Zaprosił ją do hotelowego pokoju

Zaprosił ją do hotelowego pokoju




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zaprosił ją do hotelowego pokoju
2l.pl - serwis chroniony prawem autorskim





Ekstraklasa



Puchar Polski



1 liga



Liga Mistrzów



Liga Europy



Premier League



Ligue 1



Serie A



La Liga



Bundesliga



Wyniki






Australian Open



Roland Garros



Wimbledon



US Open



Puchar Davisa



Masters






F1



Rajdy



Rajd Dakar



Rajd Polski



Żużel






Lekkoatletyka



Kolarstwo



Piłka ręczna



Sporty walki



Żeglarstwo



Golf



Rugby



Wyścigi konne








Sport.pl



Piłka nożna



"Chciał cię przelecieć, albo zniszczyć". Afera, która wstrząsnęła USA. "Odrażające"














 








 

















Kacper Sosnowski


















08.10.2021 06:26








Paul Riley zaprosił do hotelowego pokoju dwie zawodniczki. - Jeśli się pocałujecie, zespół uniknie treningu - tłumaczył. A to tylko jedno z nadużyć, których dopuszczał się przez lata wobec piłkarek. Nie był jedyny. Kobiecy futbol w Stanach przechodzi właśnie najgłębszy od lat kryzys.

Zobacz wideo
Sousa powinien częściej pojawiać się w Polsce! "To budzi pytania" [SEKCJA PIŁKARSKA #94]




18:12

PiS powalił nawet Pudzianowskiego. "Dzisiaj to koszmar niesamowity"




18:05

Tyle pieniędzy zebrała Świątek i spółka dla Ukrainy. Tenis zagrał dla pokoju




17:57

Wielka kasa dla Lecha i Rakowa. Excel na zielono. Ale nie może być wpadki




17:37

Barcelona trafi na Bayern? Losowanie fazy grupowej Ligi Mistrzów




17:36

Media: Marco Asensio coraz bliżej hitu transferowego. 30 mln euro na stole










Pytanie 1 z 11

Z Warszawą kojarzy się Legia, ale nie możemy zapomnieć także o:










