Ręką po nodze

Ręką po nodze




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Ręką po nodze

Chwilowo dopadł mnie piśmienniczy kryzys. Cisza na blogu jak makiem zasiał, a i sprawa u nas niecodzienna - remontujemy korytarz! Niby nie za wiele, ale od tygodnia w domu mam luz. Nic, tylko leżeć i pachnieć.

Nasz "korytarz" to właściwie mała klatka schodowa w dużym, rodzinnym domu, w którym każde mieszkanie ma luksus posiadania osobnego wejścia . Niedawno wpadł nam do głowy pomysł założenia dodatkowych drzwi przy schodach, coby ciepełko z mieszkania zbytnio nie uciekało i coby stworzyć miłe dla oka miejsce dla okryć wierzchnich naszych gości (sorry, wiem, że rozbieranie się na schodach i bieganie po zimnych płytkach nie należało do ekskluzywnych przeżyć, ale nie lękajcie się, drodzy znajomi - nadchodzi komfort !).

Już teraz mogłyby zabrzmieć fanfary, confetti powinny sypać się z każdej strony, jednak pohamuję cały zapał radosnego otwarcia owego przedsionka (twierdziłam początkowo, że robimy altanę , bo u mnie w domu się tak mówiło, ale Artur mnie poprawiał, że altana to na dworze , więc pozostańmy przy przedsionku ).

Uroczyste pokazy i goszczenie się nastąpi w bliżej nieokreślonym momencie, gdyż iż ponieważ lub... prace lekko się opóźniają. Gips schnie wolniej, niż ustawa przewiduje, a i chłopom (czyt. Arturowi i Tacie) nie zawsze chętno do pracy po powrocie z pracy. 

Tym, co mnie niezmiernie satysfakcjonuje jest zjawisko podłączenia zmywarki, której w końcu się dorobiłam. Mam ją od tygodnia i - tak! - nie wiem, jak mogłam bez niej wcześniej żyć! Aktualnie nie mogę wyjść z podziwu, jak przyjemnie patrzy się na ogarniętą kuchnię o poranku, bez walających się w zlewie naczyń i garów. Dziś, pięć dni po cudownej instalacji, zastanawiam się, jak na nowo zorganizować sobie czas, tzn. wykluczyć z rutyny zmywanko o poranku podczas pierwszej Polkowej drzemki i zająć się innym, równie konstruktywnym zajęciem.

Jako Wzorowo-Perfekcyjno-Zajebisto Pani Domu powinnam biegać ze ścierą i doprowadzać dom do porządku, coby kurz zanadto nie osiadł, a psie kłaki Gary'ego przestały oblebiać ubrania, jednak bądźmy szczerzy: przy remoncie się nie da. 

Jak nie popaść w szał rwania włosów, kiedy lubi się porządek, 

a wkoło od tygodnia jest notorycznie syf i malaria?

Po piewsze: należy wyznaczyć szlaki.

Jeden szlak do kuchni, ażeby jeść jak człowiek. Warzywka, mięsko i chlebek, a nie śmieci z papierka. I szlak drugi: do łazieneczki, żeby wszystko z gracją móc wydalić oraz zmyć z siebie warstwy remontowego kurzu, żeby w sypialnianym łóżku nic nie gryzło. To, co dzieje się wokół szlaków nas nie interesuje - zawsze idziemy prosto do celu patrząc jedynie przed siebie (i pod nogi).

Po drugie: nie liczyć na to, że dziecko pójdzie spać wcześniej lub powieli ilość drzemek w ciągu dnia.

Malucha nie interesuje to, że wkoło chlew. Dla niego to dzień jak co dzień i akurat matczyne pragnienie delikatnego, wieczornego sprzątanka nie robi na nim żadnego wrażenia. To czas wyzwań dla ciebie, nie dla dziecka. Nic w jego łebku się nie zmieniło, w związku z czym na pewno pójdzie spać jak zwykle - wtedy, kiedy chce , a jak życie pokazało nam wielokrotnie, gdy następuje złamanie rutyny - zazwyczaj chce później .

Po trzecie: wyznaczyć miejsce przebywania i tam siedź.

