Wszyscy zaruchali

Wszyscy zaruchali




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Wszyscy zaruchali

A
B
C
D
E
F
G
H
I
J
K
L
M
N
O
P
Q
R
S
T
U
V
W
X
Y
Z
#

"O Co Chodzi Z Tym Wiertłem (LIVE-ROOM#1)" tekst piosenki


Pale gibony, a nie umiem kręcić gibonów
Nie wiem, co bym zrobił bez ziomków
Nie mam prawa jazdy i często ich wkurwiam
Że znowu mnie muszą odwozić do domu
Na rapie nie robię milionów żetonów
I nigdy się nie najebałem się do zgonu
Nie mam żadnego dyplomu
I nie umiem z matematyki nic, nawet tabliczki
Robię te, rapy głupawe
I właśnie dlatego nie takie jak wszyscy
Chociaż w tej swojej głupocie jestem autentyczny
Mam za plecami tu paru ziomali
I żaden nie zrobi ci krzywdy
Nie ma tu żadnych gangsterów
I nie używam ich aparycji
By dodać se kurwa charyzmy, Jestem piękny
Nie jestem Humble, nie słucham Mumble
Nie rozumie nic więc szczym tam ryj
Mama chciała, żebym ogarnął
Ja chce, by słuchali tego w radiu, jak Bumblebee
Spiętę typy piszą te numery z gardą
Lets get ready to rumble
Mogę dostać za to w czambo
Twoje rapy wieją chujem
Chyba znowu zapomniałeś zamknąć drzwi

W serduszku BB jak Big Boobs
Za plecami Bielsko-Biała
Połowę życia się czułem jak intruz
Piona dla tych, co mi robili hałas
W serduszku BB jak Basketball
Ziomal tu kryje ziomala
Jeśli się prujesz to not in my house
Jeśli się prujesz to wypier-dalaj

Nie znam się wcale na gangsterce, a ziomo wysmażył mi drilla
Pozdrawiam Miszela, gdzieś w wawie się boją goryla
Jedynie co potrafię robić, to kurwa nawijać
Dzieciaki to wolą nazywać
Nie znam się na karabinach
Już ze 4 lata zamiatam jak pijak
Dla dobra ogółu już, musiałem zacząć to w końcu nagrywać
A czasem nie chce nagrywać
Bo piszecie wersy w prezerwatywach
Polski rap tyle zamiecie pod dywan
Że nie wiem, jak możecie się pokazywać rodzicom
Zaruchali te grę na śmierć
Typy bronią, jakby była dziewicą
Weterani palą jana, że nie liczą
Nigdy bardziej nie chodziło o pitos

W serduszku BB jak Big Boobs
Za plecami Bielsko-Biała
Połowę życia się czułem jak intruz
Piona dla tych, co mi robili hałas
W serduszku BB jak Basketball
Ziomal tu kryje ziomala
Jeśli się prujesz to not in my house
Jeśli się prujesz to wypier-dalaj

Qry / ZetHa - "Kadr" Popatrz na mnie i na to jaki jestem naprawdę
A nie w jakim widzisz mnie kadrze
Popatrz na mnie, ja gotowy na następną walkę
Chociaż kiedyś przegrałem na starcie
Popatrz na mnie i na to jaki jestem...
Bonson & Sobel - "(Nie) Najlepszy" Pamiętasz wszystkie nasze sny? Gdzie one są?
Gwiazdy, których miałem przynieść tobie stos
Obietnice, że z muzyką zrobię to
Dziś widząc świt zbyt często myślę "to nie to"
I chyba jestem na granicy...
Oki, 2K & The Returners - "Suk" W chuju mam co jutro powie o mnie cała branża
Głośno o słabym się nie mówi, coś jak wasza marża
Chuj ci z tortu jak talerze grupa zjadła każda
Wybiela tylko się winny, łzy moje - czarna farba...
Beteo, Bedoes & Deemz - "NOWE AUTA" Oh, oh
Ha, ha
Uh, uh, uh

Chcę nowe auta, a nie mam prawka
To cały ja! (to cały ja)
To cały ja! (to cały ja)
To cały ja!
Dlaczego tęsknie? Jadąc uberem przez WWA
WWA (WWA)
WWA (przez WWA!)
Chcę nowe...
Sitek & SHDOW - "VVS" Robi maślane oczy na VVS
Wie o co chodzi, kiedy słyszy mnie
Pijemy tylko za tych co z nami są
Nie potrzebujemy reszty! Nie, nie!

