Przygoda Jessici w POV

Przygoda Jessici w POV




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Przygoda Jessici w POV

Udało się! Po mojej głowie wciąż chodziły słowa Simona, które otworzyły mi drogę do odcinków na żywo. W tamtym momencie zrozumiałam jaką szczęściarą jestem nawet mimo tych negatywnych aspektów. W każdej z grup były tylko trzy miejsca, a ja właśnie byłam w tą szczęściarą. Niewiarygodne jak brak wiary w siebie i zakładanie z góry, że wszystko nie ma sensu, mógł spowodować taki obrót spraw. Myślałam, że moje życie jest szalone kiedy przeszłam pierwsze castingi. Teraz zacznie się prawdziwe szaleństwo.

- Brawo, brawo - usłyszałam czyjś głos.

Harry wiedziałam, że to on. Jak mnie tu znalazł? Schowana na malutkim jakby to nazwać tarasie czy balkonie zarośniętym jakimś bluszczem nie spodziewałam się, że ktokolwiek tu zajrzy lub zainteresuje się tym miejscem.

- Szukałem cię po całym domu, nieźle się schowałaś. - powiedział jakby imponował mu fakt, że znajduję się w tym miejscu.

- Dlaczego mnie szukałeś?- zapytałam obojętnie. Zbyt obojętnie, nie powinnam się tak zachowywać w stosunku do chłopaka, którego tak naprawdę jeszcze nawet nie poznałam. Powinnam się przedstawić, uśmiechnąć czy coś w tym stylu. Ja tymczasem grałam urażoną za to co zdarzyło się godzinę temu czyli jakieś dwuznaczne spojrzenia, które najwyraźniej źle odczytałam. Może był miły. Może moglibyśmy się zaprzyjaźnić. Może..

- Chciałem ci pogratulować. Nie mówiłem tego nikomu, ale na prawdę podobał mi się twój występ i..

- Dziękuję.- widziałam, że zamierza powiedzieć coś więcej, ale postanowiłam mu przeszkodzić.

- Kiedyś też tu przychodziłem..- zatrzymał się na chwilę. Lubiłem tu siedzieć dopóki reszta nie zaczęła się tu schodzić i nie mogłem już być sam.

- Lubię siedzieć sama.- wydukałam i w tym momencie zdałam sobie sprawę jak głupio musiało to zabrzmieć. 

Usiadł na małej ławeczce tuż obok mnie nie przejmując się moim komentarzem. Zapadła niezręczna cisza. Nie miałam pojęcia jak ją przerwać. Zdobyłam się jednak na odwagę. Nie chciałam siedzieć tu sam na sam z Harrym. Mogłam próbować oszukiwać siebie, ale i tak czułam się skrępowana w jego towarzystwie. Zazwyczaj nie miała z tym problemu traktowałam wszystkich ludzi tak samo nigdy się nie peszyłam. Prawie nigdy. Ale teraz czułam jak pogrążam się z każdą chwilą jeszcze bardziej.

- Chyba powinniśmy zejść na dół. Jest już późno, a Simon miał nam dać jakieś papiery do podpisania i inne takie, wiesz..- mówiłam a on przyglądał mi się uważnie. Lustrował każdy kawałek mojej twarzy swoimi zielonymi tęczówkami. Wiedziałam, że dla niego to nic nie znaczy, że ja nic nie znaczę, ale ja czułam się jak bohaterka słabej komedii romantycznej. Patrzył na mnie niemal błagalnie, uśmiechał się lekko. Nie wiem o czym myślał. Mówiąc dalej próbowałam unikać jego spojrzenia, czułam jak moje policzki robią się gorące. Byłam zażenowana tym w jaki sposób na mnie działał praktycznie nic nie robiąc.

- Patrz na mnie kiedy mówisz.- powiedział bardzo delikatnie.

- Ohh mam was!- usłyszeliśmy zza ścianki. Słuchaj Gracie, Simon chce cię na dole, teraz. Musisz coś podpisać. - zdyszany Louis, czyli mój wybawca posłał mi wesołe spojrzenie.

- O jasne już schodzę.- w duchu dziękowałam za to stało się przed chwilą. Nie mam pojęcia co robiłabym gdyby nie pojawił się Louis.


