Wypuściła spermę z ust

Wypuściła spermę z ust




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Wypuściła spermę z ust

Po "Nowym otwarciu mojej mamy", w którym rolę narratora pełnił syn, tym razem ta sama opowieść przedstawiona z perspektywy bohaterki.

Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj




ostrzeżenie

incest

BBW

ciąża

rodzina

mama






ostrzeżenie

rodzina

brat

siostra

mama

syn






ostrzeżenie

incest

trójkąt

rodzeństwo



Pseudoliteracki, a może coraz częściej erotyczny zbiór tekstów tworzonych pokątnie
przez naszych czytelników już od 19 lat!
Poniższy tekst znajduje się w poczekalni!
Tuż przed moimi trzydziestymi dziewiątymi urodzinami, przypadającymi również w dniu imienin, a więc 4 grudnia – Barbary, doszłam do przekonania, że moje małżeństwo było największym życiowym błędem, chciałam po prostu zostawić wszystko i odejść. Tylko mój szesnastoletni syn Piotr motywował mnie i sprawiał, że miałam siłę, żeby wstawać codziennie rano i dalej udawać, że jeszcze stanowimy rodzinę. Źródłem moich smutków, nieszczęść i upokorzeń był mój mąż Andrzej.
Poznaliśmy się na domowej imprezie w ostatniej klasie w miejscowym zespole szkół – ja kończyłam liceum, Andrzej technikum elektryczne. Stanowiliśmy bardzo przeciętną parę, nie kłóciliśmy się, ale i nie mieliśmy zbyt wiele wspólnych tematów i zainteresowań. Andrzej nie chciał się dalej kształcić, myślał o znalezieniu pracy i już po dwóch miesiącach spotykania się ze mną zaczął przebąkiwać o małżeństwie. Mnie ciągnęło do nauki, zdecydowałam, że podejmę studia na kierunku administracja i spróbuję poszukać stabilnej pracy w jakimś urzędzie. Spotykaliśmy się prawie codziennie, Andrzej nie był specjalnie wylewny ani uczuciowy, w sprawach intymnych nie miał właściwie żadnych wymagań, ważne były dla niego wyniesione z domu chrześcijańskie zasady i przedślubna czystość. Rolę żony postrzegał w kategoriach formalnej relacji i jasno określonego podziału obowiązków, gdzie on oczywiście pełni rolę dominującą, a kobieta zajmuje się domem i robi generalnie wszystko poza dysponowaniem pieniędzmi i zabieraniem głosu. Pobraliśmy się po roku znajomości, gdzieś w środku bałam się za niego wyjść, ale uważałam, że mogę nie poznać nikogo innego i miałam nadzieję, że Andrzej się zmieni.
Niestety, nasze wspólne życie ułożyło się zupełnie inaczej, a Andrzej okazał się zwykłym szowinistą i chamem. Dostałam się na wymarzone studia na kierunku administracja, co naturalnie wzbudziło niezadowolenie mojego małżonka. Musieliśmy odłożyć planowanie dzieci na później, nie chciałam łączyć wychowywania dziecka z edukacją, bałam się, że ostatecznie żadna z tych rzeczy mi się nie uda. Zamieszkaliśmy w bloku w centrum miasta w sporym mieszkaniu, które odziedziczyłam po babci. Andrzej pracował w fabryce samochodów, zarabiał przyzwoicie, więc w zasadzie przez pierwsze dwa lata moich studiów to on nas utrzymywał. Potem podejmowałam dorywcze prace, kontynuowałam studia i mogę powiedzieć, że w wymiarze materialnym niczego nam nie brakowało. Zdecydowanie gorzej układało się nasze pożycie. Andrzej coraz częściej wracał pijany z pracy, zupełnie przestał o siebie dbać. Palił dwie paczki papierosów dziennie albo wstrętne, tanie cygaretki, wypijał kilka piw albo wódkę, śmierdział zestarzałym potem, nie golił się, rzadko mył zęby. Jedynym jego domowym zajęciem było