Przegrany stawia

Przegrany stawia




🛑 KLIKNIJ TUTAJ, ABY UZYSKAĆ WIĘCEJ INFORMACJI 👈🏻👈🏻👈🏻

































Przegrany stawia

العربية
Deutsch
English
Español
Français
עברית
Italiano
日本語
Nederlands
Polski
Português
Română
Русский
Svenska
Türkçe
中文




العربية
Deutsch
English
Español
Français
עברית
Italiano
日本語
Nederlands
Polski
Português
Română
Русский
Svenska
Türkçe
中文


Ukrainian is now available on Reverso!

Dołącz do Reverso, rejestracja jest bezpłatna i bardzo prosta !



arabski
niemiecki
angielski
hiszpański
francuski
hebrajski
włoski
japoński
holenderski
polski
portugalski
rumuński
rosyjski
szwedzki BETA
turecki
ukraiński BETA
chiński


Synonimy
arabski
niemiecki
angielski
hiszpański
francuski
hebrajski
włoski
japoński
holenderski
polski
portugalski
rumuński
rosyjski
szwedzki BETA
turecki
ukraiński BETA
chiński
ukraiński



Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń wulgarnych.



Wyniki mogą zawierać przykłady wyrażeń potocznych.


Tłumaczenie hasła "przegrany" na angielski



Zwycięzca pozostanie, przegrany zostanie 6 sędzią.




Winner stays alive, loser Becomes the sixth member of the Jury.



Jest niezdarny, śmieszny, absurdalny, łącznie przegrany ...




He's clumsy, ridiculous, absurd, a total loser ...



Będę miał swój pierwszy przegrany sezon.




I'm looking at my first losing season.



Kolejny przegrany sezon tylko pogorszył tu sytuację.




Another losing season has only dialed up the dysfunction around here.



Uciekająca żona i trzykrotnie przegrany muszą zawsze iść naprzód.




A runaway wife and a 3-time loser must always go forward.



To byłby wschodni żółw jaszczurowaty, przegrany .




That would be the eastern snapping turtle, loser .



Znasz zasady, przegrany sprząta grę.




You know the rules, loser puts the game away.



Jest więcej ofiar w środowisku przegrany niż jego partnera.




There are more victims in the environment of the Loser than his or her partner.



Tym razem przegrany wypija łyk piwa.




This time the loser takes a sip of beer.



Powiedział, że urodziłem się przegrany .



Dobra, gdzie ten przegrany mieszka?



Dzieci, oto jak wygląda urodzony przegrany .




Kids, take a look at a born loser .



Ścigamy się, przegrany stawia drinki.



Co dzień przychodząc do szkoły wiedziałeś, że już zawsze będziesz przegrany .




Eternal little loser ... who comes to school every day knowing that this is it.



Dopóki nie zrozumie że jej narzeczony to życiowy przegrany .




Until she realizes her fiancé is a total loser .



Że nie ma słowa " przegrany " w twoim słowniku.




You don't have the word " loser " in your dictionary.



Chwileczkę, " przegrany " to takie mocne słowo.



Zwycięzca, zwycięzca, przegrany , przegrany .



Jeżeli siedzisz czekając, jesteś przegrany .




If you sit around waiting, you lose .


Wyświetl więcej przykładów
Zasugeruj przykład

Tłumaczenie mowy , funkcje offline , synonimy , odmiana czasowników, gry
Wyniki: 729 . Pasujących: 729 . Czas odpowiedzi: 107 ms.
© 2013-2022 Reverso Technologies Inc. Wszystkie prawa zastrzeżone.

Poniżej znajduje się całkowity spis wszystkich synonimów słowa przegrany :
Spis najbardziej znanych kontekstów znaczeniowych dla synonimów słowa przegrany:
W niniejszym słowniku wyrazów bliskoznacznych języka polskiego dla słowa przegrany znajduje się łącznie 87 synonimów . Synonimy te zostały podzielone na 12 różnych grup znaczeniowych. Jeżeli znasz inne wyrazy o podobnym znaczeniu słowa „przegrany” lub potrafisz określić ich nowy kontekst znaczeniowy, możesz je dodać za pomocą formularza dostępnego w opcji dodaj nowy synonim .
Internetowy słownik synonimów języka polskiego online Synonim .NET © LocaHost



