Romans dwóch mamusiek

Romans dwóch mamusiek




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Romans dwóch mamusiek




Home



/




film




/




recenzja




/

"50 twarzy Greya" i "Upadek" - kiepski film i świetny serial z Jamie Dornanem










Unknown










02:08






film


,


recenzja






Edit





Cześć:) To ja, autorka bloga. Blogowanie to moje hobby, ale zajmuję się tym od niedawna, dlatego mam prośbę :) Jeżeli przeczytałaś/łeś post, to proszę zostaw komentarz. Wszystkie wskazówki i porady są dla mnie bardzo cenne :) Z góry dziekuję :)




Blogger Comment


Facebook Comment



Kiedy zaczęłam samodzielnie uczyć się sztuki ozdabiania przedmiotów, wydatki się nie liczyły. Po pewnym czasie jednak zauważyłam, że sum...
Nie miałam pojęcia kim jest Jamie Dornan dopóki nie został obsadzony w "50 twarzach Greya" w roli "perwersyjnego" C...
Marzec to nie był dla mnie dobry miesiąc, zresztą nie tylko dla mnie... Basia z Pociągu do życia cały wpis poświęciła temu depresyjnemu ...
Początkowo miałam zatytułować posta: Pomysły na przechowywanie pamiątek z wakacji, ale w trakcie przeglądania zdjęć zmieniłam zdanie. W...
Dzisiaj mam naprawdę zły dzień. Boli mnie głowa i nic mi się nie chce, próbuję znaleźć termometr, ale oczywiście gdy jest mi potrzebny ...
Drugi film z cyklu to thriller lub dramat psychologiczny. Skłaniałabym się raczej w stronę dramatu, chociaż w przeciwieństwie do innych o...
Dzisiaj zebrało mi się na wspomnienia. Przypadkowo podczas sprzątania trafiłam na pudełko z moimi starymi kasetami magnetofownowymi. Niesa...
Ten post jest efektem moich długich poszukiwań świetnego pomysłu na biznes. Zaraz na wstępie wyjaśnię, że ozdabianie przedmiotów metodą d...
Z powieścią Brama Stokera najnowszy film o przygodach legendarnego Vlada Palownika nie ma nic wspólnego. O to się jednak czepiać nie ...
Tytuł tej książki jest fatalny i kompletnie nie-marketingowy: Nieważne, jak dobry jesteś, ważne, jak dobry chcesz być . Na okładce jest...

Copyright © 2014

Look_Up_To_Life



Falls die Wiedergabe nicht in Kürze beginnt, empfehlen wir dir, das Gerät neu zu starten.
Podkłady muzyczne do piosenek na Dzień Matki znajdziesz na www.jangok.pl
Videos, die du dir ansiehst, werden möglicherweise zum TV-Wiedergabeverlauf hinzugefügt und können sich damit auf deine TV-Empfehlungen auswirken. Melde dich auf einem Computer in YouTube an, um das zu vermeiden.
Bei dem Versuch, Informationen zum Teilen abzurufen, ist ein Fehler aufgetreten. Versuche es bitte später noch einmal.
0:02 / 3:03 • Vollständiges Video ansehen Live


      Telewizja
i media w największym stopniu są w stanie kształtować
światopogląd człowieka XXI w. Niewielu ludzi ma świadomość
takiego stanu rzeczy. Nie wiadomo co w zasadzie jest gorsze: życie w
niewiedzy czy zapoznanie się z problemem. John Fiske w książce Zrozumieć
kulturę popularną w
rozdziale Przyjemności
twórcze pisze
o tym w jaki sposób teksty popkultury wpływają na człowieka oraz
jak to się dzieje, że dają mu przyjemność. Roland Barthes
stworzył jouissance ( przyjemność
wysoka) ,
zaś Fiske skupił się na przyjemności codziennej związanej z popkulturą zwaną plaisir .

