Zaliczanie nauczycielki na biurku
🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Zaliczanie nauczycielki na biurku
przez Eliza Wydrych Strzelecka 20 września, 2015
przez Eliza Wydrych Strzelecka 20 września, 2015 238 komentarzy
Jestem najważniejsza 13 września, 2020
Kojarzycie mój tekst o przepisie na perfekcyjny poranek? Otóż okazało się, że „normalny” człowiek nie ma czasu na śniadanie w łóżku czy poranną aktywność: tylko osoby bezrobotne i bezdzietne mogą sobie pozwolić na przyjemności o poranku, a ja nie znam życia, bo jestem tylko blogerką. „Prawdziwe życie zaczyna się w momencie, kiedy urodzisz dzieci – dopiero wtedy będziesz mogła się wypowiadać na jakikolwiek temat”. Dało mi to do myślenia, bo słyszałam już kiedyś coś podobnego. Słyszałam te bzdury wielokrotnie.
Kiedy byłam w gimnazjum, mówiono mi, że dopiero w liceum zacznie się prawdziwa nauka, a jeśli w gimnazjum miałam piątki, to w liceum będę miała trójki, bo tam jest tak wysoki poziom. W liceum natomiast mówiono mi, że to na studiach zacznie się masakra. Jeden wykład trwa 1,5 h, a nie 45 min – jak lekcja w szkole. Poza tym sesje, egzaminy, zaliczenia… makabra!
Na studiach słyszałam, że to PO studiach zaczynają się schody, bo trzeba znaleźć pracę, uniezależnić się i założyć rodzinę. Faktem jest, że już na drugim roku studiów byłam niezależna finansowo, miałam serwisy z grami i rozwijałam blog, bo czułam w tym ogromny potencjał. Gdzie to straszne i prawdziwe życie, przed którym tak mnie ostrzegano?
Po kilku latach spotykania się z moim facetem mówiono mi, że narzeczeństwo to sielanka! Motylki w brzuchu, zauroczenie i maślane oczy. Po ślubie wszystkie się zmieni! Nie będzie już czasu i miejsca na czułości. Szara smutna rzeczywistość i rutyna. Kolejna bzdura, którą zweryfikowało życie.
I na koniec mój ulubiony cytat: „Przyjdą dzieci, to dopiero się zadzieje”. Całe Twoje życie wywróci się do góry nogami! Zapomnij o wypadach z koleżankami, o manicurze czy maseczce na twarz! Przestaniesz patrzeć na swojego męża tak jak kiedyś, bo numerem jeden będą dzieci!
Czy ja jestem jakaś dziwna? Dlaczego żadna z tych przepowiedni się nie sprawdziła? Z niecierpliwością czekałam na każdy z tych etapów w moim życiu, witałam je z otwartymi ramionami i brałam z nich wszystko co najlepsze. Jestem szczęśliwa – i to w każdym tego słowa znaczeniu.
Fakt, nie mam jeszcze dzieci, zapewne sporo się zmieni, kiedy się pojawią, ale żeby od razu rezygnować z przyjemności, siedzieć tylko w domu i podgrzewać mleko? Genialnie skomentowały to Bata i Andanowa.
Nie znoszę tego całego ‚straszenia’ i komentarzy: „Ty to masz fajne życie bo nie masz dzieci, ‚normalnej’ pracy na etacie i pewnie jeszcze ‚złapałaś’ bogatego partnera etc… Sami kreujemy swoją rzeczywistość. Chcesz mieć dzieci i siedzieć w domu – Twój wybór. Daje Ci to szczęście – świetnie! Są też matki, które trochę inaczej patrzą na aspekt macierzyństwa. Po porodzie wracają do swojej pracy (która je motywuje i daje masę satysfakcji). Jesteś sfrustrowana siedząc w domu? – zmień to! [/quote]
Hej, na wszystko jest czas, taka kolej rzeczy. Każdy przeżywa to po swojemu i wykorzystuje czas tak jak chce. Po co się wzajemnie „straszyć” jak to będzie „źle”. Nie będzie 🙂 Wierzę, że wszystko da się jakoś zorganizować!
