Rozłożona Amber robi sobie dobrze

Rozłożona Amber robi sobie dobrze




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Rozłożona Amber robi sobie dobrze
galochbasik Obserwuj Dokumenty 1 441 Odsłony 525 186 Obserwuję 696 Rozmiar dokumentów 2.0 GB Ilość pobrań 339 266
EROTYKI MOCNE -CZERWONA SERIA I PODOBNE
MROCZNY ROMANS-Dark Romnce-GRAY ANITA
NOCE W BLISS-Nights in Bliss, Colorado- SOPHIE OAK
NOWA TRYLOGIA CAMELOT-SIERRA SIMONE
RODZINA DONOVANÓW-SIERRA CARTWRIGHT
Made in Warsaw · Copyright 2016 · All rights reserved - webshark.pl Regulamin Polityka Prywatności Kontakt
Akceptuję regulamin Zarejestruj się
1
Rozdział pierwszy
Pan Cavendish
Mknęliśmy przez Manhattan luksusowym samochodem. Stephan i
Javier usiedli blisko siebie, trzymając się za ręce. Ich spojrzenia spoczęły
na mnie z wyrazem troki. James trzymał mnie blisko siebie, a jego dłonie
głaskały mnie, przynosząc ukojenie.
Kilka dni temu dowiedziałam się, że mój ojciec ponownie ożenił
się po śmierci mojej matki. Na dodatek mam przyrodniego brata, który
jest tylko rok ode mnie młodszy. To oznacza, że mój ojciec był z tą
kobietą od wielu lat, zanim moja matka zmarła. Zanim on ją zabił. Nie
darzyłam Sharon żadnymi uczuciami. W zasadzie, na samą myśl o niej,
dostawałam zimnych dreszczy, przeszywających moje ciało. Dopiero, co
odkryłam, że została zamordowana zeszłej nocy i to w dodatku w taki
sam sposób jak moja matka. Nie lubiłam tej kobiety, ale odkąd
dowiedziałam się o jej istnieniu, poczułam potrzebę, aby ją ostrzec przed
moim ojcem. Byłam pewna, że musi się tego dowiedzieć z pierwszej ręki,
jaki jest podły i mściwy. Chciałam jej powiedzieć do czego był zdolny,
żeby mieć czyste sumienie. Próbowałam kilka razy skontaktować się z
nią, ale nie miałam szczęścia. Tak czy inaczej, miałam przytłaczające
poczucie winy z powodu swojej porażki.
James zdaje się, że zauważył mój wewnętrzny niepokój i usiłował
mnie uspokoić swoim dotykiem. Trzymał mnie przez kilka minut, zanim
przerwał ciążącą nad całą naszą czwórką ciszę.
2
–Chcielibyście zjeść śniadanie w restauracji, czy w naszym
apartamencie?- Powiedział grzecznym tonem.
Stephan powiedział bez wahania.
–W twoim apartamencie. Widziałem zdjęcia kilka tygodni temu w
jakimś designerskim piśmie. Nie mogę się doczekać, by go zwiedzić.-
James skinął głową.
–Dobrze.- Popatrzył na zegarek.
–Niestety, mam tylko godzinę, później muszę wrócić do biura.-
Spięłam się, czując się bezzasadnie zawiedziona tą wiadomością,
mimo, że nie myślałam iż przyjedzie po nas na lotnisko. Wspominał o
kilku dzisiejszych spotkaniach, ale nic nie mogłam poradzić, że czułam
się rozczarowana, że nie spędzimy ze sobą więcej czasu. James wyczuł
mój nastrój i zaczął głaskać mnie po plecach. Przemówił do mnie czule.
–Może uda mi się skrócić swój dzień pracy i wrócić do domu przed
czwartą. Chciałbym jednak, żebyś przyszła do mojego biura w porze
lunchu. Powiedzmy koło jedenastej?
–Przyjdę.- Odpowiedziałam krótko, pragnąc spędzić z nim jak
najwięcej czasu.
Potrzebowałam go, jakbyśmy byli rozdzieleni przez tygodnie czy
miesiące, a nie te kilka dni. Nigdy nie czułam aż takiej potrzeby, nawet
wtedy, gdy chciałam, żeby się trzymał ode mnie z daleka przez
niespełna miesiąc. Teraz byłam w większej desperacji z uwagi na to, że
widziałam szansę na naszą wspólną przyszłość. Ta myśl cieszyła mnie i
skręcała mnie boleśnie ze strachu zarazem. Pocałował mnie w czubek
głowy, ale nic więcej nie powiedział na ten temat.
