Trzy odcienie seksu
🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻
Trzy odcienie seksu
relacje
seks
praca
wychowanie
listy do psychologa
nasi eksperci
wywiady
retro
blog Tomasza Jastruna
felietony
filmy
seriale
muzyka
książki
sztuka
#PressRoomCafeZwierciadło
kryształowe Zwierciadła
cykl kultura
i inne przyjemności
pokazy mody
kolekcje
zakupy z klasą
pielęgnacja
makijaż
włosy
slow aging
ekologia
zdrowie
kuchnia
design
podróże
wnętrza
horoskop
Dostosowanie własnej wizji seksu do realiów swojego świata jest najpoważniejszym wyzwaniem, które stoi przed dorosłymi ludźmi. (Fot. iStock)
Jest kilka szkodliwych mitów z którymi pracuję, gdy przychodzą do mnie pary, aby zadbać o jakość swojego seksu i poprawić stan związku. Te mity są jak kamienie uwiązane do szyi. Byle się kamienia nie pozbyć. To mój kamień i będę go bronić jak niepodległości. Mit spontanicznego seksu.
ZAMÓW
WYDANIE DRUKOWANE
E-WYDANIE
miłość
partner
seks
sex coach
spontaniczny seks
związek
Kontakt
Newsletter
Regulamin
Polityka prywatności
Sklep
Praca z negatywnymi przekonaniami jest dla mnie jedną z podstaw budowania dojrzałych związków. Zwłaszcza, że negatywne przekonania mamy w rozkwicie - że seks jest brudny, że kobieta, jak się oddaje, to traci na wartości. Długo by wymieniać. Dla jasności, sex coach nie zajmuje się ocenianiem cudzych poglądów. Na warsztat do tłuczenia kamieni trafiają te przekonania, które moi klienci sami określą jako przeszkadzające, hamujące w rozwoju, blokujące relację.
Jednym z moich ulubionych mitów jest mit spontanicznego seksu. Cóż złego jest w marzeniach, które wyrażają moi klienci: "Chciałabym, żeby to się po prostu działo", "Chciałbym, żeby seks był spontaniczny, jak wtedy kiedy byliśmy studentami i się poznaliśmy"? Przecież chcą czegoś pięknego, żeby seks był naturalny, żeby się działo jak wtedy. Właśnie - wtedy to było wtedy, a teraz jest teraz.
Jak napisał Marty Klein: " Wielu odrzuca ideę wkładania wysiłku w tworzenie dorosłego seksu, więc zwyczajnie cofają się do seksu nastolatków - przygody miłosne, powieści romantyczne, czat internetowy, pornografia " . Zastosowanie norm adekwatnych do życia nastolatków czy studentów wobec ludzi 30-, 40-letnich jest absurdem. Nie dlatego, że ja tak sobie wymyśliłam, ale dlatego, że to nie działa. Wyobraźcie sobie ludzi, którzy ulegli wypadkowi i nie mogą chodzić. Raczej nie wezmą udziału w biegu przełajowym. Jeżeli chcą się sprawdzić i wyjść poza swoje ograniczenia fizyczne, muszą znaleźć sobie dyscyplinę, którą da się uprawiać na wózku inwalidzkim - koszykówkę, floret. Czy to znaczy, że ich dokonania będą gorsze, tylko dlatego, że to nie przełaje? Bzdura!
Dostosowanie własnej wizji seksu do realiów swojego świata jest najpoważniejszym wyzwaniem, które stoi przed dorosłymi ludźmi. To uświadomienie sobie, że dzieci, praca, wyzwania, troski, choroby, wiek - wszystko odcisnęło na nas jakieś piętno. Ujrzenie siebie realistycznie, nie zaś w marzeniach - jak wtedy gdy byłam piękna, młoda, a mężczyźni za mną szaleli.
Ważnym krokiem w rozbijaniu mitycznego kamienia jest odpowiedź na pytanie: czy kiedyś naprawdę był to spontaniczny seks? Gdy przy pomocy męcząco wnikliwych pytań rzucam światło na tę część życia moich klientów, okazuje się, że spontan był nieco bardziej wystudiowany, niż do tej pory uważali. Tygodniowe przygotowania do imprezy, na której spotka się wybranych dziewczynę/chłopaka, opryszczka, która niweczy wszelkie nadzieje na seks, przy okazji zmiatając z powierzchni ziemi samoocenę człowieka; kombinacje, jak znaleźć miejsce, skoro rodzice cały czas są w domu; wreszcie alkohol, dający wrażenie wolności, a tak naprawdę sprzyjający przypadkowemu seksowi. I nagle okazuje się, że w młodości zdarzał im się nie seks spontaniczny, a raczej przypadkowy. W rzeczywistości para miała może dwa, trzy naprawdę odlotowe razy na spontanie i na tych wyobrażeniach siedzi cała konstrukcja, która teraz ich dławi i uniemożliwia wzięcie się za robotę.
