Przyjacielskie trio

Przyjacielskie trio




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Przyjacielskie trio
Offenbar hast du diese Funktion zu schnell genutzt. Du wurdest vorübergehend von der Nutzung dieser Funktion blockiert.

Offenbar hast du diese Funktion zu schnell genutzt. Du wurdest vorübergehend von der Nutzung dieser Funktion blockiert.

Upload your creations for people to see, favourite, and share.
Tell the community what’s on your mind.
Share your thoughts, experiences, and stories behind the art.
Upload stories, poems, character descriptions & more.
Sell custom creations to people who love your style.
Find out what other deviants think - about anything at all.
Fund your creativity by creating subscription tiers.
2 Watchers 850 Page Views 6 Deviations
Poniedziałek Początek czerwca wbrew oczekiwaniom nie był gorący. Ciepły, ale nie przesadnie, a gdy w południe przygrzewało, zazwyczaj zrywał się chłodny wiatr. Przynajmniej na jednej małej wsi, w której to znajdowało się gospodarstwo agroturystyczne. Z rana było słychać jedynie śpiew ptaków, kąpiących się w słonecznych promieniach na pobliskiej łące. Te same promienie wpadały przez okno pokoju gościnnego. Swoje walizki rozpakowywali tu obecnie Feliks i Torys. Przyjechali na wakacje, z inicjatywy tego drugiego. Nie była to propozycja, której Feliks by się spodziewał, ba, wzbudziła ona w chłopaku pewne podejrzenia. Utrzymywali w miarę przyjacielskie stosunki, ale nie żeby codziennie rozmawiać, czy planować wspólne wycieczki. Zwłaszcza ostatnimi dniami, podczas których kontaktu niemalże nie było. Początkowo Feliks podchodził więc do sprawy bardzo niechętnie. Zmienił zdanie - choć z nie małym trudem - dowiedziawszy się, że w okolicy planowana jest wystawa rasowych koni i kuców. Pokaz
Artist // Student // Digital Art
Nov 11, 1918 Poland Deviant for 3 years He / Him
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In




Discover







Restauracje








Agnieszka M.












175







399















Recently Added











Distance











Name








$$$$


Modern European






Agnieszka’s 5-star review:

Z okazji okrągłych urodzin partnera postanowiłam zaszaleć i jako jeden z prezentów zaprosić go na uroczystą kolację z menu degustacyjnym do restauracji w której jeszcze nie byliśmy a jednocześnie nie chodzi się codziennie. Wybór padł na Platter Karola Okrasy o którym słyszałam wiele dobrego. Restauracja może poszczycić się BIB Gormand w Przewodniku Michelin co jest nie lada wyróżnieniem.
Już sam proces rezerwacji i planowania tego wyjątkowego wieczoru był bardzo miłą przygodą. Postanowiłam telefonicznie dokonać rezerwacji i doprecyzować szczegóły kolacji gdyż bardzo zależało mi na właściwej oprawie i atmosferze. bardzo miły i pomocny pan przyjmujący moją rezerwację cierpliwie odpowiadał na moje niezliczone pytania dotyczące potraw, możliwości kombinacji czy łączenia ich w menu degustacyjne, sposobu podawania oraz cen. Sam również doradził parę rzeczy, dopytał się o szczegóły i zapewnił, że skoro to urodzinowa kolacja to szef kuchni zadba byśmy poczuli się dopieszczeni i zaproponował niespodziankę na deser. Byłam urzeczona wyjściem mi na przeciw.
W dniu kolacji tak się złożyło, że dotarliśmy na miejsce pół godziny wcześniej ale bez najmniejszego skrzywienia czy wyrzutu poprowadzono nas do przygotowanego specjalnie dla nas pięknie zastawionego stołu lekko na uboczu. Został przedstawionym nam kelner który cały wieczór miał się nami zajmować i od razu przyjęto od nas zamówienie na aperitif. Nie musiałam nic mówić, niczego przypominać, nie podano nam żadnych kart - wszystko było zorganizowane zgodnie z moimi wcześniejszymi wytycznymi a nawet lepiej. Partner zdecydował się na lampkę wina półsłodkiego która kelner obiecał podać trochę później gdy uporamy się już z aperitifem. W oczekiwaniu na pierwszą przystawkę kelner przyniósł nam koszyczek jeszcze ciepłego pieczywa i każdemu z nas na talerzyku szczypczykami położył po dwa ruloniki zawinięte w papier pergaminowy. Okazało się, że jest to robione na miejscu śmietankowe masło do pieczywa - wspaniały pomysł. Wraz z pierwszą przystawką podszedł do nas sam szef kuchni i wyjaśnił co zostało nam podane, z jakich produktów jest zrobione, jaka to mieszanka smaków i jaka jest historia tej potrawy. Właśnie w taki sposób została nam podana każda kolejna potrawa a było ich osiem:

