Seks w ramach podziękowania

Seks w ramach podziękowania




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Seks w ramach podziękowania



Asia

w dziale
RELACJE / 

17 lutego 2016






39

1




Cześć, jestem Asia! Jestem żoną, mamą i całkiem szczęśliwą 36-latką ;-) Mieszkam w Warszawie, kocham kawę i pisanie i chociaż nie odpowiem Ci na pytanie, jak żyć, to zostań ze mną na dłużej, a dowiesz się, jak żyć fajnie!


nowych dalszych komentarzach
nowych odpowiedziach na moje komentarze




Udział w dyskusji oznacza akceptację polityki prywatności



Udział w dyskusji oznacza akceptację polityki prywatności

Ten serwis korzysta z plików cookie. Więcej informacji w polityce prywatności Akceptuję
Czy i dlaczego seks jest ważny w związku? Czy jest jego podstawą, czy raczej miłym dodatkiem? I co robić, kiedy nie jest taki, jaki powinien być? Zagryzać zęby? Udawać orgazmy? O tym i innych ważnych rzeczach w ramach kolejnego tekstu z cyklu Wojna płci rozmawiamy z Jankiem Favre z bloga Stay Fly . Enjoy!
Joanna Pachla: Kiedy zamierzałam sama napisać ten tekst, chciałam dać mu tytuł: Czy seks jest ważny i dlaczego jesteś głupia, sądząc, że nie.
Joanna Pachla: Dziękuję. Ale dasz wiarę, że zdarza mi się rozmawiać z kobietami, które twierdzą, że wcale nie jest? I piszą mi w prywatnych wiadomościach, że mają cudownych facetów, są z nimi przeszczęśliwe i wszystko byłoby super, gdyby… „nie ten seks”.
Jan Favre: Jak mogą być z nimi szczęśliwe, skoro nie wychodzi im w łóżku? Ale wiarę daję, bo tak jak rozmawialiśmy przy okazji „puszczania się”, społeczeństwo jako ogół ma bardzo duży problem z seksem, a konkretnie z rozmawianiem o nim. W przeciętnej rodzinie stosunek płciowy nazywa się „robieniem TYCH rzeczy” albo – co niestety również dane mi było słyszeć na własne uszy – „ciupkaniem”.
Kobiety już w ogóle uczula się na seks, a w zasadzie na jego unikanie – bo przecież to jedyne, czego mężczyźni od nich chcą, i gdy już to dostaną, one stają się bezwartościowe – i często taka dziewczyna dopiero latach związku odkrywa, że to może być przyjemne i że ona tego w ogóle potrzebuje.
Joanna Pachla: Ale to jest tak kompletnie głupie, jakbyśmy zatrzymali się w poprzedniej epoce, a ogień nadal rozpalali krzemieniem. Jak w czasach edukacji seksualnej, tak banalnie łatwego dostępu do porno i tych wszystkich genialnych książek i magazynów, dostępnych na półkach w Empiku, można mieć dokładnie zerową świadomość własnego ciała i jego potrzeb? Jak można nie wiedzieć, że seks jest przyjemny? Nikt im nigdy nie powiedział? Czy uznały to za jakiś mit?
Przecież to nie są czasy, kiedy seks uprawiasz dopiero po ślubie. Jesteś z kimś, kto w łóżku nie daje Ci nawet minimum przyjemności? Zmień go. Przecież to wydaje się takie proste!
Jan Favre: To tak, jak byś spytała, jak to możliwe, że ludzie kończą chujowe, nic nie dające studia i pracują w gównianych robotach za 1800 zł, kiedy żyjemy w erze internetu, funduszy inwestycyjnych, startupów i tysięcy publikacji na temat tego, jak rozkręcić i prowadzić biznes.
Większość po prostu wynosi taką mentalność z domu i z nią zostaje. Tak żyli ich rodzice i dziadkowie i wydaje im się, że tak ma właśnie być, a ci, którzy mają bujne i – przede wszystkim – satysfakcjonujące życie erotyczne, na pewno kłamią lub są jakimś marginalnym przypadkiem. Zresztą, spytaj mamy, to mama Ci powie, że seks w małżeństwie nie jest najważniejszy.
