Skradziona seks taśma

Skradziona seks taśma




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Skradziona seks taśma
…NIECODZIENNIK SATYRYCZNO-PROWOKUJĄCY

Prześlij nam



Główna


Grupa FB

Encyklopedia
Krótkie
Przysłowia
Wróżba
Cytaty
Trollowane
Top
Archiwum
RSS
Konkursy




Galeria

Katalog
Najnowsze
Najpopularniejsze
Szukaj
Prześlij fotę




MonsterTV

Najnowsze
» Poczekalnia «
Top
MP3
Twoje ulubione
Szukaj
Katalog
Kolejka
Poleć film
















Forum

Kawały Mięsne
Palma Pikczers
Hyde Park V
Fotoszopki
Głupie Pytania
Narzekalnia
Sportowe
Grajdołek
Pytania do redakcji










Blogi

Katalog
Szablony
Pisz notkę




Bojownicy

Mapa
Kalendarium
Zdjęcia
Kluby
Imprezy
Top
Online
Grupa FB
Trolle




Szaffa

» Wrzuć plik «
Filmy




Artykuły tylko dla bojowników JM (+18)


Niestety jesteś anonimowy/a!

Ale zawsze możesz się zarejestrować .


Gościmy obecnie 7750 osób,
w tym 1659 rejestrowych bojowników walki z powagą.


Ostatnio dołączył do nas bojownik


maxdery




subtitles settings , opens subtitles settings dialog subtitles off , selected
Text Color White Black Red Green Blue Yellow Magenta Cyan Transparency Opaque Semi-Transparent Background Color Black White Red Green Blue Yellow Magenta Cyan Transparency Opaque Semi-Transparent Transparent Window Color Black White Red Green Blue Yellow Magenta Cyan Transparency Transparent Semi-Transparent Opaque
Font Size 50% 75% 100% 125% 150% 175% 200% 300% 400% Text Edge Style None Raised Depressed Uniform Dropshadow Font Family Proportional Sans-Serif Monospace Sans-Serif Proportional Serif Monospace Serif Casual Script Small Caps
Reset restore all settings to the default values Done

Jeśli jakaś kobieta znowu złamie mi serce, będę sobie musiał sprawić nową wątrobę.




-- wybierz rocznik --
Joe z roku 2001 Joe z roku 2002 Joe z roku 2003 Joe z roku 2004 Joe z roku 2005 Joe z roku 2006 Joe z roku 2007 Joe z roku 2008 Joe z roku 2009 Joe z roku 2010 Joe z roku 2011 Joe z roku 2012 Joe z roku 2013 Joe z roku 2014 Joe z roku 2015 Joe z roku 2016 Joe z roku 2017 Joe z roku 2018 Joe z roku 2019 Joe z roku 2020 Joe z roku 2021





-- wybierz dział --
Allegrowe hity Anegdoty, kawały, obrazki, filmy Architektoniczne niesamowitości Artykuł sponsorowany Autentyki Babeczki Będę grał w grę Big Brother Bo to Polska właśnie... Ciekawe fakty English educational corner Fanklub Małysza Faszyn from Raszyn Filmoteka Joe Monstera Food porn Fotoreportaże Fotoszopki Gadu Gadu na ekranie Gadżety Gwiazdy szołbiznesu i nie tylko Hardcore Historia Historie z życia wzięte Internet i komputery Kawał killer Kobieta&mężczyzna Konkursy Kościarza i Potworskiego rozmowy Krótko Kryminalne historie Literatura Próby Najwyższej Memy internetowe Militaria Napisali o nas Nauka i technika Ogłoszenia Joe Monster Opinie Pamiętniki znalezione w wannie Patronaty PHP-Nuke Po prostu Chuck Norris Polityka i politycy Poradniki (nie)poważne Potworne prowokacje i eksperymenty Pracowe Reklamy nadzwyczajne Rozmowy o seksie Rysunki i komiksy Samo życie Samochodem jedziemy Skecz Śmiechoterapia Sport Studenckie Styl życia Świat Sztuka XXI wieku Unia Europejska Wiadomości z ostatniej chwili... Wielka Encyklopedia Obrazkowa Wspaniała planeta Ziemia Wywiady Wzruszające historie Z życia redakcji Zagadki i inne ćwiczenia szarych komórek Zwierzęta Życie w dresie



Monster Galeria: Niemiec, oddawaj moje 163 tysiące!!!

