Sam na sam z elegancką blondynką

Sam na sam z elegancką blondynką




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Sam na sam z elegancką blondynką

Zaśmiała się marszcząc przy tym słodko nos.

-Jesteś jeszcze gorsza niż w liceum.

Spojrzałam na nią złowrogo. Podeszła do nas kelnerka. Spodobało mi się w niej jej upięcie włosów i szczery uśmiech. Kiedyś była tutaj okropna Anna, której nie cierpiałyśmy razem z Mag. Przejrzałam listę propozycji i wybrałam swoją dawną capuccini z bitą śmietaną. Przyjrzałam się przyjaciółce, które promieniowała zachwytem. Uśmiechała się szeroko.Wiedziałam co to oznacza.

Rozejrzałam się rozbawiona jej reakcją, ale nikt nie zwrócił uwagi na naszą dwójkę.

-Ostatnio byłam na zakupach i spotkałam pieprzonego Carriego*.

No tak. Marzeniem Mag było zobaczenie siebie na wielkim ekranie. 

-Zaproponował mi współpracę. Dał mi swoją wizytówkę. Patrz.

Pokazała mi ją. Przejrzałam ją, rzeczywiście. Carriego był agentem aktorek.

Ludzie spojrzeli na nią jakby była z kosmosu. Kelnerka przyniosła moje capuccino. Popijałam je powoli, żeby się nie oparzyć.

Jej mama była cudowną kobietą. Jej mąż zmarł po narodzinach Mag, ale nie poddała się i wychowywała ją, pracowała ciężko, choć miała wielką sumę na koncie. Dała sobie radę. Jestem jej ogromnym fanem. Nie wyobrażałam sobie swojej matki zobaczyć w fartuchu, biegającą po domu i sprzątającą.

Jednak chociaż pani Fill była świetna to nie pragnęła takiego życia dla córki, żeby była aktorką. Wybicie sie w tym zawodzie jest trudne, nie chciała, żeby skończyła na braku żywności i bez dachu.

-Powiedziała, że to nie jest dobry pomysł, że powinnam studiować.

-Głowa do góry, Mag. Możesz przecież spróbować sił w aktorstwie i równocześnie studiować. Nie uda ci się tam to będziesz miała i tak zagwarantowaną przyszłość.

Gdybym ja była taka mądra i poszła na studia. Miłość do Tripa rozwaliła moje poukładane życie. 

Wyciągnęłam telefon i pokazałam jej zdjęcie, które zrobiono mi wczoraj. Dziewczyna pisnęła. Moja suknia na pewno się jej spodobała. Uwielbiała takie kreacje.

Zaśmiałam się i wzięłam łyka capuccino. Przesunęła po ekranie do przodu. Zobaczyła zdjęcie zrobione z wczoraj. Byłam tam ja, Ed Sheeran i Harry Styles. Moi wczorajsi towarzysze. Mag spojrzała na mnie zaskoczona. Zabrałam jej telefon i spojrzałam ponownie na zdjęcie. Nie pamiętałam, żebym robiła zdjęcia, albo oni. Cholera. Nie pamiętam tego. 

-Czy ty?! Cholera Gab! Nic mi nie powiedziałaś, że masz kontakt z takimi ciachami?! I do tego sławnymi ludźmi! Tłumacz się.

Wytłumaczyłam jej po kolei jak wpadłam na Ed'a, że Harry zaprosił mnie, abym z nimi wyszła z imprezy. Poszliśmy do baru. Rozmawialiśmy, bardzo dużo. Nie rozumiałam nadal jakim cudem tak świetnie się z nimi bawiłam. Nie przepadałam za takimi osobami. Sławnymi. Byłam normalnym, pracującym człowiekiem. Daleko było mi do nich, ale czułam się z nimi tak dobrze. Potem jakby film mi się urwał, pamiętam jak przez mgłę kawały chłopaków i mój śmiech. Jak wyszliśmy z baru zamówili taksówkę i pożegnałam się nimi, przytulając się. Nie braliśmy żadnego numeru telefonu i pasowało mi to. To nie był mój świat. Najlepiej jak każdy zostanie na swoim miejscu i nie będziemy psuli równowagi pomiędzy nimi.

-Nie masz żadnego kontaktu do nich?-zapytała zaskoczona.

