Przygody w tyłeczku

Przygody w tyłeczku




🔞 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Przygody w tyłeczku

19 letni (jeszcze) licealista z maturą w tym roku opisuje od pierwszej do każdej kolejnej swoje przygody łóżkowe i to jak do tego doszło - czyli metody skutecznego podrywu i nie tylko.. :>


Motyw Znak wodny. Autor obrazów motywu: Ollustrator . Obsługiwane przez usługę Blogger .

Internetowy pamiętnik w którym będe opisywał po kolei swoje kolejne partnerki z którymi miałem okazje się bliżej poznać... ;>


Oto młoda koteczka, która została odebrana interwencyjnie przez Ekostraż (brawo wy!!). 

Czy potrącił ją samochód - jak twierdzi jej "kochający" właściciel?

Wyobraźcie sobie, że macie w uszach kolonię świdrujących stworzeń, 

które powodują tak wielki hałas, ból i świąd, że dosłownie pęka Wam głowa.

Czujecie się, jakby w głowie startował Wam samolot. Non stop.

Nie możecie spać, myśleć o czymś innym, cierpienie jest tak uciążliwe, że...

Że oszalali z bólu chwytacie ostre narzędzie, powiedzmy widelec, 

i rozdrapujecie sobie swędzące miejsca do krwi, do ciała, do gołej kości...

Taki właśnie los spotkał tę młodą, subtelną koteczkę - 

mamę Gryzeldy, również zabranej z tego miejsca.

Kiedy kotka trafiła do mnie, była wycofana, zła, chowająca się i smutna.

Z powodu rozsadzającego jej uszy i głowę świerzbienia, 

nie widelcem, a swoimi własnym pazurami,

z nadzieją ulżenia sobie, rozdrapała sobie główkę do samej czaszki.
A potem to ropiało, babrało się, powodując kolejne uciążliwości.

A przecież wyleczenie tego było proste!

Jeden zastrzyk, kilka dni smarowania uszu maścią! 

Już po kilku dniach pokazała się prawdziwa natura tej ślicznotki!

To koteczka, która już wybiega mi naprzeciw, gdy wchodzę do pokoju, 

która wywala brzuszek do głaskania, przymila się, 

jest łagodna i bardzo, bardzo kochana!

Ranka goi się pięknie. Uszka są czyste i wolne od uciążliwego bólu.

Niedługo nasza dama przejdzie zabieg sterylizacji i tak wyszykowana

będzie rozglądać się za swoją przystanią na resztę życia.

A jej dotychczasowemu właścicielowi muszę powiedzieć wprost, 

że jego "miłość" do kotki była dla niej toksyczna 

Kochać swojego kota to nie tylko mówić o tym, ale też leczyć go w razie potrzeby!

Narażanie go na takie cierpienia nie ma usprawiedliwienia.

Żyjemy w czasach, gdy dostęp do wiedzy, do leków, do weterynarzy jest powszechny.

Nic nie tłumaczy takiej znieczulicy.

Na szczęście i nasza dostojna dama, i jej córeczka Gryzeldka są już bezpieczne.

Dama z sercem na... zadku potrzebuje imienia. :)

Jola Foryś Piękna jest <3 wygląda mi na dziewczynkę i to "arystokratkę ;-) po babci".

Znalazłam idealny gatunek kota, który marzy mi się mieć.

Zero kłopotów, zero problemów, czasem obetrzeć z kurzu i już!
Przeczytałam Twój wpis z dzisiejszego ranka, z czwartej. Wiem, że nie ma takich słów, które mogą pocieszyć. Prawdopodobnie niezręc...
Gościnnie, o ważnych sprawach, pisze Ewa: Na temat praw zwierząt powstało wiele artykułów i wydawać by się mogło, że powiedziane zosta...
W poprzednim poście KLIK pod jednym z komentarzy niejaka Rabarbara, bardzo uważna czytelniczka, napisała: Jolko, ale że co? Że okaz...
Część pierwsza TU: KLIK. Na czym to skończyłam? Aha, na konkursie. No więc głos dochodzi... Tak, tak, gdzieś ze środka,  jakby z głęb...
Świat jest mały, a kocie losy magiczne! Album Wigiliusza Takim go zobaczyła 26.12.18 rodzina pani Elwiry przebywająca w agroturystyce...
... choć nie tylko. :) Wprowadzenie w historię Kamyka TU (cz.1 ) i TU (cz. 2) Szanowni Czytacze, a nawet Ponaglacze, s...
Dzień dobry! Tak dawno mnie tu nie było, że czuję się onieśmielona pisząc te słowa... Wzięłam miotełkę, przebiłam się przez tumany kurzu, po...
A oto pierwszy z zapowiadanych przeze mnie ceramicznych postów. Życzcie mi dużo szczęścia w ich realizacji, bo ciężko się wraca do blog...
Dawno, dawno temu - tydzień , ze dwa tygodnie , będzie już trzy tygodnie (ileż czasu zajmuje mi ostatnio przygotowanie posta!), wybrałyśm...