oglądanie telewizji. Oczekiwał, że wszystko będzie miał podane pod nos, uprane i posprzątane, sam nie robił nic, w jego mniemaniu fakt, że przynosił do domu pieniądze, czynił go panem i władcą. Upokarzał mnie przy każdej możliwej okazji, wyzywał i ośmieszał. Nasze pożycie było fikcją, Andrzej dobierał się do mnie tylko po pijanemu. Czułam, że podobam się innym mężczyznom, tak różnym od niego. Kiedy uprawialiśmy seks, fantazjowałam o innych facetach, tylko w ten sposób odczuwałam jakiekolwiek podniecenie. Najczęściej nasze zbliżenie ograniczało się do krótkiego stosunku w pozycji misjonarskiej, kilku pchnięć i spuszczenia się z sapaniem i jękiem. Żadnej gry wstępnej, żadnych pocałunków ani przytulania. Oczywiście mój małżonek nie uznawał prezerwatyw, więc kwestia antykoncepcji była moim zmartwieniem. Często żartował, żebym przestała tak ciągle uważać, bo on chce wreszcie przekazać ciągłość życia. W końcu po jednej z rodzinnych imprez suto zakrapianych alkoholem, kiedy i ja wypiłam o wiele za dużo, doszło do zbliżenia, podczas którego poczęliśmy naszego syna. Dziewięć miesięcy później urodził się Piotrek, na szczęście na studiach pozostała mi już tylko praca magisterska do napisania i obrony. Mijały lata, podjęłam pracę w urzędzie, Piotruś rósł, wszystko wokół się zmieniało, tylko nie mój mąż. Czułam, że dobiegając do czterdziestki, piętnaście ostatnich lat mojego życia to po prostu białe plamy w życiorysie.
Kwestia seksu stawała się dla mnie coraz bardziej problematyczna. Andrzej palił i pił tak dużo, że nie tylko unikał zbliżeń, ale kiedy już do nich dochodziło, po prostu albo miał problemy z erekcją, albo nie mógł skończyć. Kazał mi wtedy ssać swojego członka, wpychał mi go do gardła, przytrzymywał, dociskał moją głowę i wreszcie w wielkich bólach kończył w moich ustach. Jego sperma miała obrzydliwy, gorzki smak, niczym ekstrakt ze wszystkich jego używek, setek wypalonych papierosów i litrów wypitego alkoholu. Wypluwałam od razu jego nasienie, nie chciałam czuć go w ustach. Odór jego ciała przyprawiał mnie o mdłości. Nienawidziłam go, ale bałam się odmawiać współżycia, bo Andrzej coraz częściej stawał się agresywny. Moje przyjaciółki, w szczególności poznana w pracy, kilka lat młodsza Karolina, namawiały mnie na rozwód. Czułam, że dojrzewam do tej decyzji. Póki co zaspokajałam się sama. Wchodziłam pod prysznic i bawiłam się swoim ciałem prawie codziennie. Czułam się dobrze, regularnie ćwiczyłam i starałam się zdrowo odżywiać. Byłam dość wysoką blondynką, można powiedzieć, że w miarę zgrabną i długonogą, z wydatnymi piersiami, które pomimo karmienia dziecka, nie opadły w dół. Miałam raczej krytyczny stosunek do swojego wyglądu, natomiast nieskromnie przyznam, że podobałam się mężczyznom. Koledzy z pracy wielokrotnie zapraszali mnie na zapoznawczą kawkę albo drinka, w pracy niby niechcący dotykali moich pleców a czasem i nawet pośladków, zaglądali w dekolt. Nie przeszkadzało mi to, nie byłam nigdy pruderyjna, wręcz imponowało mi, że stateczni, przystojni mężczyźni wykazują zainteresowanie moją osobą. Nawet pobieżny kontakt fizyczny wprawiał mnie w podniecenie, Andrzej w żaden sposób mnie nie zaspokajał. Nie myślałam o zdradzie, ale fantazjowałam o szybkim numerku z kolegą z pracy na stercie dokumentów albo oddaniu się w łapy robotników remontujących naszą ulicę.
