Rozkosz i tortura

Rozkosz i tortura




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Rozkosz i tortura

Blada, martwa tafla.
Płynny kryształ obramowany złotem.
Zastygła w bezruchu kałuża rozpaczy, poszarpana pazurami spaczonego umysłu.
Dwadzieścia długich pęknięć i dwanaście krótkich.
Obrysowane szkarłatem rysy, ociekające chorym pożądaniem.
Tygrysie pręgi, bruzdy tworzone pośród bieli.
 Krwiste kwiaty, wykwitające na łące bladego
ciała.
Nienawiść, rozkosz i zatracenie.


Skalana dusza.
Anioł, który nie może wrócić do nieba.
Niebo, które sam sobie wykreował.

   Szaleje we mnie pożoga. Ogień, który trawi
wnętrzności i przepala serce. W moich oczach odbija się blask płomieni.
Płomieni tak przerażająco czarnych, piekielnych, mieniących się poświatą
wiecznej nocy. Ten masochistyczny ból widoczny tak wyraźnie, ta chora
przyjemność, płynąca z zadawanego sobie raz po raz cierpienia, wypełzająca na światło
dzienne ze spojrzenia, które kiedyś było puste jak u lalki.
   

   Kukiełka, marionetka w rękach rzeczywistości.
Bez słowa sprzeciwu poddająca się jej realiom, rozkazom. Syn, jakiego ojciec
zawsze pragnął. Uczeń, jakiego chcieli widzieć nauczyciele. Dziedzic, jakiego
desperacko potrzebowała rodzina.
   Spalony na popiół przez monotonnie
życia. Wyniosły i dumny, lecz tylko na pozór. Zawsze perfekcyjny, ideał w
każdym calu. Ktoś, kto nie powinien istnieć. Manekin wykonany z organicznego
surowca, w którego tchnięto kontrolowane życie.
   Mój oddech, ciało, krew płynąca w
żyłach, bijące serce, mózg regulujący odruchy. Wszystko sztuczne, zakłamane. Jak
zwykły program napisany przez specjalistę, nienaturalnie stworzona maszyna.
Piękna i podziwiana, której dusza topi się w żalu. Nie umiejąc pływać, z każdą
kolejną chwilą, każdym dniem i miesiącem powoli opada w tę bezdenną głębinę
smutku i desperacji, tracąc codziennie tak cenne pęcherzyki powietrza.

   W tamtych
dniach naprawdę myślałem o śmierci. Chciałem umrzeć. Przestać czuć tętniące
dookoła życie, którego nie mogłem być częścią. Każdego poranka wychodząc z
domu, miałem nadzieję, że to właśnie dziś nadejdzie ten moment. Potraci mnie
samochód, dosięgnie kula pistoletu, poślizgnę się na deszczu i, upadając na
chodnik, skręcę kark o krawężnik, przebije mnie wierzchołek otwieranej przez
przechodnia parasolki.
   Czekałem na to. Na tę chwilę, kiedy
moje serce przestanie wykonywać skurcze, krew w naczyniach zwolni, aż w końcu
całkiem się zatrzyma. Przepływ gazów oddechowych zostanie przerwany, nastąpi
niedotlenienie mózgu i martwica wszelkich narządów. Pragnąłem tego tak
desperacko, szaleńczo. Obłąkańcza nadzieja, która nagle stała się sensem mojego
istnienia. Chciałem stanąć naprzeciw postaci trzymającej w ręku wielką kosę,
paść w jej chłodne, acz czułe objęcia i przyjąć na siebie wieczny sen. Tak
cichy i wolny, nieskrępowany przez żadne zasady. Pragnąłem tego. A jednak wciąż
dręczyło mnie to jedno pytanie.

Czy przyszedłem na świat tylko po to, by odejść z
niego z westchnieniem ulgi?

   Nie
szukałem odpowiedzi. Choć czułem, że gdzieś tam jest, celowo odwracałem wzrok w
drugą stronę. Czekałem. Wołałem bezgłośnie o nicość i beztlenową dolinę. Bez
skutku. Nigdy do mnie nie przyszła, nie otoczyła swoimi czarnymi ramionami. Nie
pożądała mnie. Nie chciała pokochać. Zostałem odrzucony. Więc w końcu i ja ją odrzuciłem.