Zniczu











Świcie











Polonii









Riley pracował w kobiecym futbolu od kilkunastu lat - był wybierany najlepszym trenerem ligi , zwiedził wiele klubów. Trenerem North Carolina Courage przestał być jednak na początku października, po tym jak w The Athletic ukazał się wstrząsający reportaż dotyczący jego nadużyć seksualnych. Choć nie tylko.
Alkohol w barze, zaproszenia do pokoju i na sesję filmową
Jedną z jego bohaterek jest Sinead Farelly. 31-letnia była reprezentantka USA, która przeszła na piłkarską emeryturę, opowiedziała o kilku sytuacjach z lat wspólnej pracy z Rileyem (2010-2015), w których czuła się zmuszona do uprawiania seksu z dwa razy starszym od siebie trenerem. Pamięta m.in. zaproszenie do hotelowego pokoju po wieczorze pełnym alkoholu w 2011 r., gdy oboje pracowali w New York Fury.
Później zmieniały się okoliczności i kluby, ale scenariusz się powtarzał, bo Riley nawet w nowych klubach ściągał Farelly do swej drużyny. Jak opisuje The Athletic, Farelly pewnego razu uprawiała seks z trenerem i koleżanką z drużyny, również po wieczorze zakrapianym alkoholem. Po każdym spotkaniu próbowała wymazać ten wieczór z pamięci. Riley tłumaczył jej zresztą, że tę "tajemnicę zabiorą do grobu". Piłkarka wspomina, że miała w tamtych czasach ataki migreny, w pewnym momencie czuła, że nie może normalnie funkcjonować i grać w piłkę nożną, a to, co się wokół niej dzieje, było wręcz paraliżujące.
Kolejną z rozmówczyń dziennikarzy The Athletic była Mana Shim, piłkarka, która większość kariery spędziła w zespole Portland Thorns FC . Shim opisała, jak po jednym z wieczorów w barze trener zaprosił ją i Farelly do pokoju i zmusił, by się nawzajem pocałowały. Zapowiedział, że jeśli spełnią prośbę, zespół uniknie wyczerpującego treningu.
Obie przyznają, że trener wysyłał im też dziwne zdjęcia, a raz zaprosił Shim na "sesję filmową" w swoim pokoju hotelowym, a potem przywitał ją tam ubrany tylko w bieliznę.
Ale oskarżeń wobec Rileya było więcej. Dziennikarze The Athletic spotkali się z kilkunastoma piłkarkami, które przyznały, że trener robił nieodpowiednie uwagi na temat ich wagi czy orientacji seksualnej i dziwnie się zachowywał. Żadna, prócz Farelly i Shim, nie chciała podać szczegółów pod nazwiskiem.
Trener zaprzecza, ale stracił licencję
Choć sprawa wyszła na jaw na początku października, Amerykańskie Stowarzyszenie Trenerów (NSCAA) już zareagowało. Zachowania Rileya nazwano "odrażającym i niedopuszczalnym". Władze NSCAA cofnęły też trenerską licencję Rileyowi. Szkoleniowiec nie zgadza się jednak z zarzutami. Twierdzi, że nigdy nie uprawiał seksu z piłkarkami, nie czynił seksualnych podtekstów i nie namawiał do seksualnych zachowań.
Wszystko to, co działo się wokół tej sprawy, odsunęło na dalszy plan samą grę. "Ostatnie dni i spora część tego sezonu była niesamowicie traumatyczna dla naszych zawodniczek" – mówiła Lisa Baird, szefowa ligi NWSL. Tłumaczyła w ten sposób, dlaczego zdecydowano odwołać w całości ostatnią ligową kolejkę. Sama niedługo potem złożyła rezygnację ze stanowiska.
Sprawa Rileya nie jest bowiem pierwszym trenerem, który w tym sezonie był oskarżany o niewłaściwe zachowania wobec zawodniczek. W tym sezonie pracę z tego powodu straciło już trzech szkoleniowców. A czwarty - Farid Benstiti - po przedstawieniu podobnych zarzutów zrezygnował sam.
"Albo chciał cię przelecieć, albo zniszczyć"
"Albo chciał cię przelecieć, albo zniszczyć" - twierdziły zawodniczki trenera Boba Birardy, który prowadził drużynę Vancouver Whitecaps oraz kanadyjską reprezentacji kobiet U-20. The Guardian, który udostępnił im łamy, opisał, że piłkarki starały się walczyć z patologicznymi zachowaniami Birardy, ale jednocześnie bały się, że zostaną zepchnięte na margines, a ich dalsze kariery staną pod znakiem zapytania. Zresztą wcześniejsze próby sygnalizowania nieprawidłowości kończyły się tym, że sprawę zamiatano pod dywan.
Dopiero rok po tym, jak wyraźnie poinformowano Vancouver Whitecaps o zachowaniu szkoleniowca, a część informacji opublikowano w sieci, Birarda został zwolniony za niewłaściwe zachowania seksualne. Publicznie sprawę przedstawiano jednak jako "wzajemne rozstanie". Kanadyjski związek życzył mu nawet powodzenia na dalszej drodze i nie precyzował prawdziwych powodów odejścia trenera.
Choć trudno się ich nie domyślać, tym bardziej że pod koniec 2020 r. Birarda został oskarżony o dziewięć przestępstw seksualnych. Prokurator zarzucił mu też znęcanie się nad czterema zawodniczkami.
Victor Montagliani, który niegdyś pracował w kanadyjskim związku piłkarskim i wyciszał prawdziwe powody rozstania z Birardą, dziś jest prezesem Concacaf i wiceprezesem FIFA. Organizacji, która właśnie wyraziła "głębokie zaniepokojenie" i rozpoczęła dochodzenie w sprawie, która nagle stała się bardzo medialna.

Offenbar hast du diese Funktion zu schnell genutzt. Du wurdest vorübergehend von der Nutzung dieser Funktion blockiert.