Dołącz do nas! Zapraszam! Spis jest wciąż otwarty dla chętnych.


Mój blog istnieje od 29.01.2012, czyli 3872 dni!

Ten blog jest miejscem dla rodziny i przyjaciół.

Motyw Okno obrazu. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Śliczna koteczka, dobrze, że została odebrana właścicielowi. Do nas też trafił ostatnio kot, którego kochający właściciel nie zauważył zapalenia uszu i tabunu pcheł, przez które kot drapał się do krwi. Dziwna ta ludzka miłość...
Śliczna koteczka, dostojna jak Lady :-). Oby już nigdy nie natrafiła na takich podłych ludzi jak jej wcześniejsi właściciele.....
Imię, które przyszło mi na myśl, gdy tę koteczkę zobaczyłam, to Ludwika. Zdrobniale Ludka.
O, patrzyłam na te oczy i myślałam o Gryzce! Wot siurprajz, to mama Gryzi ;) Jeśli tak jak jej były "pan" postępują ludzie, którzy deklarują miłość do zwierząt, strach się bać tych obojętnych, a już przerastają siłę mojej wyobraźni możliwości zwierzęcych nielubów! Dla kici z sercem na dudzie proponuję coś ze szczęsciem: może Felunia? Galia Anonimia
Felunia bardzo i mnie się podoba :), pasuje do Kici... :) Powodzenia !
Biedna kotka. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie zdolni są na taką znieczulicę i okropieństwo wobec zwierząt. Moja kotka trafiła do mnie tylko dlatego, że kolega jeszcze z przedszkola zadzwonił do mnie, że ma młode kotki, które jego rodzice chcieli najzwyczajniej w świecie utopić! Nie mogłam na to pozwolić i wzięłam całą czwórkę - trójkę maluchów umieściłam u dobrych ludzi, a jednego sobie zatrzymałam. I jest u mnie do dzisiaj. Pozdrawiam, melduję, że czytam bloga, a przy okazji zapraszam w moje skromne progi - http://na-sciezkach-codziennosci.blogspot.com/
Dla mnie to po prostu śliczna Pupeńka i już.
Bedna kiciulka, tyle się nacierpała, ale na szczęście już nic jej nie grozi i wszystko co złe ma już za sobą :) Moim zdaniem to jest Florka (Florcia) :)
Z miłości ludzie biją swoje żony, dzieci, psy to czemu nie koty... chora ta miłość, "własna chyba". Dla mnie to ona jest Serdelka - taka forma Serduszki.
Śliczna:) Markiza mi się podoba; Markiza, Markizia, Kizia, Mizia, może nawet Iza, Izia:)))
A może Hercia-od heart.Mogłaby być też jak najbardziej Felcia,Felunia-tym bardziej,że moje urzędowe imię to Felicja(broń Boże Fela,Felka:P):)I jeszcze...miałam kiedyś kotka z kamionki-NIE!-tylko te prawdziwe mruczusie to jest to!
Lady Z. :) Myślałam też o Herci czy czymś podobnym. Ale: Po francusku Coeur. A po łacinie Cor. Może Kora?
Noz mi sie w kieszeni otwiera, jak slysze o takich "milosnikach" zwierzat, grrrr Feliz, czyli szczesliwa, lub Coração (wymowa: Kurasą), co w tubylczym nazeczu z mojego grajdolka znaczy serce.
Serce się kroi na same kawałki.Biedna kicia.
Kolejna kicia, którą spotkało szczęście. Jak to dobrze. Jestem za Felką, ale pasuje też Kordia :)
Witaj,dobrze,ze.jestes.i.pomagasz.tym.wszystkich.kotkom.Musze.sie,przyznac,ze.nieraz.nie. rozumiem.ludzi.i.ich.niewiem,jak.to.nazwac,glupoty,zacofania.i.zniezulicy.dla.zwierzat,pozdrawiam.CIE,ladne.imie.to.MILENA,moze.MILA
Nie skomentuję zachowania byłego już na szczęście właściciela, bo nie rozumiem takiego traktowania zwierzaka i pozwalania na jego cierpienie. Dobrze, że tak piękność trafiła do Ciebie i ma szansę na nowe życie. Jest taka dostojna dama i to jej serduszko. :) Padło już wiele ładnych imion, a ja nie mam pomysłu, więc jej pożyczę dobrego już losu. Jeśli już to chyba Serdeńka :)
Ludzie to jednak zmory są, jak tak można. Sam nie przepadam za kotami jednak po osiedlu z karabinem nie chodzę. Długo coś Cię nie było.
Felcia to imię mojej koci wzietej od Gosianki (u Gosi Myszeczka). Najsłodsze stworzenie na świecie :-) Urzędowo pisze się Ofelia :-) Te kamionkowe łaadne ale... Mało przytulaste :-D
Jeśli kotka nie ma jeszcze imienia no to może... Serduszko. Tak po prostu, jak łatka na tyłeczku. Albo Lovisia (Lova, Lovka).
Jaka piękna kotka, a to serduszko na plecach to masakra heh :)
Fajnie, że piszesz! Pisz, komentuj, daj znak, że jesteś! Dobrej energii nigdy za wiele. :)
w tytule przelewu prosimy wpisać DAROWIZNA
konto PayPal: pregowaneiskrzydlate@wp.pl

