Starzy poszli do pracy

Starzy poszli do pracy




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Starzy poszli do pracy
Interdyscyplinarne Centrum Badań nad Rozwojem i Osobowością
ul. Wóycickiego 1/3, budynek 14, pokój 1411

Instytut Psychologii Uniwersytet Kardynała Stefana Wyszyńskiego w Warszawie
Interdyscyplinarne Centrum Badań nad Rozwojem i Osobowością
Zaszczepiać między polską młodzież uczucia czystej moralności, utrzymywać w niej zamiłowanie rzeczy ojczystych, obudzać chęć do nauk, wspierać w trudnym doskonalenia się umysłowego zawodzie przez udzielanie wszelkiej wzajemnej pomocy, silniej wzmacniać zbawienny związek, jednostajnością wieku i wychowania poczęty, zmagać w miarę sił narodową oświatę i tym sposobem pracować na dobro i pomyślność kraju – celem jest Towarzystwa Filomatycznego.
Ustawy Towarzystwa Filomatycznego Wileńskiego przyjęte 25 czerwca/7 lipca 1819
Ustawy Towarzystwa Filomatycznego Wileńskiego przyjęte 25 czerwca/7 lipca 1819
Onufry Pietraszkiewicz, Przemowa w imieniu Wydziału II na posiedzeniu powszechnym 14/26 września 1818
Lucjan Ejsmond, Myśli o Filaretach czytane w Związku Przyjaciół 20 lutego/4 marca 1821 
Józef Jeżowski, Piętnaście prawideł postępowania dla młodzi należącej do Zgromadzenia Przyjaciół Pożytecznej Zabawy,
uchwalonych na majówce 17 maja 1820 roku w Wilnie
Adam Mickiewicz, Do Joachima Lelewela
Adam Mickiewicz, Improwizacja z powodu wysłania filaretów…
Adam Mickiewicz, Hej, radością oczy błysną 
Ustawy Towarzystwa Filomat ycznego Wileńskiego przyjęte 25 czerwca /7 lipca 1819
1. Zaszczepiać między polską młodzież uczucia czystej moralności, utrzymywać w niej zamiłowanie rzeczy ojczystych, obudzać chęć do nauk, wspierać w trudnym doskonalenia się umysłowego zawodzie przez udzielanie wszelkiej wzajemnej pomocy, silniej wzmacniać zbawienny związek, jednostajnością wieku i wychowania poczęty, zmagać w miarę sił narodową oświatę i tym sposobem pracować na dobro i pomyślność kraju – celem jest Towarzystwa Filomatycznego.
6. Szczerość przyjacielska, otwartość, zgoda, rzetelna chęć pożytku, upatrywanie własnego dobra jedynie w pomyślności ogółu są zasadą, na której byt i trwałość Towarzystwo opiera.
7. Ponieważ otwarte, zgodne, w jednym celu kierowane myśli, uczucia i sprawy Towarzystwa jemu tylko samemu właściwe być mogą, jako jego prawami zakreślone, zwyczajem ustalone, stąd wynoszenie zewnątrz Towarzystwa czynności, z jednej strony, mogłoby ściągnąć fałszywe tych czynności tłumaczenie, a z drugiej – wielce naganną zaszczepiałoby gadatliwości wadę; przetoż członkowie byt i wszystkie czynności Towarzystwa w tajemnicy utrzymywać mają.
8. Ani wiek, ani honory, ani bogactwo, ani talenta, równości w Towarzystwie znosić i od obowiązków prawami przepisanych uwalniać nie mogą.
11. Gdy osiągniecie celu Towarzystwa nie zawsze łatwe być może bez zażycia zewnętrznej pomocy, przetoż ku ich opatrzeniu zakładane będą różne doczesne związki, którymi Towarzystwo za pośrednictwem Rządu będzie kierowało.
12. Ktokolwiek z nauki i postępowania okaże się odpowiednim celowi Towarzystwa, na członka Towarzystwa może być wybrany.
50. Każdy członek winien jest w przeciągu trzech miesięcy wypracować pismo jedno, oryginalne lub tłumaczone, wierszem lub prozą, w rodzaju bądź poważnym i uczonym, bądź wesołym i do zabawy służącym, które też do wydziału, w jakim członek zostaje, stosowanym być powinno.