Robi maślane oczy na VVS
Wie o co chodzi, kiedy słyszy mnie
Pijemy...


Submit Lyrics
Soundtracks
Facebook
Contact Us




Advertise Here
Privacy Policy
Cookie Policy
DMCA Policy



Tekst piosenki O co chodzi z tym wiertłem
Pale gibony
A nie umiem kręcić gibonów
Nie wiem co bym zrobił bez ziomów
Nie mam prawa jazdy
I często ich wkuwriam
Że znowu mnie mszą odwozić do domu
Na rapie nie robię milionów żetonów
I nigdy się nie najabełem do zgonu
Nie mam żadnego dyplomu
I nie umiem z matematyki nic
Nawet tabliczki
Robie te rapy głupawe
I właśnie dlatego nie takie jak wszyscy
Chociaż w tej swojej głupocie jestem autentyczny
Mam za plecami tu paru ziomal
Bober - O co chodzi z tym wiertłem tekst piosenki




Jak to działa?
Kontakt
Facebook




Pomoc
Polityka Prywatności
Regulamin




W końcu nic lepszego od tej apki nie wymyślono jeszcze. Nawiązałym tylko do tego "piszcie w komentarzasz" ale to nie był hejt xd


Jak bedzie 100 strzałek w góre napisze kolejny komentarz.


Jesli chcecie kolejne wyznanie, dajcie pod tym 300 strzalek w gore


Wstawię relację z spróbuj się nie zaśmiać czelendż, jak będzie tu 200 strzałek w górę :V


Zapraszam na IG snapa tłicza tłitera


I pamiętajcie aby napisać w komentarzu słowo "pierwszy"


Kto przed 100000000000 wyświetleniami pisze "pierwszaaaa" i daje ♡


przecież nie będą lasce, potencjalnej zdobyczy do zaliczenia zdradzać o co im chodzi. co by wtedy upolowali?


bo swiat jest pelen zaklamanych i zadufanych w sobie feministek, ot co.


I pełno ludzi piszących komentarze nieadekwatne do tematu FanieMagdyGessler


fanmagdyGesler, nie unoś się chłopcze, przecież nigdzie nie napisałam gdzie macie ośrodek mózgowy...


@olaola222 no jestem ciekawy gdzie :))


to raczej dobrze o tobie nie świadczy, skoro nie wiesz gdzie masz ośrodek mózgowy xD


Może mu ucięli, dlatego teraz jest taki głupi


nie wszyscy maja osrodek mozgowy tam gdzie myslisz, a wrzucanie wszystkich mezczyzn do jednej grupy bo tak mowia w internecie (zgaduje ze nie wiesz tego z wlasniego doswiadczenia) jest bardzo niedojrzale


Dziewczynie nie przyznają się, że chodzi im tylko o jedno, a kumplowi że czekają na milość od pierwszego wejrzenia. Nie należy wszystkich wrzucac do jednego worka, jedni chcą poważnego związku, a inni wolą się jeszcze wyszaleć. Wszystko zależy od konkretnego przypadku.


Nie ściemniają, przecież i to prawda, i to prawda, jedna odpowiedź odnośnie pragnienia bliskości, druga odnosi się do chuci.
Ying i Yang, Paulo i Coelho, łydka, pupa, gęba i Gombrowicz :)


Jak to i to prawda? Raz mowia, ze przygody sa zle a innym razem, ze zwiazki to strata czasu, wiec zaprzeczaja sobie to nie jest środek a skrajność.


