Puknął ją i wystrzelił z kutasa

Puknął ją i wystrzelił z kutasa




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Puknął ją i wystrzelił z kutasa

Opowiadanie z serii: Kamila niewolnica


Fani tej serii wiedzą dobrze, że liczyła ona sobie osiem części. I wiecie co?
Gdy wpisywałem w google frazę "Kamila niewolnica", to pierwszym podpowiadaczem była rzymska cyfra "IX". Taka śmiesznostka.
No więc postanowiłem skrobnąć coś, aby ci cierpliwie wyszukujący część dziewiątą, w końcu ją znaleźli.
Ameryki tym opowiadaniem nie odkrywam, jest ono utrzymane w starych, ulubionych przeze mnie klimatach, ale mam nadzieję, że przynajmniej fani Kamili nie będą rozczarowani.
Miłego czytania.
Średnia:
9.95 /10
(105 głosy oddane)


Pobierz powyższy tekst w formie ebooka


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj


Czy napewno chcesz usunąć ten komentarz? Usuń Anuluj

Pseudoliteracki, a może coraz częściej erotyczny zbiór tekstów tworzonych pokątnie
przez naszych czytelników już od 19 lat!
- Powiedz jeszcze raz jak to było z matką Michała. Nie wierzę, że ją przeleciałeś – poprosił Adam.

- Co tu opowiadać? Wiesz, że nie mają starego... Przychodziłem do niej, kułem żelazo, sugerowałem, ona zrozumiała o co chodzi...

- No, ale do seksu to jeszcze droga daleka, nie mogę uwierzyć, że tak łatwo...

- Tak myślisz? Wiedziałem, że wczoraj będzie w domu, znałem grafik. Michał siedział w szkole, ona w domu. Nie miałem planu, pomyślałem, że na miejscu coś wymyślę. Zerwałem się z dwóch ostatnich lekcji, wpadłem i co widzę? Czerwiec, sucho jest, to podlewała ogródek. No to zaoferowałem się w ramach pomocy. Oczywiście, trochę się ubrudziłem, trochę polałem wodą, była okazja, żeby zdjąć koszulkę, żeby mogła sobie popatrzyć. A na koniec też trochę przypadkowo oblałem ją co nieco...

- No i musieliśmy wejść do środka, ja żeby się umyć, ona, żeby zmienić ubranie... I tak śmignęliśmy koło siebie parę razy w jej mieszkaniu, ocierając się o siebie, ona tylko w luźnych spodniach i staniku, niby trochę skrępowana...
- Trzydzieści osiem – sprostował Patryk. – Chciała młodego ciała, widziałem to w jej oczach. Więc, nie ryzykując wiele, w końcu przyskoczyłem do niej od tyłu i złapałem za cycki...

- Gdzie tam! Niby trochę zaprotestowała, ale powiedziałem kilka czułych słówek i wszystko stało się jasne...

- Znasz ją, wiesz, jak wygląda. Może nie piękność, ale spoko, zgrabna, ładna, fajnie uśmiechnięta, figura i ciało, jakby miała z dziesięć lat mniej... No a seks... Trochę szybko poszło, bo się bała, że Michał wróci.

- Szczęściarzu... - pokiwał głową kolega. Sam był dość przystojnym chłopakiem i nie miał problemów z uwiedzeniem rówieśniczek, ale starsze, atrakcyjne panie, to była wyższa szkoła jazdy. – Chcesz zaliczyć wszystkie klasowe matki i sąsiadki z ulicy?

- Wszystkie fajne – sprostował Patryk.

- Która to już, bo straciłem rachubę?

- Matka Artura, matka Pawła... Ta jest trzecia, więcej nie będzie – zaśmiał się w stronę kolegi. – A sąsiadki? Na razie dwie, aczkolwiek jedna czterdzieści jeden, druga tylko dwadzieścia dziewięć, więc nie wiem, czy się kwalifikuje...

