Robi mu dobrze w kaloszach

Robi mu dobrze w kaloszach




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Robi mu dobrze w kaloszach



Plotek


News


People

Radosław Majdan znów włożył białe kalosze i poszedł z psami na spacer. Fani zachwyceni jego stylizacją








 





 






Szymon Rzyśkiewicz


06.10.2020 14:45



Mąż Małgorzaty Rozenek tym razem zapozował w stroju, w którym pokonywał zalane wodą chodniki. Fani byli zauroczeni jego modowym wyborem.

Zobacz wideo
Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan na pełnym czułości filmiku z synkiem Henrykiem




19:53

Katarzyna Cichopek komentuje rozwód i wspomina o byłym mężu. Marcin Hakiel też dorzucił trzy grosze




19:19

Kate Beckinsale zachwyca sylwetką na Instagramie. Fani 49-latki oniemieli. "Jak ty to robisz?"




19:13

Sara James awansowała do finału amerykańskiego "Mam talent!". Teraz miała fanom coś do przekazania




18:52

Ramówka TVN. Anna Cieślak zaliczyła wpadkę. Uśmiech do zdjęcia i... ups, całe zęby w bordowej szmince




18:29

Marta Manowska jest zakochana! Dokazywała z partnerem na plaży. Są zdjęcia






Pytanie 1 z 17

Zacznijmy od czegoś łatwego. Kasia dostała się na studia:




matematyczne






psychologiczne






pedagogiczne





W czerwcu Małgorzata Rozenek i Radosław Majdan powitali na świecie swoje pierwsze wspólne dziecko . Mały Henryk za sprawą swoich rodziców w ekspresowym tempie stał się gwiazdą Instagrama. Pod fotografiami chłopca pojawia się mnóstwo komentarzy od zachwyconych bobasem fanów.
Były piłkarz to nie tylko przykładny tata, ale także dobry gospodarz domu. W chwilach, gdy Małgorzata Rozenek zajmuje się dziećmi , Radosław wyprowadza na spacery jej ukochane buldożki. Nie straszna mu kapryśna pogoda i zalane chodniki, co udowodnił na jednym z najnowszych zdjęć, którymi podzielił się na Instagramie.
Mąż "Perfekcyjnej" pokazał fotografię z wieczornego spaceru z psami. W pokonaniu przeszkody, jaką z pewnością był zalany wodą chodnik, pomogły mu gustowne białe kalosze , w których zapozował do zdjęcia:
Fani docenili outfit Radosława i zastanawiali się, jak ulewę przetrwały psy:
Wczorajszy wieczorny spacer musiał wykończyć świeżo upieczonego tatę. Rankiem na jego instagramowym profilu pojawiło się zdjęcie, na którym drzemie ze swoją latoroślą. Z opisu wynika, że uroczą fotografię wykonała najprawdopodobniej Małgorzata Rozenek , która wstała przed całą rodziną. Internauci zachwycili się porannym kadrem i zauważyli, że mały Henio to skóra zdjęta z ojca.
Spodziewaliście się, że Majdan to nie tylko tata na medal, ale także mężczyzna, który żadnej pogody się nie boi?



© Copyright 2021 Kiddostyle.pl

|
Made with by ️ JCD.pl




Your browser does not support the video tag.