Harry's POV
Z bezpiecznej odległości niemal zabija mnie swoimi spojrzeniem. Kiedy jesteśmy blisko jej policzki robią się różowe, głos zaczyna drżeć, po prostu denerwuje się na dodatek mam wrażenie jakby się mnie bała. Dziwna dziewczyna. Obojętna i wrażliwa zarazem to chyba nie jest możliwe. Próbuje się udawać to na pewno.
- Ja prowadzę- odezwał się Liam.
- Jasne trzymaj kluczyki.
Dostał w końcu prawo jazdy i jeszcze się nim nie nacieszył. Jechaliśmy deszczowymi ulicami Londynu. Jeszcze rano świeciło słońce. Teraz podły nastrój powrócił i znów miałem ochotę zaszyć się w swoim mieszkaniu, wyciągnąć butelkę i zacząć pić. Dobrze wiedziałem, że to żadne rozwiązanie. Nie jestem przecież typem człowieka, który użala się nad sobą i to jeszcze z tak błahego powodu. Pozornie błahego po w środku czułem okropnie. Kolejna porażka raczej nie motywuje przynajmniej mnie, ale nie zamierzam się od razu staczać na dno.
- O co chodzi z tą Gracie, znacie się czy coś?- usłyszałem dociekliwy głos Louisa.
- O nic, po prostu.. chyba.. chyba jest fajna.- nie miałem najmniejszej ochoty na tłumaczenia.
- Chyba wam przerwałem i było coś na rzeczy hmm? - jak zwykle dociekliwy i jak zwykle miał rację.
- No próbowała z nią gadać, ale jest jakaś dziwna myślałem, że pójdzie gładko.- nie było sensu go oszukiwać i tak prędzej czy później domyśliłby się moich zamiarów.
- Laska, która raczej sama nie zapakuje ci się do łóżka? Wyczuwam wyzwanie. Będziesz się w to bawił serio? Zostaw ją w spokoju. Wygląda na fajną, ułożoną dziewczynę..
- Jakbyś nie był z Els to myślałbym, że sam ją chcesz. - przerwałem jego przemowę.
- No widzisz jak się zachowujesz, jak ją traktujesz? Mówisz o niej jak o przedmiocie. Nie wiem co się z tobą ostatnio dzieje. - Louis próbował mnie pouczać. Był straszy i zawsze czuwał nade mną jakby chciał mnie uchronić przed błędami, które on kiedyś popełnił. Brzmi to dziwnie, ale on na prawdę chciał dobrze.
- Lou, spokojnie nie skrzywdzę jej. - zapewniłem.
- Mam taką nadzieję. - uśmiechnął się lekko, a ja opuściłem samochód moich przyjaciół kierując się do pustego mieszkania.


Nadszedł ''wielki dzień''. Razem z innymi dziewczynami siedziałam w domu na plaży. Simon powiedział, że na prawdę ciężko mu się zdecydować i potrzebuje pomocy. Pomocy? Co to do cholery znaczy? Szczerze po kilku sekundach zignorowałam go i przysłuchiwałam się temu co mówił. Odeszłam od grupy i zamknęłam się w pokoju by ostatni raz przećwiczyć piosenkę. 

- Wow, jesteś dobra, nie doceniałam cię- usłyszałam od Jessici jednej z moich rywalek, której głowę widziałam przez małą szparę w drzwiach.

- Hahah wejdź do środka- nie wiedziałam jak zareagować na zaistniałą sytuację.

- Troszeczkę. -pisnęła. Słyszałaś już kto przyjeżdża? - zapytała wyraźnie podekscytowana.

- Nieeeee? Aaaa chodzi ci o tej ''pomocy'' o której mówił Simon..?

- One Direction! Rozumiesz. Oni są tacy sławni, ale przede wszystkim utalentowani.- wyraźnie rozpłynęła się na myśl o spotkaniu z zespołem.

- Podsłuchiwałam Simona.- zachichotała.

- Niegrzeczna dziewczynka.- uderzyłam ją w ramię miękką poduszką i natychmiast zaczęłyśmy się śmiać.

Nasz niekontrolowany śmiech przerwał dźwięk klaksonu.

- To chłopcy.- krzyknęła i teatralnie przewróciła oczami. W jej głosie wyczuwalny był lekki sarkazm, a ja stwierdziłam, że zaczynam lubić tą dziewczynę.