 
    Chciałabym
zobrazować teorię Fiske'a na przykładzie kontrowersyjnej
książki 50
twarzy Greya. Lektura
jest skierowana przede wszystkim do kobiet młodych jak i
dojrzałych. Niestety mój romans z książką nie należał do
udanych i nie byłam w stanie przeczytać całej trylogii ponieważ
tekst charakteryzują nudne dialogi i brak jakiejkolwiek estetyki.
Jednak patrząc przez pryzmat zachowania mojej mamy jestem w stanie
ukazać wpływ tego popkulturowego zjawiska jakim jest Greyomania na społeczność kobiet
w wieku ok 40 lat. 50
twarzy opowiada
historię znajomości Anastasi
Steel i Christiana Greya przeradzającą się
w płomienne, przesiąknięte seksem uczucie. Nie bez przyczyny w znanej księgarni 50 twarzy Greya znalazły się na półce poradników rodzinnych. Przez trzy tomy
czterdziestoletnia czytelniczka zżywa się z bohaterką, jest zła z
powodu jej wyborów lub jej współczuje.

    John
Fiske wyróżnia dwa znaczenia, które mają za zadanie sprawić
odbiorcom dzieła popkulturowego przyjemność. Znaczenia adekwatne, mają na celu obejmować
siłę dominacji i oporu. Siłę dominacji przedstawia postać
Christiana, mężczyzna jest typowym samcem alfą- zaborczy i
rzeczowy. Opór wynikać może w jego stosunku do kobiet; Pan- bo tak
każe do siebie mówić, traktuje kobiety jak towar na półce.
Zachowanie Christiana można więc uznać za seksistowskie.
Wspomniany seksizm wprowadza ze sobą znaczenia funkcjonalne, mimo
tego że książka erotyczna jest fikcją w tym wypadku pokazuje
skrawek prawdy. W życiu codziennym kobiety stykają się z
chamstwem i brakiem szacunku, dzięki temu wątkowi niektóre
czytelniczki mogą się utożsamiać z główną bohaterką.


 
    Patrząc
na moją mamę i inne odbiorczynie dostrzegam, to że kobiety czytają
50
twarzy Greya
na wielu płaszczyznach, wg Fiske'a przedstawione przeze mnie
czytelniczki zawierają więc z tekstem kilka sojuszów. Wspomniane
sojusze
ulegają zmianie, która zależy od danego skupienia uwagi. Ja studiuję
kulturoznawstwo więc interesuję się odbiorem książki przez
społeczeństwo; obserwowałam moją mamę, która czekała z
wypiekami na twarzy na premierę ostatniej części trylogii
Pięćdziesięciu
odcieni .
Z mojej strony wynika sojusz akademicki ponieważ patrzę na moją
rodzicielkę oraz inne kobiety, zastanawiam się nad fenomenem 50
twarzy
itp. Nie twierdze, że jakaś część bezpośrednich odbiorczyń również nie rozmyśla o tej książce z dystansem. 

   Z drugiej strony sama jestem kobietą dlatego w jakimś stopniu
rozumiem potrzebę literatury erotycznej na żeńskich półkach- jest to przykład sojuszu związanego z tzw. oglądaniem
od wewnątrz. 

   Ostatni
sojusz polega na swoistym utożsamieniu się z bohaterami, a w tym
wypadku z bohaterką. I tu świetnym przykładem są owe
czterdziestolatki, które z niedowierzaniem i ciekawością śledzą
perypetie Anastasi. Przemysł ubraniowy szybko się zorientował, że trylogia owładnęła kobiecymi umysłami, w związku z czym na swojej stronie umieścił body dziecięce inspirowane erotyczną książką. 

     Od
czasu premiery bestseller jest obecny w mediach, wpływ na to ma
również film, który niedługo ukaże się w kinach. Tekst 50
twarzy Greya
może dawać przyjemność wynikającą z tworzenia znaczeń
funkcjonalnych i adekwatnych oraz sojuszy społecznych, które są
nieodłącznym składnikiem odbioru popkultury poprzez Fiske'a.