3
Pozwoliliśmy Stephanowi i Javierowi pogadać swobodnie o ich
planach na dzisiaj, które zawierały między innymi zwiedzanie Central
Parku i występ na Broadwayu. Nie mogli się zdecydować.
–Nie macie nic przeciwko temu, abym zrobił dla nas rezerwację na
wczesną kolację? Wybiorę dobre miejsce, pomyślałem, że sam
subiektywnie dokonam wyboru, gdyż najprawdopodobniej kupię to
miejsce.- James uśmiechnął się tym swoim lekceważącym uśmieszkiem.
Stephan i Javier zgodzili się entuzjastycznie. To było słodkie z jego
strony, że o tym pomyślał, ale mimo to poczułam nutkę zawodu.
Chciałam spędzić z nim trochę czasu sam na sam, a perspektywa
odwlekania tego o kilka godzin była prawdziwą torturą.
Clark zawiózł nas do podziemnego garażu i uśmiechnął się do
mnie przyjaźnie, gdy James pomagał mi wysiąść z samochodu. Również
uśmiechnęłam się do niego. Najwidoczniej szofer vel. ochroniarz Jamesa
był uradowany faktem, że wróciliśmy do siebie. To było miłe, że mnie
zaakceptował. Stephan był ciągle podniecony, kiedy winda wspinała się
do apartamentu. James oprowadził nas pobieżnie po bogato
wyposażonych wnętrzach, wskazując na moje obrazy. Za każdym
razem, kiedy to robił, zaczerwieniłam się, czując zakłopotanie każdym
komplementem dotyczącym mojego hobby. Całe pomieszczenie było
nowoczesne i wymuskane przez dekoratora Cavendisha. Widziałam już
to miejsce, ale mimo to ciągle byłam pod wrażeniem. Sprowadził nas na
dół, długim korytarzem, wykładanym szarymi panelami i zakończył naszą
wycieczkę przy onieśmielającej jadalni. Stephan i Javier natychmiast
podeszli do okna, które zajmowało prawie całą ścianę i spojrzeli na
spektakularny widok Central Parku.
–Wow.- Powiedział cicho Javier.
–Zdumiewające.- Wymamrotał Stephan.
4
Podeszłam do okna, stając obok Stephana i czując to samo
onieśmielenie spojrzałam na znajomy widok. James objął mnie od tyłu i
przyłożył swoje usta do mojego ucha.
–Muszę już iść. Twoja ochrona będzie na ciebie czekać przy
windzie o dziesiątej trzydzieści, aby sprowadzić cię do mojego biura.
Jeśli wcześniej będziesz chciała się gdzieś wybrać, zadzwoń do ochrony
na numer, który masz zapisany w komórce.-
Drzwi kuchenne otworzyły się i stanęła w nich uśmiechnięta
Marion. Przyniosła nam śniadanie i wesoło wróciła do kuchni.
–Odprowadzisz mnie?- Zapytał miękko James, a jego usta ciągle
były przy moim uchu.
Wzdrygnęłam się, kiwając głową. James pożegnał się z
chłopakami, prowadząc mnie przez pokój. Skrótem zaprowadził nas do
windy. Przynajmniej myślałam, że to skrót, dopóki nie wepchnął mnie do
poczekalni. Rzuciłam okiem po znajomym pomieszczeniu, kiedy James
zamknął drzwi i przycisnął mnie do nich. Zaczął mnie całować tak, jakby
od tego zależało jego życie. Pocałunek nie był finezyjny i w żadnym
stopniu opanowany. Był to szorstki, bolesny pocałunek, którym zaczęłam
się rozkoszować. Chciałam oddać mu pocałunek, ale uniemożliwił mi to.
Wszystko co mogłam zrobić, to poddać się jemu. Moje usta miękły i całe
ciało również. Odsunął się nagle. Jęknęłam na znak protestu. Złapał
mnie jedną ręką za gardło, zaciskając ją tak, że z trudem łapałam
powietrze. Drugą rękę położył na moich ustach. Przycisnął jeden palec
na mojej wardze.
–Muszę iść, ale muszę cię posiąść. Obiecaj mi, że przyjdziesz o
jedenastej do mojego biura.- Spojrzałam w jego piękne oczy. Jego wyraz
twarzy i głos wyrażał czystą potrzebę. I strach.