 Po moich urodzinach, o których oczywiście pamiętał tylko mój syn, nie zauważyłam nawet jak minęły Święta i Nowy Rok. Andrzej, zgodnie z wieloletnią tradycją, sowicie opił każdą z tych okazji, a podsumowując jego aktywność w piciu w domu i pracy, miał w grudniu może trzy w pełni trzeźwe dni. Zaraz po Nowym Roku otrzymałam telefon z fabryki, w której pracował. Został wytypowany do zwolnień grupowych i tak się tym zdenerwował, że dostał zawału. Przewrócił się i pomimo reanimacji, zmarł. Urządziliśmy pogrzeb i stypę, zjechała się cała rodzina jego i moja. Po załatwieniu wszystkich formalności zdałam sobie sprawę, że zostajemy z Piotrkiem sami. Mój syn nie przeżył śmierci Andrzeja jakoś szczególnie, Andrzej już dawno uznał, że cały jego wkład w wychowanie Piotrka ograniczał się do kwestii poczęcia. Zupełnie z nim nie rozmawiał i nie spędzał czasu. Piotrek stawał się mężczyzną, miał prawie siedemnaście lat, był wysoki i dość dobrze zbudowany. Cieszyłam się, że nie poszedł w ślady ojca i że raczej będzie szedł przez życie z wypiętą piersią, a nie z piwnym brzuchem. Nie odczuwałam jakiegoś szczególnego smutku z powodu śmierci męża, bardziej byłam zszokowana całą sytuacją i bałam się samotności. Miałam szansę na zupełnie nowe życie. 
Po śmierci Andrzeja zaczęłam ćwiczyć jeszcze intensywniej niż dotychczas i schudłam dodatkowo prawie 5 kilogramów. Bez problemu wchodziłam w dawno nienoszone spódnice, teraz przy 173 cm wzrostu ważyłam 57 kg. Brak seksu i mężczyzny u boku stawał się coraz bardziej dokuczliwy, myślałam, że ćwiczenia pozwolą mi rozładować napięcie. Nie myślałam o poważnym związku, ale miałam potrzebę bliskości i czegoś więcej, zaczęłam zaspokajać się inaczej niż tylko samym masażem łechtaczki. Złapałam się na tym, że czasami lubię wkładać w pochwę palce i ruszać nimi, penetrując swoją cipkę i jednocześnie ssać palce drugiej dłoni. Pragnęłam kontaktu fizycznego i dobrego, regularnego seksu. Podniecały mnie też wulgaryzmy i pospolite określenia czynności seksualnych, dotychczas raczej unikałam zwrotów typu: pieprzyć, ruchać, pierdolić, robić laskę, spuszczać się… Niestety, jedynym mężczyzną w moim życiu był Piotrek. Zastanawiałam się, jak on radzi sobie z dziewczynami, czy już uprawiał seks. Zdarzało się, że czasem wypiłam trochę za dużo mojej ulubionej brandy i wtedy myślałam o tym, jakiego ma członka w czasie erekcji i czy chociaż raz pomyślał o mnie jak o kobiecie, a nie jak o matce. Wiedziałam, że to niedorzeczne a wręcz złe, przecież byłam jego matką, ale wszystko pozostawało w sferze moich fantazji.
Moja przyjaciółka z pracy, Karolina, odwiedzała mnie często po śmierci Andrzeja, okazała się prawdziwym wsparciem. Była o pięć lat młodsza ode mnie, wiodła spokojne, ale nieustabilizowane życie ze swoim narzeczonym Tomkiem. Chciała się bawić, nie myślała o założeniu rodziny. Podczas jednego ze spotkań Karolina zapytała mnie wprost:
- Baśka, masz czterdzieści lat. Andrzej nie żyje już pięć miesięcy, może czas się rozejrzeć za kimś konkretnym? Chcesz być całe życie sama?
- No co ty, Karola. Nie myślałam o tym, pogrzeb był niedawno, jakoś… nie miałam czasu.
- Przestań gadać głupoty, jesteś młoda i atrakcyjna. Piotrek się wyprowadzi, a ty co? Będziesz patrzyć w ścianę?
- Nie, ale chyba nie chciałabym powtórki w stylu Andrzeja. Kolejny pan i władca nie jest mi potrzebny, wielkie dzięki.