Wiadomo,że nie powiedzą dziewczynie co naprawdę myślą.Chcą zgrywać porządnych i przy okazji zdobyć szanse na seks.Niektórzy na pewno tacy są,ale nie wszyscy.Najczęściej i tak kończy się na marzeniach:D


To raczej zależy, czy traktują dziewczynę, jak kumpla, czy potencjalną partnerkę. Moi koledzy zdecydowanie są szczerzy pod tym względem i jeżeli któryś nie szuka miłości, to nie twierdzi, że tak jest ;)


Przeczytałam "jednorożce i przygody z dziewczynami", przez dłuższy czas miałam rozkminę :D


Mnie też, mnie też interesują jednorożce! ^^


Zdecydowanie jednonocna przygoda to jest coś czego chciałbym spróbować, ale na dłuższą metę bardziej podoba mi się wersja budowania relacji i więzi z dziewczyną


Jak kumple kiedyś pytali to im powiedziałam, że chciałabym się zakochać i by pierwsza miłość trwała do końca życia, jednorożce i tęcza natomiast koleżankom, że dupcyłabym się z kim popadnie. Komu kłamałam? Nikomu. Przygody na jedną noc są spoko, chciałabym, a taki związek to też coś pięknego. Sam seks to nie miłość. Ot sekret.


No okay ale to nie jest ta sama sytuacja. Oni sobie zaprzeczali a ty powiedziałeś, że chciałbyś to nie dyskryminując drugiego.


Gdyby jednak porównać, to różnym płciom mówię co innego. Oni nie znają drugiej części.


Nie moja sprawa, ale to dziwne i może dlatego właśnie chcesz "dupcać co popadnie", bo dziewczyny nie chcą desperatów.


Chyba zależy od dziewczyny i sytuacji. Czasem patrzysz w sposób tylko na raz a czasem na dłużej ;)



Pan Idealny jednak okazał się kiepskim ideałem. Czuję, że muszę to opisać, ta sprawka męczyła mnie odkąd przestał się odzywać, brakowało mi domknięcia, wyklarowania sytuacji, co się tam tak naprawdę odjebało. Już teraz mogę zamknąć rozdział pt. "Tindery i inne kiepskie rozrywki". Już wszystko się wyjaśniło, więc mogę to z siebie wyrzygać i będzie mi lepiej. 

Dość niedawno, siedziałam sobie w pracy, wchodzę na Facebooka, a tu bęc! Mr MyType ogłasza wszem i wobec, że już jest w związku. 

Jak się łatwo domyślić, nie ze mną.

Mimo, że gdyby teraz do mnie napisał, to bym mu zapewne nie odpisała, mimo, że nie chciałabym się z nim spotkać, nawet gdyby mnie zaprosił gdziekolwiek, to i tak, jak to zobaczyłam, to się zagotowałam, 

No wody mi odeszły, wkurwiłam się tak, że druga kawa mi nie była potrzebna. 

Od razu ją przestalkowałam, sprawdziłam wszystkie social media i co tylko mogłam, i doszłam do wniosku, że w sumie to nic specjalnego. I ona, i on.

Uspokoiłam trochę nerwy, zjadłam coś słodkiego i moją uwagę przykuła jej tablica na Facebooku. Udostępniała jego posty (głównie zaproszenia na jego koncerty) i nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdybym nie spojrzała na datę. 

Bo było to około miesiąca po tym, jak przestał się do mnie odzywać. 

W marcu po prostu kręcił z nami obiema... Chyba, że zakochał się jak kundel i w ciągu miesiąca (my się spotykaliśmy prawie dwa) tak go trafiło, że od razu zmieniali status na Facebooku. Kto go tam wie.. 

Nazwać to, co było między nami związkiem to spore nadużycie. To był ziom, z którym spotkałam się najwięcej razy, pierwszy, u którego wylądowałam na chacie (nie licząc tego żałosnego szukania portfela...) i pierwszy, który tak mnie kręcił z wyglądu i charakteru. 

No, już teraz się okazało, że ten charakter to jednak nie taki wspaniały, jak go na początku malowałam. 

