Przyszla babcia bo wiedziala co bedzie

Przyszla babcia bo wiedziala co bedzie




⚡ KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Przyszla babcia bo wiedziala co bedzie


Zmień wygląd
ZW



Podstawowy
Lekki








Kariera i rozwój |









Pracownik |









Pracodawca |









HUMAN RESOURCES |









Edukacja |









Inne |









wróć na Mind/ly |















Konto użytkownika







poradnikpraca.pl


Praca


Edukacja

Żłobek, niania, babcia – co będzie najlepsze dla T...




Nauka języka obcego za granicą – dobry pomysł?


Language School - skuteczna nauka języków


Jak sprawdzić, czy dziecko jest gotowe do pójścia do szkoły?...


Kiedy zapisać dziecko na zajęcia dodatkowe? Trudny dylemat w...


Kreatywne metody nauki angielskiego




Studia


Egzaminy


Nauka języków


Wybór szkoły


Rozwój

Wszystkie


Po czym poznasz, że dotarłeś do sufitu w obecnej firmie?


Jak w elegancki osób odejść z firmy?


Dlaczego warto dbać o wieloletniego pracownika?


Specjalizacja nauczycielska – dlaczego warto ją uzyskać?


Dlaczego warto studiować filologię angielską?



Na naszej stronie korzystamy z plików cookies w celu spersonalizowania reklam, więcej informacji .
Zgadzam się

Z tym problemem musi zmierzyć się każdy rodzic. Po zakończeniu urlopu macierzyńskiego młoda mama może oczywiście zostać w domu na urlopie wychowawczym, ale z powodów finansowych decyduje się na to niewiele kobiet. Co w takim razie zrobić z maluchem? Wybrać żłobek, nianię, a może poprosić o pomoc babcię? Sprawdźmy plusy i minusy każdego z tych rozwiązań.

Posłanie dziecka do żłobka większość z nas traktuje jak ostateczność. Młodzi rodzice, szczególnie matki, obawiają się, że maluch będzie przerażony koniecznością tak wczesnego wyrwania z domowej rzeczywistości. Mamy mnóstwo czarnych myśli na temat poziomu opieki nad dziećmi, traumy, jaką zafundujemy pociesze itd. Czasami warto jednak o takich wizjach zapomnieć. Żłobek to wcale nie jest najgorsze rozwiązanie.
Przede wszystkim dzieci, które uczęszczają do żłobka, dużo szybciej się socjalizują, co ułatwia im rozwój na kolejnych etapach życia. Dziecko jest bardziej śmiałe, szybciej uczy się zabawy z rówieśnikami, ma mniejsze problemy z nawiązywaniem relacji. To niewątpliwy plus. Maluchowi, który poszedł do żłobka łatwiej będzie później zaakceptować konieczność pójścia do przedszkola – to oszczędza także stresów rodzicom.
Z drugiej strony tzw. „dzieci żłobkowe” z reguły bardzo często chorują. Wynika to z faktu, że ich układ odpornościowy nie jest jeszcze dostatecznie rozwinięty, dlatego każdy kontakt z wirusami może kończyć się infekcją. Znamienne jest natomiast to, że dzieci, które chodziły do żłobka, później zdecydowanie rzadziej chorują w przedszkolu.
Niania to bardzo rozsądny wybór, o ile nas oczywiście na nią stać. W dużym mieście zawodowa niania zażyczy sobie przynajmniej 1800 złotych miesięcznie za 8 godzin codziennej opieki nad maluchem. To sporo i wielu rodziców niestety musi z takiego wydatku zrezygnować.
Jeśli jednak decydujemy się zatrudnić nianię, powinniśmy wybrać osobę z polecenia. To oszczędzi nam nerwów i da poczucie spokoju o bezpieczeństwo dziecka. Niania ma jeszcze tę zaletę, że za dodatkową opłatą może np. zająć się domem.
Atutem niani jest to, że – przynajmniej w teorii – powinna ona poświęcić cały swój czas dziecku. Maluch może się więc przy niej szybciej rozwijać, łatwiej nawiązywać kontakty z innymi „obcymi” dorosłymi, mieć częsty kontakt z dziećmi podczas codziennych spacerów czy wizyt na placu zabaw, na które zapracowani rodzice nie zawsze mają czas.
Dla większości rodziców najlepszym wyborem wydaje się być powierzenie opieki nad dzieckiem babci. Oczywiście nie każdy ma taką możliwość – współczesne babcie coraz później przechodzą na emeryturę, czasami mieszkają daleko od dzieci. Jeśli jednak babcia deklaruje, że może zająć się maluchem, to warto jej propozycję poważnie rozważyć.
Jest to rozwiązanie korzystne zarówno dla dziecka, jak i rodziców. Ci drudzy mają spokojne głowy, nie muszą się martwić o bezpieczeństwo malucha, bo wiedzą, że zajmuje się nim osoba kochająca. Dziecko także czuje się w takim układzie komfortowo i łatwiej znosi rozłąkę z mamą.
Nie jest to jednak wybór w 100% idealny. Dzieci wychowywane przez babcię mogą mieć trudności z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami, wolniej się socjalizują i gorzej przechodzą etap adaptacji w przedszkolu. Mają również tendencję do częstego chorowania, gdy zostaną nagle wyrwane z bezpiecznego, domowego środowiska.
Wybór nie jest zatem prosty. Trzeba wziąć pod uwagę nie tylko własną wygodę, ale także potrzeby dziecka – również te późniejsze. Pamiętajmy, że edukacja i przystosowanie do życia w społeczeństwie zaczyna się już od najmłodszych lat.

