U sasiada zaszalala

U sasiada zaszalala




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































U sasiada zaszalala

Kamila - mama Alicji, Dominiki i Szymusia
Wróciłam! – oto teraz, zmęczona i wzruszona, siedzę za stołem, założonym prezentami, listami i kwiatami, a wdzięczność mnie przepełnia!
Co za spotkanie! Ile miłych twarzy! Jakie kochane istoty przyjechały, nawet z bardzo daleka (Białystok! Kielce! Lublin! Gdynia! Krosno! Katowice! Zakopane!!!). Ileż to serdeczności trzeba mieć w sobie, żeby stać przez kilka godzin w takiej długiej kolejce, po długiej podróży, a przedtem jeszcze piec ciasteczka owsiane i sezamkowe, a nawet domowy chleb! Przyjechała też nalewka owocowa, konfitury, śliczne rękawiczki czerwone własnej roboty (tak! będę je nosić!), książki, rysunki, zakładki, oraz – uwaga! – piernikowe ilustracje!
Jedną z nich widzicie powyżej. Autorką jest KC Chesterka (fantastyczna, radosna kobitka z dołeczkami w policzkach, mama Kapucynki , która też ma dołeczki i też w policzkach!). A tu dzieło Łucji z Narnii , młodszej córki Chesterki :
Prawda, że obie bardzo podobne?! (Aga ma nawet garbaty nosek, a korale Doroty – białe błyski!). A to ci dopiero! A Kapucynka też idzie w ślady swojej mamy i oto, co upiekła:
Tak, to pan Nilsson, oczywiście. Jak żywy!
I to mi nasuwa myśl, że trzeba będzie chyba zrobić, jak zwykle w styczniu, Galerię Piernika. Co Wy na to? Piekąc na Święta, pamiętajcie o Galerii i dajcie z siebie wszystko! Macie tyle talentów!
Ale, wracając jeszcze do dzisiejszego spotkania w Empiku: kiedy się skończyło, zabrałam zamiejscowych gości na spóźniony obiad do pobliskiej knajpki i tam, ledwie usiedliśmy, zaczęliśmy jednocześnie mówić o tym, jak krzepiące było spotkanie na małej przestrzeni empikowego salonu WYŁĄCZNIE sympatycznych, życzliwych ludzi, i to w takiej liczbie!
Cóż, zwykle się ich nie widzi. Nie pokazują ich media. Ludzie cisi żyją i pracują, uczą się i działają gdzieś na uboczu, w tle, przyćmieni przez agresywnych, krzykliwych, aroganckich ważniaków.
I to jest najważniejsze – dla nas – i dla świata.
Dziękuję za wspaniały dzień – wszystkim, którzy zechcieli mnie odwiedzić. A był to dzień przyćmiony wiadomymi wydarzeniami, ludzkimi tragediami, niezawinionym cierpieniem. Nawet zdawało mi się, że nie wypada organizować teraz takich spotkań. Ale się myliłam.
Dobrze było spotkać się z tym, co wielki francuski pisarz, Albert Camus, autor „Dżumy” i „Obcego”, określił jako „ludzkie ciepło”.
W jakieś trzy miesiące po tym, jak już „Ciotkę Zgryzotkę” napiszę. ;)
Pani Małgorzato ! Feblik cudowny! Za każdym razem kiedy wychodzi nowa część, czytam wszystkie od początku… Uwielbiam to! Czy zdradzi Pani kiedy mniej więcej planuje Pani premierę kolejnej książeczki! Ściskam serdecznie !
Będą powroty !!! Hurrrraaa!!! Jak Pani potrafi uprzyjemnić smutny wieczór :)))
Ja teraz idę zabawić się w Św. Mikołaja – podłożę paczuszkę mojemu Szymonkowi!
I oczywiście nie mogę nie pomyśleć o mikołajkowym poranku u Mamerciątek :)))
Kolorowych snów!
Dziękuję Ci bardzo, ucieszyłam się.
Dobrze, będą powroty.
Kochana Pani Małgosiu! Skończył mi się Feblik – o wiele za szybko! Cudny!!! Dziękuję!
A więc dziadek Metody nie żyje … pewnie i Cyryjka już nie ma i Terpentuli … Wciąż czuję ich niedosyt – pewnie dlatego, że Cyryjek niezmiernie mi kogoś bliskiego przypomina!