Joanna Pachla: Najważniejszy może nie. Ale daję mu miejsce w TOP3.
Natomiast o ile jestem w stanie zrozumieć, że może tak mówić kobieta po 50., która jak przez całe życie się seksualnie nie wyszalała, to już się pewnie nie wyszaleje (bo zwyczajnie nie odczuwa już takiej potrzeby), to szlag mnie trafia, jak słyszę to od młodych, inteligentnych i naprawdę atrakcyjnych dziewczyn. Jakby wszystko już miały za sobą i teraz musiały trwać w tym bagnie, chociaż nie mają wspólnych kredytów, dzieci, planów, nie mają wspólnego nic, poza tym, że są razem – tu i teraz.
Wiesz, co wtedy zwykle od nich słyszę? „Nie zostawię go, przecież jest dla mnie dobry”.
To tak, jak wtedy, gdy poznajesz gościa, który kompletnie Cię nie pociąga, ale nie chcesz o nim mówić źle, więc mówisz, że jest sympatyczny. To dokładnie ten sam mechanizm.
Jan Favre: Bo to też wynoszą z domu. Że szczęście nie jest zaspokajaniem potrzeb i realizowaniem wspólnie marzeń. Szczęście jest jak nie pije za dużo, nie bije w ogóle i kupi kwiatka na imieniny.
Joanna Pachla: I pojedzie z Tobą w weekend do marketu.
Jan Favre: Najlepiej swoim samochodem.
Jednak co do hierarchii wartości, to zgodzę się, że seks nie jest najważniejszy, bo w związku nie ma czegoś takie jak „najważniejszy element”. Wszystkie są równie ważne – wyciągniesz jedną cegiełkę i cały domek się rozpieprzy. Nie da się być w szczęśliwym związku bez wzajemnego zrozumienia, obustronnego pociągu intelektualnego i zaspokajania potrzeb seksualnych. Bez tego ostatniego relacja zamienia się w przyjaźń.
Joanna Pachla: Albo przykry obowiązek. Bo o ile jeszcze oboje macie zerowy temperament i jesteście w stanie machnąć ręką na cały ten seks, to pół biedy. Ale co, jeśli jedna ze stron potrzebuje go 5 razy dziennie? Albo choćby 5 w tygodniu? Za każdym razem zagryza się zęby?
Jan Favre: Frustruje się, niszczy naczynia, wyżywa się na psie i sąsiedzie, a potem dostaje wrzodów. Albo zostaje u sąsiada na noc.
Joanna Pachla: Otóż nie. Rozwiązania zwykle są dwa – albo płaczesz w rękaw swój czy też przyjaciółki, albo tłumisz to wszystko w sobie i siedzisz całe życie cicho. Nie wiem, co gorsze.
Reakcje, o których Ty piszesz, zdarzają się chyba tylko na filmach. Bo złość, wściekłość, rzucanie czymkolwiek – ta silna, wychodząca na zewnątrz frustracja – wcale nie zdarza się często. Zwykle wolimy się umartwiać i trzymać to wszystko w sobie.
Jan Favre: Masz rację, chyba za bardzo odniosłem to do tego, jak ja bym zareagował. W sensie te naczynia i wrzody, bo zdrada to brzydka rzecz.
Joanna Pachla: Zdrada to w większości tych przypadków niedopuszczalna rzecz. Jeśli wyniosłeś z domu potrzebę dbania o ciepło domowego ogniska, to choćby ten mąż pił, bił i nie doprowadzał do orgazmu, to i tak go przecież nie zdradzisz.
Natomiast wracając do tego zewnętrznego okazywania złości, to kobieta tak raczej nie robi. Pamiętaj, że mówimy o kobiecie, która kocha swojego mężczyznę i chce z nim być. Ona wcale nie chce się na niego złościć, woli dusić to w sobie. I wmawiać sobie, że jakoś to będzie, bo przecież nie dzieje się nic aż tak znowu złego.
Jan Favre: Tak jest do pewnego momentu, aż nie zaczną się na to nawarstwiać inne problemy i w końcu to nie eksploduje jak słoik z za długo kiszonymi ogórkami, zostawiając po sobie masę smrodu.
