We dwie do jednej kaszanki

⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
We dwie do jednej kaszanki
studio reportażu i dokumentu polskiego radia
Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie
News
Muzyka
Kultura
Lifestyle i Nauka
Sport... ale
Blog: Muzyczna strona Czwórki
Audycje
Playlista
Koncerty Czwórki
Zespół
Konkursy
Patronaty
Ramówka
Jak nas słuchać
Kontakt
Czwórka na Up To Date Festival
Aplikacja
audycje
playlista
zespół
konkursy
ramówka
częstotliwości
kontakt
"Takie głosy będą się pojawiały". Ekspertka o wypowiedzi Olafa Scholza na temat polskich granic
Od jutra zmiany w przepisach ruchu drogowego. Co trzeba wiedzieć?
audycje
koncerty
playlista
zespół
konkursy
patronaty
ramówka
częstotliwości
kontakt
Piotr Baron: Sinfonia Iuventus gra najpiękniejszą polską muzykę
Eugeniusz Knapik: "Moby Dick" to moje wyznanie wiary, credo artystyczne
audycje
playlista
koncert w trójce
konkursy
zespół
ramówka
częstotliwości
kontakt
Zmiany w przepisach ruchu drogowego. Wyższe mandaty, więcej punktów karnych
Ponad 1200 spotkań w 10 miastach. Ruszył 25. Dolnośląski Festiwal Nauki
audycje
playlista
koncerty
zespół
konkursy
patronaty
ramówka
jak nas słuchać
kontakt
Festiwal Nauki 2022. Debaty, wykłady i wystawy - co będzie się działo?
Tamara Łempicka - sprawna influencerka, mistrzyni autokreacji i PR
felietony
audycje
zespół
ramówka
częstotliwości
kontakt
newsletter
Gawkowski: wierzę, że czas Putina się kończy
Gwarantowana cena energii. Sobolewski: nie wykluczamy podniesienia limitu zużycia
Newsy
Muzyka
Kultura
Lifestyle i Nauka
Sport
Blog muzyczny
Ostatnia aktualizacja:
31.10.2021 15:59
Aby w kinie pokazać krew, ekipy filmowe uciekały się do przeróżnych sztuczek. Wykorzystywano ketchup, dżemy, sok malinowy. Jednak filmowcy korzystali też z kulinarnych odkryć. Przepisy na przeróżne odsłony dań z krwi wiele im podpowiadały. Bez problemu odnajdziemy je w kuchni całej Europy.
Czernina, zdj. ilustracyjne Foto: Dar1930/Shutterstock
Zupa z braku. O daniach, które zaklinają rzeczywistość
15:06 czwórka sztuka jedzenia 31.10.2021.mp3 Krwiste potrawy na europejskich stołach (Sztuka jedzenia/Czwórka)
Kuchnia dla klimatu. Jedz to, co dobre dla Ziemi
Zobacz więcej na temat:
Czwórka
Beata Kwiatkowska
jedzenie
kuchnia
krew
Wiadomości
Świat
Regionalne
Gospodarka
Sport
Historia
Nauka
Kultura
Styl życia
Kanały internetowe
Serwisy historyczne
Studio reportażu i dokumentu polskiego radia
Euranet plus
Redakcja katolicka
Redakcja ekumeniczna
Teatr polskiego radia
Orkiestra Polskiego Radia w Warszawie
NOSPR
Orkiestra Amadeus
Chór polskiego radia
Polskie Radio S.A.
Agencja Reklamy
Agencja Muzyczna
Agencja Promocji
Studia Nagraniowe
Zamówienia publiczne
Zasady kampanii społecznych
Centrum Edukacji Medialnej
Szkolenia Polskiego Radia
Akademia Radiowa
Informacyjna Agencja Radiowa
Dla mediów
Sklep
Bilety
Polityka prywatności
Dane osobowe
Szukaj
Logowanie
Skontaktuj się z nami
Używamy cookies w celu gromadzenia danych statystycznych, emisji reklam oraz prawidłowego funkcjonowania niektórych elementów serwisu. Pliki te mogą być także umieszczane na Państwa urządzeniach przez współpracujące z nami firmy zewnętrzne. Korzystając ze strony wyrażasz zgodę na używanie cookie, zgodnie z aktualnymi ustawieniami przeglądarki. Dowiedz się więcej o celu ich używania i zmianie ustawień cookie w przeglądarce.