Pani Małgosiu Kochana! Ja błagam o powrót do dawnych czasów!!! Do dawnych postaci, które kochamy! Eh, chyba się starzeję, że z przyjemnością wracam do lat 80-tych, 90-tych :))
Za tę radość, którą mi Pani sprawiła bardzo dziękuję i życzę takiej samej radości! i szczęścia i pomyślnosci wszelkiej !!!
Widzę, że dość często wspomina się się o Simonie Kossak. (Interesująca postać!) Swojego czasu trochę czytałem o Kossakach i poszukiwałem różnych informacji. Stało się to za sprawą książki kupionej od jakiegoś pokątnego sprzedawcy ulicznego – Maria i Magdalena autorstwa Magdaleny Samozwaniec. Jeśli ktoś nie czytał to polecam, bardzo :)
Możliwe, Basiu!
Sprawdzi się. Dzięki.
Kochana Pani Malgosiu, dziekuje z Feblika i czekam z niecierpliwoscia na Ciotke Zgryzotke. Mysle, ze bedzie o Natalii-Matalii, bo malo jej bylo ostatnio w swiecie zdominowanym przez Gabe, Ide i Pulpe. Co do Feblika dwie drobne uwagi/ dwa pytanka: Marek byl zdaje sie ordynatorem neurochirurgii a nie neurologii ( s. 53, to nie to samo, wiem bo jestem wlasnie neurologiem ;-) ), i ile lat ma Lusia (wg Imienin urodzila sie w sierpniu 1998 roku, to w roku 2013 stuknelo jej 15, czyz nie?) ?
Dobry wieczór, miły Wojtku z zaostrzonym językiem!
A to ci frajda dla autorki, tak zająć czyjąś uwagę!
Cieszę się, że odezwałeś się (mimo tremy – skąd ta trema? Jesteśmy tu przyjaźni i nieuszczypliwi!), bo dobrze jest wiedzieć, że tatusiowie córek czytują książki dla nich właśnie pisane. Jak to dobrze świadczy o tatusiach!
I mamusiach, oczywiście, jak widzimy właśnie na podanym nam przykładzie.
Proszę serdecznie pozdrowić Panią Wojtkową! Dziękuję jej za nowego, wartościowego czytelnika!
Pani Małgorzato, serdecznie dziękuję za „Feblika”, ale też za wszystkie poprzednie części „Jeżycjady”. Odkryłem je dzięki mojej Żonie (zaczęło się od „Języka Trolli”, retrospektywnie, a potem już nie przegapiłem żadnej kolejnej). Nigdy wcześniej nie wypowiadałem się tutaj na forum (stąd trochę tremy ;-) ale naprawdę bardzo miło czyta się Wasze rozmowy.
„Feblika” czytałem na raty, w domu nie było łatwo (córy dopominały się o uwagę) więc częściowo w tramwaju. Przegapiłem wprawdzie przystanek i zaliczyłem przymusowe zwiedzanie okolic warszawskiego mostu Poniatowskiego, ale nie żałuję ;-) Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy (i ostrzę język za zębami ;-)
A więc to przyjaciółka Chesterki się odezwała! Dzień dobry!
Chesterka z wielką serdecznością opowiadała o Pani. Dobrze mieć taką przyjaciółkę!
Dziękuję za miłe słowa, które przyjmuję z przymrużeniem oka, ale i z wdzięcznością za życzliwość.
Wszystkiego dobrego, proszę się trzymać!
Pozdrawiam najserdeczniej!
Pani Mickiewicz XXI wieku :)
Chesterka przywiozła mi ze spotkania ” Feblika” z krzepiącym wpisem od Samej Autorki – dziękuję:)))
Jestem w Pani twórczości zakochana. Uwielbiam zanurzać się w ten świat i śmiać się w głos (tylko przy Pani powieściach mi się to zdarza). Jako polonistka postawiłam tezę, że prowadzi Pani narrację tak, jak Mickiewicz w „Panu Tadeuszu”, z dowcipem i ogromną życzliwością dla przedstawianej rzeczywistości. I te cudowne opisy… Smakuję je z rozkoszą. A „Kalamburka” jest dla mnie majstersztykiem historycznym. Dziękuję za prawdę o realiach życia pokolenia moich rodziców (rocznik 1930), mojego pokolenia i o naszych teraźniejszych czasach. Wszystko jest mi tak bardzo bliskie, a tak dalekie od mojego doświadczania współczesności.
