Z nią można iść na ostro

Z nią można iść na ostro




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Z nią można iść na ostro

Gdy zaginęła Iwona Wieczorek, byłam w Sopocie. Tego nie zapomnę
"Zdrowie Rano": rozmowa Iwony Kutyny z dr n. med. Ernestem Kucharem
Twierdziła, że ledwo przeżyła atak na WTC. Kłamała...
Maja Włoszczowska odpadła z "Tańca z gwiazdami". Tak prezentowała się w programie
Piękny modernizm - willa doktora Kriebla we Wrocławiu
Nowy prezes TVP. "W przeciwieństwie do wielu funkcjonariuszy PiS jego motywacją nie są pieniądze"
Udawali zakochanych podczas maratonu wesel. Niespodziewanie rozkwitło prawdziwe uczucie
Flower Power, czyli wnętrze łączące vintage z współczesnym designem
Niepełnosprawne kuzynki Elżbiety II. Uśmiercono je za życia
© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
Do minimum ograniczyć postępowania sprawdzające i jak najszybciej wdrażać postępowania karne wobec wznawiających działalność przedsiębiorców - takie polecenia wysłał kilka dni temu do wszystkich prokuratorów regionalnych zastępca prokuratora generalnego i prokurator Prokuratury Krajowej Krzysztof Sierak.


poniedziałek ,
12
września


Dołącz do tych którzy chcą zrozumieć świat.




Subskrybuj













Newsweek







 > 







Polska







 > 







Społeczeństwo




















„Piłam 15 lat. Długo. I ostro”. Dziennikarka opowiada o swoim nałogu







18 października 2019 07:00







| Aktualizacja 06 czerwca 2022 08:09

























Później odtrucia, kolejne próby leczenia?



























Takie zaplecze nie pomaga wyjść z nałogu?



























Czy kobiety nie szukają odprężenia w alkoholu, bo stres, bo awans, bo za dużo się od nich oczekuje?



























Nie chce się słuchać uwag w rodzaju: masz problem, idź na odwyk?



























Wstydzą się? Może odstraszają je spartańskie warunki?









Małgorzata Święchowicz


Dziennikarka działu Społeczeństwo


przeczytaj więcej moich tekstów










alkoholizm









uzależnienie









abstynencja









kobiety









alkohol








Trzy razy w tygodniu na Twojej skrzynce


Udzieloną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.


Administratorem danych osobowych podanych przy zapisaniu się na newsletter jest jest Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-672), ul. Domaniewska 49.
Więcej w regulaminie serwisu Newsweek.pl
( tutaj )





W aplikacji Newsweek dostęp do wszystkich treści z wydań Newsweeka.





Dostęp do różnych treści: podcasty, wideo, opinie


Subskrypcja Newsweek.pl
Prenumerata wydań
Regulamin
Polityka prywatności
Mapa strony
Biuro reklamy
Pomoc
Kontakt
Kupony rabatowe


© 2022 Ringier Axel Springer Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone

Byłam non stop pijana, a ludzie mi mówili: „fajnie, że już nie pijesz”, „od roku nie widzieliśmy cię pijanej”. Tak mi się udawało wszystkich oszukiwać – mówi Michalina Taczanowska, dziennikarka. I apeluje: przestańcie się wstydzić i oszukiwać, zacznijcie się leczyć.

MICHALINA TACZANOWSKA: Piłam? 15 lat. Długo. I ostro. Choć początkowo wydawało mi się, że niewinnie.


Mąż był w szkole filmowej w Łodzi. Tam pili wszyscy, ja z nimi, na okrągło. Miałam mocną głowę, świetnie mi się piło. Picie w tym środowisku nie było rzeczą wstydliwą, pod warunkiem, że nie kończyło się żenująco. A u mnie z czasem ta świetna tolerancja na alkohol gdzieś zniknęła i zaczęły się żenady. Budziłam się w obcym łóżku, z obcym facetem albo na izbie wytrzeźwień. To jest ten moment, po którym lepiej już pić nie wychodząc z domu. Piłam więc w samotności. A to jest wielkie nieszczęście, początek totalnego zjazdu. Choć z czasem już nawet się nie upijasz.


