Zandberg - czyli największy truteń na lewicy

Zandberg - czyli największy truteń na lewicy

Wyborca lewicy

Może zacznę od tego co skłoniło mnie do napisania tego tekstu. Bardzo cieszy mnie lewicowa koalicja, podobnie jak cieszyła mnie w 2015 i jak, mimo aktualnego zawodu, cieszyło mnie powstanie partii Razem. To co mnie nie cieszy, to poczucie, że Zandberg traktuje lewicowego wyborce jak frajera, któremu można powiedzieć cokolwiek, a na koniec sprzedać innym politykom. Po ostatniej konferencji przemyślałem co wniósł do polskiej lewicy pan Adrian, skoro ideowość i stałość przekonań na której miała być budowana "inna polityka" okazała się sprawnym PR-em dzięki któremu sprywatyzował partię za jedynkę. Spójrzmy co zrobił lider partii Razem i jaki jest bilans zysków i strat zanbergowskiego projektu "narcyz".

Brak lewicy w Sejmie, 50 straconych posłów, czyli 4 lata Zandberga na lewicy

Wróćmy do roku 2015. Mamy bardzo szeroką koalicję lewicową, szerszą niż aktualnie ogłoszona. Dogadali się wszyscy, jest SLD, jest Twój Ruch (czyli poprzednik Wiosny), są Zieloni, PPS, Unia Pracy. Mamy nawet liderkę zamiast kolejnego smętnego pana, bo cała lewica dojrzała do stworzenia lewicowej listy nie tylko z nazwy, ale też ducha. Cała? Nie, jest jeden człowiek który postanowił postawić opór zjednoczeniu i uprzykrzyć życie lewicy. Kosztowało to nas, 1,7 miliona lewicowych wyborców, 50 posłów, reprezentację w sejmie, a całą Polskę 4 lata samodzielnych rządów PiS.

Wtedy jako powód powstania Razem podawane było obrzydzenie nielewicowym SLD. Zandberg nie tylko nie chciał dołączyć do szerokiej koalicji na lewicy (albo tak mówił, bo nie miał szansy na jedynkę), ale też wprost odmawiał jej jakiegokolwiek związku z lewicowością mówiąc "Zupełnie nie rozumiem dlaczego mielibyśmy rozmawiać o Zjednoczonej Lewicy inaczej niż rozmawiamy o PO, czy o PiS-ie, to jest dla mnie kawałek tego samego establishmentu".

Tylko jak się okazało lewicowe przekonania którymi mamił wyborców Zandberg, i z pomocą których uzasadniał wbicie noża w plecy lewicowej koalicji to tylko pusty slogan, wystarczyło, że Czarzasty obiecał mu jedynkę i sejmową dietę, a SLD stało się dla Zandberga ideałem lewicowości.

Podobnie ma się sprawa z Wiosną, jeszcze kilka miesięcy temu Zandberg odrzucał propozycję wspólnego startu, wściekle atakował Biedronia za neoliberalizm... ale przecież Biedroń nie chciał dać jedynki Zanbergowi.

Na szczęście przed tymi wyborami i Wiosna, i SLD, zrozumiały co trzeba dać Zandbergowi, żeby mówił o nich "lewica". Jak PiS albo PO zaproponuje mu tekę ministra to będzie wprowadzał podatek liniowy, w końcu to ten sam establishment co SLD?

W 2015 głosowałem na Razem, i przez lata broniłem tej decyzji, antysystemowa lewicowa partia miała prawo startować osobno, ale miała być nowym początkiem i nową jakością, "inną polityką". Okazało się, że Zandberg najpierw wbił nóż w plecy lewicowej koalicji, był to ciężki cios dla wyborcy lewicy. Potem w cztery lata uśmiercił partię Razem, która mimo ogromnej subwencji oddanej przez wyborców w ręce Zanberga straciła większość poparcia, dużą część cennych aktywistów (to zadziwiające jak niewiele osób które kojarzyłem na początku z Razem w nim wytrzymał), ale przede wszystkim przez cztery lata nie zbudował na lewicy nic, poza kolejną przystawką do SLD.

Na koniec sprzedał trupa projektu antyestablishemntowo-lewicowego, establishmentowi któremu odmawiał lewicowości.

Nie wiem po co Zandberg z poparciem 1.2% w tej koalicji, zakładam, że po to żeby nie dalej nie szkodził lewicy. Rozumiem Czarzastego, to polityk pragmatyczny i nigdy nie ściemniał ludziom o idealizmie. Szkodzenie przez Zandberga szansom polityków lewicy na mandaty pewnie można powstrzymać tylko płacąc Zanbergowi miejscem. Ale może znajdzie się jakiś basen którego szefem mógłby zostać, z pewnością do twarzy mu w czepku? Lewica, jeśli ma odzyskać władzę w Polsce będzie potrzebowała przez wiele lat pracowitych pszczółek, leniwy truteń który niszczy pracę innych ludzi lewicy dla osobistych korzyści zawsze będzie ten projekt ciągnął w dół, niezależnie od tego jakie kłamstwa będzie o tym opowiadał.

Żałuję, że głosowałem na Razem w 2015. Nawet nie dlatego, że nic z tego nie wyszło, tylko dlatego, że zostałem oszukany. Gdyby Zandberg czy Konieczny mieli honor, gdyby inna polityka była możliwa, to po latach mówienia wyborcom, że nigdy nie pójdą z SLD, wspieraliby teraz jedną listę lewicową, pomagaliby w kampanii, ale sami by nie startowali. Pewnie się to nie stanie, bo cała historia Razem pokazuje, że o ciepłe posadki chodziło, pozostaje więc powiedzieć, Kurica nie ptica, Zandberg nie nowa lewica.

Report Page