Wiele osób chce nam pomóc - można! Kiedyś, mając jednego czy dwa kotki na tymczasie, mogłam płacić za ich opiekę ze swojej pensji. Teraz, ...

Człowiek ma w życiu albo wymówki, albo wyniki.
W dniu odebrania; krew z ropą i sierścią.
Gryzeldka dopłynęła do swojego portu na karaibskim statku od Beaty Betymia Warmia (mamy Margo).
Córeczka wdzięk odziedziczyła po mamie. :)


Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Blog o studiowaniu weterynarii oraz o wszystkim co związane ze zwierzętami. Świat oczami studentki weterynarii. Przygody przyszłego lekarza weterynarii :)
Atlas anatomii małych zwierząt - darmowe materiały. Sposoby przekrojów. Niestety na stronie są tylko takie małe dostępne.


Czymś przecież trzeba przygniatać swoje notatki i móc parzyć swoją yerba mate od kiedy nie piję kawy :)

Chyba nic bardziej nie uwielbiam jak moją pościel w koniki, chociaż oprócz niej mam jeszcze w słonie i jelenia. Jednak to zdecydowanie za mało i chciałabym więcej :)

Na dzisiaj to tyle gadżetomani weterynaryjnej. Jak widzicie jest tego trochę :) Jutro kolejny dzień na uczelni - tym razem immunologia. Jedynym minusem jest dojazd - zbyt daleko! I kto zmusza studentów do wstawania na wykład o 8? Katorga jak nic. Ale o tym już jutro bardziej wieczorną porą. Do zobaczenia :)

Medycyna weterynaryjna , czyli potocznie weterynaria jest kierunkiem, po którym otrzymujemy tytuł lekarza weterynarii. Są to studia trwające 11 semestrów 5,5 roku czyli tyle co medycyna ludzka. Kończąc ostatni semestr dostajemy tytuł lekarza weterynarii - obecnie nie ma żadnych prac magisterskich ani egzaminów. Po prostu kończysz studia = jesteś lekarzem. Oczywiście w dużym uproszczeniu, bo jeszcze staż i trzeba się zarejestrować. Powinnam powiedzieć,że uzyskuje się zezwolenie do wykonywania pracy jako lekarz weterynarii. Specjalizację można zrobić po 2 latach pracy w zawodzie uczęszczając na szkolenie specjalizacyjne, trochę jak studia podyplomowe i kończąc je zdanym egzaminem. 

Jedni będą narzekać, że nic się nie da osiągnąć a inni będą wozić się luksusowymi SUVami. Wszystko zależy od wyborów i tego jak wykorzystujemy czas na studiach. Nie studiuj bezrobocia tworzą bardzo dobre zestawienia ogólnych możliwości po danych studiach więc niezdecydowanych odsyłam do ich facebooka, a u siebie pozwolę sobie wkleić jak to wygląda w weterynarii. 

Nie jest to praca łatwa, wymaga pełnego zaangażowania i pasji. Studia są długie i dużo trzeba wiedzy przyswoić. Należy również wybrać dobrą specjalizację. Ale jeżeli wyobrażamy sobie ludzi po tych studiach, każdy widzi albo badanie rektalne albo kotki i pieski w wypucowanym gabinecie. 

Co można robić po weterynarii? Gdzie można pracować po medycynie weterynaryjnej?

Możliwości jest sporo. Każdy może wybrać coś dla siebie. Jedne z opcji są bardziej wymagające i trzeba liczyć się z nieprzespanymi nocami podobnie jak na studiach, a inne z kolei zamykają się w pewnych ramach czasowych, gdzie po godzinie pracy raczej nikt nie będzie się dobijał. 

Co gorsza między sesją, a semestrem nie ma przerwy. Styczeń jest bardzo gorącym czasem kolokwiów, a potem nagle zaliczenia i egzaminy. Sesja na weterynarii rzadko zamyka się w ramach podanych przez Rektora i takim sposobem pierwsze zaliczenia i egzaminy miałam już na początku stycznia pomiędzy kolokwiami. Największym bólem było, gdy dzień przed egzaminem praktycznym z anatomii normalnie mieliśmy jeszcze zajęcia i wykład z żywienia zwierząt. Jak nie trudno się domyślić frekwencja znacznie na wykładzie spadła mimo, że był całkiem fajnie prowadzony. 