Wszelkie prawa zastrzeżone |   Dział tematyczny Mindly.pl  |  Zasady korzystania & Polityka prywatności 


Performance & security by Cloudflare


You cannot access pytania.rodzice.pl. Refresh the page or contact the site owner to request access.
Copy and paste the Ray ID when you contact the site owner.

Ray ID:

740dc51999259d8c


740dc51999259d8c Copy



Strona Główna » Trudne sprawy » Prawdziwe historie » Matka i córka – jak się porozumieć? Problem!

Następny artykuł -
Sposoby na wilczy głód »
Jak dawać prezenty ? Liczy się sposób - nie tylko gest! »
Jak się ubrać na randkę? Poradnik dla facetów! »
Prezent dla rodziców - co kupić rodzicom na święta! »
Najgorszy prezent- czego nie kupować? »

© Wszystkie prawa zastrzeżone 2014 -
Mam na to sposób .
 Projekt&wdrożenie: mamao.pl

Strona używa ciasteczek (cookies) Zgadzam się Więcej informacji
Szanowna Użytkowniczko, Szanowny Użytkowniku,
Dorotka zawsze była wzorową uczennicą. Absolutnie bezproblemową, grzeczną, usłuchaną. Koleżanki mi zazdrościły takiej ułożonej córki, a ja pękałam z dumy. Dostała się do jednego z lepszych liceów w mieście, sądziłam, że to dobry znak, a to tu zaczął się problem z córką! Dorota zawsze dostawała od nas kieszonkowe – 200 zł na miesiąc, na własne potrzeby. Bilet miesięczny, jedzenie, pomoce szkolne – wszystko opłacamy my. Krótko po rozpoczęciu roku szkolnego, zaczęło się wieczne proszenie o pieniądze. A to na ksero, na bilet do muzeum, na nowe buty, na pizze. Dawałam jej, bo nie potrafiłam odmówić, sądziłam, że w liceum po prostu takie są potrzeby. Później wyszło na jaw, że brała też pieniądze od babci jednej i drugiej, od męża, a nawet od mojej siostry, która jest jej chrzestną. Po podliczeniu tych kwot, wyszło, że miesięcznie dostawała nawet 700-800 zł. Nic dziwnego skoro aż 3 osoby poprosiła o pieniądze na jesienną kurtkę! Wzięłam ją na rozmowę, ale ona nie potrafiła mi wyjaśnić czemu to zrobiła i co najważniejsze, na co wydała te pieniądze! Cała rodzina dostała absolutny zakaz dawania jej pieniędzy. Wszystko ma wyliczane, a na zakupy jeździmy razem. Ona zaczęła jednak traktować mnie jak wroga. Matka i córka największymi wrogami? Nie sądziłam, że do tego dojdzie, ale tak to wygląda.