- No dobrze, ale jesteś młodą i zdrową kobietą… Nie masz ochoty na…. No wiesz…
- Mam cały czas, ale na razie rozładowuję się sama.
- To może umów się z kimś raz na jakiś czas, tak bez zobowiązań? Nie musisz się przecież żenić,
a dobry seks jeszcze nikomu nie zaszkodził.
Po naszym spotkaniu Karolina podesłała mi link do jednego z portali randkowych. Założyłam sobie konto i rozpoczęłam poszukiwania potencjalnych kandydatów na kochanka. Postanowiłam również porozmawiać z Piotrkiem:
- Piotruś, jesteś już prawie dorosły. Chciałam się zapytać, czy miałbyś coś przeciwko, gdybym czasem spotkała się wiesz, z jakimś kolegą…
- Nie, no niekoniecznie, ale rozumiesz… Dorośli ludzie, jak się poznają, to spędzają ze sobą czas i…
- Dobrze, Piotruś, Chciałbym, żebyś wiedział, żebyś to zrozumiał. Ty jesteś dla mnie najważniejszy, ale po prostu czasem czuję się… sama.
- Ok, mamo, rozumiem. Ale masz mnie, nie jesteś sama.
Trochę głupio było rozmawiać z nim o swoich planach matrymonialnych, ale był już prawie dorosły, miałam nadzieje, że pewnością mnie zrozumie. Chociaż….. odniosłam wrażenie, jakby był trochę zazdrosny. I w ogóle, w ostatnim czasie patrzył na mnie jakoś inaczej, taksował wzrokiem i zatrzymywał się na piersiach, myślałam nawet, że mnie podgląda.
Tymczasem w pracy mieliśmy straszną orkę, zostawanie po godzinach było niestety na porządku dziennym. Po dwóch tygodniach pracy w takim systemie, najpierw większość pracowników mających małe dzieci, a później pozostali łaknący domowego spokoju, w naturalny sposób zaczęli się buntować i na wszelkie sposoby unikać nadgodzin, przede wszystkim przed weekendem, tak więc pomimo ogromu pracy, w piątkowe późne popołudnie i wieczór w biurze nie było nikogo. Dla mnie była to dobra okazja do nadrobienia zaległości, lubiłam zostać w biurze sama i spokojnie popracować. Tego piątkowego popołudnia siedziałam w swoim pokoju i przygotowywałam ostatnie pisma, gdy na monitorze wyskoczył mi komunikat o braku papieru w drukarce. Drukowałam wszystko na potężnym kombajnie biurowym, który stał w oddzielnym pomieszczeniu na korytarzu. Wyszłam, żeby dołożyć papieru, gdy niespodziewanie usłyszałam odgłosy kojarzące się tylko z jednym. Byłam absolutnie przekonana, że o tej porze w biurze jestem już tylko ja i ochroniarze przy wejściu, ale widocznie ktoś jeszcze pracował w pocie czoła. Dźwięki dochodziły z części zajmowanej przez dyrektora departamentu finansowego. Dyrektorem od niedawna był przystojny, prawie 50-letni rachmistrz, przyszedł do naszego urzędu ze starostwa powiatowego. Jego gabinet znajdował się w głębi, najpierw trzeba było przejść przez sekretariat. Zajrzałam przez uchylone drzwi, w gabinecie dyrektora rozgrywała się niesamowita scena. Dyrektor stał na ugiętych nogach i posuwał od tyłu swoją sekretarkę, o połowę młodszą Agnieszkę. Widziałam wcześniej kilka razy, że dziewczyna robi do niego maślane oczy, opowiadała nam o nim z entuzjazmem, musiał nieźle zawrócić jej w głowie i w sumie jej się nie dziwię. Agnieszka szeroko rozstawiła nogi i całym tułowiem położyła się na biurku. Opierała się rękami, tak, że jej piersi zwisały swobodnie, od czasu do czasu bezwstydnie obmacywane przez pochylającego się nad nią dyrektora. Musieli być bardzo napaleni, bo ani dyrektor ani Agnieszka nie zdążyli się do końca rozebrać. Dyrektor tylko opuścił spodnie i bokserki i rozpiął koszulę, z kolei Agnieszka stała wypięta z