-Jesteś niemożliwa. Tracisz okazję, żeby zapomnieć o tym dupku, Tripie.

Wiedziała co łączyło mnie z Tripem. Za każdym razem jak się kłóciliśmy to biegłam do niej z płaczem i żalem. Opowiadałam jej jaki jest okrutny i ma mnie gdzieś. A potem wracałam do niego i przytulałam się do niego, jakbym miała go już nigdy nie zobaczyć. Zerknęłam na telefon. Żadnych wiadomości. Czasami miałam ochotę pojechać do niego i wrócić do tego co było, a potem przypominam sobie, że nie warto i stoję w miejscu. Zakochana po uszy w największym dupku w Chicago.

-Możemy o tym nie rozmawiać?-poczułam jak powstaje gula w moi gardle i za nic nie chce zniknąć.

-Oszalałaś? Musisz zapomnieć Gab. Minął rok, nie odezwał się, stracił okazję. Zakończ to raz na zawsze.

Dotknęła mojej ręki, którą trzymałam kurczowo na telefonie. I pogłaskała ją.

-Pomogę ci. Jestem z tobą, pamiętaj.

Dokończyłyśmy nasze napoje i wyszłyśmy z kawiarni obiecując sobie, że nie długo znowu się tam spotkamy. Zapomniałam jak świetne robili kawy, najlepsze w mieście, mało osób jednak o niej wiedziało, i dobrze. Przeszłyśmy przez galerie wypatrując na wystawach ciekawych ciuchów. Mag oczywiście znalazła cudowną sukienkę, którą musiała kupić, zamawiając ją na swoje 21 urodziny, które miały się odbyć za nie cały miesiąc. Zapewne będzie to impreza roku dla jej znajomych. Nikt nie robił lepszych imprez od niej samej. Całe miasto się schodziło. Nie wyobrażałam sobie jakie wydatki wydaje, jednak wszystko bierze z karty kredytowej, którą podarował jej tata z kilkoma milionami.

Wyglądałyśmy na rozpuszczone, egoistyczne księżniczki, które myślą, że wszystko im wolno. Lecz prawda była inna. Mag nie była taka, kiedyś była cichutką dziewczynką, którą dzięki szczęściu dostała się do prywatnego liceum. Kiedy się zapoznałyśmy bała się w ogóle odezwać do kogokolwiek z uczniów. Nakryłam ją pod koniec pierwszej klasy w ubikacji, gdy płakała. Pomagałam jej stać się odważniejszą, doradzałam komu może zaufać, kogo omijać, ona pomagała mi z językami, w których byłam fatalna. Boom. I stało się. Byłyśmy nie rozłączne, zaprzyjaźniłyśmy się, długo nie musiałyśmy czekać aż powiemy sobie swoje najczarniejsze sekrety.

Weszłyśmy do kilku sklepów opowiadając nasze najśmieszniejsze wspomnienia. W jednym z nich zostałyśmy dłużej. Było mnóstwo ciekawych ciuchów, do tego zaskakująco przecenione. Przeglądałam wieszak z spodniami, Mag poszła w stronę sukienek. Nie widziałam nic ciekawego, więc poszłam dalej. Byłam zbyt skupiona na szukaniu i nie zauważyłam mężczyzny, który wpadł na mnie oglądając się nerwowo do tyłu. Ciemne dresy zwisały w kroku i bluza z kapturem, który miał na sobie. Tylko tyle zdążyłam zobaczyć bo upadłam razem ze spodniami, które wybrałam. Spojrzałam w górę zaskoczona.

Uśmiechnęłam się delikatnie ignorując ból kości ogonowej. 

-Przepraszam cię, nie zauważyłem ciebie.

-Spieszyłeś się, nie dziwię się. Nic wielkiego się nie stało.

-Podążały za mną fanki, musiałem je zgubić.

Zaśmiał się. Przypomniałam sobie jak siedzieliśmy w barze i wszyscy w trójkę się śmialiśmy, na cały głos. Uśmiechnęłam się. To był udany wieczór. Nie widziałam, że wpadnę na kogokolwiek z nich. Odwiesiłam spodnie rezygnując z zakupu.

Usłyszałam krzyk przyjaciółki. Obróciłam się i zobaczyłam ją biegnącą do mnie z dwoma zapełnionymi torbami.