Beginning of dialog window. Escape will cancel and close the window.

Nie masz jeszcze konta na tej najlepszej na świecie stronie?! Jakże tak można?!

Jako zarejestrowany bojownik JM, będziesz miał parę bonusów:

Redakcja serwisu nie odpowiada za materiały nadesłane przez użytkowników.

Uwagi, problemy, smutki i radości związane z niedziałaniem strony
możesz przesyłać do administratora strony


Ten serwis jest bezpieczny: do jego produkcji nie użyto ani miligrama glutenu,
nie zawiera też sztucznych barwników oraz glutaminianu sodu. Wszystkie zwierzęta,
które były obok przeżyły, niektóre tylko lekko się uśmiechały. Zawiera większe niż
śladowe ilości potu i łez jego programistów. A ty, który zauważyłeś, że po 18 latach
zmieniła się stopka serwisu, bądź błogosławiony, Monster ci sprzyja.


SPORT: Świątek nie gryzie się w język
Ludzie Ziobry przenieśli ją po 30 latach. "W aresztach radość"
Prawidłowa odpowiedź na te 20 pytań oznacza, że masz wysokie IQ
Ma na koncie romanse i bójki. "Książę imprez" stał się pantoflarzem
Dobry menedżer musi przerastać swoich pracowników. „Najgorsza jest «cisza dewiacyjna»”
Jeśli pijesz je często, uważaj. Te herbaty mogą być niezdrowe
Jurasz: trzy powody, dlaczego Polska nie otrzyma reparacji od Niemiec
Znamy wrześniowe nowości na Netfliksie! Sprawdź, co obejrzysz
"Dopiero, gdy skończyłam 58 lat, pomyślałam o sobie, jako o kobiecie"
Horoskop na jesień. Jakie wydarzenie wpłynie na twoje życie
© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
W 1995 r. zakompleksiony i sfrustrowany elektryk ukradł i upublicznił seks-taśmę Pameli Anderson i Tommy’ego Lee, przyczyniając się do największego skandalu dekady i na zawsze zmieniając celebrycki świat. Życie jednej z najsłynniejszych par show-biznesu przewróciło się do góry nogami.


Download & View Fiennes Ranulph - Elita Zabójców.pdf as PDF for free.

Our Company

2008 Columbia Road Wrangle Hill, DE 19720
+302-836-3880
info@idoc.pub



Quick Links

About
Contact
Help / FAQ
Account



This document was uploaded by user and they confirmed that they have the permission to share
it. If you are author or own the copyright of this book, please report to us by using this DMCA
report form. Report DMCA




Sean Slater Jacob Striker (tom 1) Ocalony

Home
Sean Slater Jacob Striker (tom 1) Ocalony



Tytuł oryginału The Survivor Copyright © Sean Slater, 2011 All rights reserved Projekt okładki Magda Kuc Zdjecie na okł...

Tytuł oryginału The Survivor Copyright © Sean Slater, 2011 All rights reserved Projekt okładki Magda Kuc Zdjecie na okładce © Vetta/Getty Images/Flash Press Media Redaktor prowadzący Katarzyna Rudzka Redakcja Ewa Charitonow Korekta Grażyna Nawrocka ISBN 978-83-7839-188-3 Warszawa 2011 Wydawca Prószyński Media Sp. z o.o. 02-697 Warszawa, ul. Rzymowksiego 28 www.proszynski.pl

Książkę tę dedykuję: mojej żonie, Lani, która dała mi dwoje cudownych dzieci i uczyniła nasz dom miejscem szczęśliwym, a także mojej matce, Jo-Ann Oakley, która dobro innych stawia zawsze na pierwszym miejscu, gotowa jest nieść im pomoc i obdarzać ich bezgraniczną miłością.