podciągniętą spódnicą. Biustonosz, bluzka i majtki leżały obok na ziemi. Dyrektor posuwał ją, zmieniając tempo, raz wolno, by za chwilę przyspieszyć. Przy mocniejszych pchnięciach Agnieszka jęczała głośno, szeroko otwierała usta. Poczułam, że robię się mokra, kochankowie byli tak zajęci sobą, że zupełnie mnie nie zauważyli. Rozpięłam suwak od spodni i natychmiast włożyłam palec pod majtki. Oparłam się o futrynę drzwi, złapałam swoją pierś przez bluzkę i zaczęłam masaż. Gdyby ktoś przechodził korytarzem, od razu zobaczyłby mnie w tej dziwacznej pozycji, ale w tym momencie miałam to gdzieś. Kutas dyrektora znikał w sekretarce, facet był napalony i ruchał ją jak dwudziestolatek. Chciałam być na jej miejscu, musiał dawać jej mnóstwo rozkoszy, bo dziewczyna dosłownie wiła się pod nim, jej dłonie zacisnęły się na blacie biurka. Mój palec zahaczał przez chwilę o łechtaczkę, ale teraz skierował się do wilgotnej szparki, wsadziłam go sobie do środka i zaczęłam się pieprzyć. Patrzyłam na kochanków, było mi cudownie. Dyrektor chyba dochodził, bo wyjął członka z cipy sekretarki i dalej masturbował się ręką. Kilka szybkich ruchów wystarczyło, spuszczał się teraz na plecy i pośladki dziewczyny, wyrzucał z siebie kolejne porcje nasienia. Chciałam dojść razem z nim, mój palec pracował coraz intensywniej. Nagle poczułam wielkie dłonie na ustach i tułowiu, ktoś mocno złapał mnie i pociągnął wzdłuż korytarza. Nie mogłam krzyknąć, o szarpaniu nie było mowy, bo jedną dłoń miałam unieruchomioną w rozporku, a drugą próbowałam oderwać dłoń napastnika od swojej twarzy. Odwróciłam się i zorientowałam, że to ochroniarz Sylwek, obok niego stał drugi z ochroniarzy - Marian. Sylwek pochodził ze wsi, miał około 25 lat, zawsze był uczynny i pomocny a dla mnie bardzo miły, uważałam go za przystojnego mężczyznę, nieco topornego i prostego w obyciu, ale lubiłam go. Marian był cichym emerytem, trochę otyłym panem z wąsem, okazjonalnie dorabiającym sobie do skromnego świadczenia. Nie zdążyłam nawet zaprotestować, bo Sylwek wepchnął mnie do mojego pokoju, Marian wszedł za nami i zamknął drzwi od środka.
- Co ty, Baśka, zwariowałaś? A jakby cię ktoś zobaczył? Chcesz wylecieć z roboty?
Sylwek na początku chciał mnie zawstydzić, ale teraz gapił się jak urzeczony w mój rozluźniony dekolt. Koszula ledwo zakrywała biały, koronkowy biustonosz, zapięłam ukradkiem rozporek w moich garniturowych spodniach. Piersi wystawały mi z biustonosza, cały czas oddychałam ciężko, ciągle byłam podniecona, przez tą jego interwencję nie zdążyłam się zaspokoić. Stałam oparta plecami o ścianę i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że w tej pozycji wyglądałam co najmniej wyzywająco. Sylwek patrzył mi prosto w oczy, powolnym ruchem zaczął zdejmować pasek od spodni.
- Co ty, Sylwek, porąbało was? Otwierajcie te drzwi.
Podszedł do mnie z do połowy spuszczonymi spodniami, zbliżył usta do moich i lekko mnie pocałował. Odwróciłam od niego głowę.