- Krew to produkt, który towarzyszy ludzkości od początku - mówi Magdalena Tomaszewska-Bolałek, kulturoznawczyni. - Wykorzystywali ją nie tylko filmowcy, nie tylko autorzy powieści grozy. Krew jest obecna w kulturze kulinarnej od początku istnienia człowieka, odkąd zaczęliśmy jeść - dodaje.
Krwiste dania odnajdziemy choćby w "Panu Tadeuszu" Adama Mickiewicza. W tej epopei symbolicznym gestem, który rodzice przekazywali niedoszłemu zięciowi, że ich córka go nie poślubi, była czarna polewka - zupa z krwi. - Mowa o czerninie, zupie z krwi kaczki lub gęsi, czasem indyka, w niektórych regionach z króliczej krwi. To produkt, który w kuchni staropolskiej był dobrze znany, już przed kuchnią sarmacką – mówi gość Czwórki. - W jednej z najstarszych polskich książek kulinarnych "Compendium Ferculorum" pojawiają się przepisy na czerninę. Mickiewicz przytaczał potrawy z owej książki, musiał ją znać. Był to produkt jadany w różnych regionach Polski. Związany szczególnie z biedniejszymi regionami - dodaje.
W dawnych wiekach mieszkańcom przyświecała bliska nam współcześnie idea, dziś nazywana "zero waste". Każdy element zabitego zwierzęcia był wykorzystywany, krew też.
Dwie wersje czerniny wpisane są na listę produktów tradycyjnych. - Czernina kujawska - dawnej była podawana na zmianę z rosołem na weselach. Na Kujawach była podawana z kluskami ziemniaczanymi i gruszkami - mówi specjalistka od kulinariów. - Czernina kaszubska podawana była na Boże Narodzenie, z dodatkiem suszonych grzybów, owoców, gęsich podrobów i marchwi - dodaje.
Innymi produktami, w których wykorzystuje się krew, są: krupniok, czyli śląska kaszanka, czy żymlok.
Jedzenie krwi to nie jest jedynie polska domena. Szczególnie wykorzystywali ją mieszkańcy dalekiej Północy. - Kultura Saamów jest kojarzona głównie z reniferami. Tamtejszy zimny i wilgotny klimat nie sprzyjał uprawie zbóż. Hodowcy reniferów zawsze byli związani z produktem zwierzęcym – mówi gość Beaty Kwiatkowskiej. - Chleb w diecie Saamów pojawił się 200 lat temu. Do wyrobu pieczywa też używano krwi. Robiono krwiste placki, krwiste pieczywo - wymienia. - Wierzono też, że wraz ze zjadaniem krwi i ciała zwierzęcia można nabyć atrybutów charakterystycznych dla danego gatunku.
Krew w diecie nie jest obca też Szwedom. - Produktem charakterystycznych dla ich jadłospisów były krwiste naleśniki, szczególnie podawane jesienią i zimą, a polecane osobom chorowitym – wyjaśnia kulturoznawczyni.
Na szwedzkim stole znajdziemy produkt podobny do kaszanki, black pudding, kluski z dodatkiem krwi. Te ostatnie znane są najmłodszym czytelnikom z książek Astrid Lindgren.
Na północy Europy też odnajdziemy miasto słynące z krwistego wyrobu. To fińskie Tampere, które słynie z fińskiej kaszanki wyrabianej z mięsa i krwi wieprzowej, kaszy i mąki żytniej, smalcu, cebuli, przypraw. - To danie podawane jest z konfiturą z borówki brusznicy, a popija się je mlekiem - zdradza gość Czwórki.
Gość: Magdalena Tomaszewska-Bolałek (kulturoznawczyni)
We and our partners store and/or access information on a device, such as unique IDs in cookies to process personal data. You may accept or manage your choices by clicking below, including your right to object where legitimate interest is used, or at any time in the privacy policy page. These choices will be signaled to our partners and will not affect browsing data.