E.Nowatcińska

W dziele zatytułowanym Wspólnoty wyobrażone Benedict Anderson dokonuje demaskacji pojęcia narodowości, udowadniając
czytelnikowi kulturowy wymiar tego, co dotychczas traktowane było jak zupełnie naturalne
i niepodlegające modyfikacjom. Mimo iż swoją argumentację buduje on głównie na
przykładach obydwu Ameryk, dynastii Habsburskiej, Turcji czy Związku
Radzieckiego, postaram się udowodnić, że Polska nie stanowi wcale wyjątku i z
powodzeniem postrzegać ją można w opisanych przez niego kategoriach.

           Zdaniem Andersona dwa główne systemy
poprzedzające samą narodowość to wspólnota religijna (wytwarzająca się m.in.
dzięki wertykalnemu pojmowaniu czasu) i monarchia dynastyczna (granice
poddaństwa zamiast granic w rozumieniu fizycznym). Autor definiuje naród jako „wyobrażoną wspólnotę polityczną, wyobrażoną
jako nieuchronnie ograniczoną i suwerenną” [i] .

Czy
można jednak współcześnie odnieść przedstawioną przez niego teorię do kraju, w
którym żyjemy? 

           Nie
wiadomo, czy proces twórczy Sławomira Świerzyńskiego poprzedziła lektura opublikowanych
kilka lat wcześniej Wspólnot wyobrażonych . Wiadomo za to, że prześledzenie
pozornie błahego tekstu jednego ze szlagierów zespołu Bayer full owocuje
zidentyfikowaniem w nim śladów wytwarzania narodowości w sensie, w jakim pisał
o niej Anderson.

A rano kiedy słońce jeszcze śpi
To wtedy zaśpiewamy ja i ty

Bo wszyscy Polacy, to jedna rodzina
Starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna [ii]

A kiedy z Polski wyjechałeś gdzieś
To nawet po latach my rozpoznamy się

Bo wszyscy Polacy, to jedna rodzina
Starszy czy młodszy, chłopak czy dziewczyna [iii]

Już
sam tytuł, „Wszyscy Polacy”, automatycznie zapewne uzupełniany przez każdego w
myślach o dalszy człon „…to jedna rodzina”, dowodzi wykorzystywania mitu
wspólnoty w rozmaitych dziedzinach życia, także w sferze muzyki disco-polo. Co więcej,
piosenka obfituje w bezpośrednie zwroty do jej adresatów – Polaków, przepełniając
ich nie tylko optymizmem czy beztroską, ale także, czego zapewne niewielu jest
świadomych, konstruując obraz Polaków zjednoczonych, tolerancyjnych, zaprzyjaźnionych,
związanych ze sobą tak silnie, że nawet rozłąka (w znaczeniu: emigracja) nie
będzie w stanie sprawić, iż nie rozpoznają siebie nawzajem. Można byłoby więc,
z przymrużeniem oka, pokusić się o stwierdzenie, że Świerzyński przeciwstawia
wspólnotę Polaków wspólnotom Andersona, nobilituje ją – wszyscy Polacy znają się
osobiście (wbrew aspektowi wyobrażenia ),
w dodatku ich zażyłość odporna jest na wszelkie zewnętrzne czynniki i
obowiązuje bez względu na aktualne miejsce pobytu: skoro Polak Polaka wszędzie
rozpozna, to i wielka polska rodzina nie zna granic (wbrew zasadzie ograniczoności ).