5
–Powiedziałam już, że przyjdę.- Powiedziałam do niego, nie będąc
pewną, czego ode mnie oczekuje.
–Obiecaj mi.- Powiedział miękko, błagalnym tonem. Poczułam ból
w klatce.
–Obiecuję.- Powiedziałam łagodnie.
Skinął jedynie głową, a wyraz twarzy był boleśnie poważny.
Pociągnął mnie za sobą, zmierzając w kierunku wind. Wcisnął guzik i
przycisnął mnie do swojej klatki. Nie przez przypadek przycisnął mój
policzek do swojego serca. Zaraz przy miejscu, gdzie miał wytatuowane
moje imię. Nie pocałował mnie ponownie, w zasadzie w ogóle na mnie
nie spojrzał. Jego twarz przybrała profesjonalną maskę, gdy drzwi windy
zamknęły się przede mną.
Ciężkim krokiem wróciłam do jadalni. Skończyliśmy szybko
śniadanie i udaliśmy się na krótką drzemkę. Stephan i Javier zatrzymali
się piętro niżej. Odprowadziłam ich pod drzwi i cmoknęłam Stephana na
dobranoc. Skierowałam się do pokoju, który dzieliłam z Jamesem.
Słyszałam okrzyki podziwu, które dochodziły z pokoju chłopaków, nawet,
gdy byłam już przy swoich drzwiach. Uśmiechnęłam się czule. To było
najlepszą korzyścią z bycia bogatym. Uszczęśliwiać innych. Udałam się
do naszej samotnej sypialni. Zatrzymałam się w drzwiach na dłuższą
chwilę, czując się dziwnie, będąc tu bez Jamesa. Czułam pustkę.
Zrobiłam wszystko pobieżnie, żeby tylko udać się do łóżka. Wspinając
się na nie, nastawiłam budzik. Utnę sobie tylko krótką drzemkę, ale
czego się nie robi, żeby spotkać się z Jamesem za kilka godzin.
Obudziłam się wycieńczona i zdezorientowana, ale kiedy mgła
zniknęła z mojego umysłu, zdałam sobie sprawę w czyim łóżku się
znajduje i kogo zobaczę za godzinę. Mgła zniknęła całkowicie i udałam
się pod prysznic, czując zdenerwowanie i podniecenie. Usłyszałam
6
dźwięk telefonu, kiedy wychodziłam z łazienki i podeszłam do niego,
żeby przeczytać wiadomość. Byłam owinięta jedynie w ręcznik.
James: Ubierz spódniczkę.
To byłaby całkiem niewinna prośba, gdyby nie to, że prosił mnie o
to James. Mój oddech stał się płytki. Nie wiedziałam, co będziemy robić
w jego biurze, umówiłam się z nim tylko na niewinny lunch. Miałam
jednak nadzieję na coś więcej. Mój nastrój polepszył się, gdy skończyłam
się szykować, a podniecenie przeszyło całe moje ciało. Ma wobec mnie
plany. Wiem to.
Starałam się nie czuć onieśmielenia, gdy przemierzałam swoją
garderobę w poszukiwaniu spódniczki. Metki ciuchów, na które nigdy
mnie nie byłoby stać , sprawiały, że ciężko było mi pogodzić się z tym, że
pozwalałam Jamesowi, żeby wydawał na mnie tyle pieniędzy.
Musiałabym długo zbierać na te rzeczy, więc mijałoby się to z celem.
Połowa jego olbrzymiej szafy była teraz wypełniona designerskimi
damskimi ciuchami. Nic nie mogłam poradzić, że wydał na nie dziesiątki
tysięcy dolarów. Wiem, że to było śmieszne, ale czułam się bardziej
onieśmielona tymi ciuchami, niż kiedy obdarowywał mnie diamentową
biżuterią.