Mam dwójkę dzieci, a dom prowadzimy z mężem po partnersku. Nie jestem od prania czy gotowania, dzielimy się obowiązkami. Mam czas dla siebie. To u mnie podstawa! Jeśli ja jestem nieszczęśliwa i sfrustrowana moje dzieci też takie będą.
Dziewczyny świetnie to podsumowały. Zgadzam się z nimi w 100%. Każdy jest kowalem swojego losu – brzmi banalnie, ale to prawda. Otrzymuję setki komentarzy od szczęśliwych mam, które piszą, jak świetnie potrafią zorganizować sobie dzień. Oczywiście, nie zawsze jest różowo, ale dają radę i mają czas dla siebie. To bardzo budujące.
Dajcie znać, przed czym Was ostrzegano! I czy Waszym zdaniem macierzyństwo to same wyrzeczenia?
Mnie straszono/ostrzegano przed tym, że nie będę miała życia na studiach medycznych. Nie będę miała czasu na dbanie o siebie, codzienne przyjemności, o chłopaku i spędzaniu wspólnego czasu lepiej zapomnieć.
Dzisiaj jestem szczęśliwą studentką V roku, od 5 lat z tym samym chłopakiem (od miesiąca narzeczonym), tak samo jak ja z medycyny, widujemy się praktycznie codziennie, kiedy tylko możemy wychodzimy do kina, restauracji…W miarę regularnie uprawiam sport.Codziennie mam 'zrobione' włosy, makijaż, zawsze przygotowany przez siebie manicure i przy okazji jestem nauczona na wszystko. A odpowiedzią na to jest dobra organizacja czasu 🙂 Nie marnuję czasu na czynności, które tylko go pochłaniają a nic nie dają w zamian. Zamiast oglądania telewizji wolę utrzymywać kontakt ze swoimi dobrymi przyjaciółkami, nawet jeśli jest tylko telefonicznie-facebookowy. Jestem prawie na finiszu studiów i już słyszę głosy : nie będziecie się widzieć, będziecie się wiecznie mijać, to potrwa rok czy dwa i wszystko się rozpadnie, a dzieci…nawet nie myśl.
Wolę poznać to na własnej skórze i jak zwykle dać sobie radę 😉 A wszystkie głosy które są na 'nie’…mam wrażenie, że wiecznym straszeniem próbują na siłę zatuszować swoje lęki czy niepowodzenia… Udanej niedzieli wszystkim 😉
Jestem mama 8-miesiecznej coreczki i jest wyjatkowo wymagajaca;) ale w zyciu nie zamienilabym macierzynstwa na inny scenariusz mojego zycia:) tak naprawde to od czasu kiedy ona sie pojawila wiem co to dobra organizacja i wychodzimy nawet czesciej niz wczesniej (mimo ze dziadkowie daleko) bo chcemy malej zapewniac jak najwiecej atrakcji i w przyszlosci wspomnien;) fakt moze nie zawsze w domu jest idealnie posprzatne ale nie spedza mi to snu z powiek:) w międzyczasie znajduje czas na pisanie pracy mgr i tworzenie planu na swoj biznes ale to dopiero po drugim dzieciaczku;) zreszta usmiech i kazda nowa umiejetnosc malej- bezcenne!
Wszystko kwestia zorganizowania się, ustalenia planu dnia i równocześnie wrzucenia na luz. Nie lubię straszenia porodami, macierzyństwem itd. Owszem, jako matka podwójna czasu dla siebie mam mniej i są pewne ograniczenia. Ale duże znaczenie ma tu nasze nastawienie i ogólna chęć do działania oraz kreatywne wykorzystanie czasu, a nie jego marnowanie. 🙂
Mamy podobnie… Razem z mężem zrezygnowaliśmy z pracy na etacie i żyjemy naszą pasją. Co chwilę słyszymy ze nie znamy życia bo nie mamy kredytu na 40 lat, nie mamy dzieci i szefa stojącego nad głową. Czasami mam wrażenie, ze boli ludzi to ze jesteśmy szczęśliwi, cieszymy sie sobą. Chcemy mieć dzieci i bardzo ciekawi jesteśmy tego etapu w naszym życiu. Pozdrowienia dla osób które chcą żyć inaczej 🙂
Z ciekawości przeczytałam Twoją poprzednią notkę i uważam (ze zdziwieniem), że komentarze tych osób z dziećmi były w zdecydowanej mniejszości. Naliczyłam ich raptem pięć i nie zauważyłam, żeby któraś autorka Cie jakoś personalnie atakowała. Co więcej, to właśnie autorki tych 5 komentarzy zostały zaatakowane: zarzucano tym dziewczynom wylewanie swoich frustracji, lenistwo, brak chęci do zmiany w swoim życiu 😐 Sama nie mam dzieci, ale czasem trudno mi pogodzić pracę i obowiązki domowe. Dostałaś informację, że ciężko jest wykonać Twój plan, mając dzieci i nie rozumiem, dlaczego odebrałaś to jako „straszenie”. Po prostu Twojego bloga czytają osoby o innym stylu życia, niż Twój, ale to chyba zaleta, że masz różne czytelniczki.