           Drugi z przykładów także stanowi
piosenka. Postanowiłam przytoczyć jej tekst ze względu na fakt, że grono
odbiorców to w tym przypadku zwykle dzieci w wieku przedszkolnym lub
wczesnoszkolnym. Jak przekonuje Majka Jeżowska:

Wszystkie dzieci nasze są:
Basia, Michael, Małgosia, John
(…)
Wszystkie dzieci nasze są:
Borys, Wojtek, Marysia, Tom,
niech małe sny spełnią się dziś
wyśpiewaj marzenia, a świat
będzie nasz! [iv]

Nie jesteś sam,
nasza piosenka ciągnie za rękaw,
podaj mi dłoń i z nami stań
nie ma dziś granic nasz dom [v]

Skoro
autorem tekstu jest Jacek Cygan, skoro słowa są polskie i skoro śpiewania ich w
rytm melodii uczy się w polskich szkołach i przedszkolach, usprawiedliwionym
wydaje mi się punkt wyjścia zakładający, iż przestrzenią, w której rozgrywa się
cała ta idylla jest Polska właśnie. Nasze
są wszystkie dzieci, a nasz dom – znów! – nie ma granic. Za dom
uznać można kraj, owych „nas” za… wspólnotę właśnie. Trzymającą się za ręce i –
co ważne – razem zdobywającą świat. Ponownie mamy do czynienia z wytwarzaniem i
roztaczaniem wizji kraju nad Wisłą jako jednej, wielkiej rodziny pozostającej
ze sobą w bliskich relacjach; jako miejsca po brzegi przepełnionego wzajemną
tolerancją. Polska Basia obok zagranicznego Michaela, Małgosia obok Johna – dla
dorosłego odbiorcy brzmi to jak kosmopolityczna harmonia narodowości i ras (choć
o nich wprost nie ma mowy). Po prostu nierealnie.

           Założenia Andersona nie są,
bynajmniej, uwięzione w sztywnych ramach jego teorii, przeciwnie – towarzyszą nam,
Polakom, w miejscach, w których najmniej, o ile w ogóle, byśmy się ich
spodziewali: na festynach, w dyskotekach czy przedszkolach. Pojawiają się na
naszej drodze już w okresie dzieciństwa i nie opuszczają z biegiem lat. Popularyzowane
choćby poprzez muzykę, powszednieją na tyle, że na co dzień nie poddajemy ich
analizie. A kiedy już to zrobimy, okazują się świetnie wpisywać w pewne
współczesne dyskursy.

[i] Benedict
Anderson, Wspólnoty wyobrażone , Wydawnictwo
Znak, Kraków 1997, s.19.

[ii] Bayer
full, Wszyscy Polacy , sł. Sławomir
Świerzyński.

[iv] Majka
Jeżowska, Wszystkie dzieci nasze są ,
sł. Jacek Cygan.

W swej prawdopodobnie
najważniejszej książce Edward Said – amerykański teoretyk
literatury pochodzenia palestyńskiego, urodzony w Jerozolimie i
dorastający w brytyjskich koloniach, sam siebie określający jako
„ człowiek Orientu ” – analizuje pojęcie „ orientalizmu ”
jako rodzaju dyskursu, sposobu postrzegania, opisywania, a także
wytwarzania Wschodu przez Zachód. Said wskazał trzy różne sposoby
rozumienia orientalizmu: orientalizm akademicki, a więc ogół nauk
zajmujących się Wschodem; orientalizm jako styl myślenia oparty na
ontologicznym i epistemologicznym rozróżnieniu między Wschodem i
Zachodem i wreszcie orientalizm jako zachodni sposób dominacji,
posiadania władzy nad Wschodem. Wykreowany jako jednolita całość
Orient służy Zachodowi do budowania własnej tożsamości w oparciu
o poczucie odmienności i co za tym idzie wyższości wobec Innych. 

Upadek francuskiej i
brytyjskiej kolonialnej dominacji nad Orientem, a także osłabienie
roli Stanów Zjednoczonych na Bliskim Wschodzie nie oznaczały końca
orientalizmu w zachodniej kulturze. Jako przykład współczesnego
dzieła opartego na orientalistycznej dychotomii Wschód-Zachód
można wskazać film „ Operacja Argo ” z 2012 roku w reżyserii
Bena Afflecka. 

