Rozdziewiczysz mnie?

Rozdziewiczysz mnie?




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Rozdziewiczysz mnie?

"Hej piękna . Dziś nie mogę iść z tobą po 

Lauren jestem umówiony z Simonem . "

Kto to Simon pomyślałam . No ale ciesze się że tak szybko znalazł znajomego tak jak ja Margaret . 

"Okey . A kim jest Simon i ja też jestem 

umówiona z Margaret . To dziewczyna którą 

Podałam mu liścik ale ten chłopak obok niego go zabrał i zaczął czytać . Justin próbował mu go wyrwać ale bał się że nauczyciel to zobaczy . Tajemniczy chłopak uśmiechnął się sam do siebie i oddał liścik Bieberowi . Odchylił się na krześle i szepnął do mnie . 

- To ja jestem Simon słonko . - Yhh "słonko" uniosłam jedną brew w górę i oblizałam usta . 

Minute później zadzwonił dzwonek a ja pierwsza wybiegłam z klasy . Za mną pobiegł Justin . 

- Kat zaczekaj ! - Zatrzymał mnie - Gdzie się tak śpieszysz ? Jesteś spięta . 

- J-ja tylko .. To pierwszy dzień a już nie byłam na lekcji .. Jestem zła na samą siebie ! - Oparłam się o szafki plecami i uderzałam o nie głową . Chłopak staną przede mną opadł rękę przy moich biodrach o szafkę i zbliżyła się do mnie . 

- Nie przejmuj się każdemu to może się zdarzyć . - Czułam jego oddech na wargach . To uczucie było dziwne a zarazem przyjemne . 

- A-ale dlaczego akurat mi ?!? Okey nie ważne .. O której dzisiaj wrócisz . ? - Chłopak uśmiechnął się szeroko i oblizał usta . 

- Sam jeszcze nie wiem . Ale mam nadzieje że wcześnie mam ochotę poznać tą Margaret . 

- Ona ciebie też .. A ten Simon .. 

