Złączone dupami aż do orgazmu

Złączone dupami aż do orgazmu




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Złączone dupami aż do orgazmu


Antologia SF - Wizje Alternatywne Tom 3 200

Home
Antologia SF - Wizje Alternatywne Tom 3 200



Antologia Opowiadań SF Polskich Pisarzy Wizje Alternatywne Tom 3 Redaktor Wojtek Sedeńko Rok Wydania 2001 Spis Treści Wojciech Szyda - Pieśń Adoriona ...

Antologia Opowiadań SF Polskich Pisarzy Wizje Alternatywne Tom 3 Redaktor Wojtek Sedeńko Rok Wydania 2001

Spis Treści

Wojciech Szyda - Pieśń Adoriona

Eugeniusz Dębski - MagicBox ™© Jacek Inglot - Śpiew szczurołapa Mirosław P. Jabłoński - Droga do Saliny

Jerzy Grundkowski - „Fantomas” przeciwko najwyższej fazie rozwoju Krzysztof Kochański - Sen o potędze Marek Oramus - Nocne wyścigi w głąb Anny Jacek Dukaj - Aguerre w świcie

Wojciech Szyda Pieśń Adoriona

„KAŻDY ANIOŁ JEST STRASZNY A JEDNAK, ŚWIADOM WASZEJ MOCY, WAM ŚLE MOJ ŚPIEW, ZABÓJCZE NIEMAL PTAKI DUSZY”

R M RILKE, ELEGIE DUINEJSKIE

„REWOLUCJA DOKONUJE SADU NAD SM.WM ZŁA JEDNAKŻE SIŁY, KTÓRE SADZĄ, SAME TWORZĄ ZŁO PODCZAS REWOLUCJI RÓWNIEŻ DOBRO REALIZOWANE JEST SIŁAMI ZŁA, ALBOWIEM SIŁY DOBRE NIE SA W STANIE ZREALIZOWAĆ DOBRA W HISTORII REWOLUCJA NIE JEST DZIEŁEM CZŁOWIEKA, ONA JEST PONAD NIM”

BIERDIAJEW, ZE ZBIORU OKRUCHY TWÓRCZOŚCI

„SA EPOKI STWORZONE DO DZIESIĄTKOWANIA TRZÓD MIESZANIA JEŻYKÓW I ROZPRASZANIA PLEMION”

A CARPENTIER EKSPLOZJA W KATEDRZE

Ludwik —1

Bawaria, noc, sanie jadą przez zamarznięte jezioro Alpsee, słychać tętent koni i skrzypienie śniegu Siedzę owinięty w niedźwiedzią skórę i spoglądam w gwiazdy. Stangret popędza konie. Uczepieni z tyłu żołnierze drżą na myśl o pękającym lodzie Posłuszeństwo nakazuje im milczeć Jestem ich królem Niebo bezchmurne, gwiazdy skrzą się jak kryształki lodu. Same wspinają się teraz zboczem wzgórza Na szczęście droga me jest oblodzona. Zamykam oczy Samotność to moja wyspa. Myślę o przeszłości. O tym, co sprowadziło mnie na Ziemię. O tym, kim byłem i kim jestem. Dotarliśmy Ze skalnej półki, wiszącej nad przepaścią, widać okolicę. W świetle księżyca srebrzy się zamek Neuschwanstein. Służba kryje się w małej grocie, by ogrzać się przy ogniu. Ja zostaję w saniach i obserwuję niebo. Chociaż wiem, że to, co widzę, jest zaledwie ogromem materii, wyobrażam sobie dom. Gdzieś za firmamentem jest świat, od którego zostałem odseparowany i za którym tęsknię — świat aniołów. Zamykam oczy i powracam w przeszłość, do tych dziwnych zdarzeń, które przywiodły mnie tutaj. Ja, Adonon, wkroczyłem na drogę błędu, by stać się człowiekiem. Jedno z miejsc naznaczonych, planeta Aion, Samotna wyspa w oceanie bezmaterii. Milion lat od zawsze, milion lat od nigdy. Przestrzeń poza przestrzenią, czas poza czasem. Nieruchome, skalne ciało niebieskie bez gwiazd i księżyców. Skalista, popękana skorupa w trzeciej sefirze. Powierzchnia pokryta granatowymi plamami jezior, przykryta chmurami żółto–fioletowej magnezji. Bezgrawitacyjny, bezwymiarowy, bezatmosferyczny obiekt w pustce Eteru. Miliardy kilometrów od wszędzie, miliardy kilometrów od nigdzie. Bezmiejsce. Metafizyczne laboratorium Boga, planeta Aion.