Film opowiada o
autentycznej operacji wywiadowczej mającej na celu uratowanie 6
Amerykanów, którym udało się opuścić ambasadę USA w Teheranie
zajętą 4 listopada 1979 roku przez irańskich studentów żądających
od Stanów Zjednoczonych wydania obalonego szacha Mohammeda Rezy
Pahlawiego. Wymyślona przez agenta CIA Antonio Mendeza akcja
polegała na wywiezieniu pracowników ambasady jako członków
kanadyjskiej ekipy filmowej, przybyłej do Iranu w poszukiwaniu
plenerów do filmu science fiction. 

Said w swoim tekście
zwraca uwagę na polityczność wiedzy – przy analizie tekstów
dotyczących Orientu nie można pomijać wpływu (choćby
podświadomego) jaki na autorów ma sam fakt bycia przedstawicielem
Zachodu. W kontekście filmu „ Operacja Argo ” warto mieć na
uwadze, że od czasu przedstawionych w filmie wydarzeń relacje
amerykańsko-irańskie są napięte, zaś w XXI wieku Iran został
zaliczony przez USA do tzw. „ Osi zła ”. 

Orient w „ Operacji
Argo ” to, posługując się cytatem z filmu (słowami pracownika
Ministerstwa Kultury i Orientacji Islamskiej), nie „ orientalna
egzotyka, zaklinacze węży, latające dywany ”. Orient przybiera
formę irracjonalnego, dzikiego i – co istotne – antyzachodniego
tłumu. 

Irańczycy są
przedstawiani w filmie najczęściej jako agresywny tłum skandujący
niezrozumiałe hasła (nie zostały one przetłumaczone), wymachujący
pięściami, palący amerykańskie flagi. Nawet w scenach, w których
pojawiają się bardziej zindywidualizowane postaci, bardzo często
albo nie słyszymy ich słów, albo nie są one tłumaczone. Orient
przedstawiony jest więc jako homogeniczna masa – brak w filmie
miejsca na jakiekolwiek indywidualne, odmienne postawy. Dzikość i
wrogość irańskiego tłumu kontrastuje z zachowaniem Amerykanów –
pracownica ambasady z godnością reaguje na szarpnięcia i
zawiązywanie oczu, główni bohaterowie zachowują spokój, gdy
samochodem przedzierają się przez skandujący tłum uderzający w
szyby i dach pojazdu, a następnie próbują łagodzić irracjonalne
zachowania Irańczyka na Bazarze – oczywiście w otoczeniu
irańskiego tłumu gęstniejącego z sekundy na sekundę. 

Warto podkreślić, że
inaczej przedstawiona jest reakcja amerykańskiego „tłumu” na
sytuację w Iranie, którą zaprezentowano za pomocą fragmentów
archiwalnych nagrań telewizyjnych. W filmie przedstawiono
kilkusekundowe ujęcie gdy grupa kilku Amerykanów (określonych jako
„wściekły tłum”) atakuje spotkanego na ulicy Irańczyka –
scena ta, co prawda obrazująca przemoc fizyczną, nie dorównuje
„agresywności” przedstawień irańskiej masy. W kolejnych
ujęciach słyszymy natomiast wypowiedzi zwykłych mieszkańców Stanów Zjednoczonych,
oceniających zaistniały kryzys, wyrażających nastroje
społeczeństwa. Film opowiada historię widzianą oczami Amerykanów,
natomiast Irańczycy nie mają w nim głosu. Orient tworzony jest
przez Zachód, bez udziału Wschodu.

Orient w „ Operacji
Argo ” wytwarzany jest z pozycji wyższości, co szczególnie
widoczne jest w fikcyjnych perypetiach bohaterów na lotnisku. Po
stronie Orientu mamy bowiem małe dzieci składające ze ścinek
fotografie brakujących dyplomatów i rewolucjonistów udających się
w nieudany szaleńczy pościg za samolotem, z drugiej strony
mamy zaś sprytnych i zachowujących zimną krew Amerykanów. W innej
scenie scenorys fikcyjnej produkcji – rysunki przedstawiające
m.in. statki kosmiczne – potraktowane zostały niemalże jak
„koraliki i paciorki”, którymi można przekupić „dzikich”,
widzimy bowiem rewolucjonistów zatrzymujących i oglądających je z
zainteresowaniem, podczas gdy bohaterowie pokonują ostatnie etapy
swej ucieczki. 