Sylwek położył dłoń na moim kroczu, drugą dłonią złapał mnie za podbródek i ponownie wymusił pocałunek. Jego usta był miękkie, kiedy naparł na mnie ciałem, poczułam znowu znajome mrowienie. Tym razem odwzajemniłam pocałunek, nasze języki zaczęły wirować. Sylwek zataczał palcami kręgi na mojej cipie, obmacywał wewnętrzną stronę moich ud. Nie panowałam już nad sobą, wiedziałam, że nie zdołam mu się oprzeć. Przez spodnie zaczęłam macać jego twardego kutasa. Sylwek sprawnymi ruchami rozpiął moją bluzkę i pomógł mi ją zdjąć. Cały czas całował mnie w usta, musiał mieć wcześniej kilka dziewczyn, bo zdejmowanie części kobiecej garderoby w połączeniu z kontynuowaniem pieszczot szło mu nadspodziewanie dobrze. Szybkim ruchem zdjęłam buty, rozpięłam spodnie, opuściłam je i kopnęłam w kąt. Zostałam w samych majtkach i biustonoszu. Sylwek zrzucił koszulę przez głowę i ściągnął spodnie razem z bielizną i butami. Stał całkowicie nagi, przede mną ukazał się jego wspaniały kutas. Nie był bardzo długi, ale akurat w sam raz, idealnie układał się w dłoni. Zbliżyłam się do niego, znowu zaczęliśmy się całować. Sylwek sprawnym ruchem rozpiął mój biustonosz, piersi ukazały się w całej okazałości. Teraz objął je dłońmi i zaczął lizać i ssać moje sutki. Zaczepił kciukami o brzegi stringów i sprytnie zsunął je do połowy ud, dalej opadły już same. Całowaliśmy się na stojąco, on delikatnie muskał palcami moją szparkę, a ja dłonią masowałam jego członka. Wyczuł, jak bardzo jestem mokra, wsunął palec i delikatnie mnie penetrował. Oparłam głowę na jego ramieniu, biodrami dawałam mu znać, jakie ruchy ma wykonywać, żeby sprawić mi przyjemność. Popchnęłam go lekko na biurko, Sylwek usiadł na blacie w rozkroku. Miałam przed sobą jego członka, sama nie wiedziałam, czy chcę go najpierw wylizać, czy od razu poczuć go w sobie. Postanowiłam przełamać złe doświadczenia z mężem, seks oralny kojarzył mi się do tej pory z przemocą i obrzydzeniem. Oparłam ręce na udach Sylwka i zaczęłam drażnić się z jego członkiem. Lizałam go, obejmowałam wargami poniżej żołędzia, ale nie brałam go do ust. To były lekkie muśnięcia, jego członek reagował, naprężał się co chwilę i podnosił do góry. Wzięłam go w dłoń i polizałam po jądrach. Były lekko owłosione, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. Wreszcie ściągnęłam napletek i włożyłam go do ust. Powoli opuszczałam głowę i wprowadzałam go coraz głębiej. W międzyczasie słyszałam, jak Marian rozpina spodnie i zdejmuje koszulę. Pomimo, że był starszym facetem i lata seksualnej aktywności miał raczej za sobą, cała scena musiała podziałać również na niego. Pomyślałam, że wyjmie kutasa i będzie się masturbował, patrząc, jak robię laskę jego młodszemu koledze. Marian opuścił spodnie i dłonią stawiał swojego fiuta na baczność. Chociaż byłam zajęta Sylwkiem, kątem oka widziałam, że kutas Mariana był zdecydowanie grubszy i dłuższy. Robiąc loda Sylwestrowi, stałam z dupą wypiętą zapraszająco w stronę Mariana. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że widzi w całej okazałości mój tyłek i błyszczącą od śluzu szparkę. Marian ruszał dłonią coraz szybciej, w czasie gdy ja stałam tyłem do niego i powoli ssałam fiuta Sylwka. Nagle poczułam, jak Marian przylega do mnie, jego wylewający się brzuch ocierał się o moje plecy i pośladki. Kutas Mariana niebezpiecznie zbliżał się do mojej cipy, nie byłam gotowa na takie przeżycia. Sylwek podniecał mnie, ale Marian był zdecydowanie mniej atrakcyjny, nie przeszkadzał mi jego wiek, ale nadwaga. Poza tym seks z dwoma facetami na raz to chyba trochę za dużo jak na moje możliwości, dotychczas moim jedynym partnerem był nieżyjący mąż. Niespodziewanie Marian okazał s
Palcówka w hotelowym pokoju
Marina walona przez zboczonego kolegę
Wiem, o czym myślisz

Report Page