- Starsza, więc z innej bajki, trzeba ją uznać – stwierdził Adam. – I to wszystko?

- Na mojej ulicy nie ma już fajniejszych sąsiadek, może jedna by się znalazła... Ale ja mam już inny cel.

- Jak nie sąsiadki i nie matki kolegów, to już nie ten smaczek... - zaśmiał się Adam.

- Naprawdę? Jest jedna pani, znana nam dobrze, za którą zamieniłbym te wszystkie, które już przeleciałem.

- Znam tylko jedną taką, chyba nie masz na myśli...

- Mam. Naszą panią profesor od polskiego. Ma trzydzieści dwa lata, idealnie!

- Stary, zapomnij – kategorycznie stwierdził Adam, choć na myśl o seksie z tą akurat nauczycielką, zrobiło mu się miękko w brzuchu. – Może Barczewska od geografii, względnie Kamińska, ta co też uczy polskiego. Ale nie Kamilka... Człowieku! Zobaczyć ją chociaż raz bez tych jeansów, zobaczyć ją w samych majtkach! A ty od razu o zerżnięciu jej... - urwał, bo tego typu marzenie wydało się bzdurną abstrakcją.

- Bo za piękna? Królewna? To oznacza, że jest niezdobyta?

- No wiesz... - zastanowił się Adam. – To oznacza, że masz szereg utrudnień. Jest podział nauczycielka i uczniowie. Jest różnica wieku. Wreszcie tak, jest królewną i może przebierać w królewiczach. No i ma męża.
- Z wyjątkiem matki Michała, wszystkie moje panie mają mężów – sprostował Patryk gasząc papierosa. – A reszta... Co z tego, że piękna? Piękna, nie musi oznaczać zimna, bez względu na przeszkody. Ona jest z innej planety, owszem, ale... Dobra, chodź na lekcje, trzeba jeszcze odbębnić te parę dni i lato!

- Jakbyś puknął Kamilkę, to sam bym chyba przyprowadził ci swoją matkę – mruknął Adam, zastanawiając się czy nie za wiele ryzykuje swoją obietnicą.
Kamila była wyjątkową pięknością, bez dwóch zdań. Ale Patryk... Czy i o nim nie dałoby się powiedzieć tego samego? Bardzo przystojny, ciemnowłosy chłopak o regularnych rysach twarzy, nieco wysuniętym podbródku, silnej szczęce i przenikliwych oczach. Sto osiemdziesiąt centymetrów wzrostu, ciało wyrzeźbione chyba tak, jak akurat powinno być, bez żadnego przesadzania i bawienia się w kaloryfery i inne wynalazki. Dobrze opalone, ale też bez jakiegoś przesadnego robienia z siebie Latynosa. Niemalże ideał. Zresztą w oczach wielu koleżanek, Patryk za takowy uchodził.

"Przelecieć Kamilę?", pomyślał w duchu Adam. "To tak niewyobrażalne a jednocześnie tak zajebiste, że chyba nie można chcieć od życia niczego więcej. Boże, pójść z nią chociaż w ślinę... Ech!"

Patryk nie brał się za przeciętne dziewczyny. Uwielbiał stawiać przed sobą wyzwania i konsekwentnie je realizował. Przeleciał już pięć starszych, czy wręcz dużo starszych od siebie kobiet, dodatkowo żadna z tych pań nie uchodziła za brzydką, czy nieatrakcyjną. Zajmował się tylko interesującymi paniami. Pięć wyzwań zaliczonych. Do tego trzeba doliczyć kilka rówieśniczek, w tym jedną piękność z sąsiedniego liceum. W sumie dawało to liczbę dziewięciu zaliczonych kobiet. Ale te dziewięć zsumowanych razem, nie było w stanie dorównać celowi numer dziesięć – najpiękniejszemu zjawisku, które miał okazję widzieć. Wychowawczyni sąsiedniej klasy, nauczycielki języka polskiego.
Dwudziestego drugiego czerwca obchodził osiemnastkę. Seks z panią profesor byłby najwspanialszym prezentem jaki byłby w stanie sobie wyobrazić.