Gdy drzwi Grilla się otworzyły, Elena mechanicznie
spojrzała w tamtym kierunku, spodziewając się powitać kolejną znajomą twarz.
Jakie było jej zdziwienie, gdy zamiast tego ujrzała wystrojoną Jennę, a przy
jej boku niebieskowłosą dziewczynę całą w czerni. I gdy pierwsze było
zrozumiałe: jej ciotka umówiła się na randkę z Alarickiem, to znajomej Jenny
nigdy w życiu nie widziała. Wydało jej się to dziwne, tym bardziej, że znała co
najmniej z widzenia prawie wszystkich w rodzinnym Mystic Falls. Czując ukłucie
niepokoju, szybko odwróciła się w stronę swojego ukochanego, Stefana i klepnęła
go w ramię, zwracając jego uwagę.

           — Hmm? — mruknął z uśmiechem, ale
widząc jej minę, zaraz spoważniał. — Eleno?

           Zamiast odpowiedzieć, dyskretnie
wskazała w stronę nieznajomej towarzyski Jenny. Stefan natychmiast spojrzał w
tamtym kierunku, po czym pochylił się do niej, nie chcąc by ich rozmowę
usłyszało więcej osób niż było to konieczne.

           — Masz na myśli tę dziewczynę, która
przyszła z Jenną?

           — Tak — potwierdziła, nadal nie
potrafią pozbyć się drażniącego uczucia strachu. — Znasz ją?          

           Chłopak zastanowił się przez chwilę,
by w końcu powiedzieć:

           — Nie sądzę. Nie widziałem jej nigdy
wcześniej.

           — Myślisz, że może być… — Elena nie
dokończyła, wiedząc, że Stefan bez wątpienia zrozumie, co miała na myśli.

           Zmarszczył brwi, a jego zielone oczy
pociemniały i spochmurniały w trosce. Nienawidząc siebie, że nie może od razu
rozwiać jej obaw, pokręcił głową.

           — Nie wiem. Matt może sprawdzić, czy
nie ma pierścienia, ale poza tym… Może Jenna będzie coś wiedziała — powiedział
szybko, widząc, że jedna z kobiet zmierza w ich stronę, pędząc na spotkanie
Alaricowi. Pożegnała się przedtem szybko z niebieskowłosą, zdając się nie
zawracać sobie nią za bardzo głowy. Wydało mu to się nieco dziwne, zwłaszcza,
że kiedy wchodziły, wydawały się ze sobą całkiem zżyte. To w połączeniu z tym,
że widzieli ją po raz pierwszy w życiu wydało mu się bardzo podejrzane, nawet
gdy wziąć pod uwagę towarzyskość Jenny i jej zdolność do szybkiego dogadywania
się i zjednywania sobie ludzi.

Mężczyzna uśmiechnął się na jej widok i, chwyciwszy
ją w ramiona z tak wielkim entuzjazmem,
jakby nie widzieli się co najmniej miesiące, 
a nie jedynie przez parę godzin, pocałował w zarumieniony uroczo
policzek. Przez chwilę stali objęci, przyglądając się grze, ale minęło zaledwie
kilka minut, gdy leniwym krokiem skierowali się ku wyjściu. Zanim opuścili pub
Alaric zdążył jedynie mrugnąć do Damona i rzec szybko:

Damon jedynie 
sugestywnie poruszył brwiami i machnął dłonią, pokazując, że nic się nie
stało. Nie zwrócił uwagi na zaniepokojenie brata, zajęty ustawianiem na nowo
bil.

— Trzymam za słowo — 
odkrzyknął, a skończywszy przygotowywać stół do kolejnej partii, odwrócił
się do pozostałych. — To co? Kto następny? Przegrany stawia drinka! — Wydawał
się pewny swojej wygranej i raczej nie miał powodu, by sądzić inaczej.
Otaczające go nastolatki nie miały z nim szans, doszedł do wniosku, obserwując
jak poszturchują się, by w końcu dosłownie wypchnąć jednego z nich na środek.