Mam problem posiadania futrzastego dywanu, na którym pies zrobił sobie wycieraczkę w momencie zrzucania kłaków, dałam więc sobie spokój z odkurzaniem. Biorąc pod uwagę, że większość czasu spędzamy w salonie, bo w innych pomieszczeniach są jedynie szlaki przejścia, szkoda moich zmagań. Jeśli macie to samo, no stres! Zwińcie dywan, wyrzućcie go lub jak ja - kupcie matę piankową i pilnujcie, by dziecko ją pokochało i nie chciało z niej schodzić. Nawet jeśli ma się to równać z notorycznym wciąganiem brzdąca na strefę czystości (aktualnie kocham podłogę i jestem na etapie rozważań czy dywan zmieści się przez okno lub czy kogoś nie zabije w trakcie spadania).

Po czwarte: spuścić niezawodną zasłonę milczenia.

Jeśli wkurza cię zastana sytuacja - zamilcz. Weź oddech, policz do pięciu i odwróć się na jednej nodze. Zajmij się czymś. Ja na przykład w całym tym bałaganie przesadziłam wszystkie kwiaty i wymieniłam im ziemię. Nawet nie widać, że niedokładnie pozamiatałam po całej robocie, a dzięki temu przedsięwzięciu kwiaty cieszą się do mnie z daleka. Do tego wyciągnęłam stare albumy i płyty ze zdjęciami, posegregowałam je i zamówiłam do wywołania brakujące fotki (niedrukowane od sześciu lat - pójdę z torbami, jak Artur zobaczy, ile). Korci mnie jeszcze przejrzenie ubrań i wyrzucenie zbędnych.
Kiedyś pisałam dzienniki. Zaczęłam bazgrolić i przestałam. Jednak chęć pisania, nawet do szuflady, została. Żona Artura, Mama Poli i Tolka. Właścicielka Gary'ego, psa. Z zawodu nauczycielka nauczania początkowego, marzycielsko - podróżniczka.
Witaj na łamach mojego wirtualnego dziennika :)
.
Wszelkie prawa zastrzeżone. Moje dumki są moją własnością, prywatne zdjęcia również. Skontaktuj się ze mną, jeśli kiedykolwiek przyjdzie Ci do głowy coś skopiować lub podebrać!
Created with
by
BeautyTemplates | Distributed By Blogger Themes


Przez te wszystkie piękne, letnie tygodnie, przysiadałam sobie, jak zwykle, w sobotnie poranki nad kawą i klawiaturą i...
Samo klikanie (taki mój odruch bezwarunkowy), jakoś mi nawet, raz lepiej, raz gorzej, szło.
Pojawiały się nowe historie, ale jak wiecie (Ci, którzy nadal tu z przyzwyczajenia zaglądają) od maja tego roku nie opublikowałam niczego. 
Pełna podziwu dla mojej "zaradności" pomogła mi upychać ogromny tort do przytaszczonej przeze mnie, solidnej, papierowej torby wielkości małego namiotu.
Ostatnio coś się ciągle nie udaje, ciągle w pośpiechu się odbywa, w chaosie.
Tak jakoś to "nieudawanie się" długo trwa, że nawet danie, które od lat przygotowuję z zamkniętymi oczami, nie chce współpracować.





(Odliczanie rozpoczęte w piątek, 13 kwietnia 2018 roku)

 Eksio, nasz niezłomny dręczyciel, wyłania się non stop z mroków niepamięci. Wiem, wiem, pisałam już z tysiąc razy, że to koniec, ale nie. ...
8 sierpnia 2021 Przez te wszystkie piękne, letnie tygodnie, przysiadałam sobie, jak zwykle, w sobotnie poranki nad kawą i klawiaturą i... I ...
Pani Basia poczuła na sobie czyjeś spojrzenie. Podniosła głowę i zobaczyła znaczący uśmieszek. Facet, po czterdziestce, byłby może na...
Arnoldowa to bomba energii pozytywnej. Gdyby nie jej stosunek do chorej rzeczywistości byłoby ze mną marnie. Zwłaszcza ostatnio. W ubiegł...
Nie zawsze "chcieć" znaczy "móc". A tak przecież mówi przysłowie. Ja, przez mijający właśnie weekend, chciałam coś n...
Nie lubię Mickiewicza. Adama. Stan ten ma przyczyny złożone. Między innymi polonistkę z LO, która mnie nienawidziła . Z wzajemności...
Nie mogłam spać. Snułam się po zamku cicho, walcząc, by przypadkiem nie obudzić Młodej. Taka jest wyczerpana wakacyjną pracą, że aż ż...