PODZIĘKOWANIA Specjalne podziękowania należą się: Mojemu policyjnemu partnerowi, konstablowi Kirkowi „I Jeszcze Jedno” Longstaffe’owi, za to, że był doskonałym słuchaczem i pierwszym czytelnikiem moich opowieści (i spełniał funkcję zaworu bezpieczeństwa). Konstablowi Warrenowi „Hasło Brzmi: Hot-dog” Tutkaluke’owi – za fachowe informacje na temat działań grup operacyjnych i rodzajów amunicji. Również sierżantowi Steve’owi „Srebrnemu Lisowi” Thackerowi – za wiedzę o technikach śledczych i strukturach departamentu policji. Jeśli, pomimo ich fachowej pomocy, wkradły się do tej książki jakieś błędy, winić za nie należy wyłącznie jej autora. Chciałbym także podziękować następującym osobom, które od dawna wspierają mnie w mojej literackiej karierze (nierzadko cierpiąc z jej powodu): Luke’owi i Riley – za to, że tyle razy towarzyszyli ojcu w pracy literackiej, pisząc swoje własne historyjki i czytając własne książeczki. Jesteście wspaniali i jestem z was bardzo dumny. Larry’emu „Papie” Oakleyowi, który od dnia, w którym się to wszystko zaczęło, służył pomocą każdemu z nas. Billowi i Jamie. Cindy – przykro mi z powodu maszyny do pisania… (Żartuję, wcale mi nie jest przykro). Mojemu ojcu (tęsknię za Tobą, Tato) i Mary (właśnie Cię widziałem), a także Adamo i Nickowi. Lydii, Gail i Yen Yen. Deanowi i Lori Methorstom – za to, że już na samym początku zaoferowali swą pomoc i dali pokaz zainteresowania, za który powinni otrzymać Oscara. Harry’emu Methorstowi, który dzielnie przebrnął przez wszystkie moje wstępne szkice. Ricie Methorst – za jej wsparcie (i za tolerowanie Harry’ego). Dietrichowi Martinsowi – za to, że dawał się zaciągnąć do każdej, nawet najmniejszej księgarni, jaką można znaleźć w Vancouver. Heldze, Joe’emu, Ianowi i Pauli, którzy tworzą najlepszą grupę krytyków na świecie. Jasonowi „Błysk Zielonego Światła” Gallantowi. Joe’emu i Margot Cummingsom, z którymi Lani i ja dzieliliśmy się opowieścią i wspomnieniami o Stelli. Lisie i Philowi „Uważaj z Tymi Tic Tacami” Webbowi. Dziadkowi i Babci – za to, że pomogli mi opłacić niektóre kursy pisania. Deanowi i Kris, którzy zdjęli mi z oczu klapki i pokazali, co to znaczy mówić własnym głosem. Taffy Cannon – za słowa otuchy w trudnych chwilach. Mojemu profesorowi z college’u, Chrisowi Rideoutowi, który w ciągu jednego semestru zaszczepił we mnie prawdziwą pasję opowiadania. Danielowi Kalli, Johnowi Fullerowi i Ros Guggi – za cudowne chwile i doświadczenie, jakie zdobyłem, pisząc do Niedzielnej serii z dreszczykiem w gazecie „The Province”. Kasi Behnke, Rosannie Bellingham, Madeleine Buston i Zoe King, które tworzą wspaniały zespół w agencji Darley Anderson. Moim utalentowanym redaktorkom: Libby Yevtushenko z wydawnictwa Simon & Schuster UK i Joan Deitch, dzięki której z niezłej historii powstała świetna książka. Suzanne Baboneau z wydawnictwa Simon & Schuster UK – za to, że we mnie uwierzyła. I wreszcie mojej znakomitej agentce, Camilli Bolton, która jako pierwsza dostrzegła we mnie obiecującego powieściopisarza i której niestrudzona praca przyczyniła się do udoskonalenia tego dzieła. Dziękuję Wam wszystkim. Jeśli kogoś pominąłem, proszę o wybaczenie. To dla mnie naprawdę szalony czas. Szczerze oddany Sean

