Ruda lala wskoczyła na byczka

Ruda lala wskoczyła na byczka




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ruda lala wskoczyła na byczka
Strony :
1
[ 2 ]
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14

na ile wyceniasz że zrobisz coś takiego dla powiedzmy 60 wejść i wyjść?
Ja mam gotowca i możemy porównać :)
na ile wyceniasz że zrobisz coś takiego dla powiedzmy 60 wejść i wyjść?
Ja mam gotowca i możemy porównać :)

Porównując wartość środków użytych do nie wygrasz na pewno, bo z kosztami potrzebnych elementów zmieszczę się bez problemu w jakichś 200-300zł. (moja wersja na 8 wejść to koszt elementów poniżej 100zł). Elementy elektroniczne są bardzo tanie, z potrzebnych komponentów najdroższa byłaby chyba obudowa na szynę DIN, bo całe kilkanaście zł kosztuje. Co innego, gdybym miał to robić na sprzedaż, wtedy doszłaby jeszcze wycena pracy, softu... Urządzenie mające realizować tylko włączanie i wyłączanie wyjść w zależności od stanu wejść jest bardzo proste i program do obsługi tegoż jest też prosty jak budowa cepa ("jak wymuszenie na A to zmień stan A na przeciwny, jak wymuszenie na B to zmień stan B na przeciwny, jak wymuszenie C... i tak w kółko przez osiem wejść, do tego kontrola stanu pilota na przerwaniu i może wykrywanie wciśnięcia przycisków na czas dłuższy dla uzyskania funkcji specjalnych - do napisania w jeden wieczór), jednak jest to jakaś realna praca projektowa do wykonania, w wydaniu komercyjnym trzebaby to jeszcze wszechstronnie przetestować, zapewne niezbędne się okazałyby jakieś poprawki... Takie urządzenie na 60 portów gdyby ktoś chciał ode mnie kupić, zapewne ceniłbym we własnym wydaniu na ładnych kilkaset złotych,

A z ciekawości - ten Twój sterownik ile kosztuje? I faktycznie ma sam z siebie 60 wejść oraz 60 wyjść i potrafi sterować bezpośrednio obciążeniem 230V? Bo do mojego będę żarówki dołączał wprost, bez żadnych dodatkowych elementów, a u Ciebie o ile dobrze kojarzę, potrzebna będzie jeszcze ściana przekaźników, albo jakiś moduł pośredni, a to też będzie dodatkowy niemały koszt.

Natomiast niewątpliwy plus twojego rozwiązania to elegancki profesjonalny program do obsługi urządzenia. Może nie jest to coś, co będzie na codzień używane, ale niewątpliwie będzie wygodniejsze niż jak w moim przypadku konieczność zejścia z laptopem do piwnicy i przeprogramowania całego procesora.

J.
Ja całkowicie się zgadzam z Twoją Ciotką!!!

Opowieść o PIP! bardzo mnie zaciekawiła. Naprawdę szpaki potrafią?
Dokładnie to mam coś ponad 60 wejść i 70 wyjść
za całość dąłem koło 3500 brutto
wyjścia mam tranzystorowe i konieczność była zakupienia jeszcze dodatkowych przekaźników zewnętrznych już na 230
choć za tą sama cenę można kupić wersję z wbudowanymi przekaźnikami, na żarówki całkowicie wystarczą ale ja dla wszelkiego ... wziełem wersje z zewn. - jak coś to podmiana i dalej
za przekażniki kolejny 1 tysiąc co daje mi 4500
mam możliwość nie tylko dowolnego programowania, sterownik obsługuje modbusa i kilka innych mniej znanych mi protokołów, wejścia rs485 rs 232 usb. ethernet także można podłączyć jeszcze to i owo (moduły z wejściami sporo kosztują)

ale co jak będę gadał luknij sobie (http://www.multiprojekt.pl/kategoria.php/kategoria.4)
dla mnie dłubanie a może najbardziej brak profesjonalnych umiejętności wykluczało zbudowanie takiego czegoś samemu - ale jak piszesz kilkaset zł to chyba nie ma sie co zastanawiać .. :roll: :wink:
pozdr
Ja całkowicie się zgadzam z Twoją Ciotką!!!

