Wejdź i mnie zalicz!

Wejdź i mnie zalicz!




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Wejdź i mnie zalicz!


Toggle navigation




Z



Zadania



Najnowsze
Gorące
Najwięcej głosów
Najwięcej odpowiedzi
Najwięcej odwiedzin


Gorące
Bez odpowiedzi



Bez odpowiedzi
Bez wybranej odpowiedzi
Bez odpowiedzi wybranej głosami


Tagi
Kategorie
Użytkownicy
Wypracowania



Załóż konto
Zaloguj













Zapamiętaj









Przypomnij hasło







Kilka obrazów apokaliptycznych, jeden opisać w kilku zdaniach.
Bardzo proszę o rozwiązanie, muszę mieć to na jutro.


obrazy
kobieta
literatura
romantyzm



polski
wypracowanie
matematyka
angielski
historia
biologia
rozprawka
chemia
fizyka
opis
oblicz


RSS




RSS - odpowiedzi
RSS - bez odpowiedzi





Strony

Blog
Ostatnio aktywne
Regulamin
Polityka prywatności
Napisz do adminia
Hosting zdjęć
Za co odostanę punkty?



Online

Online: 824
Łącznie zadań: 14023
Odsłon: 284125003




Social


 






Toggle navigation




Z



Zadania



Najnowsze
Gorące
Najwięcej głosów
Najwięcej odpowiedzi
Najwięcej odwiedzin


Gorące
Bez odpowiedzi



Bez odpowiedzi
Bez wybranej odpowiedzi
Bez odpowiedzi wybranej głosami


Tagi
Kategorie
Użytkownicy
Wypracowania



Załóż konto
Zaloguj













Zapamiętaj









Przypomnij hasło







PILNIE POTZREBUJĘ TEJ PRACY NA JUTRO


biblia
obraz
bóg
fragmenty
testamenty


Bardzo dziękuję . Napisałam wydrukowałam i oddałam okarze sie co dostane :)


parabolicznośc
uniwersalizm
biblia
analiza
testament




wojna-trojańska
obraz
film
mit
podobieństwa



polski
wypracowanie
matematyka
angielski
historia
biologia
rozprawka
chemia
fizyka
opis
oblicz


RSS




RSS - odpowiedzi
RSS - bez odpowiedzi





Strony

Blog
Ostatnio aktywne
Regulamin
Polityka prywatności
Napisz do adminia
Hosting zdjęć
Za co odostanę punkty?



Online

Online: 828
Łącznie zadań: 14023
Odsłon: 284125052




Social


 





Na korytarzu było trochę
ciemno, a mimo to dobrze było widać gniew w jej oczach. Tym razem nie miałam
zamiaru być grzeczna i jej nie powiedzieć co o niej myślę.

Po
przeczytaniu wiadomości ruszyłam w stronę miejsca w którym byłam wczoraj. Szłam
i szłam. Myślałam że droga nie ma końca i chyba miałam racje. Nie wiedziałam
gdzie jestem. Minęło godzina od smsa, którego dostałam. Wyciągnęłam telefon
żeby napisać do Kamila że się zgubiłam. Po naciśnięciu wyślij zobaczyłam że
wiadomość się nie wysłała. Szybko sprawdziłam stan konta.

-
Cholera!!!- Krzyknęłam. Nie mogłam uwierzyć że utknęłam gdzieś w Londynie nie
znając drogi do domu. Dookoła widziałam same budynki i sklepy. Wypatrywałam
gdzieś jakiejś ławki żeby usiąść. Nagle zobaczyłam murek. Szybkim krokiem
podeszłam do niego i usiadłam. W tym samym momencie dostałam smsa.

Załamałam
się na myśl że mogę nie wrócić do domu i być szukana przez policję. Wtuliłam
twarz w ręce i zaczęłam płakać. Wtedy po raz pierwszy w nowym miejscu pokazałam
słabość. Płakałam tak z godzinę. Gdy już przestałam rozejrzałam się czy ktoś
mnie widział. Ku mojemu zdziwieniu nikogo nie było. Położyłam się i zaczęłam
oglądać chmury. Po chwili poczułam że moje powieki stają się cięższe, aż
odleciałam. Gdy się obudziłam było już ciemno. Spojrzałam na telefon żeby
zobaczyć która godzina. Było dziesięć po jedenastej. Spostrzegłam że mam
smsa. Już wiedziałam że jest on od Kamila lub cioci.