Do tego doszły późne powroty do domu, pogorszenie ocen. W dodatku praktycznie co weekend wraca do domu PIJANA. Nie pod wpływem, tylko naprawdę tak pijana, że niewiele do niej dociera, ostatnio wróciła bez kurtki, bo ją zgubiła, poczochrona, rozmazana. WSTYD! Jestem też pewna, że pali papierosy, a przecież ma astmę! Dałam jej szlaban, ale co z tego skoro prosto po szkole idzie do koleżanek (których ja nie znam!) i po prostu nie wraca? Nie mogę odbierać jej ze szkoły, mąż też nie, bo oboje pracujemy. Krzyk, płacz, groźba, nic nie pomaga!
Ostatnio zadzwoniła do mnie koleżanka, żeby konspiracyjnym szeptem oznajmić mi, że widziała moją córkę na mieście, w godzinach szkoły i to nie samą, ale z jakimś mężczyzną. Tak, nie chłopakiem, a mężczyzną na oko trzydziestoparoletnim. Jakiś staruch obłapia moją córkę! Ja wiem, że jest coś takiego jak nastoletni bunt, że okres dojrzewania jest ciężki, ale nie sądziłam, że może mieć taki przebieg, zwłaszcza u mojej, ułożonej Dorotki. Mąż się wścieka, mówi, że to moja wina, bo zawsze jej pobłażałam, próbowałam się z nią przyjaźnić, zamiast jasno wytyczać granice matka – córka. Przez to coraz bardziej się od siebie oddalamy, nie mogę znieść tego, że winą za wszystko obarcza mnie! Co mogę zrobić? Córka do psychologa nie pójdzie, w domu jej nie zamknę, bo i jak? Rozmowy nie skutkują, jest chamska i wulgarna, wręcz agresywna. Czy jedyne co mogę robić to biernie się przyglądać, jak córka idzie na dno? Na ostatniej wywiadówce dowiedziałam się, że córka będzie prawdopodobnie zagrożona na semestr z 5 przedmiotów! Czuje, że psychicznie i fizycznie nie daje już rady. Pomocy, czy tak będzie już zawsze? Czy ktoś miał takie problemy z nastolatkiem i z tego wyszedł?
Moja córka ma dopiero kilka lat a ja już boje sie tego osławionego nastoletniego buntu.
Moja córka chodzi w tej chwili do technikum i też przechodzi (nadal -trwa to juz kilka lat) bunt , ale na co dzień jakoś się dogadujemy. Może dlatego,że w porę zauważyłam ,że coś się dzieje.Było to jeszcze w gimnazjum.Córka zaczęła wagarować,palić i zadawać się nie z tymi osobami,z którymi powinna.Dowiedziałam się wszystkiego przypadkiem z ….. facebooka- młodsza córka nie wylogowała się z konta i troszkę sobie poczytałam.Wtedy założyłam sobie też konto na fb i zaprosiłam