na asfalcie delikatne wgłębienia. Rzut okiem w górę i natychmiast pokornie wbijam wzrok na powrót w ulicę. Słońce nie lubi takiej zuchwałości. Piecze, aż trudno uwierzyć. Choć wierzyć teraz łatwo: w efekt cieplarniany, nadciągającą globalną katastrofę, bliski zmierzch cywilizacji jaką znamy. – No chodź, kurwa, a nie się ciągniesz – mój najlepszy i jedyny kumpel z rodzinnego miasta jest niezadowolony. Piwa w plecaku powoli, nieubłaganie się grzeją, a pies złośliwie obwąchuje każdy mijany krzak. Ulica jest zalana światłem. Nawet w okularach przeciwsłonecznych muszę mrużyć oczy. Co za gówno. Po co ja tu w ogóle jestem? We Wrocławiu odpoczywałbym właśnie w basenie. – To mu powiedziałem, że taką piłę to sobie może w dupę wsadzić – kumpel wieńczy swoją historyjkę. – Dosłownie? – uśmiecham się, ale mój wzrok automatycznie podąża za jakimś ruchem. – No dosłownie to może nie, chociaż jak ktoś lubi mocne wrażenia to niech sobie wsadza – kontynuuje kumpel. Zawsze prowadzimy tak niedorzeczne rozmowy. Tu nie jest wymieniana żadna informacja. Tylko odbijamy piłeczkę pod coraz dziwniejszymi kątami. Za to go lubię. Ale na razie ważne jest co innego. Pod sklepem monopolowym odpoczywa w cieniu kilku typów. Szorty, koszulki na ramiączkach, jeden nawet bez, fajna klata, płaski brzuch. Mrau. Pierdolą jakieś głupoty, może nawet takie jak ja i mój kumpel. Piją piwa. Patrzę na zegarek: 13:23. No jasne, co innego można tu robić w sobotę o tej porze? Ja też będę pił, ale w lesie i nad rzeką. Kumpel i pies zatrzymują się. – Może weźmiemy jeszcze po setku, tak dla pewności? – podnosi brwi z nadzieją. – To idź, weź – wzruszam ramionami. Najwyżej się schlam. Sam nie wiem czy to nagroda, czy kara. – Cytrynowa? – rzuca jeszcze przed ramię i przecina ulicę. Nie usłyszy mojej odpowiedzi. Co za różnica, jaki chemiczny syf dodadzą do wódy żeby uczynić ją wypijalną. Kumpel kiwa głową bandzie piwożłopów i znika w mroku sklepiku. Ja zostaję ze smyczą w ręku i psem rozpaczliwie gapiącym się w tamtym kierunku. Też się gapię. Kojarzysz tych dresików, co tak wieczorem łażą po ulicach z kumplami, żłopią piwo, coś od niechcenia piszą na telefonie? Spędzają sobie wieczór po męsku, przechodzą na czerwonym świetle, łażą, węszą, ale sami nie wiedzą po co. Tak naprawdę, chcieliby po prostu zaruchać. A ja chcę bym typem na którego wtedy opróżnią jaja. To takie proste. I ci trzej kolesie pod sklepem są właśnie takimi typami. Piją i zabijają czas, ale woleliby go lepiej spożytkować. Chcieliby usunąć to nieznośne cieśnienie, tę presję, te hormony mówiące im że mają przedłużać gatunek. Najchętniej podszedłbym do nich i zaproponował, że im wszystkim obciągnę. Uśmiechną się z niedowierzaniem, ale najodważniejszy wyciągnie kutasa i spojrzy mi w oczy. Klęknę, wezmę do mordy kawał gorącego walącego potem kutasa i zacznę go zadowalać, jęcząc. Pozostali dwaj przestaną się śmiać i zaraz podchwycą temat, bo kutasy w gaciach zaczną ich nieznośnie uwierać. Otoczą mnie w ciasnym kole i ich fiuty będą się biły o lepsze miejsce bliżej mokrych ust. – Fajni, co? – mówię do psa. Pies siedzi i spogląda na mnie mądrym wzrokiem wilczura. Nie wiem czy się ze mną zgadza. Drzwi sklepu się otwierają i pies zrywa się na nogi. Nie, to nie jego pan. To ktoś znacznie ciekawszy. Nie wiem jak to możliwe, ale robi mi się jeszcze cieplej. Nagle jestem stuprocentowo obecny tu i teraz, jak jakiś