Zabawiła sie z synem sąsiadów

Zabawiła sie z synem sąsiadów




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Zabawiła sie z synem sąsiadów

Ambicja: 1
Anioł: 1
Artysta: 1 2
Bieda: 1 2
Bijatyka: 1 2 3 4 5 6
Bogactwo: 1 2 3 4 5 6
Bóg: 1
Brat: 1
Broń: 1
Chłop: 1 2 3 4 5 6 7
Choroba: 1 2 3 4 5
Ciało: 1 2 3
Cierpienie: 1 2 3 4 5 6 7
Cnota: 1 2 3
Córka: 1 2 3 4
Cud: 1
Czary: 1 2 3 4 5 6 7 8
Czas: 1 2
Czyn: 1 2
Czyściec: 1
Dama: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
Danse macabre: 1 2 3 4
Dar: 1 2 3
Diabeł: 1 2 3
Dobro: 1 2
Drzewo: 1 2
Dworzanin: 1
Dwór: 1
Dziecko: 1
Dziewictwo: 1
Głód: 1
Głupiec: 1
Gniew: 1
Gospodarz: 1 2
Gospodyni: 1 2
Gra: 1
Grób: 1
Grzech: 1
Grzeczność: 1 2
Handel: 1
Hańba: 1
Historia: 1 2 3 4 5
Honor: 1 2 3 4 5
Imię: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Interes: 1 2
Jedzenie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11
Kara: 1 2 3 4
Karczma: 1 2 3 4 5
Klęska: 1 2 3
Kłamstwo: 1
Kłótnia: 1
Kobieta: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29
Kobieta demoniczna: 1 2
Kochanek: 1 2 3 4 5 6 7 8
Kochanek romantyczny: 1 2 3 4
Kolonializm: 1
Koń: 1 2 3 4 5
Korzyść: 1 2 3 4 5 6 7
Kot: 1
Krew: 1 2 3
Król: 1 2
Ksiądz: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Książka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24
Lek: 1
Lekarz: 1 2
List: 1
Literat: 1 2 3 4 5
Los: 1 2 3 4 5
Lud: 1
Małżeństwo: 1 2 3 4 5 6 7
Marzenie: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Maska: 1
Matka: 1
Matka Boska: 1
Mądrość: 1
Mąż: 1 2 3 4
Mędrzec: 1
Mężczyzna: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Miłosierdzie: 1 2 3
Miłość: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16
Miłość platoniczna: 1 2
Miłość romantyczna: 1
Miłość tragiczna: 1
Młodość: 1
Modlitwa: 1 2
Morze: 1
Muzyka: 1
Naród: 1
Natura: 1 2 3
Nauka: 1 2 3 4
Niebezpieczeństwo: 1 2
Niewola: 1 2
Noc: 1 2 3 4
Obcy: 1
Obowiązek: 1
Obraz świata: 1
Obyczaje: 1 2 3 4 5 6
Obywatel: 1
Odwaga: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Ofiara: 1
Ogień: 1 2
Ojciec: 1 2 3 4 5
Ojczyzna: 1
Oko: 1
Okrucieństwo: 1 2 3
Omen: 1 2 3
Opieka: 1
Otchłań: 1
Pamięć: 1
