Zabawmy sie konkretnie

Zabawmy sie konkretnie




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zabawmy sie konkretnie


Jeżeli chodzi o ten rozdział to trochę śmiesznie wyszło. Po 3/4 miesiącach, napisałam go w niecałe 4 godziny jakieś dwa tygodnie temu. A raczej prawie, bo fragment zaczynający się od " Przez chwilę mierzyli się jedynie pełnym..." do "Nie naprawiając głupich błędów...?", napisałam jakiś miesiąc po zawieszeniu. 

Hm... jak tak teraz patrzę to jest mój najdłuższy rozdział, a wynosi on około 6 stron. A stało się tak, ponieważ połączyłam oba wcześniej planowane rozdziały. Z tego powodu też czeka was jeszcze jeden rozdział (ostatni) + Epilog, ale nie będzie on tak długi jak ten :/

Ale uszy do góry! Jeszcze dwa opowiadania zostały :)

Ahh! Zapomniałabym! Dzisiaj mija pierwszy rok bloga (i rok od kiedy obie stałyśmy się blogerkami ^^) :D Szczerze mówiąc, sama się dziwie, że ten czas tak szybko zleciał.

Pewnie już was nudzi moje ględzenie, więc chciałabym Wam za wszystko podziękować i tymczasowo żegnam :*

 - Ro, zobacz! Skończyłem ją wreszcie! Jest tak samo wspaniała, jak ja, prawda? - krzyczał uradowany chłopak, machając jej przed nosem swoją nową marionetką.

 - Sasori... wydoroślej w końcu. - skwitowała, następnie wstała z zamiarem wyjścia, gdyby nie czyjaś dłoń, chwytająca ją tak gwałtownie za nadgarstek. 

 - Wiem, że się denerwujesz, ale...

Zaskoczona swoim nagłym wybuchem, zakryła dłonią usta, a jej policzki zalały się czerwienią. 

 - Chodź tu, ty łobuzie. - powiedział ze śmiechem Akasuna, czochrając przy tym jej włosy. - Muszę iść. Do zobaczenia. 

Zabierając swoje rzeczy, wyszedł z pomieszczenia, nie dając jej nawet czasu na odpowiedź. Gdy drzwi w końcu się za nim zamknęły, wypuścił nagromadzone płucach powietrze, które wstrzymywał od dłuższego czasu. 

Dlaczego to akurat faceci muszą być silni? 

  Kucał na gałęzi starego dębu, obserwując ze spokojem życie, toczące się u jego stóp. Prawy kącik ust wbrew woli Sasoriego, uniósł się do góry. "Czy ta dziewucha, zawsze musi być taka uparta?" - pomyślał, poprawiając maskę na twarzy. 

  Chłopak dzisiejszego dnia był jedynie dodatkowym zabezpieczeniem podczas misji. Jeżeli pojawiłby się jakikolwiek wróg, jego zadaniem byłoby go zniszczyć, aby nikomu innemu nie stała się krzywda. W pewnym sensie był przynętą, ale to nie do końca trafne określenie. 

  Jeżeli chodzi o jego obecność... Rozkazem wielmożnego Kazakage było utrzymanie postaci Sasoriego w tajemnicy. Podobno tak jest lepiej. Mimo to nie potrafił utrzymać buzi na kłódkę przed Rozalią. Zdawał sobie sprawę, że dzięki temu dziewczynie łatwiej będzie przez to wszystko przejść. Zresztą i on się cieszył, że dzięki temu raz czy dwa uda mu się z nią potajemnie porozmawiać, nie doprowadzając przy tym Rozali do zawału. 

  Zastanawiacie się zapewne o co chodzi dokładniej z tą misją. Bo widzicie... W Sunie nie było bezpiecznie. W powietrzu wisiała wojna. A Rozalia... Rozalia jest jinchuuriki demona, który posiada dziesięć ogonów - Juubiego. Zapewne zdajecie sobie sprawę co, by się stało, gdyby dziewczyna wpadła w niepowołane ręce? Zagłada. Cierpienie. Śmierć... Dlatego Sasori, postanowił, że zrobi wszystko co w jego mocy, by nikomu nic się nie stało, aby jej nic się nie stało...

  Nawet nie zauważył kiedy wyruszyli, ale wokół panowały już egipskie ciemności. Zdecydowanie przydałby się postój, z racji tego, że podróżowali już cały dzień. Wkrótce po tej myśli, rozbili obóz. Kucnął wygodniej na gałęzi, spoglądając na niebo pełne w białych plamach. "Zapowiada się długa noc" - pomyślał, zdejmując maskę z twarzy. 