Use precise geolocation data. Actively scan device characteristics for identification. Store and/or access information on a device. Personalised ads and content, ad and content measurement, audience insights and product development.
List of Partners (vendors)
nowych dalszych komentarzach nowych odpowiedziach na moje komentarze
Opublikowane 03.03.2015 12:49 przez
Czy jest w lidze drugi zawodnik, który równie często jak Paweł Brożek udane mecze przeplata całkiem fatalnymi? Dokąd zmierza Pogoń Kociana i jak mogła jej się przytrafić domowa poraża akurat z Łęczną? Co w następnej kolejce wylosuje nam Ryszard Rembiszewski? Czy w Krakowie wreszcie wyrośnie trawa, a Radek Dejmek również na własnym boisku zacznie trafiać do tej bramki, co trzeba? Podobnie jak tydzień i dwa tygodnie temu, niezależnie od wszystkich innych podsumowań – niewydrukowanej tabeli, Poligonu Andrzeja Kałwy, badziewiaków, kozaków – jeszcze kilka luźnych wniosków po ligowej kolejce. Zapraszamy.
WARSZAWA 16.03.2014
MECZ 26. KOLEJKA T-MOBILE EKSTRAKLASA SEZON 2013/14: LEGIA WARSZAWA - WISLA KRAKOW 2:2 --- POLISH TOP LEAGUE FOOTBALL MATCH: LEGIA WARSAW - WISLA CRACOW 2:2
PAWEL BROZEK
FOT. PIOTR KUCZA/NEWSPIX.PL
---
Newspix.pl
Ani Wisła, ani Cracovia nie wygrały tej wiosny jeszcze choćby jednego spotkania. Pasy trzy punkty zdobyły, tylko że z samych remisów – co najmniej jakby zasad nie znały.
Wiecie, że lubimy zabawy na liczbach. Statystyki, tendencje, nawet jeśli czasem znaczą niewiele. W przypadku Wisły akurat coś mówią. Na przykład to, że ekipa Franka Smudy jest najsłabiej punktującym zespołem na wiosnę. A można by to rozszerzyć nawet na pięć ostatnich kolejek. Wówczas byłaby – co ciekawe – najgorsza eq-aequo z GKS-em Bełchatów, z którym właśnie przegrała. Fatalnie wygląda zwłaszcza Paweł Brożek . I ogólnie mamy wrażenie, że jak na czołowego strzelca ligi, rozgrywa ostatnio rekordową liczbę kiepskich meczów . Według not Weszło – 9 razy w tym sezonie (na 20) został oceniony bardzo nisko albo wręcz żenująco nisko, czyli na dwójkę lub trójkę.
2. Jeśli zaczynamy od najsłabszych, to warto wspomnieć też o Pogoni. I nie… Tym razem nie o Michale Janocie. Byliśmy ciekawi, jak będzie wyglądać runda rewanżowa w wykonaniu Portowców – z prostego powodu: żeby zweryfikować swoje opinie o Janie Kocianie. Mamy wrażenie, że jego gwiazda już lekko w Ekstraklasie przygasła, a przecież jeśli cofnąć się o dosłownie siedem, osiem miesięcy to wówczas aspirował wręcz do miana cudotwórcy. Nie wyciągaliśmy pochopnych wniosków z jesieni. Wtedy to jeszcze nie była „jego drużyna”. Ale z wiosny – kiedy już musi być jego – z całą pewnością będziemy. Wczorajsza domowa porażka z Łęczną , legitymującą się rekordową liczbą wyjazdowych porażek – tą samą Łęczną, na którą tydzień wcześniej nie dało się patrzeć w meczu z Górnikiem – to dramat .