   Zmieniłem się. Nie od razu. Jeszcze długo
cierpiałem, trwając w tej szarej melancholii pseudoistnienia. Być może tkwiłbym
w miejscu do dziś. Gdyby wybrano mi inną szkołę, inny klub. Być może. Teraz nie
ma to już znaczenia.
   W ułamku sekundy prawdziwy ogień
rozpalił moje wnętrze. Coś się we mnie przebudziło, coś, co od dłuższego czasu
domagało się uwagi, co chciało wydostać się na powierzchnię i raz na zawsze
zamienić kukłę w człowieka.
   Stałeś przy moim boku od samego początku. Niemy
i niewidzialny trwałeś przy mnie, chroniąc przed całkowitym zatraceniem się w
odmętach rozpaczy. Chroniłeś moje szaleństwo, formując je w piramidę
obłąkańczej żądzy i nienawiści. Byłeś jak ten spaczony anioł stróż otoczony
cieniami, z kagańcem na ustach i opaską na oczach.
   Tamtego dnia wdarłem się do twojego
więzienia. Wyważyłem wrota z tytanu i złożyłem długi pocałunek na twoim gorącym
policzku.

   Opadł knebel, uniosła się kurtyna w teatrze
życia, a ty scaliłeś się ze mną, tworząc prawdziwą istotę doskonałą. Nie
maszynę, nie lalkę. Nadczłowieka. Sadystę i masochistę. Boga i diabła. Anioła zagłady
i demona zbawienia. Wszystko to zamknięte w jednym sercu, które nagle zabarwiło
się czarnym jak noc płomieniem.
   W tamtej chwili opadły krępujące mnie
łańcuchy fałszywego istnienia i po raz pierwszy odetchnąłem prawdziwym
powietrzem. Trującym powietrzem zepsutego świata.

Złotooka bestio, jesteś najpiękniejszą istotą na tej
straconej ziemi.  



Czerwonooki potworze, pozwól mi zatopić kły w twoim przeżartym przez
grzechy sercu.

   Opieram dłoń o chłodną powierzchnię
lustra. Drugą zaciskam na długich, ostrych jak brzytwa nożyczkach. Z moich ust wykrzywionych
w nieludzkim grymasie wydostaje się przerażający chichot, przypominający wycie
zarzynanego kota.
   Spoglądam w potłuczoną taflę.
Dostrzegam przed sobą twarz zniekształconą przez rysy. Twarz tak dobrze mi znaną,
tak piękną. Widzę złote tęczówki, których spojrzenie wywołuje dreszcz na moim
przyozdobionym licznymi ranami ciele. Złote oczy patrzą na mnie z żądzą krwi,
bijąca z nich brutalność, tak pociągająca zapiera dech w piersiach. Sadysta
uśmiecha się po drugiej stornie lustra.

Pragnę cię. Chcę pociąć twoje ciało na strzępy, zatopić ostrze w twoim
sercu, usłyszeć twój rzężący oddech i pocałować twoje szybko chłodniejące usta.


Zrób to. Jestem tu tylko dla ciebie, zawsze byłem. Pocałuj
mnie i uderz, zgwałć i ofiaruj spełnienie. Mój sadystyczny aniele, niszcz mnie
ciągle na nowo, patrząc w moje przepełnione bólem i rozkoszą oczy. Tylko ty
jesteś tego godzien .

   To musi boleć, prawda? Być rozrywanym na
strzępy przez swoją własną żądzę. Przez kogoś, kto jest częścią ciebie. Ah,
jakże piękne cierpienie, tortura smakująca tak słodko i niewinnie. Bo czymże
jest to płonące uczucie jeśli nie samozniszczeniem? Autodestrukcją,
samospaleniem?
   Miłość i nienawiść. Pożądanie i
trwoga. Ból i rozkosz. Tylko ten, kto doświadczył tych wszystkich uczuć, ma
prawo zwać się człowiekiem. Ludzie żyjący na tym świecie pogrążają się
nieświadomie w monotonii, która pomału, powoli ich zabija. Są jak ten
dogasający papieros, który za chwilę spadnie na ziemię i już nikt go nigdy nie
wspomni.
   Ludzi są naiwni. Przekonani o swojej
wyższości nad innymi. Trwający w kłamstwach, w których już sami się gubią.
Ludzie to bestie. Niszczące własne życie, niszczące bliskie sobie osoby. Mówią
„kocham” , lecz to nic nie znaczy. Nie umieją kochać naprawdę. Nie są w stanie
całym sobą oddać się pragnieniom swojej duszy. Wypierają się ich, wstydzą. Przez
to są tak zepsuci. Ktoś, kto nie akceptuje swoich żądzy, nie ma prawa zwać się człowiekiem.



