Szmata z wibraotrem

Szmata z wibraotrem




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Szmata z wibraotrem
Dyski z Małolatami oraz Nastolatkami discord https://discord.gg/wxM7ttefmM
- Page about polish influencers -

PROSZE ZAPOZNAC SIE Z PROSTYM REGULAMINEM PRZED WRZUCENIEM POSTA :)
Dylematy w kwestii praca - studia - poprawa matury
Dziennikarka napisała o blokadzie stacji benzynowych...
Dzik zdemolował salon kosmetyczny na Kapelance
Dzisiaj 100 lat obchodzi prof. Aleksander Krawczuk
Dzisiaj są urodziny legendy skoków narciarskich - 5...
Tworzę filmiki z gwiazdami porno podobnymi co celebrytek...
chcecie jeszcze jeden filmik ? jeziorowska
Mam większość dysków, szukasz czegoś? priv Dogadamy sie ;)
Tworzę filmiki z gwiazdami porno podobnymi co celebrytek...
Hej chce ktoś ocenić moją dziewczynę? (zdjęcie dla uwagi)
Reddit Inc © 2022. All rights reserved
link discord małolaty free dyski https://discord.gg/wxM7ttefmM


Byłam otępiła, zszokowana i kompletnie zbita z pantałyku. Nie wiedziałam co mam powiedzieć, więc nie odezwałam się w ogóle, zamiast tego przytuliłam go mocniej. Powiedział te dwa słowa, które mają dla niego największe znaczenie. Zmuszał się do myśli, że nie jest zdolny do miłości. Powiedział, że mnie kocha. O, mój Boże. Próbowałam delikatnie wyswobodzić się z jego uścisku, ale to tylko zachęciło go do mocniejszego oplecenia mnie rękami. Wziął głęboki oddech i wtulił głowę w zagłębienie między moją szyją, a ramieniem. Czułam się, jakbym trzymała w ramionach całkowicie załamanego człowieka.



Da Costa Portia Do utraty tchu ( 18)

Home
Da Costa Portia Do utraty tchu ( 18)



Portia Da Costa
Do utraty tchu tłumaczenie: Maria Duda
Spis treści
Dedykacja 1 Masz wiadomość 2 Profesor Ciacho 3 N...

Portia Da Costa

Do utraty tchu tłumaczenie: Maria Duda

Spis treści

Dedykacja 1 Masz wiadomość 2 Profesor Ciacho 3 Niezbędnik singielki 4 Wirtualne spotkanie 5 Kara 6 Rekompensata 7 Przypadkowy mężczyzna 8 Krok milowy 9 Sugestia 10 Niesławny hotel Waverley 11 Gra 12 W ciemności 13 Zajęcia z Profesorem Ciacho 14 Wybuch bomby 15 Na szpilkach 16 List miłosny 17 Tropikalny raj Przypisy O autorce

Dla moich towarzyszek podróży Valerie oraz Madelynne

1 Masz wiadomość

Nie mam odwagi spojrzeć jeszcze raz. Jednak jeśli nie spojrzę, będę myślała, że wszystko to sobie wyobraziłam, a nie jestem pewna, czy chciałabym się przyznać do takich fantazji. Trochę się boję. Jednocześnie chce mi się śmiać. Mniej więcej pół na pół. Po raz trzeci otwieram seledynową kopertę, którą wyłowiłam z naszej staroświeckiej bibliotecznej skrzynki uwag i wniosków, i rozkładam znajdujące się wewnątrz cztery kartki dość grubego papieru dobrej jakości. Jest zapisany niebieskim atramentem, eleganckim, niemal kaligraficznym pismem o równych odstępach. Oblewam się rumieńcem i mam wrażenie, że mój umysł wypełnia podniecający szept. Serce wali mi jak oszalałe i ogarnia mnie idiotyczna chęć przyciśnięcia ręki do piersi, jakby to miało je uspokoić. Siedzę nieruchomo, chociaż kosztuje mnie to sporo wysiłku. Udaje mi się jednak zachować spokój, mimo że z trudem powstrzymuję się od nerwowego chichotu. Obserwuję Cię, Gwendolynne Price. Wiedziałaś o tym? Codziennie widzę Cię w bibliotece. Codziennie pragnę Cię dotknąć. Codziennie walczę ze swoim pożądaniem… Mijasz mnie, a ja chcę chwycić Cię za rękę, zaciągnąć za jeden z regałów i robić z Tobą niewyobrażalne rzeczy. Chciałbym wsunąć Ci ręce pod spódniczkę i pieścić Cię, aż będziesz jęczeć z rozkoszy. Chciałbym odsłonić ten przepyszny bezmiar Twojej kremowej skóry właśnie tutaj, w bibliotece publicznej, pod nosem tych wszystkich prostaków, którzy panoszą się w Twoim królestwie, nieświadomi Twojego istnienia. Chciałbym obnażyć Twoje cudowne krągłości, całować i pieścić Cię językiem, aż nie będziesz w stanie wytrzymać w bezruchu. Chcę ssać Twoją apetyczną łechtaczkę,