Sporo komentarzy usunęłam bo były zbyt chamskie by je opublikować 🙁
Zgadzam się w zupełności. Ile jest osób/rodzin żyjących tak jak ty? Umowmy sie ze nie jest to nawet 1 procent społeczeństwa. Jezeli budzet 4osobowej rodziny wynosi4000 tys a mama i tata pracują po godzinach zeby kupić dzieciom podręczniki to nie dziwię się że nie będą stosować Twoich wskazowek. Tak na marginesie to uważam że prowadząc bloga powinnaś nastawić się na różne opinie i nie obrażać się tak latwo. Nie tylko Twój styl życia jest słuszny i chyba o tym zapomnialas. Ja się nie dziwię ze ludzie Ci zazdroszczą jeżeli nie widzą możliwości wyrwania się ze swojego życia. P. S. Mozesz usunąć moj komentarz. Pozdrawiam
Ja poproszę t-shirt z napisem „We are the 1%”
Basiu, ten blog to nie TVP na które wszyscy się składają i misyjny charakter. Jak każdy blog jest adresowany do części społeczeństwa. Tak samo jest z blogami dla matek, ćwiczących, szukających pracy …
BASIA skąd te statystyki? 1%? Z całym szacunkiem, ale nie sposób ze wszystkimi wpisami trafić w gusta wszystkich czytelników.
Wpadam na tego bloga i śledzę wpisy Fashionelki, ponieważ jej styl życia jest zbliżony do mojego. Nie harujemy w korpo, mamy nienormowany czas pracy, nie mamy dzieci, za to mamy psy (ja akurat jednego), lubimy zdrowy tryb życia, smaczne, zdrowe jedzenie i lubimy jakość. Dlatego tu jestem.
Nikt nam – kobietom żyjącym w taki sposób nie wmówi, że robimy coś źle. I gadanie w stylu „nie masz dzieci to masz czas na maseczki” jest totalnym nieporozumieniem, bo posiadanie dziecka to wybór. Chyba powinna się taka matka w pierwszej kolejności cieszyć z macierzyństwa a nie narzekać, że nie ma czasu nałożyć sobie maseczki na twarz albo wklepać krem ujędrniający w tyłek.
Nikt nie twierdzi, że inny styl życia, niż reprezentuje autorka bloga jest „niesłuszny”. Za to z tego co czytam, to właśnie do jej trybu życia są zastrzeżenia. I w ogóle jaki to jest ten „słuszny styl życia”?
Niestety póki nie nauczymy się cieszyć z sukcesów i szczęścia innych, póty będziemy wzajemnie sobie zazdrościć i poprawiać humor poprzez psucie go innym.
Zgadzam się z opiniami Agnieszki i Kasi. Nie odebrałam komentarzy z poprzedniego wpisu za atakujące Cię, a raczej za zwykły komentarz jak to jest u nich inaczej odkąd mają dzieci (Papuga z USA). Ot zwykły komentarz. Nic personalnego a taki raban ze strony innych. Smutne
Mam 9-cio miesięcznego szkraba i wiadomo, że na początku czekały wyrzeczenia, bo dziecko potrzebuje nas praktycznie 24h (fryzjer po 3 miesiącach od porodu, makabra 😉 ). Ale teraz jak Młody jest już bardziej samodzielny i bez problemu zostaje z babcią/tatą/opiekunką parę godzin to żaden problem wyjść na kawę z koleżanką, do fryzjera czy kosmetyczki 🙂 A wieczorem jak zasypia ok.20-21 to można poczytać książkę, obejrzeć film, zająć się hobby czy napić się wina z mężem/przyjaciółką. Dom na błysk może poczekać 🙂 O pracy się nie wypowiem ponieważ zdecydowanie spełniam się jako „kura domowa” 😉
Świetny wpis ! Nie znoszę jak ludzie tak narzekają. Życie jest przecież takie piękne !!