Bestie. Bestie gotowe zdradzić cię i porzucić, otruć i
rozszarpać na strzępy. Ty też jesteś bestią. Najgorszą z możliwych. Ale w
przeciwieństwie do nich wiesz, co kryje się w twoim spaczonym sercu. Dlatego
jesteś wyjątkowy. Razem stanowimy jedyne piękno, które pozostało na świecie. Ty
i ja. Potwór na ciele i potwór na duszy.

   Zaciskam palce na chłodnym szkle,
splatając je z twoimi. Już dłużej nie wytrzymam i wiem, że ty też tracisz nad
sobą kontrolę. Chcę cię poczuć. Twoje płomienie kąsające moją duszę.

   Staję przed tobą obnażony ze wszystkich
uczuć. Oblizujesz ostre jak u wilka kły i rzucasz się na mnie tak gwałtownie,
brutalnie. Nie musisz być czuły. Nie zniósłbym tego. Chcę dać ci rozkosz
uwarunkowaną moim cierpieniem. Tylko tak umiemy się nawzajem zaspokoić. Twój
sadyzm i mój masochizm.

   Rozrywasz skrzydełko mojego ucha. Ciepła
ciecz miesza się z barwą włosów opadających na kark. Mruczysz gardłowo widząc
ten kolor. Wiem, że go kochasz. Równie mocno jak ja.

   Twoje dłonie wędrują w dół mojego brzucha,
pazury pozostawiają szkarłatne ślady na skórze. Wbijasz je mocno, tak bym
poczuł, że należę wyłącznie do ciebie. Uwielbiam ten sposób, w jaki okazujesz
uczucia.

   Zostawiasz dwadzieścia długich szram i
dwanaście krótkich. Tyle samo, ile ja pozostawiłem rys na lustrze. Oddajesz mi co
moje, z jeszcze większą pasją. 

   Wzdycham, czując ten cudowny ból. Moje
wnętrze płonie. Ale nie jest to jeszcze ta właściwa pożoga.

   Dyszysz mi nad uchem. Wsuwasz palce, gryząc
moją szyję, wsuwasz całego siebie i uśmiechasz się tak obłąkańczo, tak pięknie. 

   Wypełnia nas rozkosz przyozdobiona rzekami
czerwieni i potokami bieli. Czerwień należy wyłącznie do mnie, biel jest tylko twoja.


   Dotykam tego symbolu czystego spełnienia i
unoszę palce do ust. Smak tak znajomy, tak słodki. Najwspanialszy
narkotyk. 

   Bierzesz do ręki nożyczki. Chwytasz moje
nadgarstki i przytrzymujesz mocno. Wiem, co zamierzasz zrobić. To co sprawia
mi największy ból, a więc i uniesienie. Patrząc w twoje oczy, widzę, że pragniesz dać
mi najpiękniejsze spełnienie. Chcesz zobaczyć, jak krzyczę w agonii, jak wiję
się w rozkoszy.

   Wsuwasz te dwa ostrza tak niezwykle czule,
jakbyś chciał mnie przygotować na następne uczucie. Niepotrzebnie. Taki wstęp
jest zbędny.

   Rozszerzasz je gwałtownie. Tak by mocno
zranić, lecz nie uszkodzić na stałe. Moje plecy wyginają się w łuk, mięśnie spinają,
powiększając ból.

   Jęczę. Z każdą kolejną chwilą, z każdym
rozwarciem nożyczek jęki są coraz głośniejsze. W końcu przeradzają się w
krzyki.

   Czuję, jak tniesz mnie od środka, jak
tworzysz ociekające szkarłatem wzory na tkankach wewnątrz mojego ciała. Mogę
niemalże usłyszeć ten raz po raz powtarzający się, metaliczny dźwięk powoli
zamykanych i agresywnie otwieranych nożyczek. Jest cudowny.

