Pulchniutka w akcji

Pulchniutka w akcji




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Pulchniutka w akcji

www.fanfiction.net needs to review the security of your connection before proceeding.

Did you know 43% of cyber attacks target small businesses?
Requests from malicious bots can pose as legitimate traffic. Occasionally, you may see this page while the site ensures that the connection is secure.

Performance & security by
Cloudflare



Iwo zaprosił Arianę na kolację walentynkową. Umówili się w małej, włoskiej knajpce, którą prowadzi Igor, a pomaga mu jego córka, Marina.

Marina przybyła do mnie zapudełkowana. Miałam urwać jej łeb, a ciało podarować Matyldzie. Niestety, odcień się nie zgadza, więc czekała na swoją rolę.

Igor przyjechał z dalekich Chin, nagusieńki i bosy. Dostał ubranie i buty i rolę restauratora, wdowca samotnie wychowującego dorosłą już córkę. 

Iwo siedział przy stoliku i czekał na dziewczynę. 

Kiedy Ariana wreszcie się zjawiła, poderwał się na równe nogi i podążył w jej kierunku z kwiatami.

Usiedli wygodnie, a Igor przyniósł zamówioną przez Iwo przystawkę...

Para smacznie zjadła, Marina zabrała talerze i przekazała tacie, że czas na danie główne...

Igor zniósł kolejne talerze i postawił na stole...

Po skończonej kolacji, para wyszła z knajpki. Dokąd się udali? 

Na specjalne życzenie Ewy zdjęcie Igora z bliska.
Sprache auswählen Deutsch Afrikaans Albanisch Amharisch Arabisch Armenisch Aserbaidschanisch Assamesisch Aymara Bambara Baskisch Belarussisch Bengalisch Bhojpuri Birmanisch Bosnisch Bulgarisch Cebuano Chichewa Chinesisch (traditionell) Chinesisch (vereinfacht) Dänisch Dhivehi Dogri Englisch Esperanto Estnisch Ewe Filipino Finnisch Französisch Friesisch Galizisch Georgisch Griechisch Guarani Gujarati Haitianisch Hausa Hawaiisch Hebräisch Hindi Hmong Igbo Ilokano Indonesisch Irisch Isländisch Italienisch Japanisch Javanisch Jiddisch Kannada Kasachisch Katalanisch Khmer Kinyarwanda Kirgisisch Konkani Koreanisch Korsisch Krio Kroatisch Kurdisch (Kurmandschi) Kurdisch (Sorani) Lao Lateinisch Lettisch Lingala Litauisch Luganda Luxemburgisch Maithili Malagasy Malayalam Malaysisch Maltesisch Maori Marathi Mazedonisch Meitei (Manipuri) Mizo Mongolisch Nepalesisch Niederländisch Norwegisch Odia (Oriya) Oromo Paschtu Persisch Portugiesisch Punjabi Quechua Rumänisch Russisch Samoanisch Sanskrit Schottisch-Gälisch Schwedisch Sepedi Serbisch Sesotho Shona Sindhi Singhalesisch Slowakisch Slowenisch Somali Spanisch Sundanesisch Swahili Tadschikisch Tamil Tatarisch Telugu Thailändisch Tigrinya Tschechisch Tsonga Türkisch Turkmenisch Twi Uigurisch Ukrainisch Ungarisch Urdu Usbekisch Vietnamesisch Walisisch Xhosa Yoruba Zulu

Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Blog o lalkach Barbie,o szyciu dla Barbie, tworzeniu mebli i dodatków,życiu i takich tam...
Jeżeli odwiedziłeś mój blog-zostaw ślad w postaci komentarza.Wszystkie zdjęcia zamieszczone na blogu są mojego autorstwa, jeżeli jest inaczej wyraźnie to zaznaczam.
Dziękuję za wizytę.
Byś dała większe zdjęcie chłoptasia z Chin byłoby super :D hmm... różowo włosa, pulchniutka ma pewnie swoich wielbicieli :) Pozdrawiam <3
Ewuniu, zdjęcie dodane. Jak Ci się podoba? Pozdrawiam serdecznie.
Dzięki <3 <3 <3 Powiem, że niezłe z niego ciacho <3 Warto było czekać :D
Zgadzam się, Igor ma coś w sobie, co przyciąga spojrzenie...
Cześć Dlubaninylalkowe, Wygląda na to, że mieli piękny walentynkowy dzień. Lalki są bardzo ładnie ubrane, a szczegóły w rzeźbie twarzy Igora są wspaniałe. Wielki uścisk Giac
Miło mi, że moja twórczość krawiecka Ci się podoba. Igor to action figure i rzeczywiście ma dobrze wykonaną twarz. Pozdrawiam.
Fajny ten Igor, choć na właściciela knajpki nie wygląda. Przypomina mi Jasona Stathama (Frank Martin w Transporterze).
Właśnie ze względu na podobieństwo do Jasona zamówiłam tę postać. Facet jest wart grzechu...
Miałam właśnie napisać, że Igor wygląda na zakapiora, który na starość postanowił się ustatkować. Na pewno nikt mu nie podskoczy! Miło patrzeć, jak Twoja gromadka się rozrasta, a walentynkowym wypadom na włoskie jedzenie zdecydowanie mówię tak!
Przeszłości Igora nikt nie zna. Może był jakimś komandosem albo, co gorsza, bandytą...Najważniejsze, że znalazł swoje miejsce na ziemi i że kocha swoją córkę.
Igor nekem is nagyon tetszik. Nem találkoztam még ilyennel. Gratulálok a szép babákhoz és a csodás vacsorához.
Ezt a figurát aliexpress-en találtam, és azonnal megrendeltem. Örülök, hogy a babáim és a történetek kedvesek.
Chociaż nie przepadam za tym aktorem, to Igor jako właściciel restauracji sprawdza się znakomicie. Już pisałam na IG co sądzę o jego akcji z talerzami. ;) Po posiłku Iwo z Arianą zapewne udali się na romantyczny spacer. :)
A mnie ten aktor się podoba, lubię filmy z nim. Tak, z Twojej teorii z IG uśmiałam się porządnie. Wymyśliłaś to super.
Zdecydowanie więcej Igora z bliska poprosimy... I może jeszcze jakieś prace domowe bez podkoszulka wykonuje?? :) Gratulacje nowych nabytków :) Fajnie rozrasta Ci się lalkowa rodzinka :)
Igora będzie więcej, innych postaci będzie więcej...kiedyś. Muszę się ogarnąć z czasem, za dużo wolnego powoduje u mnie nadmiar pomysłów i planów, a ciężko o organizację...
Jak zawsze super historyjka. :) Co do Igora, to mam podobne odczucia jak dziewczyny - cała ta restauracja to musi być jakaś przykrywka, wygląda na faceta z przeszłością. ;) Podoba mi się ogromnie.
Miło mi, że zarówno historyjka, jak i sam właściciel restauracji Ci się podobają. Pozdrawiam serdecznie, Kamelio.


Etykiety:
at ,
minakushi ,
naruto ,
sketch



Szczegóły: Panna Nat . Obsługiwane przez usługę Blogger .



To moje pierwsze podsumowanie na blogu, dlatego będzie
bardzo krótko.

Piszę je głównie dla siebie, by sprawdzić jak w ciągu roku
zmienia się moja kolekcja mang oraz w jakim tempie oglądam anime.

Koniec roku jest już za rogiem, niedługo wkroczymy w 2018,
co przyniesie nowe anime, mangi nowelki,
które chętnie poznam.

W tym roku byłam na sześciu konwentach, najmilej wspominam
Magnificon wraz z musicalem Yuri on Ice oraz koncert miu. który był na Japaniconie.
Oby więcej tak udanych konwentów!

2017 kończę z 211 tomikami mang, ośmioma tomami nowelek na
półkach oraz dziewiętnastoma figurkami, w tym, aż cztery duże figurki zagościły
u mnie właśnie w tym roku: Lelouch, Saber, dwunastka i Bokuto.

Najbardziej w tym roku ucieszyłam się z wydania Inspektora
Akane Tsunemori (Waneko) oraz Pocałuj jego, kolego (Kotori). Wciąż z
niecierpliwością czekam na egzemplarz nowelki Fate.