aż zaczniesz skomleć i rzucać się… aż osiągniesz spełnienie. Dla mnie. Nie obawiaj się, moja cudna Gwendolynne. Nie mam żadnych złych zamiarów. Chciałbym tylko Cię posmakować. Dotknąć Cię. Gdybym tylko potrafił wielbić Cię cnotliwie z oddali, niczym usychający z tęsknoty rycerz zachowujący czystość dla swojej pani… Och, gdybym potrafił pisać romantyczne wiersze, mnożyć w nich przykłady Twojej słodyczy, opisywać każdy szczegół Twojego uśmiechu i czaru, zaświadczać, że pragnę klęczeć u Twoich stóp i całować ziemię, po której stąpasz, gdy oddalasz się ode mnie. Ale to niemożliwe, moja śliczna. To mi nie wystarcza. Nie jestem w stanie ograniczyć się do czystości i szlachetności. Mam w sobie zbyt wiele zwierzęcych cech, Najdroższa. Jestem podnieconą, nieokiełznaną bestią. Na widok Twoich krągłości mam ogromny wzwód. Żyję owładnięty pragnieniem, by się z Tobą pieprzyć aż do bólu. Gdy mnie mijasz, mój członek staje jak stalowy pręt. Czuję fizyczny dyskomfort, kiedy spódnica omiata Ci uda, i żałuję, że sam nie mogę stać się tym kawałkiem materiału. Mógłbym wówczas przebywać tak blisko Twojej apetycznej cipki, napawać się jej smakiem i zapachem. Ciągle myślę obsesyjnie o tym, co znajduje się między Twoimi udami. O bujnym, puszystym trawniczku i jego różowym głębokim otoczeniu. Marzę, by rozłożyć szeroko Twoje nogi i godzinami wpatrywać się w Ciebie, pieścić Cię wzrokiem, delektować się Twoją odsłoniętą nagością i wyeksponowanymi wdziękami. W każdej godzinie prześladują mnie fantazje na Twój temat. Myśli nie pozwalają mi pracować, ale w ogóle się tym nie przejmuję. Jedyną pociechą jest dla mnie wyobrażenie, że i Tobą mogłyby zawładnąć podobne obsesje. Roztaczam przed sobą wizje tego, jak marzysz o moim członku, wyobrażasz go sobie, snujesz domysły i zastanawiasz się nad tym, co czułabyś, mając go w ręku albo w cipce.

A nie jest on wcale taki zły w porównaniu z innymi, moja droga Gwendolynne. Prawdę powiedziawszy, kiedy tylko zaczynam o Tobie myśleć, robi się całkiem imponujący. Unosi się w hołdzie dla Twojej apetycznej, zmysłowej urody. Twardnieje na myśl o tym, że będzie eksplorować każdy centymetr Twego piękna, że zanurzy się w nim całkowicie, podczas gdy my będziemy tarzać się po podłodze czytelni, na wpół rozebrani, pieprząc się jak para straceńców. Tak, moja zmysłowa Królowo Biblioteki, nie powinno Cię zdziwić to, że ostatnio masturbuję się jak szalony, myśląc o Tobie. Bawię się członkiem, wyobrażając sobie, co mogłabyś z nim robić… Nieustannie widzę przed oczami Ciebie w bieliźnie. Jest bardzo skromna, ot, niewielkie skrawki materiału, które więcej odsłaniają, niż zakrywają. Czy lubisz jedwab i koronki, najdroższa Gwendolynne, czy też jesteś zwolenniczką praktycznej białej bawełny? Z równą chęcią pożrę Cię w każdej odsłonie albo też zupełnie bez bielizny – wiesz, jacy jesteśmy, my, lubieżni, perwersyjni szaleńcy. Trwonimy długie godziny życia, zastanawiając się, jaki stanik i jakie majtki noszą kobiety, których pożądamy. W mojej wyobraźni masz dzisiaj na sobie luksusową bieliznę. Urocze skąpe fatałaszki przylegają do Twoich piersi i pupy niczym druga skóra… Skrawki tkaniny, które cieszą się intymnymi przywilejami, o jakich ja mogę tylko pomarzyć. Widzę Cię w szkarłacie. Nie mam jednak na myśli zwykłej, byle jakiej czerwieni, lecz głęboki, nasycony kolor. Myślę o barwie wina z dobrego rocznika albo rzadkiego, cennego rubinu. I do tego biała koronka. Prowokujący brzeg niewinności, przy którym czerwień sprawia wrażenie jeszcze bardziej grzesznej. Bardziej zdeprawowanej. Staje się czymś w rodzaju koloru w sam raz dla luksusowej dziwki.

