Zboczony ochroniarz kazał jej robić pokaz

Zboczony ochroniarz kazał jej robić pokaz




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zboczony ochroniarz kazał jej robić pokaz

Święta minęły mi można powiedzieć bardzo dobrze.
Przyjechała moja ciocia z Krakowa, razem z jej mężem i moimi dwiema kuzynkami.
Byli też oczywiście moi dziadkowie. Ze strony mamy i ze strony taty… Tęskniłam
za nim, ale życie takie jest i trzeba iść dalej. Moje kuzynki oczywiście
dowiedziały się z Internetu, że znam 1D i nie obyło się bez dzwonienia do
chłopaków. Nie powiem śmiesznie to wyglądało, bo dzwoniłam do każdego z nich po
kolei, a i tak za każdym razem dziewczyny nie mogły wydobyć z siebie ani słowa
co mnie bardzo rozbawiało. Oczywiście do Louisa dzwoniłyśmy dwudziestego czwartego
grudnia. Ale i tak mówienie najbardziej im nie szło przy Harrym. No tak co się
dziwić… W końcu to nasz kochany i słodki Hazzuś. Dzisiaj jest dwudziesty siódmy
co oznacza, że cała rodzinka. Wyjeżdża.. Nareszcie. Kocham ich, ale mam już ich
dość… Spędziłam z nimi 5 dni, a to jak na naszą rodzinę naprawdę dużo. Nie wiem
czemu, ale nigdy jakoś tak długo nie mogliśmy ze sobą wytrzymać. Pożegnałam się
z ciocią, moimi kuzynkami oraz dziadkami. Wszyscy wsiedli do swoich aut i
odjechali. Razem z mamą wróciłyśmy do domu i chwilę porozmawiałyśmy. Później
umówiłam się na spotkanie z chłopakami, bo w końcu to mój ostatni dzień w
Polsce a jutro o ósmej mam samolot do Londynu. I tak ja zawsze z chłopakami
rozmawiałam o wszystkim i o niczym. Niestety nie wiem kiedy znów się z nimi
zobaczę, ale tym razem na pewno to oni przyjadą do mnie do Londynu. W domu po
długim pożegnaniu byłam o 21. Od razu poszłam do swojego pokoju. Wzięłam szybki
prysznic i położyłam się spać.

Następnego dnia obudził mnie budzik, który był ustawiony
na 6:30. Szybko wstałam z łóżka i ubrałam się w jakieś wygodne ciuchy.
Oczywiście ubrałam też bluzę Nialla. Gdy byłam gotowa dochodziła siódma.
Dopakowałam moją walizkę i udałam się do kuchni, w której była moja mama.
Pogadałam z nią chwilkę jedząc pyszne śniadanko. Dwadzieścia minut później
siedziałam w taksówce i jechałam na lotnisko. Niestety Roxi nie leciała
dzisiejszym lotem, bo sylwestra postanowiła spędzić w Polsce, więc do Londynu wraca
dopiero 3 stycznia. Gdy byłam na miejscu, wysiadłam z taksówki i udałam się do
Sali odlotów. Po niedługim czasie siedziałam na swoim miejscu w samolocie, więc
z torebki wyciągnęłam słuchawki i włączyłam muzykę, dzięki której podróż nie
dłużyła się i trochę po ponad dwóch godzinach byłam na lotnisku w Londynie.
Wzięłam swoją walizkę i wsiadłam do pierwszej lepszej taksówki po czym podałam
ulicę na którą chciałam jechać. Po długich 40 minutach byłam w domu. Jechałam
tak długo, bo były mega korki. Weszłam do swojego mieszkania i od razu walizkę
do swojego pokoju. Stwierdziłam, że rozpakuję się jutro, bo dzisiaj mi się nie
chce. Z szafy wyciągnęłam jakieś normalne ciuchy i się przebrałam. Z tego co wiem, to Zayn i Liam przylatują
dzisiaj, a reszta dopiero jutro. Niestety chłopaki samoloty mają na godziny
wieczorne więc się raczej dzisiaj nie spotkam. Nie wiedząc co z sobą zrobić, po
prostu położyłam się na łóżko i nawet nie wiem kiedy zasnęłam. A naprawdę
potrzebowałam snu. Te całe święta mnie wykończyły.

Nagle poczułam jak coś, a raczej ktoś skacze po moim
łóżku. Nie powiem… Zdenerwowałam się, bo spokojnie sobie spałam a jakiś intruz
mi w tym przeszkodził..