Z anime z tego roku najmilej wspominam drugi sezon Ataku
Tytanów, Natsume Yuujinchou Roku oraz Shoukoku no Altair. Natomiast największym
rozczarowaniem okazał się Ousama Game the animation.

Na koniec polecajki – czyli artykuły, filmiki, podcasty itp.
które zrobiły na mnie w grudniu duże wrażenie i chcę je bardzo polecić.

Merii kurisumasu, czyli Boże Narodzenie w Japonii –
przyjemna relacja opisująca Japońskie Święta.

Muzeum Ghibli w święta – ujęcia z muzeum Ghibli, gdzie także
zagościł świąteczny duch.

Przyjechałyśmy już w czwartek, załatwiłyśmy sprawy z
biletami, żeby potem się nie martwić i ruszyłyśmy do noclegu. Na spokojnie
mogłyśmy się zrelaksować i brać z tego wypadu garściami.

Na kolację wybrałyśmy się do Musso Sushi . To nie był nasz
pierwszy wypad do tej knajpy, o czym pisałam już na blogu. Zamówiłyśmy sobie po
Ramen (z wołowiną), które było pyszne, sycące i rozgrzało nas podczas tego
chłodnego dnia. Było inne niż ostatnio. Zdziwiły mnie gorące pomidorki koktajlowe, których się kompletnie nie spodziewałam w Ramen. Następnie podano nam sushi. Wybrałyśmy duży zestaw (40
kawałków) w którym moje serce skradł uramaki z łososiem yuan yaki, równie dobre
było Futomami z tatarem z łososia. Co tu kryć, tam potrafią zrobić znakomite
sushi.

Następnego dnia również miałyśmy dzień pełen wrażeń.
Wycieczkę zaczęłyśmy od muzeum japońskiego - manggha . 

Wystawa zatytułowana
„Japońska układanka” była bardzo wciągająca. Poza możliwością oglądania
eksponatów takich jak sztuczne jedzenie z witryn sklepowych, zbroi wojowników,
mang, kart do gry, możliwości pochodzenia po matach i zobaczenia z bliska ogrodu w stylu Japońskim, mogliśmy uczestniczyć w interaktywnych atrakcjach. Nauczyć
się poprawnie trzymać pałeczki, wypleść bransoletkę metodą kumihimo (to nie takie trudne jakby się wydawało), spróbować
swoich sił w origami, poznać zasady Japońskich „planszówek” i „karcianek”. Miałam
także możliwość założenia yukaty – co wcale nie jest takie łatwe, ale miło było
ubrać się w strój który znam z anime. To zdecydowanie była dobra wystawa.

Po muzeum ruszyłyśmy na świąteczny jarmark, który pełen był
straganów ze słodyczami, zabawkami, ozdobami i innymi świątecznymi drobiazgami.
Myślę, że wypad tam wprowadził nas w świąteczny klimat co miało dobry wpływ na
xmascon.

Na koniec dnia wybrałyśmy się do kina. Thor Ragnarok - oficjalnie
dodaję do listy moich ulubionych filmów. Było więcej śmiechu i akcji niż w
poprzednich Marvel’owskich produkcjach (podobne wrażenie miałam po obejrzeniu
drugiej części Strażników Galaktyki). Sceny walki przypadły mi do gustu, no i
klata Thora… co tu więcej mówić? Film obowiązkowy dla fanów akcji, fantastyki i
Marvela.

Ta sama – dobra miejscówka. Nie ukrywam, że ta szkoła mi się
podoba. Sale dobrze wyposażone, korytarze nie są zbyt ciasne i stołówka jest
bardzo przyjemna, mogłaby być troszkę większa, ale tu nie ma co narzekać.

Razem z MK przybyłyśmy na spokojnie, byłyśmy bodajże po
dziesiątej, żeby ominąć tłumy przed wejściem i dobrze zrobiłyśmy. Miałyśmy
wcześniej kupione bilety, więc w kolejce stałyśmy jakieś pięć minut.

Szybko otrzymałyśmy wyprawkę – opaskę, informator i identyfikator
– i tu mi się bardzo podobało to, że był trzy rodzaje identfokatorów.