Pozostawał tylko jeden problem. Jak do tego doprowadzić?

Leżał w łóżku i rozmyślał. Ponad tydzień biegania i prób zrobienia wrażenia. Wszystko na nic. Kamila, pozostała zimna i nieczuła na wdzięki. A przecież spróbował wielu sposobów. Włącznie z wizytami w jej domu, pod byle pretekstem, takim jak problemy z nauką, czy też zaoferowanie pomocy w jakichś pracach. Zaśmiał się, myśląc do jakiego stopnia posunął się w tych umizgach.
Dom oczywiście starał się wizytować, pod nieobecność męża nauczycielki.
Wszystko na nic, jedynym plusem, była możliwość zobaczenia nauczycielki w luźniejszym stroju, ale i tak nie były to żadne krótkie spodenki, ani mini spódniczka. Żadnych choćby pół erotycznych motywów z podwinięciem sukienki, z wyjściem do łazienki, z możliwością podglądnięcia czegokolwiek. Nic.

Ale między innymi dzięki pomocy rodziców wywalczył coś, co w tym momencie było jedyną deską ratunku. Zaprosił nauczycielkę na osiemnastkę i ta – jak zaobserwował z bardzo średnim entuzjazmem – obiecała, że przyjdzie.

Ciekawe co ona myślała o tych jego zabiegach? Starał się by nie wypaść jak nachalny desperat, miał opanowanych sporo sztuczek. Ale przecież Kamila nie była głupia, chyba czegoś się domyślała...?

Nie wytrzymał, wyjął swojego penisa i zaczął go masować na samą myśl o imprezie i atrakcjach z nią związanych.

Jego rodzice stanowili elitę miasta i osiemnastka była w zasadzie dla elit przeznaczona. Dla młodych elit. Zaprosił tylko kilku kolegów i tyle samo koleżanek ze szkoły. Wszystkich po selekcji. Reszta, w postaci mniej atrakcyjnej fizycznie i intelektualnie części szkoły, go nie obchodziła. Tylko kilka osób. A reszta zaproszonych? Reszta to dzieci wpływowych rodziców, takich jak jego. I koleżanki, próbujące swych sił w modelingu, czy innych tego typu rzeczach.
Tak, to będzie impreza, o której długo będzie się mówiło. Impreza z atrakcjami, impreza godna kogoś takiego jak Patryk. Zabawa dla elit, z przystojnymi chłopakami i pięknymi dziewczynami. A nad nimi górować będzie on sam i jego wybranka. Nauczycielka języka polskiego, obiekt westchnień połowy miasta.
Im bardziej go olewała, tym bardziej jej pragnął. Ta myśl przerodziła się w obsesję. Nie, tak nie może być... Niezależnie od tego, jaką by nie była pięknością, nie może pozostać nieczuła na jego wdzięki, musi mu się oddać, nie ma innego wyjścia! Nawet jeżeli jest tak wierna, tak trudna do zdobycia. Nie ma opcji, by jej nie zaliczył.
Podniecony masował się coraz szybciej, coraz mocniej. Jutro ją zaliczy, to więcej niż pewne! Choćby miasto miało spłonąć, choćby świat miał się skończyć. To on tu jest Bogiem a dziewczyny, nawet takie piękności jak nauczycielka, są tylko po to by spełniać jego zachcianki. Jeśli nie po dobroci, to inaczej.
Zedrze z niej ubranie, sprawi, że zrzuci z siebie maskę dumnej obojętności. Zerżnie ją, spuści się w jej pięknych ustach, potem zaleje jej cipkę, zdobywając całe piękne ciało pani profesor na własność. Będzie wydawał jej polecenia i ruchał na każdy możliwy sposób a ona posłusznie wypełni wszystkie jego rozkazy... To on będzie panem a następnego dnia, całe miasto będzie wskazywać na niego palcami i szeptać, "patrzcie, to ten co przeleciał Kamilę!".