-Kimkolwiek jesteś idź sobie. – Powiedziałam bardziej
wtulając się w kołdrę, ale nikt nie odpowiedział, a skakanie ustało.
Pomyślałam, że ktoś dał sobie spokój i odszedł, ale po kilku minutach poczułam
na mojej głowie. zimną ciecz. Od razu podniosłam się do pozycji stojącej i
wzrokiem zabójcy patrzyłam na niechcianych gości. Jakiś metr ode mnie stał Zayn
z Wiadrem, a za nim śmiejący się Liam. –
Zayn! Jesteś martwy! – Krzyknęłam i ruszyłam w pogoń za mulatem

Goniłam go z dobre 10 min, ale gdy go dorwałam to
wskoczyłam mu na plecy i zaczęłam czochrać jego włosy, przy czym oczywiście się
śmiałam. Gdy skończyłam moją robotę zeszłam z mojego przyjaciela i spojrzałam
na niego. Jego oczy były wypełnione złością. Jak gdyby nigdy nic podszedł do mnie
i niespodziewanie zaczął mnie czochrać. No tak mogłam się tego spodziewać. Chciałam
uciec, ale chłopak złapał mnie drugą ręką i nie miałam jak. Zaczęłam krzyczeć i
się śmiać na zmianę.

-Dobra koniec tego! – Krzyknął zirytowany Liam. Oboje
spojrzeliśmy na niego. – Ogarnęliście się już? – Zapytał.

-Tak Daddy – Odpowiedziałam śmiejąc się. – A tak w ogóle
to co wy tu robicie? – Zapytałam poprawiając włosy. 

-No jak to co… Odwiedzamy Cię, przecież jest dopiero 20.
– Odpowiedział mi Zayn.

-Dopiero? Myślałam, że już dzisiaj nie przyjdziecie.

-Ale wyspaliśmy się samolocie, w sumie ja się wyspałem
nie wiem jak Zaza.

-Ja też, bo co można robić samemu w samolocie? Tylko spać
– Zaśmiał się mulat.

-Dobra to skoro już mnie nawiedziliście, to może powiecie
co chcecie robić?

-Wiedzieliśmy, że o to zapytasz, więc po drodze do ciebie
wymyśliliśmy noc horrorów. Co ty na to? – Zapytał Liam.

-Dobra to wy coś wybierzcie, a ja pójdę zrobić popcorn. –
Powiedziałam i ruszyłam do kuchni.

Wzięłam paczkę popcornu i wsadziłam ją do mikrofalówki.
Po niecałych dwóch minutach jedzonko było gotowe, więc wsypałam je do miski i
wróciłam do salonu. Chłopcy siedzieli spokojnie na kanapie. Usiadłam między
nimi, a na swoich kolanach położyłam popcorn do którego moi przyjaciele od razu
się dopadli. Wzięłam jeszcze pilota i nacisnęłam przycisk „play”. Okazało się,
że wybrali obecność, czyli film, który oglądałam już kilka razy, ale nadal się
go trochę boję. Podczas trwania seansu przytulałam się raz do Zayna, a raz do
Liama. Po niecałych dwóch godzinach film się skończył, ale postanowiliśmy
obejrzeć jeszcze jeden film. Tylko, że tym razem to ja wybierałam.
Postanowiłam, że teraz obejrzymy komedię, więc włączyłam straszny film 4. Przez
cały czas śmialiśmy się jak jacyś idioci, a w dodatku trochę głośno, przez co
przyszła do nas sąsiadka i kazała się nam uciszyć. Po filmie dochodziła prawie
12 w nocy, co oznaczało, że nigdzie o tej porze chłopców nie puszczę. Zayn
poszedł do sypialni Roxi, a Liam został na kanapie. Przyniosłam mu tylko jakiś
koc i poduszkę. Pożegnałam się z moimi przyjaciółmi i udałam się do swojego
pokoju. Jutro rano przyjeżdża Niall, przez co jestem zmuszona do wstania o 9
rano. Nie dadzą się wyspać źli ludzie. Poszłam do łazienki, wziąć szybki
prysznic. Gdy się ogarnęłam wróciłam do mojego kochanego łóżeczka, a po chwili
zasnęłam.