„Budujesz na wodach swoje górne komnaty (…). Czynisz wiatry posłańcami swymi, ogień

płonący sługami swymi”.

(Ps. 104,3)

Naprzeciw Wzgórza Naznaczeń stoi pałac o kryształowych ścianach, scalonych korzeniami astrowrzosu. Jest zakotwiczony w płaskowyżu i połączony ze skałą płozami magnoidałnymi. Ma kształt trójkątnej obręczy. Nikt nie ma tutaj wstępu prócz mnie i rosimy modlitewnej. Trójkąt dzieli się na trzy pomieszczenia Korytarz Oczyszczeń, Korytarz Wezwań i Korytarz Przejść. Korytarz Wezwań daje dobry obraz Wzgórza. Obserwuję stąd wspinaczkę wezwanych dusz, których syzyfowy trud jest przeznaczeniem ludzi. Wpisuję go w miliony istnień nim zostaną powołane do cielesnych pielgrzymek. Ja, Adonon, naznaczam je piętnem daremności. Mam twarz anioła, symetryczne, alabastrowe oblicze bez zarostu. Mam włosy anioła, czarno–błękitne loki spadające na ramiona. Mam ręce anioła, kredową skórę z błękitnymi żyłami, w których płynie światło. Mam dłonie anioła, siedem palców zakończonych ferrytowymi hermami. Mam skrzydła, dwa złote wachlarze, które noszę jako strój oficjalny. Nadgarstki mam zawinięte bandażami posłuszeństwa Na prawej ręce — opaska Przedwiecznego, na lewej — opaska Chóru Światło, przepływające przez przeguby, rozprowadza moc bandaży do całego ciała. W uszy, oczy, język i nos mam wszczepione talizmaty odporności. Prawa dłoń spoczywa na rękojeści miecza Tym mieczem zabijam demony w czasie pojedynków na ulicach wymarłych miast. Planeta Aion jest moim zesłaniem. Pokutuję, naznaczam i zabijam Jestem aniołem.

„Słowem Pana uczynione zostały niebiosa, a tchnieniem ust jego całe wojsko ich”.

(Ps. 33,6)

Na imię mam Adorion i jestem aniołem Tronu. Aniołowie Tronu zasiadają w trzecim Chórze pierwszego Porządku, zaraz po Serafinach i Cherubach. Spośród wszystkich aniołów jesteśmy najbliżej Boga. Ja również byłem Jego strażnikiem, jednak złamałem regulamin i zesłano mnie na Aion. Nie utraciłem miejsca w Chórze, lecz oddalono mnie od Tronu, więc mój tytuł jest tylko symboliczny. Są różne gatunki aniołów. Różnimy się większą lub mniejszą doskonałością natury. Pierwszy Porządek jest najbliżej Niewidzialności. Najwyższymi w hierarchii są Serafini, najniższymi — zwykli aniołowie. Ci ostatni są najbliżej Widzialności. To z nich rekrutują się zastępy aniołów stróżów. Między Serafinami a szeregowymi aniołami jest środek drabiny: siedem Chórow pośrednich Cherubini, Trony, Zwierzchności, Moce, Panowania, Władze oraz Archaniołowie Archamołowie są pośrednikami między Bogiem a ludźmi. Jest dziewięć Chórow, które wchodzą w skład trzech Porządków Poszczególnym Chórom odpowiadają rożne sefiroty Są to kanały boskiej energii, za pośrednictwem których Eter wyłonił się z Boga Wspaniałość, Wieczność, Piękno, Siła, Łaska, Wiedza, Mądrość, Rozumienie i Korona. Ostatnia sefira jest odpowiednikiem boskiej woli To z mej wyłonili się najniżsi rangą aniołowie Pan stworzył ich jak ludzi, mocą Słowa, natomiast osiem wyższych chórów wyłoniło się z Niego poprzez Emanację. Ponieważ jestem aniołem Tronu, przebywam w trzeciej sefirze, a moim atrybutem jest Piękno. Planeta Aion jest ważnym miejscem. Dusze przybywają tu, by zostać naznaczone. Naznaczam je piętnem daremności, aby w życiu doczesnym nie osiągnęły pełni szczęścia. Inaczej ontologiczny porządek świata nie miałby sensu. Wykorzystuję do tego symbolikę pewnego ziemskiego mitu. Inny anioł, na innej planecie, naznacza dusze piętnem grzechu pierworodnego. Jego planeta przypomina piękny ogród. Moja jest skalistą pustynią.