Nigdy w życiu nie pojme takiego straszenia, ale to jest chyba ulubione zajęcie matek frustratek… Zasada jest prosta,jeśli rodzi się dziecko i zamiast nauczyć je żyć w swoim świecie nagle wywracamy swoje życie do góry nogami,to później codzienne utrapienie mamy na własne życzenie. Mam 23 lata, jestem w szczęśliwym związku od 9 lat (od 4 w małżeństwie),mam wspaniała 3 letnia córkę a w grudniu urodzi się druga,jestem szczęśliwa,zadbana kobieta,która realizuje się zawodowo,rozwija się a jednocześnie mam już w życiu to co najważniejsze czyli rodzinę,która naprawdę tylko dodaje życiu kolorów. Moja córka od zawsze śpi do 8-9,bo wiem ze rolety zacirmniajace to jeden z najlepszych wynalazków dla matek i od początku uczyłam ja niejako,że do 7 co najmniej to jest noc. Nigdy nie wstawalam od ciepłego posiłku,bo dziecko chce się bawić i ma fochy itp. Jeśli żyjemy we wzajemnym szacunku i zrozumieniu dla potrzeb wszystkich to naprawdę jest fajnie,nie dajmy się zwariować! Tak jak napisałaś,każdy jest kowalem swego losu,więc… Będzie dobrze! 😉 mam nadzieję,że jeszcze trochę i będę mogła Ci pogratulować spełniania się w nowej roli :*
Wiesz co, Wikilistka, dziecko raczej nie ma fochów. Ma potrzeby. Jak każdy. Już sam język i sposób wypowiadania się o dzieciach nie świadczy o tym, że rolę matki traktujesz jak część swojej pracy czy misji w życiu. Wielkie dzięki za matkę, która wpasowuje dziecko w swój świat, bo przecież swojego do dziecka nie dostosuje. Szkoda maluchów.
Od dwóch miesięcy jestem mamą, nie zamierzam wracać przez rok do pracy, ale to mój wybór. Mam czas na maseczki, nawet na peeling kawowy 😉 mam przyjaciół którym nie przeszkadza ma spacerze moja córka, mam faceta, którego kocham, z którym wieczory są dla nas i liczy się on dla mnie tak jak wcześnie 😀 owszem, życie się zmienia, ale w zmianach znajdujemy plusy 🙂 pozdrawiam
Eliza z tymi poziomami nauki super opisalas ! tez to slyszalam haha i ogolnie sporo racji w tym wpisie. nalezy robic swoje i tyle. jezeli masz zycie ktore kochasz to po co sie przejmowac takimi komentarzami. pozdrawiam 😉
Eliza, jeśli to nie problem – AndAnowa 🙂 Cieszę się, że mój komentarz trochę Cię pocieszył! Nie ma co się przejmować, wciąż będzie jakieś „zobaczysz jak będzie…”
Aaa! Przepraszam! Zapomniałam tez podlinkować do Twojego bloga 🙂
To ja dziękuję za Twój świetny komentarz. Wiesz, że to głównie on zainspirował mnie do napisania tego tekstu? 🙂
Domyśliłam się czytając początek. 😉 Inspiracja nie miała wielu kilometrów do pokonania, bo pisałam ze Świdnika. 😉 hehe. Pozdrawiam! 🙂
ooo, pozdrowienia współmieszkanko! 🙂 czy tylko ja mam tę frustrację, że mieszkam tak blisko, jeżdżę do Lublina często, chodzę niemalże tymi samymi drogami a jeszcze nigdy nie spotkałam Fash?! zawsze mam nadzieję, że uda mi się cie wyhaczyć i zamienić słowo 🙂
Ja jestem dopiero w trzeciej klasie gimnazjum, a już słyszę, jak teraz mam fajnie i jak później będzie strasznie… Już w podstawówce mówili : ,,teraz się ciesz, bo gimnazjum to nie przelewki” albo ,,później to się zaczną schody”… mhmmm… jakoś dalej czekam i tych schodów nie widzę… miła atmosfera, fajna klasa, świetni nauczyciele i wcale nie tak dużo nauki… 🙂 więc dziewczyny!! to wszystko co nam mówią – to po prostu takie typowe dla sytuacji formułki, nie dajcie się im zwieść i róbcie swoje 😀 bo przecież jak nie my, to kto? 🙂 trzymajcie się i powodzenia 🙂