Opowieść o PIP! bardzo mnie zaciekawiła.

To było zwyczajne "pip!" małymi literami :D
PIP! kojarzy mi się z pratchettowym szczurzym śmiercią i dlatego protestuję ;) (ten śmierć, to nie błąd. Szczurzy odpowiednik klasycznej śmierci w czarnym habicie i z kosą na ramieniu, kto czytał Pratchetta ten wie).


Naprawdę szpaki potrafią?

Tak słyszałem, "for siur" nie wiem, ale gógiel mi znajduje coś takiego:

http://www.karciarz.pl/info/ptaki-nasladuja-dzwonki-telefonow-komorkowych

A co do zażaleń, że dziennik się zrobił bardzo monotematyczny - już niedługo. Za dwa tygodnie tynkarze wchodzą, więc tematyka się zmieni na mam nadzieję szereg pochwał pod adresem ekipy tynkarskiej, której szef zdaje się również ten dziennik czyta :lol:
Póki co jednak jeszcze dwa tygodnie ostrych robót instalacyjnych będą i niestety...

J.
No i zaprojektowane. Tyle mojego, że przynajmniej to siedzenie w domu na marne nie poszło. "Zdjęcia" z ekranu:

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5Qkjp2hWXI/AAAAAAAACzs/fcoGS9TCCNY/s720/Sterownik%20schemat%20kompletny.JPG

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5QkjJaVuHI/AAAAAAAAC0Q/8hLwtdbDIpg/s720/Sterownik%20płytka%20kompletna.JPG

I tyle. Urządzenie w obecnej formie ma osiem wyjść z możliwością ich niezależnego sterowania włącz/wyłącz. Jako elementy wykonawcze: triaki, oczywiście jak należy odkłócone i odpowiednio przewymiarowane.
Z drugiej strony płytki jest osiem wejść. Teoretycznie każde ma sterować swoim wyjściem, ale ich przyporządkowanie jest sprawą czysto programową i równie dobrze można porobić jakieś dzikie kombinacje w stylu wejścia włączającego kilka wyjść na raz.
A niezależnie od tego jest jeszcze możliwość podpięcia odbiornika zdalnego sterowania, normalnym pilotem. Po co? To chyba oczywiste? Każdy kolejny powód do ustalania, kto w domu trzyma pilota jest dobry. Bo kto ma pilota, ten ma władzę, hehehe :wink: :evil: :D

Się zamówi komponenty, się zrobi prototypa, to dopiero soft do tego napiszę, póki co tyle wystarczy. Póki co bardziej przyziemne prace przede mną.

Znaczy w planach, bo kiedy cały czas pokasłując, w czasie rozmowy telefonicznej z moją mamą wspomniałem o tym, że jutro chcę na budowę jechać, mama moja potraktowała mnie mniej więcej tak, jak owych słynnych bohaterskich żołnierzy napoleońskich, którzy niesieni na noszach do lazaretu celem amputowania resztek kończyn, darli się, że oni są zdrowi i żeby im muszkieta dać, to oni zaraz na barykady wracają.
Znaczy nie, nie chciała dać medalu za ofiarność i odwagę. Raczej telefoniczny odpowiednik kaftanu bezpieczeństwa :wink:

J.
I znowu, kurcze, straszy nam na budowie. Przy czym teraz nie mam już żadnego pomysłu, czym to wytłumaczyć.
Ano siedzę ja sobie na drabinie z młotkiem w garści, wbijam klipsy we wcześniej przygotowane dziury w ścianie, aż tu nagle...
- ssssrrrrrrruuuuuu!!!!!! - słyszę gdzieś z parteru. Dźwięk mniej więcej taki, jakby ktoś na dole wysypał solidne wiadro gruzu na podłogę. Oczywiście ująłem młotek solidniej w garść (żeby się czegoś przytrzymać) i rura na parter, najpierw obchód samego domu, potem runda naokoło domu. A zanim jeszcze zszedłem na dół, wyjrzałem przez okno.
I... krótko pisząc, nie znalazłem nic. Null, zero, niet, none, niciewo. Żadnych śladów po przewróconym czymś, wysypanym czymś, ani wewnątrz ani na zewnątrz. Żadna połać śniegu z dachu nie zjechała (ani śniegu już na dachu, ani śladów po świeżym zjeździe pod domem nie było). Na zwierzę dźwięk był za głośny i za "gruzowy". Jedyne, co biorę pod uwagę, to że dobiegło to do mnie gdzieś z zewnątrz, a w pustym cichym domu się tak echem rozniosło. I tylko, kurcze, jedna rzecz mi tu bruździ: przez okno też wyglądałem i nie widziałem u nikogo wokół żadnej świeżej dostawy gruzu...
Krótko mówiąc, jak to nasze dziecię dziś publicznie w holu recepcyjnym przychodni na cały głos zawołało: "Cholela!"
Miałbyż nasz dom się okazać Domem Przeklętym Przez Murarza? Cy cós?