A ta robota to zmiana wizji seksu. Dostosowanie jej - z młodzieńczych przyzwyczajeń i wyobrażeń (bardzo często zmieszanych ze stereotypami, fantazjami rodem z porno, filmów romantycznych i wszystkiego, czym przesiąkamy za młodu, nie filtrując i nie kwestionując) - na dorosłą wizję seksu. A w dorosłej wizji mamy tyle a tyle lat; dzieci, które przeszkadzają; choroby, troski, małe mieszkanie itp. I musimy rozumnie ocenić, czy teorie, które nam nawkładano za młodu, mają cokolwiek wspólnego z rzeczywistością. Czeka nas praca, czyli wybranie modelu i narzędzi, które się sprawdzą, a nie takich, co do których mamy wyobrażenie, że są fajne. Dorosły seks ma to do siebie, że trzeba się postarać. Jako dorośli sami mówimy naszym dzieciom, że jak nie zrobią, to nie będą miały. Dlaczego miałoby być inaczej z nami?
Mit spontanicznego seksu niesie niebezpieczeństwo nicnierobienia. Niech się zdarzy. Niech on przyjdzie i zrobi mi tak, żebym znalazła się w siódmym niebie. Niech ona zainicjuje seks, nie będę się ciągle wysilał. Jak ma być spontanicznie, to przecież nic nie można przygotować. A dorośli jednak muszą - bo do romantycznej randki jest potrzebna opiekunka, fundusze, czas. I to trzeba zaplanować i ustalić. Zazwyczaj, gdy mówię "planowanie seksu", w oczach moich klientów widzę panikę albo obrzydzenie. Są przekonani, że praca nad seksem jest najbardziej absurdalną rzeczą na świecie, że "normalni" ludzie tak nie mają i dlaczego to właśnie ich spotkało. Spotkało ich życie, z całą swoją nieprzewidywalnością i różnorodnością, ze starzeniem, kłopotami i radościami. Mentalne dostosowanie siebie do tych realiów jest wielkim ruchem, zerwaniem sznura, który nas z kamieniem wiąże.
Kolejny krok to rozmowa. I będę do znudzenia powtarzać za Izabelą Filipiak, że miłość jest przereklamowana, liczy się komunikacja. Jeżeli dwoje ludzi nie rozmawia o seksie, potrzebach, trudnościach, nie ma szans na zbudowanie czegokolwiek. Pracowałam kiedyś z parą, w której mężczyzna był znacznie starszy od partnerki, a jednym z problemów był gwałtowny spadek liczby stosunków. Niemal przestali ze sobą sypiać, a ona nie wiedziała dlaczego. O ile udawało mi się uruchomić ich komunikację dotyczącą oczekiwań, wizji, o tyle, gdy dochodziło do prostego pytania - z jakiego powodu sypiasz rzadziej ze swoją żoną? - zapadało milczenie. Oczywiście kobieta była skłonna wyobrażać sobie:
Mit spontaniczność nie pomaga w seksie. W zasadzie nie pomaga w niczym. Jako czterdziestolatka nie chcesz nosić ciuchów, które wdziewałaś na siebie w liceum. Czasem nie możesz, bo utyłaś albo schudłaś. Czasem zmienił ci się gust. Z jakiego powodu twój seks ma paradować w tureckim sweterku, jeansach piramidach, z blond pudlem i w białych adidaskach? Jesteś dorosłą kobietą. No, i mężczyzną, na wypadek, gdyby ten tekst czytali faceci.
Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым экраном или прокси-сервером – убедитесь, что Firefox разрешён выход в Интернет.
Firefox не может установить соединение с сервером party.pl.
Отправка сообщений о подобных ошибках поможет Mozilla обнаружить и заблокировать вредоносные сайты
Сообщить
Попробовать снова
Отправка сообщения
Сообщение отправлено
использует защитную технологию, которая является устаревшей и уязвимой для атаки. Злоумышленник может легко выявить информацию, которая, как вы думали, находится в безопасности.
Posty bez odpowiedzi
Aktywne tematy
Pojedynki
Bety
FAQ
Szukaj
Zespół administracyjny
Zasady
Twórczość fandomu Harry'ego Pottera.