3. Inna rzecz, że znowu w tej lidze wszystko na odwrót…
Ryszard Rembiszewski z Totalizatora Sportowego zapakował kule do maszyny losującej i wypluwa coraz to dziwniejsze wyniki. Pogoń prawie ogrywa Lecha, to za moment przegrywa u siebie z Łęczną. Jagiellonia ogrywa na wyjazdach Śląska i Legię, to oczywiście na własnym stadionie, przy 15 tysiącach kibiców, musi zebrać lanie od Korony. Większości pojedynczych piłkarzy i stabilności ich formy to też zresztą się tyczy… Idealnym symbolem całej tendencji jest drużyna Piasta Gliwice, która od połowy października nie zanotowała dwóch takich samych wyników. Wygrana, porażka, wygrana, porażka, wygrana… I tak przez dziewięć kolejnych ligowych tygodni. Nie mogą się zdecydować – słabi czy mocni.
4. No dobra, wreszcie kogoś pochwalmy … To kogo? Może Radka Dejmka ? Przez cały poprzedni sezon Czech kopał sobie spokojnie w Koronie. Niczym się specjalnie nie wyróżniał, nie stał się też pośmiewiskiem, jak paru innych obrońców. I nagle w ostatnich tygodniach zrobił się dziwnie nadaktywny. Właściwie – pakuje, jak leci. 10 kolejek, 5 goli. Aby było jeszcze ciekawiej, na wyjeździe strzela jak trzeba i za każdym razem kiedy to robi, zapewnia punkty Koronie. Ale na własnym boisku ładuje tylko do swojej – dwa razy. W meczu z Łęczną dorzucił też czerwoną kartkę (za dwie żółte) w 29. minucie.
5. Piech też – jak zaczął trafiać, tak skończyć nie ma zamiaru. 4 gole w trzech meczach, miejsce w składzie Bełchatowa od pierwszej do niemal ostatniej minuty. Nawet zarobił od nas notę ósemkę. No i co zrobić z tym Piechem? Zdarzają się czasem tacy piłkarze – w sam raz na przeciętne kluby. Wrzucisz takiego do Bełchatowa, Zagłębia, do Ruchu – będzie błyszczał. Ale spróbuj wytransferować gdzieś dalej, za granicę wysłać – przepadnie. Choćby się paliło, waliło, na miejscu trenerów i dyrektorów klubów naprawdę topowych nie zaufalibyśmy mu ponownie. Nie i już. Gwiazda Świdnicy i najbliższych okolic .
Czyli na Bełchatów – całkiem dobry piłkarz.
6. Dwie sprawy w związku z Lechem nam chodzą po głowie…
Zastanawiamy się mianowicie czy Karol Linetty nie rozstaje się powoli z myślą o dużym, letnim transferze . Zakładając, że chłopak chciałby trafić wyłącznie do Anglii – jak mówi on i jego agenci – powinien wyjeżdżać z Polski z absolutnie kryształową opinią, bez rysy. Po takim sezonie, żeby naprawdę kapcie z butów spadały i nikt nie miał wątpliwości, że on gdzieś tam, w tej trudnej i siłowej lidze jest sobie w stanie poradzić. Wyżej niż w Derby County. Na razie minęły trzy wiosenne kolejki, do końca sezonu ledwie piętnaście, a Linettego jak na boisku nie było, tak nie ma. Cała zima minęła, a on niestety zamiast robić siłę, kondycję i formę piłkarską, mógł w tym czasie najwyżej nogi na kozetce masować.
7. Sam Lech – to też ciekawostka – przerwał właśnie passę 15 kolejnych meczów ze strzeloną bramką . Kto by pomyślał? Mając tego niesfornego i nieprzewidywalnego Sadajewa w ataku, Ubiparipa w odwodzie, Hamalainena trochę z musu – Kolejorz w tym sezonie nie trafiał tylko tam, gdzie na zdrowy rozum właśnie należało się tego spodziewać. Z anonimami z Nomme Kalju i Stjarnan w pucharze, z Ruchem, kiedy ten był jedną z najsłabiej punktujących drużyn w tabeli, no i teraz z Cracovią.
Serb Sretenović zanosi się na całkiem solidne wzmocnienie. Twardy przec
Wykrzyczała swój mega orgazm
Murzyn lubi dymać białe dupcie
Podwójna przyjemność z bardzo ładnymi panienkami