Jane Austen z jej pragnieniem miłości ciszyłaby się ze spotkania z Pani bohaterami – tak myślę:) Dziękuję za wszystkie dobre chwile, które spędziłam w towarzystwie Pani bohaterów, bardzo… I jak wszyscy Pani wierni czytelnicy czekam na ich dalsze losy.
Zasadniczo egzoszkielet posiadaja mieczaki i stawonogi. Oraz w drodze wyjatku Nietoperz.
Zgredzie, przeciez „W pustyni i w puszczy” to pozne dzielo Sienkiewicza, w dodatku powstale w 100 lat po „Odzie do mlodosci”. Moze w owej epoce uczono, ze krokodyle i zolwie sa plazami (przepraszam za brak znakow polskich, ale przed chwila Malenstwa dorwaly sie do komputera i zmienily czcionke z polskiej na ogolnoludzka, a ja nie potrafie tego zmienic;(
Teraz to chyba sobie nawet wyobraża, że wygrywa z dobrem. Ale „bramy piekielne go nie przemogą”:)
Księgowi, odpowiedziałem dziś jakoś po nocy czy nad ranem wszystkim, którzy się do mnie w poprzednich godzinach odezwali, wyszło tego dużo, ale piaski czasu czuwają i znowu przepadło chyba. Nie odtworzę, choćbym pękł. Kismet.
Męczy, bo źle mnie zrozumiałaś, mamo Ii.
Nie powiedziałam „zło istnieje od zawsze”.:)
Powiedziałam, że zło zawsze jest na świecie. Teraz jest.
Dzień dobry!
Kochana pani Małgosiu, wierzę, bo też się z tym często spotykam :) Celestyna chyba ma rację, przecież upodobania czytelnicze świadczą o człowieku.
Caly czas mnie mnie męczy wczorajsza wypowiedź Starosty w odpowiedzi JoAnnie:
„Dobro zawsze jest na świecie.
Zło też.
Bez niego nie byłoby widać dobra.”
Pierwsze zdanie jest prawdziwe, dwa pozostałe są fałszywe. Zło nie istnieje od zawsze.
Co ważniejsze, istnienie dobra nie jest zależne od istnienia zła. Zło powstało jako zaprzeczenie dobra przez ludzkie nieposłuszeństwo woli Bożej.
Przepraszam, że sie wymądrzam, kochany Starosto, ale to jest ważne:)
Mamo Isi, Sienkiewicz nie lepszy od Mickiewicza. U niego płazem jest krokodyl i to dwa razy (W pustyni i w puszczy).
Klaudynko, wszak jedna myszka drugiej myszce deptała po kiszce.
A może po flaczku? Brrrr…
Alku, teraz widać, jak nam Cię brakowało.
Nietoperz z egzoszkieletem – czego ta ewolucja nie wymyśli… ;-)
Kawalerem maltańskim był jeden z moich matematyków, ś.p. pan Jerzy Lisiewicz.
Niezapomniany nauczyciel.
Magdo Z. dziękuję, że jednak oszczędziłaś swój nos i na niego nie padłaś, bo bardzo przyjemnie czyta mi się Twoje komentarze. Po ich lekturze pójdę spać uśmiechnięta od ucha do ucha :D
Alku, dobrze wiedzieć, że nie ja pierwsza taki błąd popełniałam. W dodatku to Bobcio, lepszego towarzysza niewiedzy nie mogłam znaleźć :)
Justysiu, tak sobie pomyślałam, że gdybyś kiedyś chciała jednak spróbować jak smakują Twoje winogrona, to możesz (o ile masz na to miejsce) zrobić stelaż z drutów dookoła krzaka i na niego dać siatkę. Ważne, żeby nie była napięta, raczej luźno zwisała, ale dołem trzeba ją przypiąć porządnie, bo ptaki bez problemu znajdą drogę do środka. A jak już tam będą, to niekoniecznie łatwo stamtąd wyjdą. A paniczne latanie może spowodować zaplątanie w siatkę lub nawet gorsze rzeczy… My w ten sposób chronimy borówki amerykańskie, bo szpaki zjadłyby wszystkie. Nie żebym im żałowała, ale już i tak zjadają większość czereśni, więc choć z tych borówek chcemy coś mieć ;)
Wszystkim kochanym Ksiegowym, ktore sie do mnie odezwaly, z calego uradowanego serca najmocniej dziekuje!