502k
100k
3 month ago

Strona wykorzystuje pliki cookies w celu prawidłowego jej działania oraz korzystania z narzędzi analitycznych, reklamowych i społecznościowych. Szczegóły znajdują się w polityce prywatności. Rozumiem i akceptuję Polityka prywatności
Co takiego mają w sobie kalosze, że większość dzieciaków wprost uwielbia w nich chodzić? To chyba u nich bezpośrednie skojarzenie z super zabawą – bieganiem po deszczu, skakaniem po kałużach i brodzeniem w błocie. Dlatego gdy tylko zbliża się wrzesień to jest to punkt obowiązkowy i na naszej liście „wyprawkowej”. A potem to zostaje już tylko wypatrywanie chociażby pojedynczej kropli deszczu byleby tylko założyć kalosze i poharcować! W tym roku próbie poddaliśmy polskie (!) #kaloszepoprosze . Jak wypadły? Sami zobaczcie!
Dobrze trafiliśmy, bo wraz z nowym sezonem marka poszerzyła dotychczas posiadaną gamę kolorystyczną (PasteLove i Colorfull) o dwie nowe kolekcje – Royal Child, czyli stylowa czerń oraz Sweet Dreams – najmodniejsze jesienne kolory: karmel i khaki (przeczytasz o nich w tym artykule ). Do tego udało się również naszym najmłodszym testerom, bo od tej jesieni dostępny jest rozmiar 19/20. Dzięki temu jest to najliczniejszy dotychczas testing – Mati zatrudniła również dwójkę swojego rodzeństwa, co łącznie dało nam szóstkę testerów! Nic nam nie mogło umknąć! Zobaczcie jak #kaloszepoprosze oceniają maluchy i ich rodzice!
Wiadomo, że zgrane i walczące o siebie rodzeństwo to prawdziwy skarb! W przypadku kaloszy nie było innej możliwości, jak tylko zaopatrzyć w nie całe rodzeństwo Matyldy, czyli również 2,5 letnią Lusię i rocznego Leosia, który co prawda dopiero stawia swoje pierwsze kroki, ale absolutnie nie wchodziło w grę wykluczenie go z kaloszowej bandy – ustępstwem był inny kolor (karmel/musztarda) niż u dziewczynek, które zdecydowały się na czerń, bo jak stwierdziła Mati „pasuje do wszystkich moich sukienek” (bo Matylda chodzi praktycznie tylko w sukienkach). Także nie ma, że mało wesoły, musi być praktycznie i elegancko!
Generalnie u Mati to była miłość od pierwszego wejrzenia – korona na kaloszach skradła jej serce; a dzięki tej miłości i mocno jesiennej i nieprzewidywalnej pogodzie przeszczęśliwa jest również mama – Matylda chce chodzić tylko w kaloszach, a mama ma czas na spokojny i przemyślany wybór innych butów jesiennych – choć czasami powątpiewa czy jest sens konkurować z kaloszami… Może tak od razu kupić zimowe ;)?
Jak to w historiach miłosnych bywa, prędzej czy później pojawiają się komplikacje… Oprócz klasycznego pytania „mamo, a czy Lusia ma takie same?” (uff, ma!), padło: „mamo, a ty też sobie takie kupisz?”, no i masz babo placek! Także tego: kalosze, w rozmiarach dla mam, poprosze ;)!
Przechodząc do kwestii mniej emocjonalnych, a bardziej technicznych. Wielkie brawa za opakowanie – worek – praktyczne, jak najbardziej do ponownego wykorzystania np. do przedszkola na podstawowe rzeczy do przebrania. Prosty i piękny design, dobra jakość kaloszy to wszystko powoduje, że trzej myszkieterowie zadeklarowali dozgonną miłość #kaloszepoprosze i powrót w kolejnych sezonach (również z Mamą woli d’Artagnana jeśli tylko będą rozmiary)!
Dla Julki generalnie pora roku nie ma większego znaczenia, bo kalosze świetnie sprawdzają się również po domu. Ale odkąd wyrosła z wiosennego modelu (którego próby wciśnięcia podejmowała nieustannie, dopóki nie został schowany), w większości przypadków ze smutkiem i rozczarowaniem odchodziła od szafki na buty ze stwierdzeniem „kalosze nie ma” … Możecie sobie tylko wyobrazić jej radość, gdy wracając, że żłobka usłyszała radosną nowinę: pan kurier (to chyba ulubiona osoba Julki) przyniósł kalosze! I to jeszcze w jej ulubionym kolorze: rosa (czyli różowy). Do kompletu zażyczyła sobie wyjęcia parasola z szafy i w takim ekwipunku odtańczyła prawdziwy taniec deszczu vel. deszczową piosenkę.
Po godzinach tłumaczenia, że kalosze zakłada się tylko gdy pada deszcz, codziennie rano przy szybie balkonowej odbywamy tę samą konwersację:
Julia: – Mamo zakładamy dziś kalosze?
Mama: – Julka a pada deszcz czy nie?
Julia: – Duży nie… (dla jasności: nie pada)
Mama: – A mały pada?
