Wiele lat niegolona

Wiele lat niegolona




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Wiele lat niegolona

           Po
krótkiej chwili odezwał się Oliwier

- nigdy nie opowiadałem Ci z jaką finezją potrafię
wyciągać z ludzi przydatne dla mnie informacje - szepnął jej do ucha - jednak
prawdziwym specjalistą jest Andriej - wskazał głową na mężczyznę wychodzącego z
budynku w zakrwawionych ubraniach. Był niewysokim, chudym facetem z niebieskimi
oczami, siwymi włosami po bokach i łysym czubkiem głowy. Ubrany był w hawajską
koszulę i brązowe materiałowe spodnie. Kiedy podszedł bliżej nich okazało się,
że jest bez butów.

-Panie Oliwierze - ukłonił się i przeniósł swój wzrok na
brunetkę, a oczy mu błysnęły w szaleńczy sposób - nowa podopieczna - zapytał z
uśmiechem

- jeszcze zobaczymy jak się będzie sprawowała - odparł
Webber z tajemniczym szmirkiem. Złapał Hermionę mocno za ramię i pociągnął w
stronę budynku. Im bliżej wejścia byli, tym jej serce biło szybciej. Czuła, że
jej koniec znajduje się za tymi drzwiami. Ale obiecała sobie być twardą do
końca....Jakże trudno było jej teraz dotrzymać danej sobie obietnicy....

           Gdy
przeszli przez ogromne, lekko spróchniałe drzwi , uderzył ja odpychający zapach
zgnilizny zmieszanej z czymś, czego początkowo nie mogła zidentyfikować . Szli
długim zniszczonym korytarzem, który wyglądał jakby toczyła się w nim jakaś
walka. Później zeszli schodami na dół do piwnicy. Zapach z każdą chwilą nasilał
się coraz bardziej. Gdy zeszła z ostatniego schodka serce jej zamarło. Była w
lochach. Ogromnych, ciągnących sie przez kilka kilometrów lochach.
Najstraszniejsze było to, że w co drugim ktoś się znajdował. Teraz już
wiedziała co to za ohydny zapach czuła. Gnijące rany, sącząca się krew i
fekalia, których nikt nie sprząta. Była przerażona. Nie chciała tu być. Nie
chciała tego widzieć. Jej bystry umysł nie mógł przetworzyć tego co widziały
oczy. Wiedziała już, że Oliwier był bydlakiem, ale to co teraz widziała było
ponad wszystkim tym co sobie o nim myślała. Jaki chory psychopata dopuszcza się
czegoś takiego. Boże czy on chciał się
stać następcą Voldemorta pomyślała przerażona. Webber stał obok napawając
się jej strachem. Uśmiech malujący się na jego twarzy zdradzał satysfakcje z
tego jakie wywarł na niej wrażenie. Dla niego nie było ważne czy jest ono
pozytywne czy też nie. Ważne, że było. Szarpnął ją za ramie chcąc iść dalej.
Chciał jej pokazać coś o wiele lepszego, przynajmniej jego zdaniem. Szli kilka
minut podczas, których brunetka starała się trzymać uniesioną głowę i nie
rozglądać się na boki. Bała sie tego co mogłaby zobaczyć. Cichy szept, a jej
serce ponownie się zatrzymało. Niemożliwe
myślała gorączkowo Boże spraw żeby to
nie była prawda. Gdyby nie to, że Oliwier trzymał ją w żelaznym uścisku,
puściłaby się biegiem . Postawiła
jeszcze kilka niepewnych kroków i upadła na kolana. Niestety jej umysł nie
pomylił się, gdy zarejestrował tak dobrze znany jej głos. W jednym z lochów,
który przedzielony był kratą, klęczał Aleks trzymając wyciągniętą miedzy
prętami dłoń Kate, która leżała bezwładnie na mokrej, kamiennej posadzce.