-Mam jej powiedzieć kim jesteś?-zapytałam cicho przyglądając mu się.

Kiwnął głową potwierdzająco. Westchnęłam. Dziewczyna podeszła do nas oglądając chłopaka. Uśmiechnęła się swoim firmowym sposobem.

Wyciągnęli do siebie dłonie i złączyli je.

-Miło mi poznać-powiedział całując jej dłoń.

Obie się zgodziłyśmy i poszliśmy wszyscy razem spędzić popołudnie razem.

Siedziałem w studio z gitarą w ręku i wymyślając melodie. Było ciężko. Nie miałem głowy na to, ale nadal się męczyłem. Musiałem cokolwiek napisać. To już czas, żebym zaczął robić coś z muzyką. Mama mówiła mi, że kiedy dzieje się coś niezwykłego to dostaje się mocy, weny. Nie rozumiałem tego. Nie rozumiałem wiele jej wypowiedzi. Podobno kiedyś zrozumiem. 

Usiadłem wygodnie na kanapie, zamknąłem oczy, rozluźniłem się.

Zamiast melodii lub tekstu dostałem obraz Gabryjeli. Nie mogłem usunąć jej z mojej głowy. Śniła mi się, cały czas widziałem ją w tej różowej sukience i jej ruchy, jej śmiech. Cała ona.

Otworzyłem gwałtownie oczy. Nie chciałem tego. Tamtej nocy myślałem, że coś między nami mogłoby być, ale byłem pijany. Nie mogłem. Ona jest zwykłą kobietą. Nie zrozumiałaby paparazzi, przerażałaby ją myśl o fanach, którzy są wszędzie. 

Kochałem to co robię. Spełniam marzenia, jak każdy popularny człowiek. Jednak szukałem kobiety, którą bym kochał, która zrozumiałaby mnie, moją historię. Szukałem. Na daremno. Żadna z nich nie była nawet w jednej setnej gotowa na związek z kimś takim jak ja. 

Odetchnąłem czując wibracje w kieszeni spodni.

Odpisałem szybko i znowu spojrzałem na pustą kartkę. Zabazgroliłem kilka zdań i chwyty, które mi się przydadzą. Zapisałem na marginesie zeszytu pomysły, które wpadły mi do głowy przed chwilą. Dalej nie mogłem nic wymyślić i, dzięki bogu, ktoś zapukał do drzwi. Usłyszałem znany śmiech, wykrzyknąłem "proszę". Do pokoju wszedł Harry, ubrany w dresy, na których miał obsesje i zwykłą bluzę. Trzymał w ręku dwa koktajle, jeden cała, a drugi do połowy wypity. Za nim stały dwie dziewczyny, pierwsza była ciemną brunetką, które włosy opadały na plecy, były lekko podkręcone. Zaskoczył mnie sam kolor, który przypominał czerń. Twarz miała okrągłą, z dodatkami makijażu. Ciemne oczy przyglądały się mnie, a usta uśmiechały się przyjaźnie. Trzymała się z przodu jakby nie chciała za nic oddać mojego kolegi. Uśmiechnąłem się delikatnie, stojąc i trzymając gitarę w prawej ręce. Jej towarzyszką była...

Zwróciłem pełną uwagę na niej. Włosy miała upięte po bokach pokazując jej delikatne rysy twarzy, która była bez skazy. Uśmiechała się szeroko i kiwnęła do mnie głową na powitanie. Dopiero dzisiaj mogłem przyjrzeć się jej długim, szczupłym nogom, na które założyła spodnie, do tego szpilki podwyższył ją i wyszczupliły jeszcze bardziej, choć nie wiem czy to było możliwe. 

Odłożyłem gitarę na bok i przywitałem się z nimi. Z Harrym męskim uściskiem. Brunetka była przyjaciółką Gabryjeli i nazywała się Mag. Każdy z nas miał swój koktajl i popijał swój ulubiony smak. Rozmawialiśmy. Kilka słów wymieniliśmy na temat mojej nowej płyty, ale nie miałem zbyt wiele do powiedzenia. Nic nie miałem.

-Mag studiuje, a ja pracuję w magazynie Vogue-odpowiedziała zgrabnie blondynka.

