Wakacyjna cichodajka rozłożyła przed nim nogi

Wakacyjna cichodajka rozłożyła przed nim nogi




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Wakacyjna cichodajka rozłożyła przed nim nogi
AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU USTAWIENIA ZAAWANSOWANE
Różowa Ślotała pozuje na ściance z misiów
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
a kto to ta slotala???? zwykla sciankowa!!!! dzieki Borysowi wylansowala sie, brzydka jak noc!!!
Zosia znana dzięki temu że rozłożyła nogi przed borysem szycem
Dobrały się jak w korcu maku. Dwie wydmuszki.
Cichodajka z każdym spała.. Rozenek z tymi cycami o****h
Ani to coś ładna,ani mądre a już z pewnością n****b i d*******d i po co pudlu pokazujesz takie nic?
Rozenkowa kręci się koło wrogów Dody. Ślotała to Dody była szwagierka. Były to Haidar. Obie stare i nie pasują do tej reklamy. Chcą się odmłodzić????????
Obejrzałam, chociaż zwykle tego nie robię... jaka ta kobieta jest pusta, ludzieee. Wystroiła się, widać, że godzinami myślała nad stylówą i... zapozowała na tle miśków w sklepie. Dziubki, poprawianie włosków, ustawianie nóżek... no wstyd jak cholera, że takie teraz mamy " gwiazdy"!
Ludzie,a kto to Ślotała i Rozenek ???????
To jest przerażające w jakim kierunku ten świat zmierza. Kiedyś ludzie wzbudzali zainteresowanie za swoje osiągnięcia za to kim byli co robili a teraz mam.wrazenie że im.glupszy człowiek tym większa popularność zyskuje. Bo kim jest ta Pani z całym szacunkiem ? w świecie celebrytów, aktorów czy biznesmenów ona jest nikim wiec dlaczego.o niej piszą?????
No to sie dobraly ambitne latawice scianek jedna warte drugiej 5 liga
No to sie dobraly ambitne latawice scianek jedna warte drugiej 5 liga
Wirtualna Polska przetwarza Twoje dane osobowe zbierane w Internecie, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii służących do ich śledzenia i przechowywania, takich jak pliki cookies, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklamy, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" , aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę , Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów , w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej.
Twoje dane osobowe zbierane w Internecie, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w Internecie będą przetwarzane przez Wirtualną Polskę , Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści.
Ponadto Wirtualna Polska , Zaufani Partnerzy z IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy przetwarzają Twoje dane na potrzeby funkcji i funkcji specjalnych, które ułatwiają nam świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklamy, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie: dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Cele przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych .
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w ustawieniach zaawansowanych .
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. W polityce prywatności znajdziesz informacje jak zakomunikować nam Twoją wolę skorzystania z tych praw.
Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Pamiętaj, że Wirtualna Polska i Zaufani Partnerzy z IAB mogą przetwarzać Twoje dane bez konieczności uprzedniego wyrażenia przez Ciebie zgody.
Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski oraz informacje o możliwości sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w polityce prywatności .
Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Zaufanych Partnerów z IAB oraz możliwość sprzeciwienie się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych .
Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności .
Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności .
Ostatnio celebrytka postanowiła o sobie przypomnieć i polansować się w sklepie z zabawkami w asyście m.in. Małgorzaty Rozenek.
Zosię Ślotałę od czasu medialnego związku z Borysem Szycem możemy regularnie oglądać w polskim show biznesie. Co prawda związek to już zamierzchła przeszłość, jednak bez wątpienia otworzył celebrytce drzwi na polskie salony. Choć zdaje się, że Ślotała dała się ponieść macierzyństwu i ostatnimi czasy bardziej promuje siebie jako matkę Polkę , to jednak bywają momenty, gdy nie potrafi odmówić zaproszeniom na eventy, gdzie może choć przez chwilę zapozować na ściance. Jedno jest pewne, Zosia przez te kilka lat w show biznesie nabrała niewątpliwej wprawy w pozowaniu przed fotoreporterami.
Zobaczcie różową stylizację Ślotały.



To nie tak - Weronika Wierzchowska

Home
To nie tak - Weronika Wierzchowska



Copyright © Weronika Wierzchowska, 2017 Projekt okładki Agencja Interaktywna Studio Kreacji www.studio-kreacji.pl Zdjęcie na okładce © Jonas Hafner/Tr...

