Stare baby z młodziakami

Stare baby z młodziakami




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Stare baby z młodziakami
Od kiedy przyjechałam do Sopotu w poniedziałek, każdego dnia średnia temperatura wynosiła ponad 27 stopni. Przekonałam się, że prażące słońce i bezchmurne niebo jednak może się przejjeść. Więc gdy wczoraj nareszcie było chłodniej, ustaliliśmy z trenerem, że poskaczemy przeszkody krosowe koło południa- kiedy to normalnie wyjście na słońce o tej porze groziło udarem :P
Oczywiście zaczęliśmy od rozgrzeweczki do której zaliczało się skakanie malutkich kłódek. Timi trochę mnie denerwował na początku, ponieważ gdy tylko wyszedł ze stajni od razu się podjarał, wiecie duża przestrzeń, świeże powietrze itp. :P, a im bardziej jest podniecony tym bardziej mu odwala- boi się koni, zaczyna brykać, rozpędza się. Takie młodzieńcze wybryki. Ale ja niestety nie jestem starym wyjadaczem z doświadczeniem, żeby to zupełnie zignorować. Tak więc musiałam go kilka razy zatrzymać, zadziałać mocniej wodzą czy łydką, ale na szczęście gdy zaczęły się już trudniejsze zadania niż na rozgrzewce to skupił się na robocie. Głównie skakaliśmy przeszkody z klasy P, trochę z L i 1*. Timon skakał bardzo dobrze, aczkolwiek trochę inaczej niż na skokach. Tak jak wcześniej wspominałam gdy pisałam o krosie w Baborówku, prawie każdą krosówkę skacze z mocnym zapasem, wyskakuje o wiele wyżej i do tego (z mojego punktu widzenia- jako osoby na nim skaczącej) robi w powietrzu jakby barana- strasznie mocno wybija w skoku. Teraz już mniej to odczuwałam niż na zawodach, powoli się przyzwyczajam, ale czasami wystawia na próbę moją równowagę :P
Przez cały trening spojrzał się tylko na dwie przeszkody: szweda i wąski front. Szweda jechałam w ciągu z kilkoma innymi przeszkodami. Przy najeździe już czułam, że jest niepewny, więc przytrzymałam mocniej łydką, ale w ostatnim momencie, tuż przed skokiem gdy Timi się zawahał, lekko go kopnęłam i skoczył. Niestety z wąskim miałam większe problemy… Przy pierwszym najeździe wydawało mi się że kucyk jest w kupie, czyli „w tunelu pomiędzy moimi łydkami i wodzami”. Później dowiedziałam się, że był jednak krzywy co spowodowało spłynięcie w lewo. Niestety gdy za pierwszym razem schrzaniłam potem było coraz trudniej. Skończył się na tym że pan Łukasz stał po jednaj stronie przeszkody z drągiem w ręku, a Agata na swoim Lifcie po drugiej imitując odskok. W końcu udało mi się skoczyć ten wąski front. Tak to właśnie jest z tymi młodziakami. Niestety bardzo szybko uczą się złych rzeczy, więc gdy za pierwszym razem się nie uda i one łapią to w lot i później potrzeba już takiego specjalisty jak nasz trener żeby uratować sytuację. I tu spada na mnie jeszcze większa odpowiedzialność, muszę bardzo mocno pilnować, nie dość że siebie to jeszcze konia.
Na szczęście Timon „ma dobrą głowę”, łatwo przyswaja umiejętności, ale też można go szybko oduczyć złych. Dzisiaj np. miałam trening ujeżdżeniowy, podczas którego w sumie jeździłam tylko przez chwilę. Plan był taki, że pan Łukasz wsiądzie najpierw i Tima „podrobi”, a potem ja pojadę kilka razy czworobok żeby poćwiczyć przed zawodami. Jednak jak pan Łukasz się wziął za kucyka, to aż nie mógł przestać- zajęło mu to prawie całą jazdę. Trzeba jednak przyznać, że Timi chodził świetnie- bardzo ładnie wyciągał, był mega podstawiony i zebrany, prawie jak prawdziwy koń ujeżdżeniowy. Gdy wreszcie trenejro skończył, Timi był mocno zmęczony, dlatego myślałam, że już damy mu spokój. Tu jednak musiałam wsiąść, żeby poczuć jak to jest gdy Timi chodzi jak należy. Nagle wszystko się udawało, nie machał głową, nie wychodził z ustawienia przy przejściach, do tego rzeczywiście czułam jakbym jeździła na startującym samolocie. Teraz tylko muszę tak Timiego wyprodukować podczas zawodów- stoi przede mną duże wyzwanie :P
Pierwsza wygrana gwiazdka! 4 maja 2015 W "Na zawodach"
Znów w komplecie :) 11 marca 2015 W "Dzień jak codzień"
Zgrupowanie przed Mistrzostwami Europy 27 sierpnia 2016 W "Dzień jak codzień"
Odpowiesz na komentarz pod Parchowem 2?
mam ujeżdżeniowe Stubbena, a skokowe Pesoa :)
Dopiero teraz nadrabiam zaległości na Twoim blogu : P Ale powiem ci, że ,,znam ten ból,,. Młodziaki faktycznie bardzo szybko się uczą, raz np. ominie przeszkodę- dużo się namęczysz, żeby sprowadzić ją znowu : D Także, gratuluję i życzę dalszych sukcesów, a sama wracam do pracy do tego głupiego młodziaka u mnie : D
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Zapisz moje dane, adres e-mail i witrynę w przeglądarce aby wypełnić dane podczas pisania kolejnych komentarzy.
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy .

Wczoraj jako, że zaszczyciła nas dobra pogoda, a do tego nie odbywały się żadne zawody na Hipodromie udało nam się po raz pierwszy od dłuższego czasu poskakać krosówki :D Nastąpiła jednak mała zamiana- po niekończących się namowach i błaganiach zgodziłam się oddać p. Łukaszowi Czarka na tą jazdę :P Tak naprawdę to jak zapewne każdy junior trochę rozregulowałam kucyka (mianowicie go odrobinę rozpuściłam) przez ostatni czas, dlatego trzeba było go z powrotem poustawiać . Co mnie jednak ucieszyło- Trenejro powiedział że z pracą szyi, głowy i pyska jest o wiele lepiej, ponieważ już bardzo ładnie się wygina i jest znacznie przepuszczalniejszy niż gdy do nas przyjechał :)
Ogólnie trening był bardzo przyjemny i dość wesoły… Jak się okazało Czaruś nie zawsze chciał być posłuszny i nawet pod p. Łukaszem czasem pokazywał rogi. Tak jak udawało mi się ich poobserwować podczas przerw w pracy z Timkiem, widziałam zarówno podbrykiwanka jak i co szybsze galopy… :P Ale i tak najlepszym widokiem były skoki! Jak widać Chenaro miał tego dnia dość dużo niewykorzystanej energii, dlatego chciał się trochę pobawić. Nawet skacząc najmniejsze kłódki Trenejro nie miał łatwego zadania :P Kucyk dosłownie nad każdą przeszkodą mega wywalał z zadu i to nie, że zginając nogi tak żeby kopyta leciały pół metra nad, tylko tak na zabawy tylnie nogi miał prawie proste! Dla mnie i Agatki był to mega śmiechowy widok, ale chyba dla p. Łukasza trochę mniej :P
Tymczasem na Timonie moim głównym zadaniem było niby coś bardzo łatwego, ale nie do końca (przynajmniej dla mnie). Mianowicie całą jazdę miałam spędzić na skakaniu małych przeszkód na luźniejszej wodzy, najeżdżając wolnym galopem (jakby od niechcenia) tak aby Scotty dosłownie przełaził przez nie. Akurat w naszym przypadku wbrew pozorom było to dość trudne zdanie ponieważ ja mam tendencje do spinania się (jednocześnie zaciskając nogami konia) i mocnego dojeżdżania, a Timonek bardzo lubi atakować przeszkody. W związku z tym na początku udawało nam się to zadanie tylko wtedy gdy Trenejro brał nas z zaskoczenia i nagle kazał najeżdżać na kłody z bardzo krótkiego zakrętu, przez co ani ja ani koń nie zdążyliśmy jeszcze uaktywnić naszych nawyków. Jako, że w większość przypadków w galopie się nie udawało, postanowiliśmy zmienić taktykę i zacząć najeżdżać z kłusa. Po tym ćwiczeniu, które wychodziła bardzo dobrze (nawet zbyt, bo raz kucyk mało co się nie zabił podczas skoku :P) w końcu poczułam co się dzieje z moim ciałem przed skokiem. Wy zapewne również macie tak, że część czynności robicie nawet ich niezauważając, niestety najczęściej są one powodem problemów. Otóż nareszcie udało mi się zauważyć, że rzeczywiście mocno pracuję biodrami w galopie oraz, że się lekko zaciskam tym samym każąc koniowi przyśpieszać (oczywiście Trener mi o tym mówił z tysiąc razy, ale jak się nie czuje to się nie wierzy :P). Nie powiem, że wszystko nagle zaczęło układać się jak z bajki, bo następną połowę jazdy spędziłam na wzmożonym kontrolowaniu mojego ciała, ale ostatecznie chyba mogę powiedzieć, że złapałam bita :)