– Wyrównujesz poziom alkoholu we krwi waląc setkę co dwie godziny. Przez wiele lat mieszkałam w USA i jeden rok miałam taki, że stale wyrównywałam sobie poziom. Wszędzie miałam butelki, także pod fotelem w samochodzie. Piłam, po czym żułam gumę arabską, która zabija wszelki zapach. Byłam w takim stanie, że gdybym raz czy drugi odpuściła sobie tę setkę, to bym zaraz miała delirkę, poty, lęki. Przez rok byłam non stop pijana, a ludzie mi mówili: „fajnie, że już nie pijesz”, „od roku nie widzieliśmy cię pijanej”. Tak mi się udawało wszystkich oszukiwać. Ale później już było coraz gorzej, w tym stanie, w którym byłam, nie mogłam zasnąć, więc zaczęłam brać prochy. A prochy są jeszcze gorsze, niż wóda, bo wóda jest śmierdząca, ordynarna, ewidentna. A proszki to się łyka lekko, najpierw trzy, pięć, później dziesięć. Im dalej zabrniesz, tym większą pracę musisz później wykonać, żeby wytrzeźwieć. I nie chodzi tylko o to, żeby przestać pić. Niektórym może się wydaje, że abstynencją wszystko naprawi. Tymczasem jest ogromna różnica między abstynencją a trzeźwością. Abstynencja to tylko przerwa między piciem. Trzeźwość to długi proces zmieniania siebie tak, by móc normalne żyć, mieć normalne relacje z innymi, być pogodzonym ze sobą. To nie jest łatwa droga i wielu się na niej wywraca. Ja się wywróciłam szybko.


– Na odtruciach byłam niezliczoną ilość razy. Dają kroplówki, sprawdzają parametry i po trzech dniach wracasz do domu. Na początku nawet to nieźle znosisz, ale każdy kolejny raz, to większe cierpienie. Delirka, halucynacje, rzyganie, sranie. Alkoholizm to straszna choroba. Te sfery tak zwane wyższe mają z nią gorzej. Ponieważ to choroba iluzji i zaprzeczeń, używa się wszystkich środków, by nie przyznać, że ma się problem. Ukrywa się, minimalizuje, próbuje racjonalizować. Ludziom mniej skomplikowanym jest łatwiej – szybciej spadają na swoje dno, szybciej się odbijają. Tym, którzy mają wyższą pozycję, jest gorzej wyzdrowieć. Choćby dlatego, że mają zaplecze. Finanse, rodzinę, przyjaciół.


– Może cię ciągnąć w dół, bo jeśli masz pieniądze, to sobie fundujesz różne zabiegi, kroplówki, to wszystko, co pozwala zatrzeć ślady picia i jakoś funkcjonować. Jeśli masz dobrze sytuowanych znajomych, na przykład lekarzy, to oni ci pomogą po koleżeńsku. Masz więcej możliwości maskowania tego, że pijesz. Znam wiele kobiet sukcesu, którym długo udawało się, pomimo picia, robić fantastyczną karierę. Ale ani jednej, która by ostatecznie – w wyniku picia – nie zniszczyła, tego co osiągnęła. To tylko kwestia czasu.