Gdy się obudziłam w domu było dziwnie cicho. Wstałam z
łóżka po czym się ubrałam. Wyszłam z mojego pokoju i od razu udałam się do
pokoju mojej przyjaciółki, w którym powinien znajdować się Zayn. Weszłam do
środka i zobaczyłam śpiącego chłopaka. Wspomniałam, że dochodzi 10, a Niall ma
przylecieć o 10:45? Nie? To właśnie wspominam.

-Zayn! – Krzyknęłam tak głośno, że usłyszałam głośne Ałł
które dochodziło z salonu. Następny śpioch… - Wstawać chłopaki! Za jakieś 40
minut w Londynie będzie Niall! – Ponownie krzyknęłam i pobiegłam do łazienki.

Zrobiłam lekki makijaż i przebrałam się w jakieś bardziej
wyjściowe ciuchy. Popsikałam się moimi ulubionymi perfumami i po jakiś 15
minutach pobiegłam do salonu.

-Gotowi? – Zapytałam, a moi przyjaciele pokiwali tylko
głowami.

Wyszliśmy z mojego mieszkania i wsiedliśmy do auta którym
wczoraj przyjechali chłopcy. Po około 20
minutach byliśmy na lotnisku i czekaliśmy na farbowanego blondyna. Z tego co
wiemy to samolot z Dublina już wylądował, więc myślę, że Niall niedługo się
pojawi. Nie myliłam się. Kilka minut później moim oczom ukazała się blond czupryna.
Podeszliśmy do niego i się z nim
przywitaliśmy. Porozmawialiśmy jeszcze kilka minut, po czym wróciliśmy do auta
i udaliśmy się do domu One Direction. Całą podróż rozmawialiśmy jak największe
plotkary. Nie wiem czemu, ale za naszym blondaskiem stęskniłam się najbardziej.
Może dlatego, że z nim mam najlepsze relacje? Po drodze mój blond przyjaciel
ciągle marudził, że jest głody i, że mamy zajechać do Nandos, ale wszyscy
byliśmy nieugięci i doprowadziliśmy do tego, że nasz głodomór zje dopiero jak będziemy
w domu, czyli za jakieś pięć minut. W miedzy czasie jak zawsze narzekał, ale
trudno. Musiał wytrzymać. Gdy przyjechaliśmy, Niall pobiegł do kuchni, a my
udaliśmy się do salonu. Włączyliśmy TV i zaczęliśmy oglądać. Niestety nic
ciekawego nie było. Nagle usłyszeliśmy dźwięk telefonu. Jak się chwilę później
okazała telefonu należącego do Liama.

-Halo? No cześć. Serio? No dobra to widzimy się rano. No
cześć.

-Louis. Powiedział, że Harry będzie dzisiaj około
trzeciej w nocy, a on około czwartej i, że mamy po nich nie jechać.

-Uff! To dobrze, bo raczej bym nie wstała. – Zaśmiałam
się, a reszta ze mną.

-Dobra to co robimy? – Zapytał Nialler.

-To może chodźmy na basen? – Zaproponował Liam.

- Dobra, ale musicie podwieś mnie do domu, bo muszę się
ogarnąć.

-Ok. Tylko się ogarniemy i jedziemy do ciebie –
Powiedział blondyn, a po chwili zostałam sama w pokoju.

Chłopcy zeszli do mnie z powrotem po około 10 minutach i
tak jak powiedzieli, wsiedliśmy w ich auto i po chwili byliśmy w moim domu. Szybko
pobiegłam do swojego pokoju i ubrałam na siebie strój kąpielowy, a na niego
jakieś w miarę ogarnięte ciuchy. Szybko zbiegłam po schodach i wróciłam z
powrotem do auta. Na zamkniętym basenie byliśmy po kilkunastu minutach. Na
basenie było Super. Śmialiśmy się i wygłupialiśmy jak małe dzieci, ale co
zrobić. Oni wszyscy mają mózgi pięciolatków. Minęło kolka godzin zanim
postanowiliśmy wrócić do domu, więc byliśmy w nim przed 16. Później cały dzień
się leniliśmy. Chłopcy odwieźli mnie do domu. Wykąpałam się i położyłam spać, a
ponieważ byłam zmęczona całym dniem po chwili zasnęłam.

Następnego dnia obudziłam się, bo poczułam smród
spalenizny. Szybko pobiegłam do kuchni gdzie zastałam Harrego, Louisa, Liama, i
Nialla. Nie było tylko Zayna. Ciekawe gdzie go wcięło. No nie ważne.

-Co tu się Kurwa dzieje?! – Krzyknęłam gdy zobaczyłam
dym.