  Rozalia nawet nie wie kiedy położyła się spać. W każdym razie póki co nie dała rady zmrużyć oka nawet na chwilę. Wściekła, skopała kocyk do czubków palców u stóp. Rozpięła drzwi od namiotu, następnie wyszła na zewnątrz. Zaskoczona zauważyła, że przy ognisku ktoś już siedział. Usiadła na przeciwko zakapturzonej postaci, sięgając do jednego z plecaków po jabłko. Wgryzając się w owoc, spojrzała spod przymrużonych powiek na na tajemniczego gościa . 

 - Nie powinieneś bardziej kryć swojej obecności? - spytała, spoglądając w jego oczy

  Otworzenie oczu było bardzo złym pomysłem, zważywszy na to, że promienie słoneczne na swoją ofiarę wybrały właśnie ją. Przeciągnęła się, jak kotka, następnie ubierając się pośpiesznie, wyszła z namiotu. 

  Zaskoczona zdała sobie sprawę, że rozgląda się za Sasorim, gdy objęła wzrokiem drzewo klonu po raz kolejny. Wściekła, kopnęła duży kamień przed siebie z taką siłą, że aż zabolała ją cała stopa. Niezadowolona z obecnego obrotu spraw, zaczęła krzyczeć na każdego po kolei, że chciałaby już wyruszyć. Ach, jak bardzo pragnęła mieć te misję za sobą! 

  Smutnym wzrokiem przyglądał się rozgoryczonej dziewczynie, wiedząc, że nic nie może zrobić. Jego obecność podczas tej wyprawy miała być tajemnicą. Zacisnął dłonie w pięści, gdy po chwili poczuł silny cios w głowę. Zamroczyło go. Stracił równowagę. Spadał.

Był jak anioł, który stracił skrzydła.

 - Ro... - szepnął, wciąż lecąc w dół, następnie stracił przytomność.

  Coś było zdecydowanie nie tak. Nie potrafiła dokładnie stwierdzić co konkretnie, ale pewnych znaków nie powinno się bagatelizować. W każdym razie planowała mieć uszy i oczy głęboko otwarte. 

1 sekunda. W jednej sekundzie rozpętało się istne piekło. Tyle w zupełności wystarczyło...

 - Uciekaj, naczynie Juubiego. - powiedział shinobi, zasłaniając ją swoim własnym ciałem przed serią kunai.

Mimo, że uratował jej życie to... słowa tego człowieka bardzo ją zabolały. To co działo się wokół niej... przestało to Rozalię cokolwiek obchodzić, mimo, że Akatsuki przyszło właśnie po nią. Jednakże... czy tylko tym była? Naczyniem? Pojemnikiem dla demona? Czy kogokolwiek obchodziły jej uczucia? 

 - Sasori, uratuj mnie. - szepnęła, upadając na ziemie.

Kropla po kropli, płacz białowłosej jedynie coraz bardziej się nasilał. Wtedy to poczuła. Tą oblepioną krwią dłoń, chwytającą ją za dłoń. 

 - Obiecałem sobie... że... dopóki żyję... ty... b-będziesz bezpieczna. - wychrypiał, ciągnąc ją głębiej do lasu, kiedy sam ledwo stał na nogach. 

Przerażona, zakryła sobie usta dłonią. Stan Sasoriego... był krytyczny. 

 - Zaczekaj! Przecież jesteś rany! - zaczęła krzyczeć, zacierając się pietami o ziemie. 

Chłopak z bólem w oczach zatrzymując się gwałtownie, odwrócił się w stronę białowłosej.

 - Ci shinobi, właśnie tracą życie za ciebie. Nie wygrają tej bitwy, nie z Akatsuki. Oni są niczym demony wyjęte z paszczy szatana. Ale ty... Ty musisz przeżyć! Rozumiesz, Ro?! Obiecaj, że przeżyjesz! - mówił i krzyczał, ściskając ją za ramiona.

Własne czoło opierał o skroń żółtookiej, a po jego policzkach ciekły łzy. 

 - Ja... - zaczęła, lecz w ułamku sekundy z ust skorpiona pociekła krew wprost na jej biust. Ciało chłopaka stało się wiotkie i nieruchome, a temperatura zaczęła spadać. Akasuna zsuwał się po jej ciele niczym kropla deszczu.

  Żółte tęczówki Rozali patrzyły się tępo przed siebie, a jej ciało przeszywały dreszcze. Przyłożyła obie dłonie do ust, po chwili jak szmaciana lalka, upadła na kolana obok Akasuny. 

 - Sasori... - szepnęła, następnie odważyła się na niego spojrzeć - Błagam, nie rób mi tego. - wyciągnęła rękę w stronę jego szyi, aby sprawdzić puls.