Poza tym: wiosna, panie sierżancie, wiosna...
Widać ją po takich ciekawostkach:

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxjb-aN_I/AAAAAAAAC00/DzgEDcxY5L4/s720/8687_crop.jpg

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxjwkHQrI/AAAAAAAAC04/jN9r_ALHhRs/s720/8689_crop.jpg

Po kocie, który najwyraźniej na pierwsze pozimowe łowy wyszedł:

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxZkwh2yI/AAAAAAAAC0w/wpti6iiyHjg/s640/8721_.jpg

Czy wreszcie po wychyniętym spod śniegu przecudnym widoku, jaki obecnie mamy na pierwszym planie z okien naszego domu, a także, jaki kłuje w oczy (czy może raczej wali po łbie) ewentualnych podziwiających z ulicy:

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxlEnsneI/AAAAAAAAC1E/qC1bio0rXKk/s720/8699_.jpg

A z konkretów - roboty elektryfikacyjne wreszcie ruszyły z kopyta!

Prezentowana już wcześniej piwniczka uzyskała docelowy stopień uprzewodowienia, gęściej już w tym miejscu nie będzie (no... tak po prawdzie, to jeszcze dorzucę dwa przewody rezerwowe łączące tą rozdzielnię z głównym szachtem. Tak na wsiakij słuczaj...)

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxl0iYZJI/AAAAAAAAC1I/Bh7ghSU1Lvk/s512/8704_.jpg

Na ścianach widać tajemne piktogramy starożytnego języka symboli, dizęki którym antyczni elektrycy porozumiewali się z tynkarzami. Tu akurat St jak styropian.

Ścianka tejże piwnicy z drugiej strony. Dać tam przed tynkowaniem siatkę, czy tynk się utrzyma? ;)

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxkPEr0WI/AAAAAAAAC08/QZsiyv2G0ZE/s512/8692_.jpg

Łazienka na piętrze, a w niej kąt z (przyszłą) umywalką. Kolejne przykłady magii tynkarskiej: g jak glazura i nie jak nie tynkować ;)

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxmIz1TFI/AAAAAAAAC1M/Tg_Jdpdp2lo/s512/8705_.jpg

I zarobiona już i zadekielkowana puszka rozdzielcza. Tu komunikat dla tynkarzy chyba zrozumiały bez tłumaczenia?

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxmjPUDzI/AAAAAAAAC1U/h23ggf9JJnw/s720/8708_.jpg

I na koniec... jakoś jesienią chyba prezentowałem zdjęcie z hałdą ścinków więźby w kącie jednego pomieszczenia, prawda? I coś pisałem, że przez zimę się spali...

To jest właśnie ten kąt:

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5fxnK9yjrI/AAAAAAAAC1Y/8D_5fYnUnT8/s720/8720_.jpg

J.
I znów wiertło mi strzeliło. Tym razem była to najwyższa dostępna w Castoramie półka, znaczy Tivoli. Dla przypomnienia:
- Hitachi strzeliło po jednym dniu pracy
- Tivoli po pięciu
- a jakiś noname kupiony u zarania dziejów, który mam i mam (juz kilka lat)... no mam go i mam i cały czas wiernie służy. Mimo, że już go na straty spisałem (widię ma na okrągło wyrobioną) i po kupieniu tamtego hitachi nawet posłałem go po krzywej balistycznej gdzieś w kąt, już drugi raz mi cztery litery ratuje zapobiegając stanięciu roboty. Ja tego wiertła nie tylko już więcej nie wyrzucę, ale chyba po zakończeniu budowy gdzieś go na honorowym miejscu w gablotce powieszę, ze stosowną trawioną w mosiądzu tabliczką. Póki co...: Panie i Panowie, oto bohater!