Copyright © Weronika Wierzchowska, 2017 Projekt okładki Agencja Interaktywna Studio Kreacji www.studio-kreacji.pl Zdjęcie na okładce © Jonas Hafner/Trevillion Images Redaktor prowadzący Michał Nalewski Redakcja Maria Talar Korekta Mirosława Kostrzyńska Bożena Hulewicz ISBN 978-83-8097-070-0 Warszawa 2017 Wydawca Prószyński Media Sp. z o.o. 02-697 Warszawa, ul. Rzymowskiego 28 www.proszynski.pl

Rozdział 1 Budzik brutalnie wyrwał ją ze snu. Wyłączyła irytujące urządzenie szybkim wytrenowanym ruchem, aby hałas niepotrzebnie nie obudził Kamila. Blanka zawsze wstawała pierwsza. Potrzebowała więcej czasu, by zebrać się do pracy, przygotować zdrowe drugie śniadanie, bo oboje nie cierpieli żarcia ze stołówki, i ogarnąć się w łazience na tyle, żeby móc się pokazać ludziom. Robiła też kawę i niosła mu ją do łóżka – to był taki codzienny miły gest na rozpoczęcie dnia. Usiadła i dopiero wtedy sobie uświadomiła, że już nie musi tak szybko uciszać budzika. Miejsce Kamila na łóżku było zimne i puste, a jego część pościeli nietknięta i równo ułożona. Wyprowadził się w piątek, tak na rozpoczęcie weekendu. Precyzyjnie to zaplanował, tego była pewna. Zawsze działał w sposób przemyślany i bezwzględny. Nie spodziewała się jednak, że jego zimne wyrachowanie obróci się kiedyś przeciw niej. Ciekawe, czy zrobił to w piątek zgodnie z zasadami korporacyjnymi, stosując socjotechnikę wyuczoną na szkoleniach i mityngach z trenerami kariery? Właśnie w piątki najlepiej jest wyrzucać ludzi z pracy, by w weekend przetrawili poniżenie, a ich gniew na firmę się wypalił. Wtedy w poniedziałek rozpoczęliby dzień nie od planowania zemsty, ale od poszukiwania nowej pracy. Czyżby ten sam trik zastosował wobec niej? W weekend miała się wypłakać, a w poniedziałek rozpocząć szukanie nowej miłości? Kamil wpadł po pracy zabrać swoje rzeczy, głównie ubrania, książki i ulubiony kubek. Aż dziwne, że przez siedem lat wspólnego mieszkania zgromadził tak mało osobistych przedmiotów. Zostawił jej wszystko, co wspólnie kupili – meble, ozdoby i sprzęt elektroniczny, a nawet kuchenny. Miał w nosie rupiecie, zależało mu tylko na tym pieprzonym kubku. No i jeszcze na domu, który budował. Miał uwić w nim dla nich gniazdko, gdzie będą mogli w spokoju odpoczywać poza miastem. Zabrał klucze i dziennik budowy, nawet jej nie informując, że przejmuje nieruchomość. Machnęła na to ręką, niech go cholera, razem z jego domem i nową kochanką. Blanka powlekła się do łazienki i spojrzała w swoje odbicie. Ze zgrozą spostrzegła, że ma upiornie podkrążone i przekrwione oczy. Wcale nie wyglądała tak z powodu niewyspania i przepłakania całej nocy, bo nie uroniła ani jednej łzy, a spała jak zabita. Wygląd zombie zawdzięczała dwóm wypitym w samotności butelkom wina. W samotności, bo jedyna przyjaciółka, Ada Milewska, nie mogła wesprzeć jej swoim