- Ness! – Krzyknęli i przytulili mnie, ale ja ich
odepchnęłam.

-Jak posprzątacie to się z wami przywitam. – Powiedziałam
i podeszłam do lodówki z której wyciągnęłam sobie jogurt. Z szuflady
wyciągnęłam łyżeczkę.

Poszłam do salonu gdzie włączyłam telewizor i zaczęłam
jeść moje śniadanie. Chłopcy sprzątali prawie godzinę, ale to dobrze, bo przynajmniej
będę miała czystą kuchnie. 

-I co były trze tak brudzić? – Zapytałam gdy weszli do
salonu.

-Przepraszamy, ale chcieliśmy Ci zrobić śniadanko i nie
wyszło – Powiedzieli smutno.

-Wybaczam wam a teraz… Louis Harry do mnie! – Krzyknęłam,
a oni stanęli przede mną. Przywitałam się z nimi, bo jednak trochę ich nie
widziałam. – To co jutro wielka impreza?

-No nie taka wilka tylko kilku znajomych – Odpowiedział Liam.


-Tak na 19, reszta będzie o 20, ale jeszcze Cię wykorzystamy.
– Powiedział Niall.

-Dobra my lecimy bo Paul załatwił nam jeszcze na dzisiaj
jeden wywiad. – Uśmiechną się Liam.

Chłopcy się ze mną pożegnali i po chwili wyszli. Postanowiłam
się ogarnąć, więc wzięłam prysznic i zrobiłam lekki makijaż. Wyszłam z
łazienki. Postanowiłam, że spotkam się z Lili, bo nie widziałam się z nią już
trochę długo. Wykręciłam numer do dziewczyny, a ta po chwili odebrała.
Zapytałam czy nie ma się ochoty teraz spotkać. Powiedziała, że bardzo chętnie i
żebyśmy się spotkały w starbucks. Odpowiedziałam, że spoko i że widzimy się za 20 minut. Ubrałam się i
wyszłam z domu. Gdy Lili mnie zobaczyła była mega szczęśliwa ja z resztą też. Zamówiłyśmy
sobie kawę i zaczęłyśmy rozmawiać o szkole i o tym jak było z trasie z
chłopakami. Dziewczyna nadal nie wierzyła, że nadal mam z nimi kontakt, mimo
tego , że kilka razy tłumaczyłam jej, że tak prywatnie to naprawdę zwykli chłopcy.
Po około dwóch godzinach gadania bez sensu postanowiłyśmy iść na zakupy.
Kupiłam dwie bluzki i jeansy. To i tak mało zważywszy na to, że chodziłyśmy po
sklepach chyba do 21. Przynajmniej mam tu jakąś koleżankę, bo Roxi nie ma, a z
chłopakami też cały dzień siedzieć nie będę. W domu byłam koło 22. Od razu
poszłam się wykąpać, po czym poszłam do swojego pokoju i położyłam się, a po
chwili zasnęłam. 

Tak wiem zawaliłam, ale nie miałam po prostu weny, a nie chciałam pisać nic na siłę. Ten rozdział był napisany już dawno bo mam kilka do przodu, ale coś mi nie pasowało tylko nie wiedziałam co. Dzisiaj go w końcu poprawiłam i jest! I wiem, że nie było go strasz nie długo dlatego bardzo was przepraszam, ale na prawdę nie wiem co się ze mną działo. Ile razy siadłam tyle razy nie wiedziałam co napisać. ;/ Jeszcze raz PRZEPRASZAM! <3
Dobra, bo się rozpiszę i nie będzie się wam tego chciało czytać. W każdym razie rozdział już jest, wiec miłego czytania i czekajcie na następny! :D

PS. Zaczęłam pisać nowego Bloga, ale tym razem o Louisie. I za jakieś dwa trzy tygodnie podam wam do niego link ;)

O Kurwa… Ale będzie zabawa! Hahahahah…

Spojrzałam na przerażoną twarz naszego blondaska. Jego mina
mówiła. „Liam… Zajebie Cię!” Zaśmiałam się pod nosem, ale tak aby nikt nie
usłyszał.

-Bo ja tak chcę – Odpowiedział nasz Daddy.

-Dawaj mój ty Horanku, ja nie mam nic przeciwko. – Zaśmiałam się.
Gdybym nie była pijana pewnie bym protestowała czy coś, ale alkohol zmienia
człowieka.