Niestety gdyby nie cosplayerzy i parę gwiazdek pod sufitem jakoś nie widać by było, że
to konwent świąteczny. Zabrakło mi tam troszkę tej magicznej atmosfery.

Mam wrażenie, że tym razem nie było aż tyle interesujących
Nas prelekcji.

Jednymi z lepszych na których byłyśmy:

Psychologia w Anime (Szczur3k13) – fajna prezentacja i
podobało mi się podejście do tematu. Wywiązała się ciekawa dyskusja i miło było
posłuchać o swoich ulubionych bohaterach pod kątem ich zachwiań
psychologicznych.

Co słychać u Yuuriego? (Stokrot) – niestety spóźniłyśmy się
na ten panel, czego żałuję. Pani prowadząca prelekcję jest wchłonięta w świat
Yuuri’ego przez co słucha się jej z przyjemnością. Opowiadała o swoim wyjeździe do
Japonii śladami bohaterów anime. Zdjęcia i historie zapewniły nam dobrą zabawę.


Ostatnie dni starego roku w Japonii (Resha) oraz Merii kurismasu (Książę Narwali) –
zabrały nas na wycieczkę do Japonii opowiadając o zwyczajach Świątecznych i
Noworocznych w Kraju Kwitnącej Wiśni. Mówiły o tym co jedzą w święta
Japończycy, jak dekorują ulice, o ukrzyżowanym Mikołaju oraz pokazały jak po
Japońsku śpiewa się świąteczne piosenki.

Z wydawnictw pojawiło się tylko Waneko, ale inne mangi można
było kupić m.in. na stoisku Komiksiarni. Dużo hand made, kilka nowych stoisk
też się pojawiło. Nie zabrakło kubeczków, podkładek, słodkości, poduszek, gier
ani figurek.

Obok „tradycyjnych” stoisk z sushi i makaronami można było
spróbować owocowych (bezalkoholowych) drinków, ciasteczek z zielonej herbaty i
bułeczki Melon Pan. Strasznie polecam te ostatnie – przepyszne! W niedzielę
chciałyśmy sobie jeszcze dokupić, ale już nic nie zostało…

Mój własny-osobisty social był świetny! Panele przyjemne, każdy
mógł znaleźć coś dla siebie. Tym razem odpuściłyśmy sobie cosplay – z resztą
był straszny tłok i przez to ochrona przestała wpuszczać. Jedzenie jak zawsze
dobre. Na początku były małe problemy z alarmem, ale szybko sytuacja została
opanowana. Było w miarę czysto, nie zauważyłam jakiś wielkich problemów
porządkowych w łazienkach, ani na korytarzu. Helperzy zorganizowani,
organizatorzy też. Chociaż możnaby kiedyś pomyśleć o jakiejś świątecznej
muzyczce na korytarzach, co dodałoby klimatu.

Ogólnie jestem zadowolona z konwentu.

Troszkę wcześnie, bo mamy dopiero początek listopada, ale osobiście jestem zwolenniczką wczesnego planowania świąt, a zwłaszcza prezentów.

Kupowanie prezentów to zawsze jest wyzwanie. Nie lubię dawać pieniędzy, ani jakiś losowych gadżetów znalezionych na wystawach sklepowych, zawsze staram się wybrać coś co będzie odzwierciedlało obdarowywanego. Niestety kiedy pytam o to co kupić, zawsze słyszę: „ucieszę się ze wszystkiego” lub „nic nie trzeba”... sama nie jestem lepsza i odpowiadam na takie pytania "kocham niespodzianki"...

Zbliżają się święta, więc w tej notce postanowiłam pomóc tym, którzy chcą kupić świąteczny prezent fanowi mangi i anime.

To raczej coś oczywistego. Niby wydaje się to łatwe, ale na naszym rynku jest ogrom tytułów, a nie każdy przypadnie każdemu do gustu. Zaproponuję więc kilka mang skierowanych do różnych grup odbiorców.

Dla najmłodszych niestety na Polskim rynku nie ma znowu aż tak wiele mang. I gdzie teraz ci co mówią, że manga jest dziecinna?