Copyright © Podkarpacka 2018. Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Ale ja nie o nim dzisiaj chciałam, chociaż pośrednio trochę tak.
Eksio skłonił mnie bowiem do refleksji porannej na temat Matek.
A dzisiaj przecież Dzień Matki, to się podzielę.
A było to tak. Eksio znowu nas pozwał. Dziecię tym razem. Bo pełnoletnie są już. Nowe ofiary dojrzały do dręczenia. Trza męczyć.
Myślelismy, że się odstosunkuje. Ale nie.
Znowu złożył apelację. Znowu zatem trzeba odpowiadać.
A ponieważ ja już na widok drukarki, akt, sygnatur i załączników mam poważne odruchy wymiotne, zwlekałam z odpisywaniem do ostatniej chwili. Nie leży to wprawdzie w mojej naturze, ale naprawdę, po dekadzie użerania się z kolejnymi sprawami, zamiast odpisywać stojąc na jednej nodze, lewą ręką, z zamkniętymi oczami, zwyczajnie nie potrafię się zebrać do sklecenia pisma procesowego.
Ponieważ tym razem tata pozwał dziecię, nakazałam dziecięciu onemu stworzyć odpowiedź samodzielnie. A, co?!
Maturę ma, teraz niech się prawdziwego życia uczy. 
S ama zaś zobowiązałam się do nadania całości odpowiedniego, finalnego urzędowego charakteru.
Czas płynął, dziecię stworzyło dzieło, a ja - nic.
Rzecz nie w umiejętnościach, lecz w nastawieniu. Odrzucało mnie z siłą atomowego wybuchu.
Jednak zegar tykał niemiłosiernie. 
Kalendarz wskazał wczoraj, że nadszedł oto ostatni termin. Nie było wyjścia. Musiałam zareagować. Zasiadłam więc do laptopa. 
- Machnę to cholerstwo raz-dwa - pomyślałam - splunę po trzykroć za siebie, potem rozprawa i niech się dzieje, co musi.
Tu jednak spotkała mnie niespodzianka niemiła.
Dziecię faktycznie odpowiedziało na apelację, jednakże dopiero przeczytawszy tęże, dwustronicową odpowiedź, zrozumiałam, jak obszerny muszę stworzyć dokument. Eksio widać apelację stworzył sam, gdyż poziom zawartych w niej oszczerstw, przeinaczeń i absurdów sięgał Himalajów.
Co tu dużo gadać. Mimo rzeczowych uwag wypunktowanych przez dziecię, spędziłam nad tym łajnem siedem godzin. W ostatniej chwili udało się toto złożyć do sądu.
Późnym wieczorem, martwa jak jesienny liść, zaczołgałam się do łoża. Wył wicher, lał deszcz, a ja nie miałam siły utrzymać w łapkach suszarki do włosów. Dlatego dzisiaj wyglądam jak czarownica po udanym Sabacie.
Nad ranem obudziły mnie ptasie świergoty. I śliczne słonkowe promienie :) Leżałam taka obolała, połamana, ale macha mi się cieszyła. Pomyślałam sobie, że jednak to zrobiłam. Pomyślałam też, że gdyby chodziło o mnie, odpuściłabym tę odpowiedź i poszłabym na żywioł ( czyli nie poszła na apelację). Rzecz w tym, że postępowanie ugodziło tym razem w moje dziecię. A dla obojga moich dzieci jestem w stanie nie tylko siedzieć plackiem przez siedem godzin, ale też robić wiele innych rzeczy. A już na pewno - nadal odcinać głowy Eksiowi - Hydrze. Uświadomiłam sobie, że to dla nich walczyłam z tym obleńcem przez wiele lat.
A to, co wygrałam, to mój prezent - dla nich od Mamy.
A wygrałam to, bo ... prezentem od nich dla mnie jest energia, która czerpię każdego dnia.
Podsumowując. Wiem, że myślicie czasem, jak ciężko jest stać na warcie samotnego macierzyństwa. Że to tysiąc razy bardziej przerąbane niż rozwód bezdzietnych, dający im przepustkę do bycia singlem/singielką.
Ja jednak, zwłaszcza dzisiaj, w szczególnym dniu - Święcie Matki - chciałabym zwrócić uwagę na pewne zjawisko, o którym często, w chwilach zmęczenia i załamania zapominamy. Na motywację, jaką dają nam dzieci do działania. 
Na siłę, która pojawia się, gdy jesteśmy pewne, że nie zrobimy już kolejnego kroku, że to koniec...
Jako wolna singielka odpuściłabym masę rzeczy tysiąc razy.
Nie będę wyliczać jakich, ale zapewniam, lista byłaby długa.
A jeśli nadal trochę zazdrościcie wolnym singielkom, spokojnie.
Za chwilę Wasze dzieciaki dorosną, a Wy staniecie się takimi wolnymi istotami.
A na razie: Wszystkim Mamom życzę Wszystkiego Dobrego z okazji Dnia Matki :) Zwłaszcza jeśli jest to mama pełniąca swoje posłannictwo całkiem solo ;)
*Ikonka wpisu - nowa roślina , która zakwitła w parku. Zobaczcie, ten kwiatuszek to Mama. A tam, w tle, niemal niewidzialna nić pajęcza. To intrygi Hydry Eksiowej. Jakie maja znaczenie, kiedy jest tak dobrze? Cóż, dodają życiu pikanterii i - jak dzisiaj - materiał do przemyśleń :D
Nie powinna opuszczać swojej domowej twierdzy w godzinie szczytu, ale musiała.
Mgły. Smog. Mżawka. Nawet największy optymista, i to na antydepresantach, mógłby popaść w melancholię... 
Przykład? Pani Basia, oczywiście. Pani Basia ma ładniutki, lawendowej barwy segregatorek. W nim, w ślicznych, krystalicznych koszulkach, drzemią od dłuższego czasu prawomocne już wyroki sądu. Powinna zatem Basia żyć nowym życiem.