-Ale ja mam… Nie jestem jeszcze aż tak pijany. – Odpowiedział.

-Dobra… Zayn idź po wódkę! – Krzyknął Liam. 

Zan już wstawał, ale
postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce, więc wstałam podeszłam do farbowanego i
po prostu go pocałowałam, bo byśmy się w to bawili Bóg wie ile.

Niall opierał się o ścianę i miał wyprostowane nogi, więc usiadłam
na niego okrakiem i konturowałam zadanie które miał wykonać chłopak. Po
kilkunastu sekundach oderwałam się i usiadłam z powrotem na swoje miejsce.
Wszyscy w pokoju grubili głośne „Uuuu…” przez co blondyn się zaczerwienił. Po
niedługiej chwili jarania się naszych przyjaciół zaczęliśmy dalej grać w
butelkę…

Następnego dnia obudziłam się w dobrze już mi znanym pokoju
Nialla. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam blondyna, który jeszcze smacznie
spał. Postanowiłam wstać, więc lekko się podniosłam, ale poczułam mocny, ból
głowy przez co opadłam z powrotem na poduszki. Złapałam się za głowę i
zamknęłam oczy. Zaczęłam myśleć o czymś przyjemnym, aby nie odczuwać tego tam
mocno, ale nic to nie dało. Ból rozsadzał moją czaszkę, a ja się zastanawiałam
czy naprawdę aż tak dużo wypiłam. Chociaż nie zdziwię się jeżeli znowu
zabalowałam, bo nie pamiętam nic od pocałunku z Niallem. Zaraz… Co?! Boże.. Nie wierzę… 
Znowu się z nim całowałam, co jest z nami nie tak? Ciągnie nas do siebie i
nawet Liam to zauważył, bo z trasie zapytał się czy jesteśmy razem, ale ja go
wyśmiałam. Dobra nie ma co o tym tak myśleć. Co będzie to będzie… Wstałam z
łóżka cały czas trzymając się za głowę i po woli udałam się do drzwi.
Nacisnęłam na klamkę po czym wyszłam z pokoju. Wolnym krokiem zaczęłam iść
stronę kuchni. Kiedy byłam na schodach usłyszałam śmiechy dochodzące z
pomieszczenia do którego szłam. Weszłam do środka i zobaczyłam Liama, Zayna i
Louisa. Wszyscy szeroko się uśmiechnęli gdy mnie zobaczyli, ale nie zwróciłam
na to uwagi i usiadłam obok Louisa. Oparłam ręce o stół i złapałam się za
głowę. Po chwili przede mną znalazły się tabletki przeciwbólowe oraz szklanka
wody. Cicho podziękowałam mojemu zbawcy, czyli Liamowi i zażyłam lekarstwo.
Minęło kilka minut zanim ból minął całkowicie, ale na szczęście było dobrze.
Zaczęłam rozmowę z chłopakami na temat wczorajszej nocy. Oczywiście nie obyło
się bez wielkiej sensacji podczas grana w butelkę czyli pocałunku mojego i
Nialla. Nie wiem czemu oni wszyscy się tak tym jarają, ale co mnie to. Po jakiś
trzydziestu minutach w kuchni siedzieli wszyscy. Jedliśmy śniadanie które
przyszykował Zayn i o dziwo nikt się nie otruł. Po śniadaniu poprosiłam Nialla
żeby dał mi jakieś swoje dresy na co chłopak od razu się zgodził. Oboje
poszliśmy na górę. Gdy byliśmy na schodach usłyszeliśmy krzyk Louisa żebyśmy
się zabezpieczyli nie byli zbyt głośno oraz śmiech pozostałych. Razem z
blondynem uderzyliśmy się w czoło przez co oboje się zaśmialiśmy i ruszyliśmy
dalej do pokoju chłopaka. Kiedy byliśmy na miejscu Niall podszedł do szafy i
wyciągnął z niej Spodnie dresowe i bluzę którą uwielbiałam , bo miał ją w trasie
i zawsze mu ją zabierałam. Ładnie podziękowałam i Poszłam do łazienki aby trochę
się od świeżyć. Wzięłam szybki prysznic po czym się ubrałam i zmyłam wczorajszy
makijaż. Wyszłam z łazienki. W pokoju zobaczyłam ogarniętego już Nialla. Oboje
zeszliśmy na dół do salonu. Był tam Louis i Hazz. Usiadłam obok Harrego, a obok
Louisa, Niall.