No poczułam się jak jakiś towar z odrzutu. Miał dwie dupy do obracania w marcu, to po krótkim przetestowaniu wybrał sobie jedną. 

No nie było to zbyt miłe uczucie. Właściwie to nie wiem, czy mnie bardziej zabolało, że po prostu PRZEGRAŁAM, czy to że... jest o dwa lata młodsza. 

Gdzieś z tyłu głowy jednak mam na uwadze, że jest młodszą siksą i teraz nie wiem, czy fakt, że w tym roku skończę magiczne dwadzieścia pięć lat dociera do mnie pomału, i zaczyna mi już odbijać na punkcie wieku?

Bez wątpienia dopadł mnie kryzys ćwierćwiecza, robiąc mini rachunki sumienia przed spaniem dociera do mnie, że jestem w wieku, kiedy moje koleżanki układają sobie życie, a ja nawet nie wiem czego chcę. Nie wiem kim chce w życiu być, co robić, gdzie mieszkać, nie wiem czy w ogóle chciałabym mieszkać w Polsce. Nawet wstając rano nie wiem, co chcę zjeść na śniadanie. 

Straciłam swoje długoterminowe cele, teraz żyję po prostu z miesiąca na miesiąc - zazwyczaj czas odmierzam imprezami, których nie mogę się doczekać. 

Moja matka w moim wieku już miała rodzinę, dom i poukładane w głowie, a ja się cieszę kiedy sobie kupię plecak z Myszką Miki (ma wspaniałe, odstające uszy i czerwoną kokardkę!) - no, w głowie to ja się chyba zatrzymałam na gimnazjum. Cieszą mnie imprezy, zabawa, ostatnio świetnie się bawiłam jako opiekun grupy czterech dziesięciolatków - chyba w ogóle najlepiej z naszej drużyny. 

Czego ja właściwie chciałam od Mr MyType? Związku? Myślałam, że będziemy sobie żyli długo i szczęśliwie? Czy po prostu chciałam coś przeżyć? Żeby coś się zadziało w moim życiu? Jakaś zmiana? 

W sumie to już nie pamiętam, jarałam się nim jak znicz olimpijski przed igrzyskami, a teraz się czuję jak znicz z Biedronki po Wszystkich Świętych. 

Nie miałam dobrego zdania o facetach, Mr MyType miał to zmienić, a wyszło na to, że rozjebał mi tą ostatnią tamę, która utrzymywała w ryzach moje morze żalu i rozczarowania. 

Chociaż nie, chciałabym wiedzieć, czego ja tak naprawdę od życia chcę?

„Czy obchodzą mnie inni ludzie? Ciężka sprawa. Ale owszem, myślę, że jak najbardziej… tylko nie pozwalam, żeby te uczucia mnie krępowały… to znaczy, jestem życzliwy i przyjacielski jak wszyscy, ale – powiedzmy sobie szczerze – każdy próbuje cię wyrolować. […] Trzeba uważać, panować nad uczuciami. Na przykład potrzebujesz czegoś albo ktoś ci wejdzie w drogę… może planuje jakiś kant… załatwiasz sprawę… robisz, co należy. […] Czy jest mi nieprzyjemnie, kiedy muszę kogoś skrzywdzić? No, czasami. Ale zwykle to tak, jakby… och… [śmiech]… a jakie to uczucie rozgnieść insekta?” 

(fragm. wypowiedzi psychopaty odsiadującego wyrok za porwanie, gwałt i wymuszenie).

Czy obchodzą mnie inni ludzie? Ciężka sprawa.

Ja też jestem życzliwa, przyjacielska, w pracy jestem przemiła, mam mnóstwo znajomych, ale chwilowo mam wszystkiego dość. 

Czuję się jak emocjonalny psychopata. 

Jest mi wszystko jedno. Wczoraj, kiedy nie mogłam się uśpić, dotarło do mnie, że wszystko jest mi tak obojętne, że aż nie wzbudziło to we mnie żadnych emocji. 

Kiedyś przejmowałam się, że jak komuś nie odpiszę, albo będę niemiła, to potem tej osobie będzie przykro. Chciałam zadowolić każdego, być dobrą dla wszystkich. I co?