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5k5MCrcwQI/AAAAAAAAC2U/J3aOvjiQC-g/s720/8742_.jpg

Normalnie, możnaby na tej podstawie jakiegoś Harlequina napisać! W rolach głównych byłoby takie szare i nijakie, podniszczone wiertło, zawsze wierne i zawsze gotowe do pracy mimo wszelkich przeciwności losu i wszystkich krzywd doznawanych od... od niego! Tego niewdzięcznika! Tego drania, który nie docenia poświęceń i co i rusz się ogląda za innymi wiertłami, takimi z wyższych półek. Mimo, że za każdym razem mu to bokiem wychodzi i za każdym razem to stare wiertło jest na miejscu, zawsze wierne i zawsze gotowe do pracy. Achhh...

A tak na poważnie - tak się zastanawiam, czy mi tutaj bokiem nie wychodzi właśnie kupowanie markowych wierteł. fi6mm to cieniutkie wiertło. Założone na kilowatową wiertarę po prostu się ukrusza od byle czego, podczas gdy to stare noname jest z gorszej gatunkowo stali, mniej utwardzonej i przez to mniej kruchej a bardziej plastycznej. A że ma gorsza widię, w tym momencie już bez absolutnie żadnych krawędzi natarcia, wyrobioną na okrągło - przy tak małej średnicy sama energia udaru wystarczy, żeby wierciło nawet wierło penisokształtne :wink:
Tak czy tak teoria wydała mi się warta sprawdzenia, więc dla odmiany zamiast na najwyższą półkę, sięgnąłem na najniższą i za całe 5zł kupiłem wiertło marki: Baczność! Condor Spocznij!. I zobaczymy...

Z robót - instalacja oświetleniowa zakończona! Oczywiście jest i "ale" :wink: Znaczy zakończona, ale prawie. Bo garaż jeszcze nie zrobiony z powodów, że obecnie jest oddzielony od reszty domu, ale mam nadzieję jutro go zrobić. Dziury już dziś powierciłem w każdym razie.

Kilka zdjęć z dzisiaj:

Nasza sypialnia, a dokładniej wejście do niej. Tak po kolei odliczając, od lewej widać wejście do naszej garderoby, a w głębi wyłącznik światła w prywatnej łazience przysypialniowej, wejście do niej jest z garderoby, nie zmieściło się już na zdjęciu. Na pierwszym planie zdjęcia wypada włącznik światła w garderobie. Następna w prawo jest puszka z wyprowadzeniem do zasilania podświetlenia półek, które będą zabudowane w widocznej tu wnęce. Dalej wejście do sypialni, a w głębi przez nie widać dziurę na serwerownię (tam gdzie numerek "11").

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5k5K2Pe5tI/AAAAAAAAC2I/EPT4bKw4-zQ/s720/8734_.jpg

I szczególik konstrukcyjny: przejście z przewodów wtynkowych na przewody "nawięźbowe":

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5k5LbVAE4I/AAAAAAAAC2M/d1u2ppgDkWA/s720/8735_.jpg

Taki sobie narożnik holu poddasza, znów serwerownia widoczna:

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5k5KoMvKiI/AAAAAAAAC2E/8s2166vm4Uo/s720/8732_.jpg

I to by było na tyle.
A na zakończenie ciekawostka z dzisiejszego poranka. O tyle z tematem związana, że to był fragment mojego robotniczego śniadania przed pojechaniem na budowę. Jajko. Po prostu jajko. Jajko które w trakcie gotowania swą prawdziwą naturę objawiło.

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5k5KB3obwI/AAAAAAAAC18/agtlegTGkGY/s720/8728_Jajko.jpg
http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5k5KUS2PtI/AAAAAAAAC2A/eob9Whq2VC8/s720/8731_Jajko.jpg

...Bo to było jajko od kury z jajami! :lol:

J.

