Wzorowa uczennica dała dupy dziadkowi
🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Wzorowa uczennica dała dupy dziadkowi
WITAJ NA REDTUBE - CODZIENNIE NOWE DARMOWE SEX FILMY PORNO
Filmy
Zdjęcia
wnuczka obciąga dziadkowi 🔥 Polskie Filmy Porno Redtube Sex za Darmo online
Sex filmiki wnuczka obciąga dziadkowi Red Tube to najbardziej popularny w Polsce portal, na którym znajdziesz wiele darmowych filmów porno online jak wnuczka obciąga dziadkowi .
Informacje
Regulamin
Linki
Mapa tagów
Współpraca
Reklama
Polecamy
Blog
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Jeśli nie ukończyłeś 18 roku życia lub nie życzysz sobie oglądania treści erotycznych to opuść tę stronę. Witryna korzysta z plików cookies w celach statystycznych, zgodnie z Polityką Prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies. Wchodząc dalej oświadczasz, iż jesteś osobą pełnoletnią i chcesz oglądać materiały erotyczne z własnej woli oraz zezwalasz na wykorzystywanie cookies zgodnie z Polityką Prywatności . Rozumiem Wychodzę
WITAJ NA REDTUBE - CODZIENNIE NOWE DARMOWE SEX FILMY PORNO
Filmy
Zdjęcia
mloda daje dziadkowi 🔥 Polskie Filmy Porno Redtube Sex za Darmo online
Sex filmiki mloda daje dziadkowi Red Tube to najbardziej popularny w Polsce portal, na którym znajdziesz wiele darmowych filmów porno online jak mloda daje dziadkowi .
Informacje
Regulamin
Linki
Mapa tagów
Współpraca
Reklama
Polecamy
Blog
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Jeśli nie ukończyłeś 18 roku życia lub nie życzysz sobie oglądania treści erotycznych to opuść tę stronę. Witryna korzysta z plików cookies w celach statystycznych, zgodnie z Polityką Prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies. Wchodząc dalej oświadczasz, iż jesteś osobą pełnoletnią i chcesz oglądać materiały erotyczne z własnej woli oraz zezwalasz na wykorzystywanie cookies zgodnie z Polityką Prywatności . Rozumiem Wychodzę
WITAJ NA REDTUBE - CODZIENNIE NOWE DARMOWE SEX FILMY PORNO
Filmy
Zdjęcia
młodziutka chinka daje dupy 🔥 Polskie Filmy Porno Redtube Sex za Darmo online
Sex filmiki młodziutka chinka daje dupy Red Tube to najbardziej popularny w Polsce portal, na którym znajdziesz wiele darmowych filmów porno online jak młodziutka chinka daje dupy .
Informacje
Regulamin
Linki
Mapa tagów
Współpraca
Reklama
Polecamy
Blog
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Copyright Red Tube © 2022 | Darmowe Sex Porno Filmy Erotyczne z Red Tube
Jeśli nie ukończyłeś 18 roku życia lub nie życzysz sobie oglądania treści erotycznych to opuść tę stronę. Witryna korzysta z plików cookies w celach statystycznych, zgodnie z Polityką Prywatności. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookies. Wchodząc dalej oświadczasz, iż jesteś osobą pełnoletnią i chcesz oglądać materiały erotyczne z własnej woli oraz zezwalasz na wykorzystywanie cookies zgodnie z Polityką Prywatności . Rozumiem Wychodzę
546 Pages • 128,438 Words • PDF • 2.1 MB
CZTERY ŻYWIOŁY SASZY ZAŁUSKIEJ Tetralogia kryminalna tom I Pochłaniacz POWIETRZE tom II Okularnik ZIEMIA tom III Lampiony OGIEŃ wkrótce tom IV Czerwony pająk WODA
Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz/PANCZAKIEWICZ ART.DESIGN Redaktor prowadzący: Ewa Orzeszek-Szmytko Redakcja: Irma Iwaszko Redakcja techniczna: Karolina Bendykowska Skład wersji elektronicznej: Robert Fritzkowski Korekta: Katarzyna Szajowska © by Katarzyna Bonda All rights reserved © for this edition by MUZA SA, Warszawa 2016 Fotografie na okładce: © Carlos Caetano/Arcangel Images © Jag_cz/Shutterstock; Eky Studio/Shutterstock W książce wykorzystano fragmenty następujących utworów: Nowy dzień, Kamil Rutkowski (Zeus), s. 35, 65 Łódź, Julian Tuwim (Tekst © Copyright by Fundacja im. Juliana Tuwima i Ireny Tuwim, Warszawa 2006), s. 43, 48 Domek w górach, Kamil Rutkowski (Zeus), s. 65, 577 Iskry, Tomasz Jamroziński, utwór z tomu Przylądek do skrócenia, Olsztyn 2007, s. 95, 97 GangstaZ, Marcin Sprusiński (WuWunio), s. 96 Kochankowie z ulicy Kamiennej, słowa Agnieszka Osiecka (www.okularnicy.org.pl, muzyka Andrzej Solarz), s. 299–300 Ta książka jest fikcją literacką.