61. Oprócz wymienionych pism szczegółowych każdy członek obowiązany dla siebie wybrać przedmiot, który by ciągłe jego stanowił zatrudnienie, do czego i przekład dzieł obcych służyć może, wybór takowy do zatwierdzenia wydziałowi przedstawi i ciąg swojej pracy co miesiąc w ilości najmniej dwóch arkuszy naczelnikowi okazywać będzie.
62. Przedmiot takowego zatrudnienia jeden może być wspólny kilku członkom, to jest, na jedno wybrane dzieło kilku wspólnie pracować może. Dla tej przyczyny, jako też, że dzieło takowe w części się staje własnością Towarzystwa, przedmiot ciągłego zatrudnienia inaczej się robotą powszechną nazywa.
69. Każdy członek obowiązany jest co trzy miesiące podawać noty kwalifikacyjne, to jest wiadomość, jakie jego było w tym czasie zatrudnienie, jak daleko w swoim naukowym przedmiocie postąpił, jakich używa pomocy i jakich potrzebować może, co godniejszego uwagi i pamięci wyczytał, sam wynalazł, lub też usłyszał, czy nie zmienił swego położenia, nie powziął nowych na dalsze życie widoków i jakich do ich uskutecznienia potrzebować może pomocy.
70. Każdy członek obowiązany jest co miesiąc podawać uzbierane przez siebie, w jakimkolwiek względzie innych członków obchodzić mogące wiadomości, co stanowić będzie osobny oddział pracy pod tytułem: wiadomości naukowe.
99. Posiedzenia naukowe zwyczajne odbywają się ciągle co dwa tygodnie; nadzwyczajne w potrzebie naczelnik zwołać może.
100. Na posiedzeniach naukowych czytane są pisma szczegółowe i ich recenzje, przyjmowanie tychże pism i recenzji, zatwierdza się wybór robót powszechnych, tychże robót czytają się i przyjmują się recenzje: czynią się rozporządzenia względem wiadomości naukowych: sądzą się wykroczenia członków w obowiązkach naukowych i porządkowych.
Przemowa w imieniu Wydziału II na posiedzeniu powszechnym
14/26 września 1818
Bracia, rozmaitość przedmiotów rozróżni prace nasze, ale serca nigdy się z tego podziału nie zapalą duchem rozdwojenia. Jeżeli chcemy podnieść działania i skuteczny im nadać kierunek, podajmy przyjazne dłonie, nie odmawiajmy wspólnej pomocy, a skutek pomyślny uwieńczy nasze poświęcenie się. Nieraz dwie wiotkie brzozy, miotane wichrem, nawzajem się wspierając o siebie, wyszły nieuszkodzone z burzy, kiedy silne dęby, stawiając się po osobno, zasłały równinę.
Myśli o Filaretach czytane w Związku Przyjaciół 20 lutego/4 marca 1821
Każde Towarzystwo ma pewne zamiary i główny cel, do którego czynności swoje kieruje. My za ten przedmiot naukę obieramy. Cel ten, tak wielki, godny jest wielkości człowieka, godny, aby dla niego poświęcić pracę i siły. Cóż bowiem jest wyższego nad mądrość, ten najdoskonalszy twór przyrodzenia? Nauka jest przedsionkiem do tej świątyni. Ktokolwiek jej nabędzie, temu się z łatwością otworzą podwoje tego gmachu; a ktokolwiek tam wejdzie, już jest na szczycie swego szczęścia.
Droga wiodąca do tego szczęścia jest wąską stecką, cierniem i głogiem pokrytą. Praca jest jedynym przewodnikiem, za pośrednictwem której dojść można do końca przykrej podróży, i dlatego bardzo mała cząstka ludzi została wprowadzona do samej świątyni. Jakkolwiek nabycie nauki jest trudnym, w pracy jednakże ustawać nie trzeba, bo chociaż nie każdy dojdzie końca tej drogi, zawsze jednakże jest lepiej być przynajmniej u jej środka niż u początku. Tę prawdę mając w pamięci, za drugi cel pracę obrać winniśmy. Lecz ta praca we względzie naukowym sama z siebie nic albo przynajmniej mało bardzo zdziałać jest w stanie i, aby korzystnie obracaną była, pomocy i wsparcia potrzebuje. Stąd wzajemna pomoc powinna być także jednym z głównych celów Zgromadzenia naszego.