Optymalnymi tytułami moim zdaniem są Wilcze dzieci , Acony, Naruto i Czarodziejka z księżyca .

- Wilcze dzieci to ciepła i przyjemna historia opowiadająca o losach matki, która na swoich barkach ma wychowanie dwóch urwisów, a żeby nie było zbyt łatwo urwisy te są… małymi wilkołakami…

- Acony – Motomi z przyczyn niezależnych od niego musi zamieszkać tymczasowo u swojego dziadka. Staruszek mieszka jednak w apartamentowcu, który na pierwszy rzut oka wygląda jak opuszczony dom. Do tego lokatorzy bywają… specyficzni. W mandze przedstawiona jest historia pewnego normalnego chłopca, niezbyt normalnej dziewczynki oraz budynku z duszą i jego lokatorów.

- Naruto – znana i lubiana seria opowiadająca przygody chłopca z wielkimi marzeniami. Po drodze do celu zjednuje sobie przyjaciół i wraz nimi pokonuje przeciwności losu.

- Czarodzieja z księżyca – to historia, którą zna każdy. Roztrzepana Usagi pewnego dnia staje się wojowniczką sprawiedliwości. Po drodze poznaje wiele nowych ludzi (i kotów), uczy się jak być odważną.

Tutaj już łatwiej coś znaleźć, gdyż w Polsce to przeważnie do tej grupy odbiorców skierowane są wydawane tytuły.

- Ouran hight shool host club – komedia romantyczna, która jest po prostu urocza. Haruhi – dziewczyna z biednej rodziny przez przypadek niszczy drogą wazę, niestety nie ma pieniędzy, żeby zwrócić koszty i zostaje przez to wciągnięta do klubu hostów – żeby móc odpracować dług. Od tej pory Haruhi musi udawać chłopca i usługiwać bogatym uczennicom szkoły. Oczywiście w klubie jest wielu, różnorodnych panów. Nie zabraknie humoru, ale i poważniejszego tonu także.

-  Inspektor Tsunemori Akane – co by było gdyby na ulicach rozmieszczone były skanery, które mierzą ludzką przestępczość? Współczynniki te nazywane są psycho-pass. Osoba ze zbyt wysokim wskaźnikiem przestępczości zatrzymywana jest jako „utajniony kryminalista”, lub jest po prostu likwidowana. Czy świat z takim systemem jest bezpieczny? Czy tak wygląda utopia?

- Pora na coś z dreszczykiem – kolekcja Horrorów Junji’ego Ito – jest to zbiór tytułów, które wyszły spod ręki mistrza horrorów. Makabryczna kreska i historie, które potrafią zatrzymać bicie serca. Dla fana horrorów – lektura obowiązkowa.

- Pocałuj jego kolego – nie jestem fanką yaoi, dlatego trudno mi było wybrać tytuł, który byłby dobry. Natomiast lubię „ kolegę ”. Dlaczego? Główna bohaterka Kae jest niepoprawną yaoistką, co to znaczy? Lubuje się w związkach męsko-męskich. Pewnego razu pulchniutka Kae, pod wpływem stresu drastycznie chudnie i okazuje się być całkiem ładną laską. Wtedy też jej koledzy ze szkoły zaczynają zwracać na nią uwagę, ale ona wolałaby, aby chłopcy byli zainteresowani sobą nawzajem niż nią… Dużo zabawnych sytuacji i wyraziści bohaterowie to zdecydowanie największe atuty tej mangi.

- Do Adolfów – bardzo ładne wydanie mangi Osamu Tezuki. Mamy rok 1936 i trzy osoby które są całkowicie inne, ale jedno ich łączy – imię. Na stronach mangi zobaczymy coś co splecie losy żydowskiego chłopca, potomka niemieckiego konsula oraz przywódcę potężnego państwa.

- Róża Wersalu – Nastoletnia arcyksiężniczka Maria Antonina przybywa do Paryża by zostać żoną francuskiego następcy tronu. Dziewczyna nie może odnaleźć się w nowym świecie pełnym intryg i surowej etykiety. Opiekować się nią ma kapitan gwardii pałacowej – Oscar, który w rzeczywistości jest kobietą wychowaną na dzielnego żołnierza. Tak zaczyna się opowieść o miłości, honorze i poszukiwaniu własnej tożsamości.