- Kochanie, będzie dobrze....już niedługo nas stąd
wyciągnę .... proszę nie poddawaj się.... nie teraz .... wytrzymaj jeszcze
trochę .... Skarbie proszę....-szeptał łamiącym się głosem. Zapłonęła w niej
taka złość, że oczy zaszły jej czerwona mgiełką. Odwróciła się gwałtownie do
Webbera, który stał wyprostowany śmiejąc się jej w twarz. Nie zdążył zareagować
gdy jej drobna dłoń z całej siły wymierzyła mu policzek. Głowa odskoczyła mu w
bok. Gdy spojrzał po chwili na Hermionę, widziała w jego oczach szok, który po
chwili zamienił się w wściekłość. Złapał kobietę za ręce i z całej siły
popchnął ją na ziemie. Upadając uderzyła się w tył głowy. Zamroczyło ją i przez
chwile nie była w stanie się podnieść. Upadła niedaleko krat lochu Aleksa i
Kate. Gdy mężczyzna ja zobaczył rzucił się w kierunku krat mówiąc

- o Boże Hermiona, tak bardzo Cie przepraszam....nie
miałem wyjścia... gdy torturował mnie jeszcze dawałem radę, ale gdy zaczął
znęcać się nad Kate - zawahał się - to jest potwór Hermiono musisz uciekać -
szeptał - przepraszam Cię - dodał jeszcze zanim Oliwier ponownie ją podniósł i
popatrzył prosto w oczy.

- chciałem być dla Ciebie wyrozumiały, chciałem być miły,
ale jak zawsze wszystko utrudniasz - warknął zaciskając co raz mocniej dłonie
na drobnych rękach brunetki - teraz zobaczysz jak wydobywa się informacje z
trudnych przypadków - dodał i zaczął ciągnąc ją w kierunku starych,
spróchniałych drzwi. Otworzył je zamaszystym ruchem i wepchnął ją do środka.
Czas jakby stanął w miejscu, gdy rozglądnęła się po zakrwawionym pomieszczeniu.
Na samym środku było drewniane krzesło z klingami, na każdej ścianie wisiały
jakieś dziwne urządzenia i przedmioty. Już wiedziała, że umrze. Wiedziała też,
że nie nastąpi to szybko i bezboleśnie. Do
cholery krzyknęła jej gryfońska duma nie
daj mu satysfakcji dodała. Racja. Podniosła wzrok z najbardziej lodowatym
spojrzeniem na jakie było ją stać i spojrzała prosto w zielone tęczówki.

           Nie mógł
ukryć przed samym sobą, że był pełen podziwu jej waleczności. Nigdy przedtem
nie odważyła się go uderzyć, ba nie odważyła się nawet podnieść głosu w jego
obecności. A teraz, od kilku godzin stara się ją złamać, a ta mała lwica mu na
to nie pozwala. Ta nienawiść i chłód wylewający się z jej spojrzenia. Nieprawdopodobne pomyślał z uśmiechem. Jednak
nie takich jak ona łamał, takim czy
też innym sposobem. Każdy bez wyjątku w końcu się poddawał. Zamknął za sobą
drzwi i z wyrazem chorej satysfakcji poprowadził brunetkę do krzesła i przypiął
do podparć jej drobne ręce. Nawet gdy podszedł do niej z ogromnym, zakrwawionym
wiertłem nie dała po sobie poznać, że się boi. Nadal wpatrywała się w niego z
nienawiścią, tak ogromną jakiej do tej pory u nikogo nie widział. Chwilę się
zastanowił i za pomocą noża rozciął kawałek jej spodni nad kolanem. Przystawił
wiertło i spojrzał jej w oczy. Jeżeli się bała to doskonale to ukrywała, jej
wzrok pozostał niewzruszony. Przycisnął włącznik.

           Ogromny
ból, który przeszył jej ciało nie dało porównać się do niczego co doświadczyła
do tej pory. Nawet tortury Bellatrix były mniej bolesne niż to co w tej chwili
robił Oliwier. Łzy samowolnie płynęły po jej policzkach. Jednak obiecała sobie,
że nie będzie krzyczeć. Miała również nadzieję, że w jej oczach nadal
przeważała nienawiść, że ból nie zasłonił pozostałych uczuć. Przygryzła z całej
siły wargę, żeby nie krzyknąć. Zamknęła oczy i ból nagle zelżał, otwarła je
gwałtownie i zobaczyła, jak Oliwier bierze do ręki coś co wyglądało jak
rozżarzony kawałek metalu w kształcie litery O. Zaklęła w duchu, przerażona tym
co się zaraz stanie. Tym razem nie wytrzymała, nie mogła.... Z jej gardła
wydarł się przeraźliwy krzyk, gdy rozpalony metal dotknął jej skóry .....