I tak było źle. Zawsze coś komuś nie pasowało. 

Przestałam się tym przejmować. I zaczęłam mówić głośno i wyraźnie, co chcę. Albo czego nie chcę. 

Nie mogę tylko pojąć swoim małym rozumkiem, dlaczego niektórzy nie mogą uszanować mojej decyzji. Nie rozumiem tego, dlaczego nagle wszyscy wiedzą lepiej, co jest dla mnie najlepsze, wpieprzają mi się w życie z buciorami i myślą, że ich wersja będzie odpowiednia. Kiedy ktoś mi mówi, że jest na diecie i nie może zjeść tego ciastka, które proponuję to mówię "ok, to nie namawiam" i w głowie myślę sobie 'wow, nie wiem czy ja bym odmówiła'. Nie krzyczę na tą osobę "weź przestań, co Ty w ogóle wygadujesz, jedz, nie pierdol!". 

I dlatego ciężko mi ogarnąć, dlaczego inni mówią mi, co mam robić. 

Co to kogo obchodzi czy mam faceta, dlaczego nie chcę pić alkoholu i dlaczego nie wychodzę na imprezę?!

Mam się za każdym razem tłumaczyć? 

Obojętne mi to, czy skończę z jakimś ziomem, czy z kotami. 

W sumie, teraz czuję, że jako singielka niewiele tracę. Po co komu te dramaty, historie, problemy. Tak naprawdę możemy liczyć tylko na siebie. Niektórzy w związkach są bardziej samotni niż ja. 

Obojętne mi jest, czy ktoś się na mnie obrazi, bo nie mam ochoty gdzieś wyjść, nie mam ochoty pić i imprezować jak nastolatka. 

Mr MyType wzbudził we mnie chyba większość emocji, od zaskoczenia po rozczarowanie, i mimo, że od miesiąca z nim nie miałam żadnego kontaktu, to gdzieś tam z tyłu głowy ciągle się obija po mózgu. 

W każdym razie: szukałam wrażeń, znalazłam. Później tych wrażeń się pozbyłam i zostałam pustą lalą z dobrym makijażem i paznokciami z PCV. 

Teraz czekam, by móc pomyśleć "WOW". 

Nie interesuje mnie kolejne "AHA..."

Wcześniej już pisałam, że na Tinderze miłości nie szukałam, chciałam się trochę zabawić - czasem zabawiłam się ja, czasem mną - chodziłam sobie na te randki tak "dla sportu" i w sumie poznałam dużo tinderowców. 

Jedni byli bardziej warci uwagi, inni mniej. 

Spotykałam się z obcokrajowcami, z blondynami, brunetami, niskimi, wysokimi, raczej dawałam szansę bliżej się poznać - część mnie zaskoczyła, większość znudziła, zdecydowana mniejszość zniesmaczyła. 

Odkąd zaczęłam nowe studia (zmieniłam całkowicie uczelnię, ze skrajności w skrajność) zaczęli też do mnie podbijać "chłopcy ze szkoły".

Na początku muszę przyznać, że byłam nimi zajarana. Cieszyłam się, że poznam nowych ludzi. Teraz, trochę boję się z nimi siadać w przerwie między zajęciami, bo boję się, że potem wrócę do domu i dostanę od nich wiadomość w stylu "Hej, co tam, wróciłaś już do domu? Byłaś na siłowni w końcu czy jednak sobie odpuściłaś? ;) ".

Jestem na roku z przeważającą częścią rocznika '95. No chyba nie muszę się rozpisywać teraz nad tym, że dzieciaki mnie średnio interesują? Już kiedyś pisałam, że baby ogólnie wolą starszych - ja zdecydowanie. Po tym pół roku nauczyłam się, że nawet w moim wieku to bardziej siusiaki niż faceci...

Może jestem mało asertywna, ale głupio mi tak ciągle im mówić, że nie mam czasu się z nimi spotykać, że pracuję, że jestem umówiona, że jadę do domu, itp, itd. Co innego zbywać ziomków na Tinderze - z resztą, tamci są już nauczeni, że jak im nie odpisujesz to znaczy, że koniec. 