mistrz zen. Bo ze sklepu wychodzi On. Typek, którego zimą holowałem pod dom. Ma na sobie czarne bawełniane szorty z małym logo Nike, leżące tak nisko, że ledwo zakrywające to miejsce, w którym zaczyna się kutas, jakieś znoszone adidasy i czapkę z daszkiem idealnie pasującą do ogolonego łba alfy. Pomiędzy szortami i czapką rozciąga się odsłonięte, opalone ciało. Chudy brzuch, taki że nie ma ani grama zbędnej tkanki tłuszczowej, ale są jakieś mięśnie wykute na siłowni. Mięśnie układające się w słynną literę V, wyłażące na wierzch żyły. Sucha klata, małe, ciemne suty idealne do lizania, szerokie bary i optymalnie umięśnione ramiona. O kurwa. O ja pierdolę. Gada z typami pod sklepem, podaje im siatę z nową porcją browarów. Są kumplami. Pewnie jest najmądrzejszy i najsilniejszy z nich, pewnie jest przywódcą, pewnie ruchałby mnie w gardło jako pierwszy i oddał reszcie bandy dopiero, gdy sam się zaspokoi. Ruszam, zanim w ogóle dotrze do mnie, że to postanowiłem. Podejdę tam, zostawię psa i wejdę do sklepu pod pretekstem kupienia fajek. Minę Go o włos, może mnie rozpozna. Może poczuję zapach Jego potu, może usłyszę Jego głos. Jestem w połowie drogi, słyszę już chichoty i jakieś kąśliwe uwagi. On akurat nie mówi, bo pali fajkę z czapką naciągniętą na oczy. Widzę tylko kwadratową szczękę i dym. Drzwi sklepu znowu się otwierają. Kumpel pakuje buteleczki do kieszeni spodni, pies rzuca się w jego kierunku i możemy kontynuować spacer do lasu. Idę, ale każdy krok boli jak cios w jaja. Chcę stać na tej ulicy i czuć się żałośnie, obserwując tamtego samca. Chcę czuć się jak pizda, bojąca się podejść i zagadać i żałować, że jest nieosiągalny. No ale przynajmniej napatrzę się na to zajebiste ciało i ryj. Cały buzuję, jak nastolatek. Chuj, coś muszę zrobić. Musi być jakaś nadzieja. – Znasz tego typa? – klepię kumpla w ramię i wskazuję na Niego, nadal pod sklepem i nadal bez koszulki. Akurat pociąga dużego łyka z brązowej butelki. – Ten co tak żłopie? – No. – To jest Hula. – Hula? – No. Pijak i alkoholik. W święta wpadł i piliśmy. Marszczę czoło do granic możliwości. – W święta piłeś ze mną. Kumpel wzdycha i ciągnie psa. – Tak, ale tobie się zachciało wracać do Wrocławia drugiego dnia świąt i wtedy wpadł Hula. Mam ochotę krzyczeć. Chcę mu się wydrzeć w ryj, że kłamie, że pierdoli głupoty, że chce mnie tylko wkurwić. Ale przecież on nie ma powodu żeby kłamać. Nie ma pojęcia co mi siedzi w głowie. – W garażu piliście? – W domu, kulturalnie – zapewnia kumpel. Czyli Hula posadził swoją szczupłą samczą dupę na tym samym fotelu, na którym ledwie kilkanaście godzin wcześniej siedziałem ja. Stawiał butelkę piwa tam, gdzie stała moja. I tak dalej. Mieszka tu, po sąsiedzku, a ja jakimś cudem go nigdy nie spotkałem. – I często tak z nim się widzisz? – drążę. – A co, zakochałeś się? – kończy się dobroduszność mojego wspaniałego kumpla – Ja wiem, że ty jesteś pedał (faktycznie, wie), ale Huli to lepiej o tym nie mów. – Nie lubi? – Ponoć nawet lubi – kumpel wzrusza ramionami i jego głos staje się dziwnie piskliwy, jak zawsze gdy sytuacja zmusza go do gadania o pedalskich sprawach – Ale jest zdrowo pojebany. Milczę. Rzucam ostatnie spojrzenie za plecy, na stojącego pod sklepem alfę. Hula. Badam to słowo w ustach. Hula. Pasuje mi, wypełnia usta i każe językowi pracować. I myślę o tym, co powiedział mój kumpel. Hula ponoć nawet lubi pedałów.