Skandal, który ma twarze znanych polityków
"Włożył mi palce do ust, wyszeptał do ucha: Jak ambitny jesteś?" – po raz pierwszy modele oskarżają o molestowanie
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU USTAWIENIA ZAAWANSOWANE
- Miałyśmy wchodzić na salę dwójkami i stać przez całą noc przy stolikach. Organizatorzy powiedzieli nam, że będziemy serwować jedzenie. Zrozumiałyśmy, że nie zatrudniono nas wcale do pracy kelnerek – opowiada jedna z hostess. Na przyjęciu charytatywnym dziewczyny potraktowano jak panie do towarzystwa.
- Oni jedli, my stałyśmy nad nimi i miałyśmy ich zagadywać – wspomina Anna w rozmowie z BBC. Pracowała jako hostessa podczas przyjęcia charytatywnego. Imprezę co roku organizuje elitarny Presidents Club. Zrzesza polityków i znanych brytyjskich biznesmanów. Od kilku dni media żyją skandalem, jaki wybuchł po tym, gdy dziewczyny zaczęły mówić, co działo się podczas tego "wyjątkowego wieczoru".
- To było naprawdę dziwne uczucie. Niektórzy mężczyźni sami nie do końca rozumieli, co my robimy na tej imprezie. Rozmawiali z nami, byli bardzo uprzejmi. Ale byli też ci... rozumiesz... trochę obrzydliwi, dotykali nas. Próbowali łapać nas za ramię, obejmować w talii. Zapamiętam szczególnie jednego. Podszedł do mnie, złapał mnie za pośladek – wspomina Anna.
- Najpierw zaproszono nas na próbę. Miałyśmy wchodzić na salę dwójkami i stać przez całą noc przy stolikach. Organizatorzy powiedzieli nam, że będziemy serwować jedzenie. Wieczorem okazało się, że wszystko już było podane na stołach. Więc ktoś powiedział, że będziemy podawać alkohol. Tyle że i on stał na stołach. Na sali był bar. Zrozumiałyśmy, że nie zatrudniono nas wcale do pracy kelnerek – opowiada.
Hostessy dostały tylko polecenie: "Macie zabawiać gości". Niektórzy panowie potraktowali to dosłownie.
- Były wśród nas dziewczyny, którym takie zachowanie się podobało. Siedziały z mężczyznami, pozwalały karmić się owocami. Wiele z nich dostawało potem wizytówki, oferty pracy, głównie jako nianie. Tego wieczoru pracowały wśród nas też młode dziewczyny. Miały może 19 lat. Niektórzy goście nie chcieli, by siedziały przy ich stole. Mówili, że są zbyt młode, by potrafiły ich odpowiednio zabawić – mówi Brytyjka.
Przyznaje wprost: "Czułam się jak pani do towarzystwa". Nie do takiej pracy została zatrudniona.
- Córka nie wiedziała, jak mi ma to wszystko opisać. Odebrałam ją z pracy, nie chciała opisywać, jak poszło. Potem przyznała, że bała się mówić o tym, co zobaczyła tego wieczoru, bo w końcu to byli znani politycy, biznesmani. Nie chciałam tak tego zostawić. Następnego dnia zadzwoniłam na policję. Nie śpieszyli się z przyjazdem. W końcu powiedzieli nam, że nie wiele mogą zrobić, bo jeśli dorośli mężczyźni chcą zatrudnić kobiety na obiad , to to nie jest nielegalne. Byłam wściekła – opowiada mama dziewczyny, również w rozmowie z BBC.
O tym, co działo się w Presidents Club, wiedzieli do tej pory nieliczni. Prawdziwy skandal wybuchł, gdy dziennikarka "Financial Times" zatrudniła się jako jedna z hostess podczas tegorocznego przyjęcia i wszystko opisała w swoim reportażu. Opowieść Madison Marriage wstrząsnęła opinią publiczną. I ośmieliła inne hostessy, do opowiedzenia swojej wersji.
– Ostrzegano mnie, że mężczyźni mogą być natrętni – relacjonuje w studiu BBC. – Ręce na spódniczce, na biuście, w talii, pojawiające się nagle na twoim brzuchu – wymienia. Doświadczenia innych dziewczyn były jeszcze gorsze.
Dwa dni przed wydarzeniem, agencja wysłała wiadomość do hostess z instrukcją, że powinny wziąć ze sobą "czarne, seksowne buty", a także mieć na sobie czarną bieliznę. Co więcej, makijaż i fryzura dziewczyn miała być odpowiednia dla "seksownego miejsca z klasą". W czasie wydarzenia prowadząca agencję Caroline Dandridge poinformowała dziewczyny, że jeśli mężczyźni będą "zbyt natrętni", powinny zgłosić się do niej.
28-letnia kobieta skarżyła się później, że w czasie wydarzenia wielokrotnie łapano ją za pośladki, nogi i inne części ciała. Jeden z mężczyzn zaprosił ją do swojego pokoju hotelowego na górze.
Inna hostessa, 19-latka, przyznała, że wciąż pytano ją, czy jest prostytutką. – Nigdy wcześniej tego nie robiłam i już nigdy nie zrobię. To było przerażające – powiedziała potem.
Co więcej, jak ustaliła brytyjska gazeta, około północy jedna ze znanych osób zwróciła się wprost do jednej z dziewcząt: "Chcę, żebyś wypiła ten kieliszek szampana, zerwała swoje majtki i zatańczyła na tym stole".