Przed i w trakcie sesji chyba najwięcej zarabiają punkty ksero, bo właśnie tam większość studentów zostawia swoje stypendium drukując i kserując wszystko co się da. I takim sposobem kupka materiałów do nauki przeistacza się w Burdż Chalifa (najwyższy wieżowiec świata z Dubaju) . Prawie jak kolonia e.coli, w której z 32 bakterii w ciagu 8h robi się milion. I tak notatki, książki, kserówki otaczają biednego studenta z każdej strony,a podróż po mieszkaniu wygląda jak tor przeszkód.

 Na trzecim miejscu postawiłabym żywienie zwierząt - egzamin składał się z 3 części. Pierwsza polegała na losowaniu 5 pasz i omówienie składu jednej z nich. Tutaj miałam niewiarygodne szczęście bo trafiłam na sól w kamieniu, słonecznik czarny, soję, wysłodki buraczane i pięknie zrobioną śrutę grochową. Kolejnym etapem zdecydowanie najtrudniejszym było ułożenie dawki dla wylosowanego zwierzęcia. Było 8 zestawów dotyczących drobiu, koni, krów oraz świń. Bardzo chciałam wylosować krowę ponieważ do niej znałam numery tabelek na pamięć mimo, że proces układania dawki był najbardziej złożony. I na całe szczęście wylosowałam krowę mleczną! Później był egzamin teoretyczny z wykładów. Dużo pytań o szczegóły, ale też rzeczy bardzo podstawowe więc znając proste rzeczy i kilka trudniejszych można było zdać. Sesja dobiegła końca mimo, że nie zaliczyłam wszystkiego na 5tki. Jednak nic nie daje satysfakcji jak pokonanie apokaliptycznej sesji i czekanie z wielką radością na kolejną. Oczywiście to żart, jedyną rzeczą która teraz przynosi radość to zdecydowanie sen.

Od jutra zaczyna się nowy semestr i jest to chyba idealny
moment na powrót na blog. Może zacznę od tego dlaczego `zawiesiłam się` w
prowadzeniu go. Otóż wcale nie rzuciłam studiów, właśnie zaczynam IV semestr
medycyny weterynaryjnej. Późną jesienią
2014 roku moja Aferka, najcudowniejsza wyżlica i najwierniejszy przyjaciel
zaczęła chorować. Dokładnie 02.01.2015 byłam zmuszona zdecydować o jej
spokojnym odejściu, bo nie miałam serca patrzeć na jej pełne bólu oczy gdy nie
mogła mimo potwornego bólu zjeść kolejnej tabletki przeciwbólowej. Po tym
ciężkim wydarzeniu była sesja, ferie i kolejny semestr. II semestr okazał się
nudny, a ja myślami byłam ciągle przy Aferze, u której zbyt późno zobaczyłam
zmiany chorobowe. Na studiach nie robiłam nic twórczego zabijając się myślami,
że chcę być lekarzem weterynarii, a nie potrafiłam dostrzec zmian u własnego
psa. Dosłownie przewegetowałam kolejne
pół roku zdając kolokwia, egzaminy, ale bez żadnego entuzjazmu. W poniedziałek była histologia, która część
osób lubiła – dla mnie były to duszące zajęcia, po których bolały mnie oczy a
jedyny plus to możliwość robienia kolorowych rysunków.  

Motyw Znak wodny. Obsługiwane przez usługę Blogger .

Blog o studiowaniu weterynarii oraz o wszystkim co związane ze zwierzętami. Świat oczami studentki weterynarii. Przygody przyszłego lekarza weterynarii :)
O tej marzę tragicznie. / http://medycznezarciki.cupsell.pl / cena 29.99
http://www.dlugopisemalowane.pl/4-torby / cena 15,00
To moja :) dekumdekum.pl / cena:50,00

http://www.dlugopisemalowane.pl/ / cena:25,00
Kocham ich kubki! http://szopart.pl / cena:20,00
https://pervet.cupsell.pl / cena:20,00

http://sklepik.viva.org.pl / cena:33,00
http://tkaninydrukowane.pl / cena:160,00
Atlas anatomii małych zwierząt - darmowe materiały. Sposoby przekrojów. Niestety na stronie są tylko takie małe dostępne.
Żwacz. Szkiełko z repetytorium praktycznego Katedry Histologi CMUJ

Azjatyccy cosplayerzy ruchają się w trójkącie
Apetyczna laseczka w podartych dżinsach zostaje wyruchana
Podwójna penetracja dzikiej cycatej kobiety

Report Page