-Coś cicho byliście. – Zaśmiał się Louis przez co dostał po głowie
od Nialla.

-O tobie nie można tego powiedzieć, gdy jest tu El… Drzesz się
jakby z Ciebie skórę zdzierali! – Krzyknął rozbawiony Niall na co wszyscy wybuchnęli
śmiechem, a Louis zrobił się cały czerwony.

-No ciekawych ja się rzeczy dowiaduję – Powiedziałam przez śmiech.
– Aż się zapytam El czy to prawda.

-Dobra dajcie mu już spokój, bo się bidny zawstydzi –
Zaśmiał się Harry

-Ok. A tak w ogóle to gdzie Roxi? - Zapytałam.

-Na górze… Z Zaynem – Odpowiedział mi Hazz i pomachał
zabawnie brwiami.

-Wiesz co ci powiem… JESTEŚ ZBOCZONY! – Krzyknęłam

-Nie, ale nie chciałam ci tego mówić. – Uśmiechnęłam
się słodko. Po chwili usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach. Odwróciłam się,
aby zobaczyć kim jest ten ktoś. Zobaczyłam moją przyjaciółkę oraz Zayna, którzy
byli uśmiechnięci od ucha do ucha. Uuuu… Coś się szykuje.

-Dobrze panowie… To który z was odwiezie nas do domu?
– Zapytała Rox.

-Ok. To za minutę widzę cię gotowego przy wyjściu. –
Powiedziałam i razem z moją przyjaciółką udałyśmy się w stronę wyjścia.

Niall pobiegł do swojego pokoju, bo nie ubrał
skarpetek. Gdy wrócił my byłyśmy już gotowe. Chłopak ubrał buty i otworzył
wielką szafę która stała obok drzwi. Zobaczyłyśmy w niej kilkadziesiąt
fullcapów. Wow. Niall wziął jednego znich , po czym otworzył nam drzwi. We trójkę wyszliśmy z domu i udaliśmy się do
garażu. Wsiedliśmy do białego audi r8, a po chwili jechaliśmy ulicami Londynu.
Jadąc do naszego mieszkania ciągle śpiewaliśmy jakieś piosenki, przy okazji
cały czas się wygłupialiśmy. Gdy byliśmy na miejscu Roxi krzyknęła, że musi
siku i szybko pobiegła w stronę drzwi wejściowych. Zaśmiałam się, bo ona jestem
hmmm… Idiotką? Tak to dobre określenie, ale ją kocham, bo w końcu to moja
przyjaciółka. 

- Kiedy się znów widzimy? – Zapytał Niall.

-Nie wiem… W najbliższym czasie raczej nie, bo jutro
jedziemy na święta do Polski, wiesz… Chcemy zobaczyć się z rodziną i w ogóle.

-Jasne, ja też jadę na Irlandii, więc byłoby ciężko,
ale może spotkamy się w sylwestra? Co roku z chłopakami robimy mini imprezę,
ale tylko dla nas i chłopaków z zespołu, teraz mogłybyście przyjść też wy.

-Świetny pomysł – Uśmiechnęłam się – To do zobaczenia
– Spojrzałam, w jego cudowne niebieskie oczy. Chłopak zaczął przybliżać twarz
do mojej, ale ostatecznie dał mi buziaka w policzek.

-Na razie – Powiedział chłopak po czym wsiadł do auta
i odjechał.

No i czemu kurwa tego nie zrobiłem… Tak cholernie
chciałem ją pocałować, ale nie mogłem… Nie chciałem się ośmieszyć... Po prostu
nie chciałem zniszczyć tej przyjaźni.. Egh… Dlaczego jestem takim idiotą? Chłopaki
mnie chyba wykastrują jak im powiem co zrobiłem… No nic, trzeba będzie to jakoś
przeżyć. Po około 20 minutach dojechałem pod dom należący do One Direction.
Wstawiłem auto do garażu i poszedłem do domu. Wszedłem do środka i od razu
zaatakowali mnie moi przyjaciele. Krzyknąłem na cały dom żeby się uspokoili i
że wytłumaczę im wszystko na spokojnie w salonie. Udaliśmy się do pomieszczenia
i usiedliśmy ja, Zayn, i Liam na sofie, a Harry i Louis na siedzeniach. Powoli wytłumaczy
Vintage cameltoe
Brunetka w zielonych getrach robi sobie dobrze
Na pokazie pokazuje co potrafi

Report Page