do znajomych wszystkich znajomych moich córek . Nie powiedziałam skąd wiem,ale zrobiłam awanturę obu – młodsza też miała swoje za uszami i zaczęłam je kontrolować po kryjomu-wiem,że to nieładnie,ale innego sposobu nie było.One do tej pory nie wiedzą skąd wiem o nich różne rzeczy.Młodsza zapisała sobie mnie w telefonie jako „mama ninja” ze względu na to ,że nie wiadomo skąd się dowiaduję co moje dzieci robią.Zaczęłam robić kary – na ogół brak możliwości wyjścia do koleżanek lub brak internetu ( choć to ostatnie już słabo skutkuje-musiałabym im odebrać telefony),ale też dużo do nich mówiłam i tłumaczyłam- pewnie z marnym skutkiem,bo na początku nawet potrafiły włożyć słuchawki do uszu,żeby nie słyszeć,ale po czasie jakieś efekty osiągnęłam – mówią gdzie idą,pomagają w domu i nie „olewają mnie”.Nawet wyniki w szkole mają lepsze.Osiągnęłam efekt taki,że jak chcą to zachowują się poprawnie.Wiem,że za moimi plecami nadal potrafią pokazać co potrafią i tak do końca nigdy nie wierzę w to,co mówią ale tego nie pokazuję.Moim zdaniem najgorszy okres minął i mam nadzieję,że teraz będzie już lepiej.
A co do pieniędzy,to wyliczam z każdej złotówki (cały czas) i nie dawałam nigdy kieszonkowego.Nawet gdy dostają pieniądze np.na urodziny to wiem ile dostały i co za to kupują (część pozwalam im „przepuścić” ale część każę przeznaczać na jakiś konkretny zakup – nowy ciuch,słuchawki albo coś jeszcze innego).Wiedzą,że muszą się ze wszystkiego wyspowiadać,bo inaczej zapowiem całej rodzinie,że nie przyjmujemy na urodziny gotówki,tylko prezenty
Może wygląda to jak znęcanie się nad dziećmi,ale z pewnością bardziej działa,niż pozwalanie na wszystko.Wcale nie muszą stoczyć się na dno,żeby się pozbierać (albo i nie),można w jakiś sposób zapobiec pewnym rzeczom.
Żyjemy w czasach w których dzieci mogą więcej niż rodzice i trudno jest uchronić własne dziecko przed wpływem tych,które wychowują się same i robią co chcą.A od tego to się zaczyna- od zawarcia nieodpowiednich znajomości i chęci dorównania pozostałym
Ciekawe na co tyle kasy wydawała… Probowalas rozmawiać z jej nauczycielami?