1. Tatar z łososia w przypalanym chili z ogórkiem gruntowym w towarzystwie marmolady z zielonego pomidora położony na puree ze szpinaku. Całość udekorowana rabarbarem sous-vide
2. Carpaccio z wędzonego półgęska, dojrzała słonka w przyprawach udekorowane plasterkami truskawki. Całość posypana prażoną kaszą gryczaną - wspaniały pomysł na nietypowy Popcorn :-) To był hit wieczoru. Tak wspaniale delikatnego i rozpływającego się w ustach mięsa przesyconego dymem z wielogodzinnego wędzenia jeszcze żadne z nas nigdy nie jadło.
3. Fois-Gras na podlaskim sękaczu przypudrowane proszkiem z truskawek podane z dodatkiem jeżyn zaprawionych w redukowanym winie. Zamówione wcześniej wino wjechało na stół właśnie przy tej potrawie gdyż jak stwierdził kelner słodycz wina wspaniale pasuje do fois-gras ... jak dla mnie idealny timing.
4. Śląska zupa zwana maślanką na wywarze z wędzonki doprawiona czarnuszką. Z białym serem, młodym ziemniakiem w koszulce, suszonym pomidorem i sadzonym przepiórczym jajkiem. Zupa idealnie pod mój gust: kwaskowa jak żur ale aksamitna jak śmietana, czarnuszka zwana kiedyś polskim pieprzem wspaniale dopełniała smak.
5. Turbot smażone na maśle podany z cytrynowym puree z korzenia pietruszki ozdobiony marynowanym liściem porzeczki oprószonym prażonym siemieniem lnianym. Do tego odrobina pesto z liści pietruszki oraz listki botwinki i werbeny do dekoracji.
6. Sorbet truskawkowo-miętowy na oczyszczenie kubków smakowych przed głównym daniem mięsnym - wspaniały i orzeźwiający pomysł na intermisso.
7. Jagnięcina pod kołderką z bułki razowej i mielonych orzeszków dębowych z pieczonym w popiele z żubrzej trawy ziemniakiem w towarzystwie sałatki z pieczonej młodej kapusty oraz grillowanej szalotki w oliwie truflowej
8. Waniliowa bazowa rolada, sernik herbaciany przykryty palonym masłem, karmelizowana nektarynka, lody z werbeny. W porcję Sebastiana wetknięta była raca urodzinowa a sam deser został wniesiony w akompaniamencie melodii "Sto Lat" zagranej na fortepianie. Sam szef kuchni wraz z ekipą życzył wszystkiego najlepszego z okazji urodzin a solenizant spłonął rumieńcem :-)
EKSTRAS: To już była rozpusta - namówieni przez kelnera skusiliśmy się jeszcze na kontrowersyjny eksperyment czyli sernik z koziego sera oprószony pudrem z truskawek na biszkopcie i nugacie z pistacjami a do tego gałka lodów z kaszy gryczanej. Choć nie przepadam za kozim serem to ten deser był idealną kropką nad i.

Do wszystkiego sączyliśmy wodę mineralną a Sebastian na sam koniec skusił się jeszcze na białą kawę które nie były wliczone w cenę kolacji. To bardzo miłe.

Jedzenie - pięć gwiazdek, kuchnia polska w najlepszym wydaniu
Obsługa - pięć gwiazdek, bez zarzutu,
Ceny - cztery gwiazdki, bardzo wysokie ale za jakość




$$


Polish ,
Breakfast & Brunch






Agnieszka’s 3-star review:

Lubię Żywiciela - jest OK chociaż to dość specyficzne miejsce. Na randkę się raczej nie bardzo nadaje, ale na obiad z potrzeby chwili, kawę z koleżanką albo piwo ze znajomymi czy śniadanie na szybko jak najbardziej. To jedno z miejsc w którym można czuć się swobodnie siedząc samemu z gazetą bądź spotykając się w dużym gronie.