PS: nie, dziś nic nie straszyło :evil:
Wiertło marki Condor spisuje się póki co nad podziw dobrze, niestety dla odmiany pękłem młotek :cry:

Ten młotek zasługuje na kilka słów wprowadzenia, bo to nie jest taki znów zwyczajny młotek. Jest to nie tyle młotek, co młoteczek, a dokładniej rzecz biorac: молоточек

Rozmiar i model młotka sugeruje, że jego twórcy mieli wizję dzielnego pianiera, majsterkującego sobie w domu w wolnych chwilach między szkołą a zebraniem komsomolców, nie wiem, co tam pionierzy zwykle majsterkowali, może karmuszkę dla ptic, może gablotkę na zdjęcia Batiuszki.
Tu mała dygresja aż mi się prosi: jaja sobie robię, a tak naprawdę jestem raczej pełen uznania dla wsparcia, jaki w sajuzie mieli domorośli majsterkowicze. Po pierwsze dostępne i naprawdę niezłe narzędzia, po drugie prasa... W tamtych czasach, w średniej szkole mieliśmy świetną rusycystkę, która nie prenumerowała nam żadnej prasy politycznie poprawnej, a takie właśnie miesięczniki dla majsterkowiczów (Konstruktor Modielist) i uczyła nas z niej żywego, użytecznego języka. Ech, jakie tam były piękne projekty...

Wracając do młotka - kupiony został daawno daaawno temu przez mojego ojca. Jeszcze w czasach okołoupadkowych ZSRR, kiedy to do Polszy przyjeżdżały całe zdezelowane autokary pełne druziej wraz z masami czemodanów i sakwojaży, a każdy pełen skarbów. Na handel. I rozstawiali się z tym majdanem na targowiskach (druzja się rozstawiali, nie autokary). Oj, kto pamięta, ten wie, na tych straganach cudeńka można było znaleźć. Od wódki pakowanej w plastikowe kubeczki a'la jogurt począwszy, na wojskowych dozymetrach skończywszy.
Mój tata był od tych targowisk uzależniony. Chadzał tam nałogowo i regularnie znosił do domu najprzedziwniejsze rzeczy. Na ogół absurdalne i kompletnie nieprzydatne, które potem wychodziły znienacka z jakichś kątów i człowiek miał zagwozdkę co to jest, do czego służy i skąd się wzięło (jak np. ręczna maszyna do szycia, wyglądem przypominająca trochę zszywacz tapicerski, albo coś, co nie mam pojęcia, do czego służy, wyglądem przypomina skrzyżowanie garoty z piłą włośnicą).
I kiedyś musiał kupić tam właśnie ten młotek. Odleżał on u moich rodziców ileś lat, generalnie bezużytecznie, aż wreszcie nie tak dawno temu stwierdziłem, że on mi się przyda. Bo fajny. A teraz, przy robieniu instalacji wydał mi się wręcz idealnym narzędziem do wbijania plastikowych klipsów do mocowania przewodów. Bo mały, poręczny i co ważniejsze, na drugim końcu wyposażony w praktyczną wyciągaczkę źle wbitych klipsów. I sprawdzał się w tej roli rewelacyjnie. Niestety, to już czas przeszły. Sam go sobie zepsułem, bo coś nim usiłowałem podważyć, za mocno pociągnąłem i.... trrrach.

Pokląłem sobie pod nosem, ale co tam, trudno. Resztę styliska obciąłem na równo, nabiłem główkę, zaklinowałem, młotek jak nowy, tylko 3cm krótszy. Pierwszych kilka stuknięć w ścianę i.... plim! Główka na ziemi, a niżej podpisany już bynajmniej nie pod nosem, mocno opisowym, budowlanym językiem mówi, co myśli o sytuacji. Pomyślałem sobie, że nabijanie główki młotkiem "na ciasno" to był zły pomysł, bo niżej się obłamało. Nic, obciąłem stylisko jeszcze raz, tym razem je ostrugałem, oprawiłem jak się patrzy. I cały dzisiejszy dzień młotkiem pracowałem, aż w końcu go upuściłem na podłogę. I znów nieszczęście, główka osobno. Od głupiego upadku na ziemię...
Nie wiem, chyba mu zorganizuję nowe, porządne stylisko, tamto musiało po prostu spróchnieć ze starości... Albo sliesarnyj zawod, który ten młotek wyprodukował jak raz na kolejny zjazd KPZR 300% normy wyrabiał i styliska z topoli robili ;)