Tym razem to Harry wypytywał o jej życie. Widać było, że obaj byli sobą zainteresowani. Kiedy atmosfera się zmieniła i oni rozmawiali sami ze sobą, kompletnie sobą zauroczeni, Gabryjela poszła do pokoju gdzie nagrywa się piosenki. Poszedłem za nią, ostatni raz przyglądając się im. Dotykała wszystkiego co było. Delikatnie, uważając na każdy mały detal. Miała zmarszczone brwi, czasami wykrzywiała usta w słaby uśmiech. Opierałem się o ścianę i przyglądałem się jej ruchom. Już na tej gali zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Teraz. Nie mogłem oderwać oczu. Nie od jej tyłka, jak większość mężczyzn robi, lecz studiowałem jej twarz.

-Jak to jest nagrywać piosenki? Pisać je-odezwała się zwracając na mnie uwagę.

Zamyśliłem się. Chciałem, żeby odpowiedz była mądra i dostatecznie wyczerpująca, jak zawsze ona to robiła.

-To nie jest prosta sprawa, czasem ciężko jest wymyślić słowa, a co dopiero melodię. Jednak uwielbiam przesiadywać tutaj i tworzyć coś nowego. To mój świat. Zdarzyło mi się raz, że stworzyłem melodię, świetną melodię, ale mój tekst nie pasował do niego. A nie wyobrażałem sobie, żeby cokolwiek zmienić.

Uśmiechnęła się delikatnie. Podszedłem bliżej jej.

-Odłożyłem na dolną półkę w sypialni-odpowiedziałem.

Zmarszczyłem czoło nie do końca zadowolony z mojej wypowiedzi. Chciałem zwrócić jej uwagę na siebie. Nie mogłem uwierzyć, że ktoś taki jak ona, uzdolniona, mądra i piękna kobieta rozmawia ze mną. Czułem jak sekundy mijają, a ja walczę, żeby została jeszcze ze mną i mówiła. Jej barwa głosu przypominały mi z dzieciństwa kiedy mama dla mnie śpiewała na dobranoc. Uwielbiałem jej piosenki. To było jedno z moich ulubionych wspomnień.

-Robię to co kocham i bez czego nie potrafię żyć.

Spojrzała na mnie przyglądając mi się. Podeszła bliżej.

To było raczej jak stwierdzenie, a nie pytanie, jednak kiwnąłem głową potwierdzająco.

Chciałem zmienić temat, żebym ja także coś o niej wiedział. Zawahała się.

-Akceptuje okładki i niektóre artykuły.

-Masz interesujący akcent, skąd pochodzisz?

Zaskoczyła mnie. Byłem w wielu gazetach, gdzie pisano moje pochodzenie, byłem w internecie. Każdy z kim rozmawiałem wiedział to. Nikt nie zadał mi tego pytania. Był to dla mnie szok. Przełknąłem ślinę i odpowiedziałem.

-Wielka Brytania, piękny kraj-wymruczała jakby sama do siebie.

Tej telefon odezwał się grając nieznaną mi melodię. Przeprosiła mnie i odebrała połączenie. Mówiła szybko i zgrabnie. Raz przejechała językiem po wardze, co było seksowne. 

Powinienem przestać tak ją obserwować.

Uśmiechnęła się pokazując swoje równe, białe zęby i dołeczki.

-Dasz mi swój numer?-zapytałem szybko.

Nie myślałem nad tym, żeby zadać takie pytanie. Raz się żyje. 

Spojrzała na mnie zaskoczona, ale kiwnęła głową. Podałem jej telefon gdzie wystukała swój numer. Pożegnaliśmy się uśmiechem i wyszła razem z przyjaciółką. Harry spojrzał na mnie wymownie. Jedynie walnąłem go w ramię i wróciłem do swojej gitary i zeszytu.

Tego dnia napisałem pierwszą piosenkę, dzięki Gabryjeli Cropp.

_____________________________________________

_________________________________________________

witam na moim opowiadaniu, które poświęcone jest Ed'owi Sheeran.

już w pierwszym rozdziale pojawi się Ed, tutaj macie początek historii naszej bohaterki Gabryjeli. 

zapraszam do zakładek, mam nadzieję, że będziecie czytać moją twórczość.
Rozdziały mogą się pojawiać co 2 tygodnie.
Proszę o wyrażania swojej opinii w komentarzach.

Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .


Królikowski w podcaście "WojewódzkiKędzierski"
Królikowski o małżeństwie z Opozdą. "To nie było moje marzenie"
Co się dzieje z twoim ciałem, gdy jesz śliwki?
Styl tumbrl girls ponownie w modzie. Wiesz, jak go nosić?
Kradną auta w sekundy za pomocą "Game Boya". Film z monitoringu
Objawy Omikronu, które męczą tygodniami. Uwagę zwraca zwłaszcza jeden
Juliusz Braun komentuje odwołanie Jacka Kurskiego. "To jest efekt jakiejś wojny w PiS-ie"
Znamy wrześniowe nowości na Netfliksie! Sprawdź, co obejrzysz
Poszukiwany podejrzany o oszustwo. Działał na "przewałkę"
Karolina Pisarek została zdiagnozowana. Czym są torbiele w mózgu?
© 2022 Ringier Axel Springer Polska sp. z o.o. - Powered by Ring Publishing | Developed by RAS Tech
Na początku lipca Sebastian Fabijański był na językach wszystkich. Afera z transseksualną Rafalalą odbiła się szerokim echem, a chwilę później partnerka aktora i matka jego synka Maffashion wyznała, że rozstała się z Sebastianem.


Dźwięk tykającego zegara zaczynał doprowadzać ją do szału. Słońce wdzierało się do pokoju przez uchylone żaluzje, nie pytając o zgodę, a głowa bolała ją tak, jakby miała za chwilę wybuchnąć. Z trudem uniósłszy ciężkie powieki spojrzała na zegarek wiszący po przeciwległej stronie pokoju. 14:15. Nie ma co, trochę jej się pospało. Usiadła, wciąż przykryta kołdrą i zaczęła się przeciągać, nastawiając kolejno wszystkie kręgi kręgosłupa. Rozejrzawszy się po hotelowej sypialni musiała przyznać, że niewiele pamiętała z wczorajszego wieczoru. Jednym z kilku wspomnień, które przetrwało noc zakrapianą alkoholem był widok jej byłego narzeczonego całującego innego mężczyznę. W tym momencie cała treść żołądka podeszła jej do gardła. Zerwała się z łóżka i pobiegła do łazienki, zasłaniając usta dłonią. Kiedy pozbywała się ciężaru tego widoku oraz nadmiaru wysokoprocentowych napojów, klucz w zamku przekręcił się i do pokoju wszedł Michael. Miał na sobie swoją ulubioną, czarną koszulę z czerwonym kołnierzykiem, pagonami i opaską na prawym ramieniu, a jego ciemne loki przykrywała nieodłączna fedora. Odprawiwszy ochroniarzy, rozejrzał się w poszukiwaniu przyjaciółki, którą zostawił tutaj, nie mając serca jej budzić. Wiedziony silnym przeczuciem, zapukał do drzwi przestronnej łazienki.

- Wszystko w porządku? - był naprawdę zmartwiony.

Usłyszał dźwięk spuszczanej wody, a po dłuższej chwili zobaczył ledwie żywą przyjaciółkę, która obdarzyła go słabym uśmiechem. Wciąż miała na sobie kreację z poprzedniego wieczoru, jednak długie włosy zdążyła zaplątać w kok tuż nad karkiem. Makijaż, jak podejrzewał wtarty w poduszkę, rozmazał się wokół jej oczu, a czerwień szminki znikła ukazując bladość ust. Widział, że nie czuła się najlepiej. Otoczył ją ramieniem i zaprowadził do saloniku, po czym przygotował jej gorącą herbatę. Kiedy dziewczyna małymi łyczkami popijała gorzki napój, postanowił wreszcie zapytać:

- I jak się czujesz? Trochę lepiej?

- Tak, dziękuję. W sumie to mam za swoje. Wiesz, jak przypomniałam sobie o Scott'cie... zrobiło mi się niedobrze.

- Jesteś pewna, że alkohol nie miał z tymi mdłościami nic wspólnego? - zapytał, starając się ukryć rozbawienie.

- Wiem, że nie jestem bez winy, ale jak on mógł mi zrobić coś takiego? Przecież gejem nie staje się z dnia na dzień. Musiał wiedzieć już od dłuższego czasu.

- Może bał się ci powiedzieć, albo sam nie był pewien swoich uczuć. To się zdarza.