Z tą myślą wystrzelił. Na wiwat, nie bacząc, gdzie spływa sperma. Koniec. Jutro największy dzień jego życia.

Pierwsi goście zjawili się o dziewiętnastej. Byli to ci najlepsi koledzy, Adam z licealnej klasy i starszy o dwa lata Dominik, syn miejscowego prokuratora. Potem przybyło kilka dziewczyn. Iwona, rówieśniczka, córka ordynatora szpitala, początkująca modelka. O dwa lata starsza Agnieszka, piękna blondynka, początkująca piosenkarka, intensywnie drążąca sobie drogę do wybicia w szołbiznesie. Jej jedyny jak na razie teledysk miał już kilkaset tysięcy wyświetleń w internecie. Ale gwiazdą wieczoru dla wszystkich, miała być Ania, nieco starsza dwudziestotrzyletnia modelka z ładnym już bagażem doświadczeń, na które składało się pozowanie do polskiego CKM, jakiegoś magazynu słowackiego i dodatkowo węgierskiego Playboya. Trzy okładki, bardzo popularnych pism – to z pewnością duży prestiż. I piękna ozdoba całego przyjęcia.
Przyjęcia, na którym panowała całkowita samowolka. Rodzice Patryka zaplanowali sobie dwudniową wycieczkę nad morze. Patryk miał wolny dom na cały weekend.

Dom... W zasadzie prawdziwa willa, z wieloma pomieszczeniami i olbrzymim pokojem na parterze, pokojem, który stanowił centralny punkt wielu spotkań biznesowych. Dzisiaj był on zastawiony stołami a i tak pozostawało bardzo dużo miejsca, by przeznaczyć je na zaimprowizowany parkiet taneczny.

Pogoda dopisała, słońce świeciło, temperatura utrzymywała się na poziomie dwudziestu pięciu stopni. Dziewczyny przybywały w mniej lub bardziej drogich sukienkach i innych kreacjach, dorastający mężczyźni w spodniach od garnituru, koszulach i pod krawatem.
Tak... To nie była osiemnastka jakiegoś hiphopowca z sąsiedniej ulicy, na dziesięć osób, zebranych na podwórku, w celu obalenia kilku tanich win. To była impreza godna kogoś tak wyjątkowego jak Patryk.

- Ale się Patrycja postarała – pokiwał głową Radek, jeden z wysoko postawionych kolegów Patryka. – Jak usiądzie, to będziemy mogli spokojnie obczaić kolor majtek.

- A Agnieszka, już tak się wkręciła w muzykę, w ten biznes, że dzisiaj nie ma stanika na sobie. Zauważyliście? – zapytał Adam.

- A ta modelka? Skąd ją wytrzasnąłeś, przecież ona nawet tu nie mieszka? – pytał z lekkim niedowierzaniem inny z kolegów.

Ale Patryk nie odpowiedział, uśmiechając się tylko tajemniczo. Wiele ładnych, wręcz pięknych dziewczyn. Niektóre już na swój sposób znane lokalnie, bądź w kraju. Ale on wciąż czekał na przybycie największej gwiazdy wieczoru. Gwiazdy, która spokojnie była w stanie przyćmić wszystkie te dorastające modelki i piosenkarki, dzieci wysoko urodzonych rodziców. Mimo tego, że była tylko zwykłą nauczycielką w liceum.

Kamila stała w pokoju w samej bieliźnie i dość niechętnie zbierała się do wyjścia. Nie uśmiechała się jej wizyta na osiemnastce klasowego ucznia. Była sporo starsza, miała już trzydzieści dwa lata, przepaść wiekowa pomiędzy nią a uczniami z roku na rok się powiększała. Znała rodzinę Patryka, bo wszyscy w mieście ją znali, domyślała się, że nie będzie to zwykła impreza dla rozwrzeszczanych nastolatków, ale tak, czy owak, miała pewność, że będzie tam najstarsza a reszta uczestników, sporo od niej młodsza. Co ona będzie tam robić? Rodzice Patryka nalegali na jej obecność i nie chciała sprawiać im przykrości. Zastanawiało ją w jakim celu to robili? Celem przypilnowania młodzieży? A może to Patryk maczał w tym palce?