   Szarpiesz mnie coraz silniej, coraz
szybciej. Zanurzasz ostrza głębiej, niż pozwala ci moje ciało tak, że niemal
całe się w nim ukrywają.

   Widzę, jaką przyjemność ci to sprawia.
Patrzenie na mnie w takim stanie.

   Czuję, jak z wnętrza mojego poszarpanego
ciała wypływają liczne strużki krwi. Ból szczypie tak intensywnie, tak
cudownie. Uśmiecham się, kiedy wreszcie i ja opływam w tej słodkiej bieli.
Kapiąc na podłogę, miesza się z twoją, tworząc tak niezwykłą kompozycję.
Naprawdę jesteśmy jednością.

Nasze spaczone umysły są najpiękniejszymi gwiazdami
na tym bezgwiezdnym niebie.

Razem możemy zapanować nad śmiercią.

   Tykanie zegara.
   Drażniący zapach leków.

   Plastikowa plakietka na nadgarstku, a na
niej napis.

   Dziwne przeczucie, kumulujące się chłodem w
okolicy serca.

Nie chowaj się. Chcę usłyszeć twój głos.



   Przytłaczająca przestrzeń bez dźwięku i
barw.

Dlaczego nie ma cię przy mnie? Gdzie jest to
spojrzenie skrzące się złotem?

Motyw Rewelacja. Obsługiwane przez usługę Blogger .