Zasadniczo główny problemem jest to, że pary, czy ludzie w ogóle, ze sobą nie rozmawiają. Bo to przecież też nie jest tak, że on sobie założył, że będzie chujowy w łóżku i cieszy go realizacja tego postanowienia, tylko najprawdopodobniej o tym nie wie. Albo wie, że słabo operuje swoją magiczną różdżką, ale nie wie, co konkretnie jest w tym czarowaniu nie tak, bo ona nigdy mu nie powiedziała.
Dla osób, u których w domach rodzinnych łatwiej było wytłumaczyć na czym polega tracheotomia, niż dowiedzieć się od rodziców, jak to jest z tymi penisami i pochwami, w obecnych związkach rozmowy o seksie też są bardzo trudne. I najczęściej wcale ich nie ma. A wystarczyłoby, żeby ona mu powiedziała, albo nawet nie mówiła, tylko nakierowała, gdzie lubi być pocałowana, gdzie dotknięta i że pchanie go na siłę, gdy jest sucha jak żarty Strasburgera, nie jest dobrym pomysłem.
Joanna Pachla: A co, jeśli mówi i nakierowuje, ale to i tak nie wypala?
Jan Favre: To jest jeszcze seksuolog i terapia par.
Joanna Pachla: Szczerze? Ilu facetów Ci się na to zgodzi? 1 na 10? Obawiam się, że dla nich to jak strzał w kolano. Przyznanie nie tylko przed sobą i przed partnerką, ale i przed zupełnie obcą osobą, że nie jest się w stanie zaspokoić swojej kobiety. Żeby się na to zdobyć, trzeba być naprawdę dojrzałym emocjonalnie, zaangażowanym i kochającym człowiekiem, który własną dumę potrafi schować do kieszeni, kiedy w grę wchodzi dobro jego kobiety i związku.
Jan Favre: Ty zawsze znajdziesz jakiś sposób, że publicznie powiedzieć mi jakiś wysublimowany komplement. Masz rację, poza sobą nie znam nikogo.
Joanna Pachla: To co te wszystkie kobiety mają zrobić? Odstawmy na bok tego terapeutę, bo to już wyższa szkoła jazdy, i skupmy się na samej rozmowie. Czasem nie jest łatwo powiedzieć. Bo kiedy? Po pierwszym razie nie powiesz, bo myślisz, że będzie lepiej. Po dziesiątym nie powiesz, bo musiałbyś przyznać, że pozostałych dziewięć też było z gruntu słabych. I przechodzimy do tematu, świetnie znanego pod pojęciem udawania orgazmów.
Wiesz, dlaczego kobiety udają orgazmy? Bo nie chcą robić swoim facetom przykrości. Wolą męczyć się same. I co byś im wtedy powiedział?
Jan Favre: Że same są sobie winne. Jakby o tym pogadały, to po jedenastym razie może już by nie musiały udawać.
To tak, jak z tym, gdy Twoja przyjaciółka chce zostać wielką piosenkarką, a śpiewa gorzej niż Mandaryna, ale nic jej nie mówisz, bo nie chcesz jej robić przykrości. Obie beznadziejnie na tym wychodzicie, bo ona przekonana, że jest w tym zajebista, robi sobie siarę przed kolejnymi osobami, a Ty, twierdząca, że jest super i druga Florence Welch, cierpisz, wysłuchując jej kolejnych prób.
Pytasz, co te wszystkie kobiety mają zrobić? Być szczere. Nie wystarczy? Pójść na terapię. Nie pomaga? Zmienić partnera. Naprawdę, wystarczy nam jedna matka Teresa.
Joanna Pachla: Dokładnie tak. Amen.
Najlepszy kobiecy newsletter w sieci!
Zapisz się, a raz w tygodniu otrzymasz ode mnie list pełen dobra. Znajdziesz w nim starannie wyselekcjonowane, zawsze fajne i wartościowe treści, więc naprawdę warto! Daj umilić sobie dzień!
Dziękuję, potwierdź email klikając w wysłany na podany email link