Wprawdzie bardzo trudno znaleźć na polskim rynku serie anime na DVD czy Blu-ray (jednak znajdzie się parę np. Ghost In The Shell ), natomiast całkiem sporo jest filmów animowanych, które powstały w Japonii. Z ręką na sercu mogę polecić wszystkie filmy Ghiblii (z moją ukochaną Księżniczką Mononoke na czele), ale i takie tytuły jak Paprika czy Cowboy Bebop . Trzeba jednak uważać, nie każde wydanie ma polskiego lektora lub dubbing, a jedynie napisy (ja akurat je preferuję).

Na Polskim rynku wydany został bodajże jeden artbook i z tego co pamiętam, nie przyjął się zbyt dobrze. Aktualnie wydawnictwo jpf prowadzi ankietę w której pytają który z czterech artbooków mają wydać (głosowanie znajduje się TU ). Jednak można je spokojnie sprowadzić z zagranicy (w sklepach internetowych, czy też na różnego rodzaju aukcjach).

Jest to prezent idealny dla fana jakiegoś anime lub mangi. Artbook to album zawierający zdjęcia i szkice stworzone przez autora danego tytułu.

Coraz częściej spotykam się w księgarniach z książkami związanymi z Japonią. Występują one w różnej formie. Od przewodników (np. Martyna Wojciechowska – Japonia (Tokio) ), przez książki naukowe (Marcin Lisiecki, Joanna Zaremba-Penk - Studio Ghibli. Miejsce filmu animowanego w japońskiej kulturze ) i książki o mitologii japońskiej (polecam szczególnie książkę Agnieszki Kozyry – Mitologia Japońska – piękne, duże, treściwe wydanie), po powieści (Marcin Bruczkowski – Bezsenność w Tokio ).

Coraz więcej w rodzimym języku mamy także Light Novel – czyli lekkich powieści z ilustracjami w stylu mangowym. Często są pierwowzorami mang lub anime. W Polsce chyba najpopularniejszą LN jest „ Zerowa Maria i puste pudełko ” wydane przez wydawnictwo Waneko.

To już droższe przedsięwzięcie. Dobrze wykonane figurki (nie podróbki) potrafią dużo kosztować. Jednak nie znam żadnego fana, który nie chciałby jakiejś mieć. Figurki są troszkę jak trofea, miło spojrzeć na półkę, na której stoją.

TU i TU znajdziecie bardzo dobre artykuły – jak uniknąć podróbek.

Taka poduszka z nadrukiem z ulubioną postacią ucieszy każdego fana anime. Bo przecież milej położyć głowę na pięknej poduszce i odlecieć do krainy snów, niż na takiej zwykłej.

W Polskich sklepach nie brakuje ofert z najróżniejszymi poduchami. Można przebierać od takich całkiem malutkich, średnich, dużych, po ogromne – tzw. Dakimakury.

Fani filmów i muzyki często przemycają do swojego codziennego ubioru elementy związane z swoim hobby, dlaczego więc fani mangi i anime mieliby tego nie robić? Na rynku dużo jest sklepów oferujących koszulki z motywami z Japońskich animacji, sięgają po nie nawet takie znane marki jak CROPP, która wypuściła serię koszulek z bohaterami anime Dragon Ball.

Do wyboru mamy ogrom innych gadżetów związanych z mangą i anime. Takie jak pluszowe maskotki, bento boxy, breloki, strapy do telefonów, piórniki, przypinki (które mogą być miłym dodatkiem do prezentu), najróżniejsze kubki (różne rozmiary, kształty, zmieniające się pod wpływem temperatury) oraz plakaty i wallscrolle.

Właśnie o tych ostatnich chciałam napisać troszkę więcej.

Niektóre plakaty z anime są wykonane bardzo artystycznie, są ciekawe i nieoczywiste. Są też takie, które przedstawiają piękne arty ulubionych bohaterów.

Prócz tradycyjn
Analny deser
Pierwotny instynkt Agnieszki
Porządne lanie dla kurwy

Report Page