Magpie droga, odpisze jutro, wlasnie nadeszla wielka ulewa z wietrzyskiem, co poskutkowalo u mnie silna migrena, ide sie polozyc.
Dobranoc, Kochani ludzie.
Dobranoc Sprawczyni i Sprezyno:)
Jadziu, to jak z Bobciem: on też niezbyt kojarzył kurczęta z pieczystym.
Gio, nie wspominajmy już o moich zajęciach wyjazdowych. Było, minęło, jeszcze tylko trochę noszenia egzoszkieletu i spokój, szczęśliwie zapomnę o tej przygodzie.
DUA, to nie zazdrość, to tęsknota. I wiem, wiem, że jak już wróci czas na podróże, koncerty i lektury, to będę tęsknić za obecnym czasem. Właściwie to już tęsknię. Ale TAKIEGO koncertu bardzo mi żal. Ech, dobrze, że chociaż na pierniczki znajdzie się chwila.
Justysiu, nie dziw sie, że sowa Twoim ptakom niestraszna. Wszak sowa jest bardzo miła. I nie świeci oczami. :)
Gio, też miałam przed oczami dzbanuszek Justysi przy lekturze!
Ale tu miło.
Szarotka czyta od jakiegoś czasu Simonę.
Ja czytałem tylko fragmenty.
Znalazłem w wikipedii, że Simona opracowała urządzenie ratujące zwierzętom życie poprzez odstraszanie ich zanim będzie przejeżdżał pociąg.
Ach, przecie to dziś wieczorową porą Starosta na koncercie Kate Liu i Hamelina bawi brylując w wytwornym towarzystwie! Nie wiem, czy mogę mieć nadzieję choć na malutkie opisanie własnych wrażeń?
Ech, gdzie te czasy, kiedy rozentuzjazmowana publiczność wyprzęgała konie z ekwipażu artysty. Co prawda nie wiem, co by mieli teraz wyprzęgnąć?
Lektura ,,Szóstej klepki” zaowocowała nowym lokatorem. Mysz wyczuła fluid. Stworzonko, albo ma syndrom kreta, albo jest bardzo ciekawskie, wykopuje bowiem ziemię z doniczek na parapecie. Bobcio by się ucieszył, bo mysz nietresowana, a jaka utalentowana. W Mamie obudziły się krwiożercze instynkty – chce mysz tępić. W myślach robi z niej (niego? bo może to samczyk?) ,,tragiczny krwawy kotlecik”. Weekend zapowiada się interesująco…
PS Flaczki palce lizać! Prymitywna część mnie za nimi przepada.
Słucham oklasków dla Kate Liu (Radio Merkury transmituje koncert na żywo!) i z przyjemnością myślę sobie, że DUA też tam w tej chwili klaszcze. I ja to słyszę! Przebywając na Kurpiach! :-)
A dla wielbicieli Jeremiego Przybory mam wiadomość. Wydawnictwo Znak ma wydać „Dzieła (niemal) wszystkie. Tom I”. Na stronie wydawnictwa dostępne od poniedziałku. Ja dostanę pod choinkę od męża. :-) Nie mogę się doczekać.
Och, Mario! Dołaczam się do Ciebie! Ja też okropnie żałuję, że DUA ogranicza się do małych obrazków (skadinad, bardzo ładnych). Tęsknię do tych krótkich wspomnień Starosty, anegdotek z życia i historii Jeżycjady.
PS: I właśnie chyba pierwszy raz nazwałam Pania Starosta :))) (to tak na marginesie)
Madziu – dlaczego piszesz o smudze cienia? Jesteśmy wszak piękne, młode, mądre i bardzo skromne, he, he. ;-)
Mam 33 lata i czuję się tak, jakby to był najlepszy okres w moim życiu. (Przed trzydziestką miałam taki paskudny czas.) A teraz człowiek jest już dojrzały, ma jakieś doświadczenie życiowe, ale ciągle młody. Z resztą ciało może się starzeć, a my w duchu i tak będziemy zawsze mieć 17 lat. :-)
Witajcie!
Ależ miałam zaległości!
Chciałabym napisać do Ciebie, Celestyno, ale nie zdążyłam spisać adresu. Już go nie ma! Gio – czy możesz mi przesłać ten mail?
Alku – psy są bezkonkurencyjne w podnoszeniu na duchu. Mój Jaskier bardzo mi pomagał. Dużo sił i zdrowia życzę!