- Jakiś dziwny . Dlaczego nazwał mnie "słonko" ? - Chłopak uśmiechnął się sam do siebie i spojrzał w bok . Ja też spojrzałam i zobaczyłam tam Simona z jakimiś chłopakami którzy wołają Justina .
- Ehhh muszę iść . Zobaczymy się wieczorem w domu . - Kiwnęłam głową i się uśmiechnęłam Bieber delikatnie pocałował mnie w policzek i pobiegł w stronę chłopaków . Przerwę spędziłam na korytarzu czytając książkę i nagle dzwonek . Wstałam i szłam w stronę klasy numer 2 byłam już blisko ale ktoś mnie puknął w ramię . Odwróciłam się . Była to wysoka brązowo włosa dziewczyna, miała na sobie obcisłe jeansy i czerwoną bluzkę . Stała z zabójczym spojrzeniem z rękami splecionymi na klatce piersiowej .
- To ty jesteś Katherine Johns .. ? - Kurde . Ona też mnie zna . Jezu dlaczego ?
- Yghh tak a co ?!
- Heh .. Zostaw Justina w spokoju .. Dobrze ci radze .
- Haha ja się ciebie nie boje bo co niby mi możesz zrobić ?! - Była zdziwiona moją odpowiedzią .. Popchnęła mnie na ścianę i trzymała za szyję . Książki upadły mi na ziemie a sama wisiałam lekko w powietrzu . Ona tylko uśmiechała się szeroko . Nagle ktoś ją popchną aż upadła . To był Justin cały zdyszany .
- Nic ci nie jest Kat . ? - Podszedł do mnie i złapał za policzki .
- Tak yhh jest okey - Trochę po kaszlałam i się uspokoiłam . Ta dziewczyna wstała i podeszła do nas .
- Justin ? Co ty robisz zostaw ją .. Ja mogę ci pomóc wybić się w tej szkole .. A z nią nigdzie nie zajdziesz .
- Skarbie . Nienawidzę takich lasek jak ty .. Więc odpierdol się ode mnie .. A jeżeli jeszcze raz ją tkniesz to osobiście cię zabije ! - Zachowywał się dziwnie . Inaczej niż zwykle . Dziewczyna tylko spojrzała na mnie groźnie i sobie poszła . Justin mnie przytulił . - Yhhh nie mogę cię nawet na chwile spuścić z oka .. Ehh lepiej by było jakbyś poszła do domu .
- Nie ! To tylko jedna dziewczyn a poradzę sobie . - Pocałował mnie w czoło . Przez jego ramię zobaczyłam zegarek . - Kurwa ! Musze lecieć pa do zobaczenia . - I pobiegłam w stronę klasy . Tym razem trafiłam . Lekcja przeminęła dość szybko w ogóle wszystkie lekcje minęły szybko . Przed szkołą spotkałam Margaret, ona przytuliła mnie jakbym była jej najlepszą przyjaciółką ale mi to nie przeszkadzało . Razem poszłyśmy po Lauren . Dziewczynka była smutna że nie było z nami Justina ale polubiła Margaret . Dotarłyśmy do domu i od razu pobiegłyśmy do mojego pokoju razem z Lauren .
- Więc opowiadaj co jeszcze o nas mówią ?
- Hym więc .. Że co dziennie pieprzycie się ze pięć razy . To prawda ?
- Co to kurwy nędzy ?! Nie ja z nim nigdy ... Ehh nawet nie mogę o tym myśleć . Ja z nim nigdy nie uprawiałam seksu . Ja pierdole !!! - I wtedy przypomniałam sobie że w pokoju jest też Lauren . - Oh przepraszam . Kochanie idź do pokoju dobrze ? - Pokiwała głową i wyszła . -Ok więc .. Coś jeszcze ale błagam nic takiego okropnego !
- Ehh same są takie jak to .. - Gadałyśmy tak z pięć godzin .. Ale ostatnie 2 spędziłyśmy na rozmowie o nas .. I się zaprzyjaźniłyśmy . Nagle do pokoju wszedł Justin . Podszedł pocałował mnie w głowę i podał rękę Margaret .
- Hej jestem Justin a ty zapewne Margaret ? - Ona tylko kiwnęła głową była nim zachwycona . Ja tylko lekko zachichotałam nagle zobaczyłam że Bieber ma jedną dłoń zawiniętą bandażem .
- Jezu ! Justin co ci się stało ?
- J-ja to to nic tylko sie wywaliłem i upadłem ręką na coś ostrego ... - wiedziałam że kłamie ale nie chciałam się kłócić przy Margaret . Gadaliśmy z godzinę ale Schmit musiała już iść .. Kiedy wyszła od razu pobiegłam do pokoju Justina .
- Dobra a teraz gadaj co ci się naprawdę stało ! Tylko nie kłam ! - Chłopak wstał .. I zaczął drapać się po karku . Spojrzał się na mnie słodkim spojrzeniem . - Nie patrz się tak na mnie i tak nie odpuszczę . - Zaczęłam iść w jego stronę ale o coś się potknęłam i wpadłam mu w ręce . Spojrzałam na niego . Byłam strasznie blisko niego to uczucie było mi znane ale tym razem czułam się inaczej . Nasze wargi już się stykały . Obydwoje zamknęliśmy oczy .. Nagle ..


Motyw Rewelacja. Obsługiwane przez usługę Blogger .




Возможно, сайт временно недоступен или перегружен запросами. Подождите некоторое время и попробуйте снова.
Если вы не можете загрузить ни одну страницу – проверьте настройки соединения с Интернетом.
Если ваш компьютер или сеть защищены межсетевым экраном или прокси-сервером – убедитесь, что Firefox разрешён выход в Интернет.


Время ожидания ответа от сервера kascysko.blogspot.com истекло.


Отправка сообщений о подобных ошибках поможет Mozilla обнаружить и заблокировать вредоносные сайты


Сообщить
Попробовать снова
Отправка сообщения
Сообщение отправлено


использует защитную технологию, которая является устаревшей и уязвимой для атаки. Злоумышленник может легко выявить информацию, которая, как вы думали, находится в безопасности.


Performance & security by Cloudflare


You cannot access zajefajna.com. Refresh the page or contact the site owner to request access.
Copy and paste the Ray ID when you contact the site owner.