Tak, to było śmieszne, ale znałam wystarczająco dobrze te ciuchy,
żeby wiedzieć ile warte są te metki, czego nie mogłam powiedzieć o
swoich wiadomościach na temat biżuterii. Ciuchy były dobrane w
komplety. Doceniłabym to bardziej, gdyby nie to, że wiedziałam, że to
sprawka Jackie. Nie byłam jej zwolenniczką. Wybrałam szybko wygodną
niebieską jedwabną sukienkę. Starałam się nie spojrzeć na metkę, ale
wszystko poszło na marne, kiedy logo Armaniego wyskoczyło spod
materiału. Dobrałam do tego odpowiedni stanik i majteczki, i włożyłam
miękki materiał sukienki przez głowę. Natychmiast ją pokochałam. Była
7
niezwykle wygodna i wyglądała świetnie. Otulała moje kształty w
najbardziej zniewalający sposób, ale nie była zbyt obcisła. W porównaniu
z innymi ubraniami, które wcześniej przymierzałam, ta była idealna dla
mojego wzrostu i proporcji. Nie za krótka, zakrywała mój dekolt i nogi.
Najwidoczniej był sens wydawania takich pieniędzy na te ciuchy.
Oczywiście, większość ciuchów, które kupowałam, nie przekraczało
zwykle dwudziestu dolarów, w większości…
W szafie była cała przegródka przeznaczona na buty, gdzie
właśnie się udałam. Uśmiechnęłam się, kiedy zobaczyłam co zrobił
James. Były tam tylko buty na koturnie i trampki. Ze wszystkich rzeczy,
które znajdowały się w tej szafie, te najbardziej mnie ucieszyły.
Przypomniałam sobie, że kiedyś mu mówiłam, że jedynymi butami, które
lubię nosić są koturny i trampki. Najwidoczniej słuchał mnie wtedy.
Wszystkie buty były wyciągnięte z pudełek, a pudełka były oklejone
żółtymi naklejkami i opisane czerwonym mazakiem. Podniosłam brwi.
Etykietki na wszystkich ubraniach były takie same. Sięgnęłam z tyłu do
swoich pleców, żeby zedrzeć etykietkę, ostrożnie jednak, by nie
zniszczyć sukienki. Moje brwi ponownie uniosły się, kiedy zobaczyłam
numer 543 na etykiecie. Spojrzałam na pudełka po butach i w końcu
odnalazłam taki sam numerek. Westchnęłam, a moje usta wykrzywiły
się, kiedy pojęłam ten system. Najwidoczniej Jackie nie ufała mojemu
wyczuciu kompletowania ubrań. Jakaś część mnie chciała zignorować ją
i założyć to, co mnie się podoba, ale była w końcu profesjonalną
stylistką, a ja rzadko chodziłam na zakupy. Postanowiłam wypróbować
jej sugestie. Czemu nie? Jeśli nie spodobają mi się buty, które wybrała
dla mnie, po prostu wybiorę sobie coś innego. Otworzyłam pudełko i
ujrzałam parę żółtych skórzanych koturnów od Prady. Miały odkryte
palce i cieniutki żółty paseczek, zapinany na kostce. Były urocze.
8
Przymierzyłam je i przyznałam, że Jackie znała się na swoim fachu.
Dodatkowo były wygodne i łatwo mi było w nich chodzić.
Poświęciłam trochę czasu na makijaż, chcąc zrobić sobie smoky
eyes. Przeczesałam rzęsy czarną maskarą, a na usta nałożyłam
szminkę oraz bladoróżowy błyszczyk. Byłam zadowolona z efektu
końcowego. Makijaż zajął mi więcej czasu niż zwykle ale i tak miałam
jeszcze dziesięć minut na ułożenie fryzury, która wymagała tylko
wysuszenia. Spojrzałam na nie krytycznym wzrokiem i pomyślałam, że
przyda mi się małe strzyżenie. Proste blond pasma okalały moją twarz,
uwidaczniając moje oczy.
Już miałam wychodzić, gdy usłyszałam pukanie do drzwi sypialni.
Otworzyłam je, myśląc, że to Marion. Byłam wstrząśnięta, gdy okazało
się, że to Jackie. Uśmiechała się do mnie. Zmierzyła mnie wzrokiem od
stóp do głów, uśmiechając się jakby nie dała mi wcześniej odczuć jak
bardzo mnie nie lubi.
–Bardzo ładnie. Armani do ciebie pasuje. Będę miała to na
uwadze.- Mój wyraz twarzy zmienił się w wyćwiczony, bezpłciowy wyraz i
spojrzałam na nią. Nie mogłam się do niej uśmiechnąć, ale starałam się
być w stosunku do niej grzeczna.
–Spieszę się, więc wybacz, ale muszę już wyjść…- Podniosła
palec.
–Tylko jedna rzecz. Stworzyłam dla ciebie kolekcję torebek w
przymierzalni. James nienawidzi bałaganu, a one zajmują dużo miejsca.