 - Ooo- jęknęła miła ekspedientka z cukierni - Ale Pani jest przygotowana! Słusznie, bo te nasze pudła lubią się rozwalić! Pełna podziwu dl...


                                           MOI KOCHANI DZISIAJ ŻEGNAM SIĘ Z WAMI
                                             GRATULUJĘ - UKOŃCZYLIŚCIE PIERWSZY
                            ROK EDUKACJI PRZEDSZKOLNEJ - SPOTKAMY SIĘ PO WAKACJACH!!!
MOCNO ŚCISKAM - CAŁUJĘ (WIRTUALNIE) - DO ZOBACZENIA WE WRZEŚNIU!!!!
Czwartek - to cały czas muzyczne zajęcia. Pamiętacie nasze piosenki:
- Lato - boso stąpa ciepłe lato w kapeluszu złotym....
- Tęcza - jaka ładna błyszczy w górze kolorami...
- Duszki leśne - wstają co dzień bardzo wcześnie....
Zabawy - JESTEM MUZYKANTEM, LABADA.....
Ćwiczenia z gazetami do utrwalenia - to na dzisiaj kochani!
A teraz czas na kolejną galerię fotograficzną Krasnoludków - LODY I JA - MNIAM -MNIAM....
Witajcie kochani w środę - czas na zajęcia matematyczne...
- przeskocz obunóż kilka razy przez gazetę leżąca na podłodze,
- skacz na jednej nodze wokół gazety,
- dmuchajcie na papierowe kulki położone na podłodze.
A teraz czas na coś dla ochłody - LODY
Na pewno każdy z was je lubi - są słodkie, zimne i takie kolorowe...
Proszę zróbcie tyle gałek lodów ile macie lat...
Albo tyle lodów na patyku ile macie lat...
Można je namalować, zrobić wydzierankę - albo mam lepszy pomysł - idźcie na lody z rodzicami i zróbcie sobie z nimi zdjęcie - super - czekam na wasze pomysły - PAPATKI!!!!
A teraz się dowiemy ile lat mają Szymon, Antoś, Marysia i Kuba - policzymy ilość gałek na ich lodach!
Jedziemy na wakacje - wyobraźmy sobie, że wsiadamy do pociągu - poruszamy się po całym pokoju na umówiony sygnał zatrzymujemy się i okazuje się, że - dzisiaj dojechaliśmy do ZAKOPANEGO.
- jak nazywają się najwyższe góry w Polsce?
Piękne prawda - porozmawiajcie z rodzicami na temat Tatr i Zakopanego. Jeżeli okaże się, że tam byliście to na pewno spotkaliście górali w takich strojach.
Waszym zadaniem będzie dzisiaj zrobić część stroju męskiego, a mianowicie czapkę góralska i ciupagę.
Proszę ozdobić je według własnego pomysłu przy pomocy wymyślonych przez was materiałów plastycznych - powodzonka!!!
I piękne czapki góralskie - Antosia, Kuby i Frania........
GALERIA Z OKAZJI DNIA OJCA - TATA I JA - PIĘKNE ZDJĘCIA!!!!
Dzień dobry kochani w drugim dniu kalendarzowego lata...
Temat wakacji jest z nami jeszcze - tym razem pojedziemy w góry.
Te obrazki przedstawiają polskie góry i śliczne widoki z nich...
Na hali, na hali na zielonej hali słychać, że już owce górale wygnali.
Pasą się owieczki, brzękają dzwoneczki, lecą aż po Giewont góralskie piosneczki.
A teraz parę pytań do treści wiersza:
* co wypasają górale na górskich łąkach - halach?
Teraz zapraszam do pracy plastycznej - OWIECZKA
Wypełnijcie jej szablon kredkami a w miejscu futerka przyklejcie kuleczki z waty.