Wystrój jest prosty i dziwny zarazem, z rzadkimi elementami elegancji, trochę niechlujny. mamy tu do czynienia z pomieszaniem klimatu stołówki z mieszkaniem eleganckiej starszej warszawianki ze Starego Żoliborza. Mnie ta mieszanka stylów nie razi a wręcz odpręża i rozluźnia. Będąc tam na śniadaniu za znajomymi nie spinałam się, że poplamię koronkowy obrus starszej pani ale za to kawa podawana jest z profesjonalnego ekspresu a nie plujka :-)

O dziwo pomimo różnych opinii i recenzji to miejsce jest popularne i zawsze ktoś tu przesiaduje. W godzinach porannych zastaniemy tu głodomory na śniadaniach które są całkiem poprawne. Okole południa większość gości to jednak pobliscy biznesmeni z obowiązkowym zestawem laptop + lunch bądź laptup + kawa + ciastko :) Popołudniami i wieczorami zastaniemy tu miłośników podrobów jak również uczciwych porcji obiadowych. Kuchnia nie jest szczególnie wyszukana ale swojska i smaczna.

Osobną kategorią jest obsługa, której jest sympatyczna ale zdarza się jej o czymś zapomnieć bądź pomylić, ale nadrabiają braki tym, że zawsze są uprzejmi i nie robią problemu przy podziale rachunków. Nie wiem czy to reguła ale przynajmniej ja na takich trafiam.
Na uwagę zasługuje fakt, że ceny w Żywicielu są naprawdę niewygórowane. Śniadania to koszt od 13 za śniadanie francuskie aż po 29 zł za zestaw śniadaniowy dla dwojga. Przystawki to 13-23 zł, cztery sałaty do wyboru 27-29 zł, zupy 7-18 zł a dania główne zaczynają się od 18 za naleśniki i pierogi aż po 51 zł za kotleciki jagnięce. W menu znajdziecie specjalne dania dla dzieci i spory wybór deserów uzależnionych od tego co danego dnia jest przygotowane z sezonowych owoców bądź upodobania cukiernika. Obszerna oferta alkoholi pozwala na wieczorne i nocne spotkania ze znajomymi.

Klimat tego miejsca jest niepowtarzalny choć zdaję sobie sprawę, że nie każdemu będzie się tu podobało. Ale warto choć raz tu zawitać by przekonać się czy zostaniemy fanami tego miejsca czy tylko przyjaciółmi.




$


Modern European ,
Pizza






Agnieszka’s 5-star review:

Miłe i klimatyczne miejsce ze wspaniałą obsługą (rzadkość w stolicy) i pysznym jedzeniem. Ta kombinacja cech zawsze pretenduje u mnie do 5 gwiazdek :-) Rozważałam by Flambeeria dostała bardzo mocne i broniące się 4 gwiazdki ale po wielu udanych wizytach mogę z czystym sumieniem dać 5 gwiazdek :-)

Proste, małe ale nie mikroskopijne i klimatyczne wnętrze z bardzo wysokim kamienicznym sufitem i barem na przeciwko wejścia witającym gości ciepłem i zapachami. kilka pojedynczych syolików przy przyściennej kanapie, kilka indywidualnych stolików i kilka wyższych barowych. Niby niewiele miejsca ale zwarta kilkuosobowa grupa może się tam spokojnie spotkać na wspólna degustację i ploty.

Karta prosta i przejrzysta. Bardzo podoba mi się sposób jej podania czyli przymocowanie gumka wydrukowanej kartki do deseczki która pasuje do drewnianego wykończenia wnetrza. Do wyboru jedna słodka i 6 wytrawnych flambee a w tygodniu w porze lunchu (21 zł) serwowane są również zupy. Napoje soft ciepłe i zimne, kilka drinków i wina. Prosto ale bardzo smacznie. Moje typy i mocne trio które mogę tu zamawiać zawsze to klasyk z boczkiem i cebulą (16 zł), biała kiełbasa i ziemniaki (21 zł) i słodka z jabłkami, cynamonem i brązowym cukrem (14 zł). Każda z nich jest inna i warta spróbowania. Porcja serwowana - akurat dla jednej osoby.