Justysiu – serdecznie pozdrawiam. To nie był prezent ode mnie – mój był zapakowany w torebkę w ptaszki. Bo też szleję za nimi. Chciałabym być ornitologiem. Już od przeszło tygodnia te łakomczuchy dokarmiam. A powoduje niebywały przypływ apetytu u naszego psa – Elza chyba z zazdrości zjada wszystko co dostanie. :-)
DUA – mam taką nieśmiałą prośbę: czy mogłabym prosić o tytuł i autora książki o ptakach, którą dostała pani od Mamy Isi?
Ach, właśnie mi się przypomniało, że Starosta jest na koncercie i odbiera order.
Kawalerowie Maltańscy.
Ciekawa jestem, kiedy Starosta wróci i czy ew. zda minirelację?
Tak czy owak, mam nadzieję, że wieczór uda się wyśmienicie!:)
Co do trzeciego wpisu z rzędu, czuję się usprawiedliwiona Alkowym „radosnym pleple”, o czym zapomniałam wspomniec we wpisie drugim. Tzn. czuję się usprawiedliwiona tym sformułowaniem. ale jeśli jednak przeszkadzam, to przepraszam, przepraszam, przepraszam. :)
Ach, Bea, Bea, Beatuszko! Rzeczywiście był tu kiedyś ktos o tak dźwięcznie brzmiącym nicku. Uśmiech dla osóbki trójzębnej. :)
Chesterko, przecież wcale nie reaguję na Każdy(!) wpis. Nawet nie muszę walczyć ze sobą. :)
Ach, ojej, jeśli jutro jest dzień życzliwości, to wcale nie chcę iść do pracy. (choć w pracy tez nie zawsze jest niemiło) :D
I przepraszam z całego serca , że znów dwa wpisy pod rząd, ale jednak przeczytałam wszystko i na Niektóre wpisy chciałam odp. Dobrze zrobiłam, że nie odpadłam, bo to mi jednak dodało wigoru. :)
Och, o jakim śmiesznym zgrzycie opowiedziała Beatuszka. :)
Co kto jeszcze opowiedział, nie wiem niestety, bo nie zdążyłam przeczytać (dużo tego, dużo), a miałam dziś okrrrropny dzień (zgrzyt). A wpisuję się dlatego , że chciałabym przeczytać, ale czuję, że dosłownie padam na nos i chyba nie zdołam.
Alku, spieszę z wiadomością, że ja też maniakalnie i nałogowo tu zaglądam, odrywając się co chwila od raportów, tabelek w excelu i plików pootwieranych na dwóch monitorach. Choć zwykle raczej podglądam tylko milcząco spod regału. Przy okazji życzę szybkiej regeneracji. Dużo zdrowia! :)
Zdecydowanie, księga gości dobrze mi robi na duszę. Wspaniale było czytać wasze relacje z sobotniego spotkania!
Pozdrawiam księgowych a DUA życzę cudownych wrażeń na koncercie!
Ja nie wiem, czy plwanie na skorupę to jest taka cudna fraza oraz program. Miałabym zastrzeżenia.
Zresztą „Oda do młodości” jest jeszcze gorsza. I z błędami, bo biedny szkalowany żółw, co wzbił się nad te „wody trupie” nie jest płazem.
Wczesna, filomacka twórczość Wieszcza jest obciążona wszystkimi błędami młodości.
Alku! Lubię Twój cięty humorek i dołaczam do fanklubu flaczków (jestem w mojej rodzinie osamotniona pod tym względem). Nie sposób uniknać robienia trzech rzeczy na raz np moje trzy córki często mówia do mnie jednocześnie, źle się to jednak kończy, bowiem nie posiadam podzielności uwagi, która jest podobno wybitnie kobieca cecha. Czyżbym więc nie była kobieta!? Np odwiedziła mnie koleżanka, zapomniałam więc, że gotuję jajka. Po 30 min (anioł wreszcie się dobił do mych zajętych uszu) wpadłam do kuchni i…wiem, że pośmiejesz się nade mna z ubolewaniem – w odruchu chwyciłam za garnek (woda wyparowała) i zalalam jaja zimna woda. Zeskrobywałam żółtka z sufitu i wielu innych sprzętów kuchennych.