Pan: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Panna młoda: 1
Piekło: 1
Pieniądz: 1 2 3 4
Piękno: 1
Piraci: 1
Piwnica: 1
Plotka: 1 2
Podróż: 1 2 3
Podstęp: 1 2 3 4 5 6 7 8
Poeta: 1 2 3
Poezja: 1 2 3 4
Pogrzeb: 1 2
Pojedynek: 1 2 3 4 5 6
Pokusa: 1
Pokuta: 1 2 3
Polityka: 1
Polowanie: 1 2
Porwanie: 1
Potwór: 1
Pozory: 1 2 3 4
Pozycja społeczna: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15
Pożądanie: 1 2 3
Praca: 1 2 3 4
Prawda: 1 2 3 4
Prawo: 1 2 3
Przebranie: 1 2 3
Przemijanie: 1 2
Przemoc: 1 2 3 4 5 6
Przyjaźń: 1 2 3 4
Przysięga: 1 2 3
Ptak: 1
Radość: 1
Raj: 1
Religia: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Rozpacz: 1 2 3
Rycerz: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88
Salon: 1
Samobójstwo: 1
Samotnik: 1
Sąd: 1 2 3 4 5 6 7
Sen: 1 2 3 4 5
Serce: 1 2
Sędzia: 1
Siła: 1
Siostra: 1
Skarb: 1
Sława: 1 2 3 4 5 6 7 8
Słońce: 1
Słowo: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Sługa: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40
Smutek: 1
Sprawiedliwość: 1 2 3 4 5 6 7
Starość: 1 2 3
Strach: 1 2 3 4
Strój: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Syn: 1
Szaleniec: 1 2 3 4 5 6 7
Szaleństwo: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10
Szczęście: 1 2
Szlachcic: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14
Ślub: 1 2 3 4
Śmiech: 1 2 3
Śmierć: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13
Śpiew: 1
Światło: 1
Święty: 1 2
Tchórzostwo: 1
Teatr: 1 2 3 4 5
Tożsamość: 1
Trucizna: 1
Trup: 1
Ucieczka: 1 2
Umiarkowanie: 1 2
Upiór: 1
Uroda: 1 2 3 4 5 6 7 8 9
Urzędnik: 1
Vanitas: 1 2
Walka: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12
Wesele: 1
Wiara: 1 2 3 4
Wiedza: 1
Wierność: 1 2
Wierzenia: 1
Wieś: 1
Więzienie: 1 2
Więzień: 1 2 3 4 5
Wina: 1
Wino: 1 2
Wizja: 1
Władza: 1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21
Własność: 1 2 3
Wolność: 1 2 3 4
Wróg: 1 2
Wygnanie: 1
Wyspa: 1
Wzrok: 1 2 3
Zabawa: 1 2 3 4 5 6 7 8
Zabobony: 1 2
Zapach: 1
Zazdrość: 1
Zbrodniarz: 1 2 3
Zdrada: 1 2 3 4 5 6
Zdrowie: 1 2
Zemsta: 1 2 3 4 5
Zło: 1 2
Złodziej: 1 2
Złoty wiek: 1
Zwierzę: 1 2
Zwierzęta: 1 2 3 4 5 6
Żołnierz: 1 2
Żona: 1 2 3 4 5 6