Ciągle miałem przed oczami Kendall. W głowie wciąż słyszałem jej łamiący się głos kiedy mówiła mi, że poznała jakiegoś chłopaka. Nie czułem się z tym dobrze zwłaszcza, że w ciągu ostatnich dwóch miesięcy spędziliśmy sporo czasu razem, a wszyscy uważali nas za parę. Nie miałem ochoty na tą błazenadę zorganizowaną przez Simona, ale zgodziłem się nie było odwrotu. Gdybym miał inne wyjście siedziałbym teraz z butelką wódki przed telewizorem. Jutro będę przecież dla połowy świata skurwysynem, który rozbił kolejny związek nawet mimo tego, że to ona zerwała. Dobrze znałem miejsce do którego właśnie przyjechaliśmy. Bywałem tu nie raz jak i pozostali w końcu jesteśmy ''dziećmi X Factora''.

- Dzięki, że jesteście. - zobaczyłem jak Simon szczerzy się do nas. Odpowiedziałem mu pół uśmiechem.

- Nie ma sprawy. - skomentował Liam.

- Gdzie dziewczyny? Zaczynamy od razu? - Niall był bardzo rozochocony.

- Spokojnie Nialler.- śmiałem się z mojego przyjaciela, który chyba tak jak ja chciał to już mieć za sobą.

Weszliśmy do salonu w których czekała na nas grupka dziewczyn. Przywitaliśmy się, a część dosłownie pożerała nas wzrokiem. Była również grupa, która ''olała'' fakt, że tu jesteśmy. Ja już się z wami policzę- zaśmiałem się sam do siebie.

''Są i nas gwiazdorzy''. Muszę przyznać sama przed sobą, że wyglądają nieźle. Mam nadzieję, że umiejętnie udało mi się ukryć to, że była ogromnie skrępowana ich obecnością. Miałam wystąpić jako druga. Co jak co, ale gdy przychodziła chwila występu zawsze czułam ulgę i spokój. Nie stresowałam się ani trochę. Chyba jestem wybrykiem natury... W końcu usłyszałam swoje nazwisko. Idę!

Śpiewałam ''Set fire to the rain''. Świetnie czułam się wykonując ten utwór, który bez wątpienia był jednym z moich ulubionych.

My hands, they were strong but my knees were far too weak

To stand in your arms without falling to your feet...

Starałam się jak tylko mogłam by uniknąć kontaktu wzrokowego z którymś z oceniających, ale chciałam jednocześnie widzieć ich reakcje dlatego pokusiłam się o kilka spojrzeń. Twarz Simona jak zwykle nic nie zdradzała. Widziałam uśmiechniętego Louisa i poważną minę Liama. Mimo tego widoku zgadywałam, że jest ok. Odczuwałam, że Niall nie jest zbytnio zachwycony moją osobą, wzrok Zayna nie zdradzał za wiele. Za to Harry, chwileczkę czy on mnie obczajał? Patrzył z lekkim szyderczym uśmiechem, a jego oczy lustrowały mnie od góry do dołu i z powrotem. Czułam, że ze mnie kpi dlatego w ciągu całego występu obdarzyłam go tylko jednym kilkusekundowym spojrzeniem.

Skończyłam i w zamian usłyszałam brawa. Byli naprawdę głośni. Moja poprzedniczka nie dostała takiego aplauzu. 

- To było coś niesamowitego.- zaczął Liam. Nie mam słów by oddać to jak czuję się po twoim występie.

- Twój głos hipnotyzuje. Jesteś nieziemska.- wtrącił Lou.

- Widzę,że chłopcy są tobą zachwyczeni.- skomentował Simon.

Czułam się w tym momencie cholernie pewnie, rozpierała mnie duma. Opuściłam miejsce przesłuchań i udałam się do domku. Wzrok Harrego troskliwie odprowadził mnie to wyjścia. Dałabym uciąć sobie rękę, że patrzył na mój tyłek. Dzięki za taką troskę!

- Ta Grace była naprawdę niezła.- zaczęło się przemówienie Liama. Myślę, że ona powinna przejść dalej. No i jeszcze może ta Emma to na pewno a reszta, nie mam pojęcia, trudna decyzja.

- Tak Emma na pewno, Jessica była dobra. A Lisa? Co o niej myślicie, ona ma potencjał. - do dyskusji włączył się Zayn.