           Najciszej
jak tylko potrafił przedzierał się przez ciemności jednego z opustoszałych,
przeznaczonych do wyburzenia budynków. 
Wiedział, że nie zostało mu dużo czasu. Pozbył sie dwóch dryblasów, którzy pilnowali
wejścia, a trzeci, jakiś staruszek, teleportował się na jego widok. Po drodze
przez lochy wypuścił Aleksa i Kate, którzy poinformowali go, że udało się im w
ostatniej chwili odesłać Anabell świstoklikiem w bezpieczne miejsce zanim
dorwał ich Oliwier i że nie ma jej z nimi . Pokazali również drzwi za którymi
znajdowali się Webber wraz z Hermioną. Aleks chciał iść z nim, jednak Draco
kazał mu uwolnić pozostałych więźniów i czekać u góry na Aurorów, którzy mieli
się niedługo zjawić i pokierować ich do lochów. Kiedy znalazł się pod
ogromnymi, spróchniałymi drzwiami usłyszał rozdzierający ciszę krzyk kobiety.
Nie zastanawiając się nawet przez minutę otworzył drzwi z łoskotem stając oko w
oko ze swoim przeznaczeniem. Oliwier wyprostował się gwałtownie i wściekły
spojrzał na intruza, który wtargnął do sali i przerwał jego zabawę. Blondyn
przeniósł wzrok z Webbera, aby w następnej sekundzie zobaczyć kobietę, na
której opuszczoną twarz spłynęła fala brązowych loków. Musiał zachować spokój
mimo wściekłości jaka go ogarnęła. Nie mógł pozwolić sobie na najmniejszy błąd.
Wiedział, że wtedy Oliwier mógłby to wykorzystać i uciec. Wtedy koszmar
Hermiony trwałby w nieskończoność.

- jakim cudem nas znalazłeś - zapytał zirytowany brunet

- było to prostsze niż Ci się wydaje - prychnął Malfoy

           Oliwier
spojrzał na Hermionę, musiał wyprowadzić jakoś Malfoya z równowagi, musi zdobyć
przewagę

- zabawna kobieta - szepnął - zdajesz sobie sprawę, że od
paru godzin staram się złamać ją wszelakimi sposobami - uśmiechnął się z rozżaleniem
- a dopiero teraz po raz pierwszy krzyknęła, a jej oczy wypełnił ból i łzy
bezsilności - zaśmiał się - do tej pory patrzyła na mnie wyzywająco z
nienawiścią jakiej dotąd nie widziałem - dodał i spojrzał na blondyna, którego
twarz nawet nie drgnęła. Nagle złapał za różdżkę i walka miedzy dwójką tak
różnych mężczyzn rozpoczęła się. Kilka cennych zaklęć rzuconych przez Malfoya
zraniło Webbera, który upadł i schował się za pudłami, leżącymi w kącie sali.

- wyłaź tchórzu - powiedział Draco - idąc w kierunku
kartonów, leżących obok wejścia. Kiedy tam dotarł nigdzie nie było Oliviera.
Nieprzyjemny dreszcz przeszedł po jego plecach gdy usłyszał głos bruneta

- proponuje ci się poddać - blondyn odwrócił się w jego
kierunku i zobaczył, że Webber celuje różdżką w ciągle nieprzytomną Hermionę -
chyba, że zdążyłeś pożegnać się z byłą żoną - zaśmiał się złowieszczo i
spojrzał z triumfem w oczach na blondyna. Wypowiedział po cichu zaklęcie
przywracające świadomość. Brunetka gwałtownie otwarła oczy, w których od razu
pojawiły się łzy na widok ukochanego. Z niedowierzaniem kiwała głową nad
podobieństwem sytuacji tej teraz i tej z domu gdy na jej miejscu był Draco -
nie mogłem pozwolić aby przegapiła twoją śmierć, chyba się nie gniewasz -
zapytał Webber z błyskiem satysfakcji w oku. Kobieta spojrzała w błękitnoszare
tęczówki błagając aby sie nie poddawał.