Ray ID:

7405a01c9e17f3e7


7405a01c9e17f3e7 Copy




N adeszła
kolejna noc. Ciemne chmury wisiały nad Doliną Godryka, śnieg prószył z nieba,
przykrywając dróżki i trawniki białym puchem. W domu Harry’ego wszyscy spali,
jednak zostali rozbudzeni przez jasne światło wpadające przez okno. Bruce, Dora
i Syriusz podeszli do szyby, by zobaczyć, co się dzieje, lecz nie byli w stanie
nic dostrzec. Kizzy nagle pisnęła, a Czarny odskoczył do tyłu, kiedy tuż przed
nimi pokazała się biała poświata uformowana w anioła.


Gabriel — odetchnął Harry, kiedy rozpoznał swojego Anioła Stróża.

Przybysz
spojrzał na niego poważnym spojrzeniem, kiedy dostrzegł, jak jego podopieczny
wygląda.


Nie sądziłem, że posunie się aż do tego stopnia, żeby nasyłać na ciebie swoich
pupilków — powiedział pustym głosem. — Należą ci się pewne wyjaśnienia. —
Przeniósł wzrok na wpatrzonych w niego bliskich Czarnego. — Przebiłem bariery.
Jesteście wolni.

Przypominając
sobie, co działo się jeszcze kilka godzin temu, wszyscy wbili niepewne spojrzenia
w Harry’ego.


Możecie wyjść. Już po wszystkim — powiedział spokojnie chłopak.


Poczekamy na zewnątrz — odrzekł na to Jay, a Czarny skinął jedynie głową.

Kiedy
drzwi się zamknęły, Gabriel spojrzał na Harry’ego, wyglądając na
przygnębionego.


Niezbyt się popisałem — mruknął. — Nie wyczułem, że coś się dzieje, dopóki
prawie cię nie zabił. Jestem beznadziejnym Stróżem.


A ja beznadziejnym podopiecznym, więc wyszliśmy na zero — odparł Czarny, a
Gabriel uśmiechnął się słabo.


Zajmowałem się sprawą twoich wyjść do piekła, bo nie mogłem patrzeć, jak
Lucyfer sobie z nami pogrywa. Kiedy zobaczyłem, co się z tobą dzieje,
zareagował sam Archanioł. Okazało się, że Lucyfer stracił kontrolę nad
Mirganem, który się tutaj pojawiał. Na polecenie Lucyfera przyszedł tutaj dwa
razy, później działał poza kontrolą. Najwidoczniej za bardzo mu się to wszystko
spodobało — skrzywił się. — Jakby na to nie patrzeć, wyszedł z tego jeden plus:
Lucyfer zawiesił twoje wizyty w piekle i ukarał Mirgana. Nie zrobił tego
chętnie, ale wiedział, że błąd leży po jego stronie i musiał jakoś
zrekompensować to, co się stało. Jeśli nie złamiesz warunków umowy, Lucyfer nie
ma prawa cię do siebie wezwać.

Kiedy
Gabriel wrócił do zaświatów, Harry wyszedł na podwórze, gdzie jego przyjaciele
napawali się świeżym powietrzem.


Wszystko w porządku? — zapytał Remus.

Powoli
zaczęli deportować się do swoich domów, a Harry z niechęcią pomyślał o tym, że
musi spędzić kolejną noc w tym przeklętym domu. Poczuł dłoń na ramieniu.


Chodź do nas — powiedział Syriusz.

Czarny
spojrzał na niego z wdzięcznością, a ten deportował się, trzymając go za ramię.

Pierwszy
raz od dawna Harry przespał całą noc w spokoju, bez koszmarów i pobudek co pół
godziny. Przeciągnął się lekko w łóżku i otworzył oczy. Jego sypialnia na
Grimmauld Place 12 w ogóle się nie zmieniła, mimo upływu tylu lat. Magią doprowadził
swoje ubranie do względnego porządku, chociaż wyglądało ono tragicznie. Zszedł
do jadalni, gdzie siedziała tylko Amy. Przy posiłku dowiedział się, że Syriusz,
Remus i Dora wrócili do szkoły, by wytłumaczyć powody swej nieobecności.
Podobnie uczyniły Hermiona i Ginny. Jay, Alex i Ron poszli z tą sprawą do szefa
Biura Aurorów, który dowiedział się o lekceważeniu przez nich obowiązków. Kizzy
i Złodzieje nie mieli takich problemów, ponieważ nie pracowali. Poprzez Ginny
Amy dowiedziała się, że Harry’ego chce zobaczyć pani Weasley. Domyślał się, co go
czeka w Norze.