– Mogę powiedzieć o moich: odszedł mąż, straciłam mieszkanie w Nowym Jorku, samochód, konta w banku. Wróciłam do rodziców, którzy widząc, co ze mną zrobił alkoholizm, mało nie oszaleli. Wciąż byłam jeszcze młoda, miałam 34 lata, niby piękny wiek, można wszystko zacząć od nowa. Ale to „od nowa” jest tak ciężkie… Naprawdę trudno zaczynać, gdy tyle się straciło, gdy bez picia już nie jest się w stanie nic zrobić, gdy ma się depresję . Z wielkim współczuciem patrzę na każdego, kto jest w takim położeniu, w jakim ja byłam wtedy. Wyobrażałam sobie, że jak tylko pójdę na leczenie, to szybko pójdzie, wyjdę, będzie cudownie. Okazało się, że bez picia nic nie jest takie, jak było. Wszystko wydaje się inne, wszystkiego trzeba się uczyć na nowo, bo wcześniej niemal wszystko robiło się z alkoholem. Ja bez alkoholu nie umiałam nawet tańczyć, ani pójść z facetem do łóżka. Spotkałam wiele kobiet, które piły. Jedne, bo mąż od nich odszedł. Inne, bo dopadł je syndrom pustego gniazda – dopóki były dzieci, jakoś było, dzieci wyfrunęły z domu, nie ma co robić, zaczyna się pić. Inne zaczynają od koniaczku, żeby im się lepiej zasypiało. I nie wszystkie się uzależnią. Dużo o tym myślałam i teraz wiem, że już w podstawówce, wypijając swoje pierwsze dwa piwa, powinnam wiedzieć, że się uzależnię. Leciutko się wtedy wstawiłam, ale poczułam to COŚ. Coś na moje kompleksy, na moją nieśmiałość, na brak poczucia bezpieczeństwa. Alkoholik właśnie dlatego pije. Nie, jak większość po to, by było radośnie, przyjemnie. Tylko dlatego, że picie mu coś załatwia. Zapełnia jakiś brak.


– Oczywiście można sobie szukać takich usprawiedliwień: bo w pracy ciężko, bo miałam ciężkie dzieciństwo, bo ojca alkoholika. Z tego, jak szukać sobie usprawiedliwień, każda alkoholiczka mogłaby napisać doktorat. Tak już jest w tej chorobie, że szuka się usprawiedliwień, że się kłamie, pozuje, aby tylko ktoś nie pomyślał, że upijam się, jak ostatnia menelka. Jednak, jak się w porę nie weźmiesz za leczenie, to kończysz, jak menelka. Byłam na pogrzebach paru kobiet, które w porę się nie zatrzymały. Patrzyłam po żałobnikach: część w drogich garniturach, nawet znane twarze, a część: twarze sine, napite, odziane w byle co – znajomi z ostatniej części życia. Pijąca kobieta, po jakimś czasie już nie potrafi się porozumieć z tymi, z którymi nie pije. Jest ogromna agresja uzależnionych do tych, którzy mogliby spojrzeć ze zdziwieniem, obrzydzeniem, ocenić. Unika się ich.


– Niewielki odsetek uzależnionych zgłasza się na leczenie, szczególnie tam, gdzie to leczenie jest najskuteczniejsze – czyli do państwowych ośrodków. Alkoholiczki z torebkami Prady wybierają prywatne, co jest takim stawianiem sprawy, jakby chciały leczyć cukrzycę separując się od innych cukrzyków.


– Spartańskie warunki, ostry regulamin. W państwowym ośrodku wszyscy są traktowani tak samo, nie ma szans zgrywać się, mieć się za kogoś z lepszej półki. Miałam szczęście, że trafiłam do Ośrodka Terapii Uzależnień przy Sobieskiego w Warszawie. Tam dostałam w kość. Walnęli mi prawdę prosto w oczy. W grupie było 8 osób, z kobiet tylko ja i jedna babka. Niestety, już nie żyje. Na początek usłyszeliśmy: zgodnie ze statystykami dwie osoby z waszej grupy przestaną pić, dwie szybko się zapiją, reszta będzie mieć wpadki, wracać na terapię i znów mieć wpadki. Niektóre, wkładając wielki wysiłek w to, żeby wyjść z rynsztoka, przestać pić, latami chodzą na spotkania AA i jakoś udaje im się trzymać z dala od alkoholu, ale bywa, że jak tylko odpuszczą sobie pracę nad sobą, wciąga je jakieś nowe uzależnienie. Już nie wódka ich wciąga, ale na przykład hazard. Żeby nie przejść z uzależnienia w uzależnienie, trzeba wciąż nad sobą pracować. Także nad tym, żeby odbudować relacje z tymi, których się skrzywdziło. Moje dzieci musiały pójść na dwuletnią terapię Dorosłych Dzieci Alkoholików i teraz już jest w porządku, ale co ze mną przeszły, to przeszły. Dotąd, gdy do mnie wpadają, muszę się pilnować, żeby na przykład nie położyć się na kanapie, nie zdrzemnąć, bo jakby mnie zobaczyły taką leżącą, wróciłyby najgorsze wspomnienia. Spaprałam im dzieciństwo, ale teraz widzą, że jestem już innym człowiekiem. Lepszym. Pracującym nad sobą. Codziennie, gdy wstaję, parzę kawę, wychodzę na taras, bez względu na to, jaka jest pogoda, i mówię: „No, Panie Jezu, co dziś fajnego się wydarzy?” W ogóle nie jestem religijna, tylko zafascynowana Pismem Świętym. Wybieram sobie jakiś fragment, czytam. I jest fantastycznie. To taki mój rytuał. Mam wkodowane, żeby każdy dzień tak zaczynać. Właśnie od zachwytu, i od wdzięczności za to, co mam. Za to, że jestem trzeźwa.




