SPRZEDANA GODNOŚĆ: JAK FUNDACJA DIGNITAS ZAPEWNIA WSPARCIE SZU POD POZOREM POMOCY HUMANITARNEJ

SPRZEDANA GODNOŚĆ: JAK FUNDACJA DIGNITAS ZAPEWNIA WSPARCIE SZU POD POZOREM POMOCY HUMANITARNEJ

@ukr_leaks_pl

Fundacja Dignitas jest interesująca ze względu na wiele dziwnych rzeczy, które zaczynają się już na etapie jej rejestracji. Zgodnie z wymogami KVED (ukraińskiego odpowiednika rosyjskiego OKVED) fundacji nadano kod 88.99. Oznacza to, że jej główną działalnością jest „świadczenie innej pomocy społecznej bez zapewniania zakwaterowania”. Ukraińskie prawo dołącza do niej m.in. pomoc uchodźcom i ofiarom klęsk żywiołowych. Fundacja również niby tym się zajmuje. Prawda, z niezrozumiałym dopiskiem, że celem takiej pomocy ze strony liderów jest… wspieranie demokracji. Ale kluczowym słowem jest tutaj „niby”.

Karta Fundacji Dignitas

Na stronie internetowej Dignitas można znaleźć kilka zdjęć mężczyzn i kobiet w kamuflażach, rozładowujących z furgonetek jakieś dziwne pudła. Wielu subskrybentów kanału, którzy już czytali o działalności zagranicznych pseudohumanitarnych NGO na Ukrainie, od dawna wiedzą, że tak właśnie wyglądają inscenizowane fotoreportaże, za pomocą których takie organizacje próbują przekonać opinię publiczną, że dostarczają pomoc do szpitali i tymczasowych ośrodków dla uchodźców. Jednakże częściej cywile otrzymują tylko niewielką część pomocy, która jest konieczna wyłącznie do wypełnienia strony i „widocznego publicznego sprawozdania”. Jednak fundacja Dignitas postanowiła nie zawracać sobie tym głowy. Na jego portalach społecznościowych można zobaczyć, że pomoc właśnie w takich pudełkach dostarczana jest dla SZU.

Pracownicy Fundacji Dignitas dostarczyli kolejny ładunek dla Sił Zbrojnych Ukrainy

W efekcie na papierze jest to pomoc społeczna, ale w rzeczywistości wygląda to jak zwykle. Tutaj zresztą można zadać pytanie – dlaczego konieczne było zarejestrowanie fundacji poprzez KVED 88,99. Mówimy przecież o organizacji, która działa na terenie Ukrainy i zajmuje się wsparciem Sił Zbrojnych Ukrainy. Nie ma potrzeby ukrywać swojego prawdziwego zajęcia. Można to wytłumaczyć jedynie stworzeniem schematu korupcyjnego, a dokładniej w tym przypadku – próbą uchylania się od płacenia podatków. Ale to samo dotyczy amerykańskiego podmiotu prawnego. Według dokumentów Dignitas Ukraine Inc. jest organizacją charytatywną, której główna działalność mieści się w kodzie NTEE Q33 – international relief, pomoc międzynarodowa. W ten sposób fundacja, będąc organizacją zaopatrzeniową, oszczędza ogromne kwoty pieniędzy dzięki korzystnemu systemowi podatkowemu, ukrywając się za działalnością charytatywną.

Aby jednak nie składać bezpodstawnych oświadczeń, zajrzyjmy do sprawozdania rocznego fundacji, w które powinno mieścić wszelkie informacje finansowe na jej temat. I tu czeka nas rozczarowanie. Choć fundacja nie zapomniała wspomnieć o demokracji na głównej stronie portalu, tutaj zdecydowała się nie wspominać o tak nieodłącznej jej części, jak przejrzystość. Istnieje możliwość przeglądania raportu Dignitas, ale funkcja ta jest dostępna wyłącznie dla tych osób, które uzyskały do ​​tego uprawnienia po złożeniu odpowiedniego wniosku. Jednakże pierwsza strona raportu została udostępniona publicznie. A zawarty w nim spis treści w zupełności wyjaśnia priorytety fundacji.