Gdy ja miałam problem z córką i moje prośby,rozmowy i błagania nie pomogły po prostu kazałam spakować jej rzeczy które dostała od rodziny a te które ja jej kupiłam kazałam zostawić, dostała worek na śmieci 120 l. na spakowanie swoich ciuchów. Córka zdębiała, ja dałam jej czas na przemyślenie czy chce się wyprowadzić czy nie. Ku memu zdziwieniu przyszła do mnie przeprosiła mnie za wszystko i została w domu. Od tamtej pory nigdy nie miałam z nią problemu. Pozdrawiam Bianka
WSZYSTKIE IMIONA I NAZWY MIAST ORAZ PANSTW BEDA ZMIENIONE,LUB OMIJANE W MOIM OPISANYM O MNIE
DRAMACIE.
TAK ,TO JEST DLA MNIE DRAMAT I PORAZAKA .
A MOZE I NAWET NASTEPNA SZKOLA ZYCIA BO PRZECIEZ CALE ZYCIE UCZYMY SIE NA SWOICH BLEDACH,ALE UWAZAM,ZE W MOIM PRZYPADKU TO NIE BYL BLAD BO BYCIE ZE SWOIMI WNUKAM I OPIEKA NAD NIMI ORAZ MILOSC JAKA ICH DARZYLAM NIE NALAZA DO BLEDOW.
MOJ KOCHANY WNUK MA TERAZ 6 LAT I Z PRZERWA 1-ROKU BO MUSIALAM NA ROK OPUSCIC KRAJ W KTORYM MIESZKALAM, BYLAM ZAWSZE PRZY NIM.ZAWSZE DLA MOJEJ CORKI BYLAM NA KIWNIECIE PALCEM.
NAWET WTEDY KIEDY PRACOWALAM CIEZKO W SADACH ,ZARAZ PO PRACY JEZDZILAM DO NICH BO CIAGLE MIELI JAKIS PROBLEM .NO COZ JAK ODMOWIC DZIECKU SKORO POTRZEBUJE POMOCY!!!
TRACILAM SWOJE DNIOWKI SWOJ CZAS KTOREGO DLA SIEBIE NIEMIALAM I SZCZERZE MOWIAC CZASAMI JUZ MIALAM DOSYC,ALE ZAL MI SERCE SCISKAL KIEDY WIEDZIALAM,ZE MOJA CORKA NIE MOZE NA NIKOGO LICZYC .
JEJ MAZ A MOJ ZIEC DLA KTOREGO LICZY SIE TYLKO JEGO RESTAURACJA I OCZYWISCIE DZIECI KTORE NAPRAWDE BARDZO KOCHA ,MOJEJ CORCE NIGDY NIEOKAZYWAL CZULOSCI ,MILOSCI ITP.
BYLA I JEST DLA NIEGO DO GOTOWANIA ,SPRZATANIA WYCHOWYWANIA DZIECI I PRACY W RESTAURACJI ORAZ WSZYSTKIE SPRAWY PAPIERKOWE DOTYCZACE NIEJ, PILNUJE I ZALATWIA ONA.
PRACOWALA DO KONCA KAZDEJ CIAZY W JEGO RESTAURACJI .UPALY PO 40 STOPNI A ONA OPUCHNIETA JAK BALON Z 4KG DZIECKIEM W SWOIM LONIE PRACOWALA DO 7 A 8 SZLA NA CESARKE.ZADNEJ LITOSCI ZE STRONY MOJEGO ZIECIA.
KIEDY ZBLIZAL SIE TERMIN PORODU MOJEGO WNUSIA,POWIEDZIALAM DO CORKI,ZE BEDE PO PORODZIE PRZY NIEJ DZIEN I NOC.
NIE POTRZEBUJE POMOCY MAMO !!!CO TY MOWISZ CORCIU ,KAZDA MATKA PO PORODZIE POTRZEBUJE JEJ.
MOJA CORKA MYSLALA,ZE URODZI DZIECKO I BEDZIE OK.
NIE SLUCHALAM SIE JEJ.POJECHALAM DO SKLEPU I DOKUPILAM JESZCZE DLA MOJEGO WNUSIA DUZEGO PLUSZOWEGO MISIA , RAZEM Z MOIM ZIECIEM POJECHALISMY DO SZPITALA.TAM CZEKALISMY NA NASZA POCIECHE.