Wczoraj w bibliotece miałaś na sobie śliczną granatową bluzkę i dopasowaną dżinsową spódniczkę, w której Twój wspaniały tyłeczek prezentował się wprost idealnie. Ale w mojej wyobraźni pod ten strój założyłaś bieliznę dziewczyny, która kasuje grube pieniądze za jedną noc. Podobały mi się Twoje piersi w tej bluzce. Prawdę powiedziawszy, ubóstwiam Twoje piersi. Kropka. Są okrągłe, duże i wspaniałe. Godne bogini miłości. Jesteś moją Afrodytą, piękna Gwendolynne. Wiesz o tym, prawda? Twoje piersi zmuszają mnie, bym wielbił je w każdym calu tak wzrokiem, jak i palcami. W sanktuarium mojej wyobraźni stanowią one ucztę dla moich zachłannych, wygłodzonych zmysłów. Dwa szpiczaste, wysoko osadzone, cudowne cycuszki. Aż się prosi, by je wziąć w ręce. Wyobrażam sobie, że jedwabista skóra ich zaokrągleń widocznych tuż ponad podniecającą krawędzią koronki smakuje tak słodko, delikatnie i soczyście jak mleko z miodem. Czy dotykasz czasem własnych piersi, Gwendolynne? Bardzo chciałbym to wiedzieć. Może dotkniesz ich teraz, kiedy to czytasz? Ukradkiem i jakże uroczo. Nikt nie musi tego zobaczyć, ale ja będę wiedział… O, tak, będę wiedział. Ujrzę ten wyjątkowy rumieniec zakłopotania na Twojej ślicznej buzi i poznam, że zaczerwieniłaś się dla mnie i tylko dla mnie – dotykałaś się, ponieważ ja tego chciałem, a Ty chciałaś sprawić mi przyjemność. Tak właśnie zrób. Odepnij guziki bluzki, wsuń palce pod tkaninę i pogładź się opuszkami po obfitych krągłościach, a potem wokół sutka, stwardniałego pod dotykiem stanika. Zrób to! Zrób to teraz! Nikt Cię nie zobaczy, jeśli udasz, że się pochylasz i wyjmujesz coś z szuflady biurka.

To będzie nasz prywatny akt seksualny, pierwszy etap naszej gry. A później, wieczorem, w zaciszu domu, zrób to jeszcze raz. Przesuń opuszkiem palca wokół sutka, myśląc o mnie. Dokoła, raz, drugi, trzeci, muskając lekko, jakby piórkiem. A kiedy poczujesz się ponad miarę podekscytowana, może mogłabyś się delikatnie uszczypnąć? Ukarać się za to, że mnie tak prowokujesz? Chwycić ten soczysty owoc i wykręcić go raz w jedną stronę, raz w drugą, aż zaczniesz się wić, wilgotna i podniecona? Czy lubisz czuć odrobinę bólu podczas przyjemności, Gwendolynne? Sądzę, że każdy człowiek choć raz w życiu powinien tego doświadczyć. Nie za mocno… wszak nie jestem brutalem ani sadystą. Ale to smakowita, wyszukana przyprawa w seksualnym menu, a Ty sprawiasz wrażenie kobiety o nienasyconym apetycie, o ile zostanie on odpowiednio pobudzony. Myślę, że masz w sobie tyle wyobraźni, iż gotowa jesteś spróbować wszystkiego. Czyż nie jest tak, moja słodka bogini? Tylko zgaduję, ale rzadko się mylę. Gwendolynne, jesteś odważną i zuchwałą kobietą, gotową na spotkanie z przygodą. Natura wyposażyła Cię odpowiednio, abyś stała się zdobyczą i przeżyła chwile prawdziwej rozkoszy. Czy mam rację? Chyba tak. Ale wracając do tematu Twoich piersi, Twoich cudownych piersi… Widzę Cię, jak leżysz w satynowej pościeli, a Twoje wspaniałe ciało znajduje się w otoczeniu luksusu, na jaki zasługuje. Zapewne satynowa pościel brzmi dość trywialnie, jednak któż by się tym przejmował. Taka pościel jest przedmiotem klasycznych fantazji erotycznych niezliczonych onanistów, nie tylko moich. Ale może Twoja