„Anioł oznacza funkcję, nie naturę. Pytasz, jak nazywa się natura? — Duch. Pytasz o funkcję? — Anioł. Przez to, czym jest, jest duchem, a przez to, co wypełnia, jest aniołem”.

Św. Augustyn Enarratio in Psalmos

Siedzę w terminalu Korytarza Wezwań i obserwuję Miejsce Zaznaczeń. Wzgórze, samotne wybrzuszenie na płaskowyżu, jakby pierwotna magma zaczęła formować wulkan i zastygła pod wpływem wichru. Ma kształt przyciętego stożka i barwę poczerniałego srebra. U jego stop spoczywają czarne głazy. Między pałacem a wzgórzem znajduje się przezroczysty klosz. W jego owalną ścianę wbudowane są metabiozery. W komorach wypełnionych żywicą eschatyczną spoczywają powłoki. Pałac jest połączony z kopułą sefirycznym kanałem przekaźnikowym. Za jego pośrednictwem przeszczepiam dusze do powłok. Wszystko zaczyna się od przebudzenia. Kopuła działa jak filtr — chwyta wyładowania chmur i przemienia je w ożywcze światło. Powłoki — nieświadome manekiny wypełnione pustką. Kiedy się budzą, wyglądają niczym dotknięte obłędem małpoludy. Kieruje pasmo imperatywne na ich umysły. Wygłaszam błogosławieństwo i dusze wnikają w ich ciała. Kopuła odchyla się, powłoki wychodzą z klatki. Zdążają w kierunku wzgórza. Nieodparty impuls zapala ogień w ich oczach. Muszą zdobyć górę. Sprawdzam repertorium Na ekranie tabela wskazująca czas i miejsce narodzin Chiny 1231, Islandia 1904, Chiny 1538, Indonezja 2007, Meksyk 324, Księżyc 2070, Persja 1113. Czasoprzestrzenny wachlarz. Każdy z nich przyjdzie na świat w którejś z tych epok. Podchodzą do głazów Są jak ptaki wracające do gniazd. Zaczynają pchać kamienie pod gorę dyszą z wysiłku, zapierają się o skałę, lecz brną naprzód. Są jak rosimy przyciągane magnesem słońca, ich twarze wyrażają jedno pragnienie dostać się na szczyt. Są już w połowie drogi .Dzięki receptorom odczuwają zmęczenie, ale pragnienie wspinaczki jest silniejsze. Docierają do szczytu Kiedy czują, ze zwyciężyli, kamienie uciekają im z rąk. Próbują zatrzymać to, co nieuchronne, ale na próżno. Głazy staczają się z szyderczym łoskotem. Coś krzyczy w ich wnętrzach, w oczach maluje się rozpacz. Kamienie leżą na dole żałobne memento daremnego trudu. Zrezygnowani wracają do kopuły. Pod żółto–fioletowym niebem wyglądają jak orszak potępieńców. Klosz zamyka się niczym wieko trumny Nakazuje im wejsc do metabiozerow. Gdy już są w komorach, wygłaszam błogosławieństwo. W ten sposób zamykam ceremonię. Naznaczone dusze opuszczają ciała i wracają do pałacu. Są gotowe na spotkanie z ludźmi. Gdy wysyłano mnie na Aion, dostałem instrukcję opisującą cel mojej misji:

„Ludzie rodzą się z podwójnym brzemieniem grzechem pierworodnym i piętnem daremności. Ta prawda znajduje odbicie w świętych księgach oraz w mitach, które człowiek tworzy, by ogarnąć