Ech… no masakra 🙂 dzieci = koniec życia , ja zaszłam w drugą ciążę to się zaczęło mówienie, że teraz to już mnie nic w życiu nie czeka, nic nie osiągane i wszytko pozamiatane …. Jakoś się tym nie przejęłam. Nie miałam do pomocy babć, cioć i nikogo kto zająłby się dziećmi abym na chwilę mogła sama pobyć, jedynie mąż..który musiał pracować. Trzeba było być twardym i odpornym na wiele, ale przy dobrej organizacji można wszytko. Dziś moje dzieci mają 5 lat i 3,5 roku , ja mam 28 lat, skończyłam 3 kierunki studiów, prowadzę dobrze rozwijającą się firmę od ponad 2 lat i wiem , a moje dzieciaki mają kochaną i wspaniałą mamę dla siebie zawsze kiedy chcą. Wiem , że przy odrobinie chęci, samozaparciu i wyznaczeniu celów oraz organizacji można mieć czas na wszytko . A i dla tych co mówią nie da się wszystkiego pogodzić… mam czas na koleżanki, wyjazdy, imprezy i codziennie bieganie 🙂 Da się ?! Da się 🙂 Tyłki w górę i zamiast się użalać trzeba się dobrze zorganizować i ot , cały sekret tych co potrafią 🙂
Karolina, super! Dzięki za ten komentarz. Czyli jednak DA SIĘ! 🙂
Z całym szacunkiem , ale nie wierzę, że mając do pomocy tylko jak sama piszesz pracującego męża udaje Ci się pogodzić pracę, codzienne bieganie, koleżanki, imprezy, wyjazdy i opiekę nad dziećmi. Sama jestem mamą pracującą i wiem, ż przy dobrej organizacji czasu wiele rzeczy da się pogodzić i nie trzeba rezygnować ze wszystkiego co było obecne w twoim życiu przed macierzyństwem, ale nie dam sobie wmówić, że macierzyństwo niczego nie zmienia i ze można funkcjonować tak jak przedtem, bo jest to po prostu fizycznie niemożliwe -doba ma tylko 24 godziny i pojawienie się dziecka niestety nie powoduje jej wydłużenia; -) Ja sama staram się tak układać czas, aby mieć też chwile na swoje przyjemności, ale prawda jest, że macierzyństwo wymaga wyrzeczeń i kwestią dojrzałości jest czy stanowi to dla Ciebie problem czy też jest nzeczą związana z posiadaniem dzieci.
Szacun, mam nadzieję że kiedys tez tak będę umiala:)
Ludźmi kieruje zawiść, zazdrość, właściwie marzenia o „takim życiu”, jeżeli widzą, że ktoś jest szczęśliwy to po prostu też tak chce.Blogerzy, gwiazdy często mówią o tych dobrych stronach życia, jacy są szczęśliwi, a nie opowiadają o tych słabszych momentach, które napewno mają, przez co niektórzy sfrustrowani czytelnicy myślą, że ich życie jest idealne, bez żadnych problemów, trosk.Często widzę takie komentarze u Ani Lewandowskiej, kiedy w poście wspomina o pozytywnym myśleniu, to ludzie komentują:gdybym miała bogatego męża,nie miała kredytu we frankach, ciężkiej pracy na 2 etaty, żeby utrzymać rodzinę etc. to też byłabym szczęśliwa. Szkoda, że ludzie nie zauważają, że to w większości oni podejmują decyzję o swoim życiu, to oni się decydują na założenie rodziny, braniu kredytów itd.
Nie generalizowałabym. Zarówno na tym blogu jak i na wielu blogach parentingowych są wpisy o tych mniej różowych stronach życia.
