Szaleństwo seksualnie w szpitalu psychiatrycznym

Szaleństwo seksualnie w szpitalu psychiatrycznym




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Szaleństwo seksualnie w szpitalu psychiatrycznym
AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU USTAWIENIA ZAAWANSOWANE




Zdrowie




Rozwój dziecka




Żywienie




Wychowanie




Przedszkola




Sposoby na nudę




Oceń jakość naszego artykułu: Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Wysyłając opinię akceptujesz regulamin zamieszczania opinii w serwisie. Grupa Wirtualna Polska Media SA
z siedzibą w Warszawie jest administratorem twoich danych osobowych dla celów związanych z korzystaniem
z serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne,
Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania.


Do autora Inaczej - a ja bym wręcz wszczęła proces przeciwko temu szpitalowi. Tyle zarabiać na krzywdzie tych dzieci... Naprawdę, łatwiej tam było zarobić te marne 2800 zł niż w Biedronce, Amazonie czy w polu (tam nawet 1800 zł, bo praca na akord!). Brzydzę się ludźmi, których ciągnie łatwy pieniądz.
Zaś autorkę wznoszę na ogromne laury, gdyż pokazała tajemnice zła. Teraz na książkach się nie zarabia, bo mało kto w ogóle czyta książki, a na pewno już nie ci sanitariusze z czarnokoziej łaski. Książki są do złotego pióra i charakteru, a nie srebrnych złociszy.


nie da się wysłać komentarza, napisałam i znikła treść. Żal tych dzieci


Inaczej
12 miesiące temu


Grubo... na miejscu dyrektora placówki wtoczylabym proces tej pseudo pielęgniarce. Co za skrajny cynizm, zarabiać na krzywdzie tych dzieci. Okropna osoba. Zero empatii. A ci, jak ktoś z tych osób się rozpozna? Jak się poczuje, że ktoś naruszył tajemnicę leczenia i wykorzystał! Tak - ponownie wykorzystał do swoich celów!