Nad rzeką jest dużo lepiej. Leżymy na trawie w cieniu młodej czereśni, owoce na wyciągnięcie ręki, więc się raczymy i popijamy piwem. Pewnie rozbolą nas od tego brzuchy. Słońce napierdala. Pies niemrawo brodzi w wodzie, chciałby się zanurzyć żeby uciec prze upałem, ale prąd jest silny i trochę się boi. Myślę, żeby wrzucić mu tam patyka, ale też się trochę boję, że potem wrócę do domu bez psa. – Kurwa – mówi kumpel. W ten sposób wyraża zachwyt nad odczuwaną błogością tej chwili. – Chwilami życie bywa znośne – przyznaję i wyciągam Marlboro. Próbując odpalić, obserwuję jak kumpel dźwiga się na nogi, łapie pierwszego patyka z brzegu i ciska go do wody. Pies rzuca się w toń z głośnym pluskiem i zasuwa za patykiem, niesionym przez prąd. Trochę strach, bo jakoś nie może go dogonić. Patyk i pies się oddalają, po chwili patyka już nawet nie widać, widać tylko biały łeb wystający nad wzburzoną wodę. – Odkupujesz go, jak nie da rady – żartuję, maskując rosnący niepokój. Kundel raczej sobie poradzi, ale na wszelki wypadek szybko rozkminiam czy lepiej wskoczyć do wody w butach, czy bez. No i trzeba pamiętać, by zostawić na brzegu telefon. A portfel? Czy chip w karcie może zamoknąć? Pociągam łyk piwa, kumpel stoi nade mną i osłania oczy przed słońcem, obserwując wodę. – Jest! – cieszy się. Psi pysk odwraca się ku nam i przez chwilę płynie pod prąd, ale szybko orientuje się, że to na nic. Nie pokona go. – Ja pierdolę, oddać życie za patyka – śmieje się kumpel, a ja mam ochotę rzucić w niego kiepem. Ale jestem zajęty obserwowaniem rozwoju sytuacji. Pies jest mądry. Nie walczy, pozwala się nieść wodzie, ale nawiguje w stronę brzegu. Przez chwilę szuka dogodnego miejsca na wyjście z tego piekła i w końcu je znajduje. Wypuszcza patyka na piasek, otrząsa się. Otrząsa się znowu, psując grillowanie jakiejś grupce ludzi. – Strzała! – wołam, a on dostrzega mnie z daleka i rusza w naszą stronę. Biega jak pojebany, dlatego go tak nazwałem. Potem jest otrząsanie się na nas, krzyk, tarzanie się w piachu i sapanie w wysokiej, soczystej trawie. – Jakieś plany na weekend? – pytam, bo trochę mi szumi w głowie i czas coś podziałać. – Nie wiem, może wpadnie Krzychu. – A jak sobie pojadę do Wrocławia, to pewnie będziesz chlał dalej, tylko znowu z kimś innym? – idę dalej. Nie chcę, że żeby się zorientował o kogo konkretnie mi chodzi. – Masz na myśli Hulę? Szlag! – No – przyznaję się. Nawet nie jest mi tak głupio, przecież nie jestem specjalnie trzeźwy. – On rzadko tu jest. Pod miastem mieszka. – Pod miastem? – Kury karmi. To by wyjaśniało, czemu nie kojarzę Huli. Kiedy jeszcze mieszkałem w tej dziurze, jego tu nie było. – Serio karmi kury? Kumpel wzrusza ramionami, zadowolony że wyszedł mu żart. – Wszystkie wieśniaki karmią kury.
Siedzę na ławce w parku całą wieczność. Słońce już powoli daje sobie spokój na dzisiaj, a ja zdążyłem wytrzeźwieć. Jak zawsze, skończyły mi się fajki. Nie zamierzam wracać do domu, bo tam czekają rodzice i jakieś kretyńskie obowiązki których równie dobrze mogłoby nie być – wypełniacze codzienności. Siedzę na ławce i gram w grindrowe kafelki. Na początku miałem nadzieję, że może znowu trafię na blondasa, ale jest offline. Nie logował się od tygodnia. Oprócz niego są tylko czarne profile bez zdjęć i opisów oraz kolesie po czterdziestce ze zdjęciami spodni albo swojego cienia na trawniku. Najbliższy sensowny koleś jest 40 km ode mnie, w Łodzi, i raczej nie będzie się fatygował do tej dziury. – Co za chujnia – mówię sam do siebie i jakaś staruszka akurat przechodząca obok gromi mnie wzrokiem. Park jest ładny. Zresztą to ten sam, w którym parę miesięcy temu umówiłem się z blondasem. Jaka szkoda, że teraz go tu nie ma. Jestem napalony, zaczynają boleć pełne już jaja, a na domiar złego nie mogę przestać myśleć o Huli i tej jego samczej aurze. Poziom desperacji rośnie i zaczynam się bać, że w końcu umówię się z którymś z tych miejscowych anonimów. Potem pojawia się jakiś koleś po dwudziestce. Chwila gadki, jest niezdecydowany, dlatego staram się za mocno nie naciskać. „Po co masz siedzieć w domu” – argumentuję. W odpowiedzi polubił moją wiadomość. I co to niby miałoby znaczyć? Jakby usłyszał – bo bez ostrzeżenia daje mi blok. Co za gówno. Postanawiam chrzanić tę apkę i tych typów. Idę po fajki. Miasta takie jak to są pełne małych sk
Rączka w dupce
Dwie pielęgniarki
Mama dba o swoje córki