Ostatnio zmieniony wtorek, 13 kwietnia 2010, 16:52 przez Ida Lowry , łącznie zmieniany 6 razy.
Świetne opowiadanie. Czytałam Twoje poprzednie ficki i tez bardzo mi się podobały. Życie Syriusza to ciekawy temat. Fajnie napisane, bardzo wciągające. Lubię taką tematykę i podobało mi się jak opisałaś uczucia. Przyznam się szczerze, że do historii Syriusza i Lucy dość długo się zabierałam, ale kiedy wreszcie zaczęłam czytać, pochłonęłam ją błyskawicznie. Dlatego, kiedy dziś zobaczyłam kolejne opowiadanie twojego autorstwa bez wahania je otworzyłam i zatopiłam się w lekturze . Smutne zakończenie, ale inne tutaj nie ma prawa bytu. A tak poza tym podziwiam Cię, za taki talent do pisania i przede wszystkim wymyślania różnych scenariuszy życia Blacka. Chylę czoła i pozdrawiam serdecznie . PIERWSZA .
I love: Bastet: Przygody Robin i Fitzwilliama Madame Evans: Sagę rodziny Potterów Ida Lowry: Historię Syriusza i Lucy Dorga: Regmes Jamulus i inni Annie_28: Rozmowy Barowe Wendy Nat: Wybór Mroczna88: Szach Mat! czyli HGSS bez cukru BolesławPrus: Trójkąt równoboczny
Wciągnęłam się bardzo. Jest tu tyle tego, co tak mnie przyciąga. Blackowie, po pierwsze, na czele z Syriuszem, który jest bliski moim wyobrażeniom, który jest z krwi i kości, arystokratycznych zresztą, ma w sobie Gryffindor, łaknienie wręcz wolności i życie niedopisane przez Rowling. Czasy pierwszej wojny. Mgliste noce, puby, dwie butelki whisky, by nie tracić zaklęć. Bałam się trochę Ebony. Zawsze boję się romansu, miłości Syriusza, choć jestem pewna, że coś musiało być - kiedyś, gdzieś. Ją lubię za ojca z kochanką, który w końcu woła córkę, a ona tak długo na to czekała. Za pragnienie miłości, za to, że okazała się zakochaną idiotką. I chyba za to, że noc z Regulusem nic nie znaczy. Regulus też walczył o uczucie, akceptację, prawda? Jakby z cieniem brata przed oczyma. W domu rodzinnym zaskarbił sobie w końcu przychylność matki, przejmując jej poglądy, styl bycia. Później znowu przyszło mu rywalizować z bratem o kobietę; a to już jak walka z wiatrakami, chwilowe szczęście i zawód. No i nie potrafił przegrywać. I, Ido, Twój język, który naprawdę lubię, szczególnie chyba za dialogi, takie żywe, prawdziwe. Bardzo płynnie się Ciebie czyta. Bardzo dobry tekst - co za Black w epilogu! - i za lekturę dziękuję. :)
if i exorcise my devils well my angels may leave too
Na samym początku - Bones of love - i od razu wiedziałam, że ten tekst mi się spodoba. Już przy pojedynku wiedziałam, że ten tekst jest Twój, chyba przez ten opis uczuć Regulusa, trochę skojarzyło mi się z wyrzutami Lucy. Nie mam na myśli, że ta dwójka bohaterów jest podobna, tylko raczej masz charakterystyczny styl pisania. Bardzo dobry, dodałabym. Podoba mi się Twój Syriusz, bo jest prawdziwy, bo najpierw robi, później myśli. Regulus też, bo w jakiś sposób jest zazdrosny o brata, w jakiś sposób go kocha i jednocześnie nienawidzi. I Ebony, która kojarzy mi się z królową Elżbietą, nie wiem czemu Chyba przez tę jej wielkość... i imię, w sumie imię też. ^^ Zakończenie... właściwie można było się tego spodziewać, właściwie to nie mogło się skończyć inaczej. Ido, Syriusz jest Twój i tylko Twój, żadnej tam Rowling.
People assume that time is a strict progression of cause to effect, but actually—from a non-linear, non-subjective viewpoint—it's more like a big ball of wibbly-wobbly...timey-wimey...stuff.