Zrobiło
mi się lżej na sercu. Usiadłam i obserwowałam czy nikt nie idzie. „Zaraz, tak
późno?” Zaskoczona spojrzałam na godzinę przysłania smsa. Został on wysłany po
piątej.

Od tego rozdziału większość
rozmów powinny być napisane po angielsku, ale ze nie wszyscy umieją angielski
to będzie to pisane po polsku pochyłym
drukiem . Dzięki za zrozumienie :D

Wychodząc z pod prysznica,
włożyłam szlafrok i powoli podreptałam się ubrać. Garderoba była wypełniona
chyba wszystkimi ubraniami jakie istnieją. Były sukienki i spódniczki,
eleganckie koszule i strasznie dziewczęce bluzki. Najwięcej było butów. Przerażało
mnie to że nie widziałam żadnych dżinsów, luźnych bluzek, ani trampków.
Najbardziej się martwiłam jak się nauczę chodzić na obcasach. „Cholera. Tak się
nie da żyć.” Weszłam w głąb pomieszczenia z nadzieją że znajdę jakieś ubranie,
w których będę się dobrze czuła. „Nic… Tutaj też nie ma… Czy są tu gdzieś
jakieś normalne ubrania?” Szukałam dalej. Byłam pewna że coś znajdę.

-Jest!!- Wyrwało mi się z
radości. Znalazłam baleriny. Spojrzałam na nie i zastanawiałam się które
założyć. Rzuciły mi płaskie, Kremowe sandałki, które leżały pomiędzy mini.
Sięgnęłam po nie i podeszłam szybkim krokiem do sukienek. „Gdzie ona jest?”
Przeglądałam wszystkie sukienki. „ Przed chwilą jeszcze tu była.” Trochę się
zdenerwowałam. Sukienka, którą widziałam wisiała tam, a ja miałam zamiar ją
znaleźć. „Nareszcie!” Po chwili szukania znalazłam beżową sukienkę do klan z
fioletowymi kwiatkami. Założyłam wybrany przez siebie komplet i podeszłam do
lustra. Przejrzałam się przez chwile, aż zobaczyłam bransoletki. Sięgnęłam po
kilka z nich, które pasowały do reszty. Było idealnie. Nie licząc tego, że nie
lubiłam sukienek. Wychodząc szybkim ruchem zgarnęłam telefon i małą torebkę.
Wyszłam z pokoju i niepewnie schodząc po schodach poszłam do salonu gdzie
siedziała Klaudia i jakiś chłopak. Podeszłam bliżej. Był to Kamil. Kiedy
przekroczyłam próg moje buty stuknęły o deski podłogi. Oboje się na mnie
spojrzeli. Dziewczyna patrzyła na mnie z nienawiścią. Było widać, że
najchętniej pozbyłaby się mnie. Gdy Kamil mnie zauważył wypluł na mnie wodę
którą właśnie pił. „Fajne przywitanie.”

- Przepraszał muszę cię na
chwile opuścić. – Przezwał mi w myśleniu.

- Nie martw się nie ucieknę.
Nie wiem gdzie. – Uśmiechnęłam się, a on to odwzajemnił. Po chwili był już
kilka metrów dale koło jakiś chłopaków.