Boży Zamysł. W księdze Genesis prarodzice zostają wypędzeni z Ogrodu, w którym rosną dwa drzewa Drzewo Poznania Dobra i Zła oraz Drzewo Życia. Pierwsze kryje tajemnicę moralności, drugie tajemnicę wiedzy. Po zerwaniu owocu z Drzewa Poznania człowiek utracił przyrodzone szczęście. Znaczenie tego symbolu jest jasne człowiek nie był w stanie samodzielnie rozeznać i rozsądzić, co jest dobre, a co złe, ale miał kierować się wyższą zasadą. Ślepa pycha zrodziła w nim przekonanie, że jest samodzielny i niezależny, i może się obyć bez wiedzy pochodzącej od Boga. Skutki pierwotnego nieposłuszeństwa prarodziców dotknęły wszystkich ludzi Zostali wygnani, a Bóg postawił straż przed Ogrodem, by Drzewo Życia było bezpieczne. Wszedłszy w rolę Stwórcy, człowiek zapragnął przeniknąć tajemnicę istnienia. Uznawszy, ze wolno mu rozsądzać, co dobre, a co złe, odczuł pokusę rozumowego zbadania Prawdy. W imię nauki był gotów prowadzić eksperymenty, często wbrew Bogu Ogród jest jednak strzeżony, więc wiedza pozostanie niedostępna. Mit o Syzyfie wyraża podwójną daremność ludzkich wysiłków w zdobywaniu szczęścia i w zdobywaniu wiedzy. Próba pojęcia za pomocą rozumu Bożej Mądrości, która jest źródłem Prawdy, jest skazana na niepowodzenie. Prawda przynależy bowiem do wyższego porządku, którego zgłębienie przerasta zdolności człowieka. Złamanie pierwszego zakazu stało się dla ludzi dramatem, złamanie drugiego byłoby katastrofą. Utracenie raju jest zarazem karą i ostrzeżeniem.”

W dyrektywach technicznych przeznaczenie ludzi określa się krócej prakseologiczna nieoperatywność metafizycznego spełnienia.

„Aniołowie posiadają rozum i wolę: są stworzeniami osobowymi i nieśmiertelnymi. Przewyższają doskonałością wszystkie stworzenia widzialne. Świadczy o tym blask ich chwały”.

Katechizm Kościoła Katolickiego

Ludzie zostają poczęci, rodzą się, żyją i umierają. Dzieciństwo, młodość, dorosłość i starość — nieuchronne etapy egzystencji. Zanim rozpocznie się ów łańcuch, zostają obdarowani łaską i naznaczeni piętnem. Przedtem ich bezosobowe dusze przebywają w Alaurii kramie dusz. Bóg stale wyłania z siebie fragmenty swej istoty. Niektóre z tych cząstek zostają aniołami, inne są kierowane

do Alrauii. Stamtąd przybywają kolejno na planetę Mora i Lunru (planety łaski) oraz na Eden i Aion (planety piętna). Obdarzone miłością i mądrością zostają naznaczone grzechem i daremnością. Ta kolejność odzwierciedla porządek Stworzenia oraz bunt prarodziców przeciwko Bogu. W przeciwieństwie do ludzi aniołowie nie przechodzą etapów rozwojowych. Wynika to z tego, że nie składają się z materii. Duch anioła zostaje po emanacji wzbogacony o cząstki sefiryczne świetliste pierwiastki, z których składa się Eter. Nie są to drobiny materii, ale ziarna budujące substancję naszego świata. Tak więc nie jesteśmy czystymi duchami. Jedynie Bog, który stoi ponad kręgami, ma naturę wyłącznie duchową — jest wszechmocną siłą, a jednocześnie bytem osobowym. Pełnię życia osiągamy od razu w momencie wyłonienia. Każdy anioł jest zamkniętą i jednolicie ukształtowaną monadą, która od początku jest tym, czym mą być, gdyż od razu osiąga pełnię bytu. Aniołom obcy jest samorozwój — proces wykształcania się natury. Zostaliśmy powołani z naturą „gotową”. Nasze życie osobowe przejawia się, podobnie jak u człowieka, poznaniem, wolnością i uczuciem —jest jednak w swej treści i dynamice doskonalsze. Poznanie, wolność, miłość te elementy upodabniają nas do ludzi i jednocześnie od nich różnią „Doskonałość natury polega na wewnętrznej akceptacji zaakceptowaniu Boga, stworzenia, w tym również własnego istnienia. Ta zgodność jest miłością, radością i gotowością do służby”

„Diabeł bowiem i inne złe duchy zostały stworzone przez Boga jako dobre z natury, ale same uczyniły się złymi”.

Sobór Laterański IV (1215 r.)