Wirtualna Polska przetwarza Twoje dane osobowe zbierane w Internecie, w tym informacje zapisywane za pomocą technologii służących do ich śledzenia i przechowywania, takich jak pliki cookies, sygnalizatory WWW lub innych podobnych technologii umożliwiających świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklamy, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie.
Kliknij "AKCEPTUJĘ I PRZECHODZĘ DO SERWISU" , aby wyrazić zgodę na korzystanie w Internecie z technologii automatycznego śledzenia i zbierania danych, dostęp do informacji na Twoim urządzeniu końcowym i ich przechowywanie oraz na przetwarzanie Twoich danych osobowych przez Wirtualną Polskę , Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów , w celach marketingowych (w tym do zautomatyzowanego dopasowania reklam do Twoich zainteresowań i mierzenia ich skuteczności) i pozostałych, które wskazujemy poniżej.
Twoje dane osobowe zbierane w Internecie, takie jak adresy IP, identyfikatory Twoich urządzeń końcowych i identyfikatory plików cookie, informacje o Twoich wyszukiwaniach w Internecie będą przetwarzane przez Wirtualną Polskę , Zaufanych Partnerów z IAB oraz pozostałych Zaufanych Partnerów w celu: przechowywania informacji na urządzeniu lub dostęp do nich, wyboru podstawowych reklam, wyboru spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych reklam, tworzenia profilu spersonalizowanych treści, wyboru spersonalizowanych treści, pomiaru wydajności reklam, pomiaru wydajności treści, stosowania badań rynkowych w celu generowania opinii odbiorców, opracowywania i ulepszania produktów, zapewnienia bezpieczeństwa, zapobiegania oszustwom i usuwania błędów, technicznego dostarczania reklam lub treści.
Ponadto Wirtualna Polska , Zaufani Partnerzy z IAB oraz pozostali Zaufani Partnerzy przetwarzają Twoje dane na potrzeby funkcji i funkcji specjalnych, które ułatwiają nam świadczenie dopasowanych i bezpiecznych usług, personalizację treści oraz reklamy, udostępnianie funkcji mediów społecznościowych oraz analizowanie ruchu w Internecie: dopasowywania i połączenia źródeł danych offline, łączenia różnych urządzeń, użycia dokładnych danych geolokalizacyjnych, odbierania i wykorzystywania automatycznie wysłanej charakterystyki urządzenia do identyfikacji.
Cele przetwarzania szczegółowo opisujemy w ustawieniach zaawansowanych .
Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać w ustawieniach zaawansowanych .
Ponadto masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. W polityce prywatności znajdziesz informacje jak zakomunikować nam Twoją wolę skorzystania z tych praw.
Pamiętaj, że udzielając zgody Twoje dane będą mogły być przekazywane do naszych Zaufanych Partnerów z państw trzecich tj. z państw spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego.
Pamiętaj, że Wirtualna Polska i Zaufani Partnerzy z IAB mogą przetwarzać Twoje dane bez konieczności uprzedniego wyrażenia przez Ciebie zgody.
Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Wirtualnej Polski oraz informacje o możliwości sprzeciwienia się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w polityce prywatności .
Cele przetwarzania Twoich danych bez konieczności uzyskania Twojej zgody w oparciu o uzasadniony interes Zaufanych Partnerów z IAB oraz możliwość sprzeciwienie się takiemu przetwarzaniu znajdziesz w ustawieniach zaawansowanych .
Szczegółowe informacje na temat przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności .
Używamy cookies i podobnych technologii m.in. w celach: świadczenia usług, reklamy, statystyk. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień Twojej przeglądarki oznacza, że będą one umieszczane w Twoim urządzeniu końcowym. Pamiętaj, że zawsze możesz zmienić te ustawienia. Szczegóły znajdziesz w polityce prywatności .
- Chłopiec wyznał, że partnerzy matki wykorzystywali go seksualnie, a ona brała pieniądze. Wstępnie zdecydował, że złoży zeznania, ale przekupiła go słodyczami z Biedronki - wyznaje Sara, która pracowała w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci w woj. dolnośląskim.
Jest pielęgniarką, która przez prawie siedem lat pracowała w szpitalu psychiatrycznym dla dzieci o wzmożonym zabezpieczeniu. W 2017 pod pseudonimem Sara Romska wydała książkę "Dzieci Psychiatryka. Historie ich życia", w której opisała swoje doświadczenia z pracy z dziećmi. Choć nie padła w niej nazwa szpitala ani personalia pacjentów, publikacja nie spodobała się dyrektorowi placówki i Sara musiała odejść z pracy. Na początku br. ukazała się jej druga książka pt.: "Dzieci Psychiatryka. Dalsze losy". Kobieta ujawnia w niej smutną rzeczywistość młodych pacjentów, którzy przeżyli piekło.
Marianna Fijewska, Wirtualna Polska: Czym różni się zwykły szpital psychiatryczny od szpitala o wzmożonym zabezpieczeniu?
Sara Romska, pielęgniarka pracująca przez 7 lat z nieletnimi pacjentami chorymi nerwowo i psychicznie : Placówkę otacza wysokie ogrodzenie z kolczastym drutem, w oknach są kraty, a pacjenci nie mogą samodzielnie przemieszczać się po budynku. Dzieciaki są tam kierowane przez sąd najczęściej z powodu samookaleczania, agresji, używek, wagarowania, prostytucji i innych form skrajnej demoralizacji .
Ile lat miał najmłodszy pacjent, który się samookaleczał?
To była Natalia, miała 12 lat i pochodziła z pozornie dobrego domu, ale rodzice nie mieli dla niej czasu. Rozwiedli się. Mama zajęła się swoim życiem, a tata założył nową rodzinę. Dziecko popadało w coraz większą depresję, aż wreszcie ojcu urodziła się córeczka, której również nadał imię Natalia. Dla małej to było zbyt wiele. Pocięła się i trafiła do nas.
Jak zachowują się rodzice, gdy ich dziecko trafia do szpitala?
Teoretycznie powinni być zaangażowani w proces leczenia i uczestniczyć razem z nim w terapii. Ale takich rodziców można policzyć na palcach jednej ręki. Bardzo rzadko interesują się swoimi dziećmi. Moment, w którym sąd umieszcza je w szpitalu, oznacza dla nich koniec problemu.
Ile lat miało najmłodsze dziecko uprawiające prostytucję?
14 lat. Dziewczyna nie miała ojca, miała za to młodsze rodzeństwo, które trzeba było wykarmić. Matka piła i zabierała dziewczynie wszystkie zarobione pieniądze. Młoda sprzątała domy, a później zatrudniła się w piekarni. Pewnej nocy, gdy wracała z pracy, jeden z robotników budowlanych zaproponował jej podwózkę. Tam w samochodzie powiedział, że zapłaci jej dużo pieniędzy za seks. Zgodziła się i tak się zaczęło – chciała pomóc rodzeństwu i zapłaciła za to własnym ciałem. Jej matka doskonale wiedziała, co robi córka i sama ją do tego namawiała. Chcieliśmy pozwać ją za sutenerstwo, ale ta kobieta miała ciągły kontakt telefoniczny z córką. Po jednej z takich rozmów dziewczynka znów się pocięła i wycofała zeznania. Matka pozostała bezkarna.
Na co najczęściej cierpią dzieci w szpitalu psychiatrycznym?
Od lat 90-tych powstała nowa jednostka chorobowa zwana zaburzeniami emocji i zachowania. To nie jest organiczna choroba psychiczna , ale zaburzenia spowodowane stresem, traumą, doświadczeniami skrajnego zaniedbania. Gdyby rodzice mieli czas dla tych dzieci, większość nigdy nie trafiłaby do szpitala.