Przemiła obsługa. Zarówno pani manager, jak i kelnerki po samych kucharzy służą pomocą, radą i opisem dań. Każdemu można patrzyć na ręce. Wszystko jest (w miarę) pod kontrolą. Takiej obsługi życzyłabym sobie w każdym odwiedzanym miejscu.

Moją pierwszą wizytę w tym miejscu uznaję za bardzo udaną i to nie tylko ze względu na doborowe, ulubione towarzystwo. Z pewnością jeszcze tam wrócimy. Nie raz i nie dwa gdyż menu się zmienia a pozytywy zostają na wysokim poziomie




$$$


Cheese Shops ,
Sandwiches






Agnieszka’s 4-star review:

Ursynów kojarzy mi się z kilkoma - nie koniecznie przyjemnymi - rzeczami. Sypialnia Warszawy, mnóstwo betomu i wielkiej płyty, morze chodników i ulic, brak zieleni. Są też milsze rzeczy jak niezła komunikacja (czytaj: metro) czy gigantyczny Zapiecek :-)

Niech Was nie zmyli nazwa tej restauracji. House of Cheese to nie tylko świetnie zaopatrzony sklep z serami i wyśmienitymi dodatkami do nich. To również winiarnia a przede wszystkim wyśmienite miejsce gdzie można przyjść i zjeść coś naprawdę dobrego. Ale od początku. W sezonie wiosna-lato-jesień już od progu wita nas oliwny gaj. W wielkich donicach pyszną się drzewka tworząc swego rodzaju zacisze dla kilku niewielkich stolików. Wewnątrz jest jeszcze ciekawiej. Parter to przede wszystkim sklep i winiarnia a na tyłach można patrzeć kucharzom na ręce w otwartej kuchni. Na antresoli za to jest piękna część jadalna restauracji utrzymana w ciepłej tonacji drewna z ceglanymi ścianami i dyskretnymi dodatkami.

Ponieważ motywem przewodnim działalności House of Cheese jest sprzedaż serów z całego świata, w większości potraw jakiś jego rodzaj się znajduje - jako dodatek bądź w roli głównej. Menu jest proste i nieprzeładowane - myślę, że każdy znajdzie coś dla siebie. Przystawki są spore (25-45 zł) ale warto na początek zawsze rozpatrzyć skomponowanie własnej deski serów by rozsmakować się w tutejszych specjałach. Miejcie również na uwadze, ze zostaniecie tutaj ugoszczeni czekadełkiem w postaci ciepłej bagietki i kremu z sera. Zupy są 2-3 (15 zł) i zmieniają się sezonowo. Nasza zupa krem z papryki z krewetkami i chorizo była sycąca i sporych rozmiarów o wyrazistym smaku. Dania główne (29-39 zł to pięknie skomponowane i rozmiarowo obiadowe. Próbowałam burgera z policzkami wołowymi (22 zł) i był bardzo smaczny i sycący z ciekawym doborem dodatków. Sama pałaszowałam białe risotto z kurkami (28 zł) które było kremowo-serowe i bardzo sycące. Na żaden kuszący w karcie deser (15 zł) nie starczyło nam już miejsca w pełnych brzuchach.

Przemiła obsługa, wyrozumiała i starająca się. Pani kelnerka - pomimo nieustannych kursów góra i dół po schodach na antresolę - była zawsze przy nas wtedy kiedy tego potrzebowaliśmy. Dwaj kucharze uwijający się w kuchni to świetni fachowcy. To, co wychodzi spod ich utalentowanych rąk jest nieprzekombinowane, dopracowane i pełne smaku. Zachciankę w postaci szpecli naszej młodej latorośli potraktowali poważnie. Na stół wjechał specjalnie przygotowany na życzenie panicza makaron przypominający umiłowane szpecle z delikatnym sosem dla małolata. Bardzo miły ukłon w naszym kierunku z poza karty.

Bardzo miłe i kameralne miejsce gdzie warto wpaść nie tylko na lekki lunch czy obiad ale również na uroczystą kolację czy randkę. Szczerze polecam nie tylko miłośnikom sera:)




$$$$


Mediterranean ,
Modern European






Agnieszka’s 5-star review:

Jestem po pierwszej wizycie w tej restauracji i pod jej ogromnym wrażeniem. Będzie to bardzo oględna recenzja ale w możliwie krótkim czasie chciałabym ją potwierdzić bo zamierzam tam wrócić :-) Jestem wręcz oczarowana tym miejscem i to raptem po jednej zupie ... ale po kolei.