pościel nie jest czarna, ale biała? Mmm, na mnie to działa. Noce w białej satynie… Co o tym sądzisz, moja śliczna? Czegóż bym nie oddał za kilka takich nocy… Długich, ciemnych, pachnących nocy, podczas których mógłbym sycić się nieprzerwanie obfitością rozkoszy, jakie oferuje Twoje ciało. To byłby mój raj. Moje największe marzenie. Czy kiedykolwiek się spełni? Leżysz więc na łóżku. Szkarłat na białej, kremowej, słodkiej skórze. I jeszcze rozrzucone długie, złocistobrązowe włosy. Tym razem żadnych warkoczy, moja idealna Gwendolynne. Twoje cudowne włosy stanowią kolejny element Twojej osoby i niemalże stały się dla mnie fetyszem. Czy poczułabyś oburzenie albo odrazę, gdybym powiedział, że chciałbym w nich skończyć? Wyobrażam sobie, jak klęczę nad Tobą, twój nagi poddany o niepohamowanych żądzach, a potem owijam Twoje bujne, jedwabiste loki wokół mojego penisa i pieszczę się tak długo, aż nadejdzie orgazm. Och, Gwendolynne! Wystarczy, że o tym pomyślę, a staję się twardy jak stalowy pręt! Myślę, że będę musiał coś z tym zrobić, i to niezwłocznie. Adieu, moja wspaniała Królowo Biblioteki, adieu… Czy mogłabyś wysłać do mnie krótkiego maila, napisać, że wybaczasz mi to odrażające zboczenie? A może opowiedziałabyś mi w nim o jednej ze swoich fantazji? Miałbym wtedy pewność, że jesteś tak samo perwersyjna jak ja. Twój ciałem i duszą, a zwłaszcza twardym, obolałym ciałem, Nemezis

Nemezis? No nie. Ten facet to zboczony szaleniec, miłośnik erotycznej literatury, być może nawet niebezpieczny… I nazywa się Nemezis? Przecież to brzmi jak nick nastolatka grającego w internetową grę. A jednak list, a nawet ten głupi podpis, sprawiają, że po plecach przechodzi mi dreszcz. Wyobrażam sobie ciemnowłosą, wysoką postać, bardzo tajemniczą, być może w masce albo nawet w skórze, pochylającą się nade mną. Ten ktoś jest silny, twardy i seksowny, tak bardzo seksowny, że klęczę i całuję jego buty… a potem całuję jego członka. Potrząsam głową i wtedy uświadamiam sobie, że od kilku minut jestem całkowicie nieobecna, zatopiona w świecie Nemezis. A co gorsza, robię to, co mi kazał. To znaczy nie do końca, ale prawie – przez bawełnianą bluzkę dotykam żeber, tuż pod piersią. Odrywam rękę od ciała i z pietyzmem składam list, po czym wsuwam go do kieszeni spódnicy. Od razu przypominam sobie, co napisał o mojej spódniczce i czuję lekkie podniecenie. W jakiś dziwny sposób ten list to Nemezis, a skoro tkwi w mojej kieszeni, znajduje się niebezpiecznie blisko mojej cipki, tak jak to opisał. Dzielą go od niej zaledwie dwie warstwy bawełny. Biorę kilka głębokich wdechów i przybieram wygląd zupełnie normalnej istoty ludzkiej. Omiatam spojrzeniem główną salę wypożyczalni, na tyle, na ile sięga mój wzrok. Nikt na mnie nie patrzy, chociaż czuję się, jakbym miała na czole migający neon z napisem „Nierządnica z Babilonu”. W bibliotece panuje spokój, a w przedobiednim bezruchu zaledwie garstka osób przegląda zawartość półek. Mogę bezpiecznie poklepać się po kieszeni i znów pogrążyć się w myślach o nadawcy listu. Co dziwne – a przy tym nieco żałosne – mimo że jego wiadomość jest anonimowa, pretensjonalna, perwersyjna i nieco obrzydliwa, stanowi chyba korespondencję najbliższą listowi miłosnemu, jaką kiedykolwiek dostałam. Nawet kiedy mój były i wcale nieopłakiwany mąż Simon i ja byliśmy na siebie napaleni, nigdy nie dostawałam liścików ani nawet e-maili. A odkąd się rozstaliśmy, otrzymuję tylko oschłe pi-