O! gdzieżeś gwiazdo moich oczu, losów moich pani!
Czyż nie widzisz, co cierpię? jak ginę w otchłani?
Nie, ty nie wiesz, co cierpię — bo serce z kamienia
Miałabyś i pierś wyzutą z sumienia itd.
O! ty mnie kochasz — boś zrozumiała
Że pierś twa biała, jak głaz nieczuła,
Przecież przez chmury twojego gniewu,
Wiesz żem nie zważał na dzień powszedni,
Więc też pragnąłem, by w twoich oczach
Tylko pieśń tkliwą przy lutni drżącej
Śpiewałem tobie wśród nocnej ciszy,
Które twym wdziękom i hołdzie składam,
Choć przez nie wszystkie twe towarzyszki
Zadałem kłamstwo oszczerczym słowom,
Spotkał się ze mną — a co się stało,
Miłość w mym sercu nie jest szaleństwem.
Jak atłas gładkie, jak atłas białe,
Pod słodkie jarzmo poddaj swą głowę,
Jeżeli nie chcesz — przysięgam tobie
Na najświętszego ze wszystkich świętych,
Że albo nigdy z gór tych nie wyjdę,
Kto tknąć jej będzie dość zuchwały,
Okrutna! chcesz, bym głosił wyrazem goryczy,
Cierpienia, których źródło w twojej niewdzięczności;
Chcąc wylać tę truciznę, chyba mi użyczy
Na chwilę furia piekieł całej swej wściekłości.
Dobrze… rozpacz i boleść, sił ostatek zbiera
Do czczej pociechy żalów, a więc je ogłoszę.
Jad długo ukrywany ciągle pierś rozdziera,
Jedna śmierć… a tysiąca zgonów męki znoszę!
Słuchaj więc głosu, który błagał cię daremnie,
Co, budząc gniew i zgrozę na przestworzu kona;
Pragnę, chcąc cię nasycić, znieważyć wzajemnie,
Razem z żalem wyrzucić krew i serce z łona!
Wy! posłańcy nieszczęścia, złowróżbne puszczyki,
Których jęk wzbudza drżenie przed niechybnym ciosem,
Drapieżne sępy, głoście mój żal swymi krzyki,
Sowy, kruki, połączcie swój głos z moim głosem!
Wyjdź z twych kryjówek rodzie potworów zażarty,
Zmieszaj z moimi łzami ryk straszny, złowrogi:
Lwy, tygrysy, hieny, niedźwiedzie, lamparty,
Pomóżcie mi wyrazić ból rozpaczy srogiej!
Niechaj was na chwil kilka mym żalem zwyciężę,
Bądźcie dla mnie czułymi, dodajcie mi siły,
Użyczcie mi syczenia padalce i węże,
Jadu, co jedną kroplą wtrąca do mogiły.
Nie odmawiaj mi, burzo, wściekłych wichrów wycia,
Nie odmawiajcie, morza, huku fal spienionych,
Chmury! błyskawic, grzmotów i piorunów bicia —
Piekło! w wnętrznościach ziemi twych wstrząśnień szalonych!
Niech jęk całej natury z moim połączony,
Utworzy głos rozpaczy, zdolny wstrząsnąć głazem,
Niech on cierpień mej duszy wzgardą udręczonej,
I czarnej niewdzięczności stanie się obrazem.
Rozdzierające skargi z mych piersi zbolałych
Przenikną i poruszą najtwardsze opoki,
A ostatnie wyrazy ust zlodowaciałych
Wieczne echo ożywi wśród jaskiń pomroki.
Nigdy się nie odbiły o Tagu wybrzeża,
Wznosząc lament pod niebo, żałobniejsze tony;
Nigdy nie był straszniejszym ryk dzikiego zwierza,
Co padł, ostrym żelazem myśliwca zraniony.
Tam, gdzie Nil szumne wały [56] roztacza wspaniale,
W najodleglejsze miejsca, przepaście, pieczary,
I w głąb najdzikszych lasów, dolecą me żale,
Ogłaszając niewdzięczność niepodobną wiary.
Dzikie ludy, choć żyją wśród grubej ciemnoty,
Zrozumią [57] jednak boleść, co me wiersze splata,
Los mój nadto jest srogi, zbyt wielkie zgryzoty,
Aby nie miały, dobiec aż na kraniec świata.
Obojętne spojrzenie sercu cios zadaje,
Jedno czcze podejrzenie krwawą czyni bliznę,
A ta najstalszy umysł rozpaczy poddaje,
Zmieniając się w zazdrości śmiertelną truciznę.
Nieobecność jej — grobem twojej spokojności,
Obawa wzgardy serce niepewne udręcza,
Na próżno los twój sławią, że godzien zazdrości,
W walce duszy nadziei nie błyśnie ci tęcza!
Każde z tych nieszczęść samo zabija… a przecie
Moc nieznana mą duszę z ciałem spaja dzielnie,
Dręczony podejrzeniem, muszę żyć na świecie,
Z dala od niej, wzgardzony, zazdrosny śmiertelnie.
Nigdy promyk nadziei wśród cierpień tysiąca
Jak najlżejszą pociechą nie wsparł biednej duszy