ŚRODA

1 Umrzeć jest łatwo; znacznie trudniej jest żyć. Jacob Striker, detektyw z wydziału zabójstw, wiedział o tym aż za dobrze. Tyle że w jego przypadku zamiast „żyć” należałoby raczej powiedzieć: „ocaleć”. Jakżeby inaczej? Ostatnie dwa lata były okrutne. Zmarła mu żona, a córka miała kłopoty z utrzymaniem emocji na wodzy. A teraz? Nie minęła godzina, odkąd wrócił do pracy po sześciomiesięcznym urlopie na zniwelowanie skutków stresu, a już sprawy przybierały gówniany obrót. Mój Boże, ranek jeszcze się nie skończył, jest dopiero za dziesięć dziewiąta, a tu pani dyrektor Myers dzwoni do niego w sprawie jego córki! Ostatnią rzeczą, jakiej życzyłby sobie w tym momencie, było zjechanie z drogi, porzucenie partnerującej mu Felicii Santos i pozałatwianie własnych spraw. Lecz dyrektor Myers była nieugięta. Striker nie miał pojęcia, co Courtney zbroiła tym razem i na jaką karą zasługiwał jej wybryk. Tak czy owak, spodziewał się złych wieści. Szedł wyłożonym mahoniową boazerią korytarzem, pod złotymi gryfami walczącymi na sztandarach liceum Świętego Patryka, i zbliżając się do gabinetu Caroline – tak, zdążył już przejść na ty z dyrektorką szkoły! – przygotowywał się na to, co zaraz usłyszy. Wokół niego kłębił się tłum duchów, skrzatów, jokerów i batmanów – rzesza baśniowych stworów gotowa do świątecznych zabaw. Większość uczniów skorzystała ze sposobności przebrania się w fikuśne kostiumy, choć byli i tacy, którzy mieli na sobie zwyczajne szkolne mundurki. Niesforna młodzież w wieku od trzynastu do siedemnastu lat hałasowała jak szalona; w wysoko sklepionym przejściu łączącym poszczególne budynki szkoły rozmowy nakładały się na siebie, stapiając w jeden wielki harmider. Podniecenie wisiało w powietrzu. Zbliżało się Halloween. Striker zatrzymał się i obejrzał na idącą kilka kroków za nim Felicię. Pomimo irytacji, wywołanej kolejnym wezwaniem do szkoły, spróbował rozładować napięcie. – Ten w masce hokejowej – powiedział – wygląda zupełnie jak twój ostatni chłopak. Policjantka odgarnęła z twarzy kilka niesfornych kosmyków długich, brązowych włosów i uśmiechnęła się drwiąco. – Technicznie rzecz biorąc, to ty byłeś moim ostatnim chłopakiem. – Właśnie mówię, że przystojny koleś. Zaśmiała się cicho, a Striker, po raz kolejny od ich rozstania kilka miesięcy temu, poczuł się niezręcznie. Odwrócił głowę, by uniknąć spojrzenia Felicii, i dalej przeciskał się przez tłum uczniów starszych klas – od ósmej do dwunastej. Pani dyrektor Myers oczekiwała go w swoim gabinecie. Jej szykowny, kremowy kostium zupełnie nie pasował do jaskrawoczerwonych okularów w stylu Sally Jessy Raphael ani do – o ton zaledwie mniej krzykliwych w odcieniu – krótkich, kręconych włosów. Kobieta trzymała w dłoni tekturowy segregator, bardzo gruby – niewątpliwie zawierający szkolne papiery Courtney. Na widok Strikera zdobyła się na nieszczery uśmiech. Detektyw odchrząknął. – Słyszałem, że potrzebujesz biletów na Bal Policjanta – zażartował, ale gdy spostrzegł, że Myers się nie śmieje, przestał się zgrywać. – Chryste, Caroline, co ona zrobiła tym razem? – A jak myślisz? – spytała dyrektorka i nie czekając na reakcję, wyjaśniła: – Znowu urwała się z lekcji. To już piąty raz w tym miesiącu. Striker poczuł, jak odruchowo zaciskają mu się szczęki. – Nie domyślasz się, gdzie poszła? I z kim? Zanim kobieta zdążyła odpowiedzieć, gdzieś z głębi korytarza, w pobliżu szkolnej auli albo stołówki, dobiegła krótka kanonada. Na ten dźwięk pani dyrektor Myers zesztywniała, jakby ktoś uderzył ją w twarz. – Halloween dopiero za dwa dni – powiedziała – a już nie mogę się doczekać, kiedy będzie po wszystkim. Przez cały dzień petardy. Ani chwili spokoju. Ledwie skończyła mówić, a budynkiem zatrzęsła kolejna seria eksplozji. Lecz tym razem to Striker zastygł w bezruchu. Wybuchy brzmiały ostro – jak strzały z bata. Trzask-trzask-trzask. Trzask-trzask. Obrócił się na pięcie i zobaczył, że w drzwiach stoi Felicia. Wystarczył rzut oka na jej poważną twarz i Striker wiedział już, że się nie pomylił. To nie były petardy. Ktoś strzelał z broni palnej. Automatycznej, sporego kalibru.