Niezawodną jest rzeczą, że przymus nie podoba się człowiekowi, i pewna jest, że każdy człowiek nie z taką chęcią pracuje koło rzeczy, jeśli ta jest mu przez drugiego koniecznie naznaczoną, aniżeli wtedy, gdy sam sobie czynność obiera, lub jeśli jest skłoniony przez namowy przyjaciela, nie zaś przez nakaz wyższego od siebie. Prawdziwego przyjaciela rady nieraz odwodzą od złych postępków i wracają człeka społeczności, dla której już miał być straconym. (…) Przyjaźń jest dobroczynnym darem nieba, a stąd jakże byśmy o niej zapominać mogli! Zachowanie prawdziwej przyjaźni powinno być głównym naszym przedmiotem i istotnym celem Towarzystwa.
Piętnaście prawideł postępowania dla młodzi
należącej do Zgromadzenia Przyjaciół Pożytecznej Zabawy,
uchwalonych na majówce 17 maja 1820 roku w Wilnie.
I  Każdego poranka, zaraz po ocknieniu się ze snu, powiedz do siebie: „Młody jestem, a więc mam jeszcze porę do nabycia nauki, cnoty, do zabawy, a stąd do zapewnienia sobie szczęścia. Ale czas szybko i bez powrotu ubiega, nuż tedy co prędzej na to wszystko dobro moje pracować”.
II  Chceszże posiąść naukę, popracuj najpierw nad odkryciem twoich niewiadomości. Gdy zaś poznasz, czego i jak wiele nie umiesz, czego i jak wiele chciałbyś się nauczyć i czego nieuchronnie od twojej nauki potrzebujesz, natenczas bądź przekonany, że uczyniłeś pierwszy, lecz wielki krok na drodze doskonalenia twojego umysłu.
III Staraj sie nabywać nauki z gruntownością stosowną do sił twoich i powołania. W tym zamiarze ułóż plan doskonalenia się twojego, abyś wiedział, gdzie jest początek, gdzie środek, gdzie granice twojej nauki. Bez takiego planu nie nadasz pracy twojej pożytku, tak nieuchronnie w całym życiu potrzebnego; bez porządku nie nabędziesz w nauce gruntowności, a bez tej, bądź przekonany, że nauka twoja stać się może szkodliwą.
IV  Nie nazywaj nauką wiadomości usłyszanych z ust obcych albo wyczytanych z książki, lecz staraj się nadto sam nad wszystkim, co widzisz, słyszysz i pojmujesz, ciekawie i rozumnie zastanawiać sie i myśleć, aby nabywanie wiadomości przerabiały sie w istotny pożytek i własność twojego umysłu, podobnie jako pokarm użyty i przetrawiony zamienia się w posiłek, krew i właściwe części twojego ciała.
V  Nie uwielbiaj rodzaju twojej nauki lub powołania nad inne rodzaje powołania i nauk, ponieważ każda, w sobie uważana, jest równie użyteczna, potrzebna i godna człowieka. Uprzedzenie takowe, mające źródło w miłości własnej, może łatwo wprowadzić duszę w przesąd, zagorzałość, a następnie w pewny fanatyzm, którego straszne są skutki.
VI  Im skromniejszy coraz będziesz się stawał w twoich rozmowach, opiniach, zdaniach, tym większego coraz postępu w doskonaleniu sie twoim będziesz miał dowody. Jeżeliby za ś w jakiej twojej sprawie przebiła się pycha lub wysokie o sobie porozumienie, natenczas uderz się w pierś i zawołaj: „Zgubiony jestem”. Bież co rychlej do umiarkowańszego od siebie, użyj jego radcy albo innych sposobów do odkrycia twoich niedoskonałości.
VII  Chcesz być cnotliwym, zapatruj się na sprawy wielkich cnotami ludzi, ażebyś usposobił się czuć szlachetnie. Gdy zaś uczujesz przywiązanie do ziemi ojczystej, skłonność do przyjaźni z towarzyszami swego wieku i powołania, miłość bliźniego i troskliwość o samego siebie, natenczas możesz być przeświadczony, że uczyniłeś pierwszy, ale wielki krok na drodze doskonalenia twojego serca.