CZEKALISMY NA NIA PRZED SALA POPORODOWA .KIEDY JA WYWOZILI ,PIERWSZE MOJE SLOWA BYLY CORCIU JAK SIE CZUJESZ I JAK WNUSIU?DOBRZE MAMUS, BO TAK ZAWSZE DO MNIE MOWILA,ALE MNIE BOLI ,WIEM,ALE TAK TO JEST PO PORODZIE.NIEMARTW SIE BEDE Z TOBA.
ZOBACZYLISMY NASZA POCIESZKE BYL SLICZNY I NIE DLATEGO ,ZE TO MOJ WNUK,ALE ON JEST DO DZISIAJ PRZESLICZNY I TAKI KOCHANY.
DZIEKUJE MAMUS,ZE JESTES POWIEDZIALA MOJA CORCIA,NIEWIEDZIALAM,ZE BEDE POTRZEBOWALA POMOCY.OK CORUS NIEMARTW SIE , BEDE PRZY TOBIE.PO WYJSCIU ZE SZPITALA POMAGALAM ILE MOGLAM,ALE SZCZERZE MOWIAC WTEDY NIEPRACOWALA I JAK JUZ DOBRZE SIE POCZULA,SAMA DAWALA SOBIE RADY.NIE UKRYWAM,ZE NA JEJ POMOC W WIELU PRZYPADKACH TEZ MOGLAM LICZYC .MIJALY DNI ,TYGODNIE ,MIESIACE I W MAJU MUSIALAM WYJECHAC DO SWOJEGO KRAJU.
ZOSTAWILAM MOICH 2-WNUKOW BO SYN Z SYNOWA TEZ TAM BYLI ,ALE ZAWSZE WIEDZIALAM,ZE MOJA SYNOWA OKAZYWALA MU MILOSC I BYLO OK.W PRZYPADKU CORKI BALAM SIE,ZE NA ZIECIA NIE MOZE LICZYC A WIEC ZOSTALA JAKBY SAMA SKAZANA NA SAMA SIEBIE.JUZ PO MIESIACU NAPISALA NA GLOWNEJ STRONIE FACEBOOK ,,BRAKUJE MI CIEBIE,,A JA WIEDZIALAM CO TO SLOWO ZNACZY I Z PLACZEM POSZLAM DO MOJEJ MAMY POWIEDZIAM ,ZE MOGLABY MI OSZCZEDZIC SMUTKU ,TERAZ KIEDY MUSZE BYC TUTAJ,ALE ROZUMIALAM JA I SERCE BOLALO ,ZE ONA MNIE POTRZEBUJE BARDZIEJ NIZ MOICH DWOCH SYNOW.KOCHAM ICH TAK SAMO,ALE JAK JUZ PISALAM ,ONA NIEMIALA OPARCIA W NIKIM , BYLA W OBCYM KRAJU ZDANA SAMA NA SIEBIE.
PO ROKU WROCILAM DO NIEJ ,BYLA SZCZESLIWA ,ZE WROCILAM.MOJ WNUSIU MNIE NIEPOZNAL,JAK WYJEZDZALAM MIAL TYLKO 9 MIESIECY,ALE SZYBKO MNIE ZAAKCEPTOWAL.ZAJMOWALAM SIE NIM DO WYJAZDU ,DO MOJEGO MLODSZEGO SYNA,BO TEN STARSZY BYL JUZ W NASZYM OJCZYSTYM KRAJU I TAM BYLISMY RAZEM PRZEZ ROK.DO CORKI WROCILAM PO MIESIACU TO BYLA NIESPODZIANKA NA URODZINY MOJEGO WNUSIA,ALE TYLKO NA MIESIAC BO ZE WZGLEDU NA BRAK PRACY CHCIALAM WROCIC SPOWROTEM .
JEDNAK PO TYM CO ZOBACZYLAM NIEBYLO MOWY O ODJEZDZIE.MOJA CORKA PO ZAWIEZIENIU MOJEGO WNUSIA DO ZLOBKA, PRACOWALA OD RANA .O GODZINIE 16-17 ZABIERALA GO I SPOWROTEM SZLA DO PRACY Z MALUSZKIEM.W RESTAURACJI W KONCIE STALO LOZECZKO I NAD NIM WENTYLATOR,TAM W TE UPALY W MALYM POMIESZCZENIU W KTORYM ZNAJDOWALY SIE ROZNE PRZETWORY SPOZYWCZE, SPAL MALUSZEK DOPOKI BYLA PRACA.
I TAK BYLO CODZIENNIE.