  Nie oddychał. To ją otrzeźwiło na tyle, aby zacząć go reanimować.

 - Sasori, idioto! Nie pokazałam ci tylu rzeczy, nie wyznałam że cię kocham, dlatego ty... nie możesz umrzeć, słyszysz?! Nie zostawiaj mnie! - płakała, uciskając mu klatkę piersiową.

Ale... zdała sobie sprawę, że to niemożliwe. On już nie żył, nie potrafiła przywrócić go do życia. Położyła głowę na jego torsie, wyjąc coraz głośniej.

 - Hm... Jesteś Rozalia, prawda? Pozwól być ofiarą dla Jashina. - powiedział Hidan, wyłaniając się z lasu.

  Blond Hokage spacerowała po lesie, obserwując tutejsze trupy z kamienną twarzą. W pewnym momencie zatrzymała się przy ciele chłopca, tonącego w kałuży (lekko zeschniętej) krwi. Tsunade pochyliła się nad młodzieńcem, następnie powolnym ruchem nadgarstka, zamknęła mu oczy. 

 - Czy to było przeznaczenie... Sasori? - spytała cicho

Otarła jedną samotną łzę z kącika lewego oka, następnie prostując się, pomaszerowała w kierunku Wioski Liścia. 

  W końcu trzeba było przygotować się do i tak nieuniknionej już wojny. Niestety ciężkie czasy nastały w świecie shinobi...

Drogi Czytelniku, czy nasunął ci się jakiś wniosek po przeczytaniu tej historii? 

Drogi Czytelniku, musisz wiedzieć jedno:

                 Bonus:

 (Dziewczyna miała mieć białe włosy, ale te zdjęcie jakoś mi się spodobało ^^)

W każdym razie... BLOG ZOSTAJĘ OFICJALNIE ODWIESZONY OD DNIA DZISIEJSZEGO!!!

PS. Myślę, że blog zostanie skończony już w te wakacje bez zbędnych komplikacji :)

PSS. Rozdział 22 pojawi się w najbliższym czasie .3.
   Czy umielibyście, powiedzieć mi czym jest miłość? Co to za wspaniałe uczucie, które łączy między sobą ludzi? Oczywiście jest wiele rod...
Drodzy czytelnicy to moja pierwsza własna notka..., dlatego przepraszam was, że tak długo jej nie wstawiłam. Czekam na komentarze pozdr...
  Seny Namikaze, przeciera zaspane oczy. Było dość wcześnie, ale nareszcie uzyskał zgodę na opuszczenie szpitala. Z tego powodu nie miał za...
Bardzo chciałabym przeprosić za spóźnienie, ale obiecuję się poprawić. W każdym razie, to kolejna nocia, czyli: Zamówienie dla Sama Ver...
  Pomimo iż śmierć należy do naturalnych zjawisk, marzymy aby nastąpiła, jak najpóźniej. Boimy się tego co nas czeka, a przynajmniej my...
Mam kompletnego lenia, ale piszę. Jest mi bardzo smutno, bo przed chwilą przeglądałam ankietę i aż dwie osoby zagłosowały, że nasze o...
Hm, jest to zamówienie dla Akari Urokiri ( mam nadzieje, że ci się spodoba) :) Kto był na tyle odważny i wszedł w zakładkę: Wejdź, jeś...
    Dochodziło już południe, ale on wciąż stał, ćwiczył dalej. Gaarze robiło się już nie dobrze na ten widok. Rozumiał, że blondyn był wku...
Nie mam dobrego humoru i boli mnie głowa, więc będę wdzięczna jeżeli wytrwacie do końca tego rozdziału (o ile w ogóle zaczniecie go czytać...
   Bardzo przepraszamy za spóźnienie, ale było trochę komplikacji ze wstawieniem tego rozdziału. Niestety, Nielegalna opóźniała się z...


Znajdujesz się na blogu Zbuntowanej & Nielegalnej.

Prosimy abyś uszanował nasze wypociny oraz nas nie obrażał.
Na blogu mogą znajdować się wulgaryzmy.





Zima tu jeszcze trzyma. Tylko na stołach "U zbója" pełna wiosna: zielenina na okrągło!


Etykiety:
Maciej ,
moje dzieci ,
Ola ,
sport



Mark Buxton, twórca m.in. 2 Comme des Garcons

Perfumy to powołane do życia przez artystę idee.

Żądamy więcej intelektualizmu i inspiracji, mniej taniochy i banału.