Rany
czasami dawały mu się mocno we znaki, ale nic nie mógł na to poradzić. Jedynym
ratunkiem było czekanie, aby wszystko się zagoiło, a to mogło trochę potrwać.
Nie mógł się uzdrowić magią, zdając sobie sprawę z tego, że to pogorszyłoby jego
stan. Piekielna magia była najgorszą, z jaką zetknął się w życiu.

Razem
z Amy deportował się do Nory, gdzie przechodził kolejne męki, tym razem z panią
Weasley i górą jedzenia, którą miał zjeść.

Czarny
miał sporo spraw związanych z prezentem dla przyszłych małżonków. Musiał
załatwić z McGonagall urlop dla czterech nauczycieli i tym samym znaleźć zastępstwo
na czas ich nieobecności. Tu nie było wielkiego problemu. Ellen zgodziła się
zostać nauczycielką transmutacji przez te dwa tygodnie, a Frank i Karen
nauczycielami obrony przed czarną magią.


Czarny, czy ty wiesz, że przez ciebie nie mam nikogo do ochrony Hogwartu? —
rzekł Ryan.


Wszyscy nagle zostali nauczycielami.

Po
chwili namysłu stwierdził, że Najwyższy ma rację. Natalie, Ellen, Frank, Karen
i Sean w szkole, a Steve i Lucy poza nią. On sam wyjeżdżał w trasę koncertową.


Nawet o tym nie pomyślałem — stwierdził.


Przynajmniej nie będą mi marudzić dwadzieścia cztery godziny na dobę, że mają
dosyć stania jak słupy — odparł rozbawiony.


Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło — wyszczerzył się. — Niestety
muszę cię zmartwić. Potrwa to tylko dwa tygodnie.

Ryan
westchnął, po czym obaj zaczęli się śmiać.


Syriusz, cholera… no ej! Stań w końcu w jednym miejscu, bo wyglądasz jak siedem
nieszczęść. Usiądź na tyłku i siedź! Mówię: SIADAJ! — Harry wychodził z siebie.
— No czym ty się tak denerwujesz? To tylko ślub.


Zobaczymy, czy powiesz to samo, gdy sam będziesz się żenił — burknął.

Brian
próbował nie stracić resztek cierpliwości. Jako świadkowie musieli podnosić
przyszłych małżonków na duchu, ale sami już tracili wiarę w swoje możliwości.
Wymienili zirytowane spojrzenia.

Cała
czwórka ubrana była w eleganckie czarne garnitury. Każdy miał pod szyją krawat,
a pod marynarką białą koszulę. Harry i Brian, tak jak przyszli mężowie, wybrali
mugolskie garnitury po tym, jak Amy i Dora stwierdziły, że wyglądają w nich
seksi. Ginny z uśmiechem przyznała im rację.

Amy
wybrała sobie na świadka Natalie, a Dora Hermionę. Kobiety przygotowywały się w
Norze, by facetom udostępnić Grimmauld Place 12.


Wiecie, co wam powiem? — rzekł Harry, kiedy Łapa zaczął nerwowo chodzić po
pomieszczeniu. — Hańbicie Huncwotów swoim aktualnym zachowaniem.

Syriusz
stanął w miejscu, a Remus przestał pukać paznokciami o parapet.


O nie… Ty mi tego nie będziesz mówił — warknął Syriusz, a Lunatyk przytaknął.

W
ciągu kilku minut opanowali swoje nerwy, a na ich twarze ponownie wróciły
rumieńce. Czarny, zadowolony z rezultatów, poprawił Syriuszowi przekrzywiony
krawat.


Nie ma to jak porządny mobilizator — wyszczerzył się Brian.


Zobaczę, czy wszystko jest w porządku — oznajmił Harry i klepnął Łapę w plecy
na dodanie otuchy.

Syriusz
uśmiechnął się blado, a on zniknął w białej mgiełce, pojawiając się w miejscu,
gdzie miały odbyć się wesele i ślub.