sma rozwodowe oraz polecenia sprzedaży naszego idiotycznego domu. Simon nadal próbuje mną dyrygować. Niech się pieprzy. Mam ważniejsze sprawy na głowie. Ktoś o wiele zabawniejszy i atrakcyjniejszy od niego próbuje przejąć nade mną kontrolę. I zająć mój umysł. Kim u diabła jest Nemezis?! I gdzie się ukrywa? Gdzie sobie dogadza, kiedy każe mi się dotykać? Sądząc po treści listu, musi być stałym czytelnikiem biblioteki, a więc pewnie bywa blisko mnie. Może nawet teraz jest gdzieś tutaj. A co jeśli właśnie mnie obserwuje? W bibliotece panuje cisza. On może być wszędzie. Nawet metr ode mnie. Czy ktoś dzisiaj włączył ogrzewanie? Jestem za młoda na uderzenia gorąca, a to, co właśnie czuję, bardzo je przypomina. Ukradkiem wachluję się dekoltem koszulki. I natychmiast przestaję. Nemezis oszaleje, jeśli to zobaczy. Rozglądam się dokoła, a małżowiny uszne zaczynają mnie swędzieć, jakby możliwość bycia obserwowaną działała na mnie niczym prawdziwa siła fizyczna. Czy on tu jest? Czy spogląda na moje sutki widoczne przez materiał bluzki i wyobraża sobie, co kryje się pod spódnicą? Umysł zaczyna mi podsuwać idiotyczne wizje przeszywającego, rentgenowskiego wzroku oraz mnie samej paradującej po bibliotece w przezroczystym ubraniu. Nemezis mówi o moim ciele w taki sposób, jakby faktycznie widział je nagie. O matko, po co o tym pomyślałam? Nie tylko on miewa erotyczne fantazje. Oczami wyobraźni właśnie widzę siebie na podłodze czytelni, dokładnie tak, jak to opisał. Leżę na plecach, a między moimi rozpostartymi udami gwałtowne ruchy wykonuje fantastyczny mężczyzna. Prawdziwy Nemezis jest prawdopodobnie gruby, starszawy, ma na głowie zaczeskę albo coś równie odrażającego, więc dla własnej wygody – a także ponieważ już i tak jest obecny w moich myślach – zastępuję go obecnym obiektem mojego pożądania. Chodzi o pupilka biblioteki, celebrytę, który przez kilka tygodni będzie pracował nad swoim nowym projektem w specjalnym dziale naszego archiwum. To facet, z którym bez wahania zrobiłabym to wszystko, co opisywał w swoim liście Nemezis!