O, tu bohater dzisiejszej opowieści:

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5qK4cLmvnI/AAAAAAAAC3E/35v1KT5fyCQ/s720/8758_Garaż.jpg

A poza młotkiem - dziś udało mi się zrobić caluśki garaż. Oświetlenie, gniazdka, zasilanie bramy, okablowanie od domowych mądrości i alarmu.

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5qK25l_69I/AAAAAAAAC2w/w2vndErUSBY/s720/8743_Garaż.jpg

Miejsce w domu, gdzie cała ta instalacja "wchodzi" z garażu:

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5qK3YiIApI/AAAAAAAAC24/2d3UgfwlSy0/s720/8752_Garaż.jpg

I tak na przyszłość, przyszłym pokoleniom ku pamięci:

A niech mi kto spróbuje w tym domu jedną dziurę w ścianie wywiercić, jednego gwoździa wbić bez:
- konsultacji ze mną
- wykrywacza metalu i kabli pod napięciem
- zweryfikowania miejsca wiercenia ze zdjęciami
w/w do zastosowania w dowolnym zestawieniu, najlepiej łącznie! Wrrrr!!

I ostatnie zdjęcia: szacht instalacyjny:

http://lh4.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5qK3x0C7wI/AAAAAAAAC28/EszZRPxRUsk/s512/8754_Garaż.jpg
http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5qK4H5Q5jI/AAAAAAAAC3A/lmFDWeNBWUg/s512/8757_Garaż.jpg

Robi się gęsto, prawda? :lol: Te kable oczywiście będą uporządkowane. Kiedyś. Całkiem poważnie zastanawiam się nad zabudowaniem tam normalnych drabinek kablowych...

J.
Dziś już na dobre zacząłem instalować gniazdkologię. Oświetleniówka już zakończona z jedynie zupełnie już nieistotnymi "ale" ("ale" oświetlenie zewnętrzne wejścia z puszki trzeba na zewnątrz wyciągnąć i "ale" do kuchni dociągnąć przewód sterowniczy oświetlenia zewnętrznego, furtki i bramy), więc na gniazdkologię najwyższy czas!

Na pierwszy ogień (po gniazdkach zrobionych "z rozpędu" razem z oświetleniem w garażu) poszedł pokój pierworodnego. Zdjęcia:

http://lh5.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5vSfYN8-OI/AAAAAAAAC3g/7y0kGH7uJgc/s720/8763_.jpg

http://lh6.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5vSf-ALEII/AAAAAAAAC3k/BE-vLGyjv-U/s720/8764_.jpg

Ta bateria gniazdek jest przygotowana pod sieć komputerową i CTV, przewody niskonapięciowe będę rzucał później, ale to już będzie moooment, wszystko jest pod nie przygotowane, przebicia, podejścia, tylko rozciągnąć przewody i wepchać w peszle. Będą szły po podłodze, więc peszle niezbędne, za to mocowanie odpada.

A'propos przekuć - na drodze przewidzianej pod te peszle miałem wstawiony w ścianę filarek podpierający słup od więźby. Co było robić, przegryzłem się przez niego... ;)

http://lh3.ggpht.com/_UD9j3sBeSEQ/S5vSgKuTEeI/AAAAAAAAC3o/C2y7TEQUTjc/s512/8769_.jpg

Ogólnie, dzisiejszy pracowity dzień upływał mi przy akompaniamencie dwóch rzeczy: przez cały czas, jaki spędziłem na budowie, bite sześć godzin, monotonnie szczekał pies u sąsiada oraz wył czyjś alarm ze dwie ulice dalej.
Ech, uroki życia na przedmieściach...
Oczywiście, na osiedlu
Ociekająca spermą cipką
Amber z napalonymi samcami
Zmuszone do walenia

Report Page