Plac
znajdował się na wolnej przestrzeni. Mimo wczesnej wiosny trawa była idealnie
zielona, a niebo nie pokazało żadnej chmurki. Magia zdziałała cuda. Plac do
imprezy otoczony był krzakami białych róż. Na wprost Harry’ego ustawiono scenę,
na której stały już przygotowane wszystkie instrumenty. Po prawej stronie ustawiono
kilkadziesiąt okrągłych stolików pokrytych białym jak zimowy puch obrusem, a na
nich znajdowała się zastawa lśniąca czystością. Na środku każdego ze stolików widniał
szklany wazon z małym bukietem kwiatów. Po lewej pozostawiono sporo wolnego
miejsca. Świeża trawa zastępowała parkiet do tańca. Tuż za Czarnym wybudowany
był elegancki dom, z którego wychodzili kelnerzy. Gdyby nie dekoracje zwisające
z nieba, ślub można by uznać za mugolski. Dopiero po chwili zorientował się, że
między krzewami znajduje się przejście do innej części ogrodu. Z daleka
zauważył, że to tam odbędzie się ceremonia zaślubin, gdyż stały tam tylko
dziesiątki ozdobionych białymi wstążkami krzeseł.

Przy
scenie zauważył rozmawiających o czymś zawzięcie Złodziei, więc ruszył w ich
stronę.


Jakie eleganciki — wyszczerzył się, widząc ich wypindrzonych, jakby to oni
mieli brać śluby.


Ale seksi kociak — odparła Kizzy pojawiająca się obok niego. — Bierzemy ślub
razem z nimi, przystojniaku? — Wcisnęła rozbawionemu chłopakowi rękę pod ramię.


Lepiej nam się pokaż — podsumował, chwycił ją za dłoń i obrócił powoli, by
mogli ją obejrzeć. — Ale laska. Bierzemy ten ślub.

Kizzy
wyglądała olśniewająco. Nałożyła na siebie zwiewną, błękitną sukienkę na ramiączkach
sięgającą jej do kolan, która dodawała dziewczynie subtelności i delikatności.
Odzież pokryta była drobnym, srebrnym brokatem, który odbijał promienie słońca.
Na stopy włożyła sandały na niskiej szpilce. Dodatkowo trzymała małą, srebrną
torebkę, na szyi powiesiła srebrny naszyjnik, na uszach skromne kolczyki, a na
nadgarstek nałożyła bransoletki. Fryzura podkreślała jej urodę, chociaż była
skromna: zwykły kucyk i grzywka opadająca na jedno oko. Makijaż zrobiła minimalny:
błyszczyk i tusz do rzęs.

Jak
Harry dobrze zauważył, Bruce przyglądał się dziewczynie rozmarzonym wzrokiem.
Już dawno podejrzewał, że go do niej ciągnie, ale były to tylko domysły, które
z każdym dniem potwierdzały się coraz bardziej.


Jak tam przyszli mężowie? — spytał Kevin.


Nic mi nie mów na ten temat. Brian wychodzi ze skóry, a ja musiałem odpocząć.
Nawet nie wiecie, jacy potrafią być w takiej chwili irytujący.


Stres przedślubny — wyszczerzył się Cary.


I wylew świadków — mruknął, patrząc na kolejnych gości.

Pół
godziny później razem z Syriuszem, Remusem i Brianem zjawił się na placu po raz
kolejny.


Na co ja się rzuciłem — szepnął do siebie Łapa, zanim razem ze świadkiem ruszył
przed siebie.

Większość
gości siedziała już na miejscach, tylko kilka krzeseł pozostało wolnych.
Wyminęli wyszczerzonych bliźniaków, Billa i Fleur z Suzanne na kolanach ojca,
Weitera, Marka Devisa, Bezimiennych, Złodziei Serc – Kevina ze Scarlet i Cary’ego
z jakąś blondynką, której Harry nie znał, Kizzy siedzącą obok Bruce’a, co Czarny
przyjął z lekkim uśmiechem; Jaya z Amandą, Alexa z Susan, Rona czekającego na
Hermionę, Hagrida z Olimpią, resztę Weasleyów, McGonagall, Moody’ego,
Mundungusa, Kingsleya, rodziców Tonks i wiele innych osób. Dopiero kiedy Czarny
stanął przed mężczyzną prowadzącym ceremonię, dostrzegł Ginny. Włosy układały
się w loki, lekka bordowa sukienka podkreślała kształty dziewczyny, a wysokie
buty na szpilce wizualnie ją podwyższały. Makijaż nie był ostry, lecz dodawał
jej wdzięku.