Słysząc głos, w którym nie było ani grama pewności
siebie, Damonowi z trudem udało się powstrzymać zrezygnowane westchnienie.
Zadowolił się jedynie dość ostentacyjnym spojrzeniem do góry, jakby miał zamiar
prosić Boga o cierpliwość. Jakkolwiek nie mógł zaprzeczyć, że przydałaby mu
się, zwłaszcza zaś w przypadku niektórych żółtodziobów, których o dziwo znosił.
Aż sam się sobie dziwił.

— Niech będzie — powiedział automatycznie, zerkając
w kierunku baru. Przydałaby mu się butelka wina. Albo dwie. No, ewentualnie trzy, zdecydował, po czym przeniósł
wzrok na swojego brata i Elenę. Widząc ich, szeptających ze sobą, zmrużył oczy
z irytacją. Jednakże wystarczyło, by zauważył niepokój wyraźnie malujący się na
ich twarzach, który nieumiejętnie próbowali zamaskować, by jego irytacja się
ulotniła, ustępując miejsca zdenerwowaniu. Ostatnio mieli wiele powodów do
tego, zwłaszcza od kiedy Katherine pojawiła się w mieście. Ponieważ byli w
środku tłumu, nie mógł wprost zapytać, o co chodziło, a odciągnięcie ich na
stronę również niezbyt wchodziło w rachubę, ograniczył się jedynie do uważnego
obserwowania pubu w nadziei, że szybko wyjaśni się, co spowodowało tę zmianę w
ich zachowaniu.

Na szczęście na wyjaśnienie nie musiał długo czekać,
bo po chwili, gdy ich stronę skierował się Matt, prowadząc za sobą jakąś
dziewczynę, na której widok Stefan i Elena zesztywnieli. Przekrzywił głowę na
bok, zastanawiając się, co w tej mierzącej na oko troszkę ponad pięć stóp osóbce
mogło ich niepokoić. Czyżby sądzili, że mogła im zagrażać? Aż prychnął na samą
myśl. Rzut oka wystarczył, by stwierdzić, że nie nosiła biżuterii z lapis
lazuli, a jej wzrok nie był ani trochę mętny, co pozwoliło mu wykluczyć, że
była pod rozkazami Katherine. Doszedłszy do tego wniosku, wzruszył ramionami,
litując się nad Stefanem i jego nadopiekuńczością, po czym wrócił do gry, tym
razem bardziej się na niej skupiając. Tymczasem Matt i jego towarzyszka zdążyli
podjeść do nich.

— Siema, ludziska! — odezwał się Matt, wymieniając
ze Stefanem porozumiewawcze spojrzenia.

Damon zgrzytnął zębami, słysząc tak prostackie
słowa. Jeśli można było znaleźć osobę, która drażniła go bardziej od brata, z
pewnością był nią właśnie Matt z tą jego typową urodą amerykańskiego chłopca.
No właśnie, chłopca. Za każdym razem, gdy witał się z kimś, używał dziwnych
wyrażeń, które doprowadzały go do ostateczności. Damon mógł nie przejmować się
manierami, ale niektóre zachowania Matta były po prostu ohydne.

— Sky — wpadła mu w słowo dziewczyna, uśmiechając
się do nich szeroko, chociaż w jej oczach odbił się szok.

Podczas gdy ona patrzyła na nich z niedowierzaniem,
jej towarzysz przedstawił jej kolejno Elenę, Stefana, Damona, Bonnie, Ann,
Maxa, Collie, Jamesa, Roberta oraz Leo. Schuyler przywitała się z każdym z
nich, usiłując wryć sobie w pamięć ich imiona oraz przypisać je do
poszczególnych twarzy. Żadnego problemu nie miała z braćmi Salvatore, Stefanem
oraz Damonem, którzy czym jak czym, ale urodą na pewno mogli się poszczycić. W
zasadzie byli chyba najbardziej przystojnymi facetami, jakich zdarzyło jej się
widzieć. Również zapamiętanie, że stojąca przy Stefanie brunetka jest
siostrzenicą Jenny nie sprawiło jej większych trudności, zwłaszcza gdy ta,
podając jej rękę na powitanie, zlustrowała ją podejrzliwie. Najwidoczniej to,
co zobaczyła, niezbyt przypadło jej do gustu, bo ostentacyjnie odwróciła głowę,
odsuwając się od Schuyler jak najdalej. Na jej twarzy malowała się mieszanka
strachu i nieufności.