Nawet mój umysł sam już tę ulgę odtrąca,
Przystaje na istnienie wśród łez i katuszy!
Jakimż losem by spoić nadzieję z obawą,
Gdy ich przedmiot i twardy, i zimny jak skała?
Ach! gdy w nas podejrzenie zazdrość zbudzi krwawą,
Nie lepiejż by śmierć pasmo udręczeń przerwała?
Wreszcie, któż by nadzieją łudził się daremną,
Będąc celem szyderstwa, nieczułości, wzgardy,
Mając w fałszu stałości nagrodę nikczemną,
Nie mogąc łzami wzruszyć duszy jak stal twardej?
O! najtkliwszej miłości ciemięzco nieczuły,
Ty, co się zwiesz zazdrością, uzbrój moje ramię,
Przetnę męki, co nędzne życie mi zatruły,
Niech uwierzy niewdzięczna, że cierpień nie kłamię!
Więc umrę! choć nieszczęścia nie skończą się w grobie,
Kto żył wśród mąk, czyż piekło może mieć na względzie?
Przeznaczenie! ulegam beż szemrania tobie,
Tam, jak tu, los jednaki mym udziałem będzie!
Ale uwieńczmy miłość, zakończając życie,
Przypiszmy zgon, potrzebie sercu pożądanej…
Powiedzmy, że ten staje na rozkoszy szczycie,
Kto śmiercią zerwać może ciążące kajdany.
Nie obwiniajmy losu o dolę straszliwą.
Nie obwiniajmy Irys o okrutne męki,
Powiedzmy, że jej wzgarda zbyt jest sprawiedliwą,
Nieśmy cześć jej zaletom, wychwalajmy wdzięki.
Tak wspaniale przyjąwszy niewdzięczność okrutną
I ostatnim mą boleść tłumiąc wysileniem,
Miłości wypłaciłem daninę ci smutną,
Wnet żelazo rozłączy mnie z cierpień brzemieniem.
O ty! coś moje życie oddała boleści,
O ty! coś mnie przywiodła do tej konieczności,
Niech się twój wzrok widokiem mojej krwi napieści,
Pójdź! niech wydam ostatni jęk w twej obecności!
O! jakżebym z twej dłoni cios odebrał chętnie,
Ale uderz bez drżenia, prędzej umrę może,
Uderz! potem na zgon mój patrzaj obojętnie,
Bo dziś twojej litości najwięcej się trwożę!
Naigrawaj się z nieszczęść, wyszydzaj męczarnie,
Niech się na łzy kłamane twe oko nie sili,
Bo może żal prawdziwy srogość twą ogarnie,
Gdy jej brak do tryumfu jednej tylko chwili…
Przybądźcie, bo czas właśnie, wyjdźcie z pieczar głębi,
Tantalu, wiecznym żarem pragnienia dręczony,
Syzyfie nieszczęśliwy, ty, którego gnębi
Ból męczarni, dla ciebie tylko wymyślonej.
Prometeuszu, co swym ciałem, cierpiąc srodze,
Karmisz sępa, nie mogąc nasycić go przecie,
Iksionie, zamęczony na rozstajnej drodze,
Czarne prządki dni życia, które przeciąć chcecie.
Spieszcie pełne wściekłości obrzydłe potwory,
Bądźcie świadkiem konania i zaraz po zgonie
Czyńcie mego pogrzebu żałosne honory,
Jeśli tych nie niweczą samobójcze dłonie.
Niechaj przybędzie z wami Cerber niezbłagany,
Przyzywam całe piekło do krwawej radości,
Błyskawice, pioruny, grzmoty, huragany,
Niech wiodą męczennika okrutnej miłości!
Tu wiecznym snem uśpione, pod zimnym kamieniem,
Leżą zwłoki kochanka, co umarł z miłości.
Niegodziwa pasterka w srogiej niewdzięczności,
Spłaciła przywiązanie okrutnym cierpieniem.
W tym miejscu jego nieszczęść źródło mu wytrysło,
Tu zaczął kochać, tutaj wdziękami ujęty,
Wyznał swą miłość, tutaj został odepchnięty,
I tu pożegnał słońce, co mu życiem błysło!
Przechodniu! mijaj te miejsca z daleka,
To ci biednego doświadczenie radzi,
Bo gdy ujrzysz pasterkę, ten sam los cię czeka,
Strzeż się, przechodniu! uchodź, niech cię Bóg prowadzi!
Lub ma za wiele w sobie okrucieństwa,
Lub błąd mój nie jest powodem męczeństwa,
Która [94] mi serce szponami rozrania.
Gdy miłość Bogiem — to rozum zabrania
Stawić przymiotom jego sprzeciwieństwa.
Któż więc nade mną dzierży moc karania?
Nie ty, kochana! Z dobra złe nie płynie,
Ze słońca piorun nigdy nie wystrzeli,
I z nieba piekło na ziemię nie schodzi.
Trzeba więc umrzeć, bo w strasznej godzinie
Czyj płomień wzmaga życia przykrości?
Któż do szczęśliwych wezwie mnie stron?
Co jest lekarstwo na jej męczeństwo?