Jadąc
samochodem czułam się troch niekomfortowo. Cioci patrzała ze skupieniem na
drogę nie zwracając uwagi na nie innego. Mijaliśmy wiele budynków, przeróżne
sklepy i tłumy ludzi. Jedni się spieszyli i wyglądali przez to jakby uciekali
przed jakimś pożarem. Inni powoli spacerując oglądali wystawy sklepowe. Tylko jedna
osoba wyróżniała się z tłumu. Był to wysoki szatyn z hipnotyzująco morskimi
oczami. Jego rysy twarzy były jakieś znajome. Miałam wrażenie, jakbym już go kiedyś
widziała, a co dziwniejsze znała. Był ubrany na luzie. Jeansy, błękitna bluza i
czarne vansy. Muszę przyznać, że był bardzo przystojny. Na tyle na ile mógł się
wydawać osobie patrzącej z daleka. Nagle ciocia zatrzymała się na pasach. Byłam
kilka metrów od niego i mogłam się przyjrzeć mu dokładniej. Z bliska jeszcze
bardziej mi kogoś przypominał. Oglądała uważnie najdrobniejsze detale jego
ciała. Po chwili moja uwagę przykuła jedna mała rzecz, którą trzymał w rękach i
co chwile podnosił przybliżając do twarzy. Był to aparat. W jego oczach było widać
zachwyt, gdy patrzył na rzeczy codziennego użytku. Widząc sposób, w jaki robi
każde zdjęcie…. To było zachwycające.

- A ciebie
co tak ciekawi?- Odezwała się chamsko Klaudia wyrywając mnie z przemyśleń. „Czy
nie możesz dać mi chociaż chwile prywatności?! Ten piskliwy głosik doprowadza
mnie do szału!” Mimo wszystko nie miałam zamiaru odpowiadać na pytanie. „Nie
odzywaj się do niej to może się zamknie!” Usłyszałam rozkaz w swojej głowie.

- Patrzysz
na przystojniaka z aparatem, zgadza się? – Zapytała ironicznie. Zignorowałam ją
żeby nie popsuć sobie humoru. Postanowiłam dalej przyglądać się pasji w oczach
nieznajomego.

- Lepiej
trzymaj się od niego z daleka. – Wyszeptała tak żeby jej mama nas nie
usłyszała. – Kamil jest mój. To znaczy będzie to tylko kwestia czasu. –
Zamachnęła włosami i odwróciła się do szyby po swojej stronie. Szybko
przeniosłam wzrok z powrotem na chłopaka. W tej samej chwili on się odwrócił przysuwając
aparat do twarzy. Zobaczyłam małą czerwoną lampkę, która oznajmiła, że zdjęcie
zostało zrobione. Poczułam jak się czerwienie, a on delikatnie się odsuwając i
przetwarzając cos na obiektywie zrobił kolejne zdjęcie. „Zaraz, zaraz…. Kamil?” Ponownie rozmyślałam,
kim jest szatyn prze de mną.

- Ka…-
Przezwał mi ruch samochodu. – Kamil Migieł? – Zapytałam z niedowierzeniem w głosie.
Błagałam wewnętrznie żebym miała racje. Przecież był to kiedyś mój przyjaciel.

- Ty go
znasz?! – Spojrzała na mnie zabójczym wzrokiem. Nawet się ucieszyłam, gdy
widziałam ją w takim stanie. Już myślałam, że mnie zabije wzrokiem, jednak
ciocia mnie uratowała.

- Już jesteśmy.
No, szybko do środka. Musisz się jeszcze rozpakować.- Mówiąc to otworzyła bagażnik
i wyciągnęła moje walizki. Szybko wysiadłam z samochodu nie chcąc kłótni z
Klaudią na oczach cioci. Sięgnęłam jednym ruchem ręki walizki i prowadząc je do
nowego domu rozmyślałam, „Kim jest ten Kamil?” i „Co on ma wspólnego z taką
jędzą jak Klaudia?”. Nic nie rozumiałam, ale się nie zdziwiłam. Nowe miejsce
nowe problemy.

-I jak ci się
podoba?- Zapytała ciocia otwierając duże drzwi wejściowe. Dopiero wtedy zdałam
sobie sprawę jak duży był ich dom. Wyglądał jak pałac. „To już wiemy, dlaczego
księżniczka jest taka kapryśna i zarozumiała.”

-Tak… Yyyy…
Dom jest przepiękny- Nie wiedziałam co mam powiedzieć. Nigdy nie miałam szansy
mieszkać w tak dużym domu.- Wygląda jak pałac…. Czy wy czasami nie jesteście
spokrewnione z jakąś gwiazdą lub księżną? – Zażartowałam patrząc się w
uśmiechnięte i młode oczy mojej nowej „mamusi”.