Widząc to dziwne jak na nią zachowanie, reszta
towarzystwa spojrzała na Elenę ze zdziwieniem, bez słów pytając, co jej się
stało.

— A więc… Co cię tutaj sprowadza, Sky? — zapytał
nagle Damon, opierając się łokciem o bok stołu i zerkając na Schuyler z
ciekawością. Napięcie, które zapanowało pomiędzy dziewczynami nie uszło jego
uwagi, chociaż postanowił nie zwracać na nie uwagi, skupiając ją całkowicie na
niebieskowłosej. 

— We wrześniu? Trochę dziwna pora — wtrącił Stefan,
podobnie jak Elena, łypiąc na nią z nieufnością. Zastanawiając się, o co, do
cholery, im chodziło, Schuyler wyjaśniła, że była to jak najbardziej
odpowiednia pora, ponieważ przez większość czasu na jej uczelni trwało coś w
rodzaju ferii.

— No nic, w takim razie witamy w Mystic — podsumował
jej wywód Matt, po czym zapytał cicho: — Zostawię cię z nimi, okay? Zaraz
zaczną przychodzić ludzie i nie mogę zostawić Rossa samego.

— Jasne, nie ma sprawy. Nic mi nie będzie, w końcu
mnie nie zjedzą.

— Nie byłbym tego taki pewny. Od kiedy sprowadzili
się tutaj Damon i Stefan, nie przybyło zbyt wiele nowych twarzy. Właściwie to
jesteś pierwszą od jakiegoś czasu, także…

Pozostawiając zdanie niedokończone, uśmiechnął się
do niej i odszedł do baru, gdzie przy ladzie faktycznie zaczęli już siadać
ludzie. Gdy tylko go ujrzeli, jeden przez drugiego zaczęli wykrzykiwać
zamówienia.

— Zazwyczaj jest tu spokojniej — rzekła stojąca obok
niej dziewczyna o ciemnych, prostych włosach, widząc gdzie spojrzała. — To pierwszy
dzień w szkole, więc większość przyszła się odstresować, zwłaszcza, że niedługo
czeka nas parę imprez. Karnawał, Dzień Założycieli… Sporo tego. W sumie
trafiłaś na najlepszy okres, bo teraz będzie się najwięcej działo. Poza tym to
jedyny pub w mieście, więc… — mrugnęła. — Jak ktoś chce się rozerwać, może iść
tutaj lub kombinować na własną rękę.

— Chciałabym kiedyś zobaczyć to wasze kombinowanie — roześmiała się Schuyler,
przypominając sobie imprezy, które w weekendy urządzali jej znajomi. Wystarczy rzec,
że alkohol lał się strumieniami, a niejednego trzeba było potem wyciągać spod
stołu.

— Będziesz miała okazję w piątek wieczorem. Tyler
Lockwood organizuje coś w lesie za miastem w charakterze „pożegnania wakacji”.
— Zrobiła palcami znak cudzysłowie w powietrzu. — Przyjdą prawie wszyscy z
naszej szkoły, więc możesz być pewna, że nie się nie zanudzisz. Chociaż nie
jestem pewna, czy to twoje klimaty — dodała, rzucając szybkie spojrzenie na
łańcuszek u szlufki spodni Schuyler i koszulkę z wizerunkiem zespołu.

— O to się nie martw. Nie mam zamiaru przegapić
okazji do dobrej zabawy, kiedy ta pcha mi się przed nos.

Dziewczyna uśmiechnęła się w odpowiedzi, a Schuyler
przypomniała sobie, że miała ona na imię Bonnie. Podobnie jak z Jenny, z niej
też promieniowała jakaś dziwna energia, która sprawiała, że nie dało jej się
nie lubić. Podobnie było z resztą osób, które stały obok nich.

Jakiś czas później Schuyler podeszła do Matta,
przypominając sobie o czym, co miała załatwić. Usadowiwszy się na stołku, oparła
łokcie na ladzie i spojrzała na chłopaka oceniająco. Z tego, co zauważyła, znał
wszystkich ludzi, którzy do tej pory przewinęli się przez pub, więc wydawał się
najodpowiedniejszą osobą, by jej pomóc.

— Nie znasz kogoś, komu brakuje taniej siły
roboczej? — zapytała pół żartem, pół serio.