Ewentualne podobieństwo postaci, zdarzeń, okoliczności nie jest zamierzone i może być jedynie przypadkowe. Natomiast niektóre elementy intrygi pochodzą z akt prawdziwych spraw kryminalnych. Poza tym historia opisana w powieści może nieco odbiegać od realiów. ISBN 978-83-287-0384-1 Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA Wydanie I Warszawa 2016
WSZYSTKO RODZI SIĘ Z OGNIA I DO NIEGO POWRACA Mieszkańcom Łodzi
Według Empedoklesa zasadę bytu tworzą cztery korzenie wszechrzeczy, nazywane też żywiołami, elementami lub pierwiastkami: powietrze, ziemia, ogień i woda. Elementy te są wieczne, bo „to, co jest”, nie powstaje, nie przemija i jest niezmienne. Z drugiej strony zmienność istnieje, bo nie ma powstawania czegokolwiek, co jest śmiertelne, ani nie jest końcem niszcząca śmierć. Jest tylko mieszanie się i wymiana tego, co pomieszane. – Khaire. Czy wiesz, że skazano Herostratesa, podpalacza Artemizjonu? – A na jaką karę? Z pewnością na śmierć, tak strasznego zbrodniarza. – Owszem, a jego rodzinę sprzedano w niewolę, ale ponieważ dokonał tego czynu tylko dlatego, by stać się sławnym, w Efezie postanowili, że nikt nie będzie wymieniał jego imienia, aż w końcu wszyscy je zapomną. – I mają po trzykroć rację. Przecież nikt nie będzie mówił o tym Herostratesie zbrodniarzu, oby jego imię zginęło w Tartarze. A teraz wybacz, przyjacielu, gdyż twa nowina tak mnie zainteresowała, że muszę wspomnieć o niej przyjaciołom. Z. Kosidowski, Gdy słońce było bogiem, Warszawa 1966 Miasto składa się z ludzi różnego rodzaju; ludzie podobni nie mogą stworzyć miasta. Arystoteles, Polityka, przeł. Aneta Konikowska
Spis treści Prolog 1. MENELE 2. CZYŚCICIELE 3. BABCIA BOMBKA 4. KOCHANKOWIE 5. MIASTO ŚWIATEŁ 6. MUDŻAHEDINI Od Autorki Podziękowania Przypisy
Prolog Okolice Pruszcza Gdańskiego, 20 czerwca 2015 Droga zwężała się i kończyła bramą ze szpikulcami. Tu Sasza zatrzymała się, włączyła latarkę. Do pordzewiałej balustrady przytwierdzono tablicę: „Teren lotniska. Wstęp surowo wzbroniony”. Obok ostrzeżenia i zeżartych przez czas sygnatur Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych ciągnęły się kilometry zwalonej siatki, a za nią, aż po horyzont, w zarośniętych trawą pozostałościach po szkoleniowym lotnisku wojskowym ukrywały się śmigłowce szturmowe Mi-24 oraz Mi-2. Czterdziesta Dziewiąta Baza Lotnicza, zwana kiedyś 49. Pułkiem Śmigłowców Bojowych, jeszcze dekadę temu nie była oznaczona na mapie, jej współrzędne zaś pozostawały utajnione. Załuska odpięła z kieszeni krótkofalówkę i wydukała idiotyczny kryptonim. Wszystkie wydawały się jej podejrzanie głupie, a do tego długie, trudne do zapamiętania w warunkach stresu oraz kłopotliwe, jeśli wziąć pod uwagę potencjalną dynamikę sytuacji. Mimo to powtórzyła zgodnie z zaleceniem: – Sarna Dziewięć do Łysego Łosia, odbiór. – Łysy Łoś, słyszę cię. Gdzie jesteś, Sarna? Odbiór. – Zbliżam się do bazy. Dwie minuty. Bez odbioru. Sasza przekroczyła siatkę i natychmiast zapadła się po kolana w mokrej brei. Czuła, jak spodnie przemakają, a do butów wlewa się woda. Kiedy próbowała wydostać się z jaru, omal nie zgubiła kalosza. W ostatniej chwili schwyciła go i wspięła się poza obręb