Zapachy kolekcji Folie-a-plusieurs są moim zdaniem świetne . Mam zamiar opisać je dokładniej, ale już teraz wiem, że trzy z czterech są stworzone jak dla mnie. Mają ten sznyt nowoczesności, który sprawia, że tętno mi skacze, fala mnie porywa. Poza tym... są zaskakująco przyjemne, noszalne, choć mocno inne niż wszystkie inne. 

Czyli znowu spotkała mnie przyjemność z awangardą, a artysta pokazał mi swoją sztukę przez duże S.


Etykiety:
Maciej ,
odpoczynek ,
przyroda



Musc Tonkin Parfum d'Empire (czyste krzyczące piżmo). Przyciągające i odrzucające jednocześnie.

Paradis Perdu Frapin (labdanum, galbanum)

Najprzyjemniejsze w noszeniu, praktyczne, bezpieczne dla mnie w użytkowaniu: 


Najciekawsze na półkach sieciówek:
Bottega Veneta Essence Aromatique

(dostępne tylko w S. Arkadii)
Florentine Iris Ermenegildo Zegna
Chypre Caresse Givenchy
Pure Trefl Atelier Cologne


Bois d'Iris Van Cleef&Arpels z dodatkiem Sel de Vetiver The Different Company

Dom Rosa Liquides Imaginaires
2 pour Femme Comme des Garcons

Najbardziej podobająca mi się seria perfum:


Etykiety:
miejsca ,
perfumy ,
sztuka



Zapach, także autorstwa Sidonie Lancesseur, jest cudownie cierpki i subtelnie wytrawny. Oparty jest o nutę dżinu z tonikiem wspartą jagodami jałowca. Elegancja. Moje skojarzenie z humanistą najwyższych lotów, pierwszym europejskim eseistą, stoikiem - Michałem z Montaigne. Polecam jego beletryzowaną biografię: Ja, Michał z Montaigne .

Silne skojarzenie z pięknym, silnym mężczyzną-lekkoduchem na rauszu w typie Jamesa Bonda. James wypił tym razem drinka (raczej niejednego) typu mojito. Pachnie alkoholem stłumonym lekko limonką i miętą. Jego pewność siebie i bezkrytycyzm da się porównac tylko z jego wdziękiem... No, ale jak się na niego gniewać? Polecam Quantum of Solace . Lub jakąś książkę Iana Fleminga :)

Dzieło Bertranda Duchaufoura z 2011. Tu mamy już pełne pijaństwo. Albo inaczej atmosferę w 100% przesiąkniętą alkoholem i tytoniem. Jest gwarno, gorąco i rozwiąźle. Może to podparyska gospoda, w której zatrzymali się trzej muszkieterowie? Naturalny zapach ciał pomieszany jest z zapachem jedzenia i picia. Po prostu zapach XVII-wiecznego życia. Polecam Trzech muszkieterów Aleksandra Dumas ojca .


Perfumy autorstwa Anne Sophie Behaghel. Nie znałam dotąd innych jej kreacji. Tą jestem zauroczona. Choć także nie jest to kompozycja łatwa. Kojarzy mi się z zakurzonymi księgami. To pieprz i szafran, a przede wszystkim matowa gałka muszkatołowa. W głębi zapach się komplikuje i robi bardziej tajemniczy. To róża, ciemna, smutna i nostalgiczna w wyrazie. Zapach klubu dla ich lordowskich mości w Londynie. A może wnętrze, w którym spędzał czas (popijając aż do śmierci w alkoholowym delirium) Edgar Allan Poe, składając strofy poematu Kruk (The Raven) :

Doskonała, bliska memu sercu interpretacja Raju utraconego. Zielona, z liśćmi palmy i soczystymi sokami, zmysłowa, cielesna i jednocześnie pozbawiona winy i wstydu, pierwotna. Wciągam ten zapach całą sobą. Raj jak na obrazach Paula Gaugaina, poniżej Nevermore (co za zbieg okoliczności). Jak w Życiu seksualnym dzikich Bronislawa Malinowskiego, którego pierwszą wyprawę na Triobriandy (z Witkacym zresztą) opisała Agneta Pleijel w powieści Lord Nevermore (co za zbieg okoliczności). Polecam.


Etykiety:
inspiracja ,
książki ,
perfumy



Motyw Podróże. Autor obrazów motywu: enjoynz . Obsługiwane przez usługę Blogger .

O zmysłowych i intelektualnych przyjemnościach... Każdego dnia coś miłego dla ciała i ducha...
Juniper Ridge dostepne są w kilku miejscach w Europie, w tym w Lulua w Krakowie.
Ephemera dostępne są tylko w Mood Scent Bar w Warszawie.

Nauczycielka z Japonii
Ruchanie dziewczyny kumpla
Amatorski wytrysk w łazience

Report Page