o mój boże *,* jesteś świetna, nie mogłam oderwać się od czytania. Błagam pisz częściej. Dużo weny życzę <3 Yahiko H.
Jak ja się przeraziłam. Czytam to, i myślę sobie "panie boże miej ją w opiece, będę się za nią modlić każdego dnia, toż to ona zwariowała!", ale potem czytam informację pod tekstem i odetchnęłam z ulgą. Jeszcze nie ma z tobą tak źle to tylko okresowy napad szaleństwa i schizofrenii, byłabym hipokrytką opieprzając cię za coś takiego, skoro ja sama nie raz i nie dwa mam takie napady, po prostu tego nie okazuję. Potem znowu wracam do tych fragmentów, które najbardziej mnie "przeraziły" i znowu sobie myślę "e tam nie ma tak źle wyliże się z tego". Teraz pozostaje mi tylko przyznanie, że co jak co, ale pierwsza część two-shota, genialna. Już nawet nie przeszkadza mi to, że pisałaś to najprawdopodobniej na niezłym haju. Mam do ciebie pretensje co do ograniczeń wiekowych, nie mogę sobie już czytać twoje bloga zalogowana, tylko muszę komentować jako anonim, mówi się trudno. A, i jakbyś potrzebowała konsultacji psychologicznych z chęcią cię wysłucham :D ~ Hitomi
No z tymi ograniczeniami to chyba faktycznie przesadziłam. Ot, jeden zwariowany post, brak dokładnych opisów seksu i jeden dziwny obrazek. Chyba to zmienię i zostawię po prostu ostrzeżenie na polu menu bloga dotyczące treści. Tak będzie chyba łatwiej. Teoretycznie google nie sprawdza zawartości blogów, więc powinno być w porządku. Tak, potwierdzam to napad okresowy i oprócz drugiej części tego two-shota, chyba nic tak mocnego w najbliższej przyszłości się nie powtórzy. A w dalszej - zobaczymy xd. Zapamiętam sobie i jakby co, chętnie z konsultacji skorzystam xd
Kobieto... Co ja mam z Tobą zrobić ? Przemawiasz do mojego sadyzmu. Do tego włączyłam sobie tą Twoją muzyczkę blogową. Tak jak sądziłam, że nie przeżyję seksu w Akashi x Akashi, tak chyba się myliłam. Jesteś poroniona, ale ja czytałam to po prostu ze szczęką na ziemi. Zawsze chciałam potrafić tak pisać. Łamiesz mi serduszko. Co do obrazka, bardzo ładny, ja tam od razu widziałam, że to Akashi, w końcu nie każdy musi rysować dokładnie jak oryginał ;P Jestem na tak. Ale pisz dalej AkaKuro. ;P Nie powiem, że to było świetne, bo nie chcę wyjść na psychopatkę, ale nie obrażę się na więcej mrocznych klimatów. Jak już mówiłam, to nie jest normalne, ale mojej miłości tak łatwo się nie pozbędziesz. Całuski ;D ~Yazu
Ufff, ulżyło mi. Naprawdę strasznie się denerwowałam jak zostanie odebrany ten shot. Ale chyba niepotrzebnie, aż tak się stresowałam. Choć mój brat powiedział mi, że jestem najbardziej psychiczną osobą, jaką zna xd No, a co do mrocznych prac. To w najbliższej przyszłości pojawi się druga część shota - nie wiem czy bardziej, czy mniej poroniona - i na razie to będzie na tyle. Jeśli jeszcze kiedyś wrzucę tu coś takiego, to na pewno nie prędko, raz na jakiś czas daje fajny klimacik, ale co za dużo to niezdrowo xd
Spóźniona, zaskoczona, ledwo oddychająca i... zazdrosna! Czemu ja nie umiem tqk opisywać. I czemu do cholery to Ty wychwalach mnie, skoro przy twoich ARCYDZIEŁACH moje to bazgroły to łkająca, zgwałcona przez każdą idealną literę tam w górze, skulona w kącie kupka. Ta kupka jest i smutna i zarazem szczęśliwa. Wiesz, mało jest one/two - shotów z AkaAka które by mi się podobały. Twój jest niesamowity. Dziewczyno, no co ja ci mam... Uczę sie od Ciebie i całuję szanowne stópki. W gratisie niziam masłem. Sadomaso to temat niesamowicie mi bliski, zresztą wiesz, a niewiele osób potrafi tak pięknie to przedstawić. Podziwiam, role się odwróciły. Teraz to ja jestem pokorną fanką. No to co, czekam na więcej i żywię nadzieję że to tam u Ciebie, nasze, będzie równie mocne. Ogólnie orgazm po przeczytaniu c: (ślini w poduszkę)
Cieszę się, że podoba Ci się napisane przeze mnie coś, czego normalnie nie lubisz. Bardzo się cieszę. I nie kłam mi tu proszę, ponieważ moim zdaniem to Ty opisujesz znacznie lepiej niż ja. Ale w tej kwestii pewnie nigdy się ze sobą nie zgodzimy xd No, to u mnie, nasze już prawie się urodziło. Wody odeszły i niedługo poród. Jeszcze tylko ostatnie poprawki i dziecko przyjdzie na świat. A czy będzie mieć potencjał na coś naprawdę mocnego, to już sama ocenisz.
"Coś czego normalnie nie lubię"? Ja uwielbiam AkaAka!
Wybacz, źle zinterpretowałam ten fragment "Wiesz, mało jest one/two - shotów z AkaAka które by mi się podobały". No to cieszę się tym bardziej, bo ja też AkaAka uwielbiam!