fosy. – Sarna Dziewięć, nie widzę cię – usłyszała. – Ja ciebie też – powiedziała do siebie. A potem nacisnęła przycisk. – Podaj współrzędne. Coś zatrzeszczało, rozległ się pisk. Straciła łączność. Zdjęła gumowiec i wylała z niego wodę. Oświetliła przestrzeń przed sobą i zbadała teren, na ile pozwalał jej posiadany sprzęt. Poza fosą, do której wpadła, przestrzeń była płaska jak stół. O istnieniu dołu także powinna była pamiętać. Znała go z ćwiczeń. W dzień jednak wszystko wyglądało inaczej. A ta ciecz z pewnością nie była deszczówką. Cała Polska cierpiała suszę. Ktoś napełnił dół specjalnie. Ta sama osoba wskazała dokładnie to wejście na teren dawnego Amigazu, a wcześniej szkoleniówki pilotów MON. Załuska pomyślała, że trzeba mieć jej szczęście, żeby wybrać akurat to wejście. Gdyby wzięła udział w loterii, w której każdy los wygrywa, jej z pewnością okazałby się pusty. Przesunęła bejsbolówkę daszkiem do tyłu, włączyła czołówkę i ruszyła przed siebie. Było jej gorąco, jednak nie mogła zdjąć ekwipunku. Kamizelka kuloodporna pod polarem grzała jak skurwysyn. – Sarna Dziewięć do Łysego Łosia – ponowiła komunikat kilkakrotnie. – Nie widzę cię. Odpowiedziała jej cisza. Urządzenie zamokło, pomyślała w pierwszej chwili. Albo padły baterie. Całe szczęście na taką okoliczność miała w plecaku dwa komplety nowych. Przerzuciła krótkofalówkę na dziewiętnasty kanał i usłyszała rozmowę tirowców. A więc wyłączył się. Sprzęt ma sprawny. Chce, żebym go szukała. Wiedziała, że na czwórce czeka na nią wsparcie, ale jeszcze się zawahała. Musi najpierw spróbować sama. Oczy przyzwyczaiły się już do ciemności. Szła teraz w miarę równo, zerkając co jakiś czas na kompas w zegarku. Woda chlupotała jej w butach, ale Sasza stąpała pewnie, czując już teraz twardy grunt pod stopami. Śmiglaki szturmowe stały pod chmurką, poprzykrywane
jedynie brezentem. Poza hangarem Polowych Warsztatów Lotniczych nie było żadnych budynków ani przeszkód. Niestety nie było też człowieka, na którego liczyła. Mrok, cisza i niepewność wystarczały, by czuła się nieswojo. Wyjęła z kieszeni komórkę i spojrzała na martwy wyświetlacz. Miała zakaz włączania wszelkich urządzeń ze względu na możliwość zlokalizowania. Do tego była na podsłuchu. Choć to niezgodne z ustaleniami z odprawy, włożyła baterię do telefonu i nadal go nie włączając, ruszyła szybkim marszem przed siebie. Umówili się z Dziadkiem, jej oficerem prowadzącym, że gdy tylko włączy komórkę, odbiorą sygnał i zgarną ją natychmiast, niezależnie od przebiegu akcji. Wiedziała, że zanim sprzęt zaloguje się w sieci lokacyjnej, minie kilka minut. W tym czasie wiele może się zdarzyć, jeśli na przykład Łoś ma złe intencje. Ale wtedy, nawet gdyby została ranna, zwiększy swoje szanse na znalezienie. Broni ze sobą nie miała. Palnej, białej, nawet gazu pieprzowego. Facet, który chciał z nią rozmawiać, postawił twarde warunki. – Łysy Łosiu, gdzie jesteś? Zatrzymała się na jednym z większych pasów, po czym wyciągnęła lornetkę noktowizyjną. W zasięgu wzroku nie było