                                                     MIŁEGO DNIA I OWOCNEJ PRACY!
                    A to owieczki Szymona, Antosia, Frania i Kuby - brawo chłopaki - super!
Piątek czas zacząć i od razu na sportowo.
Dzisiaj zajęcia z piłeczkami - myślę, że w każdym domu takie się znajdą.
I. Dowolna zabawa z piłeczką - rzut i chwyt piłki, odbicie od podłogi prawą i lewa ręką, potoczyć po podłodze i biec za nią.
2. Piłką między stopami, wyprost i przeniesienie rąk w bok. Skłon do nóg, zabierz piłkę i pokaż ją w górze przed sobą.
3. Położenie przodem na brzuchu, potoczyć piłkę przed sobą z ręki do ręki.
4. Czworakowanie - potoczyć piłkę ręką i iść za nią na czworakach.
5. Równowaga - stańcie na prawej nodze, kolano podniesione wysoko, przełóżcie piłkę kilka razy pod kolanem lewej nogi następnie prawe.
6. Toczenie piłki na zmianę palcami stóp prawej i lewej nogi.
7. Siad skrzyżny - rzuć piłkę w górę - klaśnij i złap piłkę.
8. Połóżcie się na plecach, włóżcie piłkę między stopy, kolana szeroko rozchylone - obracanie piłki stopami.
9. Odbijanie piłki lewą i prawą ręką od podłogi - skaczcie razem z nią.
10. Marsz z piłeczkami - śpiew piosenki - LATO....
Super zabawa myślę - powodzenia w ćwiczeniach!
Kochani moi tydzień temu poznaliśmy słowa piosenki - LATO
Proszę śpiewajcie sobie ja dalej w chwilach wolnych od innych zajęć.
Proponuję też zabawę - WĘDRUJEMY PO...
Wymieniamy rodzaje podłoża, po którym możemy wędrować podczas wakacji. Naśladowanie chodzenia po wskazanym podłożu, np:
- po brzegu morza ze wzburzonymi falami,
I jeszcze zabawa z rymowanką w parach. Stajemy na przeciwko siebie i wypowiadamy słowa z podziałem na sylaby, naprzemiennie uderzając w dłonie - raz swoje - raz partnera.
A teraz prace z gąsieniczką Antosia i Szymona i Franusia chociaż buzi nie widać....

Motyw Prosty. Autor obrazów motywu: Juxtagirl . Obsługiwane przez usługę Blogger .



Zamknij lewe oko i pokaż je palcem wskazującym prawej ręki, Stań na lewej nodze, a prawą stopą dotknij lewego kolana, Prawą ręką podrap się po lewym uchu, "Klaśnij" stopami 5 razy, Zetknij opuszki palca wskazującego lewej ręki i palca środkowego prawej, Pokaż "OK" kciukiem lewej ręki, trzymając go przy lewym uchu, Palcem wskazującym prawej ręki narysuj serduszko na swoim lewym udzie, Unieś do góry prawą nogę i lewą rękę, Poklep się lewą ręką po prawym ramieniu, Stojąc na lewej nodze podskocz 3 razy, Małym palcem prawej ręki dotknij małego palca lewej stopy, Złap prawą dłonią lewą piętę, Prawą dłoń połóż na lewym kolanie, a lewą dłoń na lewym ramieniu.



Orientacja w schemacie ciała i przestrzeni



Klasa 4
Klasa 5
Klasa 6
rewalidacja
zajęcia korekcyjno-kompensacyjne



Čudnovati kotač je otvoreni predložak. Ne generira rezultate za top-listu.



Odbrojavanje

m

s


Više formata prikazat će se dok budete igrali.


Kujon pierwszy raz widzi cycki
Crystal w ostrej orgii
Banany w cipie

Report Page