Spojrzał na nią ze zdziwieniem, odpowiadając dopiero
po chwili:

           — No wiesz, nie sądzę, żeby udało mi
się przeżyć dwa miesiące na samym powietrzu…

— Dobra, dobra, załapałem. Cóż, wygląda na to, że to
twój szczęśliwy dzień, bo właśnie mieliśmy dać ogłoszenie. Jakiś tydzień temu
Lilyanne wyjechała na studia i zostaliśmy bez kelnerki. Musiałabyś potem
jeszcze porozmawiać z szefem, ale to jedynie formalność. — stwierdził chłopak,
przerzucając ściereczkę przez ramię. — Ale… Jak długo zostajesz w mieście?

           Schuyler zastanowiła się. Z tego, co
mówiła Alice, ona i jej rodzina wracali przed Halloween. Natomiast na jej
bilecie powrotnym widniało, że lot odbędzie się dopiero trzy tygodnie później.
Będzie musiała znaleźć sobie coś na ten czas, ale…     

           — Przed chwilą mówiłam. Około dwa
miesiące — przypomniała. — To chyba nie problem?

           — Nie, nie. — Pokręcił głową. — Tym
lepiej, bo do tego czasu na pewno uda nam się znaleźć zastępstwo. No dobra,
chodź. — Gestem wskazał jej, by podążyła za nim na zaplecze. Schuyler domyśliła
się, że prowadził ją do szefa, którego gabinet musiał się tam znajdować.

           — Chyba powinniśmy ją przeprosić —
powiedziała niespodziewanie Elena. — Głupio mi, że zachowywaliśmy się w
stosunku do niej w taki sposób.

           Podobnie jak Damonowi, im też nie
zajęło wiele przekonanie się, że Schuyler bynajmniej nie miała złych zamiarów.
Była po prostu dziewczyną, która przyjechała do Mystic Falls, by spędzić miło
czas i odpocząć. A przynajmniej na to wyglądało… Mimo wszystko zamierzała
jeszcze przeprowadzić mały, nieszkodliwy test. Brak pierścienia oraz widocznego
lapis lazuli nie były dla niej wystarczającymi dowodami, że nie miała nic
wspólnego z wampirami. Nie minęła chwili, a już w jej głowie ułożył się plan.

           — Dobry pomysł — zadecydował Damon,
pojawiając się znikąd za jej plecami. — Rozumiem, że Katherine ci zagraża i też się o ciebie
martwię, ale, kurwa, bez przesady. Nie każdy, kto pojawi się nowy w mieście,
musi od razu nie być człowiekiem!

           — Doprawdy? W razie gdybyś dotąd nie
zauważył, jak dotąd przyjeżdżają tutaj tylko nie-ludzie — prychnęła. — Ty,
Stefan, wujek Tylera… Katherine. Odrobina ostrożności nie zaszkodzi.

           Już otwierał usta, by rzucić
miażdżącą replikę, ale Stefan go uprzedził.

           — Mnie zastanawia tylko, dlaczego
Damon tak nagle zaczął bronić człowieka — wtrącił, przyglądając się bratu z
namysłem.

           — Och, sądzę, że możesz się
domyślić… — Jego mina nie pozostawiała miejsca na wątpliwości co do kierunki, w
którym biegły myśli mężczyzny.

           Elena skrzywiła się, zdając sobie
sprawę, o czym mówił. Spojrzała na niego z naganą, starając się nie zwracać
uwagi na jego błękitne oczy i uśmiech hulaki, które od początku ją urzekły.

           — Jesteś okropny, wiesz?

           — Doskonale, słonko. — Krzywy
uśmiech nie schodził z jego ust. — Chociaż osobiście preferuję określenie:
niesamowity. Ewentualnie niepoprawny, jeśli już musisz. Ot, cały ja.

           — Nie możesz tego zrobić! Nie
rozumiesz, że mamy już wystarczająco problemów? Naprawdę nie musimy na dodatek
użerać się ze skutkami twoich wybryków.

           — Ty za to jesteś urocza, kiedy się
złościsz. Widzisz? Bycie miłym wcale nie jest aż takie trudne, skoro nawet
taki… Jak to ty ostatn
Spragnione czekoladki w akcji
Niewolnicza mineta
Fajne dupy zabawiają sie w łóżku

Report Page