A tu? Ja ich ciągle widzę na uczelni. 

I jak nie odpiszę, to zaczepią mnie na wykładzie.

Mam jednego kolegę, z którym siedzę właściwie na każdych zajęciach i bardzo go lubię - a chyba najbardziej za to, że nie podbija. No, i mój rocznik. 

Teraz mi jeszcze ciężej, bo od tego semestru spotykam się przeważnie z ludźmi ze swojej specjalizacji, wcześniej mogłam się jakoś zgubić w tłumie, jak siedzieliśmy na wykładach to było nas prawie sto sześćdziesiąt osób - dzisiaj na wykładzie było nas ok czterdziestu. 

Mieliśmy przerwę między zajęciami, poszłam z koleżanką coś zjeść i okazało się, że koledzy poszli na piwo - znaliśmy się z widzenia, kiedyś przelotnie rozmawialiśmy na uczelni, więc dosiadłyśmy się do nich. 

Muszę przyznać, że brakowało mi tego przez całe poprzednie studia. Nie miałam facetów na roku. Same baby, z których potem zrobiły się grupki i nie można było się dogadać. 

Już zapomniałam, że może być śmiesznie na studiach. 

Jednak faceci robią sobie jaja, umieją się śmiać z siebie, nie obrażają się o byle co i niektórzy z nich to takie pajace, że wystarczy, że powiedzą cokolwiek i każdy się śmieje. Uwielbiam siadać obok jednego P. na wykładach - jak on komentuje, to chociażby wykład był z najgorszym wykładowcą, to i tak chętnie tam będę siedzieć. 

Bardzo chętnie bym z nimi jeszcze kiedyś wyszła na piwo. Ale z nimi wszystkimi.

Do czego dążę - jak sobie tak posiedzimy i popajacujemy, to potem wracam do domu i tak, jak już pisałam, dostaję wiadomości, a potem zaproszenie na piwo - ale w duecie. Nie całą bandą. 

Po naszej pierwszej "integracji" jeden chłopak napisał do mnie po dwudziestu minutach odkąd opuściłam lokal, drugi na następny dzień. 

Tylko, że to są koledzy ze studiów, nic więcej... 

Tak to właśnie jest z babami. Tak źle, i tak nie dobrze. 

Zazwyczaj myślałam o sobie, jako o osobie, która wie czego chce. I tak było. Stawiałam sobie jakiś cel, potem do niego dążyłam, bo dokładnie wiedziałam czego chcę. Albo miałam jakieś wyobrażenie i robiłam wszystko, żeby wyglądało to tak jak sobie wymarzyłam.

Może to właśnie ten problem? Spotkałam tylu facetów, że wiem dokładnie jaki typ mnie interesuje i w dupie mam jakieś półśrodki? 

Jak teraz o tym myślę, to ma to sens. 

Ale teraz nic już nie ma sensu, bo sama nie wiem czego chcę. 

W weekend kolega w pracy mi zrobił pogadankę na temat mojego podejścia do życia. 

Wyszło, że robię z siebie puściutką lalę, nie potrafię się zaangażować w związek bo myślę o imprezach, nie w głowie mi pierścionki, śluby i dzieci. 

Może po prostu nikt nie zainteresował mnie na tyle, żebym sobie pomyślała "o, z tym to mogłabym się zestarzeć..."?

Cytując klasyka "Czuję głód emocjonalnego związku. Fajnie jest być z kimś, z kim można sensownie pogadać, kogo można przytulić, ugotować tej osobie kolację". 

Już chyba nie umiem nie myśleć o facetach, jak o maszynkach do ruchania. Mam wrażenie, że myślą tylko penisem, no chyba, że oglądają mecz - wtedy uruchamiają się trybiki odpowiedzialne za taktyczne planowanie gry i bieżąc
Brunetka w skarpetkach
Zapuszczona amatorka w okularkach
Tatuś zajmie się twoją dupeczką

Report Page