Wspomniałem o przewinieniu, wskutek którego zostałem zesłany na Aion. Zawiodłem i otrzymałem sprawiedliwą karę. Nie sprostałem zadaniu, które mi powierzono. Rozkaz był krotki znaleźć pewną kobietę i oddać ją w ręce archaniołów. Realizacja okazała się trudniejsza. Pokonała mnie własna słabość. Jako anioł Tronu byłem zawsze blisko Jedni. Moim głównym zadaniem była kontemplacja Przedwiecznego. Jako byt wyłoniony uczestniczyłem też w procesie decyzyjnym. Byłem kimś w rodzaju doradcy Boga. Przekazywałem jego myśli aniołom niższych Porządków. Wypełniałem też zadania specjalne. Tam, gdzie me sięgała władza aniołów Mocy, Zwierzchności i Panowania, potrzebny był Tron. W wyjątkowych przypadkach Bóg mógł posłać mnie na Ziemię. W gruncie rzeczy ludzie żyją pod opieką aniołów i archaniołów. Są jednak sytuacje, gdy potrzebna jest interwencja anioła wyższego Porządku. Jeśli Przedwieczny posyła na Ziemię Trona, sprawa jest bardzo poważna.

Wszystko zaczęło się od wiadomości, która wstrząsnęła Zastępami Był to przekaz od jednego z archaniołów:

„Na terenie XVIII wiecznej Francji został zamordowany anioł stróż. Jego powłokę znaleziono w starym, normandzkim zamku. Zginął z ręki swojego podopiecznego. Białe, hermafrodytyczne zwłoki leżały wewnątrz pentagramu. Z serca wystawała rękojeść noża. Zdołałem zlokalizować zabójcę. Proszę o pomoc.”

(I Ang. Arch. Ler.)

Wkrótce otrzymaliśmy drugi przekaz

„Zabójczyni należy do sekty „Fraternite”. Jej członkowie wywodzą się z arystokracji i są oficjalnie klubem okultystycznym. Wewnątrz loży działa sekta satanistyczna. W jej skład wchodzi pięciu mężczyzn oraz zabójczyni. Jej anioł poniósł śmierć podczas satanistycznego rytuału. Sztylet, który wbiła mu w serce, został zaklęty przez Szatana. Moc pozostałych aniołów stróżów została osłabiona. Stracili z oczu swoich podopiecznych, uzbrojonych przez Szatana w czarne mandorle. Wszyscy członkowie sekty ofiarowali dusze diabłu. Nie mogę ich śledzić, odkąd opuścili zamek. Są niewidoczni. Potrzebna jest pomoc anioła wyższego Porządku.”

(II Ang. Arch. Ler.)

Sprawa była bez precedensu. Czciciele Szatana działali wcześniej, dokonywali profanacji, bluźnierstw i krwawych obrzędów, byli jednak pod stałą kontrolą Zastępów. Upadli rzadko posługiwali się satanistami — traktowali ich jak pożytecznych głupców, zaplecze potępionych dusz. Działali tajnie, lecz tym razem było inaczej. Szatan pomógł sekcie, nawiązał z nią kontakt i umożliwił pozbycie się strażników. Zapewne był to początek gry, preludium większego spisku. Niewidoczni,

uwolnieni od aniołów–stróżów, członkowie sekty otworzyli się na Zło; ich dusze były pozbawione sumień. Opuścili zamek. Co planują?… Gdzie są?… Dokąd zdążają?… Wkrótce stanąłem przed obliczem Przedwiecznego i usłyszałem, ze wyznaczył mnie do prowadzenia śledztwa.

„W całym swoim bycie aniołowie są sługami i wysłannikami Boga”.