W niedzielne południe spacerując po Warszawie i nie będąc szczególnie głodnymi przechodziliśmy obok lokalu Dwie Trzecie i przypomniały mi się pochlebne recenzje tego dość nowego miejsca jak i urokliwe zdjęcia które tak bardzo mi się podobały. Podeszliśmy do wyeksponowanego przed wejściem menu wczytując się w propozycje i wręcz wchłonęło nas do środka. A z każdym krokiem było co raz lepiej. Okazało się, ze trafiliśmy na nagranie wywiadu z Bogusławem Lindą ale kelnerka subtelnie pokierowała nas w najwspanialsze miejsce restauracji czyli stolik przy przeszklonym oknie z widokiem na kuchnie i pracujących mistrzów noża i widelca w akcji. Wnętrze to połączenie prostoty, pomysłu i minimalistycznej elegancji. Na stołach nie znajdziecie białych obrusów ale za to kolorowe podkładki są różnorodne, indywidualnie zaprojektowane dla lokalu i pasują do wystroju. Bardzo wygodne fotele które wręcz zachęcają do spędzenia tutaj dłuższej chwili bądź dwóch. Podobają mi się ściany z surowej i pobielonej cegły które wspaniale się komponują z drewnianymi , solidnymi stołami i regałami uginającymi się pod butelkami win. Jest tu nawet subtelny i nikomu nie wadzący kącik dla dzieci. Ale nic nie przebija możliwości podglądania profesjonalnych ruchów i doboru najlepszych produktów przez szefów kuchni. Istne show.
Na osobny akapit w recenzji zasługuje również obsługa. Panie kelnerki zrobiły na nas bardzo dobre wrażenie i to już od momentu subtelnego przejęcia nas przy drzwiach restauracji. Pani która się nami zajęła zjawiała się w odpowiednich momentach, nie bała się i dała radę odpowiedzieć na wszystkie nasze trudne i podchwytliwe pytania i miło weszła w inter reakcję opowiadając o nowościach, menu sezonowymi i tematycznym. Bardzo profesjonalnie.
Menu jest bardzo ciekawe i nie zrujnuje waszego portfela od razu :-) Bardzo lubię pomysłowość i niespodzianki w kuchni a tutaj przy jednej zupie miałam już wiele wrażeń. Zamawiając sezonowe gazpacho otrzymałam flakonik z gładkim kremem a w głębokim talerzu na dnie były dodatki. Pomarańczowe kuleczki wyglądające jak kawior okazały się melonem, trzy miękkie białe kulki okazały się jogurtowym ravioli - raj dla moich zmysłów. Kolejna zupa - krem ziemniaczany z truflą - okazał się gładki i maślanych o przyjemnym aromacie którego smak długo jeszcze nam towarzyszył. Piękna forma podania dań, tu nawet bałagan jest przemyślany. Ceny dań należą do średnio-wyższych ale biorąc pod uwagę rozmiar i formę potraw są naprawdę warte tej ceny.

To nasze nowe odkrycie na mapie restauracyjnej Warszawy i nasza przygoda z tym miejscem dopiero się zaczęła. Już niedługo postaramy się tam wrócić po jeszcze więcej atrakcji i wrażeń kulinarnych.



Agnieszka’s 2-star review:

Niestety fanka tego miejsca nie zostałam choć nie jestem jakąś szczególną przeciwniczką fast foodów. Z dwojga złego wolę Burger King'a zamiast McDonald'a ale jakoś ten lokal do mnie nie przemówił. Może dlatego, że jest współdzielony z KFC a może dlatego, że to miejsce w samym sercu stolicy i często jest miejscem koczowania lub przeczekiwania na lepszą pogodę czy znajomych. Ruch potrafi tu być większy niż na pobliskim Dworcu Centralnym co jedni lubią a innym może przeszkadzać. Kolejki są długie i jedyne co może pocieszyć to fakt iż do sąsiadującego KFC są dłuższe :P

Jedzenie standardowe, obsługa standardowa, wys
Cudowne piersi blondynki
Dwie suczki bawią się zabawkami
Pielęgniarki sprawdzają kutasa

Report Page