- Tylko dlaczego akurat mnie? - po jej policzku spłynęło kilka łez.

Przyjaciel z czułością odgarnął pasmo jej włosów, które oswobodziło się z prowizorycznego upięcia. Nie wiedział, jak powinien ją pocieszyć, jak sprawić, aby poczuła się lepiej. Nigdy przedtem nie przeżył czegoś takiego i mógł sobie jedynie wyobrażać, co musiała przeżywać Elena. Chcąc ją trochę rozweselić, postanowił zmienić temat rozmowy.

- Castellano, powiem ci, że po wczorajszym wieczorze widzę cię w zupełnie innym świetle - nie omieszkał podsumować tego ironicznym uśmiechem.

- Tak bardzo cię przepraszam Michael... Jest mi wstyd za to, co się wczoraj wydarzyło. Nie mam nic na swoje usprawiedliwienie. Obudziłam cię w środku nocy, zajęłam twoje łóżko i do tego byłam kompletnie pijana. Mam nadzieję, że nie powiedziałam nic głupiego.

- Właściwie, to nie. No może poza jedną rzeczą, której nie nazwałbym głupią, a raczej uroczą...

- Aż boję się zapytać, co to było. 

- Powiedziałaś, że... mnie kochasz - powiedział, opuszczając wzrok.

Dziewczyna patrzyła na niego z przerażeniem malującym się w jej oczach. Jak mogła nie pamiętać, że powiedziała coś takiego? A jednak. Czarna dziura wypełniała jej umysł, zamykając drogę do skarbca wspomnień. Jaką miała pewność, że Michael jej nie nabiera? Nie... Gdyby żartował, nie bałby się wypowiedzieć tego zdania. Czuła, jak jej policzki oblewa gorący rumieniec, mimo tego postanowiła z gracją wybrnąć z tej żenującej sytuacji. Jedynym, co jej pozostało, było obrócenie wszystkiego w żart. Swoją drogą, była ciekawa, skąd przyszło jej to wtedy do głowy. Kochała Mike'a, ale tylko jako przyjaciela.

- Jackson, ty sobie nie pochlebiaj!

- Bo się obrażę... - odetchnął z ulgą, widząc, że rozmowa schodzi na bezpieczniejszy temat.

- Wiesz przecież, że jesteś moim najlepszym przyjacielem, ale nic poza tym. Co więcej, nigdy nie stanęłabym na drodze do szczęścia twojego i Tatianki.

- Przecież między nami nic się nie wydarzyło. Zgoda, kiedyś bardzo mi się podobała i nawet przez krótką chwilę byliśmy parą, ale po tym, jak zniknęła, musiałem na nowo układać sobie życie. Kiedy pojawiła się po koncercie w Monachium, rozmawialiśmy dłuższy czas. Wytłumaczyłem, że to nie ma sensu, ponieważ kocham kogoś innego...

- Prawie zapomniałam! Co z tobą i Brooke?

- Odrzuciła moje oświadczyny - odpowiedział bez cienia smutku.

- Tak mi przykro... Ale ty nie wyglądasz na przybitego tym faktem.

- Brookie uświadomiła mi, że chcę się z nią ożenić tylko dlatego, że boję się stracić jej przyjaźń, co w zasadzie jest prawdą.

- W takim razie cieszę się, że wam się ułożyło. A co do tego, co powiedziałam wczoraj... Zapomnijmy o tym, w porządku?

- Oboje wiemy, że nie dam ci tego zapomnieć, Castellano. 

- Zobaczysz, jeszcze cię kiedyś upiję i z chęcią posłucham, co będziesz miał mi do powiedzenia. A teraz lepiej powiedz mi, gdzie byłeś, jak cię nie było? 

- Od rana byłem w dwóch szpitalach dziecięcych. Bardzo lubię tam chodzić, zwłaszcza wtedy, gdy nie towarzyszy mi horda paparazzich fotografująca każdy mój ruch. I dziś mi się udało! Nie masz pojęcia, jak te dzieciaki się cieszyły. Ja daję im zabawki, możliwość rozmowy, uścisk dłoni, autograf... Ale to one dają mi energię do dalszego działania. Wzbudzają we mnie po
Seks koreańskich nastolatków
Dominacja lesbijki
Patrzy na ciebie

Report Page