Uznałam więc, że to będzie najlepsze rozwiązanie. Chodź za mną.
Weszła, nie czekając na moją zgodę. Poszłam za nią bez
entuzjazmu, będąc ciekawa o czym ona mówiła. Wprowadziła mnie do
sypialni dla gości, gdzie już byłam kilka dni temu, kiedy to przymierzałam
9
sukienki. Olbrzymią szafę zajmowała teraz niewyobrażalna kolekcja
torebek. Jęknęłam. Jackie posłała mi swoje spojrzenie. Było niemalże
wrogie.
–Nie lubisz torebek?- Zapytała z niedowierzaniem. Wykrzywiłam
usta.
–Lubię niektóre, ale kopertówki nie są dla mnie. Nie cierpię trzymać
coś w ręku przez cały czas. Potrzebuję czegoś na długim pasku.-
Wydała z siebie dźwięk niezadowolenia, ale nie tracąc czasu zaczęła
szukać torebki dla mnie. Wyciągnęła dużą kremową skórzaną torbę i
podała mi ją.
–Na miłość boską, przynajmniej zawieś ją sobie na ramieniu. Jeśli
zobaczę, że przełożysz sobie ją przez plecy, zacznę krzyczeć.
Wzięłam od niej torebkę i posłałam mało przyjazne spojrzenie. Wyszłam
z pokoju bo musiałam wrócić do naszej sypialni, żeby włożyć do niej
moje rzeczy, zanim zejdę na dół. Byłam już spóźniona.
10
Rozdział drugi
Pan Gwałtowny
Zeszłam schodami, kierując się do windy. Ochrona już tam na mnie
czekała. Ochrona… Spojrzałam na trzech ascetycznych mężczyzn w
garniturach i kobietę, która wyglądała na najbardziej wystraszoną z całej
tej bandy. Blake skinęła na mnie, odzywając się jako pierwsza.
–Panno Karlsson, przedstawiam resztę zespołu ochrony.-
Wskazała na mężczyznę, znajdującego się najbliżej niej. Był postawny,
umięśniony i oczywiście uzbrojony pod swoim dobrze dopasowanym
garniturem. Miał ciemne, krótko przystrzyżone włosy a charakterystyczne
rysy twarzy sprawiały, że wyglądał pociągająco.
–To jest Williams.
–Panno Karlsson- powiedział i ukłonił się grzecznie.
Również ukłoniłam mu się, starając zapamiętać jego nazwisko.
Najwidoczniej będę musiała nauczyć się ich jeszcze więcej przy takiej
liczbie ochroniarzy.
Winda w końcu przybyła, a Blake zaprosiła mnie do środka. Weszłam,
starając się nie czuć onieśmielenia, gdy zostałam otoczona przez
czwórkę z nich. Blake odchrząknęła.
–Musimy się pospieszyć. Pan Cavendish nie będzie zadowolony
jeśli się panna spóźni.- Szybko przedstawiła mnie dwóm pozostałym
mężczyznom.
Pierwszy był najniższy od pozostałych, co najmniej centymetr
niższy niż ja, kiedy nie miałam na sobie szpilek. Miał nabrzmiałe mięśnie,
11
a jego krótkie blond włosy świadczyły o tym, że musiał kiedyś być
żołnierzem. Nazywał się Henry. Ostatni z nich był mojego wzrostu, miał
średniej długości, brązowe włosy i radosne piwne oczy. Wyglądał na
mniej bezwzględnego od pozostałych i był bardziej atrakcyjny. Ciągle
zachowywał się powściągliwie tak jakby przestrzeganie obowiązków miał
wypisane na twarzy. Miał na imię Johnny. Pomyślałam, że to dziwne, że
jedni używają swoich nazwisk, a drudzy imion. Nie wnikałam jednak w to.
Już od swoich najmłodszych lat nauczyłam się nie wciskać nosa w nie
swoje sprawy.
Był początek czerwca, a w Nowym Jorku było gorąco jak w piekle.
Dobrze, że miałam na sobie lekkie ciuchy, gdyż upał i wilgoć zmieszały
się ze sobą, co odczułam, kiedy wyszłam na zewnątrz. Moja ochrona
otoczyła mnie, kiedy wyszliśmy z windy ku pełnej przepychu limuzynie.