Łał. To się nazywa tekst, który potrafi przemówić do czytelnika. Jestem pod ogromnym wrażeniem, mimo iż nie lubię parowania Syriusza z jakimiś niewspomnianymi lub niedokładnie przedstawionymi w kanonie dziewczynami. "Trzy odcienie czerni" pokazały mi jednak, że taki układ może być interesujący. Wyraźnie przedstawiasz bohaterów, ich charaktery są silnie zarysowane, a to pozwala na lepsze zrozumienie tekstu. Fabuła także mi się podoba. Zawarłaś tu motyw romansu, wplątując w to śmierciożercze porachunki między Voldemortem a ojcem głównej bohaterki. Nie przepadam za romansami, ale ten polubiłam, może dlatego, że był na początku lekko niewyraźny i mało oczywisty. Szczerze powiedziawszy, myślałam, że to Regulus odegra większą rolę w wątku romantycznym, ale cicho sza... I tak miesza wystarczająco dużo. Wyszukiwanie błędów tak obszernym i świetnym utworze to dla mnie rzecz niemożliwa, więc usterek nie pokażę. Co by tu jeszcze napisać.. Jest dobrze, naprawdę dobrze, bardzo mi się podoba. Pozostaje życzyć więcej takich tekstów. Sara Riddle
... Niesamowite. Wszystko tak cudownie opisane. Ze szczegółami, troszkę w stylu JKR. Bardzo realistycznie nakreślone wszystkie postacie. Cudne, cudne opisy. [Niesamowicie mi się paliło, czytając o palącym Syriuszu.] Ten pub, wszystko tak bardzo w stylu Huncwotów. Świetny pomysł na zawiązanie akcji i odpowiedź na tajemnicę zniszczenia medalionu przez Regulusa. Naprawdę, ten tekst niezwykle do mnie przemówił, jest niemożliwie prawdziwy. Na dodatek zasada decorum, czyli styl dopasowany do treści... Prosty, szybki. Idealne tempo akcji. I nie zauważyłam żadnych błędów. Kłaniam się nisko.
- Co robisz? – W progu pokoju stanął Regulus i przyglądał się starszemu bratu z zainteresowaniem. - Wycinam dupy – poinformował go Syriusz z satysfakcją, kładąc nacisk na ostatnie słowo.
Życie nie zawsze jest śliczne, dlatego szanuj bestie fantastyczne! Avatar zmieniony z okazji lifeonmarsowej - pewnie już nie wróci do normy :)
To co zawsze robi na mnie największe wrażenie w Twoim pisaniu Ido - to kreacja bohaterów. Pełna, przemyślana, spójna, każde słowo, każdy gest. I to w tekście pojedynkowym, gdzie siłą rzeczy na przemyślenie postaci mamy tak mało czasu! Gdzie - poza własnym pomysłem - trzeba jeszcze zrealizować wymagania. I tutaj ich mamy, niby Rowlingowskich, ale jednak Twoich (głębia bohaterów Rowling w porównaniu do Twojej kreacji, to głębia kałuży...) uwikłanych w związki, rodzinę, sytuację, a wszystko spójnie i logicznie się ze sobą łączy. I nie mówię tylko o głównych postaciach - u Ciebie każdy, nawet jeśli pojawia się w dwóch zdaniach, jakimś cudem ma własny charakter, osobowość - villi pisała o Belli, której prawie nie ma, ale jest tak intensywna, jakby była jedną z głównych postaci. Podobnie rodzina Syriusza, ojciec Ebony. Na mnie w tym tekście największe wrażenie robi, jak nie dziwne, nie Syriusz, ale Regulus. Regulus, który i w miłości i w zemście posuwa się za daleko. (Słabość do mrocznych bohaterów...) Zawsze jak czytam Twoje teksty, jestem pod ogromnym wrażeniem : to tak się DA? Gratuluję Arian
Mogę robić rzeczy! Kilofem. I saw God. She was black. --------------------------------------- Moje teksty w pdf
Są tacy ludzie, o których można powiedzieć, że są marką. O Tobie mogę śmiało tak powiedzieć. Wszystko podpisane Twoim nickiem daje mi gwarancje jako czytelnikowi, że będzie to coś godnego uwagi. Bardzo mi się podobało. Przez pewien okres czasu czytałam bardzo dużo opowiadań o rodzinie Black. Z nich wszystkich stworzyłam 'moje' obrazy członków familii. Dla mnie konstrukcja, którą przedstawiłaś jest jak najbardziej wiarygodna. Zarówna w Regulusa, jak i Syriusza mogę się wczuć oraz przeżywać ich nastroje, emocje. Starszy z braci jakiego stworzyłaś jest dla mnie świetny. Chociaż nie jestem już etatową suszarką, to do jego postaci nadal pozostała mi duża sympatia. Duży plus daję również za Bellę. Choć nie jest na pierwszym planie, jednak wnosi dużo. Sądzę, że przez nieobecność tekst by coś stracił. Znalazłam również świetnie rozplanowaną fabułę, która ostatnio jest dla mnie rzadkością w fanfiction jakie czytam. Naprawdę już dawno nie dane było mi przeczytać czegoś takiego. Takie teksty aż chcę się czytać. Życzę dużego Wena - najlepiej na stałe. Katja
faktów niewoli w wiecznym memento mori...