nikogo. W oddali majaczył tylko stary hangar, ale nie poszła w tamtym kierunku. Zdjęła plecak, wyciągnęła z niego pakunek i zaczęła składać lampion w kształcie czerwonego serca, z ckliwym nadrukiem dedykowanym nowożeńcom. Wyprostowała cienką papierową czaszę do wysokości trzydziestu centymetrów, a potem podpaliła płomień na środku metalowej ramki. Musiała chwilę poczekać, by lampion się podgrzał, zanim łagodnie wzbił się w niebo. Niech stare odejdzie, niech przyjdzie nowe, poprosiła w myślach. – Wszystkim życzę wszystkiego dobrego – rzekła na głos. Obejrzała się strachliwie, ale nie było opcji, żeby Łoś to usłyszał. Nie pojawił się znienacka za jej plecami, jak zwykle dzieje się w filmach. Mimo to czuła, że czerwieni się ze wstydu po czubki uszu. Nawet w takiej sytuacji wyszła z niej przesądna baba. Kiedy wypuszczała w niebo drugą sztukę i, już bez słowa, wpatrywała się,
jak lampion dryfuje po czarnym niebie, usłyszała trzaski, a potem wyraźny dźwięk. Wiedziała, że tym razem informator jest bardzo blisko. Z całą pewnością nie siedzi w zdemolowanym hangarze. Tam co najwyżej znajduje się worek czarnego prochu z lontem przywiązanym do klamki. Nie zamierzała tego sprawdzać na własnej skórze. Wciąż liczyła, że nie opłaca mu się jej skasować. – Łysy Łoś do Sarny Dziewięć, odbiór. Gdzie ty, kurwa, jesteś? – Patrz w niebo, Łosiu – odparła i wyjęła papierosa. – Palę setki R1, więc masz o minutę więcej, niż jara się normalny pet. Mam jeszcze trzy lampiony. Potem się zmywam i zgłaszam fiasko w bazie. – N54°22’34,1”, E18°28’19,1” – padło w odpowiedzi. – Nie będę się z tobą ganiała. Wyłaź. Gdy wkoło gęsta ciemność, oko zaczyna widzieć. – Minęłaś dół melioracyjny bez przeszkód? – Tak, Łosiu, bądź dumny – powiedziała już bez naciskania przycisku w krótkofalówce, bo mężczyzna szedł w jej stronę. Musiał leżeć tutaj cały czas, przyczajony w wysokiej trawie, domyśliła się. I doskonale się bawić, kiedy Sasza krążyła wokół niego niczym ślepiec. – Wpadłam w twoją słabiutką pułapkę, ale jestem cała. Obsikałam sobie jedynie kolana. – Odłóż papierosa! Rzucił się na nią. Zapalniczka wypadła jej z ręki. Sasza nie zdążyła odparować ataku. Uderzyła gnatami o asfalt. Poczuła, jak agresor osłania jej głowę, by nie gruchnęła czaszką, a po chwili owionął ją jego kwaśny oddech. Nie palił, to pewne, ale lubił pożywienie z surowej cebuli. Chwycił Saszę obiema rękami i odturlał od źródła ognia – nadpalonego papierowego serca, które właśnie spadło na trawnik, a potem zgasło – po czym drobiazgowo przeszukał. Dopiero kiedy upewnił się, że kobieta nie jest uzbrojona, puścił ją i odsunął się na bezpieczną odległość. Sasza ciężko dyszała. Podniosła się powoli i otrząsnęła jak pies po kąpieli w jeziorze, ale wciąż kręciło się jej w głowie od uderzenia o twardy grunt. Wreszcie