Przyjaźń, Anioł Święta przyjaźni! Ty rzuciwszy ziemię,
Na lekkich piórach wzleciałaś do raju
I z szczęśliwego dusz wybranych kraju
Nam tu pozostał — tylko cień twój blady.
Na drodze życia w niebo nam przyświèca,
To cień twój kryje przed nami twe ślady.
O, znijdź na ziemię i zbaw nas, straszydła,
Które twą postać przybrawszy zuchwale,
Zawodzi serca w twój urok wierzące;
Rozwiń, aniele, swoje białe skrzydła,
Przybądź królować między nami stale

Kobieta Kobieta jak szkło jest krucha,
W milczeniu nocy, gdy pokoju bóstwo
Śmiertelnych troski w słodkim śnie ukoi,
A kiedy słońce krąg jasny roztoczy,
W bladoróżowym wschodniej zorzy blasku,
Ja, przez wezbrane łez strumieniem oczy,
Nie mogę dojrzeć dnia złotego blasku.
Za słońca okiem wznoszą się me oczy,
Gdy promień jego pierś ziemi rozpala,
I w mojej także płoną cierpień żary!
A gdy noc wróci — me serce się mroczy,
Ja wiem, okrutna, że umierać muszę,
Lecz wolę cierpieć konania katusze,
Niż przestać wielbić twój wdzięk tak uroczy!
Duch mój po życia podróży już stanie,
Twój tylko obraz wśród wspomnień szeregu,
On niech mi doda nowej w mękach mocy,
Że w kraju zmarłych znowu ujrzę ciebie.
Bo biada temu, kto w burzliwej nocy,
Po mórz nieznanych żeglując topieli,
Nie widzi portu, ni gwiazdy na niebie!
Duchy szczęśliwe! wy śmiertelne szaty
Przez wielkie czyny z swych ramion zrzucacie,
I z niskiej ziemi w kraj nieba bogaty,
Gorząc szlachetnym gniewu uniesieniem,
Ciało się wasze potężniejszym czyni,
Krwi z was i przez was wylanej strumieniem,
Choć śmierć was z życia wymazała księgi,
Ramiona wasze nie ostygły w grobie,
Bo w klęskach nawet tryumfuje męstwo:
Bo w tym upadku śmiertelnej potęgi.
A w niebie ducha szlachetne zwycięstwo.
Z gruzu, co z baszty rozstrzelonej leży,
Dusz trzy tysiące z walecznych rycerzy
Na próżno męstwem krzepkiego ramienia
Długo łzy krwawe będzie sączyć z łona,
Kwiat na niej zrosły smutne liście schyli…
Lecz za to w laury okryje się świeże,
Bo z dzielnych mężów walecznego grona,
Nigdy dzielniejsi tutaj nie walczyli.
Ty zwalczasz na mej drodze niepodobieństw tamy,
Obejmie czucia moje w złote złudzeń ramy.
Przepaść jak grób otwarta i jak grób głęboka.
Po szlachetnych podbojach triumfem się wieńczą
Ci, którzy zamroziwszy w sobie krew młodzieńczą,
Chcą iść w życiu za słabym nieczynności głosem.
Zwyciężyć mogą nawet niepodobne trudy,
W której zwalczywszy szczęścia zwodnicze ułudy,
Na szczyt czystych rozkoszy wedrę się do raju.
Może też kiedyś dokładniejsze pióro