Chcesz być na bieżąco i raz w tygodniu dostawać listy pełne dobra? Dołącz do newslettera i bądźmy w kontakcie!
Chcesz wiedzieć co się u nas dzieje? Zajrzyj do naszych społeczności - tam zawsze czekać będzie na Ciebie wiele dobra!
„Jak można nie wiedzieć, że seks jest przyjemny? Nikt im tego nie powiedział”? – Ależ powiedział, powiedział…Doskonale wiedzą, że seks jest..tfu przepraszam, powinien być przyjemny. Tylko co zrobić jak taki NIE JEST? Jak po prostu boli. A jak nie boli to jest obojętny – jak drapanie po uchu. I to nie kwestia partnera, bo taką opcję też się przerobiło – próbowało się w jednym, w drugim związku, potem nawet bez zobowiązań. I to nie kwestia nieobycia ze swoim ciałem – od dawna zna się na pamięć własne ścieżki rozkoszy. Tylko co zrobić, gdy te ścieżki nie działają, gdy próbuje je … Czytaj więcej »
Seksuolog? To chyba najwłaściwsza i zarazem jedyna osoba, która może pomóc znaleźć odpowiedź na to pytanie.
Taki bełkot bez sensu wypowiedziałaś. Nic z tego zrozumieć nie można. Nie ważne. Moja żona zakończyła całkowicie współżycie ze mną kiedy miałem 35 lat. Do tej pory twierdzi że mnie kocha, mam 45. Ale uważała, że seks jest chory w moim wydaniu. Może miała rację. Dziś twierdzi, że się myliła i chciała by. Ale ja już nie chcę, hormony u mnie wygasły….
Temat o seksie, a mnie najbardziej zainteresował fragment o pracy na etacie za taniochę vs. fundusze inwestycyjne i start-upy…
Nie, po prostu zatrzymałam się przy tym zdaniu, bo uznałam je za intrygujący temat.
Rozumiem, że z Waszych wniosków wynika, iż jeżeli seks z moim partnerem nie usatysfakcjonuje mnie, to powinnam zmienić partnera? A co z miłością? „Nie jesteś dobry w łóżku, muszę znaleźć nową miłość”. Odkładam na półkę i szukam nowej zabawki, czy to nie jest traktowanie przedmiotowo? Skoro mój partner wie o moich rozczarowaniach, rozmawiamy o tym, na terapię oczywiście nie wyraża zgody, to co mam zrobić? Szukać innego… Oczywiście poglądy i rację, to temat rzeka, ale zdecydowanie nie zgadzam się z tym. Bo mam partnera takiego, jakiego całe życie szukałam, który mnie kocha, szanuje, dba o mnie, jedynie w łóżku nie … Czytaj więcej »
Nie, to absolutnie nie wynika z tego tekstu. Natomiast ciężko mi wyobrazić sobie tego idealnego partnera, który jest dokładnie tym, czego całe życie szukałaś, a jednocześnie nie robi nic, aby było Ci z nim dobrze w łóżku. Miłość wyklucza egoizm, myśli się wtedy przede wszystkim o drugim człowieku, a nie robi wszystko pod siebie. Jeżeli natomiast mówisz mu, że Wasz seks Cię nie satysfakcjonuje i nie uszczęśliwia, a on ostentacyjnie ma to w dupie, to chyba nie jest to jednak miłość, o jakiej bym sama marzyła. I dlaczego nie wyraża zgody na terapię? Bo ważniejsza od Twojego szczęścia i potrzeb … Czytaj więcej »
Zgadzam się z Asią, terapia w tym przypadku to chyba jedyne wyjście, zwłaszcza że wie o Twoich rozczarowaniach, a jednak w łóżku nic się nie zmienia. Czy to nie znaczy, że trochę olewa to, co mówisz?
Nie ma idealnych partnerów czy partnerek. Jeżeli, ktoś szuka idealnego partnera, to jest egoistą. Resztę sobie dopowiedzcie…
Mam 45 lat, żonę której się nie chciało, zawsze głowa bolała… Nie ważne, seks jest ważny w 3 kolejności w najważniejszych czynnościach fizjologicznych. Sama sobie odpowiedz czy tego potrzebujesz, a może to Ty powinnaś coś zmienić?
Made with