- kocham Cię - szepnął, a z jego reki wyleciała różdżka.
Brunet tylko na to czekał. Wszystko działo się jak w zwolnionym tempie

- sectusempra - śmiercionośne słowo padło z ust Oliviera.
Blondyn powoli zamknął oczy, podczas gdy Hermiona szarpała się na krześle próbując
się uwolnić krzyknęła.

- nieeeeeeee.............- nagle drzwi otwarły się i
wpadła przez nie Miriam i stanęła przed blondynem . Tym samym zaklęcie trafiło
prosto w jej pierś. Draco zarejestrował jak kobieta opiera się plecami o jego
klatkę i zaczyna się po nim zsuwać, upadł razem z nią na ziemię, widząc szok
malujący się na twarzy Oliwiera sięgnął po różdżkę i rzucił śmiertelne zaklęcie
na bruneta, który z uśmiechem na ustach opadł martwy na podłogę. Kolejnym
zaklęciem uwolnił Hermionę. Uklęknął przy Fawley, która zaczęła się wykrwawiać.
Czarnowłosa spojrzała mu w oczy

- Lucjusz miał rację - szepnęła dotykając dłońmi jego
twarzy - jesteście jak dwie krople wody - dodała, a jej oczy zamknęły się w
momencie gdy podeszła do nich Hermiona. Miriam Fawley umarła ratując życie
dziecku swojego ukochanego. Była to miłość, o której nikt nie miał nigdy sie
dowiedzieć. 

             Witam i przepraszam za dłuuuugą nieobecność :) Mam nadzieję, że rozdział się podobał :) pozdrawiam i do usłyszenia :)

           Wyszli z rezydencji i teleportowali się do jej starego
domu. Nic się tu nie zmieniło. Brunet odprowadził ją do sypialni i zamknął
drzwi na klucz. Stanęła po środku
pokoju, a łzy spływały po jej policzkach jedna po drugiej. Nie hamowała ich.
Cały świat przestał dla niej istnieć. Upadła na kolana zanosząc się głośnym
płaczem, nie obchodziło ją czy Olivier słyszy. Nic ją już nie obchodziło. Od
jutra miała stać się znowu własnością bruneta. Grzeczną i posłuszną żoną, która
idealnie wygląda na każdej uroczystości, która siedzi w domu i przygotowuje
posiłki, która z wyczekiwaniem czeka na powrót męża, która w zaciszu czterech
kątów jest prywatnym workiem treningowym, służącym do poprawy humoru .
Zdecydowanie jej świat się skończył. Znowu stała się jego piękną idealną żoną .

           Rano
usłyszała dźwięk otwieranego zamka. W drzwiach stanął wysoki czarnowłosy
mężczyzna z blizną na twarzy. W prawej ręce jakieś dokumenty. Podszedł do
toaletki i położył na niej papiery. Brunetka wstała i spojrzała na napis
znajdujący się na pierwszej stronie. Unieważnienie małżeństwa.

       Kiedy brunet podszedł do niej, była już pewna, że to
Olivier.

- jak … - zapytała zdezorientowana. Przecież był w
więzieniu, przecież ich dom jest chroniony przez zaklęcie fideliusa. – o
nie…Aleks – szepnęła, a w jej oczach stanęły łzy – Ty bydlaku – krzyknęła mu w
twarz, próbując się wyrwać. Były tylko
dwa sposoby na złamanie tego zaklęcia, albo Aleks sam mu je wyjawił, w co nie
wierzyła, albo ten potwór go zabił. Jedna po drugiej łzy spływały po jej
policzkach. Przed oczami stanęła jej twarz Aleksa obejmującego Kate i ich małej
córeczki biegającej wokół nich - jak mogłeś – jedno cios, a jej kolana uderzyły
o posadzkę salonu. Nie miała czasu zareagować, Olivier złapał ją za nadgarstki
i pociągnął do góry.