usiadła w kucki na asfalcie. Odetchnęła ciężko i spojrzała pytająco w ciemność, z której przyszła. – Co tam było? W tej wodzie. Odwrócił głowę. Pomyślała, że powalił ją fachowo. Przeszukanie poszło mu nadzwyczaj sprawnie. Zastanowiła się, czy takie umiejętności są konieczne na morzu, czy może raczej pracują w podobnej firmie. – Czego tam nalałeś i po co? – powtórzyła, tym razem z nutą wyrzutu w głosie. – Eter dwuizopropylowy. Preparat studencki. – Nie byłam zbyt dobra z chemii, ale korzystając z wrodzonej inteligencji, wnoszę, że powinnam je zdjąć? – Wskazała swoje spodnie. – Wpadłam w to, jak przewidziałeś. Po kolana. Gówniana sprawa by była, jakbym nagle wybuchła. – Przysunęła się do niego bliżej. Spojrzał na nią jak na wariatkę, ale nie odsunął się, więc dodała, siląc się na uśmiech: – A może lepiej nic nie ruszać? – Eter dwuizopropylowy zazwyczaj daje głównie efekty dźwiękowe – burknął. Dopiero wtedy zaczęła się bać. – Chciałem wiedzieć na pewno, ile osób wchodzi. To taka bardziej pokazówka. – Ale czasem można od tego oślepnąć albo stracić dwa palce? – mruknęła. – Wolę jednak mieć wszystkie dziesięć. I wszystkie dwie nogi. Urwała, a następnie znieruchomiała niczym sfinks. O delikatnych inicjatorach nie wiedziała zbyt wiele, ale jak mawiał Jekyll, jej ulubiony ekspert kryminalistyki z Gdańska, na przykład jodek azotu eksploduje nie tylko od dotknięcia piórkiem, lecz także od krzywego spojrzenia. Wprawdzie pracownicy ISIS cały czas posługują się nadtlenkami acetonu albo urotropiny, bo łatwiej je samodziałowo bezpiecznie syntetyzować, ale przy ich produkcji ginie najwięcej konstruktorów. Nie miała ochoty dziś tak zacnie zasłużyć na niebo. – Wywalczyłam ten kwit dla ciebie, szmaciarzu. – Była teraz wściekła. Mówiła powoli, zniżonym głosem, choć z każdą chwilą
czuła coraz większy strach. Ręce jej drżały, na gardle zaciskała się obręcz grozy. – Czeka na ciebie gotów do złożenia w sądzie rodzinnym. Możesz wracać do kraju, zasrany bigamisto. Ale jeśli ja skończę w kawałkach, to ty z pewnością będziesz się modlił o piekło. Nie darują ci tego – dodała groźnie, ale biorąc pod uwagę swoją nadwyrężoną po nieudanej akcji w Hajnówce reputację, wcale nie była tego taka pewna. Sasza bała się w życiu tylko dwóch rzeczy: wysokości i ognia. Nigdy dotąd nie znalazła się w sytuacji, kiedy musiałaby doświadczyć obu tych fobii jednocześnie. W razie wybuchu to z pewnością by się zmieniło. Poza tym skończyć jako puzzle to nie było to, o czym marzyła w dniu dzisiejszym. Nawet nie wpisaliby jej na honorową listę policjantów, którzy zginęli na służbie. Po sprawie Okularnika czekało ją wewnętrzne śledztwo i rozprawa dyscyplinarna. A jeśli coś pójdzie nie tak, a to pewne jak trzy plus dwa równa się pięć, wkrótce będzie musiała także przetrwać szereg rozpraw przed sądem. Jedyne, na co mogła liczyć, to utajnienie procesu. Wyrok będzie już jednak jawny i każdy dziennikarz zyska do niego dostęp. Nie wątpiła, że wielu nie może się już tego doczekać. – Może był stary – wyszeptał Łoś i wskazał hangar. – Butle stały w magazynie ze dwadzieścia lat. Sasza potarła ręce o spodnie. Ciecz była lekko śliska, w dotyku przypominała kamforę. Ale nie miała zapachu. Przez moment poważnie rozważała zdjęcie spodni, ale pod spodem miała jedynie wycięte figi, więc poprzestała na pozytywnym myśleniu i niewyko
Rodzinne jebanie
Shanda stymuluje prostatę
Licealistka ssie przed znajomymi