Pojazd znajdował się pod samym wejściem do lobby. Próbowałam ukryć
swoje zażenowanie tą zamożną otoczką i absurdalną liczebnością swojej
obstawy. Poczułam się spięta w drodze z windy do samochodu. Ochrona
rozmieściła się, tak jakby był to układ choreograficzny. Blake i Johnny
usiedli przy mnie, Henry trzymał śrutówkę, a Williams prowadził. Krótka
jazda do posiadłości Cavendisha była dziwnym doświadczeniem. Blake
utrzymywała całkowitą i bezwzględną ciszę, a Johnny wydawał się
bardzo przyjazny w porównaniu z resztą zespołu.
–Więc jak ci się podoba pomysł przeprowadzki do Nowego Jorku
Bianco?- Spojrzałam na niego z konsternacją.
Przyzwyczaiłam się do profesjonalności ochroniarzy i nie mogłam
ich winić za to, że nie raczyli mnie nawet jałową rozmową. Nie byłam
więc na to przygotowana. I na pytania…
12
–Tak naprawdę, to nie przeprowadziłam się tutaj. Wyjeżdżam i
wracam do Vegas, ale lubię Nowy Jork. Przyjeżdżam tu od lat, lecz nie
zamierzam tego zmienić.
Johnny posłał mi zdezorientowane spojrzenie.
–Więc zamierzasz pracować? Ciągle będziesz stewardessą?-
Popatrzyłam na niego podejrzliwie. W przeciwieństwie do niego nie
byłam wścibska.
–Tak. To moja praca. Dlaczego miałabym z niej zrezygnować?-
–Hm, może dlatego, że pan Cavendish wydaje cztery razy więcej
na ochronę, niż ty zarobisz w tydzień za każdy jeden lot.-
–Wystarczy.- Przerwała mu opryskliwie Blake.
–Wiesz bardzo dobrze, że jeżeli zdenerwujesz pannę Karlsson,
pan Cavendish cię zwolni. Do cholery, wszystkich nas zwolni.
Po tym wszystkim zrobiło się w samochodzie niezręcznie. Nie
miałam pojęcia co odpowiedzieć na tak niespodziewane pytanie ze
strony nieznajomego człowieka. I tak oczywiście bym nic nie
powiedziała, bo nie czuję potrzeby, żeby się komuś tłumaczyć ze
swojego życia. Nerwy…
Rozmyślałam całą drogę, gapiąc się w okno a moja twarz przybrała
obojętną maskę. Nigdy nie byłam w Manhattan Cavendish Hotel, ale
rozpoznałam od razu ten olbrzymi budynek. Błękitne, nowoczesne
szklane okna, które opiewały cały budynek sprawiały, że wyglądał na
najcenniejszy klejnot ze wszystkich drapaczy chmur. Kiedy wysiadłam z
samochodu, ochroniarze ustawili się w swoim choreograficznym
układzie. Eskortowali mnie do lobby, jakbym była co najmniej głową
państwa. Czułam się niedorzecznie. Nie wiedziałam dokąd się udać, ale
13
na szczęście nie musiałam tego wiedzieć. Blake prowadziła mnie przez
okazałe, marmurowe lobby.
Byliśmy blisko rzędu dobrze strzeżonych wind, kiedy usłyszałam
kobiecy głos, wołający moje imię. Zaskoczona, obróciłam się by
zobaczyć kto to jest. Zamarłam. Jolene szła w naszą stronę z bujnym
uśmiechem na ustach. Była niekompletnie ubrana. Miała na sobie tylko
cienkie szorty i sportowy stanik, który był tak skąpy, że nie wiedziałam,
czy rzeczywiście spełnia swoje zadanie. Nie mogłam się domyślić
dlaczego jest tak ubrana. Pomyślałam, że była na siłowni, ale miała na
sobie seksowne czarne sandały a jej włosy były rozpuszczone i zwisały
falując na jej ramionach i plecach. Johnny zagwizdał z aprobatą, kiedy
nadeszła. Stał po mojej prawej stronie ale nie zwracałam na niego
uwagi.
–Najbardziej gorąca laska, jaką kiedykolwiek widziałem. –
Wymamrotał nie całkiem pod swoim nosem. Cóż, oficjalnie już nigdy nie
zostanę fanką Johnny’ego. J
Darmowe Seks Porno - Katrin Wolf, Milf
Spacer po niedzielnym obiedzie
Filmy Dla Dorosłych Porno - Bridgette B, Ruchanie Cipki

Report Page