Uch, siedzę tak i siedzę, i same banały mi się pchają na klawiaturę. W każdym razie - dziękuję za dedykację, chlip, chlip. I wiesz, pal diabli tę Ebony, ale Merry musiał żyć. Bo tak. Żadnego krzywdzenia jamnicz... znaczy, nowofunlandczyków! A poważnie - powinnam zapewne długo i sensownie gadać o przemyślanej konstrukcji, budowaniu nastroju, klimacie przesiąkniętym tą paskudną mżawką, gradacji napięcia, wpasowywaniu się w kanon i innych duperelach, ale może sobie daruję, bo to wszystko po prostu tutaj jest. Aha, i powinnam też zaznaczyć, że zwykle, kiedy słyszę: "melodramat", odruchowo cierpną mi zęby. A tym razem nie ścierpły. A nie ścierpły dlatego, że bohaterowie zostali dobrani i zbudowani perfekcyjnie. Jak powszechnie wiadomo, mnie akurat wypruwanie bohaterom metaforycznych flaków bawi najbardziej, toteż na tych flakach będę się z rozkoszą skupiała i nad nimi rozwodziła. Ha. Pewnie niczego odkrywczego nie powiem o Twoim Syriuszu; jestem tak zatwardziałą i niereformowalną niesuszarką, że to jakby nie moja działka. Ale rozczulający jest ten mały Syri, taplający się z rozkoszą w błocie na przekór mamuni. I bardzo prawdziwy jest nastolatek, wycinający dupy. Piękne to było. Natomiast z Syriuszem dorosłym mam problem typu - lubię, choć mnie wnerwia. Potrafię zrozumieć motywy postępowania i sposób rozwiązywania problemów, choć mnie wnerwia. Bardzo prawdziwy i godny współczucia, choć zakochać bym się w nim nie mogła. Bo mnie wnerwia, wspominałam już? Ach, i cudny jest w zestawieniu z koleżkami w barze. Męskie rozmowy przy piwie - bezcenne! I prawdziwe. Dalej - Ebony. Zastanawiałam się nad zawartością Ślizgonki w Ślizgonce i wyszło mi z moich obliczeń mniej więcej dziewięćdziesiąt pięć procent. Tych pięć brakujących to - obok ślizgońskiej rezerwy, umiejętności ukrywania uczuć, utrudniającej życie dumy i pewnego rodzaju przebojowości, umiejętności sięgania po swoje - bardzo rozpaczliwa potrzeba akceptacji. Ludzka i wzruszająca. Wybacz, ale kompletnie nie potrafię podejść do niej na chłodno, ocenić, zaklasyfikować i porządnie podsumować. No i Regulus. Strasznie go byłam ciekawa. I jest - blackowaty do bólu, ze swoim honorem i zasadami. Podobny do brata w swej porywczości, chociaż w ostatecznym rozrachunku tak różny. Rozkoszny idealista i nieśmiały romantyk pod płaszczykiem idei czystej krwi. I, cholera, najsmutniejsze jest chyba to, że on naprawdę w tę idee wierzył. I że za tę wiarę musiał tak słono zapłacić. Smutne to. I prawdziwe. Widzisz, z Twoimi tekstami mam taki dość istotny problem - nie potrafię ich odbierać inaczej jak przez pryzmat własnych rozmemłanych odczuć i obserwacji. Nie potrafię kompletnie rozbierać na czynniki pierwsze i na chłodno analizować. Są mi po prostu w jakiś sposób bliskie. No i prawdziwe.
There's always gonna be another mountain I'm always gonna wanna make it move Always gonna be an uphill battle Sometimes I'm gonna have to lose Ain't about how fast I get there Ain't about what's waiting on the other side It's the climb :)
wow . I to chyba byłby koniec konstruktyw
Pielęgniarka się pochyla i ciągnie kutasa
Penetracja dużym dildo
Domowa produkcja z Monachium