No i w ogóle sam dylemat moralny. Relacje nauczycielka – uczeń, zostaną w tym momencie trochę zakłócone. Choćby przez wspólne picie alkoholu i jakieś inne rzeczy. Niby drobne, ale jednak.

Jeszcze jedna sprawa wpływała na jej niechęć. W ostatnich dniach zauważyła zwiększone zainteresowanie Patryka jej osobą. Podwiózł ją samochodem ze szkoły, wpadł, pomóc w jakichś bzdurnych pracach domowych, przyjechał raz jeszcze pod pretekstem nauki... Zawsze starała się zachowywać trzeźwy umysł, nienawidziła narcyzmu, ale tym razem wszystko mówiło, że wpadła chłopakowi w oko.

Patryk... Super przystojny, to trzeba oddać. Czarnowłosy, nieco wygolony z boku i grzywka na środku. Trochę taki Cristiano Ronaldo. Figura normalna, zbudowany przyzwoicie, ale bez jakichś ekstrawagancji. Zresztą przecież nigdy nie widziała go bez koszulki, czy coś...
Z drugiej strony, ona nienawidziła takich typów. Typów, którzy są w stanie zakręcić dziewczyną w ciągu pięciu minut a po kolejnych pięciu zostawić ją i poszukać kolejnej ofiary. Nie, nie... Raz, że nie z nią takie numery. Dwa, że zwyczajnie czuła awersję do takich mężczyzn.

Ogarnęła się, odganiając złe myśli. Przecież to tylko impreza, z wieloma uczestnikami, skupionymi na małej przestrzeni. Jak będzie kiepsko, to po prostu pójdzie sobie do domu.
Przyjrzała się swojemu odbiciu w lustrze, szczególną uwagę zwracając na lekką, czarną sukienkę, którą właśnie włożyła. Nie było to żadna wersja mini, ale i tak zastanawiała się, czy nie jest zbyt odważna, zbyt krótka i czy gdy usiądzie, nie odsłoni zbyt wiele. Albo, czy w jakimś bardziej szalonym tańcu, gdy zacznie wirować przed częścią szkolnych podopiecznych i całą, obcą resztą, nie będą mieli jeszcze fajniejszych widoków na jej równie czarne jak sukienka majtki.
Potrząsnęła głową. Trudno, lato jest a minimum kobiecej próżności, sprawiało, że chciała wyglądać dobrze w towarzystwie. Zrezygnowała z rajstop, choć do czarnej sukienki pasowałyby idealnie. To znaczy pasowałyby w momencie zdejmowania sukienki z jej ciała... Zaśmiała się cicho, na ten pomysł, przeznaczony bardziej dla Daniela. Tylko bielizna i czarna sukienka, nie za szeroka, ale wystarczająco luźna, z dość wyraźnym wcięciem dekoltu. Wyraźnym, w sensie odsłoniętego rowka i niczego więcej. Włożyła na stopy, czarne szpilki i żegnając się na szybko z mężem i dziećmi, zbiegła po schodach, by wsiąść do czekającej pod domem taksówki.

Ciężko zrobić wejście lwa, albo raczej lwicy, gdy w pomieszczeniu jest kilkadziesiąt osób pochłoniętych żywymi rozmowami a zewsząd dochodzi głośny śmiech i jeszcze głośniejsza muzyka. Jeszcze ciężej, gdy samemu chce się takiego efektu uniknąć. Ale dla Kamili nie było rzeczy niemożliwych.
- Kto to? – zapytał z lekka osłupiały Radek.