VIII  Przywiązanie do ziemi ojczystej zależy na tym, ażebyś życzył dobrze ziomkom każdej klasy i całemu narodowi w ogólności, ażebyś zachowywał zbawienne ojców obyczaje, kochał mowę rodowitą i jej się uczył, rozpamiętywał cnoty i dzieła przodków i te stosownie do sił twoich i powołania starał się naśladować.
IX Słodkich owoców przyjaźni z twoimi towarzyszami możesz być pewny, jeżeli stłumisz w sobie do szczętu samolubstwo, zazdrość, jeżeli będziesz szacował chwalebne postępki towarzyszów, będziesz szczery i otwarty, bez żadnej urazy będziesz słuchał wad swoich i z pociechą przyjmował rady i przestrogi.
X  Miłości bliźniego pokażesz dowody, jeżeli będziesz umiał litować sie nad cierpieniem drugich, bez względu na ród, stan, opinię, wiek i płeć cierpiącego spółczłowieka.
XI  Troskliwość o samego siebie zakładaj na tym, ażebyś wszelkimi siłami doskonalił umysł i serce tudzież utrzymywał w czerstwości zdrowie, chroniąc się gnuśności i rozpusty.
XII  Im łagodniejszy coraz będziesz się stawał i prostszy w pożyciu z drugimi, tym większego postępu w moralności będziesz miał dowody. Jeżeli kto naruszy twoja łagodność, bądź spokojny; jeśli cię dotkliwiej obrazi, przebacz mu; jeśli natrętnik dalej sie uniesie, ulituj się jeszcze nad jego nierozsądkiem i proś go, aby cię wyzwolił ze swojej napaści; jeśli i tym sposobem nie ustanie w złośliwości, przebacz mu jeszcze i proś go jeszcze, i nie używaj gwałtownego odporu, chyba w przypadku niebezpieczeństwa.
XIII  Nie nazywaj próżnowania zabawą, bo są różne od siebie i wcale przeciwnych skutków. Zabawa twoja zależy jedynie na krzepieniu sił ciała i rozweselaniu umysłu, strudzonego nauką.
XIV   Chceszże być szczęśliwym, nie obieraj stanu, aż póki nie dopełnisz każdego, choć w części, z podanych tu prawideł, te albowiem wyjaśnią ci dokładnie twoją skłonność i przeznaczenie. A jeśliś obrał już powołanie, tedy staraj się według sił twoich wyłożonym tu sposobem poświęcać sie nauce, cnocie, zabawie.
XV  Każdego wieczora, biorąc się do spoczynku, rozważ piętnaście tych prawideł, zdając ściśle przed sobą samym sprawę z tego dobra, któregoś w ciągu dnia dostąpił, albo z zawad, którycheś doświadczył, ażebyś wiedział, jak nazajutrz masz podobnych zawad uniknąć i być większego dobra pewniejszym.
O, długo modłom naszym będący na celu,
Znowuż do nas koronny znidziesz LELEWELU! I znowu cię obstąpią pobratymcze tłumy, Abyś naprawiał serca, objaśniał rozumy. Nie ten, co wielkość całą gruntuje w dowcipie, Rad tylko, że swe imię szeroko rozsypie . I że barki księgarzom swymi pismy zgarbi: Nie taki ziomków serca na wieczność zaskarbi; Ale kto i wyższością sławy innych zaćmi, I sercem spółrodaka żyje między braćmi. LELEWELU, w oboim jak ci zrównać blasku? Szczęśliwyś i w przyjaciół, i w prawd wynalazku. Oto nad wiek młodziana przerosłeś niewiele, Tobie