2 Jezu Chryste, mamy tu uzbrojonego napastnika! – Striker odwrócił się do Caroline Myers. – Zgłoś to. Natychmiast! Lecz kobieta zastygła z wyrazem niedowierzania na twarzy. Striker złapał za telefon, wybrał 911 i wcisnął słuchawkę w dłoń dyrektorki. – Powiedz im, że w szkole grasuje uzbrojony szaleniec! Sięgnął do kabury pod lewą pachą, wyczuł dłonią rękojeść pistoletu. Sig sauer, kaliber .40; dwanaście nabojów w magazynku, jeden w komorze. Striker zauważył, że Felicia też zdążyła wyjąć swoją broń. Skinął na nią głową. – Za mną – rzucił. – Naprzód. Skierował lufę ukośnie ku dołowi i oboje opuścili gabinet dyrektorki. Striker, wyślizgnąwszy się na zewnątrz, szedł niemal po ścianie. Za pierwszym załomem skręcił w prawo i spojrzał w głąb długiego korytarza. Przez bardzo krótką chwilę panowała cisza. Żadnych wystrzałów. Żadnych wybuchów. Żadnych krzyków. Nic. Strikerowi nagle wszystko wydało się dziwnie odrealnione, jak we śnie. Wypłynęły koszmarne obrazy podobnych incydentów z przeszłości – masakr spowodowanych przez uzbrojonych szaleńców, oglądanych miliony razy na ekranie telewizora. Dunblane. Virginia Tech. Columbine. Ale dlaczego liceum Świętego Patryka? Incydent nie pasował do tej spokojnej dzielnicy. Striker pomyślał, że może słuch go myli, że niewłaściwie rozpoznał odgłosy wystrzałów. W końcu to pierwszy od sześciu miesięcy dzień w pracy. Może wypadł z rytmu? Trochę przyrdzewiał? Może…? Kolejna palba odbiła się echem po hallu, rozwiewając wątpliwości. Nisko brzmiące dudnienie, mocne, odczuwalne w kościach. Rezonowało potężnie. Strzelba bojowa. Najgorszy koszmar każdego gliniarza, przy strzelaninie na zamkniętym terenie. W dodatku odgłos dochodził gdzieś z bliska. Striker spojrzał na Felicię. – Strzelaj bez ostrzeżenia. – Bierz lewą stronę, ja biorę prawą – usłyszał w odpowiedzi. Stanął więc po lewej i obydwoje równocześnie przemknęli korytarzem, sprawdzając każde mijane pomieszczenie. Ledwo skręcili za najbliższy róg, a usłyszeli krzyki – piskliwe, szaleńcze zawodzenie. Gdzieś przed nimi, nieco po lewej stronie. W szkolnej stołówce. Striker upewnił się, że rękojeść siga dobrze leży w dłoni, i wycelował w szereg prowadzących na stołówkę podwójnych drzwi. Były drewniane, pomalowane na niebiesko tanią, akrylową farbą, z okienkami ze zbrojonego stalową siatką szkła. Jak na komendę wszystkie otworzyły się na oścież i wylała się z nich rzeka nastolatków. Cała masa. Przebrane za iron manów, piratów z Karaibów, cheerleaderki i księżniczki wrzeszczały i płakały histerycznie. Jedna z dziewcząt, drobna blondynka, najwyżej piętnastoletnia, potknęła się; jej białą, szkolną bluzeczkę spryskała krew. Dziewczyna była zasiusiana, po nogach spływały jej strużki moczu. Chwiejnym krokiem podeszła do Strikera i Felicii, przystanęła i spojrzała detektywowi prosto w oczy. – Strzelają. Chcą wszystkich zabić… Jej lewo kolano zgięło się nienaturalnie i dziewczyna runęła twarzą w dół, na wyłożoną beżowymi płytkami podłogę korytarza. Na drgającym ciele, na plecach, widniał czerwony otwór rany wylotowej. Pocisk typu hydra-shok. – Chryste! – westchnęła Felicia. Ruszyła w stronę dziewczyny, ale przystanęła, bo ponownie rozległy się strzały. Striker pociągnął ją do tyłu. Pociski uderzyły w zadrutowane okienka w drzwiach, rozpryskując wszędzie kawałki szkła i stali. – Padnij, nie podnoś się! – rozkazał. Sekundę później, gdy kanonada na moment ucichła, chwycił Felicię za ramię i wskazał jej najbardziej odległe wejście do stołówki. Skinęła głową na znak, że rozumie. Rozdzielili się; Striker zajął pozycję, przygotował broń, uchylił najbliższe drzwi i omiótł wzrokiem wnętrze w poszukiwaniu napastnika. Ku jego przerażeniu było ich trzech.