towarzystwem. Uczepiła się nowego faceta i gdy ten zaproponował jej wspólny wypad nad jeziora, wyjechała z nim, bez chwili wahania porzucając przyjaciółkę w potrzebie. Trudno mieć o to do niej pretensję, facet był naprawdę przystojny i sprawiał wrażenie porządnego gościa, nie jakiegoś wariata, których Ada przyciągała niczym magnes. Blanka wybaczyła jej zatem tę próbę ułożenia sobie życia, chociaż w głębi duszy oczekiwała, że przyjaciółka będzie trzymała ją za rączkę i ocierała łzy. Ada tyle razy przeszła porzucenie, że nie robiło to na niej większego wrażenia, ale dla Blanki był to jednak wielki debiut. Żyła z Kamilem jak dobre małżeństwo, choć przez siedem długich lat nie zdążyli wziąć ślubu. Zapomniała już, jak to jest być samej. Krople do oczu trochę pomogły, tak samo makijaż. Wcześniej wzięła prysznic i połknęła dwie aspiryny. I tak krok po kroku doprowadziła się do ładu, choć do pracy wyszła już spóźniona. W dodatku musiała pognać do tramwaju, czego też od lat nie praktykowała. Zwykle jeździła z Kamilem jego służbowym wozem. Wiózł ją pod samą firmę, gdzie na parkingu czekało na niego menedżerskie miejsce. Tak się bowiem składało, że pracowali razem, a dokładnie – Kamil był bezpośrednim przełożonym Blanki. Weszła do gmachu z duszą na ramieniu. Nie miała pojęcia, co takiego naszykował dla niej niedawny kochanek. Tego, że coś przyszykował, była bowiem pewna. Skinęła głową znudzonemu strażnikowi, który odprowadził ją wzrokiem. Czuła jego spojrzenie, pełne współczucia czy może raczej pogardy? Trudno powiedzieć, w każdym razie wszyscy pracownicy już z pewnością doskonale wiedzieli, że laska kierownika w końcu utraciła pozycję. Może część koleżanek przyjęła to z autentycznym współczuciem, ale Blanka zdawała sobie sprawę, że inne mniej lub bardziej otwarcie się z niej śmiały i cieszyły z jej życiowej porażki. Trudno było im się dziwić. Niestety, Blanka nigdy nie dawała powodów do tego, by ją szczerze lubiły. Bez najmniejszych skrupułów wykorzystywała pozycję konkubiny szefa, co siłą rzeczy budziło zawiść i niechęć do jej osoby. Wydawało się jej, że nigdy z Kamilem nie przesadzali z nepotyzmem. Kiedy się jednak zastanowiła, jak musiało to wyglądać z boku, aż nią wstrząsnęło. Czy była ślepa? Chyba raczej zadufana w sobie, skoro sądziła, że wszystko jest w porządku. Doktora Kamila Nachowiaka poznała w Zakładzie Chemii PAN, gdy przyjęto ją na doktorat. Starszy od niej kilka lat naukowiec o ugruntowanej pozycji, który przygotowywał właśnie habilitację, z własnej inicjatywy wziął ją pod swoje skrzydła. Od razu zaimponował młodej chemiczce, był opiekuńczy i czuły, ale też dominujący, bardzo męski i zdecydowany. Szybko zostali parą. Kamil dbał o to, by praca naukowa poszła jej szybko i sprawnie, część eksperymentów zrobił za nią i przygotował całą dokumentację do jej pracy doktorskiej. Kiedy znalazł dodatkową robotę poza instytutem, natychmiast pociągnął Blankę za sobą. Po jakimś czasie objął kierownictwo zakładu w firmie i dopilnował, by jego dziewczyna też się w niej znalazła, i to z pensją