Ostatni
goście usiedli na miejscach. Zagrała cicha muzyka, więc wszyscy odwrócili się w
stronę budynku. W drzwiach stanęła Tonks. Biała sukienka była długa, ale nie aż
tak, by ciągnęła się po ziemi. Górna część przylegała do jej zgrabnego ciała. Swoje
ulubione różowe włosy zmieniła na blond, do ramion, całkowicie proste. W rękach
trzymała bukiet lilii. Obok niej stąpała Hermiona w herbacianej skromnej
sukience, która dodawała jej gracji.

Panna
młoda ubrała szeroką w dole suknię złożoną z wielu warstw małej, białej
siateczki. Góra odkrywała opalone ramiona, na które opadały czarne jak smoła
loki. Jej oczy błyskały radośnie, co chyba najbardziej uwiodło Łapę. W dłoniach
trzymała bukiecik róż.

Zaraz
obok kroczyła Natalie w fiołkowej sukience, która odejmowała jej kilka lat.
Wysokie buty podwyższały jej posturę.

Obie
panny młode stanęły przy swoich narzeczonych, a za nimi, trochę z boku, przy
Czarnym i Brianie, ich druhny.

Zaczęła
się ceremonia. Przyszedł czas na przyrzeczenie i płacz wzruszenia kilku kobiet.
Obie pary złożyły przysięgę małżeńską, a wokół nich zamigotały złote iskierki.
Ogłoszono ich mężami i żonami, a pary pocałowały się. Rozległy się brawa.
Wszyscy zaczęli wstawać, by złożyć im życzenia, ale Harry, jak to Harry, Łapie
musiał złożyć życzenia jako pierwszy. Wymyślał takie głupoty, że Syriusz zaczął
się śmiać, ale doskonale rozumiał jego intencje.


…Wiesz, że ja ci dobrze życzę, mimo tych, czasem wrednych, docinek — zakończył
Czarny z uśmiechem.

Po
złożeniu życzeń pozostałym odszedł na bok. Po chwili dołączyli do niego Huncwoci
z dziewczynami. Wszyscy przeszli na drugą część ogrodu, gdzie zasiedli do
stołów.

Wesele
zaczęło się wraz z pierwszymi nutami piosenki.

Po
jakimś czasie Harry stwierdził, że czas dać prezent nowożeńcom, zdając sobie
sprawę z tego, że później pewnie będzie zalany w trupa i o tym zapomni.
Odszukał Ginny i razem podeszli do aktualnie odpoczywających Lupinów i Amy.


Gdzie Łapcio? — spytał z wielkim uśmiechem.


Gdzieś w tym tłumie. — Amy machnęła ręką w stronę tańczących.

Czarny
ruszył w tłum osób. Myśleli, że wyruszył na poszukiwania Syriusza, ale wrócił
po chwili sam. Piosenka skończyła się, a wokalistka rzekła do mikrofonu:


Pan młody natychmiast proszony do swojego stołu.

Zaczęli
grać na nowo, a Łapa zjawił się niemal od razu.

Harry
wywrócił oczami. Wyciągnął bilety i podał odpowiednim osobom.


Słyszeliśmy, że nie macie planów na podróż poślubną. Więc już macie —
powiedział, a oni spojrzeli na papiery.


Jedni na Karaiby, drudzy na Hawaje — rzekła Ginny. — Wylot pojutrze.


Ale… przecież praca i w ogóle — stwierdziła Dora.


Wszystko załatwiliśmy. W Hogwarcie macie zastępstwo na te dwa tygodnie.
McGonagall się zgodziła. Noclegi, wyżywienie i tak dalej też macie zaklepane,
zapłacone i nie ma odwrotu. Chyba że chcecie zma
Rozciąganie anusa
Remy La Croix klęka przed samym wytryskiem
Modeleczka w solówce

Report Page