Zerkam przez ramię w stronę czytelni. Podłoga jest tam twarda, ale i tak już czuję ją pod moimi drżącymi pośladkami. Jak się okazuje, nie tylko Nemezis ma nie po kolei w głowie! Właśnie doprowadziłam się do stanu, w którym cała zwilgotniałam… Czy jestem tak samo pokręcona i perwersyjna jak on? Z całą pewnością czuję się podniecona, a jednocześnie mam wrażenie, że właśnie otrzymałam cios prosto w żołądek. Z własnej nieprzymuszonej woli podekscytowałam się bredniami zboczeńca. Kogoś, kto być może jest niebezpieczny albo chory psychicznie. Kogoś, kto z pewnością przebywa na tyle blisko, że mógł wrzucić kopertę do skrzynki w wypożyczalni. Kogoś, kto zna procedury biblioteczne oraz obowiązki pracowników. Kto wiedział, że to ja opróżniam skrzynkę i potrafił przewidzieć, kiedy to nastąpi. Kto znał godziny, w których przy biurku informacji bibliotecznej najczęściej nikt nie siedzi. Biurko znajduje się na niewielkim podwyższeniu, zaledwie kilkanaście centymetrów nad podłogą, ale mimo to stanowi doskonały punkt obserwacyjny. Widać stamtąd spory fragment mieszczącej się w nowym budynku wypożyczalni. Właśnie zaczynają napływać ludzie, którzy przychodzą przejrzeć książki i prasę podczas przerwy na lunch. Nemezis może być jednym z nich. Codziennie między półkami przewijają się setki czytelników. W tej chwili jest tu kilkadziesiąt osób, a połowę z nich stanowią mężczyźni. W dziale sportowym widzę jakiegoś cwaniaczka. To idealny kandydat na Nemezis. Jest regularnym bywalcem biblioteki i niejednokrotnie przyłapałam go na tym, jak gapił się na mój biust. Teraz też to robi. Co za świntuch! Nie, nie chciałabym, żeby to on był Nemezis! W takich sytuacjach jak ta żałuję, że nie mam odrobinę mniejszych cycków. Ba, żałuję, że w ogóle cała nie jestem odrobinę mniejsza. Zwykle nie przeszkadzają mi moje krągłości, nawet mogę powiedzieć, że je lubię, jednak bujne ciało wyzwala w wielu mężczyznach zwierzę. Nowy, specyficzny gatunek zwierzęcia, które próbuje uczynić swoje prymitywne instynkty mniej odrażającymi i łatwiejszymi do zaakceptowania za sprawą kilku kwiecistych zdań na temat uwielbienia oraz rycerskiej miło-

ści. Nie to, żebym ostatnio pozwoliła komuś takiemu na położenie na mnie swoich łap. Od czasu rozwodu wierzę w jakość, a nie w ilość. Być może czekam po prostu na swojego bohatera. Jeszcze do niedawna moja wybredność wydawała się doskonałym pomysłem, ale teraz z jej powodu cierpię, bo niczego tak nie pragnę jak seksu. Niechętnie przyznaję sama przed sobą, że jeśli Nemezis wygląda w miarę przyzwoicie i nie jest zbyt obłąkany, poważnie rozważałabym opcję skorzystania z jego propozycji. I właśnie dlatego prawdopodobnie nie powiem nikomu o tym perwersyjnym liście. Ciągle znajdujemy dziwne rzeczy w skrzynce. Często w przerwie na lunch siedzimy w naszym służbowym pokoju i zaśmiewamy się, czytając te nieszkodliwe teksty. Te chore i niesmaczne lądują na biurku szefa. Tylko co on może z nimi zrobić? Na szczęście, zwykle są to pojedyncze wyskoki i biblioteczni prześladowcy szybko tracą zainteresowanie pisaniem kolejnych listów. Ten jest jednak inny, czuję to. A poza tym, to mój zboczeniec i nie mam ochoty nikim się z nim dzielić. Wpatruję się w podany u dołu strony listu adres mailowy: n3m3sis@hotmail.co.uk. Czy powinnam wysłać mu wiadomość? Powiedzieć, żeby zostawił mnie w spokoju? A może stworzyć najbardziej wyuzdaną fantazję, na jaką mnie stać, dotyczącą mojej bielizny albo stroju z satyny i koronek, którego w rzeczywistości nie posiadam, i na jaki z pewnością nie mogłabym sobie pozwolić. Albo wymyślić fantazję o nim i jego masturbacji. W szkole pisałam niezłe wypracowania. A może tym razem to ja powinnam rozkazać mu, co ma zrobić. Bezwolnie otwieram program pocztowy na komputerze. O nie! To strasznie głupie, a do tego niebezpieczne. A jednak bardzo chcę to zrobić. Może jestem tak samo zboczona i dziwna jak on, tylko wcześniej nie zdawała
Mulatka suczka pokazuje swoje ciało w wannie
Kumpela siostry coś od niego chce
Niewinna nastolatka lubi w dupę

Report Page