- Lisa? Sam nie wiem, nie chcę jej odsyłać, ale nie wiem czy nadaje się na finały.- teraz swoje zdanie wyrażał Simon. Stawiałbym na Jessice no i Grace oczywiście to moja faworytka.

Grace.. wzdrygnąłem się na dźwięk tego imienia.

- Taa umm Grace jest ok- nie miałem ochoty na prowadzenie z nimi zawziętej dyskusji. Było mi całkowicie obojętne, które z nich przejdą.

- Podoba ci się co? - Niall ruszył brwiami w charakterystyczny dla siebie sposób.

Czy ja mam jakich problem? Dlaczego nie umiem zaszyfrować swoich uczuć, a może to Nialler znał mnie tak dobrze? A może po prostu byłem przewrażliwiony. Tak, raczej ta ostatnia opcja. 

- Zamknij się Horan. Przecież dobrze śpiewa dlatego myślę, że jest ok.- próbowałem wybrnąć z zaistniałej sytuacji, ale z każdą chwilą coraz bardziej się pogrążałem. Moi przyjaciele dobrze mnie znali. Jeśli spędzasz z kimś niemalże każdy dzień od 4 lat wiesz co nieco o jego zachowania. To czasami może zgubić...

- Mhhmm Harry chyba nie zamierzasz grać na dwa fronty.- wtrącił się Zayn.

- Nie zapominasz o swojej Kenny? Chyba jest twoją dziewczyną.- kontynuował swoją gadkę dojrzałego narzeczonego.

- Zayn, odpieprz się ode mnie. Poza tym nie spotykam się już nią. Ma kogoś.

- Yhym to wiele tłumaczy.- wspaniałomyślny Liam.

- Chłopcy proszę bądźcie profesjonalni. To cholernie trudny wybór. Chcę jak najlepiej. Mówcie kogo odsyłamy.

- Odeślijmy Grace- krzyknął Lou patrząc w moją twarz, a reszta wybuchnęła śmiechem.

- Dobra na pewno Grace...- Simon próbował podjąć decyzję, jakąkolwiek decyzję, ale ja już ich nie słuchałem.

No i jest kolejny i to w urodziny Harrego! Happy B-day! I don't know about you but I'm feeling twenty...

Przygoda rozkręcała się na dobre. Trwał boot camp, a ja całkowicie skupiłam się na tym by przejść dalej do odcinków na żywo. Uczestniczyłam w przeróżnych zajęciach mających na celu poprawić nasze zdolności wokalne, ruchowe (tak, tak zajęcia z tańca) oraz popracować nad naszą prezencją. Po dosyć ciężkich treningach zazwyczaj dzwoniłam do Kourt, która niestety musiała wrócić do Stanów gdyż jej mama miała wypadek. Na szczęście skończyło się tylko na złamanej ręce i kilu, kilkunastu siniakach. Mimo różnicy czasu udawało nam się utrzymać kontakt. Była jedną z nielicznych osób od których mogłam otrzymać wsparcie, a to na tym etapie konkursu było niezbędne. Kolejne castingi, kolejni ludzie wrócą do domu z płaczem. Razem z 17-letnią Lisą zaśpiewałam ''I kissed a girl'' Katy Perry. Nie jest to jakiś wybitny utwór, chodziło raczej o pokazanie możliwości wokalnych. I chyba się udało. Choć tak pewnie myślało 3\4 uczestników.

Ogromna grupa dziewcząt stanęła przed 4 sędziów. Zaczęło się wyczytywanie szczęśliwców: Jessica, Adkins, Sara Banks, Grace Carter. Zaraz czy on właśnie przeczytał moje imię? Czyli to już? Jestem w drużynie Simona. Nie słyszałam już niczego po tym jak wyczytali moje nazwisko. Wiedziałam,że teraz wszystko tak na prawdę się zacznie. Jestem o krok od finału. O krok od wymarzonego życia.