O NIC NIEPYTALAM BO SZLAK MNIE TRAFIAL W SRODKU , ZABRALAM MALUSZKA I POJECHALAM Z NIM DO DOMU CORKI,ALE W TYM DNIU RAZEM Z NIA.NASTEPNE DNI PO ZLOBKU ZAJMOWALAM SIE MALUSZKIEM.ICH ZDANIE BYLO TAKIE,ZE MUSI CHODZIC DO ZLOBKA BO LEPIEJ BEDZIE SIE ROZWIJAL ,ZRESZTA MIAL JUZ 2-LATKA.MOJ WNUSIU ODZYL ,BO NIEMUSIAL CZASU SPEDZAC W RESTAURACJI I SPAC TAM W TE UPALY.ZAJMOWALAM SIE NIM Z WIELKA MILOSCIA.WLACZYLAM MU BAJKI NA INTERNECIE .PIERWSZA NICH TO BYLA MASZA I NIEDZWIEDZ,BYL TAKI SZCZESLIWY I SKAKAL Z RADOSCI JAK OGLADAL TA BAJKE.SIEDZIAL U MNIE NA KOLANACH I RAZEM A JA GO CMOKALAM PO SZYJCE.
JEDNAK DOM W KTORYM MIESZKALI NALEZAL DO RODZICOW MOJEGO ZIECIA A JA MUSIALAM SIE UKRYWAC I ZA KAZDYM RAZEM JAK MIELI PRZYJECHAC TO MOJ ZIEC DZWONIL DO MOJEJ CORKI,ZE MUSZE WYJSC BO PRZYJEZDZAJA JEGO RODZICE.ZA KAZDYM RAZEM ROZUMIALAM KIEDY MOJA CORKA ROBILA SMUTNA MINE A NIEMOGLA OBSTAC ZA MNA BO NIEMIALA TAKIEGO PRAWA SPRZECIWU.CO JA IM ZROBILAM ,ZAPYTALAM?
NIC MAMUS ODPOWIEDZIALA.
POSTANOWILAM ODEJSC O DNICH I ZAMIESZKAC SAMA,ALE PO PRACY ZAWSZE PRZYJEZDZALAM I ZAJMOWALAM SIE MOIM WNUSIEM .OCZYWISCIE ZAWSZE MIALA MOJA CORCIA WSZYSTKO GOTOWE WLACZNIE Z PRANIEM ,PRASOWANIEM POPROSTU CHCIALAM JEJ POMOC I KIEDY MALUSZEK ZASNAL ,ALBO ZAJAL SIE CZYMS JA KAZDY MOMENT WYKORZYSTALAM ZEBY JEJ COS ZROBIC,ALE ,ZE TEZ JESTEM Z NATURY SZYBKA TO WYRABIALAM SIE, ZEBY MIEC CZAS DLA MOJEGO SKARBA.
TAK JUZ BYLO ZAWSZE ,NAWET KIEDY PRACOWALAM CIEZKO W SADACH CZY POZA ICH MIASTECZKIEM TO I TAK CIAGLE MUSIALAM TRACIC ALBO DNIOWKI LUB W WOLNE ZAJMOWAC SIE WNUSIEM ITP.
KIEDY PO 3-LATACH NA SWIAT PRZYSZLA MOJA WNUSIA ,TEZ BYLAM PRZY NIEJ DZIEN I NOC W SZPITALU I W DOMU PRZEZ 2-TYGODNIE.POTEM POJECHALAM DO PRACY,ALE PO TYGODNU ZADZWONIL TELEFON ,MAMUSIU MOZESZ PRZYJECHAC ZAJAC SIE DZIECMI BO JA MUSZE ISC DO PRACY.ZAMARLAM,MOJA CORKA 3-TYGODNIE PO CESARCE MUSI ISC DO PRACY ,BO MOJ ZIECIU NIEMOZE ZATRUDNIC KOBIETY?A ONA NIEMOZE SIE SPRZECIWIC NATOMIAST MNIE JAKO MATKE SERCE BOLI I TEZ NIEMOGE SIE MIESZAC.ZNOWU WZIELAM WOLNE I POJECHALAM.DOBRZE ,ZE MIALAM TAKA PRACE ,OPIEKE NAD CHODZACYM DZIADKIEM A JEGO DZIECI BYLY BLISKO ZAWSZE I WIEDZIELI O TYM,ZE GDYBY COS SIE DZIALO JA MUSZE JECHAC.
B
Samotna przyszła na minetkę
Młoda dupa w piżamie
Anal mama

Report Page