trzy razy wyższą niż ta, którą mogłaby uzyskać na uczelni jako adiunkt. W firmie też się nie przepracowywała, co musiała teraz ze skruchą przyznać. Kamil pilnował, by dostawała zadania niewymagające specjalnego wysiłku, jako szef zawsze wystawiał jej najwyższe oceny na kwartalnych podsumowaniach i przyznawał wysokie premie uznaniowe. Wszystko to musiało kłuć w oczy całą załogę, szczególnie nagrody i uznanie, które Blanka dostawała za rutynowo przeprowadzone analizy i robienie zwykłych raportów z badań. Pozostali musieli harować w pocie czoła i gęsto się tłumaczyć z każdego niepowodzenia czy opóźnienia. Doktor Nachowiak był bowiem pobłażliwy wyłącznie wobec swoich ulubieńców, czyli dla kochanki oraz asystentki Joasi, sekretarki, którą można by nazwać śliczną, gdyby nie szpecił jej nieco rozbieżny zez i okulary z grubymi szkłami. Rozmyślając z rosnącą pokorą nad swoją dotychczasową karierą, opartą wyłącznie na jechaniu na plecach Kamila, oraz nad swoją wyniosłą postawą wobec koleżanek i kolegów z pracy, Blanka otworzyła drzwi kartą magnetyczną i powędrowała przez korytarz do szatni. Była spóźniona już ponad godzinę. Wcześniej zdarzało się to, gdy Kamil miał gorszy dzień, ale wtedy oboje przyjeżdżali spóźnieni. Nie musieli się z tego tłumaczyć, bo niby komu? Dział HR w osobie dwóch pań siedzących w gabinecie na ostatnim piętrze nie zajmował się kontrolowaniem godzin pracy menedżerów. Natomiast zarząd firmy pokładał w kierownikach, a zatem i w doktorze Nachowiaku, pełne zaufanie i nie interesował się tym, co się dzieje w poszczególnych zakładach. Liczyły się wyłącznie efekty pracy. Zlecenia wykonane w terminie, do tego bezbłędnie i na najwyższym poziomie. Blanka założyła biały fartuch i pomaszerowała do labu. W jasno oświetlonym pomieszczeniu szumiała pracująca aparatura, jaśniały włączone monitory komputerów i brzęczało radio. Unosił się zapach alkoholu, widocznie niedawno któryś z pracowników coś dezynfekował. Za szybą, w części biurowej, gdzie przygotowywano dokumentację, nikogo nie zastała. Biurka były puste, choć na jednym stała niedopita kawa. Znaczy wszyscy wywędrowali całkiem niedawno. – Zebranie! – wrzasnęła, łapiąc się za głowę. Zapowiadano je od tygodnia, ale przez problemy osobiste całkiem wyleciało Blance z głowy. Do tej pory nie musiała się kłopotać zapamiętywaniem takich rzeczy, nawet nie wpisała sobie spotkania do terminarza w telefonie. Kamil często zwalniał ją z obecności w posiadówach, na których obsztorcowywał, motywował i zagrzewał do pracy załogę. Zwykle po prostu rozdysponowywał na zebraniach zadania na nadchodzący okres i wyznaczał cele do realizacji. Takie tam korporacyjne pranie mózgów, by zmusić ludzi do harowania dłużej i szybciej. Kto by się przejmował podobnymi bzdurami? Teraz jednak wiele się zmieniło. Powinna być na spotkaniu, jak każdy pilny pracownik. Już nie była gwiazdą, chyba że upadłą. Ruszyła więc do sali

konferencyjnej, po drodze mijając boks, w którym pracowała sekretarka szefa Joasia Kowalska. Dziewczyna siedziała przy komputerze i pilnie stukała w klawiaturę. Blanka zmierzyła ją jadowitym spojrzeniem. Starała się pohamować emocje, zapanować nad gniewem, ale przyszło jej to z wielkim trudem. Udało jej się tylko powstrzymać przed odezwaniem się do dziewczęcia. Joasia spojrzała na nią przez swoje mocne szkła, a może gdzieś obok, trudno powiedzieć przez tego zeza. – Ślepa flądra – syknęła pod nosem Blanka. – Kameleonica w pinglach jak denka od słoików! Obyś zdechła… Dziewczyna zupełnie ją zignorowała, tym razem nawet nie udając przychylności. I pomyśleć, że do tej pory były sojuszniczkami, stojącymi po tej samej stronie barykady. Z jednej strony była załoga, z drugiej one dwie i szef. Joasia do tego stopnia się spoufaliła, że traktowała Blankę jak starszą siostrę, robiła jej herbatki i przynosiła do biurka, by przy okazji pogadać o babskich sprawach. Pytała o rady, zwierzała się i dzieliła najnowszymi plotkami. Niedawno Blanka domyśliła się po nieco przygaszonym zachowaniu dziewczyny, że coś się z nią dzieje, i zapytała wprost, czy nie ma jakichś problemów. – Zakochałam się chyba, i to w chłopaku przyjaciółki – przyznała zezowata ślicznotka. – I nie wiem, co robić. Jak wybrnąć z tej sytuacji, by kogoś nie skrzywdzić? Blanka pocieszyła ją i z uśmiechem oznajmiła, że rozumie jej rozterki, ale Joasia nie powinna mieć skrupułów. Najważniejsze to zabiegać o swoje szczęście. Człowiek ma życie takie, na jakie sobie zapracował. I nie ma co oczekiwać na dary losu, na to, że wszystko się samo ułoży. Powinna walczyć i na nic się nie oglądać. Skoro kocha jakiegoś szczęściarza, to niech mu to okaże i się nie przejmuje konkurentką. Nawet przez myśl jej nie przeszło, że gówniara ma na myśli Kamila, a owa przyjaciółka to właśnie Blanka. Powinna wcześniej spostrzec, że dzieje się coś złego, przeanalizować to, ile czasu ta dwójka spędza razem. Doktor Nachowiak coraz częściej bowiem zabierał asystentkę w teren, na spotkania i konferencje. Tylko że był od niej starszy niemal dwadzieścia lat! Ona była tylko chudą zezowatą pokraką, niemal jeszcze dzieckiem! Blanka znów spojrzała na dziewczynę, która zastygła z posągową miną. Trzeba jej przyznać, że trzymała nerwy na wodzy, i choć się bała rozwścieczonej baby, której odbiła faceta, nie dała tego po sobie poznać. W dodatku wcale nie jest taką pokraką. Te wielkie okulary nawet dodają jej uroku, a do zeza można się przyzwyczaić lub wysłać ją na operację korekcyjną. W dodatku ma piękne lśniące blond włosy i długie nogi, a dziś założyła bluzkę z kuszącym dekoltem. Blanka poczuła, że policzki zapalają się jej rumieńcami. Pchnęła drzwi sali konferencyjnej, by wśliznąć się do środka. I prawie się zderzyła z wychodzącym mężczyzną. Wysoki chudzielec w rozchełstanej wygniecionej koszuli omal jej nie stratował. Uśmiechnął się przepraszająco, ale nie raczył powiedzieć nawet słowa,