in Warsaw
© 2014-2022. Joanna Pachla. Wszelkie prawa zastrzeżone
Wsparcie techniczne: Simpliteca.com
Najlepszy kobiecy newsletter w sieci!
Zapisz się, a raz w tygodniu otrzymasz ode mnie list pełen dobra. Znajdziesz w nim starannie wyselekcjonowane, zawsze fajne i wartościowe treści, więc naprawdę warto! Daj umilić sobie dzień!
Dziękuję, potwierdź email klikając w wysłany na podany email link
Chcesz być na bieżąco i raz w tygodniu dostawać listy pełne dobra? Dołącz do newslettera i bądźmy w kontakcie!
Chcesz wiedzieć co się u nas dzieje? Zajrzyj do naszych społeczności - tam zawsze czekać będzie na Ciebie wiele dobra!
Mam nadzieję, że zostaniesz z nami na dłużej!
Chcesz wiedzieć co się u nas dzieje? Zajrzyj do naszych społeczności - tam zawsze czekać będzie na Ciebie wiele dobra!



Inne

Seks w szkolnych toaletach



in 8 lutego 2011
/ 4194 Views







Privacy & Cookies: This site uses cookies. By continuing to use this website, you agree to their use.
To find out more, including how to control cookies, see here:

Cookie Policy

„ Uprawiają seks naprzerwach, podczas szkolnych dyskotek. Rzadko pamiętają o antykoncepcji,niektóre nie mają o niej zielonego pojęcia. Zuza ma 15 lat i dwa tygodnie temu urodziła córeczkę wszpitalu im. Madurowicza w Łodzi. W połowie grudnia mamą została 14-letniaAnia. Wiosną przyjdzie na świat dziecko 12-letniej Kasi z PiotrkowaTrybunalskiego. Do Archidiecezjalnego Ośrodka Adopcyjno-Wychowawczego w Łodzizgłosiło się ostatnio kilka bardzo młodych matek, najmłodsza miała zaledwie 11lat. Rodzice, lekarze i nauczyciele są wstrząśnięci, bo w województwie łódzkimciąże u nieletnich zdarzają się coraz częściej” – pisze JoannaBarczykowska.
     Zastanawiam się, dlaczego rodzice i nauczyciele sąwstrząśnięci? Przecież mało kto walczy o prawdziwą edukację seksualną, adorośli mało rozmawiają z młodymi o wartościach i dają młodym niekoniecznie dobre przykłady.
     Kto prowadzi lekcje do wychowania w rodzinie? Czasemkatechetka. Dopóki nauczyciele będą „nauczać”, że używanie prezerwatyw grozibezpłodnością, a najlepszą metodą antykoncepcji jest mieszanka wody i octu,wypłukująca plemniki, nie powinniśmy się dziwić, że dzieci rodzą dzieci.Dodajmy do tego jeszcze modę na zabawę w „słoneczka” (o której już pisałam) iprzestańmy się dziwić.
    Przestańmy udawać, że nie ma problemu i przestańmy narzekać,że młodzież jest zepsuta. Może ta młodzież nie ma dobrych wzorców? Może obserwujeświat, w którym dorośli mówią co innego, a robią całkiem odwrotnie? A może inic nie mówią, tylko robią. A młodzi patrzą.
Wiek inicjacji seksualnej się obniża, ale to nie znaczy, że wystarczyz tego powodu lamentować. Seks nie jest złem, a niestety, często tak właśnie jestprzedstawiany, bo wygodniej zakazać niż edukować. Wygodniej przekląć niżwyjaśnić.
Wygodniej zorganizować 2 lekcje straszenia piekłem niż 1 lekcjęrozmowy o życiu.