Zdaniem "Financial Times" podobne sceny miały miejsce przy wielu innych stolikach. "Hostessy zeznały, że mężczyźni kładli ręce na ich spódniczkach. Jedna z nich powiedziała, że pewien mężczyzna pokazał jej swojego penisa" – czytamy w relacji z tego wydarzenia. Już na samym początku obiadu jeden z mówców przywitał gości słowami: "Witajcie na najmniej poprawnym politycznie wydarzeniu roku", co sugerowało ciche przyzwolenie na molestowanie hostess.
W wydarzeniu wzięło udział 360 najbardziej wpływowych biznesmenów, polityków, byłych członków Izby Lordów, producentów filmowych, finansistów i przedsiębiorców. Wyłącznie panowie w dojrzałym i starszym wieku w swoich najbardziej eleganckich garniturach. Podczas obiadu i charytatywnej aukcji asystowało im 130 hostess z agencji Artista.
25-letnia hosstesa wyznaje w rozmowie z "Daily Mail": - Po przyjeździe na miejsce dostałam do podpisania taką nieformalną umowę, że nie będę opowiadać o tym, co stanie się na przyjęciu. Potem podali mi kieliszek wina. W tej pracy zdarzyło mi się to po raz pierwszy. Zeszłam na dół i zapytałam inną dziewczynę, co niby mamy robić. Odpowiedziała tylko, że dobrze się bawić. Wszędzie byli mężczyźni. Dziewczyny siedziały im na kolanach, dolewały szampana. Podeszło do mnie czterech mężczyzn. Powiedzieli, że mają pokój na górze. Zaproponowali kokainę. To nie było przyjęcie, a impreza z dziwkami.
19-latka, również hostessa tego wieczoru: - Podszedł do mnie starszy mężczyzna. Na oko 70 lat. Zapytał, czy będę z nim uprawiać seks za 50 tys. funtów. Powiedziałam, że nie. Wtedy zapytał, czy zgodzę się za 75 tysięcy. Był przekonany, że jestem prostytutką. Powiedziałam mu, ile mam lat. Usłyszałam: "Moja najmłodsza córka jest starsza od ciebie. Podoba mi się, że jesteś taka młoda". Nie chciałam tam być. Zamknęłam się w toalecie. Po jakimś czasie przyszła po mnie inna dziewczyna i razem wyszłyśmy.
- Nie zdawałam sobie sprawy, że coś takiego się dzieje. Takie zachowanie jest niedopuszczalne – powiedziała premier Teresa May, gdy w mediach pojawiły się nazwiska polityków, którzy brali udział w imprezie.
Na liście gości był m.in. wiceminister edukacji Nadhim Zahawi (ostatecznie stracił stanowisko w rządzie), Makram Azar – wiceprezes Barclays, Johnathan Mendelsohn – polityk, lobbysta, jego żona jest wiceprezeską Facebooka na rynek europejski. Panowie w tak elitarnym gronie mieli zbierać na szczytny cel. Licytowano na przykład talon na wizytę w ekskluzywnym klubie ze striptizem, obiad z ministrem spraw zagranicznych, z szefem banku centralnego. Po ujawnieniu szczegółów imprezy brytyjskie MSZ i Bank Anglii zaprzeczyły temu, że wyraziły zgodę na przekazanie takich zaproszeń na licytację.
Od sprawy próbują odciąć się wszyscy wpływowi politycy i biznesmani. Presidents Club zawiesił działalność. I co dalej? Trudno powiedzieć. Politycy krzyczą o tym, że trzeba zaostrzyć prawo. Tylko jak? Zabraniając mężczyznom spotykać się na większych imprezach? Kontrolować każdą imprezę zorganizowaną w kraju? Jednak sprawa Presidents Club w epoce #metoo szybko nie zostanie zamieciona pod dywan.
Miejsca takie jak londyński klub to relikt przeszłości, którego podstawą jest przekonanie, że mężczyźni mogą więcej. Elitarne grono, które potrzebuje kobiet do zabawy. Tak było od lat. Majętni biznesmani, alkohol i piękne kobiety. Hostessa w ich mniemaniu równa się prostytutce. Ten czysty seksizm podsycają pracownicy agencji zatrudniających hostessy. Z opowieści Brytyjek wynika, że żadna z nich nie wiedziała, jak będzie wyglądało przyjęcie charytatywne. Można to zganić na naiwność, owszem. Tylko czy to kobiety winne są całej tej sytuacji? Bo zgodziły się przyjąć pracę hostessy?
Traktowanie hostess jak prostytutki to temat, który nie dotyczy tylko londyńskich klubów czy w ogóle Wielkiej Brytanii. Hostessy wykorzystywane są jak towar na pokaz także w Dolinie Krzemowej, w sercu amerykańskiego przemysłu i technologii, które ciągną ten kraj ku przyszłości. Tylko zachowanie mężczyzn ciągnie go w przeciwną stronę – tak w kierunku średniowiecza.
Jak donosił "Bloomberg", agencje modelek z San Francisco wysyłają dziewczyny na imprezy dla programistów. Mają "upiększać" przyjęcia i zagadywać gości. Amerykańscy dziennikarze twierdzą, że nie chodzi tylko o niewielkie firmy, ale także o
Murzyni przekupili MILF
Blondi rozkłada nogi przy mężu
Kotku, zrób mi loda

Report Page