Czy często pacjentami są ofiary molestowania?
Szokująco często, choć to, że były ofiarami pedofilskich aktów, wychodziło dopiero po czasie. Pamiętam Grzesia, który trafił do nas, bo wagarował i sięgał po narkotyki . Miał 15 lat, ale bał się sam spać. Nieraz z koleżankami znajdowałyśmy go schowanego pod łóżkiem. Chłopak nie trzymał kału. W końcu zbadał go chirurg i powiedział nam, że jest przerażony, że nigdy czegoś takiego nie widział. Chłopiec wyznał, że partnerzy matki wykorzystywali go seksualnie, a ona brała za to pieniądze. To trwało latami, a on nie wiedział, że dzieje się coś złego. Matka wmawiała mu, że to normalne.
Ta kobieta poniosła odpowiedzialność karną?
Wstępnie przekonaliśmy chłopaka do złożenia zeznań. Co prawda matka przychodziła na odwiedziny bardzo rzadko, ale za którymś razem udało jej się przekonać Grzesia, by nie opowiadał o całej sytuacji. Przekupiła go słodyczami z Biedronki. Temat został zamknięty.
Czy właśnie ten przypadek wstrząsnął panią najbardziej?
Ten i jeszcze jeden. Bardzo podobny. Przez sześć lat przebywał u nas pewien śliczny, miły i spokojny chłopiec. Raz zapytałam go: "Co ty tu w ogóle robisz?". Odpowiedział tylko jedno zdanie: "Pili, bili, gwałcili". To mną potwornie wstrząsnęło, bo nie zdawałam sobie sprawy z tego, co przeżył. Starałam się z nim rozmawiać, ale on nie chciał się otworzyć. Kilka miesięcy po wyjściu ze szpitala nawiązał ze mną kontakt na Facebooku. Napisał, że sobie nie poradził i mieszka w schronisku dla bezdomnych.
Trzeba być niezwykle delikatnym i empatycznym w rozmowach z tymi dziećmi. Większość z nich przeżyła piekło.
Niestety szpitale rzadko inwestują w odpowiednich pracowników. Zarobki są bardzo niskie, a psychiatryki potrzebują wielu sanitariuszy. W moim szpitalu byli to zazwyczaj przygodni pracownicy, rolnicy albo "złote rączki". Imali się szpitalnych dyżurów, by dorobić, ale nie mieli żadnego podejścia do dzieci. Dochodziło do koszmarnych sytuacji, w których prowokowali pacjentów.
Podam ci przykład. Trafił do nas nastolatek, który od małego wąchał klej. Miał uszkodzony mózg do tego stopnia, że zapominał, albo zniekształcał podstawowe wyrazy. Zamiast ketchup mówił "dżedżup". To tak bawiło sanitariuszy, że kazali mu cały czas powtarzać to słowo. Śmiali się, a on nie potrafił wyhamować i w kółko powtarzał: "dżedżup, dżedżup, dżedżup!". Gdy zabawa im się nudziła, dziecko lądowało skrępowane pasami.
Przez siedem lat przeżyłam trzy bunty. Szpital wygląda wtedy jak pobojowisko – wyrwane kamery, wyłamane drzwi, rozbite szyby. Ale policji się nie woła, bo będzie, że personel sobie nie radzi. Do interwencji funkcjonariuszy doszło tylko raz, gdy trzech sanitariuszy trafiło do szpitala. Jeden ze złamaną ręką , drugi ze wstrząśnieniem mózgu, a trzeci z rozległymi obrażeniami. W innych przypadkach przejawy nieposłuszeństwa zamiatane są pod dywan.
Co pani zdaniem jest największym problemem jeśli chodzi o szpitale psychiatryczne dla dzieci w Polsce?
Na transplantologię czy kardiologię wydaje się mnóstwo pieniędzy. Państwo chwali się osiągnięciami w tym zakresie, inwestując miliony na badania. Psychiatria nie ma prestiżu – władze nie zdają sobie sprawy, że większość dzieci mogłoby wyjść na prostą, gdyby pracował z nim odpowiednio wykształcony personel, gdyby zażywały leki nowej generacji, gdyby uczestniczyły w ciągłych terapiach… ale o to nikt nie dba, bo psychiatryki spychane są w kąt całej medycyny.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl


403
nie można wyświetlić strony


błąd 403
Witryna sieci Web nie może wyświetlić strony www



Dołącz do tych którzy chcą zrozumieć świat.




Subskrybuj













Newsweek







 > 







Polska







 > 







Społeczeństwo




















Ze szpitala psychiatrycznego wyszłam kiedyś jako strzęp człowieka. Dlatego chcę dać głos innym pacjentom







03 czerwca 2019 07:30







| Aktualizacja 12 stycznia 2031 23:36







Anna Kiedrzynek


Dziennikarka Newsweek.pl do 2020 r.


przeczytaj więcej moich tekstów



Trzy razy w tygodniu na Twojej skrzynce


Udzieloną zgodę możesz wycofać w każdej chwili.


Administratorem danych osobowych podanych przy zapisaniu się na newsletter jest jest Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. z siedzibą w Warszawie (02-672), ul. Domaniewska 49.
Więcej w regulaminie serwisu Newsweek.pl
( tutaj )



"Wracają zwyczaje z czasów głębokiej komuny: liczy się to, kto ma znajomego w tartaku, kto zna leśniczego"





W aplikacji Newsweek dostęp do wszystkich treści z wydań Newsweeka.





Dostęp do różnych treści: podcasty, wideo, opinie


Subskrypcja Newsweek.pl
Prenumerata wydań
Regulamin
Polityka prywatności
Mapa strony
Biuro reklamy
Pomoc
Kontakt
Kupony rabatowe


© 2022 Ringier Axel Springer Polska. Wszelkie prawa zastrzeżone

Łatwiej jest człowieka spacyfikować, obwiązując pasami, niż wyznaczyć trzy osoby z personelu, żeby przytrzymały pacjenta i posiedziały przy nim, dopóki się nie uspokoi. To normalna praktyka w szpitalach na Zachodzie, a u nas – rzecz nie do pomyślenia – opowiada nam Katarzyna Parzuchowska, która postanowiła sprawdzić i opisać warunki panujące w szpitalach psychiatrycznych w Polsce.

NEWSWEEK: Weźmy zdanie: „szpitale psychiatryczne w Polsce pozbawiają ludzi godności”. To prawda czy fałsz?


KATARZYNA PARZUCHOWSKA: Chyba i jedno, i drugie.


W niektórych szpitalach chorzy stoją w kolejce do gabinetu pielęgniarek, które wydzielają listki papieru toaletowego. Gdy ktoś chce się napić, musi o to poprosić, bo na korytarzach nie ma dystrybutorów z wodą. W pokojach nie ma czajników, więc zrobienie sobie herbaty odpada. Chyba że się o to poprosi. Prosić trzeba zresztą także o inne rzeczy: czystą poduszkę, zmianę pościeli.


Pielęgniarki mówią do pacjentów równoważnikami zdań: leki! Wychodzić! Sprzątać pokoje! Obchód! Zimą w pokojach panuje przenikliwy chłód. Łazienki bywają zagrzybione. Czasami, gdy brakuje łóżek, pacjenci śpią na materacach ułożonych na podłodze w stołówce. W szpitalach dziecięcych, gdzie sytuacja jest szczególnie tragiczna, krąży taki ponury dowcip: to nie łóżek nam tutaj brakuje, tylko korytarze są za ciasne.


Bo jeżeli przyjmiemy, że podstawową funkcją szpitala psychiatrycznego jest odseparowanie pacjenta od negatywnych bodźców – które mogą powodować lub nasilać objawy jego choroby – to musimy powiedzieć, że nawet najbardziej niedoinwestowane szpitale spełniają tę podstawową funkcję całkiem dobrze. Pobyt w szpitalu chroni pacjenta przed zrobieniem krzywdy sobie i innym. Daje warunki do bezpiecznego podawania chorym bardzo silnych i obciążających organizm leków. Często pacjenci sami się tam zgłaszają, bo wiedzą z doświadczenia, że w żadnym innym miejscu nie będą mieli warunków do tego, aby poczuć się lepiej i wyjść z kryzysu.


Od pacjentów, ich rodzin, a także lekarzy i pielęgniarek, którzy wypełnili moją ankietę na temat Standardów Opieki Psychiatrycznej w Polsce. Do tej pory na pytania dotyczące sytuacji w szpitalach odpowiedziało ponad 400 osób. Chcę przepytać jeszcze 600.


Ta ankieta wzięła się z bezsilności, wkurzenia i bezradności. Z poczucia, że najgorszą rzeczą, którą mogę zrobić, to się z tą swoją bezradnością i milczeniem oswoić. A przecież nie muszę. Mogę chociaż spróbować przełamać ten impas. Usłyszeć głos tych, którzy go nie mają, a jest to przecież ogromna rzesza ludzi. Nie tylko pacjenci, ale też ich bliscy, i sami lekarze, którzy mają dość pracy w takich warunkach.


Według statystyk co czwarty Polak skorzystał lub skorzysta z systemu opieki psychiatrycznej. Nie tylko szpitali, ale też placówek środowiskowych. Każdy z nas zna osobę, które do tej grupy należy, choć nie zawsze zdajemy sobie z tego sprawę.


Ja też należę do tej grupy. Wiele przeszłam w szpitalach psychiatrycznych, doświadczyłam sytuacji, które pozbawiały mni
Słodkie przebudzenie z Blue Angel
Ruchanie gejszy
Ogromny fiut dla dwóch kurw

Report Page