mędrszemu siwe zajrzą Matuzele; Imię twoje wybiegło za Chrobrego szranki, Między teutońskie sędzie i bystrzejsze Franki; A jak mocno w litewskim uwielbianyś gronie, Publicznie usta nasze wyznają i dłonie. Już długo z sal uczonych wracało na sucho Łakome, a przez ciebie znarowione ucho; Zacznij słynąc cudami dla uczniów natłoku, Coś je tylekroć sprawił w onegdajszym roku, Gdy twoim czarodziejskim użyciem sposobów Greckie i Rzymian cienie ruszałeś spod grobów. Wstają z martwych, przechodzą na prawdy zwierciadła. Od czoła ich Plutona przyłbica odpadła I żelazne na piersiach łamią się pokrycia, W których myśli i chęci taili za życia. Oto mędrzec Fedona, to Persów zabierca: Patrzym w bezdenność myśli, w labirynt ich serca. Tam iskra światła, ówdzie nasiona potęgi, Gdy je zdarzeń pomyślnych wzmaga oddech tęgi, Iskra łunę roznieca, z nasionek wylęga Olbrzym dosięgający brzegów ziemiokręga. Tak dzielne genijusze panują nad światem; Teraźniejszość upada przed ich majestatem; Stworzenia, które kiedyś wyda przyszłość mętna, Niosą kolor ich blasku lub ich razów piętna. Ale równa jest wielkość, czy to światu władać, Czy skutki wielkiej władzy nad światem wybadać. Nieraz miasto w podziemną rozpadlinę gruchnie, Słońce kirem zachodzi, woda płomień buchnie; Nadarzeń się takowych mnogie żyją świadki, Przecież ich źródła dociec umie arcyrzadki; A na podobnej liczbie jeszcze gorzej zbywa, Co by, różnego wątek spajając ogniwa, Potrafili wybadać za rozsądku wodzą: Jak się z przyczyny wspólnej różne skutki rodzą, Jak podziemny wypadek morzem zakołata I niebieskiego sprawi zaburzenie świata. Z mniejszości postępujmy ustawnie do góry, Z martwej, przejdźmy w krainę żyjącej natury. Kędy ludzkość jest światem, żywiołami duchy, Jak śledzić przyczyn, związać następów łańcuchy? Tu zaćmi nieskończona różność widowiska, Tu po obcych świadectwach droga myśli śliska, A bóstwo Prawdy, skąpiąc nagiego promienia, Pełni swojej nie raczy ukazać spod cienia. Bo jej trudno dostrzeże, choć kto oczy wlepi; Od dzieciństwa jesteśmy długo na nię ślepi. Skoro zaczniem przezierać, że nie dosyć bystrze, Podejmują się obcy nam usłużyć mistrze; I szkła swojej roboty wsadzają na oko, Przez które widać szerzej i więcej głęboko. Ale jaką im barwę dał mistrz wynalazku, W takim wszystkie przedmioty okazują blasku. Stąd cudze malowidła, własne wzroku skazy, Omyłką na zewnętrzne przenosim obrazy. Człowieku, sługo wieczny! bo nie tylko zmysły, Ale i sądy twoje od drugich zawisły. Pierś dziecinną ojcowskie napełniają czucia, Gdyś młody, uciskają zwyczajów okucia. Nieraz myślisz, że zdanie urodziłeś z siebie, A ono jest wyssane w macierzystym chlebie; Albo nim nauczyciel poił ucho twoje, Zawżdy część własnej duszy mieszając w napoje. A tak, gdzie się obrócisz, z każdej wydasz stopy, Żeś znad Niemna, żeś Polak, mieszkaniec Europy.