Bosze kobieto !! Kocham cię za to jak piszesz i za twojego two-shota. No i Sei <3 Jak tu go nie kochać? Twój shot bardzo mi się spodobał :D Chyba nawet za bardz. Tak wspaniale bawiłaś się tu uczuciami Akashiego, że aż się popłakałam :3 Ale nie martw się jak dotąd nie zaobserwowała u siebie żadnych krzywizn na mojej i tak już z lekka poronionej psychice >.< Shota pochłonęłam na jednym oddechu i czekam z niecierpliwością na część dalszą ;) A obrazek wyszedł ci ładnie, choć dla mnie jeszcze zacenzurowany (oj a kto się będzie czepiał tego jednego roku? >.< ) W każdym razie życzę ci weny i czasu do tworzenia takich dzieł jak ten shot i AkaKuro oczywiście, nie zapominając o innych historiach w twoim wykonaniu :D
Wiesz, w tej części shota uczuciami Akashiego bawiłam się, myślę że mniej niż w drugiej. Także szykuj się! Chyba trzeba założyć stowarzyszenie dla osób z poronieniem mózgowym. Bo coraz nas więcej xd
Na szatana, umarłam. Nie lubię rzeczy typu Akashi x Akashi, ale jak przeczytałam to to moja sadystyczna część mnie się odezwała. Akashi masochista to najlepszy Akashi pod słońcem. Rozpiszę się tu jeszcze, jak będę miała czas, bo teraz muszę zmywać sztuczną krew z Halołin ;-; Pozdrawiaaam~
Mnie też się spodobał. Ah, jak dobrze wiedzieć, że nie tylko ja mam w sobie coś z sadystki.
Genialne. Mimo kłopotów jakie miałam z czytaniem. Jak ja nie znoszę mieszkać z siostrami to głowa mała. Czytasz sobie już czujesz ciarki na całym ciele a tu nagle coś ktos nagle od ciebie chce, gdyby to chociaż było ważne ale nie. Lepiej popsuć mi efekt sadystycznego AkaAka, które zrujnuje psychikę. Ja proszę następną część:) ładnie proszę Muszę się wreszcie zabrać za komentowanie bo przez cały czas wychwalasz to co piszę (o czym ja tak wspaniałego zdania nie mam) a mi ciągle brakuje na to czasu. Bo co mam napisać jak tak się zachwycasz a piszesz dużo dużo lepiej ode mnie:) Życzę weny
No cóż, rodzeństwo ma to do siebie, że zawsze przeszkodzi w najlepszym momencie. Wiem z doświadczenia, ja tu sobie dochodzę do kulminacyjnego punktu jakiegoś yaoi, a mój brat nagle wpada do pokoju i robi bliżej nieokreślone rzeczy, które odciągają mnie od czytania. Ma chłopak wyczucie idealne xd Ale nie wyobrażam sobie bez niego życia mimo wszystko.
Taki ból zna tylko ten, kto ma rodzeństwo:) ale żyjąc z nimi na codzień zaczynam się nudzić jak mam być cały dzień sama
Miałam przeczytać i przeczytałam~! Ale jednak zrezygnuję z pozywania Cię do sondu o uszczerbak na zdrowiu psychicznym bo mi się podobało~! Czekaj... To chyba ze mną gorzej, bo twierdzę, że to jest świetnę! Pierwsze AkaAka jakie czytałam *////* Chcę dalszą część~! A tak nawiasem mówiąc to po przeczytaniu tego zdziwiło mnie to, że nadal mam się za maso, ale to nie ważne... Weny~
Nic w tym dziwnego, w końcu shot pisany z perspektywy tej masochistycznej części xd Ah, taka szczęśliwa jestem, sądu nie będzie! Cieszę się, że się spodobało. I tak nie może być z Tobą gorzej niż ze mną, ja to w końcu napisałam! xd Druga część pojawi się albo w ten piątek, albo za tydzień. To zależy od tego, czy zdążę zrobić jej betę przed trzecią częścią AkaKuro. No, ale w każdym razie na pewno w ciągu najbliższego półtora tygodnia.
Rzygam tęczą :3 A fragment z parasolką skojarzył mi się z Another.
Bo właśnie Another się sugerowałam xd Epicka scena zresztą. Znasz to? https://lh5.googleusercontent.com/-TdpNE9O-AF0/VHNuBYh-YWI/AAAAAAAABFo/Mhlya63s_qE/w400-h300-no/2014-11-24.gif
Nie, ale teraz już znam. Zacząłem śpiewać "They see me rollin, they hatin" xd A ta scena była świetna, śmiałem się z 10 minut xd
Wzięłam "Odbite w lustrze" na pierwszy ogień i... przyznam szczerze, że nie żałuję, ale, kurde mać, nie mam pojęcia, co napisać xD Tego się nie spodziewałam! Jak już wcześniej wspominałam, nigdy nie spotkałam się z AkaAka i myślę, że raczej nie zagłębię się bardziej w ten pairing ( znaczy, Twoje przeczytam, ale o tym zaraz, wytrwaj do końca xD ), jednak bardzo przypadł mi do gustu ten motyw samodestrukcji, a, trzeba przyznać, że do Akashiego pasuje to idealnie. No bo, jakby nie patrzeć, taki idealny syn, idealny człowiek, można by rzec, tak jak napisałaś w opowiadaniu - nie może istnieć. Dlatego... uh, dziewczyno, to było naprawdę piękne... To znaczy, nie mam na myśli, że piękne są tutaj te sceny, ale sposób, w jaki to wszystko opisałaś, jak wykreowałaś ten prywatny światek Akashiego i jego drugiej osobowości. Penetracja nożyczkami była przerażająca, ale jednocześnie bardzo wciągająca, więc
Superwoman i dildo z kryptonitu
Nina Hartley, doświadczone usta
Erotyczne porno w filmie vintage

Report Page