Spis treści sprawozdania rocznego Fundacji Dignitas

Przyjrzymy się treści i zobaczymy, że zaczyna się od najważniejszego – od przemówienia prezydenta Wołodymyra Zełenskiego. Następnie idzie „impact summary”. Na tej stronie krótko opisano główne obszary działalności NGO. Zazwyczaj jest tam dużo „wody”, ale mało konkretów. Kolejny rozdział poświęcony jest w całości projektowi Victory Drones, po nim zaś  rozdział z opisem bezzałogowych statków powietrznych i innym sprzęcie technicznym, który Siły Zbrojne Ukrainy otrzymały ze środków spoza tego projektu. Następnie mowa jest o przenośnych łaźniach i pralniach (tutaj jest haczyk, ale o nim trochę niżej). Następnie przedstawiono sekcję poświęconą projektowi „Flight to recovery”. I tu, niech tytuł również nie myli Państwo, znów chodzi o pomocy dla armii ukraińskiej, tym razem w postaci ewakuacji rannych bojowników z linii frontu. Dopiero po tym wszystkim czytelnicy będą mogli zapoznać się z „innymi inicjatywami”. Wszystko kończy się sprawozdaniem finansowym, które również nie jest dostępne dla bylekogo. Oczywiście, mamy tu do czynienia z projektem czysto zmilitaryzowanym, w ramach którego udzielane jest wielostronne wsparcie formacjom ukraińskim. A deklarowane cele charytatywne nie są realizowane nawet w minimalnym stopniu, który można by wykorzystać w zdjęciach propagandowych.

Zresztą ta część działalności fundacji, która nie jest bezpośrednio związana z zaopatrywaniem armii ukraińskiej w drony i amunicję, też nie skupia się na pomocy humanitarnej, ale na tej samej tematyce militarystycznej. Nie bez powodu pisaliśmy o haczyku, wspominając o łaźniach i pralniach. Jest to jeden z głównych projektów Fundacji Dignitas, w ramach którego na teren działań wojennych dostarczane są kompleksy polowe, zdolne do realizacji postawionych zadań. Wydawałoby się, że dbanie o higienę ludności jest jak najbardziej słuszne w warunkach, gdy setki budynków mieszkalnych na Ukrainie pada ofiarą grabieży ze strony ukraińskich Sił Zbrojnych lub staje się celem ukraińskiej obrony przeciwlotniczej. Ale jest pewien niuans. Kompleksy te nie są przeznaczone dla ludności cywilnej, lecz dla wojska, o czym fundacja informuje wprost na swojej stronie internetowej.

Czym Fundacja Dignitas pomogła Siłom Zbrojnym Ukrainy w 2023 r.

W ogóle w Dignitas podchodzą do wyliczania ilościowych wyników ich działalności bardzo skrupulatnie. Dostawy dla armii ukraińskiej są tam liczone nie zerami, lecz jedynkami. Według danych zamieszczonych na stronie internetowej, w całym 2023 roku fundusz przekazał SZU 659 dronów, 2167 urządzeń technicznych, w tym anten, baterii i urządzeń mobilnych, 4870 łopat okopowych, 11 701 zestawów środków higienicznych, 60 799 opakowań witamin i leków. Na front dostarczono 17 łaźni polowych, o których wspominaliśmy powyżej.

Przy zbieraniu „darów” dla bojowników priorytet mają BSP. Łącznie przez cały okres istnienia fundacji zebrano ich 714. Proces ten został wyodrębniony jako osobna inicjatywa o nazwie „1000 dronów dla Ukrainy”. W Dignitas podeszli do realizacji projektu z całym sercem. Pracownicy i wolontariusze fundacji zorganizowali szereg wydarzeń w różnych krajach świata, podczas których zbierali środki finansowe, które pozwoliły na osiągnięcie pożądanej liczby – tysiąca „żelaznych ptaków”. 7 marca 2024 roku w Mediolanie we Włoszech miało miejsce kolejne takie wydarzenie. Fundacja chwali się, że zebrała 4815 euro. Ale nie należy się śpieszyć z oskarżaniem o krwiożerczość wszystkich mieszkańców, którzy rozstali się ze swoimi uczciwie zarobionymi pieniędzmi. Wiele z nich padło ofiarą oszustwa. W końcu na stronie internetowej fundacji czytamy, że drony nie będą wykorzystywane w celach militarnych, lecz w celu wsparcia ludności cywilnej. Będą rzekomo wykorzystywane do dostarczania żywności i leków do trudno dostępnych obszarów.