Julka: – Taaak, tu już jest kropelka… (skąd ona się tam wzięła?!)
KURTYNA
I tym oto podstępnym sposobem moje dziecko większość wyjść zalicza w kaloszach, co oczywiście ma swoje dobre strony, bo jej zamiłowanie do wspinaczki po górach piasku przy budowie czy brodzeniu po błocie już mnie tak nie rusza Skoro młoda stosuje podstępy to i mi chyba wolno? Zatem problematyczne poranne wyjścia do żłobka stają się łatwiejsze, gdy na nogach są kalosze.
Jeśli chodzi o kwestie techniczne to przezorna matka oprócz wersji różowej wzięła też wersję brudoodporną – czarną. Do obu par mamy też firmowe ocieplacze – coś a la polarowe skarpety. Tutaj na moment zwolnijmy – kupując kalosze zwróćcie koniecznie uwagę na tabelę rozmiarów producenta, gdyż naszym zdaniem rozmiary wypadają większe niż standardowe. Pozostaje też kwestia czy kupujecie je z ocieplaczem (który zabiera między 0,5-1 cm) czy bez. Najprościej będzie na naszym przykładzie: Julka zazwyczaj nosi rozmiar 25, kalosze ma w wersji 23/24 i do tego ocieplacz. To niezłe rozwiązanie gdyż jesienne dni są chłodniejsze i niewątpliwie przydaje się skarpeta, a na wiosnę można się jej pozbyć i jest szansa, że kalosze dalej będą dobre. Chociaż zapewne już będziemy chciały się skusić na inny kolor Ocieplacz dodatkowo spełnia funkcję uszczelniacza, zarówno woda jak i np. piasek mają utrudnione dostanie się do środka. Kalosze jak na ten typ obuwia są lekkie i dość elastyczne/giętkie. To co również zdecydowanie zwraca uwagę to niewygórowana cena przy bardzo dobrej jakości, a do tego całkowicie polska produkcja!
Jak matka się na coś uprze to nie ma zmiłuj się… Bo skoro najmniejszy rozmiar kaloszy to 19/20 to Javiemu już niewiele brakuje… (obecnie ma rozmiar ok. 17/18) Co z tego, że jeszcze nie chodzi Będą na zapas na wiosnę! Na swoje usprawiedliwienie dodam, że Julia również bardzo dba o swojego brata i nie odpuściłaby mi gdyby i on nie miał. Więc tak sobie wychodzimy w wózku i kaloszach – przynajmniej mu ciepło w nogi. Ale, ale… okazało się że taki pędrak to bardzo wartościowy tester – własną buzią i dziąsłami sprawdził nietoksyczność kaloszy (nie zawierają ftalanów) – okazały się wspaniałym gryzakiem Ale męczące to testowanie… czas na odpoczynek, także Pan (do wiosny) ma relaks!
Serce Nikosia bardziej niż same kalosze, podbił worek ;). Chętnie nosi w nim kalosze do żłobka – na wszelki wypadek jakby potem padało. Ten sposób pakowania zaplusował również u mamy, która pudełko wyrzuciłaby bez wahania (a jakie to nieekologiczne!), a worek przyda się wielokrotnie. Jej uwagę przyciągnęły również napisy na kaloszach – i również to zaważyło na modelu, który wspólnie z Niko wybrali – padło na kolor żółty z napisem Happy. Taki szczegół, a jednak pozwala się wyróżnić – bo faktycznie jeśli chodzi o design no to kalosze przypominają kalosze Na duży plus działa również bogata gama kolorystyczna, której raczej nie widzi się w innych sklepach.
Na koniec wspomnimy rzecz, która niesamowicie nas ujęła – do każdego worka doczepiona jest karteczka dla kogo są kalosze i kto zapakował paczkę – niby taki szczegół, a tak się ciepło na sercu robi Good job #kaloszepoprosze! Kalosze wkraczają na salony! A tutaj możecie już dziś wybrać i zakupić Wasz wymarzony model: www.kaloszepoprosze.pl
Zapewne wielu z was dzwoni w uszach tytułowy cytat wypowiadany przez Rocky’ego z Psiego Patrolu, który zachęca do ponownego wykorzystania rozmaitych przedmiotów. Do tego samego zachęca marka Kidspace, która niedawno uruchomiła program „Drugie Życie Kidspace’a” oraz „Klinika Kidspace’a”. Postanowiliśmy wziąć udział w jednym z nich, aby z pierwszej ręki opowiedzieć Wam jak przebiega cały proces oraz jakie korzyści z niego płyną. Kiddo Patrol rusza do akcji ;)!
Redakcyjne kiddos wzięły pod lupę Strojmisiowe kurtki z softshellu oraz kamizelki, a także całą gamę kolorystyczną akcesoriów. Zobaczcie rezultaty!
Z szachami mam mniej więcej tyle wspólnego, że ostatnio widziałam...
Artykuły o nowościach, trendach, info o aktualnych promocjach. Zestawiania porównawcze, testy, wywiady i konkursy – jednym słowem: moda dziecięca
It is a long established fact that a reader will be distracted by the readable content of a page when lookin