Wspomniany wyżej brak
irańskiej perspektywy ma kluczowe znaczenia dla odbioru Orientu w
„ Operacji Argo ” i dla spełnienia przez niego tożsamościowej
roli. Co prawda, na początku filmu wspomniano wprost o tym, że to
CIA w 1953 roku przeprowadziło zamach stanu wymierzony przeciwko
demokratycznie wybranemu premierowi Iranu, a w ciągu filmu pojawiają
się wypowiedzi dotyczące wspierania szacha Mohammada Reza
Pahlawiego przez Waszyngton, jednakże faktyczna rola Stanów
Zjednoczonych nie została przedstawiona wprost. Dla współczesnego
widza, nie mającego pełnej świadomości roli USA w dziejach
Bliskiego Wschodu po II Wojnie Światowej, postawa Irańczyków
odbierana jest jako irracjonalna, a żądania wydania szacha jako
przejaw barbarzyństwa, któremu Zachód po prostu nie mógł się
podporządkować. Sposób przedstawienia Amerykanów w filmie –
poprzez wyraźny kontrast wobec dzikiej masy – pozwolił natomiast
poczuć ich rodakom dumę ze swojego państwa i z jego „bohaterskich”
służb specjalnych. 

Należy jednak zauważyć,
że sposób kreowania Orientu w „ Operacji Argo ” różni się od
orientalizmu opisanego przez Saida – ten wiązał się bowiem się
z faktyczną (administracyjną, wojskową, etc.) dominacją Zachodu
nad Wschodem. O takiej samej dominacji nie można mówić w sytuacji,
gdy Orient wprost wyraża antyzachodnie nastroje, gdy zajmuje
ambasadę USA, gdy posiada własny program nuklearny, itp. Sukces
filmu „ Operacja Argo ” oraz dość jednoznacznie pozytywna reakcja
zachodnich krytyków uświadamiają jednak, że kreowanie mitów i
budowanie nastrojów społecznych opartych na dychotomii
Wschód-Zachód (czego przykładem jest wspomniana wyżej „oś
zła”) jest w dalszym ciągu atrakcyjne i zarazem skuteczne.

     Roland
Barthes - Francuz, krytyk literacki, pisarz XX wieku. W ciągu swego życia
zszedł z drogi radykalnego strukturalisty i stał się radykalnym
poststrukturalistą, stąd jest czołowym przedstawicielem obu tych kierunków. W
1968r. napisał postulat, pt. "Śmierć autora", który następnie został
umieszczony w artykule o tym samym tytule. 


        Czy w wyżej wymienionym postulacie chodzi o
śmierć w znaczeniu dosłownym, cielesnym? Nie. Chodzi w nim o śmierć w znaczeniu
przenośnym, bowiem według Barthes'a, twórcą tekstu, jego autorem jest, o dziwo,
nie osoba, która ów tekst napisała, ale sam czytelnik, który dzięki własnej
interpretacji staje się ojcem, twórcą, kreatorem. Dlaczego? Bo co prawda, autor
tworzy dzieło, jego świat przedstawiony, ale to czytelnik rozwija myśl, którą
autor mu tylko podsunął, zarysował w dziele. Tak naprawdę każdy odbiorca tworzy
inną, indywidualną historię. Powody, dla których autor coś tworzy, jego
intencje, przeżycia, biografia nie mają żadnego znaczenia, ponieważ między

Brittney Cole i jej magiczna różdżka
Eleganckie lesby z biura
Recenzje Porno

Report Page