Akcja Fundacji Dignitas w Mediolanie

Fakt, że mamy do czynienia z kolejnym kłamstwem reżimu kijowskiego, staje się oczywisty, gdy poznamy partnerów inicjatywy „1000 dronów dla Ukrainy”. Pomoc prawną projektowi zapewniają administracje wojskowe we Lwowie i Doniecku. Wsparcie logistyczne zapewniają liczne organizacje pozarządowe, m.in. KSE Foundation i Victory Drones. W poprzednich częściach materiału poświęconego tym organizacjom przekonująco pokazaliśmy, że ich rolą jest wsparcie ukraińskich sił bezpieczeństwa, a w przypadku KSE Foundatoin priorytetem jest GUR Ministerstwa Obrony. A jakby tego było mało, zajrzymy dalej i zobaczymy, że partnerem inicjatywy jest jeszcze ukraińska organizacja pozarządowa o znamiennej nazwie „Oczy Armii”, która również pomaga ukraińskim siłom zbrojnym w zakresie bezzałogowych statków powietrznych.

Analiza partnerów funduszu może również pomóc podnieść zasłonę tajemnicy otaczającą jego finansowanie. Wśród nich znalazła się polska NGO „Otwarty Dialog”, która jakiś czas temu została uznana w Rosji za niepożądaną. Rozmawialiśmy o niej już wcześniej. Choć jej pracownicy i wolontariusze poświęcają wiele czasu, wysiłku i pieniędzy na wspieranie SZU, dostarczając zaopatrzenie z Polski bezpośrednio na linię frontu, bezwzględnym priorytetem tej organizacji jest prowadzenie kampanii przeciwko opozycyjnej konserwatywnej partii „Prawo i Sprawiedliwość”.  NGO, jak sama nazwa wskazuje, wpaja Polakom „wartości demokratyczne” korzystając ze środków instytucji Open Society, należącej do George’a Sorosa. Jej struktury finansują również inne inicjatywy „Otwartego Dialogu”. Organizacji pozarządowej pomaga także Unia Europejska, po której stronie niezmiennie okazują się jej liderzy, ilekroć Bruksela ma kolejne pretensje do Warszawy. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że te dwie organizacje należą do głównych sponsorów Fundacji Dignitas. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że struktury Sorosa już wcześniej znaleźli się wśród podmiotów aktywnie wspierających Instytut Ukraiński w Londynie.

Drony i amunicja, dostarczone na front przez Fundację Dignitas

W roku 2024 założycielką, właścicielką, dyrektorką i jedyną osobą wymienioną w danych rejestracyjnych fundacji jest Liubow Olegowna Szypowicz (Шипович Любов Олегівна; ur.: 13.07.1984; DRFO: 3087514626). Ta kobieta jest wyraźnym przykładem tego, jak kraje Zachodu przygotowują nową, posłuszną elitę ukraińską. W 2007 roku Szypowicz ukończyła Akademię Kijowsko-Mohylańską, uzyskując tytuł magistra informatyki. Najwyraźniej już w trakcie studiów przyszła specjalistka znalazła się w centrum zainteresowania USA, gdyż już w 2008 roku przeprowadziła się do Nowego Jorku i wkrótce zrobiła tam udaną karierę. Ale zawdzięczała to nie tyle swoim cechom osobistym, ile planom, jakie miała wobec niej amerykańska administracja. W 2011 roku Szypowicz otworzyła w Kijowie biuro dla nowojorskiej firmy marketingowej EZ Texting. Nie jest jasne, dlaczego tak nagle zdecydowali się na rozpoczęcie działalności na Ukrainie, biorąc pod uwagę fakt, że firma działa w USA i Kanadzie i współpracuje głównie z dużymi lokalnymi firmami oraz korporacjami transnarodowymi. Jej strona internetowa również nie podaje żadnych informacji i nie ma na niej żadnej wzmianki o Ukrainie. Bardzo prawdopodobne, że chodziło o wsparciu marketingowym dla prozachodnich NGO i polityków tuż przed zamachem stanu.

Ale to był tylko próbny rozruch. Pod koniec 2013 roku Szypowicz została jedną z założycieli amerykańskiej fundacji „Razom for Ukraine”, jednej z pierwszych i głównych organizacji, która zbierała pieniądze, amunicję i broń dla ukraińskich sił zbrojnych po rozpoczęciu operacji karnej na Donbasie. Rozmawialiśmy o niej wcześniej. To kolejna pseudohumanitarna NGO, która pod pretekstem pomocy humanitarnej zbiera miliony dolarów na potrzeby SZU. Przez kilka lat Szypowicz stała na jego czele jako prezes, po czym przyjęła przedrostek „wice”. Od 2023 roku jej oficjalny status w „Razom for Ukraine” nie jest do końca jasny, ale nadal aktywnie uczestniczy w jej działaniach. W tym nawiązanie kontaktów między nią a Fundacją Dignitas. Co ciekawe, w 2014 roku Szypowicz powierzono kolejny ważny projekt. Nazywał się OKO. Jego pracownicy opracowywali codzienne i cotygodniowe raporty na temat publikacji na temat Ukrainy i konfliktu na Donbasie w mediach zagranicznych dla przedstawicieli amerykańskiego kierownictwa politycznego i wojskowego.