     Mimo tego, że istnieje powszechny dostęp do wiedzy orazInternet w każdym niemal domu, a jak nie w domu, to w każdej bibliotece, zadziwiają mnie pytania, które otrzymuję wmejlach. Pozbieram je kiedyś i opublikuję w blogu. Obiecuję. Ręce opadną.
A jak sobie przypomnę, ile razy napadano na mnie naspotkaniach autorskich, nazywając mnie niemoralną pisarką piszącą niemoralneksiążki dla młodych, to opadają mi nie tylko ręce.
     Otóż – nie piszę tych książek tylko dla młodych.
Piszę jetakże dla tak zwanych dorosłych, którzyuwielbiają wsadzać głowę w piasek, i dla tych, którzy uważają, że o pewnych rzeczach nie powinno się mówić na głos.
Seksualność jest potężną siłą i na nic się zda udawanie, że można ją wyhasać naboisku.
W sprawie piractwa 2 czerwca 2011 In "Inne"
Lektury szkolne 15 kwietnia 2008 In "Inne"
Jeszcze o pisaniu 7 lutego 2013 In "Inne"
Witam. Jestem „świeżo” po przeczytaniu „Izy Anoreczki”. To pierwsza Pani książka w moim domu. Jestem mamą 3 córek i 1 synka. Najstarsze dziecko ma prawie 14 lat. Obie z córką przeczytałyśmy Pani książkę, która była impulsem do dyskusji o dietach, marzeniach i chorych ambicjach. Dziękuję. Weszłam na tę stronkę, żeby zobaczyć co jeszcze możemy z córką przeczytać… bo pomimo tego, że zawsze szczerze i otwarcie rozmawiam z córka na dręczące ją tematy, chętnie przeczytamy kolejną książkę, po której dyskusja będzie taka jak po tej. Co zaś tyczy się postu o nastoletnich matkach, to sama zastanawiam się, jak można dopuścić do tego, żeby dzieci -a szczególnie dziewczęta- wierzyły w takie bajki o antykoncepcji. Uważam, że o seksie powinno rozmawiać się z dzieckiem w domu, a nie zrzucać trudnych tematów na szkołę. Dziecko musi wiedzieć dlaczego zbyt wczesne podjęcie decyzji o współżyciu nie jest dobre, a jednocześnie mieć świadomość, że seks jest cudowny jak się do niego dojrzeje. Straszenie dzieci to nie sposób antykoncepcyjny, chociaż taka metoda edukacyjna jest stosowana w szkole mojej córki. Pozdrawiam serdecznie.
Pamiętam zachowania społeczności szkolnej, a w szczególności rodziców jak na wywiadówkach próbowano podjąć uchwałę zmierzającą do wygospodarowania kilku godzin aby ktoś kompetentny uświadomił młodzież. Za głosowali nieliczni. Część środowiska poczuła się oburzona. Większość nabierała wody w usta. Po długiej debacie stwierdzono, że skoro większość osób uczęszcza na religię to w ramach tego przedmiotu należy podjąć kwestię. Na tym dyskusję zakończono. Zadania podjęła się katechetka. Pewnego razu, pod koniec roku szkolnego klasa została podzielona na część damską i męską. Uświadamianie odbyło się w podgrupach. Pani Basia sprawowała czynności duszpasterskie w szkole i pracowała jako pielęgniarka w pobliskim szpitalu. Z początku przedstawiła wykładnię kościelną. Usiłowała być osobą poważną. Potem zaczął się
Piękna nastoletnia Azjatka wyruchana
Dwie gwiazdy przyłapane na pieprzeniu
Dojrzałe lesbijki w dobrym seksie

Report Page