3 Stołówkę wypełniał dym z broni palnej. Płynął w powietrzu cienkimi smużkami; wszechogarniającej szarości towarzyszył zapach prochu. A także moczu, krwi i gówna. Zapach strachu. Striker nie zwracał na to uwagi. Czując kropelki potu spływające za kołnierz koszuli, zlustrował uważnie kąty jadalni w poszukiwaniu bezpośredniego niebezpieczeństwa. Z tamtej strony nic mu nie zagrażało, więc skupił się na obiektach, które zlokalizował wcześniej. Trójka zamachowców. Szczupli, średniego wzrostu. Instynkt podpowiadał Strikerowi, że wszyscy trzej to mężczyźni, ale nie mógł tego stwierdzić z całą pewnością. Ubrani byli podobnie – czarne, workowate bojówki, czarne kaptury. Na twarzach hokejowe maski – biała, czarna i czerwona. Scena z koszmaru na jawie. Widok niemal zmroził Strikera. Spodziewał się znaleźć jednego napastnika, najwyżej dwóch. Ale na pewno nie trzech. Omiótł wzrokiem pomieszczenie. Wszędzie złapani w potrzask nastoletni uczniowie. Zwinięci w kłębek na podłodze, stłoczeni pod stołami. Bezładnie pochowani za kontuarami bufetu. Wielu z nich już nie żyło. Wielu właśnie umierało. Uczennica, przebrana za chochlika, leżała twarzą w dół, na podłodze, o rzut kamieniem od drzwi wejściowych. Otaczała ją czerwień, rozlana szeroką plamą na beżowych płytkach posadzki. Striker zadrżał. Dziewczyna była niesamowicie podobna do Courtney – długie, proste, kasztanowe włosy, kremowa skóra, szczupła sylwetka. Na moment stracił opanowanie i zapominając o przyswojonych na treningach zasadach, już miał wyjść z ukrycia i do niej podbiec. Lecz wówczas spłynęło na niego uczucie makabrycznej ulgi – jego dziecko poszło dz
Chłopak lubi cycate kobiety
Napalona suka przyłapana na masturbacji pod prysznicem
Ciasna cipka zostaje nakarmiona

Report Page