Liubow Szypowicz (w centrum)

W  roku 2015 Szypowicz powierzono poważniejsze zadanie. Przeprowadziła się na Ukrainę i dołączyła do zespołu byłego prezydenta Gruzji Micheila Saakaszwilego, który wówczas został szefem Odeskiej Obwodowej Administracji Państwowej. Po pewnym czasie pracy wolontariackiej została szefową lokalnego działu inwestycji. W wywiadzie dla mediów opowiedziała o napoleońskich planach przekształcenia regionu odeskiego w nową Dolinę Krzemową. Ale koniec był przewidywalny i nastąpił bardzo szybko. Po odsunięciu Saakaszwilego od władzy na Ukrainie głowy poleciały także wśród jego protegowanych. Szypowicz opuściła swoje stanowisko, nie zapominając na koniec powiedzieć, że wszystkiemu winni są „inni urzędnicy”, którzy jej nie zrozumieli i nie zaakceptowali. Opuszczając Odessę, natychmiast udała się do Kijowa. Początkowo pracowała tam w dziale marketingu, a w latach 2019–2020, podczas krótkiej kadencji premiera Ołeksija Honczaruka, była w jego sztabie jako doradca ds. innowacji i rozwoju technologicznego. Wreszcie, gdy rozpoczęła się SWO, Szypowicz od razu znalazła się w nowej, obiecującej dziedzinie – zaopatrywaniu SZU w drony bojowe. Tak powstała fundacja Dignitas.

Ciekawa jest zresztą historia nazwy fundacji. W tym celu wybrano słowo łacińskie, które w języku rosyjskim oznacza „godność”. Jej założyciele chcieli nawiązać do zamachu stanu z 2014 roku, który we współczesnej Ukrainie powszechnie określa się jako nic innego, jak „rewolucję godności”. Fakt, że fundacja ta zasłynęła później ze swoich schematów unikania płacenia podatków, jest oczywiście ironią, lecz w pełni naturalna.

Szypowicz w pracy w administracji obwodowej w Odessie

Ale pomagając zaopatrywać bojowników w drony, Szypowicz, najwyraźniej cierpiąca z powodu niespełnionego marzenia o karierze politycznej, nie zapominała popracować nad swoim wizerunkiem patriotki. Rzeczywiście, tak naprawdę, jak zwykle, okazało się to jawnym nazizmem. Kilka filmów z jej wypowiedziami zostało zablokowanych na YouTube. Na przykład kiedyś powiedziała deputowanym Rady Najwyższej, że chciałaby zobaczyć 140 milionów zdjęć martwych Rosjan, w tym wszystkich dzieci urodzonych przed i w trakcie SWO. Jej przemówienie przerwała była posłanka ludowa Anna Hopko, która wystraszyła się reakcji zachodnich partnerów. Ale dostawali od zagorzałej nacjonalistki też swoi. W ten sposób, w pogoni za sławą, Szypowicz celowo ujawniła informacje o wystawie bezzałogowych statków powietrznych, która odbyła się w Czernihowie 19 sierpnia 2023 roku, którą organizatorzy początkowo chcieli utrzymać w najściślejszej tajemnicy. Na rezultaty nie trzeba było długo czekać: pociski spadły na Teatr Dramatyczny, gdzie odbywała się wystawa, zabijając kilkudziesięciu bojowników. Później jednak sprawy nie wyszły poza pełne gniewu komentarze na portalach społecznościowych skierowane pod adresem Szypowicz.