Witam
:) prezent na Mikołaja mam nadzieję, że się spodoba :) Zdecydowany zwrot akcji
:) Rozdział niestety nie jest poprawiony :) dlatego proszę o wyrozumiałość
jeżeli chodzi o błędy :) życzę miłego czytania :)

           Kiedy przekroczyli próg swojej rezydencji, Hermiona
poczuła nieprzyjemny dreszcz , który przebiegł po jej plecach. Jednak
zignorowała go zwalając winę na zmianę klimatu. Draco zaoferował się, że zrobi
im kolację, a w tym czasie ona będzie mogła się odświeżyć. Powolnym krokiem
skierowała się do sypialni na drugim piętrze. Po mimo mroku jaki panował w
domu, nie potrzebowała zaświecać światła, bo czuła się bezpieczna. Wiedziała,
że nic jej już nie grozi. Kiedy dotarła do swojej sypialni nacisnęła klamkę i
otworzyła drzwi. Poczuła delikatny powiew wiatru. Karcąc Draco za
nieodpowiedzialne zostawienie otwartego okna podeszła i je zamknęła, przy
okazji rozglądając się po ogromny ogrodzie. Była szczęśliwa. Gdyby ktoś kilka
lat temu powiedział jej, że jeszcze znajdzie w życiu szczęście z politowaniem
pokiwałaby mu głową, a teraz ? Teraz była szczęśliwa i to z kim? Z wrogiem ze
szkolnych lat. Nieprzewidywalny jest los i wszystko to co nam przynosi.
Odwróciła się od okna nie zauważając postaci w czarnej pelerynie stojącej w
cieniu drzew. Czarne kosmyki niedawno ściętych włosów opadały na równie ciemne
oczy. Przerażający uśmiech pojawił sie na twarzy nieproszonego gościa.
Spoglądał jeszcze chwile na okno, w którym chwilę wcześniej widział brunetkę i
zniknął. Hermiona udała się do łazienki. Odkręciła letnią wodę i dodała parę
kropel swojego ulubionego olejku do kąpieli. Zrzuciła z siebie ubranie i cała zanurzyła
się w ciepłej wodzie. Jak dobrze było zrelaksować się po długiej podróży do
domu . Zamknęła oczy i pozwoliła sobie na powspominanie ich pobytu na Hawajach.


Jak tam Andrzejki
:) ? Mam nadzieję, że udane :) Bardzo chciałam podziękować wszystkim za
komentarze :) Są dla mnie bezcenne, gdy moja wena gdzieś znika :) Doceniam to,
że poświęcacie swój czas, aby dać mi znać co sądzicie o każdym rozdziale :)
życzę miłego czytania i mam nadzieję, że spodoba się Wam dzisiejsza część mimo, że brak w niej Dramione :)

Ciemny pokój wypełniały kłęby
szarego dymu. Wysoka kobieta siedziała w głębokim fotelu obok kominka, paląc srebrną
fajkę ozdobioną krukiem tego samego koloru. Jej myśli skupione były wokół
wspomnień z dawnych młodzieńczych lat. Gdy była jeszcze naiwną, młodą gąską.


Jesteś taka piękna — szeptał młodzieniec z długimi, jasnym włosami. Jego
stalowoszare tęczówki badały każdy centymetr ciała czarnowłosej kobiety.
Delikatnie przesuwał opuszkami palców po jej jedwabistym ciele. — Kocham cię — dodał,
zmysłowo całując jej szyję. Powoli schodził co raz niżej pieszcząc ustami
rozgrzana skórę.

— Przestań — warknęła —
rozpamiętywanie nic ci nie da. — Jednak umysł nie słuchał, podsuwając jej
kolejny obraz z przeszłości.

Słoneczny
dzień w ogrodzie rezydencji w Cape Code. Po wystawnym obiedzie członkowie dwóch
czystokrwistych rodzin usiadły na ratanowych meblach, rozmawiając o przyszłości
swoich dzieci.


Muszę
przyznać, że ciężko pisało mi się ten rozdział :) jest bardzo przesłodzony jak
na mój gust :D Zdecydowanie wolę pisać bardziej mroczne fragmenty :) Mimo
wszystko mam nadzieję, że się Wam spodoba :) pozdrawiam

Pierwszy dzień swoich
wakacji spędzili na plaży, relaksując się i nabierając koloru. Oburzona
Hermiona zauważyła, że Draco zdecydowanie za szybko złapał opaleniznę, kiedy
jej skóra dopiero ledwo się zazłociła.