Alku, zaprzyjaźniony Ksiądz Profesor l.93 zwykł mawiać, że skoro Pan Bóg jeszcze go nie zabrał z tego padołu, znaczy, ma co do niego jeszcze jakieś plany i mówi się trudno, bo Panu Bogu się nie odmawia.
Nietoperze zresztą nie mogą spaść z wysokości, bo zawsze im się w czas przypomni, że potrafią fruwać.
Ten padalec fejsbuk kazał mi się logować, żeby zobaczyć zdjęcia ze spotkania; jak tak to tak i mam go w nosie. Nie będzie mi byle fejsbuk rozkazywał.
Asiu, jeżeli podasz tu swój adres e-mailowy, to nic prostszego, żebym podesłała zdjęcia; Adminki zdecydowanie nie możemy dręczyć, bo nie doczekamy „Haczyka”. Podpowiada mi to dobrze pojęty interes własny;)
Wiewiórku, jesteś lepsza w wyłapywaniu błędów od Łusi; muszę się pilnować;)
Beatuszko, całusy dla osóbki, która ma tylko lewą dwójkę na górze i dwie jedynki na dole i tak radośnie zgrzyta zębami patrząc Tobie głęboko w oczy;) Piękny opis.
I uściski dla Ciebie:)
Zgadzam się, że DUA wygląda jak Szafirowa Wróżka i przy Niej cały świat robi się jasny i dobry. Może brzmi to sentymentalnie, ale co ja na to mogę, że tak jest.
Bowiem, jak to powiedział nie pamiętam kto, fakty są faktami i mówią za siebie oraz za nieobecnych kolegów. (chyba z „W oparach absurdu”)
Gio, odwzajemniam całuski. Wiem, że też wiesz jak wyglądam, bo Atena podzieliła się zdjęciami z naszego spotkania w Chicago pół roku temu.
Tak, opis dzbana Tekli mi też nasunął to samo skojarzenie z małym seledynowym dzbanuszkiem, szczególnie to zawijane ucho, ale jakoś nie śmiałam poruszać tematu i zadawać pytań. Dodam kochana Pani Małgosiu, że bardzo, ale to bardzo ciepło mi się wtedy na sercu zrobiło, gdy po raz pierwszy czytałam ten fragment.
Celestynko, widziałam, odpisałam i zapamietałam Twój adres zanim zniknął. Odezwę się niebawem.
Teraz lecę do pracy.
Alku, może nie aż pięć na raz, ale prawie. Szukam sobie transkrypcji fonetycznych różnych słów w różnych językach (w niektórych ciężko znaleźć online), piję herbatkę, słucham utworu, mając nadzieję, że trochę sam wejdzie do mojej głowy i pozostawi wnioski, a przy tym wszystkim odświeżam co jakiś czas tę stronę i czytam co się pojawiło, bo nie wyobrażam sobie czytać na raz wszystkich komentarzy z całego tygodnia.
Ale możliwe, że zaraz zredukuję tę liczbę i na chwilę siądę z jakąś książką :)
Droga Pani Małgorzato !!!
Chciałam powiedzieć że bardzo mi brakuję,, krótkiej historii jeżycjady w obrazkach”
Na czarnej polewce było drzewko genologiczne , ale na sprężynie i w górę historii tej brak ! Dlaczego ? Bardzo je lubię i myślę że nie tylko jak;)
Justysiu, cieszę się ogromnie! Cmok, cmok!
Dodam jeszcze, że kiedy czytałam sceny z dzbanem /wazonem ;-)/ w „Febliku”, miałam przed oczami zielony dzbanuszek z zawijanym uszkiem (figlaskiem), który DUA dostała kiedyś od Justysi. I chociaż nie zgadzał się kolor ani rozmiar, nic nie mogłam na to poradzić. Cały czas był „dzbanuszek Justysi”. :-D
Chesterko, ja też mam skłonność do reagowania na każdy, zwłaszcza po tak długiej przerwie. Jestem pewien, że Ulubiona Autorka chwilowo wybaczy nam to, ehm, rozkoszne pleple. Jednak chęć to jedno, możliwości drugie. Mam w tej chwili otwartą przed sobą mapę geoportalu z Puszczą Białowieską, mnóstwo warstw zdjęć i tabel, a pod tym wszystkim otwarty plik raportu, co to ma liczyć około 15 stron, już ma ich jedenaście, mimo że jeszcze nie zacząłem opisywać wynik
Cycata Weronika
Napalona MILF wkłada żylastą rurę
Starsze Porno

Report Page