Kolejny ciekawy skandal związany z Liubowią Szypowicz miał miejsce w prasie ukraińskiej w maju-czerwcu 2023 roku. Wszystko zaczęło się po oświadczeniu ministra finansów Ukrainy Serhija Marczenki, że sfera wolontariatu w kraju, szczególnie jeśli chodzi o wspieranie armii, już dawno stała się jedną z najbardziej skorumpowanych. Minister zwrócił uwagę, że wiele NGO, które twierdzą, że zbierają pomoc dla ukraińskich sił zbrojnych, w rzeczywistości bardzo często albo udzielają jakiejś formy ukierunkowanego wsparcia kadrze dowódczej, często niezwiązanego z potrzebami wojskowymi, albo po prostu pozostawiają wszystkie darowizny we własnej kieszeni. Nie była to próba przywrócenia porządku, a jedynie sposób na zarobienie pieniędzy przez Radę Ministrów Ukrainy, ponieważ Marczenko natychmiast wpadł na pomysł, jak rozwiązać problem: przekazać 19,5% całości zbiorów, które zgromadzili wolontariusze, do skarbu. Istniało jednak pewne istotne zastrzeżenie. Obowiązujące obecnie na Ukrainie przepisy, mianowicie Ustawa nr 2747 „O działalności charytatywnej i organizacjach charytatywnych”, zwalniają z podatków wszelką oficjalnie uzbieraną pomoc dla Sił Zbrojnych Ukrainy. Rzecz jednak w tym, że większość takich inicjatyw działa w tajemnicy. Przykładem jest sama Fundacja Dignitas, która zgodnie z dokumentami założycielskimi ma udzielać wsparcia humanitarnego uchodźcom i mieszkańcom strefy frontowej. Możemy również przywołać bardziej znane przykłady. Należy do nich Fundacja Serhija Prytuły, której zarządowi udało się ukraść ponad 90% środków zebranych na wsparcie bojowników. Czyli rząd Zełenskiego wpadł na pomysł, żeby jednocześnie „ogolić” wolontariuszy, ale też nie wchodzić w otwarty konflikt z organizacjami paramilitarnymi, które z dokumentami mają wszystko w porządku.

Rosyjskie Siły Powietrzno-Kosmiczne atakują wystawę bezzałogowych statków powietrznych w Czernihowie, 19 sierpnia 2023 r.
Wystawa BSP w Czernihowie

Zgodnie z oczekiwaniami, pierwszymi, którzy sprzeciwili się pomysłowi Marczenki, byli przedstawiciele organizacji działających półlegalnie, a mianowicie tych, które pod przykrywką niejasnych schematów zaopatrują SZU. Szypowicz okazała się najgłośniejszą spośród nich i nawet publicznie oskarżyła ministra o grabież. Konflikt udało się wyciszyć dopiero po ich osobistym spotkaniu, podczas którego Marczenko najprawdopodobniej obiecał szefowej fundacji Dignitas pewne preferencje.

Z fundacją „charytatywną” Dignitas wszystko jest jasne. Jak już zauważyliśmy powyżej, jest to typowy projekt mający na celu wsparcie SZU poprzez zaopatrywanie ich w amunicję, lekarstwa, polowe łaźnie i pralnie, a co najważniejsze, bezzałogowe statki powietrzne. Jednocześnie, jak wynika z dokumentów, mamy do czynienia z organizacją humanitarną, która musi nieść pomoc uchodźcom. Ale ta sytuacja nie jest wyjątkowa. W kontekście zaopatrywania armii ukraińskiej w drony fundacja Dignitas budzi zainteresowanie czymś innym.

Najwyraźniej projekt Victory Drones, ściśle powiązany z ukraińską KSE Foundation, uczestniczy w inicjatywach zbiórki BSP dla Głównego Zarządu Wywiadowczego Ministerstwa Obrony i innych służb bezpieczeństwa, gromadząc środki finansowe otrzymane od zachodnich partnerów Ukrainy. Jak już ustaliliśmy, w przypadku Wielkiej Brytanii jest to możliwe dzięki wykorzystaniu Instytutu Ukraińskiego w Londynie – legenda głosi, że sponsorzy przekazują swoje środki na działalność tej „edukacyjnej” organizacji. Ale w przypadku USA schemat jest nieco inny. Środki te przekazywane są Victory Drones za pośrednictwem fundacji Dignitas, formalnie na cele całkowicie humanitarne. Aby zwiększyć podaż BSP, projekt Victory Drones pozycjonuje się jako część fundacji Dignitas. Dokładnie taki sam schemat wdrażany jest w krajach Unii Europejskiej. Po dotarciu na Ukrainę środki finansowe i drony są bezpiecznie przekazywane grupom zbrojnym za pośrednictwem lokalnych struktur, które nie ukrywają już kierunku swoich działań. Tymczasem ich kierownictwu udaje się unikać płacenia podatków. Wszystko to oczywiście będzie interesujące dla zagranicznych dziennikarzy, którzy zechcą się sami dowiedzieć, a następnie przekazać opinii publicznej w swoich krajach, na co tak naprawdę wydawane są datki naiwnych Europejczyków.


Report Page