— To jest całkowicie
niesprawiedliwe. — Naburmuszyła się brunetka. — Jak to w ogóle jest możliwe, że
opalasz się na brązowo? — Ciągnęła. — Masz bladą, białą cerę, powinieneś być
czerwony jak rak. — Westchnęła. — W ogóle to wszystko jest nie fair. Faceci
mają zdecydowanie za łatwo na świecie. Szybko się opalacie, nie macie cellulitu,
nie musicie się malować ani układać godzinę włosów, na dodatek, tylko popatrz
na siebie, nawet po kąpieli w słonej wodzie twoje włosy układają się jak przed
wejściem do niej. — Wyliczała. — A moje wyglądają jak siano. — Gwałtownym
ruchem przeczesała włosy. — I nawet nie chcę wiedzieć, jak wygląda mój makijaż.

Pędzę, pędzę i pędzę :D Rozdział znowu wcześniej :) Mam nadzieje, że się nie obrazicie :) W ramach podziękowań, że chce się Wam komentować
moje wypociny, rozbudowałam kolejne rozdziały :) i nie skończymy na X notkach
:) jeszcze nie wiem ile ich wyjdzie :) dodałam również
poboczny wątek, który będę się starała rozwinąć, ale nie wiem co z tego
wyjdzie, dlatego nie chce nic obiecywać :) Ok dość mojej paplaniny :) zapraszam
na rozdział i życzę dobrej nocki ;)

Ciemna, śmierdząca stęchlizną cela, dla której jedynym źródłem światła
była wisząca na ścianie lampa naftowa. Z oddali słychać było jęki i
pokrzykiwanie innych więźniów. Ciemnowłosy mężczyzna siedział zgarbiony na
swojej pryczy. Niegolona od miesięcy broda swędziała go niemiłosiernie. Jego
oczy wyrażały czystą nienawiść i szaleństwo połączone z chęcią mordu. Ilekroć
je zamykał i widział, jak drobna brunetka przytulała się do wysokiego blondyna,
ogarniała go wściekłość, która paliła go od środka żywym ogniem.

Przed
Wami V rozdział opowiadania :) Jako że niektórzy z Was byli zawiedzeni, że nie
opisałam zaręczyn naszej głównej pary w dzisiejszej części Wam to zrekompensuję
w formie wspomnień jednego z bohaterów :) Mam nadzieję, że się spodoba :)
Miłego czytania i do następnego.


W wyniku zaistniałych okoliczności będę zastępowała sędziego Odeela —
powiedziała młoda sędzina. — Wszystkie aspekty sprawy zostały mi już
przedstawione. Teraz proszę pana Alexa Glovera o kontynuację. Brunet
powoli wstał i skierował się do miejsca, z którego miał zeznawać.


Słucham, panie Glover — dodała z poważna miną, intensywnie przyglądając się
mężczyźnie, który stał naprzeciwko niej.

Chciałam podziękować Cassie
McKinley  za pomoc w znalezieniu bety i rozdział dedykuję
waśnie jej :)

           Jakie
było zdziwienie blondyna, kiedy o dwudziestej trzeciej do drzwi jego sypialni
zapukał kamerdyner z informacją, że na dole czeka na niego kobieta, która
przedstawia się jako Hermiona Granger. Oczywiście ów kamerdyner zapomniał
wspomnieć, że ów kobieta jest zalana w trupa. I kiedy Draco wszedł do holu
wejściowego, o mało nie zgubił swoich zębów, kiedy jego szczeka w wyrazie
ogromnego szoku opadła niemal na posadzkę pozbawiając go tym samym jego pięknego
uzębienia . Lokaj jedynie wzruszył ramionami i z lekkim uśmiechem zapytał czy
ma pomóc. Jednak blondyn zbył go gestem dłoni, biorąc Hermionę na ręce ruszył w
kierunku schodów prowadzących na pierwsze piętro. Po chwili układał j
Karmen Karma ssie kutasa w szkole
Napalone dwie suczki
Wytatuowana nastolatka pchana w dupe

Report Page