tylko bezczelnie przestawił ją w bok jak przedmiot i poszedł sobie. Blanka poczuła od niego przykry słodki zapach. Padlina? – pomyślała z odrazą. Miała ochotę wrzasnąć na chudzielca, że co to ma być, czemu śmiał jej dotknąć! Łapy przy sobie, śmierdzielu! – dodała tylko w myślach i odwróciła się do zebranych. Większość spojrzała na nią, ale zasadniczo bez specjalnego zainteresowania. Nie umknęło uwadze Blanki, że dwie wydry z jej labu, Basia i Patusia, spojrzały na siebie porozumiewawczo i uśmiechnęły się złośliwie. Zatem już zdążyły ją obgadać, a teraz będą za plecami się z niej wyśmiewały. Praca w takich warunkach zapowiada się nieciekawie. Co za upadek! Ledwie usiadła, a Kamil zakończył zebranie, dziękując wszystkim za dobrą robotę i życząc zapału do dalszej pracy. Blanka przyjrzała mu się uważnie, w środku gotując się jednocześnie z żalu, gniewu i rozpaczy. Na szczęście nie wybuchnęła ani płaczem, ani wściekłością. Jak przystało na introwertyczkę, dusiła w sobie wszelkie uczucia, starając się nie uwalniać ich na zewnątrz. Kamil Nachowiak był postawnym, eleganckim mężczyzną po czterdziestce. Jeszcze nie zaczął się starzeć, ale nie wyglądał już na młodzieńca. Prawdziwy dominujący samiec w kwiecie wieku. Widać było, że zestarzeje się w sposób godny, jeszcze przez długi czas pozostając atrakcyjnym mężczyzną. To dzięki latom dbania o zdrowie, dietom pilnowanym przez Blankę i treningom uprawianym często wspólnie. I pomyśleć, że już nigdy nie pojadą na konie, na kajaki czy choćby na głupią wycieczkę rowerową. Teraz będzie mu towarzyszyła młoda seksbomba w mocnych okularach. Aż chciało się wyć. – Doktor Blewa w końcu dotarła – zauważył chłodno. – Proszę chwilę zostać. Skoro nie raczyła pani pojawić się w pracy punktualnie, będę musiał poświęcić trochę swojego czasu. Ile ja ci czasu poświęciłam, draniu? – po
Filmy Porno Xxx - Lela Star, Kowbojki
Kurwiszon pieprzy się po wygranym castingu
Grupowy handjob

Report Page