Obudziłem się około godziny 9. Teoretycznie mam dziś wolne, ale tak na prawdę już dawno zapomniałem co to wolność. Od prawie 4 lat tkwię w jakiejś dziwnej sytuacji, która nie ma zamiaru się skończyć. POPULARNOŚĆ. Czasami mam ochotę to wszystko rzucić, ale wiem, że się nie da, nie teraz, jestem za daleko. Gdybym odszedł z zespołu byłoby tylko gorzej, nie daliby mi spokoju. Nie chcę odchodzić kocham to co robię, ale oddałbym wszystko za dozę prywatności. Pewnie złamałbym tym wszystkim serca milionów dziewczyn gdybym nagle zapadł się pod ziemię, ale w sumie teraz też to robię spotykając się z Kendall. Jestem przerażony bo na prawdę zaczynam coś do niej czuć, a nasza znajomość miała być przecież tylko kolejną ustawką. Może nie ma łatwego charakteru, jest za bardzo skupiona na karierze za to ja kompletnie nią zauroczony. Nie widzę jej wad, jej popieprzona rodzinka średnio mi przeszkadza bo kiedy tylko mam okazję się z nią spotkać zapominam o wszystkim. Brzmi romantycznie i chyba tak jest... 

Z głębokiego zamyślenia wyrwał mnie dźwięk mojej komórki. Simon? Nie pamiętam kiedy ostatni raz gadaliśmy!

- No co jest Simon? Dawno nie dzwoniłeś.- zacząłem.

- Cześć Harry! Słuchaj mam do ciebie ogromną prośbę, do ciebie i do reszty. - zamilkł jakby obawiał się odmowy. Chyba nie potrafiłbym mu odmówić w końcu to on zrobił z nas gwiazdy, ale jednocześnie z życia zrobił piekło.

- Możesz mówić jaśniej, wciąż nie wiem o co chodzi.

- Oh jasne! Ty albo wasza piątka nie moglibyście wpaść do mnie? Jutro? No wiesz X-factor. Mam grupę dziewczyn i przyda mi się wasza rada kompletnie nie wiem, która wysłać do domu.

- Jutro? Mi pasuje, Liamowi też. Nie wiem co z resztą....

- Zadzwonię do nich.-zaoferował. Dzięki, że się zgodziłeś. Zdzwonimy się jeszcze żeby obgadać szczegóły na razie muszę kończyć.

- Nie ma sprawy. Na razie.- pożegnałem się i odłożyłem telefon na szafkę obok łóżka. 

Przeciągnąłem się leniwie.W sumie nie miałem najmniejszej ochoty na spotkanie z całą ekipą i grupą dziewczyn z których połowa pojedzie do domu z płaczem. Ale cóż, Simonowi się nie odmawia. Nie zdążyłem podnieść się z łóżka kiedy ponownie usłyszałem dzwonek mojego telefonu. To Kendall. Uśmiechnąłem się lekko i odebrałem komórkę.

- Hej kochanie co tam?- zacząłem miło.

- Tylko bez takich, musimy się spotkać.- brzmiała dosyć smutno.

- Gdzie i kiedy?- nie chciałem przeciągać.

- Jadę do ciebie,będę za 10 minut. - oznajmiła mi stanowczo i rozłączyła się.

Lekko zdyszana Kendall wpadła do mojego mieszkania. Widziałem, że jest nieźle wkurzona dlatego nie próbowałem inicjować żadnego zbliżenia. Nagle po prostu się rozpłakała.

- Ja tak dłużej nie mogę! Zakochałam się... nie wiem.- mówiła przez łzy.

Myślałem że chodzi jej o mnie jednak jej spojrzenie zdradziło wszystko.

- Poznałam kogoś ii nie wiem jak to się stało, całowaliśmy się. Nie chcę cię oszukiwać, nie chcę żebyś dowiedział się wszystko czytając głupi artykuł w internecie.- znów wybuchnęła płaczem.

Przytuliłem ją. Co więcej mogłem zrobić? Moje serce pękało bo znów ktoś o kim myślałem na poważnie traktuje mnie jak zabawkę. Ale nie obwiniałem jej. Niczego sobie przecież nie obiecywaliśmy. Umówili nas nasi menadżerowie, później wypad w góry ze znajomymi, wszystko wyglądało bardzo niewinnie.

- Nie wiem co powiedzieć.-zacząłem.

- Nie, nie jesteś. - przerwałem jej. Postępujesz słusznie, nie możesz marnować czasu na kogoś z kim nie chcesz być tylko dlatego, że ktoś ci każe, to nie jest dobre.Nigdy nie należeliśmy do siebie. Żadne z nas nie powiedziało kocham, dlatego zrozumiem jeśli odejdziesz.- pocieszałem ją choć tak na prawdę chciałem żeby to co działo się w tej chwili były tylko snem. Chyba się zakochałem.