- Nasza nauczycielka polskiego, z liceum – wyjaśnił Adam.

- No kurwa, to zakasowała wszystkich... - jęknął z podziwem, przypatrując się wysokiej brunetce, pewnie kroczącej do przodu z uniesioną głową. – Jakie ciało... Ile ona ma lat?

- Podobno trzydzieści dwa, jeszcze młoda...

- Młoda, ale już nie tak. Niewiele młodsza od naszych matek. A popatrz na te nasze pseudo modelki – włączył się do rozmowy ktoś inny. – Gapią się na nią zazdrośnie, jak...

- Nawet ta Ania z tych CKMów, nie ma do niej polotu – zawyrokował najstarszy z wszystkich, Paweł, syn właściciela największej firmy produkcyjnej w mieście.

- No widzicie? – Adam miał chwilę wątpliwego triumfu. – My ją mamy na co dzień, wy widzicie ją pierwszy i ostatni raz!

- A codziennie chodzi w takim stroju do szkoły? Ja pierdole, co za nogi! Szczupłe, kształtne, opalone, na szczęście nie jak jakaś różowa blondynka po solarium...

- No... Nie codziennie – przyznał się do lekkiej porażki Adam. – Ale bywa w ciasnych jeansach i wtedy lubimy, jak pisze coś na tablicy.

- Widzę, przecież i ta sukienka uwydatnia zalety figury – rzeczowo zauważył Paweł.

- Ale nie aż tak. Musiałbyś widzieć ją w ciasnych jeansach. Czegoś takiego się nie zapomina...

Impreza rozkręcała się z minuty na minutę. Kamila zapomniała o swoich obawach. Wbrew pozorom, miała co robić, co chwilę ktoś próbował z nią porozmawiać, pożartować. To jacyś uczniowie, czy uczennice z liceum, to ktoś inny. Rozmawiali o rzeczach poważnych i błahostkach, o smutnych i wesołych. Czas płynął szybko a Kamila bardziej wczuła się w klimat imprezy. Dawno nie była na czymś takim, zresztą sama w czasach szkolnych zaliczyła tylko trzy osiemnastki i to wszystko.

Różnego rodzaju rozmowy i sytuacje wprowadzały ją w dobry humor. Czuła w pewien sposób swoją wyższość. Choćby poprzez wiek, urodę, ale najbardziej poprzez sposób, w który onieśmielona młodzież próbowała zająć czymś jej uwagę. Śmiała się z tego. Popijając drinka, którego dyskretnie podsunął jej jeden z kolegów solenizanta, czuła się coraz sympatyczniej. Podobała się jej adoracja męskiej części imprezowiczów. Lekko rozochociła się, odsuwając nieco swoje krzesło od stołu i co jakiś czas zakładając jedną nogę na drugą a potem zmieniając ułożenie. Dyskretnie nie zauważała, że w takich momentach staje się obiektem rozpalonych męskich spojrzeń. Normalnie nie podobałoby się jej to, ale tutaj... Pozwoliła imprezowiczom oglądać swoje nogi, zresztą chyba aż tak wiele nie pokazywała? Uśmiechała się, gdy widziała chłopaków próbujących zapuścić wzrok między jej piersi, ale tutaj stali na przegranej pozycji. Widać było tylko rowek, owszem na całej długości, ale praktycznie nic poza tym. Atmosfera imprezy wpłynęła na nauczycielkę dość rozbrajająco.

Tym bardziej, że i sam główny bohater zachowywał się bardzo poprawnie. Podchodził, rozmawiał, ale nie narzucał się, nie był nachalny. Często przychodził na kilkanaście sekund, by rzucić jedno, dwa żartobliwe zdania i odchodził, zająć się inną koleżanką, czy rzadziej, kolegą. Może był nad wyraz gościnny i dbał o każdego z balangowiczów?
Amatorka bawi się cipką przed kamerą
Wakacyjny seks z przepiękną brunetką
Rżnąc żonę w łóżku

Report Page