- Tak
szczerze to jesteśmy….. Mam taką siostrzenice, która podobno strasznie ładnie śpiewa
i gra na różnych instrumentach. Może ją znasz?- Nie mogłam powstrzymać się od
śmiechu. „Jak tak ma wyglądać reszta mojego życia to ja się na to pisze.”

- Nie sądzę,
że zalicz się ona do tych bardzo zdolnych ludzi. Za to JA… Oh…. To dopiero
talent. Jak chcesz to…

-Nie.-
Przerwała jej mama- Przestań proszę być taką egoistką. Inaczej cię
wychowywałam. Chyba te twoje koleżanki mają na ciebie zły wpływ.- Klaudia
Oburzona poszła do swojego pokoju i zamknęła drzwi.

- Tam jest
twój pokój. – Ciocia pokazała mi fioletowe
drzwi na piętrze. Weszłam po schodach i niepewnie je otworzyłam. Gdy weszłam do
środka zaniemówiłam. Pokój był ogromny, czego się spodziewałam po tak dużym
domu, ale także niesamowicie pięknie umeblowany. Rozejrzałam się dokładniej, a
moje oczy zatrzymywały się po kolei na łóżku, kilku regałach i biurku. „A gdzie
szafy?” Zdziwiłam się, bo nie miałam gdzie włożyć moje ubrania. Nagle moje oczy
spostrzegły dwie pary drzwi. Jedne były białe, a drugie granatowe. Podeszłam do
tych ciemniejszych i delikatnie nacisnęłam na klamkę.

-Nie
dokańczaj.- Przerwała mi ciocia. Nawet nie usłyszałam, kiedy weszła.- Zwyczajne
„wow” by wystarczyło. Nie lubię jak ktoś przeklina.- „No to po mnie. Przecież
jak się wkurzę to nad sobą nie panuje.” Machnęłam głową i szybko odwróciłam się
ponownie w kierunku wielkiej garderoby, która mnie przed chwila zszokowała.
Była tak wielka jak pokój, a na dodatek wypełniona przeróżnymi ubraniami.

- Tak to
wszystko jest twoje. Jakiś miesiąc temu zadzwoniłam do twojej opiekunki i podała
mi wszystkie twoje rozmiary. – „WOW. Teraz to dopiero będę miała się w co ubrać”
Nie zastanawiając się dużej odłożyłam walizki w kąt swojej nowej garderoby. „Zaraz”

- A gdzie
mogę się wykąpać? – Czułam że po tym locie samolotem cała byłam przepocona.

- Choć za
mną.- Powiedziała. Nie szliśmy długo. Wystarczyło podejść do tajemniczych
białych drzwi. Ciocia zamknęła za mną drzwi, a sama wyszła z pokoju. „To teraz będę
żyła jak królewna?” Taka wizja przyszłości niezbyt mi się uśmiechała. „Wolałabym
być zwykła tak jak przedtem, ale co poradzić ciocia się stara nie mogę jej
zranić.”

                         Rozdział 2

Gdy się
obudziłam było już jasno. Nic dziwnego skoro zaczęło się lato. Zaspanymi oczami spojrzałam na
zegarek.

- Ubieraj
się!!!!- Krzyczała opiekunka. Było za dziesięć dziewiąta. Zerwałam się z łóżka
najszybciej jak się dało. Mimo zmęczenia poruszałam się niewyobrażalnie szybko. W kilka sekund dotarłam do szafy stojącej na drugim końcu pokoju i otwarłam ją w poszukiwaniu czegoś do ubrania. Musiałam się dobrze zastanowić, ponieważ zostawiałam tu połowę moich ubrań. Założyłam turkusowe rurki, biały top, bluzę i
ulubione trampki z flagą Wielkiej Brytanii. Ponownie podeszłam do łóżka. Wzięłam walizki leżące obok stolika nocnego i zeszłam po schodach do stołówki gdzie czekały na mnie naleśniki z syropem klonowym, a obok leżała szklanka z sokiem pomarańczowym.

- Będziemy
za tobą tęsknić Sami.- Powiedziała nagle pani Zosia, gdy skosztowałam swojego śniadania. Była to kucharka i jedyna osoba
z togo domu, za którą będę tęsknić.