A słońce Prawdy wschodu nie zna i zachodu, Równie chętne każdego plemionom narodu, I dzień lubiące każdej rozszerzać ojczyźnie, Wszystkie ziemie i ludy poczyta za bliźnie. Stąd, kto się w przenajświętszych licach jej zacieka, Musi sobie zostawić czystą treść człowieka, Zedrzeć wszystko, co obcej winien jest przysłudze, Własności okoliczne i posagi cudze. Ku takim pracom niebo dziejopisa woła. Odważają się liczni, ale któż wydoła? Tylko sam, komu rzadkim nadało się cudem Złączyć natchnienie boskie z ziemianina trudem, Nad burzę namiętności, interesu sieci, Z pomroków ducha czasu nad gwiazdy wyleci; Uważa, skąd dla ludów przyszła ryknie burza, Albo się pod otchłanie przeszłości zanurza; Grzebiąc zapadłe wieków odległych ciemnoty, Wykopuje z nich prawdy kruszec szczerozłoty. LELEWELU! rzetelną każdy chlubę wyzna, Ze ciebie takim polska wydała ojczyzna. Na świętym dziejopisa jaśniejąc urzędzie, Wskazujesz nam, co było, co jest i co będzie. Pierwszy towarzyskiego widzim obraz stanu Od łożyska Eufratu po wieże Libanu. Na równiach nie dzielonych żadnymi przegrody: Tam naprzód w wielkie ciało zrosły się narody; Zaraz na karku onych ciemięzcy usiedli, Miasta wałem, a ludy łańcuchem obwiedli. Ówdzie między wysepki i morskie rękawy Drobny Greczyn urządzał pospolite sprawy, Ruchem do mirmidońskich podobny zwierzątek, Od których słusznie mniemał wyciągać początek. W cudzych osiada miastach, lecz je sam bogaci, Przychodnim bogom swojskie nadaje postaci; Dla nieznanych cór nieba pierwszy w jego rodzie Wystawiono Piękności kościół i Swobodzie. Tych natchnieniem Helenin gdy piersi zagrzewał, Walczył, rozprawiał, kochał, nauczał i śpiewał. Lecz już medańska szabla okrąża dokoła, Bałwanowi wschodniemu świat uchylił czoła, Trzaskiem samowładnego napędzona bicza Wali się od Kaukazu zgraja niewolnicza. Kserkses ludy podeptał, miasta porozwalał, Morza flotą zahaczył, lądy tłumem zalał; Wtem z małej chmurki greckiej gdy pioruny padną, Rozprysnęły się tłumy, floty poszły na dno. Zgubnego Europejczyk umknąwszy rozgromu, Poszedł Azyjanina nękać w jego domu, A na perskie węzgłowia upuściwszy skronie, Drzemał i na bok rzucił ordzewiałe bronie. Tak swobodnie sennego zabrali w łańcuchy, Wilcze Romula plemię, italskie pastuchy. Kłótliwi przez własne wyuczeni zwady, Jak gwałtem lub chytroscią wyniszczać sąsiady, Ustawni napastnicy, we chwilach pokoju Ramiona do nowego krzepili rozboju; Albo darli się z sobą, wtenczas tylko w zgodzie, Kiedy społem o cudzej przemyślali szkodzie. Lecz skoro zapaśnikom przeciwnych nie stało, Z otyłości próżniackiej coraz słabnie ciało. Rzym pastwi się nad światem, a tyran nad Rzymem, Świat rzymski obumarłym staje się olbrzymem. Któż w nieżyjących zwłokach nowy duch roznieci? Wy, ogniste spod lodów skandynawskich dzieci. Oto senijor pełnym odziany kirasem, Niosąc kopiją w toku, różaniec za pasem, Pobożności oddany, kochance i chwale, Pod dach gotycki ściąga na ucztę wasale. Damy wskazują wieńce, bardy w lutnie dzwonią, Młodzież kopije kruszą albo w pierścień gonią. Czulsze serce niż u nas biło im spod stali, Oni najpierwsi z niebios Miłość przywołali Serdeczną, i za dawnych nie cenioną wieków, U duchownych Hebreów i cielesnych Greków. Oni, kiedy praw słaba chwieje się budowa, Krzepili ją łańcuchem rycerskiego słowa. Aby naprawiać krzywdy, piękne zyskać względy, Ważyli się na puszcze i zamorskie błędy, Nowe herby z odległych przynosząc turniei Lub krwią kupując palmę męczeńską w Judei. Tymczasem na ich zamkach zasiadły opaty, Ksiądz cisnął się do celi, a mniszka za kraty; Na wystrzał bulli z tronów spadały korony, Rzym powtórnymi ziemię opasał ramiony. Aż królowie zadały przez pułkowe władze Śmierć domowym rozruchom i obcej przewadze. U ludów, gdzie społeczny gmach na pismach wsparty, Panów i sług powinność objaśniły karty. Takie na Albijońskim spisano ostrowie I takie Jagiellony dali nam królowie. Ale po innych władzach samowładna stopa Buntujące się panki zniżyła do chłopa. Hiszpańczyk dalej zrobił: od brzegów Gadesu Doścignął aż do światów nieznajomych kresu; Tam co rok z flotą ch
Numerek z napaloną okularnicą
Stara babka posuwana przez syna sąsiadki
Dziewczyna prezentuje ogromne balony

Report Page