niedziela, Wrzesień 7, 2014



23
Rodzina



0
Nie zgadzam się na jakiekolwiek wykorzystywanie tekstów i zdjęć bez mojej zgody i wiedzy.

Wszystkie zdjęcia na blogu są mojego autorstwa i autorstwa mojego męża Karola Ilkowskiego. Jeśli jest inaczej zawsze zaznaczam to w treści notki.



Copyrights © 2014 Księżniczka w kaloszach. All Rights Reserved.
najlepszy blog folksterski w Polsce, wiejski lifestyle, dziecko i dużo zwierząt
Ostatnio mam natłok zapytań i dobrych rad od wszystkich wokół. Całe otoczenie nagle zainteresowało się włosami Lwa. Pyta albo doradza. Czymże jest przedmiot sporu? Otóż włosy dwulatka, które rosną sobie na żywioł i z którymi przekorna matka nic nie robi!
Frakcja pytająca nie wkurza mnie aż tak mocno. Jeśli jest to 5 pytanie w tym tygodniu, zaczyna być to męczące. No ale dobra, kto pyta nie błądzi. A powszechnie chyba panuje przekonanie, że włosy co sobie rosną same jak chcą, to coś wymagającego objaśnienia. Otóż, odpowiadam, że rosną sobie. I nic nie zamierzam z tym robić na razie.