- Odwiedzę
cię, kiedy już będę sławna.-Zaśmiałam się. W moim głosie nie było ani trochę przekonania. Tylko z nią mogłam tak żartować bo nikt oprócz niej nie słyszał jak śpiewam. Chwyciłam w rękę łyżkę, która leżała
koło mnie i zaczęłam śpiewać.

- „ Celebration time, come one. It’s celebrate time .”-Spojrzałam na
kucharkę, która właśnie sięgnęła po chochelkę, po czym się do mnie dołączyła.

-„ Celebration time, come one. Let’s
celebrate time .”- Zaczęłam się śmiać.
Tylko jej mogłam tak na prawdę zaufać. Nie licząc Violi, ale w tym momencie
była ona za daleko. Spojrzałam na nią z delikatnym uśmiechem na ustach. Była dla mnie naprawdę bardzo ważna. W jej
oczach zobaczyłam smutek, który tak starannie próbowała zatuszować śmiechem.

- Kocham cię
Zosiu- Tak właśnie brzmiało moje kolejne pożegnanie. Poczułam jak w jednej
chwili pękło mi serce i rozsypało się na miliardy kawałeczków po podłodze.
Rzadko spotykałam osoby, przed którymi się tak otworzyłam jak przed nią. Była
moją….. Powiedzmy, to przyjaciółką. Mimo wielu lat różnicy dobrze się
dogadywałyśmy.

- Czas się
zbierać Samanto. –Powiedziała poważnie kobieta, której tak nienawidziłam.

- A może tak
Sami albo, chociaż Sam???- Odpowiedziałam jej zbulwersowana. Jeszcze tego mi
brakowało żeby w takim momencie ktoś mnie denerwował.

- Choć do
taksówki, bo się zaraz spóźnimy. – Niestety musiałam się jej posłuchać. Wzięłam
walizki, podeszłam do drzwi i pomachałam Zosi na pożegnanie. Wtedy pękła i
poszła do kuchni ze szklistymi oczyma. Wiedziałam, że będzie płakać. Wyszłam z domu i wsiadłam do taksówki.

-Stop!!!!
Moje słuchawki!!!!!- Krzyknęłam zanim wsiadłam. Nie zastanawiając się dłużej
pobiegłam do domu, wbiegłam na piętro do mojego pokoju i wzięłam leżące na
biurku duże lawendowe słuchawki. Wiedziałam, że będę mieć problemy przez wrócenie się do domu,
ale nie zważając na to założyłam moje cudeńka na uszy, podłączyłam je do
przestarzałego telefonu i włączyłam pierwszą lepszą piosenkę na mojej liście
utworów. Była to jedna z moich ulubionych piosenek Justina Biebera "Be Alright ". Zawsze poprawiała mi humor. Idąc do auta cichutko podśpiewywałam refren, tak aby nikt mnie nie słyszał. Nie wiem czemu nigdy nie lubiłam śpiewać publicznie. Gdy doszłam do samochodu, wsiadłam do środka i chciałam żeby jak najszybciej się to
wszystko skończyło. Zanim się obejrzałam byliśmy już na lotnisku,a słuchawkach rozbrzmiewał mi powolna piosenka, która jeszcze bardziej mnie zdołowała. Na tym samym
lotnisku, wczoraj żegnałam swoją siostrę.

- Teraz mnie
uważnie posłuchaj. – znienawidzona przeze mnie kobieta, zwróciła się do mnie jak do osoby ułomnej. Ja przecież nie
byłam taka nierozgarnięta.- Teraz pójdziesz tam i cię przeszukają. Potem
wsiądziesz do samolotu, a jak wylądujesz to ciocia cię odbierze. Zrozumiałaś?-
Czułam się jak tępy osioł.Miałam wielką ochotę się zastrzelić....

 -A cy mozna
otfozyc okienko w samolociku?- Zapytałam z dziecięcym głosikiem.- A cy panie w samolociku będę dla mnie mile.- Jeśli mnie
uważała za dziecko to właśnie tak się będę zachowywać. Opiekunka dziwnie się na
mnie spojrzała, pożegnała się i odesz
Tylko nic o tym nie mów mojemu chłopakowi!
Porno Duże Fiuty
Porno z mamunią od tyłu - Chanel Preston, Pozycja Na Pieska

Report Page