Katechizm Kościoła Katolickiego

Paleion, roślina modlitewna, symbolizuje harmonię nieba. Składa się z przezroczystej łodygi wypełnionej światłem (lumen divino) oraz z dziewięciu orbitali, przypominających wieńce. Łodyga wraz z orbitalami unosi się w powietrzu W czasie pracy, kiedy z terminalu steruję ceremonią Naznaczeń, jest w pałacu. Gdy zasypiam w wannie regeneracyjnej, paleion zaczyna krążyć nad planetą jak satelita. Roztacza aurę, chroniącą Aion przed nagłymi atakami demonów. Aura składa się z włókien sefirycznych i nie przepuści niczego. Nawet atak eschatowirusami nie jest wtedy groźny. Kiedy się budzę, roślina wraca i towarzyszy mi przy pracy. Jej harmonia sprawia, ze mój poziom ekstatyzacji wzrasta o połowę. Każdy anioł przebywający z dala od Przedwiecznego otrzymuje paleion Energia płynąca z rośliny rekompensuje nam rozłąkę z Bogiem. Czasami muszę osobiście patrolować planetę. Co jakiś czas paleion łączy się z Jednią i czerpie moc, aby znów dobrze mi służyć Wtedy muszę czuwać sam. Zakładam skrzydła, chwytam miecz i unoszę się w niebo. Oblatuję Aion kilka razy. Sprawdzam kłębowiska chmur, bo magnezja ułatwia demonom kamuflaż. Kiedyś w żółtym obłoku znalazłem martwą mewę. Detektor nie wykazał czarwilgoci — mokrego nalotu, który zawsze zdradza wysłanników Szatana Pomyślałem, że ptak dostał się tu wskutek interferencji. Czasami sefiroty nakładają się na czasoprzestrzeń Ziemi i zachodzi zjawisko przenikania. Ziemska materia jest wsysana w niematerialny świat Kręgów. Jest to celowy zabieg Pana, który nie pozwala na skończoną odrębność Eteru, gdyż doskonałość jest Jego wyłącznym atrybutem. Zbliżyłem się do mewy i wyjąłem miecz, by zdematerializować truchło. Uderzyłem, pękło pole ochronne. Wtedy ptak ożył. Strzelił dziobem prosto w mój nadgarstek. Ostrze przecięło bandaż posłuszeństwa, szkarłatna wstęga znikła w chmurach. Byłem osłabiony. Światło wyciekało mi z tętnicy na lewym przegubie. Ledwo uniknąłem drugiej strzały. Mewa przepoczwarzyła się w

szponiastą bestię. Wykonałem piruet i ciąłem ją w brązowe skrzydło. To tylko rozjuszyło potwora. Rozpoczęła się walka. Był szybki, lecz mało spostrzegawczy. Gdy kryłem się w chmurach, tracił orientację. W końcu obciąłem mu skrzydła i owinąłem ciasno kokonem z magnezji. Substancja chmur, wzbogacona moją śliną, stanowiła świetną sieć. Spętaną bestię uniosłem w otchłań, a następnie uwolniłem, by spaliła się na popiół. Wycieńczony wróciłem do pałacu i wysłałem na patrol świeżo naładowaną roślinę. Paleion wzniósł się na orbitę, a ja zasnąłem w wannie, by uzupełnić utracone światło.

Ludwik — II

Kim jestem? Pokutującym aniołem czy szalonym królem? Siedzę na balkonie w sali operowej mojego zamku. Orkiestra kończy grać „Lohengrina” Pode mną rzędy pustych foteli — jestem jedynym widzem spektaklu. Kolejna zachcianka ekscentrycznego władcy. Pan okazał mi łaskę: nie muszę pokutować w ciele zwykłego śmiertelnika. Jako król XIX–wiecznej Bawarii mogę otaczać się sztuką, która uśmierza ból. Wszystkie pieniądze przeznaczam na budowę zamków. Linderhof, Herrenchiemsee, Neuschwanstein — chcę, by zburzono je po mojej śmierci. Sen od świtu do zmierzchu; nocne wycieczki złoconymi saniami; sztuczna grota z jeziorem, po którym pływa łódź w kształcie łabędzia, obiady w towarzystwie posągów; górskie wędrówki w przebraniu średniowiecznego rycerza — oto ja Ludwik II Wittelsbach. Przechadzam się korytarzami zamku. Czy to wszystko mogło być snem? Tamten świat przepełniony bliskością Boga? Zesłanie na Aion było karą łagodniejszą niż uwięzienie w materii. Kiedyś byłem na Ziemi, lecz jako anioł Teraz jestem duchem, zamkniętym w klatce cielesności.

„Aniołowie są obecni od chwili stworzenia i w ciągu całej historii zbawienia, zwiastując z daleka i bliska to zbawienie oraz służąc wypełnianiu zamysłu Bożego”.

Katechizm Kościoła Katolickiego

RAPORT /I ANG. T. ADORE/

dzień pierwszy

Do dowódcy Chóru Zstąpiłe
Lodzik i wytrysk na twarz Niemki
Jesteś niegrzeczną dziewczynką
Dojrzała Meksykanka

Report Page