Frakcja pouczająca doprowadza mnie do szału. Wujki i ciotki „dobre rady”, które mierzwią czuprynę mego dziecięcia i wpatrując mi się głęboko w oczy pouczają mnie, mówią mi co muszę zrobić:
- obetnij mu włosy, będą mocniejsze, grubsze, dłuższe, zielone, niebieskie, będą rosły do wnętrza czaszki* – niepotrzebne skreślić
- obetnij mu włosy, bo biedny nic nie widzi
Plus cała masa akcji jak łapanie za loka, robienie z palców nożyczek i mówienie „ciach”. Jak w przedszkolu.
Co ja na to? Moja przekorna natura się buntuje, bo wychodzę z założenia, że to sprawa rodziców, co robią i jak robią.
Czasami złośliwie odpowiadam, że czekam do siódmego roku życia. Wtedy będzie wielka feta, ognisko, stołek na środku kręgu i rytualne postrzyżyny. I przejdzie wtedy spod mojej opieki pod kuratelę ojca wojownika. Jak za dawnych czasów.
Jako matka czuję presję społeczną, a włosy to wierzchołek góry lodowej. I myślę, że każda matka czy ojciec wie o czym mówię.
Od początków rodzicielstwa jesteśmy pouczani, że za cienko ubrany, za ciepło. Że za gruby, że za chudy. Za mało intelektualnie stymulowany albo przestymulowany. Za mało uspołeczniony albo za bardzo kontaktowy. Za mało bliskości albo za dużo.
Skąd się bierze w ludziach ciągła chęć pouczania rodzica, strofowania go? I dlaczego, choć czasami czujemy się z tym dyskomfortowo, to dla świętego spokoju i unikania nacisków ulegamy?
Ja bym chciała przeżyć macierzyństwo po swojemu, popełnić własne błędy – bo przecież są nieuniknione. I słuchać własnego wewnętrznego głosu. Bo zwyczajnie, pomijając patologiczne sytuacje RODZIC CHCE DLA DZIECKA DOBRZE I WIE NAJLEPIEJ!
Ej, ale to nie prawda, że jak się obcina to będą silne i niebieskie…ja obcinam i mam słabe i rude
Dokładnie! Nikt nie chce skrzywdzić własnego dziecka! A nie ma na swiecie rodziców którzy wychowaliby swoje potomstwo tak żeby wszystkim dogodzić! Ile ludzi tyle zdań, dlatego też niech każdy patrzt na siebie, swoja rodzine i swoje dzieci!
Mnie z kolei wkurza, że codziennie(!!!) napotkani ludzie mówią: „jak dziewczynka”…
Zdecydowanie, jest presja…
Myślę, że nie ma w tych „dobrych radach” złej woli. Bardziej chodzi o tradycję. Przez wieki było tak, że wiedza o wychowywaniu dzieci była przekazywana z pokolenia na pokolenie bo przecież młoda matka nigdy nic nie wiedziała. I temu starszemu pokoleniu trudno jest teraz zrozumieć, że w obecnych czasach młode matki chcą wychowywać dzieci po swojemu. Zdaje się to być barierą nie do przeskoczenia!
Troszkę się nie zgodzę. Przez wieki było tak, że matki (rodzice) decydowali sami, bo matka młoda dobrze wiedziała bo od dziecka obserwowała otoczenie, które nie było pozamykane w domach.Społeczności kobiet żyły wspólnie, wspólnie gotowały, wspólnie robiły prace polowe i zarobkowe (np. szycie czy koronkarstwo). Potem nastąpiła rewolucja przemysłowa, kobiety musiały iść do pracy, do fabryk, powstał „dom zamknięty”, czyli to co dziś znamy jako dom, a do „produkcji” nowych pracowników zaczęły się wtrącać „autorytety”. Wymyślono szpitale położnicze, karmienie na godziny itd. I od tego czasu panuje modła na pouczanie matek – każdy się czuje autorytetem, każdemu się wydaje, że może pouczać, dawać radę, bo każdemu się wydaje, że dzieci nie należą do matki tylko są „własnością społeczną”. Na przestrzeni ostatnich lat, ten trend kulturowy został usankcjonowany prawnie. Rodzic ma obowiązek posłać dziecko do szkoły wtedy gdy tak karze rząd, nie wtedy gdy dziecko jest emocjonalnie i mentalnie gotowe. Teraz o zgrozo walka o ustawowy obowiązek posyłania do przedszkola w wieku 4 lat! Rodzic ma obowiązek pokazywać dziecko lekarzowi i ten decyduje o tym, jak je żywić (bilanse niemowląt i siatki centylowe – nie jesteś idealnie w normie to porady w stylu dokarmiać mlekiem modyfikowanym, albo ograniczać karmienie)!!!
Ja na pouczanie mam alergię właśnie dlatego, że pozwalanie na nie (na pouczanie) utwierdza ludzi w przekonaniu, że mają prawo decydować o cudzych dzieciach, cudzym systemie wartości i cudzych normach moralnych. I potem mamy patologię porodów na leżąco, bo przecież obcy facet wie lepiej jak rodzić dzieci bo ma „dyplom lekarski”… Tępić pouczanie, tępić, piętnować i pokazywać, że ktoś kto pouczas- sugeruje zachowuje się bardzo, bardzo źle, bo każdym nawet najmniejszym komentarzem, krok po kroku zabiera matce wolną wolę, zabiera matce jej dziecko.
Fajnie to ujęłaś. Ja bym tylko do tego co piszesz dodała taką uwagę, ze nie ma obowiązku posyłania dziecka do szkoły. Rodzic musi dopilnować by dziecko realizowało „obowiązek szkolny”, ale możemy realizować go również w domu w ramach edukacji domowej z pominięciem placówki szkolnej.
Dla mnie te włosy są takim moim buntem, przeciw temu społecznemu zawłaszczaniu!
Tak, jest furtka w postaci nauczanie domowe. Ale nawet w domu dziecko w danym wieku ma przerobić taki a nie inny program.
Taka społeczna schizofrenia panuje – z jednej strony ciągle słyszymy, że każe dziecko się we własnym tempie rozwija i nie można porównywać dzieci (każde się uczy chodzić/mówić/rysować wtedy gdy jest na to gotowe) a potem następuję „big bang” i czas szkoły i nagle wszystkie dzieci muszą się rozwijać w tym samym tempie (w 1-szej klasie mają umieć to, a w drugiej klasie być w stanie zrobić tamto) i są wszystkie do siebie porównywane- oceny!
I znów ktoś obcy, s
Zboczona mamusia oddaje mu szparkę
Cycata ciotka daje się wydoić
Pieszczę pizdę od środka

Report Page