Jeszcze muszę Wam powiedzieć o akcji dnia, która jakby inaczej musiała być wykonana przeze mnie… :P Ostatnio jakoś mam fazę na jazdę improwizacyjną- często przypadkiem ładuję się w jakieś ekstremalne sytuacje z których na szczęście jak na razie wychodzę cało :) Pod koniec jazdy, jako, że musieliśmy wykorzystać przeszkodę wodną (rzadkie jest to zjawisko ponieważ na Hipodromie woda mega szybko wsiąka w ziemie, dlatego zwykle po zawodach wkkw kompleksy wodne znikają w przeciągu dwóch dni), tak więc naszym zadaniem było wskoczenie do wody przez mały półwałek, a następnie przeskoczenie jasnej kłody częściowo przysłoniętej przez trybuny. Przeszkoda nie wydawała się zbyt trudna szczególnie że tuż przy niej stał szeroki żywopłot więc nawet nie było gdzie wyłamać, a do tego przecież Scotty tak ładnie skakał na luźniej wodzy… W związku z tym chyba trochę za bardzo mu zaufałam przez co zamiast skoczyć tą kłodę, znalazłam się lecąca nad żywopłotem… :P Taka mała improwizacja. W sumie Timonowi niezbyt się to opłacało bo krzaki było wyższe i szersze niż kłoda, ale chyba miał nadzieje, że w locie uda mu się kąsnąć trochę świeżych listków :P Muszę przyznać, że niezłą zabawę mamy z tymi młodziakami <3
Pierwsza wygrana gwiazdka! 4 maja 2015 W "Na zawodach"
Dobry akcent 18 lutego 2015 W "Dzień jak codzień"
Niezapomniane wspomnienia 23 lutego 2015 W "Dzień jak codzień"
hahhaha ♥ widze ze młodziaki to fajne chłopaki!
miłego wieczorku :)
Nie spadłam. Przeskoczyłam żywopłot zamiast przeszkody :)
Nie możesz się nudzić z tymi młodziakami haha ♥
Super !!! Z doświadczenia – fajnie się spada w żywopłot, przynajmniej lepiej niż na ziemię :-p
Nie wiem jak się spada, ja przeskoczyłam
Szkoda ze nie masz filmu z tego “incydentu” z żywoplotem. :D
Gosiu, jakie konkursy jedziesz w Strzegomiu? :)
CCI 1* na Sojuzie i CIC 1* juniorów na młodziakach
Fajnie, że możesz też troszkę pośmiać się na treningu, to dobrze działa na psychikę i mam wrażenie, że później się lepiej trenuje ;) Udane masz te młodziki :)
Też mi się tak wydaje, młodziki zawsze potrafią sprawić, ze człowiek się pośmieje a to rozluźnia i jeźdźca i konia :) Mnie często brakowało takiego luzu, do czasu właśnie jak wydarzyło się coś takiego, że rozbrajało na resztę treningu :)
Cześć Gosia :)
Mam pytanie, nie myślałaś może, żeby wydzierżawić Sojuza?
Pozdrawiam :)
ona go chyba sprzedaje o ile się nie myle ;)
Myślałam, ale nie wiem czy to dobry pomysł
Hahaha no niezłą masz to zabawę z młodziakami!
Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.
Zapisz moje dane, adres e-mail i witrynę w przeglądarce aby wypełnić dane podczas pisania kolejnych komentarzy.
Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy .

Falls die Wiedergabe nicht in Kürze beginnt, empfehlen wir dir, das Gerät neu zu starten.
Videos, die du dir ansiehst, werden möglicherweise zum TV-Wiedergabeverlauf hinzugefügt und können sich damit auf deine TV-Empfehlungen auswirken. Melde dich auf einem Computer in YouTube an, um das zu vermeiden.
Bei dem Versuch, Informationen zum Teilen abzurufen, ist ein Fehler aufgetreten. Versuche es bitte später noch einmal.
0:02 / 4:56 • Vollständiges Video ansehen Live


Niechybnie zbliża się Wielkanoc. Cukrowe barany wychodzą z ukrycia :)








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Pierwsze koty za płoty. A w zasadzie pierwsze kucyki. Na razie próbujemy Helkę przekonać, że wygląda cudownie, słodko, i ogólnie dobrze. Na razie próby spełzają na niczym i żywot kucyków trwa mniej więcej 13 i pół sekundy zanim wszędobylskie rączki Helki ściągną gumki z włosów. Ale nie poddajemy się i będziemy walczyć o dłuższe życie kucyków. Bo chyba warto, nie?








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Zdarzyło mi się wczoraj wyjść na spacer. Normalnie taki, że chodziłem tu i tam lekko bez celu, ale za to z młodszą połową dzieci. Do cna wykorzystałem pogodę, pierwszy raz w tym roku taką ewidentnie wiosenną, i zabrałem Helkę z Dosią do parku. Franek tymczasem wspólnie z mamą zwiedzał swoją szkołę w ramach wywiadówki, a Zuzka dzielnie przygotowywała się do wystawienia "Piotrusia Pana" w szkole teatralnej. A ja z młodziakami łapiąc ostatnie promienie zachodzącego słońca (ależ to pompatycznie brzmi) pobawiłem się z Helką na placu zabaw a potem obszedłem park dookoła. I właśnie tak idąc ze śpiącą Dosią i gadającą po swojemu Helką taka myśl mnie naszła, że w życiu bym się nie spodziewał, że takie fajne życie będę miał. Bo przecież dzieci zdrowe (już), i zdolne do tego. Franek ze szkoły właśnie przyniósł test napisany na 100%, Zuzka deklamuje, śpiewa i tańczy, a do tego uczy się wyśmienicie, Helka dokazuje aż miło i uśmiech nie schodzi z jej buziaka, a Dośka po trzech miesiąc








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Już chyba wyzdrowiała. Chociaż zobaczymy co będzie w nocy.








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





 Helka ma angine i siedzę z maluchami w domu, choć słowo użyte tu "siedzę" jest dalece nieadekwatne do tego co robię. Na zdjęciu jestem w domu a jakoby mnie nie było, starszaki Mnie zapoduszkowaly choć tak na serio, fajnie było tak się schować...... Pracujemy usilnie nad poprawą zdrowia Chorej Helki - chohelki, co by noce były przespane i w konsekwencji domostwo wróciło na odpowiednie tory normalności... Mam nadzieję, że czytelnicy zdrowi....








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje





Niedziela w zdjęciach. Dziękuję rodzino!








Pobierz link







Facebook







Twitter







Pinterest







E-mail







Inne aplikacje







Baran!


Kucyki


Dobrze mi tak


Zdrohelka


Chohelka.


Łykendzio




Napalona studentka ciągnie druta
Pierwszy orgazm przed kamerą
Rozgrzane dupcie

Report Page