Zaloguj się poprzez serwisy społecznościowe :



















Nie masz konta? Dołącz i zyskaj!

Utwórz konto

Dlaczego Niemcy nie chcą "iść na ostro" z Rosją? Kaczyński odpowiada

Dodano: 14 czerwca 2022 , 12:57 3 23 327 118 23


Stwierdzam to z przykrością, ale Niemcy są w Europie niezwykle destrukcyjnym elementem – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński.



Do Rzeczy - Facebook
Do Rzeczy - Twitter

Do Rzeczy - YouTube




© ℗ 2012-2022
Orle Pióro Sp. z o.o.
Wszelkie prawa zastrzeżone.


Portal Niezależna.pl opublikował we wtorek fragment wywiadu Kaczyńskiego, który w całości ukaże się jutro w tygodniku "Gazeta Polska". Zapytany, czy w związku z wojną na Ukrainie rozsypała się niemiecka "koncepcja gry na Rosję", prezes PiS stwierdził, że "Berlin z jakiegoś powodu nie chce iść ostro przeciwko Moskwie".


Dopytywany dlaczego odparł, że nie zna odpowiedzi na to pytanie. Dodał jednak, że "albo Rosjanie dysponują silnymi argumentami – kompromatami, albo tam się ciągle wierzy w to, że można powrócić do tego, co było".


Kompromat to termin określający kompromitujące materiały na temat polityka lub innej osoby publicznej. Mogą z nich korzystać różnego rodzaju służby. Powszechne użycie kompromatu było jedną ze znamiennych cech polityki w Rosji oraz pozostałych krajów byłego Związku Radzieckiego.


Według Kaczyńskiego, "Niemcy nie rozliczyły się ze zbrodni II wojny światowej, zresztą za zbrodnie I wojny światowej też nie poniosły adekwatnej kary". – I dlatego się nie zmieniły. Gdy dziś czytamy dokumenty ujawnione przez profesora Musiała z 1990 roku, to bije to aż po oczach. Polski nie traktują jak równoprawnego partnera. Ich celem jest dzielenie nas, ograniczanie, trzymanie pod butem – ocenił.


Podkreślił, że "dziś nie ma w nich szaleństwa Hitlera". – Działają innymi metodami, ale gdyby spojrzeć na Bismarcka, to – uwzględniając oczywiście inne okoliczności historyczne – cele są te same – stwierdził.


– I żeby było jasne, chciałbym, by było inaczej, i mam nadzieję, że kiedyś to państwo znajdzie w sobie siłę do głębokiej przemiany. Póki co jest w Europie – stwierdzam to z przykrością – niezwykle destrukcyjnym elementem – powiedział Kaczyński w rozmowie z "GP".

Orle Pióro Sp. z o.o. i Distribution Point Group Sp. z o.o.
Zarząd spółki Orle Pióro Sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie, działając na podstawie art. 500 § 21
kodeksu spółek handlowych ogłasza, że dnia 27 lipca 2022 roku został uzgodniony i przyjęty przez Zarząd Orle Pióro Sp. z o.o.
plan połączenia spółki Orle Pióro Sp. z o.o. (spółka przejmująca) ze spółką Distribution Point Group Sp. z o
Młoda dziewczyna uprawia sex z bratem koleżanki
Szybki blowjob przed podróżą biznesową
Cycata masażystka zajmuje się nim

Report Page