Raj, Cierpienie Tylko drożyną pokrytą cierniami
Kogo kwiecista swym wdziękiem omami,
Trzeba więc, luba Iris, ulec twojej woli,
A nie wspominać więcej o miłości sile,
Próżno ból dręczy serce, wzrastając co chwilę,
Ono umie i kochać i milczeć, choć boli!
Ale kiedy przez ciebie szczęście w grób zamienię,
Przebacz, jeśli z mej piersi wydrze się westchnienie!

Czas, Los Gdy, co było, znów powróci,
Jestem potężnym bogiem tak wód, jak i lądów,
Pod moim panowaniem wszystkie świata kraje,
Nie ma na kuli ziemskiej granic moich rządów,
Nawet niebo i piekło prawa me uznaje.

Próżny opór! Kto ze mną walczy, sam się zdradza,
Wszystko umiem pokonać, zawsze wygram sprawę,
Jednak tym, których zwalczę, niewidzialna władza
Często niesie zaszczyty i laury i sławę.
Większa niżeli miłość mych powabów siła,
Więcej dokazać mogę, niż Kupida strzały,
Ja wzniecam wojnę, ja darzę pokojem,
Lecz z całą władzą, z całym uciech zdrojem,
Gdyby nie wiersze mojego natchnienia,
W niepamięć szły by bohaterów czyny.
Śpieszę złożyć ci hołdy, o dziewic ozdobo,
I nieśmiertelnym dziełem dowieść potomności
Że byłoby zuchwalstwem, chcieć równać się z tobą!
Lecz mnie strudziło, wyznaję szczerze,
Rozsypywanie skarbów ślepe i ochocze…
O najpiękniejsza dziewico na ziemi!
Tobie je składam… rozrządzaj niemi!
Diabłu bym ją oddał, gdyby grosze były.

Jugando esta a las tablas don Gaiferos ,

Que y a de Melisandra esta olvidado .
Nie na próżno powszechne to wieści rozniosły,
Że nasi konsulowie beczeli jak osły.
Ja jestem Merlin — o którym historia
(Kłamstwo, któremu czas dał prawdy pozór),
Jam współzawodnik i czasu, i wieków,
Chcących w proch zatrzeć pamięć sławnych czynów
Rycerzy błędnych, którzy zawsze byli
Że trudno było ustrzec się ich gniewu;
Ja jestem czuły, słodki, romansowy,
I lubię wszystkim dobre czynić sprawy.
W ciemnej jaskini przeznaczenia siedząc,
W kształt prostej dziewki wiadome mi były;
Więc duch mój, kryjąc w tej czaszki czerepy
I przeczytawszy stutysięczne księgi,
Którymi starczą piekieł księgozbiory;
Przybywam tutaj, by podać dłoń wsparcia
Bólom tak srogim, tak wielkiej niedoli!
O ty! zaszczycie i chwało tych mężów,
Co pierś twą zbroją stal i dyjamenty!
Ty, coś jest światłem i busolą dla tych,
Którzy wyrzekłszy się miękkiego łoża
I lekkie pióra próżniactwa rzucając,
Rycerskie czoło okuli w stal świetną
Do ciebie mówię, dzielny bohaterze!
Do ciebie mówię, Don Kichocie z Manchy
Kwiecie rycerstwa i Hiszpanii gwiazdo:
W kształt Dulcynei z dziewki powróciła,
Potrzeba na to, by twój giermek dzielny,
Znany w historii pod Sanchy imieniem,
Uderzeń rózgą trzy tysiące sześćset,
Lecz tak, by znaki po plagach [168] zostały
I by jak pieczeń zrumienił się kuper;
Taki jest wyrok tych, co przetworzyli
To wam oznajmić przybyłem, panowie!

Chcesz posiąść te wszystkie wdzięki?
Płynie w mar bezcelnych [181] roju.

O srogim bólu, co mi w sercu kwili,
Myśląc, że boleść swą pochowam w grobie.
Stanie w przystani morza mej zgryzoty,
A śmierć do życia powoływa [215] znoju,
Gdzie śmierć i życie w krwawych szrankach staje.
O Don Kichoci
Naoliwione dziurki
Sprawdza jak boli wosk
Dobrze mieć taką pracę

Report Page