Tego typu komentarze piszą zazdrośnice, czy też flustratki, którym po prostu się nie powiodło w życiu, ale na ich własne życzenie. Bo to, że nie każda z nas jest znaną blogerką, nie oznacza, że nie jesteśmy spełnionymi osobami. Ja też nie mam wymarzonej pracy, ale nie robię z tego mega problemu, po prostu szukam nowej. A już te teksty, że przy dzieciach nie ma czasu na nic, błagam Was, nie piszcie takich głupot, to jest kwestia dobrej organizacji i tego, że się po prostu chce. Moja przyjaciółka niedawno urodziła i z tego co wiem, mam też czas dla siebie. Mniej niż kiedyś, ale ma. Weźcie się za siebie, a nie dołujcie dziewczyny, która spełnia swoje marzenia.
Ja mam wrażenie, że osoby straszące „karmią się” swoim narzekaniem. Szukają kogoś, kto je poklepie po ramieniu i powie „rzeczywiście to bardzo ciężkie, a ty z tym wszystkim musisz sobie poradzić”. Zazwyczaj bierze na siebie jeszcze obowiązki innych, żeby mieć więcej powodów.
Nie lubię blogów, na których są same bzdury. Nie lubię blogerek, które nie mają o niczym pojęcia, są głupie, nie robią nic, oprócz chodzenia na imprezy i kupowania drogich ciuchów, a bloga prowadzą tylko po to, żeby zarobić duże pieniądze, których nigdy by nie zarobiły. Ciebie uwielbiam! Jestes naturalną, fajną laską, która w blogowaniu widzi pasję! Jestes inteligentna, zabawna, masz dryg do pisania w taki sposób, że chce się ciebie czytać. Zarabiasz wielką kasę, ale uwielbiam to, że nie afiszujesz się tym, ubierasz się jak normalna dziewczyna, w normalne ciuchy. Kupujesz w normalnych sklepach, nie przepuszczasz wszystkiego na szmatki, kupujesz torebki i dodatki, które bedą na lata, podróżujesz, zwiedzasz świat, masz zawód, ktory uwielbiasz i przynosi ci radosc, czas na przyjemnosci, rodzine, swoje zwierzaczki. Ksztalcisz sie, rozwijasz, cwiczysz (i wygladasz bosko!). Jestes jedyna blogerka, do ktorej zagladam, i to codziennie. I czytam kazdy wpis. Kazdy moze osiagnac to co ty, tylko trzeba to robic z pasji, a nie dla zarobku i miec ten dryg. A domena polakow jest wielka zazdrosc i narzekanie. Nie przejmuj sie nimi, przyj do przodu i zyj tak jak chcesz, bo jestes madra, ladna, bogata, a swiat stoi przed toba otworem! I gratuluje w tym wieku domu z basenem, zamiast tysiaca markowych torebek, bluzeczek, spodenek. Pozdrawiam serdecznie!!:)
Generalna tendencja jest taka: młode mężatki (tudzież narzeczone, ale ten etap ja mam za sobą), które nie mają dzieci i prowadzą własny biznes traktuje się jak rozpuszczone paniusie, które nie znają życia i na wszystko mają czas, a zarabiają dwukrotność średniej krajowej tylko dlatego, że robią przekręty. Drażni mnie to okrutnie, a teksty o tym, że poznam życie jak przyjdą dzieci słyszę równie często, co szelest rąk zacieranych w podtekstowym akompaniamencie „Skończy jej się to dobre! Niech sobie nie myśli, że potrafi lepiej zorganizować swoje życie! To jest nienormalne i niemożliwe – mnie się nie udało, to i jej nie może! Urodzi, przytyje, mąż nie będzie mógł na nią patrzeć, biznes upadnie… Noo, wtedy podamy sobie ręce a ja zaśmieję się jej w twarz z satysfakcją!”… A czym to wszystko jest okraszone? Wiecznym dopytywaniem, czy już jestem w ciąży i dlaczego jeszcze nie, skoro mnie stać i mam w domu wolne miejsce na łóżeczko! Ech 🙁
Znam to bardzo dobrze :/ Wieczne pytania znajomych, którzy już mają dzieci – 'a wy kiedy? No wiesz, bo to już czas’… A co ich to do
Miętowa zabawka
Zgwałcony przez macochę
W kurwę zawsze ładuje się od tylca