- Przepraszam, tak bardzo przepraszam. - dalej szlochała.

Nie nic nie jest w porządku. Wyszła z mieszkania a ja zostałem zupełnie sam. Nie zastanawiając się chwyciłem do ręki telefon. Wybrałem numer Tom'a mojego znajomego z którym często imprezowałem. Musiałem zapomnieć o wszystkim choćby na chwilę, a alkohol był teraz jedną z lepszych opcji na odłączenie się od rzeczywisto ści... Dziś wieczorem mieliśmy iść do jakiegoś podrzędnego klubu gdzie prawdopodobieństwo spotkania gwiazdy światowego formatu było tak nikłe, że od lat nie gościł tam żaden z wozów dziennikarskich . Przez cały dzień czekałem na to z utęsknieniem. Wreszcie usłyszałem dźwięk dzwonka. Zabrałem portfel i opuściłem mieszkanie.

Po dwudziestu minutach spędzonych w klubie udało mi się wlać w siebie sporą ilość alkoholu ciągle jeszcze kontaktowałem, ale myśli o Kendall już dawno odeszły. Uważnie przyglądałem się ludziom poruszającym się w rytm muzyki kiedy mój wzrok spotkał się ze spojrzeniem pewnej blondynki. Nie była wyjątkowo piękna, a le nie mogłem też nazwać jej brzydką. Zaczęła iść w moją stronę ponętnie kręcąc swoimi biodrami. Uznałem, że może być dobrym celem, moją odskocznią na dzisiaj. Podeszła do mnie momentalnie zatapiając swoje usta w zagłębieniu mojej szyi zmierzając w kierunku moich ust.
- Nie powinieneś siedzieć tutaj tak samotnie.- mruknęła, przesuwając jedną dłonią po moim rozporku. - Nie powinienem?- zapytałem kładąc jednocześnie swoje dłonie na jej biodrach przyciągając je do siebie. - Poza tym teraz już ty tutaj jesteś... Widziałem jak mocno jest wstawiona. Normalnie nie zrobił bym tego żadnej dziewczynie, ale teraz po tym wszystkim miałem gdzieś wszelkie zasady.
- Może pójdziemy do mnie- zapytała głupio chichocząc ledwie trzymając się na nogach.
- Jak chcesz.- starałem się być obojętny, jednak po chwili złączyłem nasze usta i całkowicie oddałem się namiętnemu pocałunków.
Po drodze do jej mieszkania wypiłem jeszcze jakiegoś drinka. Chciałem poczuć ulgę i świetnie mi się to udawało. Z łatwością pozbyłem się jej skąpych ubrań, a ona bez słów opadła na kolana by mnie zadowolić. Ten stan mógł dla mnie trwać wiecznie. Nie musiałem się zbytnio wysilać, chciałem dziewczynę, miałem ją. Szkoda, że tą której potrzebowałem naprawdę. Postanowiłem się odwdzięczyć mojej towarzyszce. Jak na mój gust była zdecydowanie zbyt głośna. Krzyczała i w iła się pociągając przy tym jedną ręką za moje włosy, drugą zaś błądziła po moich plecach. Kilka ostatnich pchnięć i wreszcie udało się doprowadzić ją do stanu euforii. Leżeliśmy na łóżku bez słowa, a po kilkunastu minutach zasnęła. Starałem się ostrożnie wstać z łóżka by jej nie zbudzić. Opuściłem mieszkanie, a to wszystko, to co się stało... nie czułem ulgi, alkohol wyparowywał z moich żył, pozostał niesmak. Nigdy nie chciałem taki być, a jednak zrobiłem to.

Kiedy usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi uśmiechnęłam się sama do siebie. Fakt,że Kourt opuszcza budynek w którym mieszkam sprawiał,że miałam ochotę zatańczyć taniec szczęścia- cokolwiek przez to rozumiałam. To nie tak,że jej nie lubiłam. Była świetna, czasami może zbyt wulgarna, ale zawsze imponowała mi
Nastoletni masaż robi się głęboki
Dwa czarne fiuty dla niej
Ślicznotka pokazuje swojeg zabawki i głębokość gardła

Report Page